6.10.2014

Rozdział 150

Pół soboty przeleżałam w łóżku, bo trochę gorzej się czułam. Wolałam jednak tego nie bagatelizować. Michał wpadł w lekką panikę, gdy wrócił z treningu, ale uspokoiłam go, że nic złego się nie dzieje. Ostatnimi czasy szybciej się męczyłam, ale uważałam to za normalne. Kubiak chciał nawet odwołać nasze przyjście do jego rodziców, ale wyrwałam mu telefon z ręki i wybiłam ten pomysł z głowy. Wstałam w końcu, bo ciągłe leżenie na pewno nie sprawiłoby poprawy mojego samopoczucia. Pierwsze gdzie, to udałam się do kuchni i otworzyłam lodówkę. Wzięłam sok pomarańczowy i nalałam sobie do szklanki.
- I jak tam? – zapytał Misiek, wchodząc do pomieszczenia.
- Dobrze – wzruszyłam ramionami.
- Dziś mamy krótszy trening, więc będę koło 18 – oznajmił, a potem pożegnał się, całując mnie w policzek.

Tak, jak powiedział, tak zrobił. Był z powrotem już przed 18. Zaczęłam się przygotowywać do kolacji z rodzicami siatkarza. Narzeczony ciągle się ze mnie nabijał, że stroję się, jakby to ekskluzywna kolacja biznesowa była. W końcu zdecydowałam się na jakiś strój (link) i uczesanie (link). Zeszłam na dół, gdzie czekał już na mnie znudzony szatyn. Obróciłam się wokół własnej osi.
- I jak? – zapytałam, patrząc na niego wyczekująco. Uśmiechnął się.
- Jak zawsze ślicznie – powiedział, podchodząc bliżej. – A teraz chodź już.
- Jakbym tu zeszła w worku, to byś powiedział to samo – mruknęłam nieusatysfakcjonowana jego odpowiedzią. Przystanął i westchnął głęboko.
- Skarbie, dla mnie jesteś naprawdę piękna we wszystkim. W dodatku jestem tylko facetem, nie wymagaj za dużo, co?
- Niech ci będzie – odparłam i ubrałam czarne szpilki. Wyszliśmy z mieszkania, zamykając je na klucz i pojechaliśmy w kierunku osiedla pana Jarka.
Kubiakowie przyjęli nas ciepło, jak zawsze. Pani Maria ugotowała pyszne jedzenie, a na ciasto musiałam wziąć przepis. Ucieszyło to Michała, który wyczuł, że będzie jeść to częściej. No już mnie widzi całymi dniami w kuchni. Niech sobie pomarzy. Po zjedzeniu posiłku pomogłam pani Marii wsadzić brudne naczynia do zmywarki.
- Kochanie, idź sobie usiądź, bo Michał wspominał, że źle się dziś czułaś – powiedziała troskliwie. Urwę kiedyś temu Kubiakowi głowę! Ma za długi jęzor.
- To było nic takiego – pokręciłam głową. – Trochę rano mnie głowa bolała, a potem po prostu nie chciało mi się z łóżka wstawać.
- Ale poza tym, to jesteś gościem, więc marsz do salonu – zaśmiała się. Posłusznie wykonałam jej polecenie i zajęłam miejsce obok Miśka, który objął mnie od razu w pasie.
- To kiedy jedziecie do Zielonej Góry? – zapytał starszy z Kubiaków.
- We wtorek wieczorem. – odpowiedział mój chłopak.
- Wieczorem? Przecież to kawał drogi i dojedziecie pewnie w nocy – skomentowała pani Maria, wchodząc do pomieszczenia.
- Nie mój pomysł – wzruszył ramionami przyjmujący. – Mi tam to nie przeszkadza, bo i tak się prześpię trochę w autobusie.
- Będziemy wam kibicować przed telewizorem – zaśmiał się mężczyzna, zmieniając trochę temat.
- Ciebie Blaneczko zapraszamy do siebie, żebyś sama nie siedziała – uśmiechnęła się ciepło kobieta.
- Myślę, że to nie będzie konieczne – odparł szybko mój chłopak, gdy już chciałam coś powiedzieć. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- A to dlaczego? Mam się kisić w domu? – zapytałam z wyrzutem.
- Otóż, skarbie, będziesz kibicować na hali, bo załatwiłem ci bilety i miejsce w hotelu – wyszczerzył się. – Ale to nie wszystko, bo załatwiłem też dla Dagi i Huberta. Dla Sylwii nie musiałem, bo Zati o to zadbał.
- Naprawdę? – otworzyłam szeroko oczy i jeszcze szerzej się uśmiechnęłam.
- Jak najbardziej – puścił mi oczko. Objęłam go za szyję i pocałowałam siarczyście w policzek. Rodzice siatkarza zaśmiali się, widząc mnie taką ucieszoną.
- Widzę, Michałku, że umiesz o swoją kobietę zadbać – powiedział ze śmiechem pan Jarosław.
- Wyjątkowo wie, czym mnie zadowolić – ukazałam szereg białych zębów.
- Ciebie nie trudno – stwierdził Kubi, całując mnie w skroń.
- Uroczo wyglądacie, dzieciaki – zachwycała się pani Maria.
- Oh, przestań, przecież to już dawno nie są dzieci – machnął ręką jej mąż. – Lepiej spójrz na nas, jacy już starzy jesteśmy. Dziadkami będziemy.
- Ty mi o moim  wieku nie przypominaj – warknęła. – I tak jestem młodsza od ciebie. Ale fakt, nie takie dzieci z was, bo sami się własnego spodziewacie.
- Słyszałem, że chcecie ją nazwać Pola, tak?
- Tak, Polcia – uśmiechnął się Misiek, gładząc mój brzuch. – Przyszła wybitna tenisistka, która będzie wygrywać Wimbledony i Igrzyska Olimpijskie.
- Widzę, że już jej przyszłość zaplanowałeś – stwierdziłam.
- Najwyższa pora – parsknął śmiechem. – Ale tak serio, to najważniejsze żeby zdrowa była.
- A potem i tak zrobisz z niej tenisistkę – pokręciłam głową.
- W wolnym czasie może jakieś zdjęcia cykać – wyszczerzył się.
Spędziliśmy miły wieczór w towarzystwie rodziców mojego narzeczonego. Rozmawialiśmy na różne tematy, ale głównie dotyczące naszej przyszłości. Około 22 pożegnaliśmy się i wróciliśmy do siebie. Ściągnęłam szpilki i skierowałam się na kanapę.
- Moje biedne stopy – jęknęłam. – Przez te dodatkowe kilogramy nawet dłuższe chodzenie w szpilkach mi przeszkadza.
- Więc od teraz nosisz płaskie i w końcu będziesz moim uroczym krasnalem – zaśmiał się, siadając obok.
- Spadaj, nie dam ci tej satysfakcji – wystawiłam mu język.
- Ale ja lubię jak jesteś taka malutka – zaczął składać pocałunki na moim ramieniu.
- Misiu, nie dziś – wymruczałam, wiedząc do czego zmierza.
- Yhym – nic sobie z tego nie zrobił i przechodził z pocałunkami coraz wyżej.
- Misiek, noo…
- Kusząco pachniesz, wiesz? – wyszeptał do mojego ucha.
- Jak zwykle dla ciebie – prychnęłam.
- Nie daj się prosić – wyszeptał prosto w moje wargi.
- Tym razem będę stanowcza – oznajmiłam, nie reagując na jego pieszczoty.
- Ale ty zawsze mi ulegasz, kotek – odparł pewnie. I niestety miał rację, bo znowu mu uległam. Ja to jednak mam słabą silną wolę. Zdecydowanie muszę nad sobą popracować.


Obudziłam się wcześniej niż Misiek i od razu popędziłam do łazienki. Znowu miałam te nieszczęsne poranne mdłości. Niestety należałam do grona kobiet, które cierpią na nie przez całe 9 miesięcy. Z takim pechem to się trzeba urodzić. W całym życiu do tej pory nie wymiotowałam tyle, co w ciągu ostatniego pół roku. Korzystając z faktu, że byłam już na nogach, to poszłam zrobić jakie śniadanie. Michałowi przygotowałam kanapki, a sobie musli. Usiadłam na parapecie i obserwując budzące się do życia Żory, konsumowałam śniadanie.
- Ranny ptaszek się znalazł – usłyszałam po jakimś czasie. Do kuchni wszedł zaspany lekko Kubiak. Był w samych bokserkach i z przeuroczym nieładem na głowie.
- Pora się przyzwyczajać – puściłam mu oczko.
- Co tam wcinasz? – zapytał, podchodząc bliżej. Skrzywił się, widząc zawartość miski. – Obrzydlistwo.
- Nie znasz się – prychnęłam. – Spróbuj, jakie dobre.
Pomachałam mu łyżką przed twarzą, ale odchylił głowę.
- Jak dziecko – pokręciłam głową i sama wakowałam sobie łyżkę do buzi.
- Ja przynajmniej umiem jeść – zaśmiał się.
- Hę?
- Ubrudziłaś się, sierotko – wskazał palcem na kącik moich ust. Starłam bród ręką.
- Już?
- Tak – uśmiechnął się.
- Kanapki tam masz – wskazałam mu ręką talerz na blacie.
- Kochana jesteś – pocałował mnie w czoło i usiadł przy stole.
- Przynajmniej ja w tym związku – wyszczerzyłam się. Wstałam z parapetu i włożyłam pustą miskę do zmywarki. – Idę się ubrać.
- Jak dla mnie możesz tak zostać – puścił mi oczko. No tak, byłam jedynie w jego koszulce i majtkach. Te drugie należały do mnie rzecz jasna. Wywróciłam oczami.
- Śnisz, Miśku – dałam mu pstryczka w nos i ruszyłam na górę. Wzięłam ubrania z szafy i włożyłam je na siebie (link). Włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Zeszłam na dół, na schodach mijając się z Michałem.
- A co ty taka elegancka? – zapytał ciekawy.
- Normalnie jestem ubrana – wzruszyłam ramionami.
- Ale tak jakoś inaczej – przyglądał się dalej, a jego wzrok utkwiony był na moim głębszym, niż zwykle dekolcie. No cóż, ostatnimi czasy oprócz brzucha powiększył mi się także biust, co w sumie było chyba jedynym plusem tego tycia.
- Faceci – westchnęłam.
- Co?
- No nie udawaj, cały czas mi się na cycki gapisz – pokręciłam głową.
- Wcale nie – oburzył się.
- No nie, wcale – prychnęłam. – A ubrana jestem zwyczajnie. Po prostu mam dość noszenia ciągle jakiś bluz.
- Ale masz strasznie duży dekolt i wszyscy będą ci się na niego gapić. Ja mogę, ale inni nie – stwierdził.
- Bo wy wszyscy jesteście identyczni! Samce pieprzone.
- Przebierz się, bo inaczej będę chodzić cały dzień jako twoja obstawa i każdy, który na ciebie spojrzy, to dostanie w pysk.
- Misiu, idź lepiej się ubierz i przygotuj na trening – wywróciłam oczami.
- A ty się przebierz, ja nie żartowałem – odparł stanowczo, a ja wbiłam w niego wzrok.
- Mam się przebrać, bo ty masz takie ‘widzi mi się’ ? – warknęłam. – Słuchaj, zaczynam coraz szybciej przypominać ciężarówkę i chcę jakoś w miarę ładnie wyglądać.
- Ale możesz wyglądać ładnie bez dekoltu do pępka – mruknął.
- Może od razu worek ubiorę?! – wkurzyłam się. – Ubrałam się tak i nie zamierzam się przebierać. Korzystam póki jeszcze mogę.
- Blanuś, ale ty zawsze ładnie wyglądasz – westchnął. Czuł, że zbliżam się do zrobienia awantury. Znał mnie już doskonale, a schemat zawsze był ten sam.
- Zabawny jesteś – prychnęłam. – Z każdym dniem tyję coraz bardziej, brzuch, jak i całe ciało mam coraz większe. I ty myślisz, że mi z tym dobrze?! Nigdy nie należałam do jakiś mega szczupłych, ale czułam się dobrze w takim ciele, a teraz? Jesteś facetem i nigdy tego nie zrozumiesz. Kobieta przynajmniej ubraniem chce ładnie wyglądać.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do salonu. Michał jednak ruszył za mną i złapał za nadgarstek, sprawiając, że się obróciłam o 180 stopni. Spojrzał mi głęboko w oczy.
- Skarbie, ja wiem, że twoje ciało się zmienia i nie do końca jesteś z tego zadowolona, ale jesteś naprawdę piękna. Okej, trochę przesadziłem, ale to tylko dlatego, że jestem zazdrosny.
- Ale spójrz na mnie, przypominam beczkę – jęknęłam płaczliwym głosem.
- No nie wiem, z której strony – odparł.
- Z każdej! Tylko spójrz – uniosłam bluzeczkę do góry. – Tu będą takie rozstępy, że ja pierdziele.. W dodatku te boczki. No i uda zdecydowanie grubsze od ciągłego wpieprzania słodyczy.
- Pola, weź przegadaj tej swojej mamie do rozumu, bo ja chyba nie umiem – westchnął, kręcąc głową.
- Pola to kobieta i mnie zrozumie – prychnęłam.
- Jesteś śliczna i pamiętaj o tym – powiedział, patrząc mi w oczy. Pocałował mnie czule.
- Znowu te hormony mną zawładnęły – wtuliłam się w ukochanego, a on się cicho zaśmiał.
- Ale coraz lepiej idzie mi okiełznanie ich – pocałował mnie w czubek głowy.

- Kocham cię – musnęłam jego wargi ponownie. 

____________________

Wybaczcie za dłuższą nieobecność ;/ wytłumaczenie takie jak zawsze...
Pozdrawiam ;*

13 komentarzy:

  1. super rozdzialek
    M.R.

    OdpowiedzUsuń
  2. Widać, że obiad u Państwa Kubiaków był udany. Blanki znowu hormony się odezwały dobrze, że Michał wiedział c robić.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hormony, hormon to jakaś masakra. Kolacja u teściów udana, Polcia rośnie, a Misiek zazdrosny fajna rzecz xdd/M

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział ;) Sielaneczka trwa i dobrze ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Extra rozdział :D już myślałam ze będzie kłótnia xd pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aż nie wierzę, że obyło się bez kłótni. Myślałam, że u nich to niemożliwe. :D Ale wciąż są cholernie słodcy. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Michał już przyzwyczajony i na hormony Blanki ma już swoje sposoby haha;d Nie wiem dlaczego ale wydaje mi się że w następnym rozdziale będzie się działoo.. ;)
    Czekam na nn;**
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  8. ojejciu *.* jak słodko :D
    Michał jak widać daje sobie radę z humorkami Blanki :D
    a troszkę zazdrości jeszcze nikomu nie zaszkodziło :D
    tylko Ty mi tutaj nic nie kombinuj i nie staraj się popsuć sielaneczki, bo się do Ciebie przejdę i inaczej pogadamy XD
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow xd nie zrobiła mu awantury xd szok xd ona taka łagodna? Czy on sobie dobrze radzi? Xd

    OdpowiedzUsuń
  10. jak zawsze świetny :) do następnego;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Dobrze, że Misiek już na tyle zna Blankę, że potrafi ją troszeczkę uspokoić:) musi się jeszcze trochę pomęczyć z jej humorkami;)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem i nadrobiłam :)
    Świetny rozdział,dobrze że dogadują się i Michał potrafi okiełzać już trochę jej hormonki :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieje, że Blanka się zmieni, a nie, że traktuje czasami Michała jak totalnego kretyna.. ;./
    Mam też nadzieje, że wszystko z Polą będzie okej :)
    Zapraszam do mnie na epilog: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń