Weszłyśmy z Alą do kawiarni i zajęłyśmy jakiś wolny
stolik. Od razu przyszedł kelner, podając nam karty. Jako, iż znałyśmy
doskonale ten lokal, to zamówiłyśmy ulubione rzeczy, czyli po szarlotce i
gorącej czekoladzie.
- To opowiadaj, co u ciebie, bo widzę, że się dzieje –
wyszczerzyła się, spoglądając na mój brzuch.
- No jak widać spodziewam się dziecka – uśmiechnęłam się.
– Poza tym studiuję fotografię i jakoś to idzie.
- A twój facet? Za mąż chyba nie wyszłaś, bo obrączki nie
widzę.
- No nie, nie wyszłam – zaśmiałam się. – Na razie tylko
narzeczony, ale po porodzie planujemy ślub.
- To jakie nazwisko będzie, hm? – poruszyła zabawnie
brwiami. Pokręciłam głową rozbawiona. Zawsze była ciekawska i dociekliwa, a
przy tym zabawna.
- Kubiak – odparłam.
- Ładne – stwierdziła. – A kim jest wybranek? No i jak ma
na imię?
- Michał jest siatkarzem.
- Oo, to widzę, że twój klimat – zaśmiała się. – Znany
jakiś? Bo ja tam się nie orientuję w sporcie.
- Raczej znany – wzruszyłam ramionami. – Gra w
reprezentacji.
- O kurde – otworzyła szeroko oczy. – To widzę, że niezłą
sztukę wyrwałaś. A jak się poznaliście?
- Po jednym z meczów. Trochę się posprzeczaliśmy. Potem
zostałam asystentką fotografa reprezentacji i tak jakoś się ociepliło miedzy
nami.
- Widzę, że dość bardzo ociepliło – znowu poruszyła
brwiami.
- Dobra, koniec o mnie. Mów, co u ciebie.
- No u mnie aż takich rewolucji, jak u ciebie nie ma –
machnęła ręką. – Mam faceta, ale tak jakoś nam się ostatnio nie układa.
Postanowiłam odpocząć od niego i przyjechałam do Wielunia.
- Na pewno będzie dobrze – posłałam jej ciepłe
spojrzenie. – A kto to jest?
- Poznaliśmy się na studiach. Takie wiesz, pitu pitu,
parę randek i zostaliśmy parą. Nic wielkiego – wzruszyła ramionami.
- No co ty chcesz, standardowo – zaśmiałam się. – A co w
ogóle studiujesz? I gdzie?
- Lingiwistykę w Krakowie – odparła dumnie .
Gadałyśmy dobrą godzinę i pewnie potrwałoby to dłużej,
gdyby nie mój telefon. Widząc imię narzeczonego na wyświetlaczu przypomniałam
sobie, że miałam do niego zadzwonić.
- Zaraz do ciebie zadzwonię, bo teraz nie mogę gadać –
rzuciłam i odłożyłam telefon.
- Narzeczony? – spytała z uśmiechem. Kiwnęłam głową. – I
tak już miałam iść, więc leć i dzwoń do niego.
- Jakby co jesteśmy w kontakcie? – uśmiechnęłam się.
- No jasne! Zawitam do tych twoich Katowic –puściła mi
oczko.
- Już za parę dni do Żor zapraszam – wyszczerzyłam się.
Przytuliłyśmy się na pożegnanie i opuściłyśmy lokal. Poszłam na parking przed
basenem, bo tam stał mój samochód. Po drodze zadzwoniłam do Michała.
- Olewasz mnie
– rzucił obrażony.
- Sorry, spotkałam koleżankę z liceum i się zagadałyśmy –
wyjaśniłam. – Co tam miałeś mi ciekawego do powiedzienia?
- Co? A nie, nic takiego – wykręcał się.
- Michał, noo..
- Serio już nic.
- Przecież wiem, że kłamiesz. No mów szybko –
pospieszałam go.
- Naprawdę nic. Już mi nawet z głowy wyleciało, co to
było. Zawiozłem dziś połowę twoich rzeczy do mieszkania.
Umiejętnie zmienił temat. Nie miałam ochoty na kłótnie,
więc odpuściłam.
- A kiedy weźmiesz resztę?
- Jutro. Dzis już nie mam iły tego nosić – jęknął. – Kamieni
tam nakładłaś?
- Też – wyszczerzyłam się.
- Zabawne – mruknął pod nosem. – Co tam w ogóle u ciebie?
Jak się czujesz?
- Dobrze – odpowiedziałam. – Babcia chce mnie utuczyć.
Parsknął śmiechem.
- To nie jest zabawne! – oburzyłam się. – Będę gruba.
- Ale i tak będziesz piękna, kotek.
- Spadaj. Ty się nie znasz.
Włożyłam kluczyk do stacyjki i zapięłam pas.
- Ej, mała, jak kierujesz, to nie gadaj przez telefon –
upomniał mnie.
- Spokojnie, jeszcze nigdzie nie pojechałam – westchnęłam.
- Dobra, ja i tak muszę kończyć, bo Damian wpada na piwo.
- Tylko grzecznie – pogroziłam mu. – Tylko jedno piwo.
- Dobrze, dobrze – zaśmiał się. – Tak w ogóle, to Mały
jakoś dziwnie często się koło mnie kręci..
Parsknęłam śmiechem.
- Boisz się go?
- Nie no, co ty. Tak tylko stwierdzam. O, przyszedł.
- Pozdrów go i bawcie się dobrze, chłopcy.
- Będziemy. Pa,
kotek – pożegnał się i rozłączył. Pokręciłam głową rozbawiona. Mówiłam mu,
że mam szpiegów, a takowym stał się Wojtaszek, który właściwie sam do mnie
przyszedł z taką propozycją. Uznałam, że to będzie zabawne, więc się zgodziłam.
Te kilka dni minęło szybko i nie obejrzałam się nawet, a
był już wtorek. Rano się spakowałam i zjadłam pożywne śniadanie, bo bez takiego
nie wypuściłaby mnie babcia. W sumie mając w perspektywie kilka godzin za
kierownicą, to sama bym zjadła więcej niż zazwyczaj. Pożegnałam się z rodziną i
wsiadłam do mojego BMW. Ruszyłam w kierunku stolicy Podkarpacia.
Jechałam spokojnie, bez szaleństw. Czasu miałam dużo, więc nie było sensu się spieszyć. Po drodze zatrzymałam się ze 3 razy, bo poczułam się słabiej. Zapewne brak tabletek dawał o sobie znać. Na szczęście szybko mi przechodziło i mogłam ruszyć dalej. Pod domem Ignaczaków byłam w okolicy godziny 16. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi uśmiechnięty od ucha do ucha Krzysiek. Przytuliłam mocno Libero.
Jechałam spokojnie, bez szaleństw. Czasu miałam dużo, więc nie było sensu się spieszyć. Po drodze zatrzymałam się ze 3 razy, bo poczułam się słabiej. Zapewne brak tabletek dawał o sobie znać. Na szczęście szybko mi przechodziło i mogłam ruszyć dalej. Pod domem Ignaczaków byłam w okolicy godziny 16. Zadzwoniłam dzwonkiem. Otworzył mi uśmiechnięty od ucha do ucha Krzysiek. Przytuliłam mocno Libero.
- Witamy, witamy – zaśmiał się i wpuścił mnie do środka.
Przywitałam się z Iwoną, która stała w korytarzu. Po chwili przybiegły
dzieciaki, które niemal powaliły mnie na ziemię swoim przytulaniem. Zaśmialiśmy
się wszyscy.
- Dzieciaki, dajcie spokój cioci, bo ją udusicie –
powiedział ich ojciec, więc dzieci posłusznie się ode mnie okleiły.
- Ciociu, namalowałam ci rysunek w przedszkolu! – pisnęła
ucieszona Dominika. – Przyniosę ci!
I już jej nie było.
- Rozwala mnie ta wasza córka – parsknęłam śmiechem.
- Niedługo cię będzie własna rozwalać –puścił mi oczko
Igła. Poszliśmy do salonu, a Iwona zrobiła mi herbatę.
- To ciocia będzie mieć jednak dziewczynkę, a nie
chłopca? – skrzywił się Sebastian.
- Normalnie jak Michał – stwierdziłam, kręcąc głową.
- Zobaczysz, Misiek teraz nie odpuści, dopóki nie będzie
syna – oznajmił Krzysiek.
- O rany – jęknęłam. – Nie przetrwam tego.
W tym momencie przybiegła do nas Domi z jakimś rysunkiem
w ręce.
- Popatrz, to jestem ja i twój dzidziuś, jak się bawimy –
wyjaśniła uśmiechnięta, wskazując na postacie na kartce. Pocałowałam ją w
czółko.
- Śliczny rysunek. Bardzo dziękuję – uśmiechnęłam się do
blondyneczki.
- Mam jeszcze jeden dla wujka. Dam mu po meczu –
wyszczerzyła się i wgramoliła na moje kolana. Przytuliłam ją.
- Patrz jak jej ładnie z takim maluchem – zagadała Iwona,
przynosząc herbatę.
- Mamuśka jak się patrzy – zaśmiał się Libero.
- Staram się – wyszczerzyłam się. – Domi, puścisz mnie na
chwilkę? Muszę do toalety.
Dziewczynka kiwnęła główką, więc wstałam i udałam się do
łazienki, gdzie załatwiłam swoją potrzebę. Podeszłam do umywalki i umyłam ręce.
Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze, które nagle nie wiedzieć jak zaczęło mi
się rozmazywać w oczach. Zamrugałam kilka razy, ale to nic nie dało. Przytrzymałam
się mocno zlewu i wzięłam kilka głębokich wdechów, przymykając oczy. Z tego
stanu wyrwało mnie pukanie do drzwi.
- Blanka, wszystko w porządku? – zapytała Iwona.
- Tak, tak. Już wychodzę – odparłam. Wytarłam ręce i
wyszłam z pomieszczenia. Kobieta spojrzała na mnie zmartwiona.
- Strasznie blada jesteś. Może się położysz na chwilę?
- Nie trzeba, naprawdę – pokręciłam głową.
- Jesteś pewna? – dopytywała.
- A co wy tak długo gadacie? – zagadał Igła, podchodząc
bliżej.
- Nie twoja sprawa, Krzysiu – puściłam mu oczko.
Wróciliśmy w trójkę do salonu, gdzie od razu zajęła się
mną mała Ignaczak. Zaczęła mi pokazywać wszystkie swoje prace z przedszkola, a
trochę tego było – cała gruba teczka. Jak na pięciolatkę, to była naprawdę
utalentowana. Inne dzieci w jej wieku bazgroliły tylko kilka kreseczek na
krzyż, a w jej rysunkach można było dostrzec wyraźne postacie, czy rzeczy. Przy
następnej wizycie musiałam jej sprawić jakiś fajny zestaw do malowania.
- Ciociu, a mogę dotknąć dzidziusia? – zapytała lekko speszona.
Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
- Proszę bardzo – odparłam.
Dziewczynka usiadła na kanapie i nieśmiało dotknęła swoją
małą rączką mojego zaokrąglonego lekko brzuszka. No dobra, może nie tak lekko,
bo maluch ostatnio rósł jak na drożdżach. Widziałam, jak na twarzy blondyneczki
pojawia się szeroki uśmiech.
- Chciałabyś siostrzyczkę, Domi? – zapytałam, a ona
pokiwała twierdząco głową. Jej rodzicie wyraźnie się zdziwili. – To musisz
poprosić swoich rodziców.
Puściłam jej oczko, a ona od razu podbiegła do swojego
taty i weszła mu na kolana. Uśmiechnęła się szeroko.
- Zrobicie mi siostrzyczkę? – spojrzała na niego z miną
kota ze Shreka. Parsknęłam śmiechem.
- No odpowiedz córce, Krzysiu – wyszczerzyłam się.
- No wiesz, Domi – westchnął zakłopotany. – Z tym to ty
idź do mamy.
Iwona spiorunowała męża wzrokiem.
- No proszę was – powiedziała słodko ich córka. – Jak się
pospieszycie, to moja siostrzyczka będzie się bawić z dzidzią cioci Blanki.
Rodzice spojrzeli na siebie i po chwili milczenia
odparli:
- Pogadamy później, dobrze?
Dominika pokiwała głową.
- Idź się ubierz na mecz – poleciła jej rodzicielka, więc
dziewczynka pobiegła do siebie.
- Blanka, ja cię kiedyś zabiję – mruknął Igła.
- Kobietę w ciąży chcesz bić? – spojrzałam na niego spod
byka.
- No nie – westchnął. – Ale tak w sumie…
Zamyślił się.
- Może jednak spełnimy prośbę Domi, Iwonka?
Poruszył zabawnie brwiami.
- Pogadamy potem – odparła stanowczo Ignaczak.
_________________
Czy was też rozwala Domi? <3
Mam małą uwagę. Wiem, że teraz rozdziały są rzadziej, ale zrozumcie, że mam strasznie dużo zajęć. w szkole od 7 do 15, dodatkowe lekcje, kursy i prawo jazdy. W tamtym tygodniu byłam 2 razy na komputerze i to na góra 10 minut. Więc bardzo proszę żebyście nie pisali, tak jak jedna osoba na asku. Nie dość, że nie powiedziała spokojnie, bo używała masę przekleństw, to wręcz żądała rozdziałów. Nie stworzę czasu kiedy go nie mam. Dzisiaj dzień był luźniejszy więc rozdziały są na obu blogach.
Pozdrawiam ;*
Mam małą uwagę. Wiem, że teraz rozdziały są rzadziej, ale zrozumcie, że mam strasznie dużo zajęć. w szkole od 7 do 15, dodatkowe lekcje, kursy i prawo jazdy. W tamtym tygodniu byłam 2 razy na komputerze i to na góra 10 minut. Więc bardzo proszę żebyście nie pisali, tak jak jedna osoba na asku. Nie dość, że nie powiedziała spokojnie, bo używała masę przekleństw, to wręcz żądała rozdziałów. Nie stworzę czasu kiedy go nie mam. Dzisiaj dzień był luźniejszy więc rozdziały są na obu blogach.
Pozdrawiam ;*
czekam dzielnie na następne. ja cie doskonale rozumiem tez nie mam na nic czasu;( dopiero poznym wieczorem mam parę minut wytchnienia;( a rozdział doskonały. tylko mamnadzieje ze wszystko będzie dobrze.;) M.
OdpowiedzUsuńDomi taka slodka! ;D
OdpowiedzUsuńKurcze, martwie sie o Blanke.. przeciez tak czeste zawroty glowy nie sa chyba normalne, prawda? ;c mam nadzieje, ze nie planujesz jakiejs dramatycznej sceny w zwiazku z tym.. ;)
Spoko, rozumiem Cie. Tyle rzeczy do zrobienia, a doba jak na zlosc ma tylko 24h.. ;x
Pozdrawiam ;*
jak zwykle super rozdzial rozumiem ze nie masz czasu na bloga ja w szkole mam to samo
OdpowiedzUsuńPozdro M.R.
Slodziak z niej <3
OdpowiedzUsuńZaniepokoily mnie zawroty glowy i mdlosci . Oby to nic powaznego . Do nastepnego :p
O jeju jeju Domi mnie rozwala xD ale jest też taka słodziutka ;* Małe dzieci zawsze są nega słodkue a dziewczynki to już w ogóle *.*
OdpowiedzUsuńjakbyś przroczyła to na moim jest 18 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com
Pozdrawiam ;**
haha <3 Śmiechłam!! <3
OdpowiedzUsuńKońcówka mnie rozwaliła :* Będzie mały Ignaczak?? ^^
OdpowiedzUsuńPrzestraszyłam się, naprawdę. Oby Blance nic nie było.
OdpowiedzUsuńO matko jedyna, czy Krzysiu sugeruje o kolejnej pociesze? To by było taki esdfgntsd *-*
Pozdrawiam :*
Dominika powali każdy system w sumie Sebastian też .
OdpowiedzUsuńOby Blance nic nie było . Ciekawe czy Ignaczaki wezmą sobie prośbę Dominiki do serca .
Pozdrawiam i czekam na kolejny . :)
Dominika jest świetna. :D Tylko wciąż martwią mnie problemy Blanki. Mam nadzieję, że wszystko skończy się dobrze.
OdpowiedzUsuńA co do tej osoby z aska - nie przejmuj się. Prawdziwi czytelnicy potrafią zrozumieć, że nie samym blogiem człowiek żyje. Poczekamy :)
Domi kocham ją <3
OdpowiedzUsuńNie przejmuj się dodawaj kiedy masz czas,każdy ma jakieś obowiązki i niestety to się odbija na czasie wolnym więc ja będę czekać na każdy nawet gdyby miał pojawiać się co tydzień :)
Pozdrawiam ;*
Dominika ♥ Najlepsza :)
OdpowiedzUsuńJa cię dobrze rozumiem :( Też nie mam zbyt dużo czasu... Eh... Najważniejsze, że są <3
Pozdrawiam i czekam na następny ;3
oby Blance nic nie było :) Dominika jest dobra :d
OdpowiedzUsuńDomi the best! Ogólnie rozdział fajny! Czekam z niecierpilowością na kolejny. A tą osobą z aska nie przejmuj się, szkoda tracić nerwy na takich ludzi.... :D/M
OdpowiedzUsuńKurde, żeby ten brak tabletek Blanki nic nie zrobił... Wgl zauważyłam, że ja widzę same pesymistyczne rzeczy w rozdziałam, zamiast tych oprtymistycznych hahaha Domi, jakbym wiele dała za taką siostrzyczkę <3 Czekam z niecierpliwością na next i w pełni wszystko rozumiem :)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji z przyjemnością zapraszam na moją nową opowieść, na razie tylko bohaterowie, ale prolog pojawi się w niedzielę tuż przed finałem :D http://takie-same-a-jednak-inne.blogspot.com/ Jak byś mogła to napisz czy wygląd bloga może taki być :D Do następnego, Diana x