Leżałam na leżaku przed domem i czytałam jakąś książkę, która wpadła mi w ręce. Była stara.
Znalazłam ją w salonie, na półce z innymi książkami. Nudziło mi się, więc
postanowiłam zagłębić się w owej lekturze.
- Proszę, twój sok
– powiedział Michał, podając mi szklankę. Uśmiechnęłam się promiennie w
podziękowaniu. Usiadł koło mnie. – Co powiesz żebyśmy poszli na mecz z
Włochami? W Spodku?
Popatrzyłam na niego i uśmiechnęłam się szeroko.
- Tak! Bardzo chcę!
Musisz mnie tam zabrać! Musisz! – zaczęłam piszczeć. Zaśmiał się tylko, kręcąc
głową.
- Wiedziałem, że
będziesz chciała – stwierdził rozbawiony. – Stefan wczoraj do mnie zadzwonił i
spytał czy dam radę przyjść, bo chce ze mną pogadać o tej ręce. Więc załatwiłem
wejściówkę też tobie.
- Jesteś kochany –
wychyliłam się żeby go pocałować.
- Jak zawsze –
poruszył brwiami.
- A wy znowu się
miziacie – jęknął Daniel, który właśnie przeszedł przez bramkę, która
oddzielała nasze ogrody.
- Zazdrościsz? –
prychnęłam.
- Nie chciałbym
całować ani ciebie, ani tym bardziej Michała – skrzywił się.
- Nawzajem –
odparł mój narzeczony, robiąc identyczną minę.
- Dobra, dobra –
przerwałam im. – Masz jakiś konkretny cel swojej wizyty?
- Zaskoczę cię.
Mam – wyszczerzył się.
- Mów. Słucham cię
uważnie – rozłożyłam się wygodnie.
- Sebastian robi
grilla i zaprosił paru znajomych, w tym mnie. Powiedział też, że fajnie by było
jakbyście też wpadli.
Popatrzyłam na Miśka z wyczekiwaniem. Ja bym się chętnie
przeszła, ale nie wiem co na to Kubiak.
- Możemy iść –
odparł, co mnie zaskoczyło. – Chcesz, Blanka?
- No jasne –
uśmiechnęłam się. – Kiedy to jest?
- Dziś wieczorem.
- To rychło w czas
mówisz – mruknęłam.
- Ojej, czepiasz
się – wywrócił oczami. – Wpadnę po was o 20, bo sami nie traficie. A teraz
sobie idę, więc możecie się miziać dalej.
- Dzięki za
pozwolenie – krzyknął za nim Michał, a ja się zaśmiałam tylko.
Wieczorem zaczęłam się szykować. Nie jakoś przesadnie,
czy coś. To był zwykły grill. Martwiło mnie, że pewnie będzie masa obcych mi
osób. W dodatku nie wiedziałam, co ubrać, bo w rozmiarze namiotowym ciężko jest
kupić fajny ciuch. W końcu się na coś zdecydowałam i narzuciłam to na siebie
(link). Rany, jaka ja jestem gruba! Nie chodziło mi o brzuch, bo to jest normalne,
nawet to lubiłam, ale spojrzałam na swoje uda i boczki jakie mi się zrobiły.
Jęknęłam. Zauważyłam w lustrze jak Michał wszedł do pokoju i dziwnie mi się
przyglądał. Musiałam wyglądać komicznie, stojąc i krzywiąc się na wszystkie
możliwe strony.
- Nie gap się tak
– warknęłam.
- Okej, ale mogę
wiedzieć, co ty robisz?
- Krzywię się?
- Ale czemu?
- Bo wyglądam jak
hipopotam!
- A ty znowu swoje
– wywrócił oczami. Stanął za mną i położył swoje duże łapska na moim jeszcze
większym brzuchu.
- Spójrz, tutaj
jest nasza kruszyna i mówiąc, że jesteś gruba obrażasz też ją. I nie narzekaj,
bo widziałem inne kobiety w ciąży i przy nich jesteś anorektyczką – cmoknął
mnie w skroń.
- Myślisz, że to
obraża Polcie? – skrzywiłam się.
- Tak. Więc nie
wymyślaj i nie mów głupot. Jesteś śliczna i pamiętaj o tym – musnął moje wargi
swoimi. Przytuliłam się do niego mocno.
- Dziękuję ci,
Misiu – szepnęłam.
- Nie ma za co. Od
tego tu jestem – zaśmiał się, gładząc mnie po plecach.
Tak jak to Daniel powiedział, o 20 zjawił się w moim
rodzinnym domu. Tata życzył nam dobrej zabawy i kazał mi pilnować tej dwójki
oraz uważać na siebie. No pewnie, ja mam
za niańkę robić? Pff, niedoczekanie. Jak coś odwalą to wracam do domu sama i
tyle.
Dojechaliśmy na działkę Sebastiana. Przyjechaliśmy autem
Daniela, bo uznałam, że na nogach mi się iść nie uśmiecha, a tyle autem potem
przejadę żeby nas przywieźć. Nie było to aż tak daleko. Weszliśmy na ogrodzony
ogródek. Było już parę osób, a Sebą z jakimś swoim kolegą znosili drewno do
grilla, który jeszcze nie był rozpalony.
- No witam, witam
– wyszczerzył się Daniel, witając z wszystkimi. My też się przywitaliśmy i
przedstawiliśmy.
- Ej, czy ty nie
jesteś przypadkiem siatkarzem? – zajarzył jeden chłopak, bodajże Filip. Michał
kiwnął twierdząco głową. – O jaaaa. Ciemny, nie chwaliłeś się takimi
znajomościami!
- Mówiłem kiedyś,
ale byłeś zbyt najebany – mój kuzyn machnął ręką i usiadł na krześle.
- Wcale nie. Ja
abstynent jestem – oburzył się.
- A to w twojej
rączce to soczek? – zaśmiał się Daniel, wskazując na puszkę piwa.
- To dla
wzmocnienia witaminy są. Weź milcz, bo się nie znasz – zbył go.
- Michał, pijesz?
– zapytał Seba, chcąc podać mu piwo. Siatkarz podziękował i wziął od niego
trunek. Zajęliśmy miejsca koło Daniela. Z czasem zaczęło schodzić się więcej
ludzi. Ostatecznie na działce było nas około dwudziestu. Było nawet parę
znajomych twarzy. Impreza się rozkręcała i oprócz piwa polała się również nasza
wspaniała polska wódka. Kurde, napiłabym się. Niestety w moim stanie to
niewskazane, a wręcz zabronione. Nie mogłabym przecież z własnej głupoty
skrzywdzić tego malucha w sobie. W życiu bym sobie tego nie wybaczyła. I tak
już miałam poczucie winy, że na początku ciąży, gdy o niej jeszcze nie
wiedziałam, to piłam na imprezach. Zapewne stąd są teraz te moje problemy.
- Michał, zdrowie!
– rzucił Daniel, trzymając kieliszek w górze. Mój kuzyn był już, delikatnie
mówiąc, wstawiony.
- A ty nie masz
dość już? – zaśmiał się mój narzeczony.
- Pierdu, pierdu,
będzie wiosna.
Ciemny wypił kieliszek, popił go colą, a następnie polał
Miśkowi trunek. Po wszystkich, którzy pili było widać tego skutki, a mój facet
jak zwykle trzymał się cało. Nie mam pojęcia, jak on to robił, że miał taką
mocną głowę.
- Michał, a czemu
ty pijesz i nic ci nie jest? – zdziwiła się Sandra, dziewczyna Filipa, która
siedziała koło mnie. Miałam przynajmniej jakieś babskie towarzystwo.
- Bo on jest
mutantem – odpowiedziałam za niego.
- Ja mam po prostu
mocną głowę, kotek. Wiem, ze zazdrościsz – siatkarz wyszczerzył się i wypił na
raz cały kieliszek. Dodam, że popita była mu zbędna. I ja się pytam, czy to
jest normalne ?!
- No to mówię, ze
jesteś mutantem.
- Mój Fifi, to
leży już gdzieś w krzakach – skrzywiła się dziewczyna.
- Widzisz, i to
jest normalny człowiek! Nie to, co ty! Pijesz , pijesz i nic ci nie jest –
oburzyłam się.
- Chyba powinnaś
się cieszyć – zaśmiał się Kubi.
- Z tego, że
jesteś jakiś zmutowany? – mruknęłam.
- Widzę, że ty
powinnaś już odstawić ten soczek, bo ci źle na główkę robi – wziął ode mnie
szklankę z sokiem pomarańczowym i pocałował mnie w skroń.
- Nie odwiozę cię
do domu i pójdziesz na nogach.
- Wszyscy
pójdziemy, bo się za kierownicę nie zmieścisz – wtrącił ze śmiechem Daniel, a
ja spojrzałam na niego z mordem w oczach. Michał wyczuł, co się święci, bo
spojrzał błagalnie na niego żeby to odwołał.
- Wracasz sobie
kurwa na nogach. A żebyś w rowie baranie jeden wylądował! – warknęłam.
- Uuu, ostra –
usłyszałam gdzieś z drugiej strony. Zignorowałam to, ale mój facet oczywiście
zaczął się rozglądać. Eh, ten samczy instynkt. Ale fajnie wiedzieć, że jest o
mnie zazdrosny. To znaczy, ze naprawdę jestem dla niego cholernie ważna. Dla
dziewczyny tak rozchwianej emocjonalnie w ostatnim czasie, czyli mnie, to jest
naprawdę ważne żeby mieć takie poczucie miłości i bezpieczeństwa. Było, co
było. Liczy się teraz.
- I tak wiem, że
mnie podwieziesz Blaneczko – wyszczerzył się.
- Skąd ta pewność?
– prychnęłam.
- Bo to ja mam
klucze – parsknął śmiechem, a ja zaklęłam pod nosem. Farciarzowi się udało.
- No to co?
Otwieramy następną! Finlandia czy Wyborowa? – rzucił Sebastian, który ledwo już
na nogach stał.
Wódka lała się dalej. Daniel nie odmawiał ani jednego
oczywiście. Za to mój Michał przestał pić koło 23. No i dobrze. Mądry chłopiec!
No dobra, może nie taki chłopiec już. Mężczyzna oczywiście. I to cały mój!
- Fifi, idziemy –
rzuciła Sandra, próbując podnieść swojego faceta z podłogi.
- Daj mi spokój,
kobieto – wymamrotał pod nosem.
- Filip, do
cholery!
- Pomóc? – zapytał
Michał rozbawiony tym widokiem.
- Nie wiem czy
dasz radę jedną ręką. On waży tonę – jęknęła.
- Popisz się
cwaniaku, czy ta siłownia ci coś daje – klepnęłam go po ramieniu.
- Odsuń się
kobieto i patrz na zawodowca – powiedział do mnie i wstał z miejsca. Pociągnął
Filipa za rękę i chłopak usiadł. Wstać jednak dalej nie chciał.
- A widzisz,
jednak nie jest tak łatwo – zaśmiała się brunetka.
- Bo podnosić
sztangę, a najebanego faceta to jest różnica – oburzył się.
- Daj, pomogę ci –
rzucił Daniel. Był pijany, ale jakoś wstał i pomógł Miśkowi. Obaj zaprowadzili
go do auta brunetki, która podziękowała im za pomoc. Pożegnała się z
organizatorem imprezy i pojechała do siebie zapewne.
- A my kiedy się
zbieramy? – zapytał Michał, obejmując mnie ramieniem.
- Ej, nie mówcie,
że wy też jedziecie – jęknął Sebastian, siadając obok nas. No tak, połowa osób
już sobie poszła.
- Dopóki Daniel
kontaktuje, to siedzimy – stwierdziłam.
- Ja zawsze
kontaktuje – oburzył się mój kuzyn. – Spadam od was i idę zadzwonić.
Odszedł kawałek.
- Do kogo on chce
dzwonić w środku nocy? – zdziwił się Seba. Mi zaświtała pewna myśl, do kogo
mógł zatelefonować.
- Zaraz wracam –
powiedziałam i wstałam z miejsca.
- Gdzie idziesz? –
zapytał Michał. Wskazałam tylko na Daniela, więc od razu skumał.
Schowałam się za altanką żeby kuzyn mnie nie zauważył i
zaczęłam się przysłuchiwać jego rozmowie.
- Cześć Wiolka –
zaczął. Aha, miałam rację! – Obudziłem cie?.... Nie? To świetnie!... Piękną
mamy noc, nie sądzisz?... Ja pijany? No coś ty!... Aaa u Seby sobie jestem…
Taki malutki grill…. Przecież mówię, ze nie jestem pijany. Nie ufasz mi?.... No
ale nie śmiej się!.... Foch, kochana…. Musisz mnie przeprosić… Ładnie
przeprosić….
Uśmiechnęłam się pod nosem. Nie chciałam podsłuchiwać
więcej, więc wróciłam do reszty. Zastałam bardzo dziwny i niecodzienny widok.
Michał z Sebą gadali sobie jak starzy dobrzy kumple z piwami w ręku. Fajnie.
Przez to mieszanie to nie będzie z nimi za dobrze. Już widzę ich skacowanych
jutro. Pośmieję się chociaż. Ich też postanowiłam podsłuchać, a co. Jestem w
ciąży, wszystko mi wolno!
- Fajny z ciebie
gość – stwierdził Seba. O cholerka, serio nie było mnie tylko 5 minut? Nie
zemdlałam tam po drodze, leżąc z 2 godziny?
- Ty też nie
jesteś taki zły – odparł Kubiak. Kurde, uszczypnijcie mnie!
- Ale kiedyś cię
nie znosiłem.
- Z wzajemnością –
syknął mój narzeczony. – Sorry, ale o Blankę zawsze jestem cholernie zazdrosny.
- Nie dziwię się.
Świetna z niej dziewczyna.
- Ale moja,
pamiętaj.
- Wiem, wiem. I
sorry, że wtedy na wyścigu ją pocałowałem, choć tego nie chciała. Chciałem cię
wkurwić.
- Udało ci się –
mruknął i upił łyk piwa.
- Możesz już być
spokojny. Nic do Blanki nie czuję. Faktycznie miała rację, to tylko zauroczenie
było – wzruszył ramionami. Odetchnęłam z ulgą. – A nawet jeśli, to nie mógł bym
ci jej odbić. W końcu macie mieć dziecko, ślub i te sprawy.
- Cieszę się, że
to zrozumiałeś.
- Dbasz o nią?
- Staram się
najlepiej jak umiem.
- To dobrze.
Inaczej obiłbym ci mordę – zaśmiał się.
- Sam bym to sobie
zrobił, spokojnie.
- Serio ją bardzo
kochasz – stwierdził zaskoczony.
- Jak nikogo
innego na świecie.
- To pozostaje mi
tylko życzyć szczęścia. Mogę liczyć na jakieś zaproszenie na ślub? – parsknął
śmiechem.
- No jasne, stary
– odparł Kubiak, także się śmiejąc. O matulu, do czego to doszło? Kubiak godzi
się z facetem, o którego był tak zazdrosny jeszcze niedawno. Inny wymiar, ja
wam mówię!
Pozdrawiam ;*
super jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńw trzy dni przeczytałam wszystko, a tu proszę, dziś kolejny :*
dobrze, że Blance i Miśkowi się układa, oby tak dalej <3
zapraszam też do siebie :)
http://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/
Cuda nad cudami *.* Świetny rozdział :) Ja chcę wiecej Polci !!! Tylko, żeby to były dobre rzeczy !!!! hahaha Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńPS. Cieszę się, że już wróciłaś :D. Tęskniłam :*.
Widać, że grill u Seby wyszedł idealnie. Jednak widać, że Misiek dba o Blankę i troszczy się o nie. Doszło nawet do pogodzenia Miśka i Seby o którego był zazdrosny.
OdpowiedzUsuńJaki miły rozdział:)
OdpowiedzUsuńFajny ten grill , ale ja już nie mogę doczekać się meczu i chłopaków :D
No i proszę Blanka jak zawsze miała rację Ciemny i Wiola coś kręcą :D
I Kubiak polubił się z Sebą co się dzieje ?! :P
Do kolejnego :)
Miło i przyjeminie. Sielanka trwa dalej, ale uwielbiam takie rozdziały. Widać że grill pokazał jak Michał naprawdę jest zazdrosny o ukochaną. Rozdział boski...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i do kolejnego.
zapraszam na nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/
Jak zwykle świetnie u nadal sielankowo ;) Oby tak dalej i fajnie, że Michał i Seba się do siebie przrkonali :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Rozdział 4 gotowy :)
OdpowiedzUsuńhttp://pasja-to-nie-wszystko.blogspot.com/