9.06.2015

Rozdział 190

Zarówno ze mną jak i Polą było wszystko w porządku, wiec po 3 dniach dostałyśmy obie wypis do domu. Michał punktualnie w południe zjawił się z nosidełkiem w naszej sali. Ułożyłam córeczkę wygodnie, a Kubiak ją odpowiednio zapiął. Sprawdziłam, czy wszystko wzięłyśmy.
 - No to czas do domu, moje drogie – puścił mi oczko narzeczony.
 - Nareszcie – uśmiechnęłam się z wyczuwalną ulgą.
Poszliśmy jeszcze podziękować mojemu lekarzowi i przy okazji się z nim pożegnać. Życzył nam wszystkiego dobrego i najbliższego spotkania przy kolejnej ciąży. Kubiak oczywiście obiecał stawić się niedługo, ale ja tylko wywróciłam oczami. Miałam dość bycia w ciąży jak na razie. W dodatku poród mnie wykończył i dalej byłam bardzo osłabiona. Na szczęście przez kilka najbliższych dni moja ciocia i mama Michała zaoferowały swoją pomoc. Miały mnie nauczyć opieki nad takim maleństwem i przy okazji trochę odciążyć, bo Michał ma codziennie rehabilitację, czy siłownie, a niedługo wróci do kadry i zostanę z dzieckiem sama. To będzie duże wyzwanie.
 - Gotowe zacząć nowe życie? – zaśmiał się, gdy staliśmy przed drzwiami.
 - Ty coś wykombinowałeś w mieszkaniu, czy jak? – uniosłam pytająco głową. Nic nie odpowiedział, tylko otworzył drzwi i przepuścił mnie przodem. Od razu wielki uśmiech pojawił mi się na twarzy. Całe piętro naszego lokum tonęło w różowych balonach, a w salonie zawisł plakat z wielkim napisem ‘’Witajcie w domu!’’. Michał odłożył nosidełko z Polą na kanapę i odwrócił się w moją stronę.
 - Witajcie w domu, kotek – powiedział, a mi łzy zalśniły w oczach. Przytuliłam się mocno do mojego mężczyzny. Byłam cholernie szczęśliwa, jak chyba nigdy wcześniej.
 - Czekaj chwileczkę – cmoknął mnie w czoło i zniknął mi z oczu. W tym momencie zauważyłam, ze w kuchni stały moje tymczasowe nowe lokatorki. Mama Miśka była bliska płaczu, ale miała wielki uśmiech na twarzy. Moja ciocia także wyglądała na wzruszoną.
 - Pomagałyście mu, prawda? – zapytałam z uśmiechem. Pokiwały tylko głowami.
 - Dziękuję – odparłam. W tym momencie wrócił Kubi, niosąc wielki bukiet czerwonych róż. Był po prostu gigantyczny! A przy tym taki piękny.
 - Dla mojej ukochanej kobiety – wyszczerzył się i wręczył mi kwiaty. Stanęłam lekko na palcach i go pocałowałam. Trochę się zachwiałam, więc Michał jedna ręką mocniej przytrzymał mnie w pasie. Ten duży bukiet trochę nam zawadzał, ale nie przejmowaliśmy się ani nim, ani nawet kobietami w kuchni. Dopiero płacz Poli przywrócił nas na ziemię. Kazałam siatkarzowi odłożyć kwiaty do wazonu, a sama podeszłam do córki. Wyciągnęłam ją z nosidełka i przytuliłam do piersi. Pocałowałam ją w czółko i zaczęłam delikatnie kołysać. Szybko się uspokoiła.

Mama Michała i ciocia Gosia uczyły mnie wszystkiego, co powinnam wiedzieć w opiece nad niemowlakiem. Przez pierwszy dzień dowiedziałam się już chyba wszystkiego, a nawet wiele na zapas, kiedy Pola podrośnie. Wiedziałam jak należy ją przewijać, kąpać, karmić, co zrobić żeby jej się odbiło oraz gdyby miała kolki. Te wszystkie poradniki można było wyrzucić, bo miałam wiedzę od doświadczonych kobiet. Jednak z dnia na dzień ich pomoc była coraz bardziej dla mnie uciążliwa. Miały nas z Michałem wszystkiego nauczyć i to zrobiły, ale zaczęły się po chwili zachowywać jak opiekunki dla Poli. Zaczęły wyręczać mnie we wszystkim. Miałam Polę na rękach chyba tylko wtedy kiedy trzeba było ją nakarmić. Mówiły, że jestem jeszcze osłabiona, a potem temat się urywał. Było mi strasznie przykro, widząc jak one robią to, co ja powinnam. Miałam wrażenie, że jestem kompletnie tam niepotrzebna, bo pokarm można było przecież odciągnąć i podać małej w butelce. W nocy, gdy słyszałam płacz córki, to choćbym wstała do niej przed jej załkaniem, to i tak mama Michała, albo ciocia Gosia były wcześniej. To mnie przytłaczało. Czułam się odizolowana od życia własnej córki. Nawet nie zauważyły, że się mniej odzywam. Tylko Michał patrzył na mnie pytająco, ale wtedy odwracałam wzrok. Wyrzuciłam to wszystko z siebie dopiero, kiedy przyłapał mnie, jak leżałam  w naszej sypialni i płakałam.
 - Ej, Blanka, co się dzieje? – zamartwił się i od razu koło mnie usiadł. Spojrzałam na niego zdziwiona.
 - Nie jesteś na siłowni? – zdziwiłam się, pociągając nosem.
 - Już wróciłem przecież. Tylko mi nie mów, że leżysz tu tak przez te 2 godziny – pokręcił głową, ale moja reakcja była idealną odpowiedzią. Po prostu spuściłam wzrok. Do tej pory miałam dobre wyczucie czasu i zdążyłam się ogarnąć zanim wrócił.
 - A co innego mam robić? – zapytałam z wyrzutem. – Przecież jestem tu kompletnie niepotrzebna.
 - Co ty bredzisz? Jak to niepotrzebna? Blanka, spójrz na mnie – podniósł mój podbródek, tak abym na niego spojrzała. W moich oczach wyczytał zapewne ból i smutek.
 - A nie jest tak? Przydaję się tylko wtedy, kiedy trzeba Polę nakarmić. Nikogo tu nie obchodzę i nawet własnym dzieckiem nie mogę się zająć, bo moja ciocia i twoja mama tak się w niej zakochały, ze nikogo innego nie dopuszczają – rozpłakałam się, a narzeczony mocno mnie przytulił, chcąc uspokoić.
 - Też mi to przeszkadza – westchnął. – Próbowałem zacząć temat, ale od razu mnie zbywały.
 - Wiesz jak ja się czuję? Jak piąte koło u wozu – zaszlochałam. – Jestem matką, a nawet własną córką nie mogę się zająć.
 - Musimy to skończyć – powiedział stanowczo. – Idź do łazienki, przemyj twarz, a potem zejdziemy na dół i powiemy, ze czas się z kochaną rodzinką pożegnać.
 - Myślisz, że posłuchają? – spytałam z nadzieją.
 - Muszą. To nasze mieszkanie – puścił mi oczko. – Idź do łazienki. Poczekam.
Pocałował mnie czule w czoło, a ja się lekko uśmiechnęłam. Posłusznie udałam się do łazienki i przemyłam twarz. Nadal była czerwona, więc nałożyłam dużą ilość pudru i przejechałam rzęsy tuszem. Wyglądałam prawie jak człowiek. Wróciłam do sypialni, więc Michał wstał z łóżka. Chwycił mnie za rękę, chcąc dodać otuchy. Zeszliśmy na dół, gdzie w salonie kobiety zabawiały Polę. Dziewczynka wyglądała na senną, więc zapewne niedługo zaśnie.
 - Chcemy z wami porozmawiać – zaczął poważnie siatkarz. Kobiety spojrzały na nas z zaciekawieniem.
 - Tak, Michał? – zapytała jego mama.
 - Chcemy wam podziękować za ten tydzień. Dużo nam pomogłyście, nauczyłyście, ale na was już pora.
 - Wyganiasz nas? – oburzyła się kobieta.
 - Przecież Blanka jest jeszcze osłabiona, a przy Polci tyle roboty… - dodała moja ciocia.
 - Doskonale damy sobie radę już sami, jak wszyscy typowi rodzice – ostatnie słowo dobitnie podkreślił.
 - Ale przeszkadzamy wam czy co? – zapytała smutno pani Maria.
 - Po prostu –zaczęłam, wzdychając – czujemy się tu niepotrzebni, a najbardziej ja. Cały czas jestem wyręczana. Mój jedyny kontakt z własną córką to jej nakarmienie, bo potem od razu mi ją zabieracie.
 - Zastałem ja teraz, jak płakała w sypialni. Przez was – Michał wbił wzrok w kobiety, a one się zmieszały. Chyba zrozumiały, co się stało i zrobiło im się głupio.
 - Przepraszamy – zaczęła moja ciocia. – Chyba nas poniosło.
 - Po prostu dawno nie miałyśmy kontaktu z takim maleństwem, a Pola jest przecudownym dzieckiem – dodała zmieszana pani Maria.
 - Blanka, wybaczysz nam?
Spojrzały na mnie wyczekująco.
 - jasne, ze tak – uśmiechnęłam się lekko. – Tylko oddajcie mi już moje dziecko, proszę.
 - Nie żebym was wyganiał, ale chyba już pora wrócić do swoich żyć – wtrącił Kubi.
 - Masz rację, synu. Chodź Gosia, pójdziemy się spakować.
Kobiety udały się na górę do pokoju gościnnego. Odetchnęłam z ulgą.
 - Myślisz, ze się na nas obrażą? – zapytałam spoglądając na partnera.
 - Nie, skąd – uśmiechnął się. – Wreszcie zrozumiały, ze przegięły.
Podeszłam do Poli, która leżała w kołysce. Oczka już jej się powoli zamykały, więc delikatnie wzięłam ją na ręce.
 - Zaniosę ją i uśpię – powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się do córeczki. Włożyłam jej smoczek do buzi, żeby jej się lepiej spało.
 - Uroczo razem wyglądacie – szepnął, stojąc za mną i całując mnie w tył głowy. Objął mnie w pasie, a głowę ułożył na moim ramieniu. Katem oka zobaczyłam, ze przyglądał się naszemu dziecku.
 - Wreszcie odzyskaliśmy córkę – zaśmiałam się cicho.
 - I bardzo się z tego cieszę – odparł, cmokając mnie w skroń. Puścił mnie więc mogłam zanieść dziewczynkę do jej łóżeczka. Zasnęła mi na rękach, więc posiedziałam przy niej z 2 minuty i wyszłam, włączając przed wyjściem elektroniczną nianię.
Zeszłam  na dół i dołączyłam do Michała, który siedział na kanapie. Objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego mocno, podciągając kolana .
 - Już zasnęła? – zdziwił się.
 - Śpi jak aniołek – uśmiechnęłam się.
 - A naszym niańkom zajmowało to dłużej – zaśmiał się cicho. – Ale co matka, to matka.
 - A ty tatuśku, masz jakiś talent? – wyszczerzyłam się.
 - Jeszcze nie było okazji, żeby go ujawnić – oburzył się, a ja go lekko pocałowałam.
Po chwili nasi goście zaczęli schodzić po schodach z walizkami. Michał wziął od nich bagaże i postawił na dole.
 - Daniel jest już w drodze, więc niedługo po mnie przyjedzie – oznajmiła ciocia Gosia.
 - A ja przenocuję u Jarka, a jutro razem pojedziemy do Wałcza – dodała pani Maria.
 - Jeszcze raz przepraszamy.
 - Bardzo przepraszamy.
Obie wyglądały na bardzo skruszone. Przytuliłam kobiety mocno.
 - Mimo wszystko, dużo się nauczyłam i za to dziękuję – wyznałam.
 - Mam nadzieję, ze nie macie nam tego za złe – powiedział Michał, żegnając kobiety.
 - Nie no, skąd. Raczej, czy wy wam nie macie?
 - Już w porządku – uśmiechnęłam się lekko.
 - Dbajcie o siebie i Polę.
 - Będziemy – odparliśmy równo.

Kobiety wzięły bagaże i wyszły. Nareszcie zostaliśmy sami. Dopiero teraz poczułam, ze otwiera nam się nowy rozdział w życiu. Nie byliśmy odpowiedzialni już tylko za siebie, ale także za naszą córkę. Staliśmy się taką prawdziwą rodzinę. No prawie, bo jeszcze nam obrączek na palcach brakowało, ale to też niedługo miało się spełnić. Zły nastrój mnie opuścił i mogłam się cieszyć tym, co jest. 


________________________

Zabijecie mnie za to, co powiem, ale... następny wpis to będzie epilog. Rany, nawet nie wiedziałam, kiedy to zleciało :O W dodatku bardzo zżyłam się z tą historią :/ Nadałam Blance wiele moich cech, przez to ciężko mi się rozstawać, ale nie mówię ''Żegnaj'' Blance i Michałowi, ale ''Do widzenia''. Więcej szczegółów w następnym wpisie. Bardzo prosz e, poświęćcie tą chwilę żeby przeczytać to, co tam naskrobię pod epilogiem ;)
Pozdrawiam ;*

13 komentarzy:

  1. Ta historia była genialna. Ciesze się że wsztstko im się układa i w ogóle noo..
    Postaram się przy epilogi bardziej rozwinąć :)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda, że kończysz :/
    ten blog towarzyszył mi od początku i kurde, uwielbiam go!
    czekam w takim razie na epilog i do zobaczenia <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ostatni to epilog? To chyba po raz pierwszy odkąd tu jestem to nie będę czekać aż z taką niecierpliwością na następny. Taaa jasne już ja się znam.
    Oj te kobitki nie dają żyć, ale dobrze, że szybko się wszyscy dogadali.
    Tak w ogóle to jestem cholernie ciekawa jak to zakończysz.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Oczywiście zapomniałam. Zapraszam na nowy rozdział.

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta historia jest genialna :) Dlatego to , że nie mówimy jej "Zegnaj " tylko "do widzenia" jak napisałaś lekko mnie pociesza , mam nadzieję ,że coś tam wykombinujesz , bo ciężko byłoby się tak nagle z Kubiakami rozstać :) Swoją drogą to niesamowite jak bardzo przywiązałam się do tej historii , stała się ona taką codziennością, nie myślałam o tym ,że kiedyś przestaniesz ją publikować , a przecież było to oczywiste. Z jednej strony te pierwsze rozdziały , skakanie sobie do gardeł przez Blankę i Michała , narodziny ich uczucia wydają się takie odległe ,a z drugiej nadal wszystko dobrze pamiętam jakbym czytała to ostatnio,a nie kilka miesięcy temu.Ta historia była pisana tak , że czułam jakbym na prawdę towarzyszyła życiu Blanki i Michała dzień po dniu, aż narodziła się Pola. I chyba najbardziej szkoda , że nie będzie kolejnych rozdziałów z jej udziałem... Chociaż może jednak będą , w końcu coś tam kombinujesz :D Zabijać za epilog nie będę , ale na pewno jakaś łezka w oku się zakręci , bo to był pierwszy blog na jaki trafiłam.Dzięki niemu, a właściwie dzięki Tobie sama zaczęłam pisać . Więcej pewnie napiszę pod epilogiem , bo teraz chyba nie byłam na taką wiadomość gotowa i muszę pomyśleć to wszystko co chciałabym napisać. Co do rozdziału , to bałam się , że Blanka wpadnie w jakaś depresje poporodową, ale na szczęście to było tylko chwilowe załamanie , zresztą zupełnie zrozumiałe, chyba każda kobieta , która dopiero co została matką zachowałaby się tak samo. Dobrze, że ciocia i mama Miśka wszystko zrozumiały i zostawili młodych, w końcu kiedy jak nie teraz mają nacieszyć się małą Polą :) Pozdrawiam i życzę jeszcze więcej weny niż zwykle:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham ich :/ To najlepsze opowiadanie siatkarskie jakie czytałam, serio :( Chociaż nie byłam od początku ale mega przezywalam tą historię.
    No nic, do epilogu

    OdpowiedzUsuń
  7. Epilog epilogiem, ale ja bym przeczytała coś o finale Mistrzostw Świata z perspektywy Michała i Blanki. Historia wspaniała i wspaniali bohaterowie!

    OdpowiedzUsuń
  8. No pięknie, Ty kończysz a ja chciałam nadrobić i być na bieżąco po sesji.. cóż nadrobię tak czy siak :D

    prosiłaś by informować Cię o nowościach na myślach.. narazie tam rozdziału nie ma, ale za to na idealnych się pojawił, może moja i Em historia przypadnie Ci do gustu ;)
    http://idealna-niedoskonalosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee nie nie nie nie i nie!!!!! No i co ja zrobię z moim życiem gdy przestaniesz opisywać ich życie??? :((((((((( takie cudowne ;((( cały czas cos czytam ale nic nie jest tak dobre i wciągające jak to!!;((((

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj Mamuśki się wtracily hahhaha :D Ogromnie sie cieszę, ze ten maluch jest na świecie i tyle radości daje tak wielu ludziom :) Jednak jestem bardzo zła ze ma być epilog w następnym wpisie bo jestem tak przywiazana do tej historii ze nie wiem co ja ze sobą zrobię jak skończysz " ta część ". Masz mi po KROTKICH WAKACJACH wrócić tutaj !!!! Hahahaha
    Zawsze czytam te notki pod rozdzialem :) Wiec bądź pewna ze ja napewno przeczytam :*
    Pozdrawiam Dooma :)
    PS. Przepraszam ze dopiero teraz komentuje ale dopiero mam teraz czas hahaha :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Kolejny rozdział ostatni o mamo a tak się zżyłam z tym opowiadaniem.Ten rozdział genialny,mam nadzieję że epilog zakończy się happy endem.
    Czekam na ostatni z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Hola, hola moja droga! Jaki kuźwa epilog ;o ?! Nie ma takiej opcji nawet nooo... serio chcesz nam to zrobic ? ;c mimo, ze znowu mnie przez jakis czas nie bylo to strasznie zżyłam sie z historia Blanki i Michala... mam nadzieje, ze faktycznie powstanie jakas kontynuacja, bo to co piszesz jest swietne!
    Pozdrawiam cieplutko ;3

    OdpowiedzUsuń