2.11.2014

Rozdział 157

2 następne dni minęły mi dość szybko. Może dlatego, że jedną noc spędziłam w Katowicach u dziewczyn. Od razu było mi raźniej. W czwartek jednak musiałam jakoś mieszkanie ogarnąć, bo następnego dnia spodziewałam się gości na weekend. Dlatego zaraz gdy wróciłam z uczelni, to zabrałam się za sprzątanie. W pewnym momencie przerwał mi jednak dzwonek do drzwi. Za nimi ujrzałam moją sąsiadkę z piętra wyżej. Była to pani Halinka - starsza i przemiła kobieta. Przywitałam się z nią z uśmiechem.
- Przepraszam, że przeszkadzam, bo widzę, że zajęta jesteś, ale skończył mi się cukier, a przyjechała moja wnuczka. No strasznie mi głupio..
- Ależ proszę się nie przejmować – machnęłam ręką. – Niech pani wejdzie. Już przynoszę.
Otworzyłam szerzej drzwi, wpuszczając kobietę do środka. Szybko poszłam do kuchni i przyniosłam opakowanie z 1kg cukru. Podałam go pani Halince.
- Bardzo ci dziękuję, kochanie. Jutro pójdę do sklepu i ci oddam – uśmiechnęła się.
- Ależ nie trzeba, naprawdę – zaśmiałam się.
- To może chociaż przyjdź na kolację do mnie. Moja wnuczka jest w podobnym do ciebie wieku. Sama siedzisz tutaj, biedna.
- Bardzo chętnie do pani przyjdę.
- W takim razie do zobaczenia o 19. I nie przemęczaj się za bardzo, bo w twoim stanie nie wolno – pogroziła mi palcem, a ja się zaśmiałam.
- Proszę być spokojną, nic mi nie jest . Jutro przyjedzie moja koleżanka z dziećmi i muszę tu jakoś posprzątać.
- To ja ci już głowy nie zawracam. Do zobaczenia.
Pożegnałam się z sąsiadką i zamknęłam za nią drzwi. I przynajmniej miałam zapewnione towarzystwo na wieczór.  Dokończyłam sprzątanie w mieszkaniu i opadłam zmęczona na kanapę. Odpaliłam laptopa, bo obiecałam Miśkowi, że pogadamy. Nie trwało to jednak długo, bo musiałam się zbierać na tą kolację. Kubi tego dnia rano przyleciał dopiero do Ankary, bo wcześniej nocowali i trenowali gdzie indziej. Był zmęczony po siłowni. Nie przyznałam się mu, ile czasu i sił poświęciłam sprzątaniu, bo bym miała niezłą awanturę.

Poszłam na górę, gdzie się ubrałam i poprawiłam włosy, wiążąc je w kłosa. Wzięłam telefon i wyszłam z mieszkania. Skierowałam się piętro wyżej i zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Otworzyła mi uśmiechnięta pani Halinka.
- Wchodź, wchodź – zachęciła mnie gestem dłoni. Przywitałam się ponownie i zrobiłam to, o co prosiła. – Poznaj moją wnuczkę.
- My się znamy, babciu – usłyszałam znajomy głos i cała zdrętwiałam. Odwróciłam się w kierunku salonu i zobaczyłam uśmiechniętą Monikę. Nie wierzyłam po prostu własnym oczom.
- Tak? O, to nawet lepiej. Siadajcie, a ja pójdę po jedzenie.
Starsza kobieta zniknęła w innym pomieszczeniu, a ja spojrzałam na brunetkę. Była strasznie zadowolona. Nie wyglądała na ani trochę zaskoczona moim widokiem.
- Mówiłam, że się spotkamy – powiedziała cicho.
- Czy ty możesz raz na zawsze się od nas odczepić? – warknęłam.
- Nie, bo ze mną się tak nie postępuję. Zawsze dostaję tego, czego chcę.
- Tym razem tak nie będzie – mruknęłam.
- Zabawna jesteś – prychnęła. – Myślisz, że Michał cię kocha? On jest z tobą z litości. Wpadliście i teraz mu głupio cię zostawić. Spokojnie, ja mu przegadam do rozumu.
- Słuchaj, Michał cię nie kocha i nie kochał. Daj już sobie spokój, bo robisz z siebie wariatkę – spiorunowałam ją wzrokiem. Nie mogłyśmy dokończyć naszej jakże ciekawej wymiany zdań i piorunujących spojrzeń, bo wróciła pani Halinka. Położyła półmiski na stole. Przez resztę wieczoru musiałam udawać miłą dla Moniki, ale w większości starałam się ją ignorować i rozmawiać z właścicielką mieszkania.
- Moniu, a na jak długo przyjechałaś? – zapytała kobieta swoją wnuczkę.
- Jakieś 2 tygodnie – uśmiechnęła się szeroko, a ja miałam ochotę zwymiotować. Jaka ona była fałszywa. Szykuje się chyba najbardziej męczące 14 dni w moim życiu.
- To może spędzisz teraz trochę czasu z Blanką? Ona jakiś czas będzie sama niestety – kobieta spojrzała na mnie troskliwie.
- Nie chcę nikomu zawracać głowy – odparłam natychmiast.
- Ależ nie zawracasz – zachichotała. – Z czystą przyjemnością jutro do ciebie wpadnę.
Musiałam się bardzo kontrolować żeby w tamtym momencie nie wybuchnąć. Posiedziałam po kolacji jeszcze pół godziny, ale dłużej nie dałam po prostu rady już.
- Przepraszam, ale będę się już zbierać – zaczęłam.
- Siedź, kochana, co będziesz sama w mieszkaniu robić? – zatrzymywała mnie pani Halinka.
- Trochę gorzej się czuję i chciałabym się położyć – popatrzyłam przepraszająco. Miałam nadzieję, że mi uwierzy.
- Ah, tak, to idź oczywiście. Jakby się coś działo, to dzwoń od razu! Wiedziałam, że nie powinnaś sama tyle sprzątać. Gołym okiem widać, że jesteś przemęczona.
- To naprawdę nic takiego. Jutro rano będzie lepiej – uśmiechnęłam się nikle. Pożegnałam się z kobietami i szybko opuściłam mieszkanie. Po chwili znalazłam się już u siebie. Od razu włączyłam laptopa i zalogowałam się na Skype. Miałam szczęście, bo Michał był dostępny. Od razu do niego zadzwoniłam.
- Już przyszłaś? – zdziwił się. – Oho, co się stało? Wyglądasz jak chmura burzowa.
- Nawet nie żartuj – prychnęłam. – Ta wnuczka pani Halinki..
- Jakaś pusta blondyna? –zaśmiał się. – Czy głupia jak but?
- Monika.
- O kurwa – wyrwało mu się. – Żartujesz, prawda?
- A wyglądam jakbym żartowała? – warknęłam.
- Nie bardzo – westchnął. – Ja pierdole, pewnie nieźle się obie zdziwiłyście..
- Ja owszem, ale ona ani trochę.
- Że co?!  Jak to się nie zdziwiła?
- Normalnie – warknęłam. – Ona musiała wiedzieć wcześniej. Michał, ja mam już dość…
- Ja pierdole, znowu się miesza – mruknął niezadowolony. – Po prostu staraj się ją unikać i ignorować. Tak będzie najlepiej.
- No, bo to przecież takie proste – wywróciłam oczami. – Jak mam nie reagować, kiedy ona mówi, że jesteś ze mną tylko ze względu na dziecko?
- Dobrze wiesz, że tak nie jest, więc nie ma sensu jej słuchać.
- Ale mnie strasznie ruszają jej słowa i to jest najgorsze. Normalnie bym ją olała, albo zwyzywała, ale te przeklęte hormony mi nie pozwalają – powiedziałam z wyrzutem, a potem pociągnęłam nosem.
- Ej, mała, tylko nie płacz – spojrzał błagalnie.
- Nie będę -  pokręciłam głową.
Nie pogadaliśmy długo, bo Michał musiał iść na rozciąganie i spotkanie z trenerem. Niechętnie się z nim pożegnałam. Westchnęłam głęboko i wyłączyłam laptopa. Wyczuwałam, że moje nerwy znowu ucierpią w ciągu następnych dni. Pocieszała mnie myśl, że jutro wpada Iwona z dzieciakami. Przynajmniej weekend będę miała spokojny.
Obudziłam się rano z kompletnym brakiem ochoty na cokolwiek. Nie chciałam jednak opuszczać zajęć, bo w tym semestrze zdarzało mi się to już zbyt dużo razy. Wstałam jakoś i poszłam do łazienki. Umyłam się, ubrałam (link) i zjadłam śniadanie. Gdy wyszłam z mieszkania i byłam w trakcie przekręcania klucza w drzwiach, usłyszałam czyjeś kroki. Ktoś schodził po schodach. Modliłam się żeby to nie była Monika, ale los mi tego dnia nie sprzyjał.
- Witam, witam – rzuciła z złośliwym uśmieszkiem. Westchnęłam głęboko.
- Nie mam czasu na pogaduszki. Spieszę się – chciałam ją wyminąć, ale złapała mnie za ramię i pchnęła lekko do tyłu. Zgromiłam ją spojrzeniem.
- Naciesz się Michałem póki jeszcze możesz, bo potem go już nie będziesz mieć – rzuciła.
- Monika, ja nie wiem, co ty sobie uroiłaś, ale skończ, dopóki nie jest za późno. Wkręcasz się w tą chorą obsesję na punkcie Michała coraz bardziej. Skończysz w wariatkowie.
- Ty mnie psychiatrykiem nie strasz – prychnęła. – Lepiej szukaj domu dla samotnych matek. Znaleźć ci jakiś fajny? – zaśmiała się.
- Nie mam czasu na marnowanie czasu na rozmowę z tobą – minęłam ją i skierowałam się schodami na dół.
- A może się po prostu puściłaś i dziecko nie jest Michała? – usłyszałam jeszcze. Tego było za wiele. Zawróciłam gwałtownie i spoliczkowałam dziewczynę. – Jak śmiesz?!
- Mówię ci to po raz ostatni. Odczep się ode mnie, od Michała i przede wszystkim od naszego dziecka – warknęłam, patrząc prosto w jej oczy. Następnie szybko zbiegłam na dół i wsiadłam do samochodu. Gdyby Misiek widział, w jakim stanie prowadzę samochód, to by mnie uziemił w domu na co najmniej tydzień. Na szczęście nie spowodowałam żadnego wypadku i dotarłam w jednym kawałku pod uczelnię. Przywitałam się ze znajomymi cichym mruknięciem.
- Co ty taka nie w sosie? – zauważyłam Kacper.
- Spotkanie z niemiłą sąsiadką – odparłam. – A gdzie zgubiłeś Karolinę?
- Chora – wzruszył ramionami. – Lepiej mów o tej konfrontacji.
- Jejku, nic takiego – wywróciłam oczami.
- A tu mi czołg jedzie – pociągnął palcem wskazującym trochę skóry pod okiem. Westchnęłam zrezygnowana.
- Pamiętasz, jak ci opowiadałam o byłej Michała, która jest strasznie irytująca?
- Ta, która była chwilę z twoim kuzynem? – spytał, a ja kiwnęłam głową.
- Przyjechała na 2 tygodnie do swojej babci, która jest moją ulubioną sąsiadką. No za co ja się pytam?!
- To widzę, że niewesoło masz w tych Żorach – pokręcił głową.
- Było dobrze, dopóki ta małpa się nie pojawiła – warknęłam. – Nikt mnie tak nie irytuje, jak ona.
Musieliśmy przerwać naszą rozmowę, bo przyszedł Zieliński, który przydzielił każdemu temat sesji. Dokładnie było to jedno słowo, a my mieliśmy wymyślić, z czym to się kojarzy, albo poszukać jakiegoś głębszego sensu. Starałam się skupić na tym zadaniu jak najlepiej. Na moment pozbyłam się z głowy Moniki i porannej ‘’rozmowy’’. Wyszło nie tak do końca jak planowałam, ale profesor i tak mnie pochwalił. Przynajmniej tyle.
- Co powiesz na naszą ulubioną szarlotkę? – zapytał Woliński, gdy wyszliśmy z Sali.
- Bardzo chętnie, mam chwilę czasu – uśmiechnęłam się.
Spacerem udaliśmy się do pobliskiej kawiarni, gdzie zamówiliśmy nasz przysmak. Podziękowałam Kacprowi za zaproszenie, bo gdyby nie on, to byłabym narażona na spotkanie z Moniką. Kto wie, czy ona tam nie koczuje pod moimi drzwiami żeby mnie zirytować. Miałam nadzieję, że gdy będzie u mnie Iwona z dzieciakami, to sobie odpuści i da mi spokój chociaż na weekend.
- O rany, już tak późno? – zerwałam się, widząc godzinę na wyświetlaczu komórki.
- Sorry, zagadałem cię – chłopak spojrzał na mnie przepraszająco.
- Nic się nie stało. Po prostu moja koleżanka z dziećmi wpada do mnie na weekend, a ja muszę jeszcze coś ugotować – wyjaśniłam.
- Odwieźć cię?
- Nie trzeba, przecież mam tu auto – uśmiechnęłam się.
- W takim razie do zobaczenia w poniedziałek – pocałował mnie w policzek na pożegnanie.
Do Żor dotarłam dość szybko, bo na drodze panował spokój. Od razu zabrałam się za gotowanie czegoś na kolację. Iwona zadzwoniła mi, że już dojeżdżają. Nie mogłam się doczekać ze zbliżającego się spotkania.

_____________

Podjęłam dość ważną decyzję. ten blog dokończę na pewno i postaram się rozdziały dodawać regularnie, nie martwcie się. Ale z Zuzą jest problem. Zostały mi bodajże 3 rozdziały, a zawalona jestem strasznie. Nawet jak mam jakiś pomysł to brak mi czasu ;/ Dlatego tam rozdziały będą baardzo rzadko ;/ Przepraszam was. Ale na pocieszenie (tak myślę) powiem, że po maturze wracam z czymś nowym. W każdej wolnej chwili będę się skupiała na tym i myślę, że na przełomie maja/czerwca z czymś wystartuję. Będzie ktoś czekał i jeszcze o mnie pamiętał?
Pozdrawiam ;*

14 komentarzy:

  1. Będę czekała ile będzie trzeba bo wiem , że warto :) Dobrze Cię rozumiem mnie też nauka pochłania :/ Szkoda trochę , bo strasznie mi się podoba blog o Zuzie...
    A co do rozdziału to kurde jaka ta Monika bezczelna , a właściwie popieprzona. Mam nadzieję ,że nie odwali czegoś głupiego. Dobrze , że na weekend będzie Iwona z dzieciakami:) A tak w ogóle to ja na te 2 tygodnie pojechałabym do Katowic i poczekała aż wyjedzie :D ale to za proste:)
    Pozdrawiam i życzę czasu na pisanie ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole. Błagam cię przestań mnie straszyć. Już myślałam, że chcesz zawiesić tego bloga. Szkoda, że u Zuzy będziesz dodawać rzadziej, ale doskonale cię rozumiem, bo ja cały czas piszę na bieżąco.
    Ach ta Monika. No szlag mnie trafia! Ona jest chora psychicznie! Mam nadzieję, że jakoś zaczną ją leczyć w jakimś ośrodku.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Pytam się czemu tą wnuczką musiała okazać się właśnie Monika? Za jakie grzechy Blanka i Michał nie mogą żyć spokojnie. Coś czuje, że przez nią będą problemy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawsze będę czekać,a nawet gdybym musiała czekać latami :)
    No to się porobiło widać,że Monika uknuła sobie wszystko i nie będzie za ciekawie.Nic tylko Misiek wracaj szybciej :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co do rozdziału to ta Monika mnie tak denerwuje... Czekam na kolejne pociski ze strony Blanki w Monikę :D co do twojej decyzji to doskonałe Cię rozumie... Sama pisze w tym roku maturę i nauka chcąc nie chcąc pochłania praktycznie cały moi wolny czas :( będziemy czekać, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja zawsze jestem i ty wiesz o tym bardzo dobrze :) No nic pozostaje tylko czekać :P.
    No i się coś dzieje, chociaż się wkurzylam tym zachowaniem Moniki. Czekam na następny :* Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wkurza mnie bardzo ta suka Monika -.- Że niby Blanka sie puściła ? No ja pierdziele tym to mnie dopiero wkurzyła -.-
    Ale się przestraszyłam jak zaczęłam czytać notkę pod rozdziałem. Myślałam, że chcesz mi tego bloga zawiesić.,Ufffff. Szkoda że zawieszasz Zuzę ale rozumiem. Nauka itd. :( Jednak cieszę się że po maturze będzie coś nowego ;)
    Gdybyś miała czas zapraszam ba 33 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. Jakbym tej monice przypierdolila, to by wyladowala na intensywnej terapii -.- glupia pizda ;x
    Doskonale Cie rozumiem, bo tez ostatnio nie wyrabiam.. ;x a to dopiero 2 klasa.. ;x masakra.. zycze powodzenia i duzo cierpliwosci do nauki xd
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział! Mam nadzieję że Blance i małej się nic nie stanie przez tą żmije , po co ona wogóle się pojawiła ? Wiadomo że Michał do niej nie wróci , dlaczego tak trudno jej to pojąć ? Ciekawi mnie co Monika wykombinuje , bo napewno coś odwali. Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział i mam nadzieję że pojawi się za niedługo . Też się wystraszylam że chcesz zawiesić , dobrze że to nie prawda .
    PS. Zapraszam do mnie na nowy na dajszansemilosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy wzpominalam juz ze współczuję Monice? Przecież to swiadczy o tym że ona ma jakąś obsesję i powinna isc do specjalisty. Czekam na nastepny i wiem co czujesz...

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurde i znowu ta Monika:/ już się boję co w głowie tej małpy tam kiełkuje:/ o dla Blanki zapowiadają się ciężkie dwa tygodnie....
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Moniko, spadaj. Daleko, na bambus. Nikt cię tu nie chce.
    Ja będę czekać i pamiętać. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jesteś genialna - zakochałam się w Twoich historiach <3 czekam na kolejne, z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  14. Będe czekała! To ci mogę obiecać. ;))
    Moniczko, głupia svko lepiej nie wchodź Blance w drogę bo pożałujesz ;*
    Rozdział świetny,czekam na nexta! ;)
    Trzymaj się!
    +pojawił się nowy rozdział na moim blogu. Jeżeli będziesz miała czas to wpadnij ;)
    jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń