Po piątkowych zajęciach umówiłam się z przyjaciółkami na
zakupy. To, że się przeprowadziłam, to nie znaczy, że mam je zaniedbać. Od
początku sobie obiecałam, że będę się z nimi spotykać w każdej wolnej chwili. I
tak oto postanowiłyśmy odświeżyć swoje garderoby, bo wiosna jak widać zawitała
na dobre. Cieszyło mnie to, bo lubiłam taką pogodę. Było ciepło, słońce
świeciło – żyć nie umierać. Zaopatrzyłam się w masę nowych rzeczy. Zresztą
dziewczyny tak samo. Gdy kierowałyśmy się odpocząć w jednej z kawiarni, które
były w galerii, zauważyłam kogoś znajomego. Przeprosiłam przyjaciółki na moment
i podeszłam do siatkarza.
- Siemasz, Damiano – wyszczerzyłam się.
- O, hej Blanka – uśmiechnął się. – Zakupy?
- Jak widać. A ty co tu porabiasz? I tak w ogóle
opowiadaj, jak wczorajsza rozmowa z Kingą!
- No ja w sumie w tej sprawie tu jestem. Umówiliśmy się –
ukazał rząd śnieżnobiałych zębów.
- Nie gadaj! – ucieszyłam się. – A tak w ogóle, to sorry,
że nie udało mi się Michała powstrzymać, żeby do was nie przylazł.
- Spoko – machnął ręką. – Ale świetnie wykombinowałaś
żeby go jednak odciągnąć.
Zaśmialiśmy się.
- Lecę już i trzymam kciuki – pokazała zaciśnięte palce u
dłoni.
- Dzięki. Za wszystko – puścił mi oczko.
- Nie ma za co.
Pożegnałam się z Libero i wróciłam do przyjaciółek.
Gdy wróciłam do Żor, to w mieszkaniu był już Michał. Coś gotował, co mnie bardzo miło zaskoczyło.
- Czy ty wykupiłaś całą galerię? – zapytał, widząc torby,
które odłożyłam na podłogę. Wyszczerzyłam się tylko.
- Lepiej patrz, co tu mam – powiedziałam, biorąc jeden
pakunek do kuchni. Wyciągnęłam z niego urocze, maleńkie śpioszki (link). Gdy je
zobaczyłam, to po prostu nie mogłam się opanować i musiałam je kupić. Kubiak
zaśmiał się, widząc to.
- Genialne są – przyznał z uśmiechem.
- Dlatego kupiłam.
Wpakowałam je z powrotem do torby i odłożyłam ją na bok.
- Co pichcisz? – zapytałam.
- Spaghetti – oznajmił. – Chcesz spróbować sos?
- Yhym – odparłam, podchodząc do kuchenki. Nabrał trochę
sosu na łyżkę i włożył mi ją do ust. – Trochę soli nie zaszkodzi.
- Już się robi – odparł i sięgnął po sól.
- Pójdę się przebrać i zaraz wracam – oznajmiłam i
poszłam do góry, gdzie założyłam coś o wiele wygodniejszego. Zaczęłam tak
tyć,że nawet w zwykłych jeansach nie czułam się zbyt komfortowo. Był to 5
miesiąc dopiero. Więc co będzie, gdy nadejdzie 9? Wolałam nawet nie myśleć.
Ubrałam się (link) i wróciłam na dół. Na stole czekało już smakowicie
wyglądające danie.
- V’oila – oznajmił Misiek, uśmiechając się.
- Ostatnio cały czas mnie zaskakujesz – przyznałam,
delektując się pysznym daniem.
- Mam nadzieję, że pozytywnie – puścił mi oczko.
- Ależ tylko tak – zaśmiałam się. – Od teraz ty gotujesz,
a ja się lenię.
Wystawiłam mu język, a jemu uśmiech zszedł z twarzy.
- Chcesz żebyśmy z głodu umarli?
- Spaghetti wychodzi ci świetnie, Misiu – pochwaliłam go.
- Ale spaghetti 7 dni w tygodniu?!
- Eh, no przecież żartuję, sieroto – zaśmiałam się, a on
odetchnął z ulgą.
Zjedliśmy obiad, a potem włożyłam brudne naczynia do
zmywarki. Poszłam do salonu i usiadłam koło Kubiego, który oglądał telewizję.
Wtuliłam się w niego, a przyjmujący pocałował mnie w czoło.
- Może czas pomyśleć nad imieniem, co? – zagadałam,
kładąc dłoń na zaokrąglonym brzuszku. Ostatnio znowu się ciut powiększył, co
było znakiem, że maleństwo się rozwija. Zachciało mi się związku z prawie
dwumetrowym facetem, to i dziecko będzie duże.
- Znowu mam powiesić kartkę na lodówce? – zaśmiał się
Michał.
- Tym razem wystarczy słownie – wyszczerzyłam się.
- Zawsze podobało mi się imię Zuza – oznajmił.
- Zuza i Julka odpada od razu – odparłam stanowczo. –
Teraz co drugie dziecko się tak nazywa.
- Okej. Rozumiem, że takie banalne, jak Kasia, Zosia, czy
Ania też odpadają? – spytał dla pewności.
- Tak – wyszczerzyłam się. – W końcu sama mam niezbyt
popularne imię i jestem rodzicom wdzięczna.
- To jakie proponujesz?
- Sam wyjdź z inicjatywą!
- Baby – westchnął, a ja spiorunowałam go spojrzeniem. –
Paulina?
- Znałam kiedyś taką jedną Paulinę i strasznie jej nie
lubiłam – skrzywiłam się. – Wiktoria?
- Moja była miała tak na imię. Do tej pory żałuję tego
związku – jęknął. – Roksana?
- Ale wymyśliłeś – prychnęłam.
- To może… - zamyślił się na chwilę. – Pola?
- Pola? – powtórzyłam i zaczęłam zastanawiać nad tym. –
Pola Kubiak… Polcia… podoba mi się!
- No to postanowione, malutka. Będziesz Polcią – zaśmiał
się i nachylił, całując mój brzuch. Potem przyłożył do niego ucho i zaczął
nasłuchiwać.
- I co, słyszysz coś? – zapytałam.
- Takie jakby szybkie bicie serduszka chyba – uśmiechnął
się. Pogładziłam go po policzku, a następnie przejechałam dłonią po jego
włosach.
- Cieszę się, że cię mam – przyznałam.
- Miło słyszeć. Też się cieszę, ze cię… was mam –
podniósł się, spojrzał mi w oczy i musnął moje usta swoimi. Objęłam go za szyję
i pogłębiłam pocałunek. Niestety przerwał nam dzwonek do drzwi. Michał
niechętnie się ode mnie odsunął i zaklął pod nosem.
- Teraz kogoś niesie – mruknął niezadowolony.
- Otworzę – powiedziałam, chcąc wstać, ale przytrzymał
mnie w pasie.
- Siedź i odpoczywaj – pocałował mnie w czoło i sam
poszedł otworzyć. Po chwili usłyszałam, jak z kimś rozmawia. Był to kobiecy
głos, ale raczej nie była to młoda osoba. Niedługo potem zobaczyłam w salonie
panią Marię. Uśmiechnęłam się szeroko, wstając z kanapy.
- Dzień dobry – przywitałam się, podchodząc bliżej.
- Dzień dobry, Blaneczko – przywitała mnie serdecznie. –
Przepraszam, że tak niezapowiedzianie, ale w sumie to taki spontaniczny
przyjazd był. Postanowiłam, że od razu przyjdę i się przywitam. Przy okazji
zobaczę, jak się urządziliście. Pięknie tu macie!
- Blanka urządzała – przyznał mój narzeczony, stając za
mną i obejmując mnie w pasie.
- Masz świetny gust, kochanie – kobieta posłała mi ciepłe
spojrzenie. – W dodatku cała promieniejesz. Ciąża ci ewidentnie służy.
- Dziękuję pani bardzo – uśmiechnęłam się.
- Napijesz się czegoś? – zapytał Kubi.
- Herbaty chętnie, dziękuję.
Usiadłyśmy na kanapie, a Michał poszedł zrobić to, o co
prosiła jego mama.
- A ty, Blanka, chcesz coś? – zapytał z kuchni.
- Nie, nie – odparłam.
Po chwili przyniósł szklankę z gorącym napojem i postawił
ją na stoliku.
- Będę się zbierał na mecz. Przyjedziesz z Blanką? –
spytał.
- Ależ oczywiście, synu – odpowiedziała.
Misiek skoczył po swoją torbę, gdzie wpakował jeszcze
strój na mecz. Pożegnał się ze mną całusem, a mamę pocałował w policzek.
Życzyłam mu jak zwykle powodzenia i obserwowałam, jak wychodzi. Zaczęłyśmy
rozmawiać z panią Kubiak.
- Widzę, że między wami wszystko w porządku –
stwierdziła. – Bardzo mnie to cieszy.
- Mnie też – uśmiechnęłam się. – Trochę się boję, jak
sobie poradzimy, gdy mała się urodzi, ale muszę być dobrej myśli.
- Dacie rade, na pewno. W dodatku z chęcią ci pomogę.
Jeszcze pamiętam to i owo z opieki nad niemowlakiem – zaśmiała się. – Termin
masz w wakacje?
- Połowa lipca mniej więcej – sprecyzowałam.
- Może maluszek poczeka, aż tata wróci ze zgrupowania –
zaśmiała się.
- Taką mam nadzieję.
- Jak się w ogóle czujesz? Jarek mówił mi, że byłaś kilka
dni w szpitalu..
- Ym, no tak, ale to już jakiś czas temu było –
zmieszałam się trochę. – Wszystko jest w porządku.
- Cieszę się – uśmiechnęła się, nie drążąc tego tematu. –
I cieszę się, że mój syn trafił na kogoś takiego, jak ty.
- Nie jestem jakaś wyjątkowa…
- Dla niego jesteś i to najważniejsze. Poza tym masz coś
w głowie, bo nie ukrywam, że jego poprzednie wybory do najlepszych nie należały
– skrzywiła się, a ja zaśmiałam.
- Tak w ogóle, skoro akurat pani jest teraz, to mogę
oznajmić, że zdecydowaliśmy się już na imię.
- O, proszę. Zamieniam się w słuch.
- Pola – oznajmiłam.
- Ładne, takie niecodzienne.
Widziałam po jej twarzy, że nie kłamie. Porozmawiałyśmy
jeszcze o tym, co słychać na Śląsku, a co w Wałczu i pasowało się zbierać na
mecz. Musiałam ściągnąć moje wygodne legginsy na rzecz jakiś normalnych spodni.
- Nie przejmuj się, każda kobieta tak ma – machnęła ręką.
– Wiadomo, że jak dziecko rośnie, to matce powiększa się to i owo i niektóre
ubrania nie są tak wygodne, jak do tej pory.
- No właśnie, niedługo zamienię się w ciężarówkę.
- Bez przesady –zaśmiała się. – Leć się przebrać, a ja
odniosę szklankę.
Posłuchałam pani Marii i narzuciłam na siebie spodnie i
koszulkę meczową Jastrzębskiego Węgla z numerem 13. Gdy zeszłam na dół, to
starszą kobietę spotkałam w kuchni, jak w ręce trzymała opakowanie z moimi
lekami. Przełknęłam głośno ślinę. Zauważyła mnie i speszona odłożyła pudełeczko
na miejsce.
- Przepraszam, nie powinnam – powiedziała skruszona.
- Nic się nie stało – wymusiłam uśmiech.
- Jednak nie wszystko jest w porządku, prawda?
- Niestety nie – westchnęłam smutno. – Ciąża jest
zagrożona, ale lekarz mnie uspokaja, że stopień ryzyka nie jest bardzo wysoki.
- Czemu nic nie powiedzieliście?
- Nie chciałam żeby tyle osób wiedziało… po prostu,
trochę to dla mnie takie..krępujące – spuściłam wzrok.
- Kochanie, możesz się do mnie zwrócić z każdym problemem
– przytuliła mnie. – Pamiętam, że też jak byłam pierwszy raz w ciąży, to miałam
z nią problemy, ale Błażej urodził się cały i zdrowy, co zresztą widać.
- Mam nadzieję, że Polcia też taka się urodzi –
uśmiechnęłam się.
- Na pewno, Blaneczko, na pewno – posłała mi
pokrzepiający uśmiech. – A teraz chodź, bo Michał nie będzie zachwycony, jak
przegapimy mecz.
Ruszyłyśmy zatem w kierunku Jastrzębia-Zdroju.
Mecz przebiegł nie tak łatwo, jak ten wcześniejszy, ale wynik był taki sam. Radomianie wyciągnęli wnioski, ale mimo wszystko Jastrzębski Węgiel okazał się lepszy. MVP spotkania został po raz 7 już w tym sezonie Michał Kubiak. Uśmiechnęłam się szeroko i wraz z innymi kibicami zaczęłam klaskać i dziękować zawodnikom. Pożegnałam się z przyjaciółkami i zeszłam na dół. Kątem oka zauważyłam, że Damian od razu ruszył w kierunku Kingi. Ja natomiast po chwili tonęłam w ramionach Miśka.
Mecz przebiegł nie tak łatwo, jak ten wcześniejszy, ale wynik był taki sam. Radomianie wyciągnęli wnioski, ale mimo wszystko Jastrzębski Węgiel okazał się lepszy. MVP spotkania został po raz 7 już w tym sezonie Michał Kubiak. Uśmiechnęłam się szeroko i wraz z innymi kibicami zaczęłam klaskać i dziękować zawodnikom. Pożegnałam się z przyjaciółkami i zeszłam na dół. Kątem oka zauważyłam, że Damian od razu ruszył w kierunku Kingi. Ja natomiast po chwili tonęłam w ramionach Miśka.
- Zacznie ci się przewracać w głowie od tych nagród –
zaśmiałam się, całując go w policzek.
- Nie będzie tak źle – puścił mi oczko. – Jak tam sam na
sam z moją mamą?
- Nie narzekam, miło sobie porozmawiałyśmy – uśmiechnęłam
się.
- Znając was, to pewnie mnie obgadywałyście – westchnął.
- Mamy ciekawsze tematy, matołku – wystawiłam mu język.
W tym momencie podeszli do nas rodzice Kubiaka.
Pogratulowali synowi świetnego występu i przy okazji zaprosili nas do siebie
następnego dnia na kolację.
_________________
FLAKI Z OLEJEM XD
Smutno mi z powodu Boćka ;/ Jesteśmy z tobą Grzesiek!
Pozdrawiam ;*
Smutno mi z powodu Boćka ;/ Jesteśmy z tobą Grzesiek!
Pozdrawiam ;*
Bardzo smutno z powodu Grześka. Ale za to niezłą niespodziankę tu zrobiłaś. nie zdążyłam skomentować jeszcze poprzedniego rozdziału a tu już następny. Dobrze, że Blanka z Michałem się pogodzili. Fajnie, że Damianowi zaczyna się układać z Kingą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Grzesiek jest silny i na pewno pokona to cholerstwo... inaczej być nie może !
OdpowiedzUsuńWłaśnie że fajny , a nie flaki z olejem :)
Dobrze , że Damianowi z Kingą wyszło , oby tak dalej :)
I fajnie że mama Michała tak dobrze dogaduje się z Blanką
Pozdrawiam :*
#StayStronGrzesiu! kurcze, taki młody, utalentowany, a tu taka choroba.. ech ;c
OdpowiedzUsuńmm kolacja u państwa Kubiak :D ? why not xD ciekawe co się tam będzie działo, bo wydaje mi się, że coś się wydarzy.. :D
a i tak ogólnie.. jestem taka "inteligentna " i popieprzyłam link xD
nowego bloga znajdziesz po tym adresem :
i-am-just-ordinary-girl.blogapot.com
zapraszam w wolnej chwili ;)
Pozdrawiam ;3
Damian i Kinga to teraz moja ulubiona (zaraz po Blance i Miśku) para tutaj XD Nie wiem właściwie czemu, ale "tak, o i już" XD
OdpowiedzUsuńA Grzesiek na pewno pokona tą chorobę, bo jak inaczej? ;)
Pozdrawiam ;**
Oby Damianowi w Kindze się udało. Kolacja u państwa Kubiak może wypaść dość ciekawie. Grzesiek pokona chorobę.
OdpowiedzUsuńBARDZO NUDNY ROZDZIAŁ :P. hahhahhaa Nie gadaj głupot, bo rozdział jest fajny, śpioszki są fajne i dzidzia będzie fajna :). Rozpieszczasz nas kochana <3. Wczoraj rozdział, dzisiaj rozdział to może jutro też się pojawi ?. Chciałabym, żebyś coś dodała u Zuzy, bo bez tego bloga nie żyje :P. Jak bez reszty :D.
OdpowiedzUsuńGrzesiu da radę :D. Będzie walczył o zdrowie tak jak o piłkę na boisku :).
Pozdrawiam Dooma :).
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńFajne śpioszki :D
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
#StayStrongGrzesiek
Wiedziałam że będzie Pola ;D
OdpowiedzUsuńTe śpioszki są cudowne ;) I rozdział też jest świetny ;) Mam nadzieję, że Damianowi i Kindze się uda ;) Czekam na kolejny ;*
OdpowiedzUsuńA Bociuś to silny chłop. Poradzi sobie, nie ma innej opcji.
#StayStrongBociuś
Bociuś wyzdrowieje, silny jest, wspierają go najlepsi kibice na świecie. Z takim wsparciem to tylko góry przenosić :D
OdpowiedzUsuńOh, te śpioszki są takie śliczne *-* Kurde, Blanka będzie wspaniałą matką, nie mogę się już doczekać, aż urodzi!
Pozdrawiam! :*
Jakie cudne śpioszki *.*
OdpowiedzUsuńBociuś jest silny i ma wolę walki wygra z tą chorobą :) Wierzę w niego !
Ciekawa jestem czy Blanka w ogóle urodzi to dziecko czy poroni ...
Zapraszam na prolog mojego nowego opowiadania, było by mi niezmiernie miło gdyby ktoś chociaż przeczytał :) : http://niewiedzialemzetaktobedzie.blogspot.com/
Zapraszam na 1 rozdział :* przepraszam że taki krótki http://niewiedzialemzetaktobedzie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń