29.10.2014

Rozdział 156

Wróciłam do Żor około 15. W między czasie otrzymałam już telefon od rodzinki, który rozpoczął odśpiewanie ‘’Sto lat’’ przez chór złożony z Olgi i Daniela. Fałszowali, ale cóż, liczy się gest. Otrzymałam zaproszenie do Wielunia. Tata wręcz kazał mi się tam pokazać i najlepiej z Michałem, ale o to będzie ciężko. Miał teraz napięty grafik.
Weszłam do mieszkania i odłożyłam prezent w salonie. Michała ciągle nie było, co mnie zdziwiło. Powinien być od godziny. Musiał się jeszcze spakować, bo przecież ta sierota jeszcze tego nie zrobiła. Postanowiłam skorzystać ze spokoju i oglądnąć upominki. Od Kacpra i Karoli dostałam zestaw filtrów kolorowych do aparatu. Przydatne zabaweczki. Hubert dał mi bardzo ładny zegarek (link). Dziewczyny natomiast przeszły same siebie. Dały mi piękny album z naszymi zdjęciami aż od liceum do teraz. Na pierwszej stronie znalazła się też piękna dedykacja. Aż poczułam łzy pod powiekami ze wzruszenia. Do tego w wielkim pudełku znalazły się 24 czekolady orzechowe. Pokręciłam głową roześmiana. Najbardziej uroczym prezentem było różowe niemowlęce body (link). Schowałam prezenty. W tym momencie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Od razu wstałam z kanapy i popędziłam na korytarz, wręcz rzucając się na Michała. Objęłam go za szyję i oplotłam nogami w pasie. Był zaskoczony, ale zdążył mnie przytrzymać zanim spadłam. Pocałowałam go namiętnie.
- Dziękuję! – pisnęłam, wtulając się w niego znowu.
- Czyli prezent się podoba – zaśmiał się.
- I to jak! Kocham cię – znowu złączyłam nasze usta w namiętnym pocałunku. Zeszłam z niego, nie przestając go całować. Pociągnęłam go za rękę w kierunku schodów, a następnie sypialni, gdzie złączyliśmy się w jedno. 
Po wszystkim opadliśmy zmęczeni na łóżko, głośno dysząc.
- Takie powitania to ja mogę mieć codziennie – przyznał zdyszany.
- Najlepsze urodziny w życiu – uśmiechnęłam się. – A tak w ogóle to czemu tak późno przyszedłeś?
- Właśnie, dobrze, że mi przypomniałaś – puścił mi oczko. – Chodź na dół.
Misiek założył swoje bokserki, a ja narzuciłam na siebie jego T-shirt, który chwilę temu wręcz z niego zdzierałam. Zeszliśmy do salonu. Michał wziął laptopa i podłączył do niego pendrive.
- Prezent od Jastrzębskiego Wegla mnie zatrzymał – wyszczerzył się i odpalił filmik. Każdy siatkarz złożył mi na nim życzenia. Najbardziej rozwalały mnie życzenia Damiana i Łasko, którzy poprzez swoje słowa chcieli pocisnąć jakoś Miśkowi. Kubi najwidoczniej pierwszy raz oglądał ten filmik, bo klął pod nosem, słysząc te teksty. Ja go tylko cmoknęłam w policzek roześmiana i oglądałam dalej. Na końcu cały sztab i zawodnicy odśpiewali mi grupowe ‘’Sto lat’’. Znowu czułam, że zaraz się ze wzruszenia popłacze. Jednak po chwili przeszło to w atak śmiechu, bo ktoś nagrał, jak Damian za plecami Dzika się z niego nabijał, a przyjmujący wszystko słyszał. Zaczął najpierw gonić biednego Libero po całej sali. Niestety Mały potknął się i upadł, więc Michał z cwanym uśmiechem już po chwili stał nad nim. Rozglądnął się wokoło i zauważył coś wartego uwagi. Podniósł przerażonego Damiana za koszulkę i wyprowadził go hali. Na tym urwał się filmik. Po chwili jednak ukazana została scena w szatni, a dokładniej pod prysznicem. Na jej środku stało krzesło, do którego był przywiązany Wojtaszek. Był spanikowany, bo nie wiedział, co go czeka. Michał jednym zwinnym ruchem włączył prysznic i sam uciekł. Słychać tylko było krzyk Małego: Cholera, to jest zimne!! Na szczęście mój narzeczony nie dał mu długo cierpieć i wyłączył w końcu wodę. Był taki roześmiany jakby co najmniej milion w Lotto wygrał. Filmik zakończył się wyjściem kamerzysty na korytarz. Przekręcił on kamerę na siebie i zobaczyłam twarz Bartka, czyli chłopaka, który zajmuje się stroną internetową Jastrzębskiego i kręceniem filmików. Rzucił świetnym tekstem na koniec: Ty lepiej Blanka uważaj, bo mieszkasz z sadystą. Powodzenia i wszystkiego najlepszego jeszcze raz! I na tym film się skończył.
- Wcale nie jestem sadystą – oburzył się Michał.
- No jasne, że nie – zironizowałam, a potem się zaśmiałam.
- Ruda diablica – mruknął.
- Zauważ, że mój rudy blaknie – stwierdziłam. Niedawno znowu byłam u fryzjera i troszkę włosy przyciemniłam.
- Ale wredny charakter zostaje – puścił mi oczko.
Kubi poszedł się spakować, a ja w tym czasie postanowiłam coś ugotować, bo oboje byliśmy głodni. Żeby było szybko to postawiłam a ryż z warzywami. Sycące danie i niedużo czasu zabiera. Już po 20 minutach jedliśmy.
Niestety około 19 nastał ten moment, którego nie chciałam. Michał stał już w korytarzu z pomarańczową walizką w ręku. Podeszłam do niego i mocno przytuliłam. Pogładził mnie po plecach i pocałował w czubek głowy.
- Uważaj tam na siebie i sam nie wychodź – powiedziałam. Zaśmiał się.
- Spokojnie, nie napadną mnie.
- Co tam napad. Na dziewczyny obce uważaj!
- Zazdrosna jesteś? – poruszył brwiami.
- Tak. Więc zero podrywów. Jasne?
- Jak Słońce, mała – pocałował mnie. – A ty uważaj na siebie i Polę. No i dbaj o Mańka.
Spytacie kim jest Maniek? Otóż tak nazwałam naszego nowego domownika, czyli żółwia. Jego terrarium stało sobie spokojnie na komodzie.
- Poradzimy sobie – uśmiechnęłam się.
- To w takim razie pa, kotek – znowu mnie pocałował. – I pa, maluchu.
W tym momencie zrobił coś, co mi kompletnie zmiękczyło serce. Podwinął moją koszulkę i ucałował zaokrąglony brzuch. Po chwili zostałam w mieszkaniu sama. Trochę smutny ten mój urodzinowy wieczór. Musiałam spędzić go sama. Wzięłam laptopa, usadowiłam się wygodnie na kanapie i zaczęłam przeglądać facebooka. Masa życzeń od osób zarówno tych, które znałam bardzo dobrze, po takie, które w sumie tylko kojarzyłam z widzenia. Nagle szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Zobaczyłam przychodzące połączenie na Skype od Zbyszka i Igły. Zaczęli mi śpiewać ‘’Sto lat’’, które tego dnia usłyszałam już kilka razy.
- Dziękuje, chłopcy. Kochani jesteście – uśmiechnęłam się.
- Wiemy – Igła poruszył brwiami.
- Ale do rzeczy. Wszystkiego najlepszego, Blanka – przerwał Zibi. – Najważniejsze to dużo zdrowia dla ciebie i mojej chrześnicy.
- Mojej chrześnicy – chrząknął znacząco Krzysiek.
- Krzysiu, z łaski swojej, nie wtrącaj mi się tu – mruknął Bartman i zaczął kontynuować, a Libero wywrócił oczami. – A więc, oprócz zdrowia życzę ci jeszcze cierpliwości do Michała.
- Ooo, to przede wszystkim, bo się jeszcze pozabijacie, dzieciaki –zaśmiał się rzeszowianin.
- Igła, kurwa, milcz! – atakujący się coraz bardziej irytował. Zachichotałam pod nosem. – I jeszcze życzę ci szczęścia, żeby wam się układało i w ogóle.
- Mogę już? – zapytał lekko niepewnie Krzysiek.
- No mów – westchnął Zbyszek.
- No to zaczynam! – wyszczerzył się. – Ja ci życzę tego samego, co niekulturalny Zibi, który przeklina przy jeszcze nienarodzonym dziecku, a czym skorupka za młodu nasiąknie…
- Igła, do rzeczy! – poganiał go Zibi.
- O rety, okres masz, czy co – mruknął pod nosem. Parsknęłam śmiechem, bo mnie strasznie śmieszyli. – Blanka, ty się nie śmiej, tylko słuchaj.
- To mów w końcu – wtrącił Bartman.
- Chcesz się odegrać i dlatego ciągle mi przerywasz?
- Tak – wyszczerzył się brunet.
- To ja ci życzę miłoooooościii – Igła cmoknął do kamerki. – Żeby cię też nasz Misiu zadowalał.
- Na razie nie narzekam – zaśmiałam się.
- Chyba taki zły nie jest, skoro dziecko spłodził – puścił mi oczko.
- Akurat ja wam o tych sprawach mówić nie będę – wystawiłam język.
- Dobra, no to kontynuuję dalej. Życzę ci żebyś była jeszcze fotografem w reprezentacji, no chyba, ze mnie już w niej nie będzie, to wtedy zapraszamy do Rzeszowa – wyszczerzył się.
- Jak Michał mnie puści, to od razu jadę – stwierdziłam rozbawiona.
- O to się nie martw, załatwi się. Rozwód łatwo dostać.
- Krzysiu, przypomnę ci, że oni jeszcze małżeństwem nie są – mruknął Zbyszek.
- Najpierw życzycie mi miłości, a teraz wyskakujecie z rozwodem? – zaśmiałam się.
- Nie łap nas za słówka – machnął ręką Libero.
- I tak wam bardzo dziękuję. Jesteście wspaniali – uśmiechnęłam się szeroko.
- Ależ nie ma sprawy. Co tam u ciebie?
- W porządku. Siedzę sobie sama, bo Michał już do Krakowa pojechał – wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Słomiana wdowa widzę – parsknął śmiechem Zibi. Zgromiłam go wzrokiem.
- Bartman, ale ty nieczuły jesteś – wywrócił oczami Igła. – Młodzi, zakochani, to wiadomo, że tęsknią na razie. Potem będziesz czekać aż sobie w końcu ten jełop pojedzie.
- Dzięki Krzysiu.
- Skoro już tak sobie rozmawiamy, to coś wam powiem – zaczął atakujący.
- Dawaj, Zbysiu – zachęciłam go.
- A więc mam zaszczyt wam oznajmić, ze… ZA 8 MIESIĘCY ZOSTANĘ OJCEM!
Otworzyłam szeroko oczy, a następnie pisnęłam z radości.
- Gratulacje Zibi! Kurde, mam ochotę cię wyściskać!
- No Bartman, moje gratulacje, doroślejesz nam – zaśmiał się Krzysiek.
- Który tydzień? – zapytałam.
- 5 – oznajmił. – Pokazałbym wam zdjęcie USG, ale nie mam pojęcia gdzie je Asia schowała.
- No właśnie, a gdzie ona jest?
- U sąsiadki. Odkąd się wprowadziła do mnie, to zaprzyjaźniła się z taką Eleną i co chwilę u niej siedzą i gadają – wywrócił oczami.
- Nasz Zbyszek czuje się odrzucony przez własną narzeczoną? – nabijał się Igła.

Spodziewałam się nudnego wieczoru, a tu proszę. Ta dwójka idealnie poprawiła mi nastrój i sprawiła, że spać poszłam dopiero o północy. No nie wierzę, Bartman ojcem! A to ci heca. Chciałam od razu napisać to Michałowi, ale Zibi wolał sam mu powiedzieć. To jest naprawdę prawdziwe baby boom w kadrze. Niedawno Dagmara Winiarska wysłała mi zdjęcia ich Antosia. Śliczny maluch. Sama nie mogłam się doczekać kiedy  końcu wezmę moją Polcię na ręce, przytulę, ucałuję… Z jednej strony bałam się, czy sobie poradzę, ale z drugiej tak bardzo chciałam mieć już moją córeczkę przy sobie. 

_________________

Chyba coraz większe dziadostwo tu piszę, bo statystyki strasznie lecą w dół :C
Pozdrawiam ;*

8 komentarzy:

  1. Ale "Dzieciów" xd xd Nie martw sie - Jesteś zajebista!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. No takiego obrotu sprawy to ja się nie spodziewałam. Zbyszek ojcem. To będzie prawdziwe baby boom w kadrze.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty mi nawet nie gadaj takich bzdur !!! Po prostu mamy ten okres gdzie w szkole jest zapierdol ( sorki za słówko :P). Od samego początku jak zobaczyłam, że jest rozdział to mordę miałam taką :D. Zajebisty i prezenty świetne :). Nie mogę się doczekać następnego. Pozdrawiam i zapraszam do siebie :D. Buziaki Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  4. Statystyki lecą w dół tylko dlatego że nam się nie chce komentować i też w sumie nie mamy czasu by regularnie czytać(przynajmniej ja). Piszesz świetnie!
    Hih, Zbychu tatusiem! Już się nie mogę doczekać!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział,o jejku ibi tatusiem no to będzie super.
    Baby boom jak nic :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Zima idzie, niechęć do komentowania rośnie. :p A tak serio, to ja sama dużo mam na głowie, ale jestem już. I chcę Ci powiedzieć, że wciąż niezmiennie kocham to opowiadanie. I cieszę się, że Zibi też zostanie ojcem. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taki bardzo fajniutki ten rozdział wyszedł ;) Sielaneczka trwa ;D No i bardzo dobrze :)
    No prosze, Bartman ojcem O.o Zaskoczyłaś mnie z tym ale fajnie :)
    Zapraszam cię do siebie na 31, a dzisiaj pojawi się 32 ;*
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  8. O raju u nich jest sielankowo xd spadłam z krzesła z zaskoczenia xd ;]

    OdpowiedzUsuń