2.10.2014

Rozdział 149

Po piątkowych zajęciach umówiłam się z przyjaciółkami na zakupy. To, że się przeprowadziłam, to nie znaczy, że mam je zaniedbać. Od początku sobie obiecałam, że będę się z nimi spotykać w każdej wolnej chwili. I tak oto postanowiłyśmy odświeżyć swoje garderoby, bo wiosna jak widać zawitała na dobre. Cieszyło mnie to, bo lubiłam taką pogodę. Było ciepło, słońce świeciło – żyć nie umierać. Zaopatrzyłam się w masę nowych rzeczy. Zresztą dziewczyny tak samo. Gdy kierowałyśmy się odpocząć w jednej z kawiarni, które były w galerii, zauważyłam kogoś znajomego. Przeprosiłam przyjaciółki na moment i podeszłam do siatkarza.
- Siemasz, Damiano – wyszczerzyłam się.
- O, hej Blanka – uśmiechnął się. – Zakupy?
- Jak widać. A ty co tu porabiasz? I tak w ogóle opowiadaj, jak wczorajsza rozmowa z Kingą!
- No ja w sumie w tej sprawie tu jestem. Umówiliśmy się – ukazał rząd śnieżnobiałych zębów.
- Nie gadaj! – ucieszyłam się. – A tak w ogóle, to sorry, że nie udało mi się Michała powstrzymać, żeby do was nie przylazł.
- Spoko – machnął ręką. – Ale świetnie wykombinowałaś żeby go jednak odciągnąć.
Zaśmialiśmy się.
- Lecę już i trzymam kciuki – pokazała zaciśnięte palce u dłoni.
- Dzięki. Za wszystko – puścił mi oczko.
- Nie ma za co.
Pożegnałam się z Libero i wróciłam do przyjaciółek.

Gdy wróciłam do Żor, to w mieszkaniu był już Michał. Coś gotował, co mnie bardzo miło zaskoczyło.
- Czy ty wykupiłaś całą galerię? – zapytał, widząc torby, które odłożyłam na podłogę. Wyszczerzyłam się tylko.
- Lepiej patrz, co tu mam – powiedziałam, biorąc jeden pakunek do kuchni. Wyciągnęłam z niego urocze, maleńkie śpioszki (link). Gdy je zobaczyłam, to po prostu nie mogłam się opanować i musiałam je kupić. Kubiak zaśmiał się, widząc to.
- Genialne są – przyznał z uśmiechem.
- Dlatego kupiłam.
Wpakowałam je z powrotem do torby i odłożyłam ją na bok.
- Co pichcisz? – zapytałam.
- Spaghetti – oznajmił. – Chcesz spróbować sos?
- Yhym – odparłam, podchodząc do kuchenki. Nabrał trochę sosu na łyżkę i włożył mi ją do ust. – Trochę soli nie zaszkodzi.
- Już się robi – odparł i sięgnął po sól.
- Pójdę się przebrać i zaraz wracam – oznajmiłam i poszłam do góry, gdzie założyłam coś o wiele wygodniejszego. Zaczęłam tak tyć,że nawet w zwykłych jeansach nie czułam się zbyt komfortowo. Był to 5 miesiąc dopiero. Więc co będzie, gdy nadejdzie 9? Wolałam nawet nie myśleć. Ubrałam się (link) i wróciłam na dół. Na stole czekało już smakowicie wyglądające danie.
- V’oila – oznajmił Misiek, uśmiechając się.
- Ostatnio cały czas mnie zaskakujesz – przyznałam, delektując się pysznym daniem.
- Mam nadzieję, że pozytywnie – puścił mi oczko.
- Ależ tylko tak – zaśmiałam się. – Od teraz ty gotujesz, a ja się lenię.
Wystawiłam mu język, a jemu uśmiech zszedł z twarzy.
- Chcesz żebyśmy z głodu umarli?
- Spaghetti wychodzi ci świetnie, Misiu – pochwaliłam go.
- Ale spaghetti 7 dni w tygodniu?!
- Eh, no przecież żartuję, sieroto – zaśmiałam się, a on odetchnął z ulgą.
Zjedliśmy obiad, a potem włożyłam brudne naczynia do zmywarki. Poszłam do salonu i usiadłam koło Kubiego, który oglądał telewizję. Wtuliłam się w niego, a przyjmujący pocałował mnie w czoło.
- Może czas pomyśleć nad imieniem, co? – zagadałam, kładąc dłoń na zaokrąglonym brzuszku. Ostatnio znowu się ciut powiększył, co było znakiem, że maleństwo się rozwija. Zachciało mi się związku z prawie dwumetrowym facetem, to i dziecko będzie duże.
- Znowu mam powiesić kartkę na lodówce? – zaśmiał się Michał.
- Tym razem wystarczy słownie – wyszczerzyłam się.
- Zawsze podobało mi się imię Zuza – oznajmił.
- Zuza i Julka odpada od razu – odparłam stanowczo. – Teraz co drugie dziecko się tak nazywa.
- Okej. Rozumiem, że takie banalne, jak Kasia, Zosia, czy Ania też odpadają? – spytał dla pewności.
- Tak – wyszczerzyłam się. – W końcu sama mam niezbyt popularne imię i jestem rodzicom wdzięczna.
- To jakie proponujesz?
- Sam wyjdź z inicjatywą!
- Baby – westchnął, a ja spiorunowałam go spojrzeniem. – Paulina?
- Znałam kiedyś taką jedną Paulinę i strasznie jej nie lubiłam – skrzywiłam się. – Wiktoria?
- Moja była miała tak na imię. Do tej pory żałuję tego związku – jęknął. – Roksana?
- Ale wymyśliłeś – prychnęłam.
- To może… - zamyślił się na chwilę. – Pola?
- Pola? – powtórzyłam i zaczęłam zastanawiać nad tym. – Pola Kubiak… Polcia… podoba mi się!
- No to postanowione, malutka. Będziesz Polcią – zaśmiał się i nachylił, całując mój brzuch. Potem przyłożył do niego ucho i zaczął nasłuchiwać.
- I co, słyszysz coś? – zapytałam.
- Takie jakby szybkie bicie serduszka chyba – uśmiechnął się. Pogładziłam go po policzku, a następnie przejechałam dłonią po jego włosach.
- Cieszę się, że cię mam – przyznałam.
- Miło słyszeć. Też się cieszę, ze cię… was mam – podniósł się, spojrzał mi w oczy i musnął moje usta swoimi. Objęłam go za szyję i pogłębiłam pocałunek. Niestety przerwał nam dzwonek do drzwi. Michał niechętnie się ode mnie odsunął i zaklął pod nosem.
- Teraz kogoś niesie – mruknął niezadowolony.
- Otworzę – powiedziałam, chcąc wstać, ale przytrzymał mnie w pasie.
- Siedź i odpoczywaj – pocałował mnie w czoło i sam poszedł otworzyć. Po chwili usłyszałam, jak z kimś rozmawia. Był to kobiecy głos, ale raczej nie była to młoda osoba. Niedługo potem zobaczyłam w salonie panią Marię. Uśmiechnęłam się szeroko, wstając z kanapy.
- Dzień dobry – przywitałam się, podchodząc bliżej.
- Dzień dobry, Blaneczko – przywitała mnie serdecznie. – Przepraszam, że tak niezapowiedzianie, ale w sumie to taki spontaniczny przyjazd był. Postanowiłam, że od razu przyjdę i się przywitam. Przy okazji zobaczę, jak się urządziliście. Pięknie tu macie!
- Blanka urządzała – przyznał mój narzeczony, stając za mną i obejmując mnie w pasie.
- Masz świetny gust, kochanie – kobieta posłała mi ciepłe spojrzenie. – W dodatku cała promieniejesz. Ciąża ci ewidentnie służy.
- Dziękuję pani bardzo – uśmiechnęłam się.
- Napijesz się czegoś? – zapytał Kubi.
- Herbaty chętnie, dziękuję.
Usiadłyśmy na kanapie, a Michał poszedł zrobić to, o co prosiła jego mama.
- A ty, Blanka, chcesz coś? – zapytał z kuchni.
- Nie, nie – odparłam.
Po chwili przyniósł szklankę z gorącym napojem i postawił ją na stoliku.
- Będę się zbierał na mecz. Przyjedziesz z Blanką? – spytał.
- Ależ oczywiście, synu – odpowiedziała.
Misiek skoczył po swoją torbę, gdzie wpakował jeszcze strój na mecz. Pożegnał się ze mną całusem, a mamę pocałował w policzek. Życzyłam mu jak zwykle powodzenia i obserwowałam, jak wychodzi. Zaczęłyśmy rozmawiać z panią Kubiak.
- Widzę, że między wami wszystko w porządku – stwierdziła. – Bardzo mnie to cieszy.
- Mnie też – uśmiechnęłam się. – Trochę się boję, jak sobie poradzimy, gdy mała się urodzi, ale muszę być dobrej myśli.
- Dacie rade, na pewno. W dodatku z chęcią ci pomogę. Jeszcze pamiętam to i owo z opieki nad niemowlakiem – zaśmiała się. – Termin masz w wakacje?
- Połowa lipca mniej więcej – sprecyzowałam.
- Może maluszek poczeka, aż tata wróci ze zgrupowania – zaśmiała się.
- Taką mam nadzieję.
- Jak się w ogóle czujesz? Jarek mówił mi, że byłaś kilka dni w szpitalu..
- Ym, no tak, ale to już jakiś czas temu było – zmieszałam się trochę. – Wszystko jest w porządku.
- Cieszę się – uśmiechnęła się, nie drążąc tego tematu. – I cieszę się, że mój syn trafił na kogoś takiego, jak ty.
- Nie jestem jakaś wyjątkowa…
- Dla niego jesteś i to najważniejsze. Poza tym masz coś w głowie, bo nie ukrywam, że jego poprzednie wybory do najlepszych nie należały – skrzywiła się, a ja zaśmiałam.
- Tak w ogóle, skoro akurat pani jest teraz, to mogę oznajmić, że zdecydowaliśmy się już na imię.
- O, proszę. Zamieniam się w słuch.
- Pola – oznajmiłam.
- Ładne, takie niecodzienne.
Widziałam po jej twarzy, że nie kłamie. Porozmawiałyśmy jeszcze o tym, co słychać na Śląsku, a co w Wałczu i pasowało się zbierać na mecz. Musiałam ściągnąć moje wygodne legginsy na rzecz jakiś normalnych spodni.
- Nie przejmuj się, każda kobieta tak ma – machnęła ręką. – Wiadomo, że jak dziecko rośnie, to matce powiększa się to i owo i niektóre ubrania nie są tak wygodne, jak do tej pory.
- No właśnie, niedługo zamienię się w ciężarówkę.
- Bez przesady –zaśmiała się. – Leć się przebrać, a ja odniosę szklankę.
Posłuchałam pani Marii i narzuciłam na siebie spodnie i koszulkę meczową Jastrzębskiego Węgla z numerem 13. Gdy zeszłam na dół, to starszą kobietę spotkałam w kuchni, jak w ręce trzymała opakowanie z moimi lekami. Przełknęłam głośno ślinę. Zauważyła mnie i speszona odłożyła pudełeczko na miejsce.
- Przepraszam, nie powinnam – powiedziała skruszona.
- Nic się nie stało – wymusiłam uśmiech.
- Jednak nie wszystko jest w porządku, prawda?
- Niestety nie – westchnęłam smutno. – Ciąża jest zagrożona, ale lekarz mnie uspokaja, że stopień ryzyka nie jest bardzo wysoki.
- Czemu nic nie powiedzieliście?
- Nie chciałam żeby tyle osób wiedziało… po prostu, trochę to dla mnie takie..krępujące – spuściłam wzrok.
- Kochanie, możesz się do mnie zwrócić z każdym problemem – przytuliła mnie. – Pamiętam, że też jak byłam pierwszy raz w ciąży, to miałam z nią problemy, ale Błażej urodził się cały i zdrowy, co zresztą widać.
- Mam nadzieję, że Polcia też taka się urodzi – uśmiechnęłam się.
- Na pewno, Blaneczko, na pewno – posłała mi pokrzepiający uśmiech. – A teraz chodź, bo Michał nie będzie zachwycony, jak przegapimy mecz.
Ruszyłyśmy zatem w kierunku Jastrzębia-Zdroju.
Mecz przebiegł nie tak łatwo, jak ten wcześniejszy, ale wynik był taki sam. Radomianie wyciągnęli wnioski, ale mimo wszystko Jastrzębski Węgiel okazał się lepszy. MVP spotkania został po raz 7 już w tym sezonie Michał Kubiak. Uśmiechnęłam się szeroko i wraz z innymi kibicami zaczęłam klaskać i dziękować zawodnikom. Pożegnałam się z przyjaciółkami i zeszłam na dół. Kątem oka zauważyłam, że Damian od razu ruszył w kierunku Kingi. Ja natomiast po chwili tonęłam w ramionach Miśka.
- Zacznie ci się przewracać w głowie od tych nagród – zaśmiałam się, całując go w policzek.
- Nie będzie tak źle – puścił mi oczko. – Jak tam sam na sam z moją mamą?
- Nie narzekam, miło sobie porozmawiałyśmy – uśmiechnęłam się.
- Znając was, to pewnie mnie obgadywałyście – westchnął.
- Mamy ciekawsze tematy, matołku – wystawiłam mu język.

W tym momencie podeszli do nas rodzice Kubiaka. Pogratulowali synowi świetnego występu i przy okazji zaprosili nas do siebie następnego dnia na kolację. 

_________________

FLAKI Z OLEJEM XD
Smutno mi z powodu Boćka ;/ Jesteśmy z tobą Grzesiek!
Pozdrawiam ;*

12 komentarzy:

  1. Bardzo smutno z powodu Grześka. Ale za to niezłą niespodziankę tu zrobiłaś. nie zdążyłam skomentować jeszcze poprzedniego rozdziału a tu już następny. Dobrze, że Blanka z Michałem się pogodzili. Fajnie, że Damianowi zaczyna się układać z Kingą.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Grzesiek jest silny i na pewno pokona to cholerstwo... inaczej być nie może !
    Właśnie że fajny , a nie flaki z olejem :)
    Dobrze , że Damianowi z Kingą wyszło , oby tak dalej :)
    I fajnie że mama Michała tak dobrze dogaduje się z Blanką
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. #StayStronGrzesiu! kurcze, taki młody, utalentowany, a tu taka choroba.. ech ;c
    mm kolacja u państwa Kubiak :D ? why not xD ciekawe co się tam będzie działo, bo wydaje mi się, że coś się wydarzy.. :D
    a i tak ogólnie.. jestem taka "inteligentna " i popieprzyłam link xD
    nowego bloga znajdziesz po tym adresem :
    i-am-just-ordinary-girl.blogapot.com
    zapraszam w wolnej chwili ;)
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Damian i Kinga to teraz moja ulubiona (zaraz po Blance i Miśku) para tutaj XD Nie wiem właściwie czemu, ale "tak, o i już" XD
    A Grzesiek na pewno pokona tą chorobę, bo jak inaczej? ;)
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Oby Damianowi w Kindze się udało. Kolacja u państwa Kubiak może wypaść dość ciekawie. Grzesiek pokona chorobę.

    OdpowiedzUsuń
  6. BARDZO NUDNY ROZDZIAŁ :P. hahhahhaa Nie gadaj głupot, bo rozdział jest fajny, śpioszki są fajne i dzidzia będzie fajna :). Rozpieszczasz nas kochana <3. Wczoraj rozdział, dzisiaj rozdział to może jutro też się pojawi ?. Chciałabym, żebyś coś dodała u Zuzy, bo bez tego bloga nie żyje :P. Jak bez reszty :D.
    Grzesiu da radę :D. Będzie walczył o zdrowie tak jak o piłkę na boisku :).
    Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział :)
    Fajne śpioszki :D
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
    #StayStrongGrzesiek

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiedziałam że będzie Pola ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Te śpioszki są cudowne ;) I rozdział też jest świetny ;) Mam nadzieję, że Damianowi i Kindze się uda ;) Czekam na kolejny ;*
    A Bociuś to silny chłop. Poradzi sobie, nie ma innej opcji.
    #StayStrongBociuś

    OdpowiedzUsuń
  10. Bociuś wyzdrowieje, silny jest, wspierają go najlepsi kibice na świecie. Z takim wsparciem to tylko góry przenosić :D
    Oh, te śpioszki są takie śliczne *-* Kurde, Blanka będzie wspaniałą matką, nie mogę się już doczekać, aż urodzi!
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie cudne śpioszki *.*
    Bociuś jest silny i ma wolę walki wygra z tą chorobą :) Wierzę w niego !
    Ciekawa jestem czy Blanka w ogóle urodzi to dziecko czy poroni ...

    Zapraszam na prolog mojego nowego opowiadania, było by mi niezmiernie miło gdyby ktoś chociaż przeczytał :) : http://niewiedzialemzetaktobedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Zapraszam na 1 rozdział :* przepraszam że taki krótki http://niewiedzialemzetaktobedzie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń