15.09.2014

Rozdział 143

Weszłyśmy z Alą do kawiarni i zajęłyśmy jakiś wolny stolik. Od razu przyszedł kelner, podając nam karty. Jako, iż znałyśmy doskonale ten lokal, to zamówiłyśmy ulubione rzeczy, czyli po szarlotce i gorącej czekoladzie.
- To opowiadaj, co u ciebie, bo widzę, że się dzieje – wyszczerzyła się, spoglądając na mój brzuch.
- No jak widać spodziewam się dziecka – uśmiechnęłam się. – Poza tym studiuję fotografię i jakoś to idzie.
- A twój facet? Za mąż chyba nie wyszłaś, bo obrączki nie widzę.
- No nie, nie wyszłam – zaśmiałam się. – Na razie tylko narzeczony, ale po porodzie planujemy ślub.
- To jakie nazwisko będzie, hm? – poruszyła zabawnie brwiami. Pokręciłam głową rozbawiona. Zawsze była ciekawska i dociekliwa, a przy tym zabawna.
- Kubiak – odparłam.
- Ładne – stwierdziła. – A kim jest wybranek? No i jak ma na imię?
- Michał jest siatkarzem.
- Oo, to widzę, że twój klimat – zaśmiała się. – Znany jakiś? Bo ja tam się nie orientuję w sporcie.
- Raczej znany – wzruszyłam ramionami. – Gra w reprezentacji.
- O kurde – otworzyła szeroko oczy. – To widzę, że niezłą sztukę wyrwałaś. A jak się poznaliście?
- Po jednym z meczów. Trochę się posprzeczaliśmy. Potem zostałam asystentką fotografa reprezentacji i tak jakoś się ociepliło miedzy nami.
- Widzę, że dość bardzo ociepliło – znowu poruszyła brwiami.
- Dobra, koniec o mnie. Mów, co u ciebie.
- No u mnie aż takich rewolucji, jak u ciebie nie ma – machnęła ręką. – Mam faceta, ale tak jakoś nam się ostatnio nie układa. Postanowiłam odpocząć od niego i przyjechałam do Wielunia.
- Na pewno będzie dobrze – posłałam jej ciepłe spojrzenie. – A kto to jest?
- Poznaliśmy się na studiach. Takie wiesz, pitu pitu, parę randek i zostaliśmy parą. Nic wielkiego – wzruszyła ramionami.
- No co ty chcesz, standardowo – zaśmiałam się. – A co w ogóle studiujesz? I gdzie?
- Lingiwistykę w Krakowie – odparła dumnie .
Gadałyśmy dobrą godzinę i pewnie potrwałoby to dłużej, gdyby nie mój telefon. Widząc imię narzeczonego na wyświetlaczu przypomniałam sobie, że miałam do niego zadzwonić.
- Zaraz do ciebie zadzwonię, bo teraz nie mogę gadać – rzuciłam i odłożyłam telefon.
- Narzeczony? – spytała z uśmiechem. Kiwnęłam głową. – I tak już miałam iść, więc leć i dzwoń do niego.
- Jakby co jesteśmy w kontakcie? – uśmiechnęłam się.
- No jasne! Zawitam do tych twoich Katowic –puściła mi oczko.
- Już za parę dni do Żor zapraszam – wyszczerzyłam się. Przytuliłyśmy się na pożegnanie i opuściłyśmy lokal. Poszłam na parking przed basenem, bo tam stał mój samochód. Po drodze zadzwoniłam do Michała.
- Olewasz mnie – rzucił obrażony.
- Sorry, spotkałam koleżankę z liceum i się zagadałyśmy – wyjaśniłam. – Co tam miałeś mi ciekawego do powiedzienia?
- Co? A nie, nic takiego – wykręcał się.
- Michał, noo..
- Serio już nic.
- Przecież wiem, że kłamiesz. No mów szybko – pospieszałam go.
- Naprawdę nic. Już mi nawet z głowy wyleciało, co to było. Zawiozłem dziś połowę twoich rzeczy do mieszkania.
Umiejętnie zmienił temat. Nie miałam ochoty na kłótnie, więc odpuściłam.
- A kiedy weźmiesz resztę?
- Jutro. Dzis już nie mam iły tego nosić – jęknął. – Kamieni tam nakładłaś?
- Też – wyszczerzyłam się.
- Zabawne – mruknął pod nosem. – Co tam w ogóle u ciebie? Jak się czujesz?
- Dobrze – odpowiedziałam. – Babcia chce mnie utuczyć.
Parsknął śmiechem.
- To nie jest zabawne! – oburzyłam się. – Będę gruba.
- Ale i tak będziesz piękna, kotek.
- Spadaj. Ty się nie znasz.
Włożyłam kluczyk do stacyjki i zapięłam pas.
- Ej, mała, jak kierujesz, to nie gadaj przez telefon – upomniał mnie.
- Spokojnie, jeszcze nigdzie nie pojechałam – westchnęłam.
- Dobra, ja i tak muszę kończyć, bo Damian wpada na piwo.
- Tylko grzecznie – pogroziłam mu. – Tylko jedno piwo.
- Dobrze, dobrze – zaśmiał się. – Tak w ogóle, to Mały jakoś dziwnie często się koło mnie kręci..
Parsknęłam śmiechem.
- Boisz się go?
- Nie no, co ty. Tak tylko stwierdzam. O, przyszedł.
- Pozdrów go i bawcie się dobrze, chłopcy.
- Będziemy. Pa, kotek – pożegnał się i rozłączył. Pokręciłam głową rozbawiona. Mówiłam mu, że mam szpiegów, a takowym stał się Wojtaszek, który właściwie sam do mnie przyszedł z taką propozycją. Uznałam, że to będzie zabawne, więc się zgodziłam.


Te kilka dni minęło szybko i nie obejrzałam się nawet, a był już wtorek. Rano się spakowałam i zjadłam pożywne śniadanie, bo bez takiego nie wypuściłaby mnie babcia. W sumie mając w perspektywie kilka godzin za kierownicą, to sama bym zjadła więcej niż zazwyczaj. Pożegnałam się z rodziną i wsiadłam do mojego BMW. Ruszyłam w kierunku stolicy Podkarpacia.
Jechałam spokojnie, bez szaleństw. Czasu miałam dużo, więc nie było sensu się spieszyć. Po drodze zatrzymałam się ze 3 razy, bo poczułam się słabiej. Zapewne brak tabletek dawał o sobie znać. Na szczęście szybko mi przechodziło i mogłam ruszyć dalej. Pod domem Ignaczaków byłam w okolicy godziny 16. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi uśmiechnięty od ucha do ucha Krzysiek. Przytuliłam mocno Libero.
- Witamy, witamy – zaśmiał się i wpuścił mnie do środka. Przywitałam się z Iwoną, która stała w korytarzu. Po chwili przybiegły dzieciaki, które niemal powaliły mnie na ziemię swoim przytulaniem. Zaśmialiśmy się wszyscy.
- Dzieciaki, dajcie spokój cioci, bo ją udusicie – powiedział ich ojciec, więc dzieci posłusznie się ode mnie okleiły.
- Ciociu, namalowałam ci rysunek w przedszkolu! – pisnęła ucieszona Dominika. – Przyniosę ci!
I już jej nie było.
- Rozwala mnie ta wasza córka – parsknęłam śmiechem.
- Niedługo cię będzie własna rozwalać –puścił mi oczko Igła. Poszliśmy do salonu, a Iwona zrobiła mi herbatę.
- To ciocia będzie mieć jednak dziewczynkę, a nie chłopca? – skrzywił się Sebastian.
- Normalnie jak Michał – stwierdziłam, kręcąc głową.
- Zobaczysz, Misiek teraz nie odpuści, dopóki nie będzie syna – oznajmił Krzysiek.
- O rany – jęknęłam. – Nie przetrwam tego.
W tym momencie przybiegła do nas Domi z jakimś rysunkiem w ręce.
- Popatrz, to jestem ja i twój dzidziuś, jak się bawimy – wyjaśniła uśmiechnięta, wskazując na postacie na kartce. Pocałowałam ją w czółko.
- Śliczny rysunek. Bardzo dziękuję – uśmiechnęłam się do blondyneczki.
- Mam jeszcze jeden dla wujka. Dam mu po meczu – wyszczerzyła się i wgramoliła na moje kolana. Przytuliłam ją.
- Patrz jak jej ładnie z takim maluchem – zagadała Iwona, przynosząc herbatę.
- Mamuśka jak się patrzy – zaśmiał się Libero.
- Staram się – wyszczerzyłam się. – Domi, puścisz mnie na chwilkę? Muszę do toalety.
Dziewczynka kiwnęła główką, więc wstałam i udałam się do łazienki, gdzie załatwiłam swoją potrzebę. Podeszłam do umywalki i umyłam ręce. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, które nagle nie wiedzieć jak zaczęło mi się rozmazywać w oczach. Zamrugałam kilka razy, ale to nic nie dało. Przytrzymałam się mocno zlewu i wzięłam kilka głębokich wdechów, przymykając oczy. Z tego stanu wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Blanka, wszystko w porządku? – zapytała Iwona.
- Tak, tak. Już wychodzę – odparłam. Wytarłam ręce i wyszłam z pomieszczenia. Kobieta spojrzała na mnie zmartwiona.
- Strasznie blada jesteś. Może się położysz na chwilę?
- Nie trzeba, naprawdę – pokręciłam głową.
- Jesteś pewna? – dopytywała.
- A co wy tak długo gadacie? – zagadał Igła, podchodząc bliżej.
- Nie twoja sprawa, Krzysiu – puściłam mu oczko.
Wróciliśmy w trójkę do salonu, gdzie od razu zajęła się mną mała Ignaczak. Zaczęła mi pokazywać wszystkie swoje prace z przedszkola, a trochę tego było – cała gruba teczka. Jak na pięciolatkę, to była naprawdę utalentowana. Inne dzieci w jej wieku bazgroliły tylko kilka kreseczek na krzyż, a w jej rysunkach można było dostrzec wyraźne postacie, czy rzeczy. Przy następnej wizycie musiałam jej sprawić jakiś fajny zestaw do malowania. 
- Ciociu, a mogę dotknąć dzidziusia? – zapytała lekko speszona. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Proszę bardzo – odparłam.
Dziewczynka usiadła na kanapie i nieśmiało dotknęła swoją małą rączką mojego zaokrąglonego lekko brzuszka. No dobra, może nie tak lekko, bo maluch ostatnio rósł jak na drożdżach. Widziałam, jak na twarzy blondyneczki pojawia się szeroki uśmiech.
- Chciałabyś siostrzyczkę, Domi? – zapytałam, a ona pokiwała twierdząco głową. Jej rodzicie wyraźnie się zdziwili. – To musisz poprosić swoich rodziców.
Puściłam jej oczko, a ona od razu podbiegła do swojego taty i weszła mu na kolana. Uśmiechnęła się szeroko.
- Zrobicie mi siostrzyczkę? – spojrzała na niego z miną kota ze Shreka. Parsknęłam śmiechem.
- No odpowiedz córce, Krzysiu – wyszczerzyłam się.
- No wiesz, Domi – westchnął zakłopotany. – Z tym to ty idź do mamy.
Iwona spiorunowała męża wzrokiem.
- No proszę was – powiedziała słodko ich córka. – Jak się pospieszycie, to moja siostrzyczka będzie się bawić z dzidzią cioci Blanki.
Rodzice spojrzeli na siebie i po chwili milczenia odparli:
- Pogadamy później, dobrze?
Dominika pokiwała głową.
- Idź się ubierz na mecz – poleciła jej rodzicielka, więc dziewczynka pobiegła do siebie.
- Blanka, ja cię kiedyś zabiję – mruknął Igła.
- Kobietę w ciąży chcesz bić? – spojrzałam na niego spod byka.
- No nie – westchnął. – Ale tak w sumie…
Zamyślił się.
- Może jednak spełnimy prośbę Domi, Iwonka?
Poruszył zabawnie brwiami.

- Pogadamy potem – odparła stanowczo Ignaczak. 

_________________

Czy was też rozwala Domi? <3
Mam małą uwagę. Wiem, że teraz rozdziały są rzadziej, ale zrozumcie, że mam strasznie dużo zajęć. w szkole od 7 do 15, dodatkowe lekcje, kursy i prawo jazdy. W tamtym tygodniu byłam 2 razy na komputerze i to na góra 10 minut. Więc bardzo proszę żebyście nie pisali, tak jak jedna osoba na asku. Nie dość, że nie powiedziała spokojnie, bo używała masę przekleństw, to wręcz żądała rozdziałów. Nie stworzę czasu kiedy go nie mam. Dzisiaj dzień był luźniejszy więc rozdziały są na obu blogach.
Pozdrawiam ;*

15 komentarzy:

  1. czekam dzielnie na następne. ja cie doskonale rozumiem tez nie mam na nic czasu;( dopiero poznym wieczorem mam parę minut wytchnienia;( a rozdział doskonały. tylko mamnadzieje ze wszystko będzie dobrze.;) M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Domi taka slodka! ;D
    Kurcze, martwie sie o Blanke.. przeciez tak czeste zawroty glowy nie sa chyba normalne, prawda? ;c mam nadzieje, ze nie planujesz jakiejs dramatycznej sceny w zwiazku z tym.. ;)
    Spoko, rozumiem Cie. Tyle rzeczy do zrobienia, a doba jak na zlosc ma tylko 24h.. ;x
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. jak zwykle super rozdzial rozumiem ze nie masz czasu na bloga ja w szkole mam to samo
    Pozdro M.R.

    OdpowiedzUsuń
  4. Slodziak z niej <3
    Zaniepokoily mnie zawroty glowy i mdlosci . Oby to nic powaznego . Do nastepnego :p

    OdpowiedzUsuń
  5. O jeju jeju Domi mnie rozwala xD ale jest też taka słodziutka ;* Małe dzieci zawsze są nega słodkue a dziewczynki to już w ogóle *.*
    jakbyś przroczyła to na moim jest 18 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. haha <3 Śmiechłam!! <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Końcówka mnie rozwaliła :* Będzie mały Ignaczak?? ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Przestraszyłam się, naprawdę. Oby Blance nic nie było.
    O matko jedyna, czy Krzysiu sugeruje o kolejnej pociesze? To by było taki esdfgntsd *-*
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Dominika powali każdy system w sumie Sebastian też .
    Oby Blance nic nie było . Ciekawe czy Ignaczaki wezmą sobie prośbę Dominiki do serca .
    Pozdrawiam i czekam na kolejny . :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dominika jest świetna. :D Tylko wciąż martwią mnie problemy Blanki. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
    A co do tej osoby z aska - nie przejmuj się. Prawdziwi czytelnicy potrafią zrozumieć, że nie samym blogiem człowiek żyje. Poczekamy :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Domi kocham ją <3
    Nie przejmuj się dodawaj kiedy masz czas,każdy ma jakieś obowiązki i niestety to się odbija na czasie wolnym więc ja będę czekać na każdy nawet gdyby miał pojawiać się co tydzień :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Dominika ♥ Najlepsza :)
    Ja cię dobrze rozumiem :( Też nie mam zbyt dużo czasu... Eh... Najważniejsze, że są <3
    Pozdrawiam i czekam na następny ;3

    OdpowiedzUsuń
  13. oby Blance nic nie było :) Dominika jest dobra :d

    OdpowiedzUsuń
  14. Domi the best! Ogólnie rozdział fajny! Czekam z niecierpilowością na kolejny. A tą osobą z aska nie przejmuj się, szkoda tracić nerwy na takich ludzi.... :D/M

    OdpowiedzUsuń
  15. Kurde, żeby ten brak tabletek Blanki nic nie zrobił... Wgl zauważyłam, że ja widzę same pesymistyczne rzeczy w rozdziałam, zamiast tych oprtymistycznych hahaha Domi, jakbym wiele dała za taką siostrzyczkę <3 Czekam z niecierpliwością na next i w pełni wszystko rozumiem :)


    Przy okazji z przyjemnością zapraszam na moją nową opowieść, na razie tylko bohaterowie, ale prolog pojawi się w niedzielę tuż przed finałem :D http://takie-same-a-jednak-inne.blogspot.com/ Jak byś mogła to napisz czy wygląd bloga może taki być :D Do następnego, Diana x

    OdpowiedzUsuń