17.12.2014

Rozdział 166

Na całe szczęście dla wszystkich pracowników hotelu tylko ten jeden dzień był taki pechowy. Reszta pobytu była udana. Niestety w przedostatni dzień naszych mini wakacji pogoda się popsuła nieco. Zdążyłam jednak złapać trochę słońca. Niewiele się opaliłam, ale lepsze to, niż bycie białym jak mleko. W piątkowy wieczór wybraliśmy się na grilla organizowanego przez hotel. Była dobra okazja żeby kogoś poznać. Michała to poznawało tu dość sporo osób, ale zrobili na mnie dobre wrażenie, bo nikt nachalnie nie prosił o autograf, czy zdjęcie. W końcu Misiek był tu na wakacjach. Na hali nie odmawiał, ale jak miał urlop to wolał odpocząć.
- Weź mi jeszcze tamtą sałatkę – pokazywałam narzeczonemu, co ma mi nałożyć na talerz.
- 4 rodzaje? Nie za dużo? – zdziwił się, a ja zgromiłam go wzrokiem.
- Jeszcze mi powiedz, że przytyję – prychnęłam.
- Z kobieta w ciąży trzeba uważać żeby nie podpaść – zaśmiał się jakiś mężczyzna obok.
- Żeby pan wiedział – pokręcił głową siatkarz. – A ja podpadam regularnie kilka razy dziennie.
- Bo przeginasz – mruknęłam obrażona.
- Przeżywałem to sam, dałem radę, więc pan też da – uśmiechnął się.
- Nie mów mi na ‘pan’. Michał jestem – wystawił rękę, którą mężczyzna uścisnął.
- Maciek – przedstawił się.
- Blanka – również to zrobiłam.
- Może się dosiądziecie do mnie i mojej żony? – zaproponował.
- Czemu nie – stwierdziliśmy niemal równo. Odpuściłam sobie tą 4 sałatkę i ruszyliśmy za Maćkiem. Przy stoliku siedziała brunetka. Wyglądała na miłą.
- Przyprowadziłem nowych znajomych – wyszczerzył się do swojej żony.
- Blanka – wyciągnęłam w jej kierunku rękę. Uścisnęła ją z uśmiechem.
- Ada – przedstawiła się. Po chwili zapoznała się z Michałem.
Początkowo rozmowa wydawała się być lekko sztywna, jednak później czuliśmy się w swoim towarzystwie bardzo swobodnie. To byli świetni ludzie, a teksty Maćka mnie chwilami po prostu rozwalały. Chłopaki wypili kilka drinków, a Ada solidaryzowała się ze mną i nie piła. W pewnym momencie panowie zaczęli rozmowę o samochodach, więc ja z brunetką zaczęłyśmy nowy temat , bo ich gadanie nas nudziło.
- Ładna z was para – uśmiechnęła się. – Jesteście małżeństwem?
- Jeszcze nie, ale w grudniu się to zmieni – odparłam zadowolona na samą myśl o tym dniu.
- Życzę szczęścia i wytrwałości, bo taki maluch nieźle daje w kość – zaśmiała się.
- Już daje – stwierdziła, głaszcząc się po brzuchu.
- Który to miesiąc?
- 7 się zaczyna.
- To już sama końcówka widzę – uśmiechnęła się. – Pewnie już się nie możesz doczekać, aż ją, czy jego zobaczysz, co?
- Noo. Chciałabym żeby Pola już w końcu ze mnie wyszła. Nie mogę się doczekać aż ją przytulę – uśmiechnęłam się szeroko.
- Też tak miałam, to normalne.
- A ile wasz maluch już ma?
- Antek niedawno rok skończył. Rozrabiak z niego straszny – parsknęła śmiechem. I tu rozmowa zaczęła się toczyć na temat macierzyństwa, dzieci itp. Ada pokazała mi zdjęcia Antosia jakie miała na telefonie. Malec był bardzo do niej podobny, ale miał oczy po Maćku. Był uroczym chłopcem. W końcu nasi partnerzy się nami zainteresowali, albo raczej znudziło im się gadanie o autach i zauważyli, ze my wcale tego nie zauważyłyśmy.
- A wy o czym tak gadacie i gadacie? – zapytał Maciek, obejmując swoją żonę.
- A co ty taki ciekawski, hm? – spytała ze śmiechem brunetka.
- Zawsze jestem, kochanie – cmoknął ją w skroń. – A teraz chodź trochę potańczyć. Nie obrazicie się prawda?
- Nie – odparłam. – My też pójdziemy, co?
Spytałam narzeczonego. Poszliśmy więc na parkiet, gdzie było już kilkanaście tańczących par. Przetańczyliśmy 3 kawałki, w tym jeden dość szybki i po tym musieliśmy odpocząć. Znaczy ja musiałam. Michał przyniósł mi wody. Podziękowałam mu uśmiechem i upiłam łyk.
- Już lepiej? – zapytał, głaszcząc mnie po policzku.
- Tak, okej. Po prostu moja kondycja jest nienajlepsza – zaśmiałam się. – Za to Pola harcuje.
Poklepałam się lekko po brzuchu i na zawołanie poczułam kopnięcie. Misiek pogładził to miejsce i uśmiechnął się pod nosem.
- Może pójdziemy do pokoju, co? – szepnął mi do ucha. Przegryzłam zalotnie dolną wargę.
- Chętnie, Miśku – pocałowałam go lekko, po czym wstałam z miejsca. W tym momencie do stolika wrócili maciek z Adą.
- Już idziecie? – zdziwili się.
- Blanka się trochę gorzej czuje – wymyślił na poczekaniu Michał. Nowi znajomi zrozumieli i się z nami pożegnali. Po chwili dotarliśmy do naszego pokoju. Kubi zamknął dokładnie drzwi, a potem przyssałam się do jego ust. Pozbawialiśmy się swoich ubrań, a potem powoli i dokładnie delektowaliśmy się swoją bliskością. Dawno nie mogliśmy sobie pozwolić na taką rozkosz.

