Na korytarzu stał Damian. Był jakiś zmartwiony.
- Nie ma u ciebie może Kingi? – zapytał.
- Tylko ja jestem! – krzyknął Michał. Wywróciłam oczami.
- A nie ma jej w pokoju? –spytałam Libero. – Jeszcze
niedawno była z nami w restauracji.
- Właśnie wiem – westchnął. – Poszła sama do pokoju, bo
ja się trochę zagadałem z Alenem, a ona chyba czuła się trochę skrępowana.
Przyszedłem, a jej nigdzie nie ma. Telefonu nie wzięła.
- Nie no, może zabłądziła, albo skoczyła na chwilę do sklepiku
– zastanawiałam się.
- Byłem już w restauracji, sklepiku i nawet wszedłem do
damskiego kibla – przyznał przejęty.
- Damian, nie denerwuj się – powiedziałam.
- A jak jej się coś stało?
- Co jej się mogło stać w hotelu? Nie martw się –
chciałam go jakoś uspokoić.
- To może jej poszukamy? – zaproponował Kubiak, który się
znalazł koło mnie.
- Serio moglibyście mi pomóc? – rozpromienił się.
- No jasne – uśmiechnęłam się. Wyszliśmy z mojego pokoju,
który zamknęłam na klucz. Rozdzieliśmy się. Każdy dostał inne piętro do
przeszukania. Nigdzie jej jednak nie było. Kilka minut później spotkaliśmy się
w holu. Chłopcy także jej nie znaleźli. Zmartwiłam się, że faktycznie mogło się
coś stać. Ludzie ot tak nie znikają przecież. W pewnym momencie zauważyliśmy jednak
Kingę, jak szła zagadana z jakimś facetem. Był ubrany jak pracownik tego
hotelu. Strasznie wciągnęła ich ta rozmowa. Śmiali się i widać dobrze czuli w
swoim towarzystwie. Zauważyłam, że Damian zacisnął pięści. Dziewczyna nas
zauważyła i pożegnała się szybko z towarzyszem.
- Rany, nie wiesz jak my się martwiliśmy! – zaczęłam.
- Przepraszam – spojrzała na nas skruszona. – Spotkałam
kolegę z podstawówki i się zagadałam.
- Nie wzięłaś komórki – odezwał się Damian.
- Wiem, jeszcze raz was przepraszam – skrzywiła się.
Postanowiłam zostawić tą dwójkę samych. Poszłam i powiedziałam, że się źle
czuję, więc Michał od razu poszedł ze mną do pokoju.
- Chcesz wody? Połóż się lepiej – zaczął. Wywróciłam
oczami.
- A ty dalej nie kumasz, że jak chcę cię dyskretnie odciągnąć
od kogoś, to udaję, że mi słabo – popatrzyłam na niego z politowaniem.
- Czy ty możesz przestać ze mnie żartować? – mruknął.
- Ale wtedy wiedziałam, że bez gadania pójdziesz, a oni
powinni teraz zostać sami.
- Przecież sam się domyśliłem – oburzył się.
- Doprawdy? – skrzyżowałam ręce na piersi.
- Tak – odparł pewnie.
- Nie rozśmieszaj mnie, Miśku – poklepałam go po
policzku. – Chcesz coś? Bo chcę wziąć kąpiel. Fajną wannę tu mają.
- Tak? – od razu się ożywił. – Też ją muszę przetestować!
- Ale u siebie – posłałam mu buziaka w powietrzu i
podeszłam do torby. Przez Kubiaka nie miałam kiedy tego wszystkiego wypakować.
Szczerze, to mi się nawet nie chciało. Mój kręgosłup i tak już był obciążony i
ciągle schylanie się i podnoszenie by mu nie pomogło. Już przy pakowaniu
musiałam co chwilę przerwy robić.
- Nie bądź taka – jęknął. – O środowisko trzeba dbać,
wodę oszczędzać.
- Ja wiem, że tobie nie takie szczytne cele na myśli,
więc dawaj buziaka na dobranoc i wynocha, bo chcę się nareszcie porządnie wyspać.
Westchnął zrezygnowany. Miał minę zbitego psa, ale
musiałam być stanowcza. Dopiero teraz czułam, jak wykończył mnie ten tydzień.
Codziennie po 2 egzaminy. Cud, że je zdałam i wciąż oddycham. Pocałował mnie
namiętnie na pożegnanie, życzył dobrej nocy i opuścił moje lokum. Wzięłam swoją
koszulkę nocną, szlafroczek i czystą bieliznę. Napełniłam wannę wodą, do której
dodałam swoje ulubione olejki, które wydzielały przepiękny zapach i barwiły
przeźroczystą ciecz na czerwono. Rozebrałam się i weszłam do wanny. Wzdrygnęłam
się czując gorąca temperaturę. Moje ciało szybko się do niej przyzwyczaiło.
Uwielbiałam sobie tak siedzieć i delektować takim spokojem. Mogłam się
relaksować do woli. Niestety nic nie trwa wiecznie i gdy zauważyłam, że moja
skóra na dłoniach powoli się marszczy, to wyszłam. Wytarłam się dokładnie
ręcznikiem i ubrałam. Wysuszyłam też włosy, które przy okazji umyłam.
Pogłaskałam się po brzuchu, co było ostatnio moim ulubionym zajęciem.
Narzuciłam szlafrok i wyszłam z łazienki. Położyłam się w łóżku i włączyłam
telewizor. Leciały jakieś kabarety, więc na tym zostawiłam. Nie były jakieś
wciągające, a ja sama byłam zmęczona. Kiedy moje powieki stawały się coraz
cięższe to ustawiłam na pilocie opcję ‘’sleep’’, dzięki czemu za pół godziny
telewizor miał się sam wyłączyć. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam do krainy
Morfeusza.
Mój cel wyspania się niestety nie został osiągnięty, bo przebudziłam
się koło 2 w nocy i nie mogłam zasnąć. Przewracałam się z boku na bok, czym w
końcu obudziłam Polę i potem z zaśnięciem miałam problem przez jej harce. W
końcu około 5 udało mi się na chwilę zmrużyć oko, ale jak wstałam to byłam
strasznie niewyspana. Przeciągnęłam się i jakoś ogarnęłam w łazience. Jęknęłam,
widząc wory pod oczami. Trochę podkładu i moja twarz wyglądała w miarę okej.
Poszłam na śniadanie, gdzie usiadłam z Damianem i Kingą.
Gadali i śmiali się jak zwykle, więc nie pokłócili się wczoraj. Przywitałam się
z nimi ciepło.
- A ty jak, lepiej już? – zapytała zmartwiona blondynka.
No tak, przecież wczoraj palnęłam, że się źle czuję.
- Tak, okej, tylko się nie wyspałam – odparłam,
nakładając sobie plasterek sera na kanapkę.
- Ale pamiętasz, że Michał ma dziś mecz i musi być
dysponowany? – Damian uniósł pytająco jedną brew, a ja wywróciłam oczami.
- Ty tylko o jednym – spojrzałam na niego z politowaniem.
– Jakieś plany na południe?
- Może się przejdziemy gdzieś? – zaproponowała Kinga.
- Czemu nie – uśmiechnęłam się. – Mały, idziesz z nami?
- Jeżeli ten wasz spacer nie skończy się w jakiejś
galerii handlowej, to tak.
- Czyli nie idziesz, jaka szkoda – skrzywiłam się, a on
tylko spiorunował mnie spojrzeniem.
Tak jak ustaliliśmy, poszliśmy na spacer po Wrocławiu.
Nawet doszliśmy na ten most z kłódkami i wtedy Wojtaszek rzucił, że powinniśmy
sobie z Michałem sprawić taka kłódkę tutaj. Nic nie odpowiedziałam, tylko
pokazałam mu owy przedmiot, który wisiał już prawie rok. Oczywiście oburzył
się, że o tym nie wiedział. Damian czasami zachowywał się jak Igła. Wszyscy
Libero tak mają?
Około 2 stawiliśmy się w hotelu żeby się odświeżyć i udać
się na halę. Miałam nadzieję, że po tym meczu Polska zajmie 1 miejsce w tabeli
z liczbą 9 punktów na koncie. Słowenia stawiała jednak większy opór, niż
poprzedni przeciwnicy. Mimo to biało-czerwoni poradzili sobie wręcz śpiewająco.
- Wygraliśmy! – pisnęłam uradowana i przytuliłam Kingę.
Zaśmiała się. Nie przeżywała meczu tak mocno, jak ja. Rzecz jasna nie było też
tak, że ją to nie interesowało. Po prostu mnie lubiły emocje ponosić.
- Dziku gra w tym turnieju zajebiście – stwierdził Damian
z uśmiechem.
- Gdyby tak nie grał, to miałby przejebane –
wyszczerzyłam się.
- Biedak, ze strachu zrobi wszystko.
- Nie denerwuj mnie – warknęłam. Zaśmiał się tylko.
Kolejną noc byłam jakaś niespokojna i znowu przez połowę
nie zmrużyłam oka. Na śniadanie przyszłam dość wcześnie. Nawet Kingi z Damianem
na niej nie było. Za to byli polscy siatkarze. Michał z uśmiechem na twarzy
przysiadł się do mnie. Przywitał się ze mną, całując w policzek.
- Coś ty taka niewyraźna? – spytał mnie.
- Nie wyspałam się – ziewnęłam.
- Pola?
- Właśnie nie. Nie wiem, ale w tym Wrocławiu jakoś spać
nie mogę – wzruszyłam ramionami.
- Może się przejdziemy potem? Dotlenisz się – puścił mi
oczko.
- Po treningu?
- Nie mamy treningu tylko jakąś odnowę biologiczną. O 13 jestem
cały twój – wyszczerzył się.
- Trzymam za słowo – splotłam swoje palce z jego.
Niestety siatkarze się zaczęli zbierać, więc Kubiak pocałował mnie przelotnie i
pobiegł za resztą. Pokręciłam głową, gdy prawie staranował kelnera. Zjadłam
jajecznicę i wróciłam do swojego pokoju. Pogadałam na Skype z dziewczynami,
które z racji studiów nie mogły przyjechać. Najbardziej ubolewała nad tym
Sylwia, bo to była okazja do zobaczenia się z Pawłem, a tak najbliższe
spotkanie czeka ich za jakieś 2,3 tygodnie. Potem wybrałam się z Kingą do
galerii. Jakoś udało nam się wyciągnąć Damiana. Po drodze wypiliśmy jeszcze
przepyszną kawę mrożoną i punktualnie na 13 zjawiłam się w hotelowym holu.
Siatkarze po kilku minutach zaczęli się schodzić. Witali się ze mną, ale mieli jakieś
niewyraźne miny. W dodatku nigdzie nie było trenerów, sztabu, ani przede
wszystkim Michała. Po 15 minutach wydzwaniania poszłam popytać chłopaków, gdzie
on jest. Jeżeli znowu szykuje jakąś niespodziankę, to mu skopię tyłek. Tylko
mnie tym denerwuje. Pierwszy pokój do jakiego zapukałam należał do Wrony i
Konarskiego.
- Ooo, nasza ulubiona pani fotograf – zaśmiał się
środkowy.
- Bez słodzenia, Wronka – wywróciłam oczami. – Nie wiecie
gdzie jest Michał?
- Twój Michał?
- No raczej nie o Ruciaka pytam – mruknęłam. Siatkarze
się zmieszali. No bez jaj, zaraz się wkurzę! Doskonale wiedzieli, gdzie jest
Dziku i to ukrywali.
- Nie wiem – wzruszył ramionami Andrzej.
- Wiem, że kłamiesz – warknęłam. – Wszyscy wrócili, a
jego jeszcze nie ma! To nie jest normalne.
- Dramatyzujesz. Pewnie gdzieś polazł tylko – zaśmiał się
sztucznie.
- Umówił się ze mną na 13, a nie ma go prawie pół
godziny.
- Może zapomniał – wtrącił Dawid, ale zgromiłam go
spojrzeniem, więc schował się do łazienki.
- Andrzej, nie kłam. Pamiętaj, że jestem w ciąży i nie
mogę się denerwować – próbowałam go wziąć na litość. Niestety nie pomogło. Chodziłam
po wszystkich i nikt nic nie wiedział. Znaczy, wszyscy udawali, ze nie wiedzą.
Co ten kretyn wykombinował?! Igły w pokoju nie zastałam, a Iwona nie wiedziała
gdzie jest ani jej mąż, ani mój facet. Aha, czyli we dwójkę coś kombinowali.
Obojgu nakopię. Na samym końcu przyszłam do Małego.
- A ty nie z Michałem? – zdziwił się. Oho, jedyny, który
nie jest zaplatany w tą całą jego intrygę.
- Właśnie nie. Wystawił mnie, dupek – mruknęłam, ładując
mu się do pokoju. Siedziała tam Kinga, która także była zdziwiona moim
przyjściem.
- Jak to ‘wystawił’? – zapytał zdezorientowany Libero.
- Normalnie – mruknęłam. – Umówiliśmy się o 13 w holu.
Wszyscy siatkarze przeszli, a jego nigdzie nie ma. Igła też gdzieś zniknął.
Usiadłam na fotelu, bo z tego wszystkiego za bardzo
zaczęłam się denerwować.
- Pewnie szykuje coś i trochę mu się przeciągnęło. Znasz
Miśka.
- Właśnie znam i mu nogi z dupy powyrywam jak się pojawi –
syknęłam. – Mogę u was posiedzieć?
- No jasne – puścił mi oczko.
Michał na odnowie biolo złamał palce hahahahaha <3. Tak wiem jestem przewidywalna hahahaa :*. Ja Tobie też życzę najlepszego w przyszłym roku i zdania maturki, dostania się na najlepsze studia :D. Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńNo też przeczuwam że chodzi o złamanie ręki. Tobie również życzę najlepszego na kolejny rok i pijanego sylwestra.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
paliczki <3
OdpowiedzUsuńXDDD
Boski, boski :D
OdpowiedzUsuńBlanka gdy się dowie co się stało Michałowi to pewnie nie będzie taka zła ;p Mały najlepszy! No i jaki zazdrośnik :D
Pozdrawiam kochana :*
świetny rozdział :0
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego w nowym roku :)
No to w kolejnym rozdziale będzie się działo..
OdpowiedzUsuńBlanka się pewnie wścieknie ,że nie dowiedziała się od razu
Dla Ciebie również szczęśliwego Nowego Roku, dużo czasu, weny,100% na maturze i wielu pomysłów na coraz to nowe opowiadania :)
Złamanie palców, hahaha :D
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział ;> Czekam na kolejny... :3
Hmmm... Szczęśliwego Nowego Roczku! ;> Dużo weny Ci życzę i zdrowia ;)
Pozdrawiam ;>
Mam wrażenie, że Blanka może się nieźle wkurzyć, że jej nikt nic nie powiedział. Boje się że coś się może Poli nie spodobać. Mam jednak nadzieję, że wszystko skończy się szczęśliwie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na nowe rozdziały http://sportowe-jedno-party.blogspot.com/ i http://szczesliwy-obrot-zycia.blogspot.com/
Pozdrawiam :*
Ojj Blance to się nie spodoba, że chłopaki ukrywali uraz Miśka, który jak się domyślam złamał palce.
OdpowiedzUsuń