4.06.2015

Rozdział 189


Z perspektywy Michała

Byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Kiedy pierwszy raz usłyszałem płacz Poli, to pękła we mnie ta bariera twardziela i najzwyczajniej w świecie się rozpłakałem. Nie umiem opisać tego, co czułem widząc ją wreszcie na świecie. Tak jakby dopiero w tej chwili tak naprawdę dotarło do mnie, że zostałem ojcem. Nie mogłem się napatrzeć, widząc razem dwie kobiety mojego życia. Chyba nigdy wcześniej nie widziałem Blanki szczęśliwszej. Miała w oczach taki niesamowity błysk. Zdecydowanie obudził się w niej instynkt macierzyński. Chyba nawet zapomniała o bólu. To było straszne patrzeć jak się męczy. Najgorsze było to, że chciałem ja poczuć choć część tego, co ona, żeby odrobinę ją odciążyć. Nie było niestety na to szans i mogłem sobie tylko wyobrażać, co ona czuje. Patrząc  na nią, było to okropne. Wszystko poszło jednak w zapomnienie, gdy w ciągu wręcz kilku sekund po kilkugodzinnej męczarni usłyszeliśmy płacz dziecka. Pola Kubiak przyszła na świat 8 lipca o 4:36. Nigdy nie zapomnę tej daty.
Niestety musiałem opuścić porodówkę. Lekarz pogratulował mi zdrowej córeczki i tego, ze byłem jednym z nielicznych, który dzielnie trwali przez cały poród. Szczerze, to nawet nie czułem zmęczenia, tylko wszechogarniającą euforię. Wyszedłem na korytarz i nagle zobaczyłem przed sobą kilkanaście twarzy. Wystarczyło zadzwonić w dwa miejsca żeby zjechały się tu przyjaciółki Blanki wraz z Hubertem, jej tata, ciocia z wujkiem, Olga oraz Zbyszek i Asia, których najmniej się tutaj spodziewałem.
 - I jak? Mów wszystko! – słyszałem, ale nawet nie wiedziałem już od kogo, bo każdy przekrzykiwał drugiego.
 - 3 kg i 53 cm – powiedziałem pokazując ową długość. – Taka Polcia jest mała, zdrowa, 10 punktów i o kurwa… JESTEM OJCEM!
Ostatnie już krzyknąłem chyba na pół szpitala. Wszyscy zaczęli mi gratulować. Nigdy nie czułem się bardziej dumny.
 - A jak Blanka? – zapytał się jej tata.
 - Zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Bardzo dzielna była – odparłem.
 - Ale nie było żadnych problemów, tak? – dopytywała jej ciocia.
 - Nie, nie. Jedynym problemem dla niej byłem tylko ja, bo zdążyła mnie wyzywać bardziej, niż w ciągu ostatniego roku – zaśmiałem się, co uczyniła też cała reszta.
 - Kiedy będzie można do niej pójść? – zapytała Sylwia.
 - Nie wiem – wzruszyłem ramionami. – Na razie jakieś badania robią i w ogóle.
 - I tak na początku się do niej nie dobijemy, bo musi dziewczyna odpocząć. Nieźle się namęczyła – pokręciła głową pani Gosia.
 - To jedźmy do hotelu i wrócimy tu za parę godzin jak prześpimy – zaproponował Daniel.
 - Jakiego hotelu? Tu macie klucze od naszego mieszkania – wyciągnąłem owy przedmiot z kieszeni i podałem Ciemnemu. Popatrzył na mnie pytająco.
 - A ty nie wracasz?
 - Nie jestem zmęczony. W sumie to wręcz przeciwnie – zaśmiałem się.
 - Nienormalny jesteś – pokręcił głową z uśmiechem.
 - Może i tak – zamyśliłem się. – Ale przy tym zajebiście szczęśliwym. Ojcem jestem!
Wszyscy się zaśmiali. Pożegnałem się z nimi i czekałem aż ktoś pozwoli mi zobaczyć się z moimi wspaniałymi kobietami. Trochę mi się ten czas dłużył i zaczęło mi się nudzić. W końcu jednak wyszedł lekarz z uśmiechem na twarzy.
 - Widzę, że pan nadal czuwa – zaczął.
 - Nie mógł bym oka teraz zmrużyć – odparłem. – I jak z Blanką i Polą?
 - Polą? Ładne imię państwo wybrali – uśmiechnął się. – Wszyscy w porządku. Córeczka została nakarmiona i zasnęła. Pani Blanka także czuje się dobrze, choć jeszcze jest obolała, ale to normalne. Obie są już w Sali poporodowej. Może pan do nich pójść. Numer 27.
 - Dziękuję pani bardzo – odpowiedziałem i cały w skowronkach ruszyłem do odpowiedniej Sali.

Z perspektywy Blanki

Po wszystkich koniecznych czynnościach Pola spokojnie zasnęła i obie zostałyśmy przetransportowane do Sali. Nie mogłam się napatrzeć na to moje maleńkie cudo. Dopiero, kiedy miałam pewność, że śpi i niczego nie potrzebuje, to dotarło do mnie jaka jestem zmęczona i jeszcze bardziej obolała. Skrzywiłam się, bo nawet źle mi się leżało.
Nagle zobaczyłam, jak drzwi do pomieszczenia się otwierają. Zobaczyłam uśmiechniętą twarz Michała i sama też się uśmiechnęłam.
 - Nawet nie wiesz, jaki ja jestem szczęśliwy – zaczął od razu.
 - Ciii – przyłożyłam palec do ust. – Obudzisz ją , głupku.
 - Oj, wybacz – szepnął i zerknął na naszą córkę.
 - Ja też jestem szczęśliwa, Misiek – westchnęłam, zmieniając delikatnie pozycję. Skrzywiłam się i jęknęłam przy tym, bo nie czułam się zbyt komfortowo.
 - Prześpij się. Ja tu posiedzę i popilnuję – puścił mi oczko, siadając obok. Chwycił mnie za rękę i zaczął gładzić jej zewnętrzną część. – Dziękuję ci, skarbie.
 - Za co? – zdziwiłam się.
 - Sprawiłaś, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na swiecie, bo się w nim pojawiłaś i dałaś mi to małe cudo.
Rozczulił mnie w tamtym momencie. Uroniłam kilka łez. Pochylił się nade mną i musnął delikatnie moje usta swoimi.
 - Kocham cię – wyszeptałam.
 - Ja ciebie też. A teraz śpij dobrze.
Mimo niewygodnej pozycji, to zasnęłam niemal natychmiast. W końcu byłam wykończona. Nie spałam raczej długo, ale wystarczająco żeby zregenerować choć trochę siły, bo tych kilku godzinach męczarni. To co zobaczyłam po otworzeniu oczy na pewno długo zostanie mi w pamięci. Michał stał niedaleko łóżka, a na rękach trzymał Polę. Rozmawiał z nią po cichu, zapewne nie chcąc mnie obudzić. Był wpatrzony w dziewczynkę jak w obrazek. To był niesamowity widok. Po chwili jednak mnie zauważył i od razu się uśmiechnął.
 - O popatrz, mamusia się obudziła – oznajmił, siadając obok.
 - Do twarzy ci z dzieckiem na rękach – oznajmiłam. To tak cudownie wygląda, kiedy taki duży mężczyzna trzyma takie maleństwo.
 - Jej tu chyba też jest wygodnie, bo od razu przestała płakać, kiedy ją wziąłem – zaśmiał się lekko.
 - Wyczuwa tatusia – puściłam mu oczko. – A może pójdzie do mamy teraz?
 - Ależ proszę bardzo – ułożył Polcię wygodnie koło mnie.
 - No cześć, maluchu – ujęłam palcami jej drobną dłoń i ucałowałam paluszki. Rejestrowała wzrokiem wszystko dookoła. Z tego, co czytałam to w pierwszym miesiącu życia niemowlaki widzą wszystko do góry nogami. Jednak i tak już zapamiętywała moją twarz. Mnie znała ze wszystkich najlepiej, choć widok zapewne był dla niej obcy, to wyczuwała instynktownie, że przy mnie jest bezpieczna. To było naprawdę coś niesamowitego, zupełnie nowe doznanie.
 - Jest identyczna jak Ty – stwierdził mój narzeczony. Przyjrzałam się dokładnie córce. Owszem, była bardzo podobna do mnie, jednak Michał także nie mógłby się jej wyrzec, bo oczy były wręcz jak wyjęte z jego twarzy.
 - Ale oczy to ma Twoje – uśmiechnęłam się. Michał wpatrywał się w nas jak w obrazek. W pewnym momencie szeroko ziewnął.
 - Spałeś coś w ogóle? – zapytałam. Pokręcił przecząco głową.
 - Siedziałem i pilnowałem moich ukochanych kobiet – wyszczerzył się, a ja i tak przeszyłam go spojrzeniem.
 - Do spania, Kubiak – poleciłam.
 - Ale ja nie jestem zmęczony, naprawdę – kłócił się. Dyskusja jednak była zbędna, bo i tak nie chciał iść, a na dodatek Pola się rozpłakała. Uspokoiła się po chwili, gdy zaczęłam ją tulić.
 - Widzisz, Pola chce żebym został – pogłaskał ją po główce.
 - Może teraz się trzymasz, ale niedługo będziesz jak zombie – pokręciłam głową.
 - Cicho – cmoknął mnie szybko.
W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi, w których stanęli rodzice Kubiaka. Pani Maria miała łzy w oczach i wielki uśmiech na twarzy.
 - Jejku, jaka ona cudowna – zachwycała się nad naszą Polcią.
 - Gratulacje, synu – pan Jarosław uścisnął dłoń Michała, a następnie poklepał go po plecach.
 - Wszystko było okej pod czas porodu? Ile punktów? – pytała pani Kubiak, chwytając maleństwo za rączkę.
 - Wszystko okej i 10 punktów – wyjaśniłam.
 - Blanka była bardzo dzielna – Michał chwycił mnie za dłoń i puścił do mnie oczko.
 - Michał też. Nie zemdlał – zaśmiałam się.
 - Michał, naprawdę cały poród twardo na Sali siedziałeś? – zdziwił się jego ojciec.
 - W takim stresie byłem, że nie miałem głowy do mdlenia – zaśmiał się przyjmujący.
 - A twój ojciec już po minucie odleciał – zaśmiała się kobieta. Jej mąż oczywiście się oburzył.
 - Wcale nie po minucie i wcale nie odleciałem, ja po prostu.. –z zaczął się tłumaczyć.
 - Tak, wiem, ty po prostu byłeś wtedy zmęczony i adrenalina sprawiła, ze zrobiło ci się słabo – wywróciła oczami. – Słyszę to od lat. Mogę potrzymać małą?
Kiwnęłam głową i podałam córeczkę przyszłej teściowej. Dziewczynka zaczęła dokładnie oglądać kobietę swoimi wielkimi oczkami.
 - Kropka w kropkę Blanka – westchnęła zadowolona.
 - Tym lepiej dla niej. Lepiej żeby po Michale urody nie odziedziczyła – zaśmiał się pan Kubiak, a syn zgromił go spojrzeniem.
 - Przecież ja jestem szalenie przystojny – oburzył się.
 - Chciałbyś żeby twoja córka była śliczna, czy przystojna?
 - Okej, wygrałeś – westchnął. – Ale Pola to akurat najpiękniejsze dziecko świata.
 - Będzie miała powodzenie – stwierdziłam z uśmiechem.
 - U kogo?! Żadnych chłopaków do trzydziestki minimum!
 - Instynkt ojca na całego – parsknęłam śmiechem. – Mój tata też tak mówił i popatrz, gdzie jesteśmy.
 - Ty to co innego, bo ty nikogo nie słuchasz – prychnął.
 - Ale jednak Pola to moja córka i pewnie charakter odziedziczy po mnie – puściłam mu oczko.
 - Może mnie nie słuchać.. ale żadnych facetów!
 - Ma zostać zakonnicą? – zaśmiała się pani Maria.
 - Nie popadajmy w skrajności, mamo – jęknął. – Poza tym, czemu mu w ogóle o tym gadamy? Ona ledwo jeden dzień ma.

Rodzice Michała długo u mnie siedzieli, a do tego dołączyła też moja rodzina i przyjaciele. Masakra, tylu gości to nie miałam nawet kiedy długi czas leżałam w szpitalu miesiąc wcześniej. Tym razem jednak była szczególna okazja i byli to bardziej goście Poli, niż moi, ale jednak ja też tu byłam. 

___________________________


Przepraszam za błędy, ale rozdział pisałam przed chwilą. Mam nadzieję, że nie wyszedł bardzo źle. Jeszcze nie kończe tej historii, ale nie ukrywam, że jeszcze kilka rozdziałów napiszę i to koniec. Nawet nie wiecie jak ciężko będzie mi napisał słowo ''epilog'' :/ bardzo zżyłam sie z tą historią.
Pozdrawiam ;*

9 komentarzy:

  1. o jejku jejku jejku
    Kubiak trzymający Polcię <3
    słodko :D
    czekam na kolejny i zapraszam do siebie na 6 :)
    http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/06/rozdzia-6.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to niefługo epilog? ;( Nie no. Jeju, ja też się bardzo z Blanką i Michałem zżyłam, zwłaszcza, że to był drugi blog który w ogóle zaczęłam czytać :(
    Będxie z nich szczęśliwa, kochająca, wspaniała rodzinka *.*
    Teksty ojca Michała doszczętnie mnie rozwaliły, zwłaszcza o tym czy Pola ma być przystojna xD Fajnie, że wszysvy razem tworzą wspaniałą rodzinę :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny;)ejj nie zgadzam się jaki epilog a co z 2 częścią no proszę cie ten blog jest boski nie kończ!!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytając wyobrażałam tą całą sytuację :) Genialny i następne też będą :*
    POLCIACZEK NA ŚWIECIE !!! Misiek już się wczuł w rolę tatusia :D Ja już chce następne rozdziały :'(. !!! Pozdrawiam Dooma :)
    PS. Zapraszam również do mnie :) Zaczynamy z reaktywacją związku Dominiki i Zbyszka :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jejuu jak słodko <3 Misiek jaki troskliwy :* Czekam na kolejny ;) Przy okazji zapraszam do mnie nie długo powinien pojawić się następny rozdział :)
    Pozdrawiam Zakręcona *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. No nie źle. Michał tatą pełną gębą aż miło poczytać jaki jest zachwycony. Już Pola ma zakaz mieć chłopaków. Ciekawi mnie po kim ona odziedziczy charakter.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nowy u Wrony! :D
    http://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/06/rozdzia-7_6.html
    oraz przywróciłam do życia Fabiana :)
    http://w-wirze-przeznaczenia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki epilog ?? Tu ma być jeszcze z minimum 50 rozdziałów ;)
    A rozdział świetny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kubiak już powoli przystosowuje się do roli tatusia! *-* Jak to słodko się czyta xD Nasz Michałek i ojcostwo? Nadal nnie mogę się w to uwierzyć :D

    OdpowiedzUsuń