Obudziłam się rano i byłam sama w łóżku. Szybko jednak spostrzegłam siatkarza, który stał w progu, opierając się o framugę. Bacznie mi się przyglądał i uśmiechał pod nosem.
- Czemu mi się tak przyglądasz? – spytałam.
- Bo chcę się nacieszyć tym widokiem zanim pojadę na zgrupowanie – przyznał. Od razu spochmurniałam, bo dotarło do mnie, że czeka mnie perspektywa spędzenia samotnie jakiś dwóch miesięcy. Nawet ponad. Michał zauważył moją zmianę nastroju i podszedł bliżej, siadając na łóżku. Chwycił mnie za dłoń i pogładził kciukiem jej wierzchnią stronę.
- Damy radę, mała – powiedział.
- Tak długo oddzielnie jeszcze nie byliśmy – stwierdziłam smutno.
- Gdybym mógł, to wziąłbym cię ze sobą – popatrzył mi w oczy.
- Wiem, Miśku, wiem – westchnęłam, podnosząc się do pozycji siedzącej. Objęłam go mocno za szyję. – Ale do poniedziałku jesteś cały, tylko i wyłącznie mój.
- No to przecież, ze tak – pocałował mnie w czubek głowy.
- A teraz chodź, idziemy na miasto! – pisnęłam uradowana i wstałam z łóżka żeby się ogarnąć. Kubiak pokręcił tylko głową rozbawiony. Umyłam się, ubrałam (link), a włosy splotłam w kłosa. Spryskałam się jeszcze moimi ulubionymi perfumami i mogłam wyjść z łazienki. Tą sukienkę kupiłam jakiś miesiąc temu, gdy zaczynało się pojawiać pierwsze słońce. Przez ten czas brzuch zdążył mi urosnąć, że ledwo się wcisnęłam. Nie mogę się doczekać, kiedy znowu będę kupować w normalnych sklepach, a nie na działach dla ciężarnych.
- Z dnia na dzień jesteś coraz ładniejsza – stwierdził Michał, gdy wróciłam do niego.
- Ta – prychnęłam. – W hipopotama się zamieniam.
- A ty znowu swoje – wywrócił oczami. – Lepiej chodź, póki jest ciepło, bo wieczorem ma się zacząć pogoda psuć.
Do miasta dojechaliśmy samochodem. Tam Infiniti zostało pozostawione na parkingu, a my trzymając się za ręce ruszyliśmy na miasto. Było to raczej takie miasteczko, ale bardzo urocze. Standardowo porobiłam masę zdjęć. Kupiłam tez kilka pamiątek. Michał trochę się powygłupiał, jak to on, ale dzięki temu się rozluźniłam, zapomniałam o problemach i o tym, że za 2 dni wyjedzie do Spały i zobaczę go dopiero za 2 tygodnie. W dodatku cały ten czas mam spędzić, ucząc się do sesji, którą miałam zdawać w przyspieszonym tempie ze względu na mój stan. Ale wracajmy do Mikołajek, bo miałam się przecież zrelaksować. Na obiad zatrzymaliśmy się w jednej z kawiarni. Kubiak proponował zjedzenie ryby, ale gdy poczułam ten zapach, to od razu mnie zemdliło. Przez całą ciążę tak miałam, że na ryby nawet patrzeć nie mogłam. Na szczęście nie tylko to tam serwowali i mogłam sobie pojeść.

Siedzieliśmy na najsłynniejszej fontannie, która jest symbolem Mikołajek i jedliśmy lody.
- Fajnie miejsce, nie? – zapytał Dziku.
- Ta fontanna, czy ogólnie? – dopytałam.
- Ogólnie.
- Fajne – uśmiechnęłam się. – Ale na co dzień z tymi komarami bym nie wytrzymała.
- Fakt, to minus – zaśmiał się. – Mam nadzieję, że podobają ci się te mini wakacje?
- Podobają, podobają. Dziękuję, Misiu – pocałowałam go soczyście w policzek, a potem zachichotałam, bo odbił się ślad po moim truskawkowym lodzie. Uniosłam palec i wytarłam nim policzek przyjmującego.
- Jeść nie umiesz. Jesteś brudny, jak dziecko – wyszczerzyłam się.
- Sama mnie ubrudziłaś, sierotko – szturchnął mnie lekko, rozbawiony.
- Oj tam, oj tam – machnęłam ręką. – A przyjedziemy tu kiedyś?
- Jeśli chcesz, to przyjedziemy – puścił mi oczko. – A za rok pojedziemy na takie wakacje z pierwszego wrażenia. Musi być piaszczysta plaża, lazurowa woda i słońce na okrągło. Już sobie wyobrażam, jaką Pola będzie miała radochę.
- Większą będzie miała, jak będzie starsza, bo za rok to jeszcze dzidzia taka – oparłam głowę na jego ramieniu.
- Wyobrażasz sobie, że za jakieś 2 miesiące ona już będzie na świecie? – pokręcił głową z niedowierzaniem. – Jak ten czas leci.
- Trochę się boję, czy dam radę – przyznałam.
- Dasz, kotek. Kto jak nie ty? – pocałował mnie w czoło i objął ramieniem. – Będziesz najlepszą matką na świecie.
- Ale wiesz, dziecko to nie zabawka.. a jak przez przypadek zrobię jej krzywdę? Albo upuszczę w nocy? A jeśli będę tak zmęczona, że zasnę i nie będę słyszeć jej płaczu i się udusi?
- Blanka, Blanka, spokojnie – pogłaskał mnie po ramieniu. – Nie panikuj niepotrzebnie.
- Po prostu im bliżej końca, to z jednej strony się nie mogę doczekać, a z drugiej boję się, że nie nadaję się do tego.

- Nie jesteś z tym sama. Powiedziałem na początku, że cię już nigdy więcej nie zostawię i słowa dotrzymam – popatrzył mi w oczy. Uśmiechnęłam się lekko, więc musnął moje usta. Miałam najwspanialszego faceta na całym świecie.

________________

Niektórzy zgadli skąd zaczerpnęłam pomysł na poprzedni rozdział. A więc było to z pewnego odcinka M jak miłość xD tak, tak, oglądam to :D
Pozdrawiam ;*

9 komentarzy:

  1. Ciesze sie, ze w tym rozdziale obylo sie bez zbednych historii ;D powiem szczerze, ze chetnie zamienilabym sie z Blanka i Michalem ;D przydaloby sie troche odpoczynku ;p pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tym razem już na spokojnie :D Fajnie tak, aż samej mi się zachciało wakacji ;)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mega urocze te Kubiaczki :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooooo jakie Misiaki urocze <3 Ja tak samo nie mogę się doczekać aż Polka przyjdzie na świat :) A tamten rozdział boski :D Leżałam na podłodze i się śmiałam hahahahaha :) Pozdrawiam Serdecznie Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też bym chciała takie wakacje jak oni ;) Nie tylko odpoczęli ale i poznali nowych ludzi ;D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. no wesoło było aż mi samej zechciało się takich wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! :D
    Muszę przyznać Blance rację, ma najwspanialszego faceta na świecie!
    Już się nie mogę doczekać aż Polcia przyjdzie na świat.
    Pozdrawiam, Wesołych i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział :)
    Oj świetnie że reszta był udana i że poznali nowych znajomych,sama też nie mogę się doczekać kiedy Pola pojawi się na świecie.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com Nowy rozdział :) Jak najszybciej postaram się nadrobić u ciebie :*

    OdpowiedzUsuń