W końcu nadeszła wizyta u lekarza, na którą tyle
wyczekiwał Michał. Zdjęto mu gips, z czego był bardzo zadowolony. Wyszedł z
gabinetu, uścisnął dłoń doktora i podszedł do mnie z wielkim bananem na twarzy.
Poruszał mi ręką przed twarzą, która jeszcze niedawno tkwiła w białej otulinie,
tak twardej, że w nocy jeden zły ruch i bolała mnie ręka.
- Popatrz –
wyszczerzył się, ruszając delikatnie tymi palcami. Oczywiście do pełnej
sprawności jeszcze im daleko, ale i tak to już coś, bo mógł zacząć rehabilitacje.
- Już niedługo
znowu będziesz straszył innych na boisku – cmoknęłam go w policzek. Następnie
złapałam go za prawą właśnie rękę i tak wyszliśmy z budynku.
- Skoro jesteś
taki wesoły, to może skoczymy w jedno miejsce – przegryzłam dolną wargę, bo
wiedziałam, że ta mina na niego działa.
- Dziś mogę iść z
tobą wszędzie – puścił mi oczko.
- Więc kierunek:
galeria! – pisnęłam ucieszona i rzuciłam mu się na szyję. Jego twarz
diametralnie się zmieniła. Z radości przeszła do załamania.
- Ale wiesz, ja
przez słowo ‘wszędzie’ nie miałem na myśli galerii… - jęknął.
- Chodź, nie
marudź – pociągnęłam go w kierunku auta. Ja przyjechałam w jedną stronę, a
teraz dam się popisać Kubiakowi.
- Ciekawe, czy ty
pamiętasz jak się jeździ – rzuciłam do niego, przypominając sobie jak w
Wieluniu miałam jechać samochodem Daniela.
- Gwarantuję ci,
kotek, że jeżdżę jak zawodowiec – powiedział i zapiął pas.
Widać było, że wciąż ma problemy z tymi palcami, a przy
niektórych ruchach odczuwa ból, ale wszystko na pewno pójdzie w dobrym kierunku
w czasie rehabilitacji. Wystarczy poczekać na efekty.
Dojechaliśmy pod centrum handlowe. To w Jastrzębiu nie
było takie duże, jak np. w Katowicach, ale zawsze coś. Oczywiście najpierw
zaopatrzyłam się w coś dla siebie, ale były to tylko dwie większe bluzki
kupione w sklepie z odzieżą dla kobiet ciężarnych. Potem mijaliśmy sklep
dziecięcy i tam wpadłam w szał zakupów. Z czasem nawet Kubi się wkręcił, bo te
małe ubranka do niego przemawiały. Oczywiście rzeczy, których w torbach
mieliśmy najwięcej, to sukieneczki i śpioszki. Kilka było szczególnie moich
ulubionych (link)(link)(link).
- Te ostatnie są
boskie – zaśmiałam się.
- Od razu wiedziałem,
że najbardziej ci się spodobają – pokręcił głową. – Nie sądziłem, że ubrania
mogą być takie malutkie.
- Ty się dziwisz
ubraniami, a patrz na to – pokazałam mu buty (link), które były akurat na
wystawie następnego sklepu.
- Bierzemy je! –
aż oczy mu się zaświeciły. Michał uwielbiał air maxy. Sam miał kilka par, ale
głównie upodobał sobie jedne, w odcieniu ciemnego niebieskiego i szarego.
- Na razie to jej
i tak stópka będzie musiała urosnąć do nich – zaśmiałam się, gdy wychodziliśmy,
a Misiek jarał się nowym zakupem.
- Trudno. Posiedzą
na półce. Nie moja wina, że to był najmniejszy rozmiar – skrzywił się.
- Zawsze możesz
mieć nadzieję, że odziedziczy wielkie stopy po tobie – wyszczerzyłam się. – Bo
patrząc na mój brzuch, to wielka jest.
- Sama wybrałaś
sobie faceta siatkarza, więc teraz cierp – objął mnie ramieniem i pocałował w
skroń.
- Jeszcze ten
sklep i pójdziemy coś zjeść. Okej? – zaproponowałam.
- Mi pasuje.
Weszliśmy do kolejnego klepu z ubraniami dziecięcymi. Tam
też kupiliśmy trochę rzeczy. Im więcej, tym lepiej, bo takie małe dzieci trzeba
często przebierać. Pralka to będzie chodzić na okrągło.
- Patrz, jakie to
jest fajne – siatkarz podsunął mi pod nos materiał (link).
- Przecież to dla
chłopca – stwierdziłam.
- No i co z tego?
- Gender genderem,
ale Polcia w tym chodzić nie będzie – oburzyłam się.
- To zostanie na
przyszłość – puścił mi oczko.
- Czy ty się nie
zapędzasz przypadkiem? – uniosłam jedną brew.
- No chyba nie
sądzisz, że na jednej córce poprzestaniemy – zaśmiał się.
- Jeszcze się
jedno nie urodziło, a ty już drugie planujesz?
- Nawet trzecie i
czwarte – wyszczerzył się.
- O nie mój drogi
– zaprotestowałam. – Ja nie będę tylko ci dzieci rodzić!
- Skarbie, nie
denerwuj się – cmoknął mnie w czoło. – Bierzemy to i koniec.
Zaprowadził mnie do kasy i co ja miałam do gadania?
Nieźle to sobie wykombinował. Ja będę dzieci rodzić, roztyję się, a on karierę
będzie rozwijać. I gdzie ja się wtedy taka gruba pokażę? Tylko mu wstyd
przyniosę. Będę chodzić zmęczona, niewyspana i z rozstępami. Włosy stracą
blask, nie będzie mi się chciało farbować odrostów. Nie chcę się taka stać!
- Ziemia do Blanki
– pomachał mi dłonią przed twarzą, gdy po raz kolejny złapałam tego dnia tzw.
‘’zawiechę’’.
- Mówiłeś coś? –
zapytałam.
- Pytałem, czy
włączyć komedię czy coś innego – mruknął.
- Cokolwiek –
wzruszyłam ramionami.
- I będzie źle jak
zwykle – mruknął pod nosem. – Co ty taka ciągle zamyślona?
- Bo sobie
wyobraziłam siebie za 10 lat.
- Czyli? –
zaciekawił się.
- Brzydka,
nieatrakcyjna, gruba i wymęczona kura domowa, z którą wstyd się gdziekolwiek
pokazać – odparłam płaczliwym głosem. Michał od razu przyciągnął mnie do
siebie, obejmując ramieniem.
- Kotek, zawsze
będziesz moją śliczną Blanką i będę z przyjemnością się z tobą pokazywał żeby
inni mi zazdrościli – pocałował mnie czule w czoło.
- Mówisz to żeby
mnie pocieszyć – pociągnęłam nosem.
- Znam cię na tyle
dobrze, że zaraz po porodzie zaczniesz się odchudzać – wywrócił oczami.
- Może i tak, ale
ty planujesz tyle dzieci, ze nie nadążę z tym odchudzaniem!
- Przecież ja
żartowałem, głuptasie – zaśmiał się. – Chciałbym tylko żeby Pola miała
rodzeństwo, bo samemu się głupio i źle wychowuje.
- A jak będą inne wpadki?
– jęknęłam.
- Możesz przestać
dramatyzować? Skup się lepiej na wypoczywaniu i zdecyduj jaki film oglądamy.
- Nie chcę filmu.
Idę spać – mruknęłam.
- Nie idziesz,
tylko oglądasz ze mną – przytrzymał mnie skutecznie w pasie i włączył film.
Obudziłam się rano sama w łóżku. No tak, Michał już
zaczął rehabilitacje. Powoli się zwlekłam z łóżka, bo moje rozmiary na coś
szybszego nie pozwalały i skierowałam się do łazienki. Umyłam się, ubrałam
(link), a włosy związałam w warkocza, bo znów było bardzo ciepło. Potem
przegryzłam coś na śniadanie z racji nudy. Wraz z opakowaniem pomidorków
koktajlowych usadowiłam swoje wielkie cielsko na kanapie. Wzięłam laptopa na
kolana i przeglądnęłam facebooka. Rozśmieszyło mnie, że wszyscy piszą o
rzekomym przejściu Kubiaka do Halkbanku. Sądzę, że sam zainteresowany nie wie,
że ‘’interesuje’’ się nim klub z Turcji. Jak to jedna plotka potrafi wywołać
taki szum.
Gdy byłam w trakcie przeglądania photobloga, to do
mieszkania wrócił Michał. No, nie było go zdecydowanie dłużej, niż te 2
godziny, jak wspominał. Przywitał się ze mną całusem w czubek głowy.
- Co porabiałaś? –
zapytał, będąc w kuchni. Nalał sobie wody do szklanki.
- Nic ciekawego –
wzruszyłam ramionami. – Wiesz, że jesteś zawodnikiem Halkbanku?
Michał aż wypluł
wodę, którą miał w ustach. Rozbawiła mnie jego reakcja, więc parsknęłam
śmiechem.
- Ci ludzie w
Internecie są tacy zabawni –pokręciłam głową. Popatrzył na mnie jako dziwnie.
Trochę jakby z ulgą, ale też ze strachem. Dało mi to do myślenia.
- Bardzo zabawni –
potwierdził ze sztucznym uśmiechem. – Pójdę wziąć prysznic.
Zniknął z mojego pola widzenia bardzo szybko. Za szybko.
Zaczynałam się obawiać, że te plotki jednak nie są plotkami. Ale dlaczego on mi
nic nie powiedział? Zacisnęłam pięści z wściekłości. Miałam iść iż zacząć się
dobijać do tej łazienki, ale rozdzwoniła się moja komórka. Dzwoniła Sylwia,
więc odebrałam.
- No cześć,
kochana – zaczęła.
- Blanka, strasznie mi przykro z powodu
wyjazdu. Kurde, kupiliście mieszkanie, a…
- Ej, zaraz,
zaraz. Jakiego wyjazdu? – zdenerwowałam się.
- No jak to jakiego? – zdziwiła się, a po
chwili zaklęła pod nosem. – Blanka, ja
przepraszam. Muszę kończyć, pa!
- Co? Nie! Nie
rozłączaj się!
Mówiłam już jednak sama do siebie, bo blondynka się
rozłączyła. Wstałam gwałtownie i podeszłam do łazienki. Zaczęłam walić w drzwi
ręką. Mimowolnie oczy mi się zaszkliły, że Michał podjął tak ważną decyzję za
moimi plecami. Na dodatek wszyscy o tym wiedzieli, tylko nie ja.
- Otwieraj
natychmiast! – krzyknęłam.
- No już, już –
otworzył w końcu. – Co się dzieje?
- Mnie pytasz co
się dzieje?! – warknęłam. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
- Czemu płaczesz?
– udawał głupiego. Chciał mnie przytulić, ale się cofnęłam.
- Miałeś zamiar
mnie w ogóle poinformować o wyjeździe?! No pytam się!
Patrzyłam na niego cała zapłakana i wściekła
jednocześnie.
- To nie jest tak.
Ja niczego jeszcze nie podpisałem…
- Jeszcze nie? Jak
miło! – prychnęłam.
- Miałem ci
powiedzieć, tylko nie wiedziałem jak – tłumaczył się skruszony.
- Ale jak zwykle
musiałam dowiedzieć się przypadkowo. Nawet moja przyjaciółka wie, a ja jak
jakaś skończona idiotka nie wiedziałam, o co jej chodzi – łykałam łzy.
- Kotek, ja nie
chciałem żeby tak wyszło… - zbliżył się.
- Nie dotykaj mnie!
– warknęłam. – I daj mi święty spokój!
Skorzystałam z okazji, że jest jedynie w bokserkach i jak
najszybciej umiałam wybiegłam z mieszkania. Wołał mnie, ale dalej niż na klatkę
nie wybiegł. Nie wiedziałam, gdzie iść. Do głowy przyszło mi tylko jedno miejsce.
- Blanka? Co się
stało? – Damian zdziwił się zarówno moją niezapowiedzianą wizytą, jak i stanem.
Dobrze, że się rano nie pomalowałam, bo wyglądałabym jeszcze gorzej. I tak było
źle. Mokre i czerwone policzki, lekko podpuchnięte oczy – chodzące nieszczęście.
- Nie wiedziałam
gdzie iść – powiedziałam cicho.
- Wchodź, wchodź –
otworzył szerzej drzwi. Zaprowadził mnie na kanapę. Czułam się wykończona.
Przebiegłam kawałek na wypadek gdyby Michał mnie jednak gonił i teraz
odczuwałam tego skutki.
- Przepraszam, że
ci przeszkadzam – przyznałam, spuszczając głowę.
- No co ty, nie
przeszkadzasz mi – zaprzeczył i podał mi szklankę wody, choć o to nie prosiłam.
– Pij, dobrze ci zrobi.
Wypiłam całość duszkiem i faktycznie było mi odrobinę
lepiej.
- A teraz mów, co
on znowu zrobił – westchnął.
- Nie powiedział
mi nic o kontrakcie z Halkbankiem. Dowiedziałam się przypadkowo – przyznałam.
- Co?! Jakim
kontrakcie? – zdziwił się.
- To nawet ty nie
wiesz? – byłam zaskoczona.
- Obiło mi się coś
o uszy, ale to raczej plotki.
Opowiedziałam zatem Małemu co dokładnie się wydarzyło i
jak zareagował Michał. To ewidentnie wskazywało na to, że propozycję dostał,
ale nic o niej nie powiedział. Zdziwiłam się, że nie przyznał się Wojtaszkowi.
W końcu byli przyjaciółmi.
- Dlaczego on mi
nic nie powiedział? – zastanawiałam się.
- Może nie chciał
cię denerwować?
- I co? Myślał, ze
się nie wyda? Że mnie uśpi, wywiezie do Turcji, a ja się tam nie zorientuję, że
jednak coś jest nie tak? – ironizowałam.
- Nie wiem,
szczerze mówiąc. Ale sama przyznałaś, że jeszcze niczego nie podpisał.
- Tak powiedział,
ale sama nie wiem, czy mu wierzyć.
- Może by cię już
nie okłamał, skoro i tak się dowiedziałaś.
- Mam go w dupie,
tak jak on mnie, kiedy rozmawiał z tymi Turkami.
- Blanka, nie
histeryzuj. Skoro niczego nie podpisał, to znaczy, że pewnie chciał to
skonsultować z tobą.
- Nie palił się do
tego – prychnęłam.
- Może nie
wiedział jak zacząć?
- Ze mną najlepiej
prosto z mostu, bo nie lubię owijania w bawełnę, a tym bardziej zatajania tak
ważnej rzeczy jak kontrakt w Turcji!
- Chcesz z nim
wyjechać?
- Gdyby przyszedł
od razu po dostaniu tej propozycji, powiedział wszystko to jasne, że sama bym
tu nie została. Ale on to ukrył, dowiedziałam się od przyjaciółki, która zapewne
wie to od swojego faceta, a to oznacza, że nawet cała kadra wie, a ja jako jego
narzeczona nie. To jest nie fair, nie sądzisz?
- Masz rację –
westchnął. – Nie powinien się tak zachować. Co masz zamiar teraz zrobić?
- Chcę trochę od
niego odpocząć. Niech się pomartwi. Nie chcę ci się zwalać na głowę, więc
pojadę do Katowic. Pasuje mi tylko parę rzeczy jakoś z mieszkania wziąć.
- Jechać z tobą? –
zaproponował.
- Serio mógłbyś?
- No jasne –
uśmiechnął się.
- Mały jesteś
wielki – zaśmiałam się lekko i przytuliłam przyjaciela.
Jej jej jej jej jeeeej !!!! KOCHAM TO <3 Bardzo się cieszę ze dodalas rozdział :* Brakowało mi tego opowiadania :) I tak wiem ze Blaneczka z Miskiem wyjedzie ( jeżeli będzie taka potrzeba ) bo go kocha nad zycie :D Rozdzial świetny :) Pozdrawiam i zapraszam do siebie na rozdział 44 :* Dooma :)
OdpowiedzUsuńO uwielbiam takie prezenty ! <3
OdpowiedzUsuńTylko teraz proszę o kolejny... Nie możesz nas tak zostawić! :D
Weny ;*
zapraszam też na kilka nowych rozdziałów do siebie :)
http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/
Oby nic złego si Blance nie stało. Misiek powinien powiedzieć Blance, że dostał kontrakt, a nie ukrywać. Może w miarę szybko się pogodzą.
OdpowiedzUsuńSuper prezent ;)
OdpowiedzUsuńNie powinien ukrywać tak istotnej informacji przed narzeczoną, ale na pewno Michał z Blanką wszystko sobie wyjaśnią i i tak wyjadą do Turcji :)
Pozdrawiam ;**
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńMichał mógł powiedzieć Blance że dostał propozycję z Halbanku.
Mam nadzieję że Blanka mu wybaczy to że jej tego nie powiedział, ale pewnie łatwo nie będzie.
czekam na kolejny
Kurcze, mam nadzieję, że Blanka i Michał sobie wszystko wyjaśnią i Misiek powie o tej propozycji...
OdpowiedzUsuńJeszcze razem pojadą! Jestem pewna ;>
Szkoda, że zawieszasz, ale jak najbardziej Cię rozumiem ;) Dasz radę na maturze! :*
Przy okazji zapraszam do siebie na trzynastą odsłonę historii Oli Piechockiej, Grzegorza Kosoka i... Piotrka Nowakowskiego? Okaże się!
http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
Pozdrawiam i dużo weny! <3
Suuper rozdział :D Zapraszam do siebie ;)
OdpowiedzUsuńhttp://black-and-red-feeling.blogspot.com/]
Jeeeeejjj!!!! Kolejny rozdzial!! <3
OdpowiedzUsuńPrezent idealnie trafiony w moj gust! ;-)
Blanka nie moze sie teraz denerwowac.
Mam nadzieje, ze nie bedzie sie denerwowac, klocic itd, bo to moze zle wplynac na dzidziusia.
Oby razem z Michalem szybko doszli do porozumienia.
Wlasciwie, to nie wiem czemu, ale obawiam sie tego wyjazdu z Wojtaszkiem...
Chormony jej buzuja i czasem moga prowadzic do roznych, nieporzadanych sytuacji.
Ale to tylko takie moje, dziwne odczucia, ktore mam nadzieje, ze sie nie spelnia.
Do nastepnego!
Zostałaś nominowana do Liebster Award. :) Więcej informacji ----> http://nie-ma-nic-lepszego-od-milisci.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Super rozdział <3 Mam nadzieję że Blance nic nie będzie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie dopiero zaczynam i potrzebuje wsparcia :) Nie długo powinno się coś pojawić.
http://as-long-as-i-breathe-i-hope.blogspot.com/
Michał nie powiedział jej prawdy Blanka jest na niego wściekła mam nadzieje że nic nie stanie się jej i dziecku
OdpowiedzUsuńczekam na następny
pozdrawiam
Jak będziesz miała czas zapraszam do siebie
kacperkowelove.blogspot.com
Mamy juz maj, wiec mam nadzieje, ze niedlugo pojawi sie jakis rozdzial! :-D
OdpowiedzUsuńDo nastepnego!
Ej no, gdzie jest rozdział??
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać co dalej z nimi, a ty mnie wystawiasz na taką próbe ;) Czekam ;*