Rozłożyłam swoje tłuste cielsko na kocu. Michał męczył
się z rozłożeniem parasola, który miał nam dawać cień. Nie mogłam długo
przebywać na takim skwarze, a lipiec tego roku był wyjątkowo upalny.
- Zacięło się
cholerstwo – klął pod nosem, siłując się dalej z tym przedmiotem. – Chińskie
jakieś. Ja pierdole, sprzedają takie badziewia, a potem człowiek się musi
męczyć z rozkładaniem.
- Wyrobisz się
przed zachodem słońca, czy lepiej już zaczniemy się zbierać? – zaśmiałam się
cicho.
- Nie denerwuj
mnie – syknął.
- A cóż to, Kubiak
nie potrafi parasola rozłożyć? – zaśmiał się Igła, który dołączył do nas razem
z Wroną i Winiarem, tak jak zapowiedzieli się już wcześniej.
- Lepiej go nie
denerwujcie – rzuciłam do nich.
- Może daj to
prawdziwemu mężczyźnie. Pokażę ci jak to się robi – drugi Michał wypiął klatę
dumnie przed siebie. Misiek jedynie zgromił go spojrzeniem. W końcu udało mu
się rozłożyć parasol i umieścić go nade mną. Chciałam zapytać, czy chce jakiś
medal, ale tylko bym się niepotrzebnie naraziła. Na moje szczęście wyżył się na
Ignaczaku, który nie darował sobie złośliwych komentarzy.
- To mówcie, co
tam słychać? – zagadał Andrzej.
- Podpisałeś już
umowę z Halkbankiem? – dodał Winiarski.
- Wstępną już tak,
a kontrakt podpiszę po Mistrzostwach – wyjaśnił Kubiak.
- A jakie ładne
mieszkanie będziemy mieć – poruszyłam brwiami.
- Tylko ty tam
uważaj na siebie, żeby Michał cię jakimś Arabom nie chciał opchnąć – szepnął
Igła.
- Spokojnie, kto
by mi ją kupił? – zaśmiał się przyjmujący, a ja go uderzyłam w ramię z obrażoną
miną.
- Na wszelki
wypadek jednak poucz się tureckiego – mrugnął do mnie okiem Libero. – I nie
zapomnij o swoich przyjaciołach!
- Nawet jakbym
zapomniała, to o sobie przypomnicie – uśmiechnęłam się.
- Ile tak w ogóle
u tych Turków będziecie? – zagadał Wrona.
- 3 lata, a potem
powrót do Jastrzębia i jeśli Blanka będzie chciała, to budujemy dom i zostajemy
na stałe – oznajmił dumnie Michał.
- Naprawdę takie
masz plany? – zdziwiłam się.
- Tak sobie
myślałem. Znaczy jak chcesz to możemy się wybudować gdzie indziej, nie ma
problemu. Ty wybierasz – puścił mi oczko.
- Wybudujmy dom
tam, gdzie tobie będzie dobrze.
- Mi jest
najlepiej z tobą, kotek – uśmiechnął się. Rozczulił mnie w tamtym momencie.
Skradłam mu krótkiego całusa żeby tamci się nie rzucali o nadmierną wymianę DNA
z naszej strony.
- Jacy wy
rozkoszni jesteście – zachwycał się Ignaczak.
- Jak zaczęłaś z
nami pracować, Blanka, to myślałem, że wy się prędzej zabijecie, niż dogadacie
– pokręcił głową środkowy.
- Człowieku, ja
przeżyłem mini zawał, jak zobaczyłem ich razem, idących i trzymających się za ręce! Nigdy tego nie zapomnę – zwierzył się Winiarski.
- Pamiętam to –
wyszczerzyłam się. – Od razy Piterowi zakablowałeś!
- Bo w szoku byłem
i myślałem, że mnie wkręcacie!
- A ja i tak
wiedziałem od początku, że wy macie się ku sobie – westchnął Krzysiek.
- Krzysiu, nie
wiedziałeś, dopóki ci nie powiedziałam w chwili słabości, kiedy to sobie
uświadomiłam – wystawiłam mu język.
- A ze mnie to
cwaniak prawie siłą chciał wyciągać – wzdrygnął się Michał.
- Nie przesadzaj i
nie zmyślaj – obruszył się najstarszy. – Zagroziłem ci tylko, że powiem Blance, że się w niej zakochałeś, jeśli mi się sam nie przyznasz. To było niby siłą?
- Przyznaj, że
patrzyłeś na mnie tak sadystycznie…
- Już nie wymyślaj
– wywrócił oczami.
- Wiecie co? –
zagadałam. – Tak sobie czasami myślę, co by było gdybym nie dostała pracy w
reprezentacji i nie zaczęła się przyjaźnić z Bartmanem.
- Umarłabyś z
nudów, moja droga – zaśmiał się Wronka.
- I nie miałabyś
teraz tak zajebistego narzeczonego – wyszczerzył się Kubiak.
- I mnie byś nie
poznała, a to oznaczałoby, że twoje życie jest, szare, smutne i ponure –
wzruszył ramionami Ignaczak.
- Ewentualnie
miałabyś zdrową psychikę i normalnych znajomych – wtrącił Winiar, a reszta
siatkarzy spojrzała na niego z mordem w oczach.
- Uwielbiam was,
chłopcy – spojrzałam na nich.
- Ale mnie
najbardziej ! – wtrącił Dziku.
- No to przecież –
cmoknęłam go w policzek.
Następnego dnia odbył się drugi mecz z Iranem, który
biało-czerwoni wygrali w pięknym stylu. Iran nie ugrał ani jednego seta i jak
zwykle wrócił z wyjazdu z zerowym dorobkiem punktowym. Polacy mieli szansę na
finały we Włoszech, ale niestety musieli liczyć na innych. Miałam nadzieję, że
w chociaż jednym z dwóch meczy Włochom uda się ugrać te 2 sety, które dadzą nam
awans, a Brazylijczyków odeślą do domu. Przecież nie mogło być inaczej !
W poniedziałek skończyła się nasza krótka przygoda z Gdańskiem i czas było wracać do domu. Lot był trochę opóźniony, ale bezproblemowo dotarliśmy do Katowic. Samochód na nas czekał na parkingu, więc Michał zapakował bagaże do środka i mogliśmy ruszyć. W czasie jazdy poprosiłam raz przyjmującego żeby się zatrzymał, bo zrobiło mi się niedobrze. Korki na drodze wydłużały jazdę, więc nie była ona dla mnie komfortowa. Poza tym zaczynałam odczuwać drobne skurcze, do których w sumie zdążyłam się już przyzwyczaić. Kiedy weszliśmy do domu, to od razu się położyłam.
W poniedziałek skończyła się nasza krótka przygoda z Gdańskiem i czas było wracać do domu. Lot był trochę opóźniony, ale bezproblemowo dotarliśmy do Katowic. Samochód na nas czekał na parkingu, więc Michał zapakował bagaże do środka i mogliśmy ruszyć. W czasie jazdy poprosiłam raz przyjmującego żeby się zatrzymał, bo zrobiło mi się niedobrze. Korki na drodze wydłużały jazdę, więc nie była ona dla mnie komfortowa. Poza tym zaczynałam odczuwać drobne skurcze, do których w sumie zdążyłam się już przyzwyczaić. Kiedy weszliśmy do domu, to od razu się położyłam.
- I jak się
czujesz? – zapytał Michał, przychodząc do mnie po chwili.
- Lepiej –
uśmiechnęłam się.
- Jakbym wiedział,
że będą korki to bym pojechał inną trasą – pogłaskał mnie czule po głowie.
- Spokojnie,
jestem w 9 miesiącu ciąży, to normalne – odparłam. – Położysz się ze mną?
- Wychodzę zaraz –
westchnął.
- Ale
rehabilitacje masz dopiero o 17.
- Obiecałem być w
klubie wcześniej. Wiesz, pożegnać się z prezesem, sztabem i w ogóle –
westchnął.
- Aa, no tak.
- Myślałem żeby do
dziewczyn zadzwonić, to by wpadły żebyś tu sama nie siedziała…
- Michał, to że
zrobiło mi się niedobrze podczas jazdy, to nie znaczy, że musisz mi teraz opiekę
załatwiać za każdym razem jak gdzieś wychodzisz – mruknęłam.
- Po prostu wiesz,
jaka jest sytuacja. Martwię się, że jak mnie nie będzie to coś się stanie –
westchnął.
- Jakoś do tej
pory się tak nie stało. A poza tym senna jestem, więc pewnie prześpię całe
popołudnie.
- Okej, ale jakby
co to telefon miej przy sobie i..
- Michał, nie
denerwuj mnie – warknęłam.
- Też cię kocham –
pocałował mnie w czoło i wyszedł z sypialni. Mogłam więc spokojnie przymknąć
powieki i próbować zasnąć. Chociaż byłam śpiąca, to jakoś mi to nie wychodziło.
Przewracałam się z boku na bok i nic. W dodatku Pola taka niespokojna była.
W końcu
postanowiłam wstać, bo nawet leżenie nie było komfortowe. Powoli skierowałam
się do łazienki. Jakoś dziwnie się czułam. Tak inaczej. W pewnym momencie
przystanęłam i poczułam coś dziwnego. Przerażona spojrzałam w dół. Na podłodze
powstała kałuża. Poczułam skurcz, więc się skuliłam. Mój oddech przyspieszył.
Spanikowałam i nie wiedziałam co robić. Drżącymi dłońmi zaczęłam wybierać numer
do Michała. Odebrał po dwóch sygnałach i radosnym głosem zapytał, czy się
stęskniłam.
- Wody –
szepnęłam. – Wody mi odeszły…
Jęknęłam głośno, bo znowu poczułam skurcz.
- Co zrobiły?!
Jezu… już jadę i zabieram cię do szpitala. Nigdzie się nie ruszaj!
- A gdzie mam się
kurwa ruszać, jak rodzę idioto?! – krzyknęłam i znowu zwinęłam się z bólu.
Rzuciłam telefon na podłogę i starałam się głęboko oddychać. Krzywiłam się co
jakiś czas. Miałam wrażenie, że minęło wiele minut od tego telefonu zanim
usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, a patrząc na zegarek to było 5 minut.
- Biorę torbę i
jedziemy do szpitala – oznajmił, zachowując
zimną krew. Wybiegł do góry, z szafy wyciągnął torbę, która była spakowana od
ponad miesiąca i zbiegł na dół. Wziął mnie na ręce i zaniósł do samochodu. Nie
wiem, jak on to zrobił, ale chyba adrenalina dodała mu tyle siły.
- Oddychaj – mówił
w czasie jazdy. Na liczniku miał ponad stówę.
- A co robię,
kretynie?! – warknęłam, znowu jęcząc z bólu. To było straszne uczucie. Miałam
wrażenie, że rozrywa mnie od środka. Nie panowałam już nad tym, co myślę, czy
mówię. Chciałam żeby to się jak najszybciej skończyło. Praktycznie już
zaczynałam płakać z bólu.
- Już niedaleko,
jeszcze kawałek – starał się mnie uspokoić, jednak na marne były te jego próby.
- To wszystko
twoja wina! – krzyknęłam, trzymając się mocniej na brzuch i łapiąc po chwili
głęboki oddech. – Byłeś wiecznie niewyżyty, zrobiłeś mi dziecko, a ja się teraz
kurwa męczę! Żebyś wiedział jak to kurwa boli!
Mówiłam, co mi ślina na język przyniesie. Zawsze śmiałam
się z tych kobiet na filmach, które podczas porodu tak wyklinały mężów, czy
partnerów. Jak widać każda ciężarna ma ten sam odruch w tej chwili.
W końcu dotarliśmy do szpitala. Od razu zajęli się mną
lekarz i pielęgniarki. Wsadzili mnie na wózek i przewieźli na porodówkę. Jak
zwykle mój lekarz był na dyżurze. Od razu stwierdził akcję porodową i zaczęli
mnie przygotowywać. Marzyłam tylko o tym, żeby już było po i żeby mnie tak
cholernie nie bolało. Wręcz skręcałam się z bólu. Kiedy już położna pomogła mi
ściągnąć ubrania i założyć szpitalny fartuch, to przyszedł mój ginekolog.
Okazało się, że rozwarcie ma na razie 4 cm, więc przeć nie będę. Myślałam, że
tam oszaleję. To były najgorsze godziny w moim życiu. Kubiak trzymał się bardzo
dzielnie przy moim boku. Głaskał mnie po głowie i cierpliwie znosił wszystkie
obelgi, które kierowałam w jego stronę.
- Nigdy więcej
dzieci – wysyczałam przez zęby, gdy każdy kolejny silny skurcz pozbawiał mnie
energii. Byłam wykończona, choć jeszcze nie zaczęłam przeć. Wiedziałam, że
poród będzie ciężki i bolesny, ale nie wiedziałam, że aż tak. Najśmieszniejsze
jest to, że podobno dostałam znieczulenie. Bolała mnie każda część ciała. Pot
lał się ze mnie strumieniami. Zapewne wyglądałam jak siedem nieszczęść, ale w
tamtej chwili obchodziło mnie tylko to żeby przestało tak cholernie boleć.
- 10 cm – oznajmił
doktor. – Teraz, pani Blanko, będziemy przeć.
- Nie mam siły –
szepnęłam, kręcąc głową.
- Nawet pani nie
wie, jakie są możliwości rodzącej kobiety – powiedział. – Na trzy-czte-ry
będziemy przeć.
- Dasz radę, mała
– powiedział Misiek.
- Nie dam, mam
dość – mówiłam płaczliwym głosem.
Jakimś cudem udało mi się zmusić do parcia i to kilka
razy. Słowa ‘’widać już główkę’’ dodatkowo mnie zmobilizowały. Zawsze byłam
uparta i tym razem też tak było. W końcu usłyszałam płacz dziecka i poczułam
jednocześnie ogromną ulgę i wszechogarniające szczęście. Wszyscy mieli ogromne
uśmiechy na twarzy. Miśkowi aż zalśniły łzy w oczach, a kilka spłynęło po
policzku. Mój wrażliwy duży Misio. Maluch został położony na moim brzuchu.
Wreszcie mogłam jej dotknąć, lekko przytulić. Rozpłakałam się ze szczęścia.
Malutka po chwili przestała płakać. Wyglądała jakby wsłuchiwała się w
przyspieszony rytm mojego serca. Zapewne znała go doskonale, skoro spędziła pod
nim 9 miesięcy. Pielęgniarka dała Michałowi
nożyczki do ręki. Przeciął pępowinę i wyglądał na niesamowicie dumnego. Pola
została zabrana na badania. Dostała 10 punktów, czyli była wzorowym
noworodkiem, choć ciąża nie należała do najłatwiejszych. Ważyła równe 3 kg i
mierzyła 53 cm wzrostu. To były moje 53 cm szczęścia.
- Kocham was –
szepnął Michał, całując mnie w czoło. – Byłaś cholernie dzielna.
_____________________
Tadadadaaaaaam!
Nadeszła wiekopomna chwila w życiu Kubiaków. Boziu, aż nie wierzę, że to już :O Chyba rzeczywiście opisywałam tę ciążę przez 9 miesięcy i tak mi teraz obco. Niestety zmartwię was, że już bardzo blisko końca, bo szczerze nie ma sensu robić z tego telenoweli. Fajnie by było przeczytać wasze opinie, więc gdyby się dało to pokomentujcie. Miło zobaczyć większą ilość komentarzy, niż 6 ;) Jeżeli rzeczywiście będzie zainteresowanie z waszej strony, to mogę stworzyć taką jakby drugą część tej historii, już jakiś czas po tych wydarzeniach. Mam kilka pomysłów, ale nie wiem, czy chcecie coś takiego przeczytać. A jak już się tak rozpisuję, to dodam, ze chyba zwariowałam bo zaczęłam kontynuować pewne stare opowiadanie, które zaczęłam jakiś rok temu, ale szybko straciłam wenę. Masakra, w takim tempie to ja nie wiem, kiedy napiszę coś na blogu o Zuzie :O
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
No jasne że chcemy drugą część <3
OdpowiedzUsuńCo to za opowiadanie piszesz? Jest już gdzieś?
Czekam na następny ;)
Pozdrawiam :*
D.
Aga cholera czuję jakbym całe życie na to czekała, a w oczach mam łzy :)
OdpowiedzUsuńzajebiste jednym słowem i po co głupio pytasz, czy chcemy drugą część, JASNE, ŻE TAK! :)
czekam na kolejny <3
Rozdział oczywiście wspaniały. :)
OdpowiedzUsuńA co do drugiej części jasne, że .... TAK.
" Ewentualnie miałabyś zdrową psychikę i normalnych znajomych – wtrącił Winiar, a reszta siatkarzy spojrzała na niego z mordem w oczach." -Ach te złote mysli Michała xD
OdpowiedzUsuńWreszcie Pola na świecie :) Cieszyny się wraz z Kubiakami! :D
Jasne, że chcemy drugą część *.*
A, i to opowiadanie, które zaczęłaś kontynuować też bym z chęcią poczytała ;)
Pozdrawiam ;**
obelgi Blanki do Miśka - mistrzostwo :D czekam na następny i dla mnie to może być telenowela, nie znudzi mnie
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że ten poród będziesz opisywać przez pół roku xd A tak serio to faktycznie myślałam, że tam trochę dramaturgii będzie, a tu taka klapa. Ale w sumie to się cieszę.
OdpowiedzUsuńMała Kubiaczyna już na świecie <3 jak cudownie.
Pewnie, że mam ochotę czytać dalej. Może z perspektywy Poli i młodego Ignaczaka?
Pozdrawiam :*
O Boziulku aż się sama popłakałam ze szczęścia :D. Myślałam, że będzie gorzej z ludźmi w szpitalu, a to tylko Kubiaczyna oberwał hahaha :D. Śmiałam się jak czytałam obelgi na Kubiaka hahaha.
OdpowiedzUsuńProszę kontynuuj to opowiadanie. Moje życie straci sens jak nie będzie tej zajebistej historii. KOCHAM TEN BLOG JAK I Z ZUZKĄ :****
POLCIAK NA ŚWIECIE !!!! NARESZCIE HAHAAHHAA !!!! Ludzie otwierajmy szampany hahahhaa :D. Jeden z najlepszych rozdziałów ! Taki wydawał się krótki ! Chcę następny !! eewbibrejdnvuerns hahahaa Tak wiem głupia jestem, ale za to szczęśliwa :D
Pozdrawiam Dooma :).
Aaaaaa Polcia już jest tak się cieszę,że poród był bez komplikacji :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział już nie mogę się doczekać następnego.
Pozdrawiam ;*
Ooo matko, ale super! Wkrecilam się na Maxa!
OdpowiedzUsuńcoo jakto juz koniec?? rozumiejm ze nie chcesz żeby to była telenowela ale i szxze troszeczke możesz pociągnąć :) a jeżeli chodzi o 2 część to jestem jak najbardziej na tak.
OdpowiedzUsuńNo to Misiek sprawdzi się w roli taty. Blanka nie źle wkurzyła się na Miśka, a on zachował cierpliwość. Czekać teraz na reakcje ich przyjaciół. Szkoda, że zbliża się koniec. Ja bardzo chętnie przeczytam drugą część.
OdpowiedzUsuńNie kończ jeszcze. Osobiście zakończyłabym gdyby wrócili z Turcji i kto wie co by sie jeszcze przydarzyło? :)
OdpowiedzUsuńPOLA JUZ JEST! *-* Jezu przezywalam ten poród razem z Blanka i Michałem, serio :/ A tak sobie myślę jak zaczynałam czytać, może to dzisiaj na świat przyjdzie nowa pani Kubiak? A tu JEB! Polcia na świecie *-* Czad.
OdpowiedzUsuńCo do drugiej części - 3 RAZY NA TAK
Buziaki.
Chcemy drugą część <33! Blanka nareszcie urodziła Pole *,* Pozdrawiam i weny życzę.
OdpowiedzUsuńSuuuper nareszcie jest Pola <3 Nie mogłam się już doczekać :*. Nie kończ jeszcze ;) I jeżeli pojawi się druga część to oczywiście przeczytam ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :**
Przyznam szczerze, że nie czytałam tego bloga od dnia kiedy dodałaś pierwszego posta, ale kiedy przeczytałam kawałek to od razu zabrałam się do czytania reszty.Dzięki Tobie polubiłam czytanie ;) Myślę, że piszesz zarąbiste opowiadanie i nawet jakbyś zrobiła z niego telenowele to i tak była by super. :) Szkoda ,że postanowiłaś powoli kończyć tą historie:'( , ale myślę, że druga część to świetny pomysł ;) Jestem jak najbardziej za ! :) Co do rozdziału to świetny jak zawsze :) Co do tego, że zwariowałaś ... czemu ? czasami zwariować jest też dobrze;) Sorry,że tak się rozpisałam po prostu rzadko zostawiam komentarze pod postami, ale dzisiaj postanowiłam,że zostawię swoją opinie. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńzapraszam na 6 :)
OdpowiedzUsuńhttp://just-love-nothing-else-matters.blogspot.com/2015/06/rozdzia-6.html
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńA jeżeli chodzi o drugą część to ja jestem jak najbardziej na tak :))
Aaaaaaa w końcu!!!!! Z uteskieniem czekalam na kolejny rozdział i w końcu się doczekałam!! Cudowny tak bardzo! Ja nie wiem co ja zrobię jak się skończy ;(( Dobij chociaz do 200!:* no chyba ze dłużej będzie! Pozdrawiam, zakochana w tym blogu czytelniczka!:*
OdpowiedzUsuńO jeju... Pola nareszcie jest .Teraz to się dopiero będzie działo ,więc nawet nie mów , że skończysz tego GENIALNEGO , NAJLEPSZEGO bloga :) Ale cudownie, Kubiaki w komplecie :D Czekam już na kolejny rozdział z dumną mamusią i jeszcze bardziej dumnym tatusiem :)Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń