5.01.2015

Rozdział 174

W tym momencie do pomieszczenia weszły moje przyjaciółki. Zdziwiłam się, bo nic im nie mówiłam.
- Do grobu nas kiedyś wpędzisz! – rzuciła Daga, nachylając się by mnie przytulić.
- Ale skąd.. – zaczęłam zdezorientowana. Wystarczył rzut oka na siatkarza i odpowiedź była prosta.
- Dobrze, że Michał do nas zadzwonił, bo ty byś to zrobiła za tydzień –mruknęła Sylwia.
- Że tak powiem, nie miałam do tego głowy – skrzywiłam się.
- Zostawię was. Wrócę potem – przyjmujący cmoknął mnie w czoło i wyszedł.
- A temu co? – zdziwiła się blondynka. Wzruszyłam ramionami.
- W sumie już nic.
- Jak ty się w ogóle czujesz? No i co się stało, ze tu wylądowałaś? – dopytywała Dagmara.
- Już jest lepiej. Polci się za bardzo na świat spieszyło- wyjaśniłam.
- Już?! Przecież to za wcześnie.
- Własnie wiem – westchnęłam. – I dlatego nie zanosi się żebym prędko stąd wyszła.
- Biedna – pogłaskała mnie po głowie ze współczuciem w oczach.
- A czemu Michał jest taki dziwny? – spytała Sylwia.
- Już i tak zachowuje się w miarę normalnie – odparłam sucho.
- Dobra, coś mi tu nie gra. Jak dzwoniłyśmy to miałaś dziwny głos, od kilku dni unikasz spotkania, a teraz to. Co się u was dzieje?
Westchnęłam i zwierzyłam się w końcu przyjaciółkom. Nie było sensu tego przed nimi ukrywać. Miałam nadzieję, że dzięki temu poczuję się lepiej. I w pewnym sensie jakiś kamyczek z serca mi spadł. Dziewczyny słuchały mnie z otwartymi szeroko ustami. Syśka to aż zacisnęła zęby.
- No ja powinnam go teraz wykastrować! – syknęła.
- Daj spokój- rzuciłam. – Przynajmniej dzięki temu zrozumiał, że zachowywał się jak cholerny egoista.
- Nie broń go teraz!
- Nie bronię – zaprotestowałam. – Gdyby nie ten incydent, to spakowałabym się i przyjechała do was. Może mój brak by go jakoś też ruszył.
- Ale Pola wolała wziąć sprawy w swoje ręce – mruknęła Daga, a ja się cicho zaśmiałam.
- Mała nie lubi, jak mamusia się z tatą kłóci – pogłaskałam się po brzuchu.
- Niestety ma ojca debila – warknęła Woźniak.
- Skończonego kretyna – poprawiłam.
- Mam nadzieję, że teraz już znormalnieje – pokręciła głową Zając. – Ale przeprosił cię, tak?
- Kilka razy.
- Choć tyle.
Dziewczyny posiedziały chwilę i musiały jechać na zajęcia. Moja chwila samotności nie trwała długo, bo w południe wrócił Michał. Trzymał w ręku torbę.
- Zapakowałem ci trochę rzeczy – oznajmił i położył ją na ziemi koło łóżka.
- Dzięki – odparłam, spoglądając na niego. Usiadł na krześle i westchnął głęboko.
- Chcę jakoś naprawić nasze relacje. Naprawdę żałuje tego, jak się zachowywałem – wyznał skruszony.
- Po prostu bądź – szepnęłam i splotłam swoje palce z jego. Uśmiechnął się i nachylił nade mną. Musnął delikatnie moje usta swoimi. Zamruczałam zadowolona. Dawno nie czułam tego smaku. Stęskniłam się za moim kochanym Miśkiem. Niestety ta chwila nie trwała wiecznie. Przerwała nam pielęgniarka, która weszła do sali. Zmieszała się lekko. Założyła mi kroplówkę, która znów miała mnie wzmocnić. Nadal byłam osłabiona, więc miałam nadzieję, że dobrze mi zrobi.

Kubiak przyniósł mi laptopa, więc kiedy akurat u mnie nie siedział (co zdarzało się rzadko), to się nie nudziłam. Najchętniej nie odstępował by mnie na krok, ale wieczorem zawsze lekarz, czy dyżurująca pielęgniarka go zapewniali, że nic mi się tu nie stanie bez niego. Starał się i doceniałam to. Cieszyłam się, że zrozumiał, że zachował się jak pieprzony egoista i chciał naprawić to, co się zepsuło przez ten ostatni czas.
Pierwsze 3 dni minęły dość szybko. Dopiero później czas jakby zwolnił. Początkowo takie leżenie i odpoczywanie mi odpowiadało, bo regenerowałam siły. Niestety z czasem to mnie już męczyło. Wstać mogłam jedynie do łazienki. Na nic innego mi nie pozwalano. Przecież kości mi się zastaną!
Pewnego dnia spotkała mnie pewna niespodzianka. Usłyszałam pukanie, a potem zza drzwi wyłonił się bukiet kwiatów.
- Michał, co się głupio skradasz? – zaśmiałam się.
- To nie Michał – usłyszałam znajomy głos i zobaczyłam szczerzącego się Daniela.
- Ciemny! – pisnęłam.
- Z obstawą – dodał, puszczając mi oczko. Za nim do pomieszczenia wszedł mój tata, Olga… i Wiola! Przywitałam się z wszystkimi.
- Skoro Mahomet nie mógł przyjść do góry, to góra przyszła sama – powiedział tata.
- I nawet ja się załapałam – wyszczerzyła się Kubiakówna.
- Właśnie ty mnie zaskoczyłaś tu najbardziej – puściłam jej oczko.
- Tak jakoś się zgadaliśmy – odparła, spoglądając znacząco na Daniela. Chłopak uśmiechnął się do niej łobuzersko. Oho, muszę sobie z nimi porozmawiać. Ale z każdym z osobna. Tu się ewidentnie coś kroi!
- A ty młoda, szkoły nie masz? – zagadałam Olę.
- Weekend jest przecież – spojrzała na mnie jak na debila. Skrzywiłam się.
- Sorki, tutaj jest tak nudno, że nawet dni nie ogarniam.
- Jak się czujesz w ogóle? – zapytał mój tata, patrząc zatroskany.
- W porządku – uśmiechnęłam się. – Pola na razie się na świat jeszcze nie wybiera.
- Jak Michał zadzwonił, to nieźle się przestraszyliśmy.
- No trochę niefajnie było, ale sytuacja już opanowana.
W tym momencie do pomieszczenia wszedł mój narzeczony. Cham i prostak! Nie zapukał! Będzie się w piekle smażył.
- O, cześć wam – zaczął, zdziwiony widokiem. – Wiola?
- No co? Kuzynki nie poznajesz? – Wiolka popatrzyła na niego jak na debila.
- Poznaję. Tak tylko, zaskoczony jestem – podrapał się po karku. Uścisnął sobie dłoń z Danielem i moim tatą. Olgę poczochrał po włosach, a mnie pocałował w czoło.
- Michał, a jak twoja ręka? – spytał mój ojciec.
- Jak na razie nijak – przyjmujący wzruszył ramionami. – Jak zacznę rehabilitację, to wtedy coś z nią będzie.
- Nie wiem, czy rozmawiałeś ze swoją mamą – zaczęła Wiola, patrząc na kuzyna – ale ma tu wpaść w poniedziałek, więc na pewno przyjdzie w odwiedziny.
Przyszedł mi do głowy pewien pomysł.
- Tato, do kiedy zostajecie? – spytałam.
- Jakoś do poniedziałku, bo Ola ma szkołę.
- To może najwyższy czas żebyś poznał rodziców Miśka?
- To świetny pomysł – poparł mnie siatkarz.
- Bo mój – wyszczerzyłam się.
- Czemu nie. Najwyższa pora – zaśmiał się mężczyzna.
- Ej, ja też chcę poznać – zaznaczyła moja siostra.
- Rodzeństwo kiedy indziej. Teraz rozmawiać będą dorośli – droczyłam się z nią.
- Spadaj – mruknęła obrażona. – Tobie to raczej nic nie jest już.
- No właśnie wiem – jęknęłam. – Zwariuję tutaj!
- Nie marudź, kotek – upomniał mnie Kubiak. – Masz leżeć i wypoczywać.
- W domu też mam fajne łóżko do wypoczywania – mruknęłam.
- Nie wątpię – parsknął śmiechem Daniel. Zaśmialiśmy się. Jedynie Olga nie bardzo kumała, o co chodzi, ale ona za mała na te sprawy.

Moja rodzinka posiedziała ze mną do wieczora. Początkowo było to fajne, bo się nie nudziłam, ale z czasem w sumie tęskniłam za taką chwilą wytchnienia. W końcu sobie poszli, bo Daniel z Wiolą rzucili aluzje, że za długo siedzą. Zauważyli chyba, że już mnie trochę męczą. Pożegnałam się z nimi, choć i tak wiedziałam, że następnego dnia i tak przyjdą. Tyle ludzi w jednym pomieszczeniu i wysoka temperatura za oknem to nie jest dobre połączenie.
- Otworzyłem okno na oścież – powiedział Michał, siadając koło mnie. – Trochę się tu przewietrzy.
- I dobrze, bo strasznie gorąco – przyznałam.
- Zaraz będę musiał iść, bo mnie pielęgniarka wywali – zaśmiał się.
- To idź. Płakać nie będę – wystawiłam mu język.
- Niedobra kobieta z ciebie – pokręcił głową niezadowolony.
- Od małego – wyszczerzyłam się.
- Cieszę się, że już ci lepiej – pogłaskał mnie po policzku.
- A jak twoja ręka? Ostatnio nawet przestałam pytać – skrzywiłam się. Przed trafieniem do szpitala to bałam się cokolwiek powiedzieć o tym złamaniu, bo nie wiedziałam, czego się spodziewać po swoim narzeczonym. Mógł na mnie nawrzeszczeć, zrobić awanturę, albo tylko spojrzeć tym obojętnym i chłodnym wzrokiem, który mnie przerażał i bolał jednocześnie.
- Coraz lepiej – uśmiechnął się. – Jeszcze raz przepraszam za…
- Przestań – przerwałam mu. – Przepraszasz mnie codziennie.
- Bo naprawdę żałuję – popatrzył skruszony.
- Widzę, że ci dalej na mnie zależy.
- Na was, kotek – położył swoją rękę na moim brzuchu, który był przykryty cienką kołdrą.
- No nie, a pan znowu tu, a godziny odwiedzin się skończyły – usłyszeliśmy głos znajomej już pielęgniarki. – 5 minut i ma pana nie być. Przyjdę sprawdzić i przy okazji podam kroplówkę.
- Tak jest – przyjmujące jej zasalutował, a ona tylko pokręciła głową rozbawiona i wyszła.
- W końcu chwila spokoju – odetchnęłam z ulgą.
- Idę niewdzięczna kobieto – mruknął. – Kolorowych snów.
Pocałował mnie na pożegnanie i wyszedł z Sali. Pielęgniarka, tak jak obiecała, przyszła po chwili i podłączyła mi kroplówkę.
- Ma pani zdecydowanie najbardziej troskliwego narzeczonego w całym szpitalu – stwierdziła z uśmiechem.
- Tak? Czemu? – zaciekawiłam się.
- Jeszcze nie zdarzało mi się codziennie wyrzucać ze szpitala tego samego mężczyznę – zaśmiała się. – Inni posiedzą godzinkę, dwie i idą sobie, a partnerki zostają same.
Uśmiechnęłam się tylko z lekkimi rumieńcami, bo nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć. Dziwna sytuacja, ale miła.
- Musi panią bardzo kochać – kontynuowała.
- Z wzajemnością na szczęście – odparłam.
- To się ceni. Życzę szczęścia w dalszym życiu, bo kiedy dziecko pojawi się na świecie, to wszystko się zmieni. Proszę nacisnąć przycisk, jak kroplówka się skończy.
- Dziękuję, pani.

Pielęgniarka wyszła, a ja nie wiedziałam, co robić. Nie mogłam iść spać, bo miałam tą kroplówkę. Wzięłam tablet Michała, który leżał na stoliku. Kubi pomyślał, że może mi się nudzić i załatwił mi rozrywkę. Przez pół godziny grałam w Angry Birds. Jak się nudzi, to takie gierki wciągają. Zauważyłam, że wszystkie płynne witaminki wchłonęły już w mój organizm. Poinformowałam o tym pielęgniarkę, która mi puste opakowanie odpięła. Mogłam więc iść spać. 

_______________________

O raaanyy, jakie nudy w tym rozdziale.
Ale jak to wolne się kończy? :O
Pozdrawiam ;*

11 komentarzy:

  1. No nareszcie coś się zaczyna dziać miedzy Wiolą a Danielem ;DD
    Żadne nudy, bardzo fajny rozdział ;))
    ja na szczęście mam wolne jeszcze bardo długoo ;;))
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. alee rozpieszczasz nass!! :* :* Ciekawy ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wcale nie nudny !
    Rozpieszczaj nas dalej , zawsze miło się czyta:)
    Fajnie , że Kubiak się stara i przeprasza , ale jakoś tak lekko zmienił mi się jego obraz po tym wszystkim :D
    Już się nie mogę doczekać jak to będzie z małą Polą :)
    No wolne niestety się kończy:/
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Żadne nudy,dzieje się.Odwiedziny przyszłej teściowej,poznanie się rodziców no to się będzie dopiero działo :)
    Też nie mogę uwierzyć że już koniec wolnego,a tu taki klops,chociaż ja mam tak że pochodzę 8 dni i mam ferie zimowe więc się tak nie załamuje :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny! :D
    Nie pomyślałabym, że dziewczyny i rodzinka ją odwiedzą ;) Mam nadzieję, że "teściowie" się polubią :p
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział bardzo przyjemny ;)
    Wiolka i Daniel? -daje okejke! ;D
    Czekam na kolejny ;)
    Przepraszam, że tak krótko ale niestety. Wolne sie kończy czyli angielski i historia wzywają ;(
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiola i Danie? Yhym! 3 razy na TAK!
    Fajnie się czyta.. taki słodki... :)
    Pozdrawiam :)
    jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. No w koncu Wiola z Danielem :)
    Jakie nudy? Zadne nudy :) dobrze ze Michal zrozumial i zaluje swojego bledu :)
    Czekam na nastepny rozdzial ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. No Misiek się stara, ale dobrze o nim świadczy. Może coś się ruszy pomiędzy Wiolą, Danielem :) Wcale nie nudy .

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie nudy Kobieto :D ? rozdział jest cudowny :D
    spotkanie rodzinne w szpitalu? czemu nie :D
    mam nadzieję, że rodzice się polubią ^^
    też nie mogę się pogodzić z faktem, że jutro do szkoły ;x
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiedy kolejny rozdział?
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń