27.02.2015

Rozdział 180

Leżałam na leżaku przed domem i czytałam jakąś  książkę, która wpadła mi w ręce. Była stara. Znalazłam ją w salonie, na półce z innymi książkami. Nudziło mi się, więc postanowiłam zagłębić się w owej lekturze.
 - Proszę, twój sok – powiedział Michał, podając mi szklankę. Uśmiechnęłam się promiennie w podziękowaniu. Usiadł koło mnie. – Co powiesz żebyśmy poszli na mecz z Włochami? W Spodku?
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
 - Tak! Bardzo chcę! Musisz mnie tam zabrać! Musisz! – zaczęłam piszczeć. Zaśmiał się tylko, kręcąc głową.
 - Wiedziałem, że będziesz chciała – stwierdził rozbawiony. – Stefan wczoraj do mnie zadzwonił i spytał czy dam radę przyjść, bo chce ze mną pogadać o tej ręce. Więc załatwiłem wejściówkę też tobie.
 - Jesteś kochany – wychyliłam się żeby go pocałować.
 - Jak zawsze – poruszył brwiami.
 - A wy znowu się miziacie – jęknął Daniel, który właśnie przeszedł przez bramkę, która oddzielała nasze ogrody.
 - Zazdrościsz? – prychnęłam.
 - Nie chciałbym całować ani ciebie, ani tym bardziej Michała – skrzywił się.
 - Nawzajem – odparł mój narzeczony, robiąc identyczną minę.
 - Dobra, dobra – przerwałam im. – Masz jakiś konkretny cel swojej wizyty?
 - Zaskoczę cię. Mam – wyszczerzył się.
 - Mów. Słucham cię uważnie – rozłożyłam się wygodnie.
 - Sebastian robi grilla i zaprosił paru znajomych, w tym mnie. Powiedział też, że fajnie by było jakbyście też wpadli.
Popatrzyłam na Miśka z wyczekiwaniem. Ja bym się chętnie przeszła, ale nie wiem co na to Kubiak.
 - Możemy iść – odparł, co mnie zaskoczyło. – Chcesz, Blanka?
 - No jasne – uśmiechnęłam się. – Kiedy to jest?
 - Dziś wieczorem.
 - To rychło w czas mówisz – mruknęłam.
 - Ojej, czepiasz się – wywrócił oczami. – Wpadnę po was o 20, bo sami nie traficie. A teraz sobie idę, więc możecie się miziać dalej.
 - Dzięki za pozwolenie – krzyknął za nim Michał, a ja się zaśmiałam tylko.

Wieczorem zaczęłam się szykować. Nie jakoś przesadnie, czy coś. To był zwykły grill. Martwiło mnie, że pewnie będzie masa obcych mi osób. W dodatku nie wiedziałam, co ubrać, bo w rozmiarze namiotowym ciężko jest kupić fajny ciuch. W końcu się na coś zdecydowałam i narzuciłam to na siebie (link). Rany, jaka ja jestem gruba! Nie chodziło mi o brzuch, bo to jest normalne, nawet to lubiłam, ale spojrzałam na swoje uda i boczki jakie mi się zrobiły. Jęknęłam. Zauważyłam w lustrze jak Michał wszedł do pokoju i dziwnie mi się przyglądał. Musiałam wyglądać komicznie, stojąc i krzywiąc się na wszystkie możliwe strony.
 - Nie gap się tak – warknęłam.
 - Okej, ale mogę wiedzieć, co ty robisz?
 - Krzywię się?
 - Ale czemu?
 - Bo wyglądam jak hipopotam!
 - A ty znowu swoje – wywrócił oczami. Stanął za mną i położył swoje duże łapska na moim jeszcze większym brzuchu.
 - Spójrz, tutaj jest nasza kruszyna i mówiąc, że jesteś gruba obrażasz też ją. I nie narzekaj, bo widziałem inne kobiety w ciąży i przy nich jesteś anorektyczką – cmoknął mnie w skroń.
 - Myślisz, że to obraża Polcie? – skrzywiłam się.
 - Tak. Więc nie wymyślaj i nie mów głupot. Jesteś śliczna i pamiętaj o tym – musnął moje wargi swoimi. Przytuliłam się do niego mocno.
 - Dziękuję ci, Misiu – szepnęłam.
 - Nie ma za co. Od tego tu jestem – zaśmiał się, gładząc mnie po plecach.

Tak jak to Daniel powiedział, o 20 zjawił się w moim rodzinnym domu. Tata życzył nam dobrej zabawy i kazał mi pilnować tej dwójki oraz uważać na siebie.  No pewnie, ja mam za niańkę robić? Pff, niedoczekanie. Jak coś odwalą to wracam do domu sama i tyle.
Dojechaliśmy na działkę Sebastiana. Przyjechaliśmy autem Daniela, bo uznałam, że na nogach mi się iść nie uśmiecha, a tyle autem potem przejadę żeby nas przywieźć. Nie było to aż tak daleko. Weszliśmy na ogrodzony ogródek. Było już parę osób, a Sebą z jakimś swoim kolegą znosili drewno do grilla, który jeszcze nie był rozpalony.
 - No witam, witam – wyszczerzył się Daniel, witając z wszystkimi. My też się przywitaliśmy i przedstawiliśmy.
 - Ej, czy ty nie jesteś przypadkiem siatkarzem? – zajarzył jeden chłopak, bodajże Filip. Michał kiwnął twierdząco głową. – O jaaaa. Ciemny, nie chwaliłeś się takimi znajomościami!
 - Mówiłem kiedyś, ale byłeś zbyt najebany – mój kuzyn machnął ręką i usiadł na krześle.
 - Wcale nie. Ja abstynent jestem – oburzył się.
 - A to w twojej rączce to soczek? – zaśmiał się Daniel, wskazując na puszkę piwa.
 - To dla wzmocnienia witaminy są. Weź milcz, bo się nie znasz – zbył go.
 - Michał, pijesz? – zapytał Seba, chcąc podać mu piwo. Siatkarz podziękował i wziął od niego trunek. Zajęliśmy miejsca koło Daniela. Z czasem zaczęło schodzić się więcej ludzi. Ostatecznie na działce było nas około dwudziestu. Było nawet parę znajomych twarzy. Impreza się rozkręcała i oprócz piwa polała się również nasza wspaniała polska wódka. Kurde, napiłabym się. Niestety w moim stanie to niewskazane, a wręcz zabronione. Nie mogłabym przecież z własnej głupoty skrzywdzić tego malucha w sobie. W życiu bym sobie tego nie wybaczyła. I tak już miałam poczucie winy, że na początku ciąży, gdy o niej jeszcze nie wiedziałam, to piłam na imprezach. Zapewne stąd są teraz te moje problemy.
 - Michał, zdrowie! – rzucił Daniel, trzymając kieliszek w górze. Mój kuzyn był już, delikatnie mówiąc, wstawiony.
 - A ty nie masz dość już? – zaśmiał się mój narzeczony.
 - Pierdu, pierdu, będzie wiosna.
Ciemny wypił kieliszek, popił go colą, a następnie polał Miśkowi trunek. Po wszystkich, którzy pili było widać tego skutki, a mój facet jak zwykle trzymał się cało. Nie mam pojęcia, jak on to robił, że miał taką mocną głowę.
 - Michał, a czemu ty pijesz i nic ci nie jest? – zdziwiła się Sandra, dziewczyna Filipa, która siedziała koło mnie. Miałam przynajmniej jakieś babskie towarzystwo.
 - Bo on jest mutantem – odpowiedziałam za niego.
 - Ja mam po prostu mocną głowę, kotek. Wiem, ze zazdrościsz – siatkarz wyszczerzył się i wypił na raz cały kieliszek. Dodam, że popita była mu zbędna. I ja się pytam, czy to jest normalne ?!
 - No to mówię, ze jesteś mutantem.
 - Mój Fifi, to leży już gdzieś w krzakach – skrzywiła się dziewczyna.
 - Widzisz, i to jest normalny człowiek! Nie to, co ty! Pijesz , pijesz i nic ci nie jest – oburzyłam się.
 - Chyba powinnaś się cieszyć – zaśmiał się Kubi.
 - Z tego, że jesteś jakiś zmutowany? – mruknęłam.
 - Widzę, że ty powinnaś już odstawić ten soczek, bo ci źle na główkę robi – wziął ode mnie szklankę z sokiem pomarańczowym i pocałował mnie w skroń.
 - Nie odwiozę cię do domu i pójdziesz na nogach.
 - Wszyscy pójdziemy, bo się za kierownicę nie zmieścisz – wtrącił ze śmiechem Daniel, a ja spojrzałam na niego z mordem w oczach. Michał wyczuł, co się święci, bo spojrzał błagalnie na niego żeby to odwołał.
 - Wracasz sobie kurwa na nogach. A żebyś w rowie baranie jeden wylądował! – warknęłam.
 - Uuu, ostra – usłyszałam gdzieś z drugiej strony. Zignorowałam to, ale mój facet oczywiście zaczął się rozglądać. Eh, ten samczy instynkt. Ale fajnie wiedzieć, że jest o mnie zazdrosny. To znaczy, ze naprawdę jestem dla niego cholernie ważna. Dla dziewczyny tak rozchwianej emocjonalnie w ostatnim czasie, czyli mnie, to jest naprawdę ważne żeby mieć takie poczucie miłości i bezpieczeństwa. Było, co było. Liczy się teraz.
 - I tak wiem, że mnie podwieziesz Blaneczko – wyszczerzył się.
 - Skąd ta pewność? – prychnęłam.
 - Bo to ja mam klucze – parsknął śmiechem, a ja zaklęłam pod nosem. Farciarzowi się udało.
 - No to co? Otwieramy następną! Finlandia czy Wyborowa? – rzucił Sebastian, który ledwo już na nogach stał.
Wódka lała się dalej. Daniel nie odmawiał ani jednego oczywiście. Za to mój Michał przestał pić koło 23. No i dobrze. Mądry chłopiec! No dobra, może nie taki chłopiec już. Mężczyzna oczywiście. I to cały mój!
 - Fifi, idziemy – rzuciła Sandra, próbując podnieść swojego faceta z podłogi.
 - Daj mi spokój, kobieto – wymamrotał pod nosem.
 - Filip, do cholery!
 - Pomóc? – zapytał Michał rozbawiony tym widokiem.
 - Nie wiem czy dasz radę jedną ręką. On waży tonę – jęknęła.
 - Popisz się cwaniaku, czy ta siłownia ci coś daje – klepnęłam go po ramieniu.
 - Odsuń się kobieto i patrz na zawodowca – powiedział do mnie i wstał z miejsca. Pociągnął Filipa za rękę i chłopak usiadł. Wstać jednak dalej nie chciał.
 - A widzisz, jednak nie jest tak łatwo – zaśmiała się brunetka.
 - Bo podnosić sztangę, a najebanego faceta to jest różnica – oburzył się.
 - Daj, pomogę ci – rzucił Daniel. Był pijany, ale jakoś wstał i pomógł Miśkowi. Obaj zaprowadzili go do auta brunetki, która podziękowała im za pomoc. Pożegnała się z organizatorem imprezy i pojechała do siebie zapewne.
 - A my kiedy się zbieramy? – zapytał Michał, obejmując mnie ramieniem.
 - Ej, nie mówcie, że wy też jedziecie – jęknął Sebastian, siadając obok nas. No tak, połowa osób już sobie poszła.
 - Dopóki Daniel kontaktuje, to siedzimy – stwierdziłam.
 - Ja zawsze kontaktuje – oburzył się mój kuzyn. – Spadam od was i idę zadzwonić.
Odszedł kawałek.
 - Do kogo on chce dzwonić w środku nocy? – zdziwił się Seba. Mi zaświtała pewna myśl, do kogo mógł zatelefonować.
 - Zaraz wracam – powiedziałam i wstałam z miejsca.
 - Gdzie idziesz? – zapytał Michał. Wskazałam tylko na Daniela, więc od razu skumał.
Schowałam się za altanką żeby kuzyn mnie nie zauważył i zaczęłam się przysłuchiwać jego rozmowie.
 - Cześć Wiolka – zaczął. Aha, miałam rację! – Obudziłem cie?.... Nie? To świetnie!... Piękną mamy noc, nie sądzisz?... Ja pijany? No coś ty!... Aaa u Seby sobie jestem… Taki malutki grill…. Przecież mówię, ze nie jestem pijany. Nie ufasz mi?.... No ale nie śmiej się!.... Foch, kochana…. Musisz mnie przeprosić… Ładnie przeprosić….
Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie chciałam podsłuchiwać więcej, więc wróciłam do reszty. Zastałam bardzo dziwny i niecodzienny widok. Michał z Sebą gadali sobie jak starzy dobrzy kumple z piwami w ręku. Fajnie. Przez to mieszanie to nie będzie z nimi za dobrze. Już widzę ich skacowanych jutro. Pośmieję się chociaż. Ich też postanowiłam podsłuchać, a co. Jestem w ciąży, wszystko mi wolno!
 - Fajny z ciebie gość – stwierdził Seba. O cholerka, serio nie było mnie tylko 5 minut? Nie zemdlałam tam po drodze, leżąc z 2 godziny?
 - Ty też nie jesteś taki zły – odparł Kubiak. Kurde, uszczypnijcie mnie!
 - Ale kiedyś cię nie znosiłem.
 - Z wzajemnością – syknął mój narzeczony. – Sorry, ale o Blankę zawsze jestem cholernie zazdrosny.
 - Nie dziwię się. Świetna z niej dziewczyna.
 - Ale moja, pamiętaj.
 - Wiem, wiem. I sorry, że wtedy na wyścigu ją pocałowałem, choć tego nie chciała. Chciałem cię wkurwić.
 - Udało ci się – mruknął i upił łyk piwa.
 - Możesz już być spokojny. Nic do Blanki nie czuję. Faktycznie miała rację, to tylko zauroczenie było – wzruszył ramionami. Odetchnęłam z ulgą. – A nawet jeśli, to nie mógł bym ci jej odbić. W końcu macie mieć dziecko, ślub i te sprawy.
 - Cieszę się, że to zrozumiałeś.
 - Dbasz o nią?
 - Staram się najlepiej jak umiem.
 - To dobrze. Inaczej obiłbym ci mordę – zaśmiał się.
 - Sam bym to sobie zrobił, spokojnie.
 - Serio ją bardzo kochasz – stwierdził zaskoczony.
 - Jak nikogo innego na świecie.
 - To pozostaje mi tylko życzyć szczęścia. Mogę liczyć na jakieś zaproszenie na ślub? – parsknął śmiechem.
 - No jasne, stary – odparł Kubiak, także się śmiejąc. O matulu, do czego to doszło? Kubiak godzi się z facetem, o którego był tak zazdrosny jeszcze niedawno. Inny wymiar, ja wam mówię!


_________________

Takie cuuuudaaaa :D
Pozdrawiam ;*

8 komentarzy:

  1. super jak zwykle :)
    w trzy dni przeczytałam wszystko, a tu proszę, dziś kolejny :*
    dobrze, że Blance i Miśkowi się układa, oby tak dalej <3

    zapraszam też do siebie :)
    http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Cuda nad cudami *.* Świetny rozdział :) Ja chcę wiecej Polci !!! Tylko, żeby to były dobre rzeczy !!!! hahaha Pozdrawiam Dooma :)
    PS. Cieszę się, że już wróciłaś :D. Tęskniłam :*.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widać, że grill u Seby wyszedł idealnie. Jednak widać, że Misiek dba o Blankę i troszczy się o nie. Doszło nawet do pogodzenia Miśka i Seby o którego był zazdrosny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jaki miły rozdział:)
    Fajny ten grill , ale ja już nie mogę doczekać się meczu i chłopaków :D
    No i proszę Blanka jak zawsze miała rację Ciemny i Wiola coś kręcą :D
    I Kubiak polubił się z Sebą co się dzieje ?! :P
    Do kolejnego :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Miło i przyjeminie. Sielanka trwa dalej, ale uwielbiam takie rozdziały. Widać że grill pokazał jak Michał naprawdę jest zazdrosny o ukochaną. Rozdział boski...
    Pozdrawiam i do kolejnego.

    OdpowiedzUsuń
  6. zapraszam na nowy rozdział :)

    http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle świetnie u nadal sielankowo ;) Oby tak dalej i fajnie, że Michał i Seba się do siebie przrkonali :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział 4 gotowy :)

    http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń