13.09.2014

Rozdział 142

Ciężko było podejść do spotkania ligowego, mając w głowie wtorkowe starcie z Resovią w Lidze Mistrzów. W dodatku Effector w poprzedniej kolejce pokonał ZAKSĘ 3:0. Miałam maleńkie obawy, ale na szczęście się nie sprawdziły. Goście nie ugrali ani jednego seta w Jastrzębiu-Zdroju. Nie muszę chyba mówić, że bardzo mnie to ucieszyło. Zeszłam na dół, aby pożegnać się z Michałem, bo następnego ranka miałam udać się do Wielunia na kilka dni, bo dawno nie widziałam się z rodziną. Przytuliłam przyjmującego, który znowu pokazał klasę na boisku i rozegrał wspaniałe spotkanie.
- Świetny mecz – powiedziałam z uśmiechem.
- Taki trochę nudny w sumie – wzruszył ramionami. – Widzimy się dopiero w Rzeszowie?
- Niestety tak – westchnęłam.
- Pozdrów rodzinkę – puścił mi oczko.
- A ty masz być grzeczny – pogroziłam mu palcem. – Jakby co, to mam tu swoich szpiegów.
- Szpiegów mówisz – zaciekawił się.
- Będą cię pilnować, żeby ci nic głupiego do głowy nie strzeliło – wyszczerzyłam się.
- A czy mi kiedykolwiek coś głupiego strzeliło do głowy? – uniósł jedną brew.
- Zdarzało się – puściłam mu oczko. – Muszę lecieć.
- Jedź ostrożnie, mała – pocałował mnie czule w czoło i objął.
- Czyli jak zawsze – zaśmiałam się. – Do zobaczenia.
Musnęłam jego wargi i ruszyłam do wyjścia.

Wstałam rano około 8. Pościeliłam łóżko i poszłam do łazienki, gdzie się ogarnęłam w miarę i umyłam włosy. Następnie je wysuszyłam i wyprostowałam. Znowu naszła mnie myśl, że muszę iść do fryzjera. Zaczynał mnie nudzić ten rudy kolor, więc chyba powoli będę wracać do brązu. Ale to tak drobnymi kroczkami, a nie tak jak pół roku temu, że gwałtownie i od razu taka nowość. Ubrałam się (link) i spięłam grzywkę wsuwkami żeby nie leciała mi na oczy, bo strasznie mnie to denerwowało. Potem dopakowałam jeszcze kilka rzeczy do walizki i poszłam coś zjeść. Zrobiłam musli, bo to jest najszybsze śniadanie, a rano nigdy nie miałam energii zrobić coś porządniejszego. Do tego mocna herbata, bo w ciąży nie powinno się pić kawy. Następnie ubrałam kurtkę (link) i wzięłam klucze z szafki. Chwyciłam walizkę za rączkę i opuściłam mieszkanie.

W Wieluniu byłam już po nieco ponad dwóch godzinach. Niedzielny poranek był idealny do podróży, bo drogi były niemalże puste. Zaparkowałam przed moim rodzinnym domem i weszłam do budynku. Jak zwykle najpierw przywitały mnie psy, a dopiero potem domownicy. Okazało się, że babcia zawitała także na jakiś czas.
- Jesteś głodna, Blaneczko? Zrobić ci coś? – zapytała troskliwie. Cała ona.
- Nie, dzięki, babciu – uśmiechnęłam się. – Jadłam przed wyjściem.
- Ale ty teraz musisz więcej jeść. Lepiej zrobię ci jakąś kanapkę – starsza kobieta nie odpuszczała.
- Babciu – jęknęłam.
- Mamo, daj jej spokój – machnął ręką tata. Posłałam mu wdzięczne spojrzenie, a on puścił mi oczko. Wziął mój bagaż i zaniósł na górę.
- Co tam młoda? – zagadałam siostrę, siadając koło niej na kanapie.
- Zrobisz za mnie matmę? – spytała, a ja parsknęłam śmiechem.
- Śnisz.
- Wyrodna siostra – mruknęła obrażona. Zmierzwiłam jej fryzurę, za co posłała mi mordercze spojrzenie. Kolejna cecha charakterystyczna Kamińskich: nienawidzimy jak się nam niszczy włosy.

Cały dzień w sumie spędziłam, leniuchując. Przez godzinę gadałam przez telefon z Michałem, a Olga nie mogła się nadziwić, że da się tak długo rozmawiać. Pamiętam, jak na zgrupowaniu miałam tak samo, jak chodziło i Zibiego i Asię. Ale jednak ich rekordu, to ja jeszcze nie pobiłam. Po południu wyszłam z domu i postanowiłam wyciągnąć Daniela na spacer. Przywitałam się z kuzynem uściskiem oczywiście. Ubrał kurtkę i opuściliśmy jego miejsce zamieszkania. Jak zwykle skierowaliśmy się do parku.
- Co tam u ciebie? – zapytałam.
- Jak widać już lepiej – uśmiechnął się. – Ostatnio byłem na kontroli i wszystko jest w porządku.
- Co z wyścigami?
- Nie wiem – westchnął. – Mama nie chce o tym słyszeć. Tata jest po mojej stronie, ale nie chce się kłócić z mamą.
- Nie dziwię się trochę, bo w końcu nie za kolorowo z tobą było – skrzywiłam się. – A chcesz wrócić?
- Bardzo – uśmiechnął się. – Na razie załatwiłem sobie pracę przy autach. Wiesz, kontrole, jakieś naprawy. Tak na początek. Potem znowu wrócę, tego jestem pewien.
- Jak zwykle masz jakiś plan – szturchnęłam go z uśmiechem na twarzy.
- Zawsze mam – puścił mi oczko. – A co u ciebie?
- Może być – wzruszyłam ramionami.
- Oho, mów mi co się dzieje. Coś z Michałem?
- Nie – pokręciłam głową. – Z Miśkiem świetnie nam się układa.
- To w czym problem? – zainteresował się. Usiadłam na pobliskiej ławce, co zrobił również brunet.
- Po prostu niedawno się czegoś dowiedziałam i to mnie martwi – westchnęłam.
- Strasznie tajemnicza jesteś – pokręcił głową.
- To, co ci powiem musi pozostać między nami. Przede wszystkim tata nie może się o tym dowiedzieć – spojrzałam na niego, a on skinął głową na znak, że rozumie.
- To coś z dzieckiem?
- Bingo – westchnęłam. – Ciąża jest zagrożona.
Widziałam po jego twarzy, że ta informacja go zszokowała. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie.
- Co jest ze mną nie tak, że jak już jest dobrze, to coś się pieprzy? – mruknęłam cicho.
- Przestań, nie mów tak – odparł. – Bardzo poważne jest to zagrożenie?
- Lekarz mówi, że nie, ale i tak jest ryzyko.
- Głowa do góry, Blanka – uśmiechnął się. – Będzie dobrze.
- Chciałabym. Trochę to irytujące, bo na każdym kroku muszę na siebie uważać, nie mogę się denerwować, a przy najmniejszej dolegliwości mam lecieć do lekarza – skrzywiłam się.
- Przynajmniej masz pewność, że będzie dobrze – starał się mnie pocieszyć.
- Na szczęście inni nie pozwalają mi się dołować – uśmiechnęłam się.
- Szerzej ten uśmiech! – zaśmiał się, a ja wykonałam jego polecenie. – I od razu lepiej.
- Lubię te rozmowy z tobą, wiesz?
- Ja też lubię – przytulił mnie mocniej.
- Jesteś takim moim bratem. Aż dziwne, że młodszym – zaśmiałam się.
- 2 lata to żadna różnica – machnął ręką. – Wracajmy już, bo będziesz chora.

Następnego dnia wstałam koło 9. Zaliczyłam szybką wizytę w toalecie, bo znowu męczyły mnie nudności. Od razu się umyłam i ubrałam (link).Wróciłam się jeszcze do swojego pokoju w celu wzięcia leków. Przeszukałam całą walizkę, ale ich nie znalazłam. Zaklęłam cicho pod nosem. Musiałam ich zapomnieć z domu. Jedno było pewne, Michał nie mógł się o tym dowiedzieć. Od razu by wsiadł w samochód i mi je przywiózł, a miał się skupić na treningach. Przeżyję te kilka dni.
Zeszłam na dół i zjadłam przygotowane przez babcię śniadanie. Ciężko było jej wytłumaczyć, że naprawdę nie jestem aż tak głodna, bo zastawiła cały stół, jakby tu cała banda siatkarzy miała co najmniej przyjść. Szybko się zmyłam z domu i wzięłam psiaki na spacer. O dziwo dobrze mi się szło z dwoma smyczami, bo młodszy szczeniak słuchał się swojego rodziciela i nie oddalał. Po drodze wstąpiłam do sklepu, bo naszła mnie ochota na żelki. Wiedziałam, że w domu ich nie ma, bo nikt za nimi tam nie przepada. Co za dziwni ludzie!
Gdy Olga wróciła ze szkoły, to na szybko coś przegryzła i poleciała się przebrać. Miała mieć zawody na basenie. Jako, iż nie były one związane ze szkołą, to wcześniej w lekcjach musiała normalnie uczestniczyć. Nudziło mi się, więc postanowiłam się przejść. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy z budynku. Przed domem spotkałyśmy Daniela, który rozmawiał z Sebastianem. Przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
- Gdzie się wybieracie? – zagadał mój kuzyn.
- Mam zawody – oznajmiła Ola.
- To powodzenia, młoda – Ciemny zmierzwił jej włosy, co spotkało się z groźnym spojrzeniem dziewczyny.
- A może pojedziecie z nami? – spytałam. Przystali na moją propozycje, bo i tak nie mieli nic lepszego do roboty. Wsiedliśmy więc do mojego BMW i ruszyliśmy w kierunku pływalni. Olga wyleciała jak procy, bo zauważyła w oddali swoją koleżankę. Rzuciliśmy jej tylko krótkie ‘powodzenia’ i wyszliśmy. Przed wejściem usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Przeprosiłam chłopaków i powiedziałam, ze zaraz dołączę. Obiecali zająć mi miejsce. Odebrałam połączenie od Michała.
- Cześć, Miśku – uśmiechnęłam się.
- No hej, śliczna – usłyszałam jego ciepły głos. – Co porabiasz?
- Przyszłam na basen z Olgą, bo ma zawody.
- O, to pogratuluj jej potem ode mnie, bo pewnie wygra – zaśmiał się.
- Okej, przekażę – wyszczerzyłam się. – Pogadamy później, bo zaraz się zacznie, a chłopaki nie będą mi trzymać miejsca w nieskończoność.
- Hola, hola. Chłopaki? – zainteresował się.
- Spokojnie, Daniel i Seba. Matko, jaki ty przewrażliwiony – pokręciłam głową.
- Dobrze wiesz, że ci ufam – przyznał. – Zadzwoń jak będziesz mogła, bo muszę ci coś powiedzieć.
- Kurde, gdyby nie to, ze nie mam czasu, to bym posłuchała, bo mnie zaintrygowałeś.
- Idź i sobie spokojnie zawody oglądnij. Pa – pożegnał się i rozłączył. Odłożyłam telefon do kieszeni i weszłam do budynku. Skrzywiłam się, czując zapach chloru. Wzrokiem zaczęłam szukać moich towarzyszy na trybunach. Gdy ich znalazłam, to poszłam w ich kierunku i zajęłam wolne miejsce.
- Z kim gawędziłaś? – zagadał Daniel.
- Z Michałem – wzruszyłam ramionami.
- Coś krótko, jak na was – zaśmiał się.
- Pojechałam żeby kilka dni od niego odpocząć, więc rozmowy też ograniczam – wystawiłam mu język.
Widziałam, że chce mi coś odpowiedzieć, ale w tym momencie usłyszałam z przodu czyjś głos.
- Blanka! Rany, no nie wierzę!
Zerknęłam na brunetkę i szeroko się uśmiechnęłam.
- Ala! – pisnęłam. Wstałyśmy i się przytuliłyśmy, śmiejąc się.
- Ostatni raz widziałam cię po maturze – pokręciła głową.
- No trochę nam zeszło – zaśmiałam się. Dziewczyna zauważyła obok mnie wolne miejsce, więc się przesiadła, żeby lepiej nam się rozmawiało. Alicja chodziła ze mną do jednej klasy w liceum. Nie przyjaźniłyśmy się jakoś bardzo, ale była bardzo pozytywną osobą i ją lubiłam. Przegadałyśmy praktycznie całe zawody. Oczywiście starałam się skupić na swojej siostrze. Tak, jak przypuszczałam – wygrała. Weszła uśmiechnięta na najwyższy stopień podium i otrzymała medal oraz dyplom. Byłam dumna z niej, bo widziałam, że jest szczęśliwa i dobra w tym, co robi. Umówiłam się z Alą, że spotkamy się za chwilę przed budynkiem, bo musiałam iść pogadać z Olą.
- Gratuluję, młoda – rzuciłam z uśmiechem i ją przytuliłam. – Gratulacje od Michała też przekazuję.
- Dzięki – uśmiechnęła się. – Kolejny do kolekcji!
- Nie pomieścisz ich – zaśmiał się Daniel.
- A ja żadnego nie mam – skrzywił się Sebastian.
- Bo za tępy jesteś – wzruszył ramionami mój kuzyn, a jego słowa wywołały u mnie rozbawienie. Porozmawiałam chwilę z ta trójką, a potem powiedziałam, ze muszą wrócić sami, bo umówiłam się z koleżanką. Niechętnie się zgodzili, ale innego wyjścia nie mieli.

_____________________

Falki z olejem, wiem. I bardzo was przepraszam za tą nieobecność, ale szkoła.. Ci, którzy są w maturalnej mnie zrozumieją. 2 tygodnie minęły, a za mną już 2 matury próbne , pozdro. Wykończą nas.  Psychicznie już nie daję rady. Codziennie albo na 7 albo na 8 i do 15 siedzę...
Pozdrawiam ;*

15 komentarzy:

  1. Ej noo!! Czemu nie powiedziałaś o co Michałowi chodziło???? :* <3

    OdpowiedzUsuń
  2. rozdział, jak zwykle świetny ;)
    P.S
    co do klasy maturalnej, przerabiałam to w minionym roku szkolnym i na pocieszenie powiem tak: im bliżej matury, będzie jeszcze gorzej :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ten Michał chciał jej powiedzieć? Nie zgadzam się, że nie ujęłaś tego w jednym !
    Ale czekam na następny oby szybviej ;D
    Pozfrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. No nie co Michał jej chciał powiedzieć ????
    Olga widać świetny pływak :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ten Misiek znowu wymyślił? ;) kurde oby Blance nie zaszkodził brak tabletek:/ bo jak wiadomo po coś je przepisane ma. No ale nie będę w głowie pisać czarnych scenariuszy:)
    klasa maturalna ciężka ale później jest tylko gorzej...;)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem ciekawa co jej chciał powiedzieć. Oby brak tabletek jej nie zaszkodził.....
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję, że brak tabletek jakoś znacząco nie wpłynie na jej samopoczucie i na dziecko. Ciekawe co Michał chciał jej powiedzieć. Poczekamy, się dowiemy. :)
    Co do maturalnej, ja Cię całkowicie rozumiem, też początkowo nie wiedziałam w co ręce włożyć, a czekały jeszcze przedmioty zawodowe. Na szczęście udało mi się odnaleźć w całej tej gonitwie i Tobie życzę tego samego. :)
    Zapraszam też do siebie na nowego bloga: komedia-absurdu.blogspot.com
    Być może Cię zainteresuje :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  8. Michał jaki tajemniczy. Ciekawe co on znowu wykombinował. Ten brak tabletek mnie zmartwił, ale mam nadzieję, że nic się im nie stanie.
    Co do szkoły to rozumiem, bo mimo, że piszę trochę mniej ważny egzamin to w domu jestem najwcześniej o 15.
    Zapraszam na nowy u Majki.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ciekawe co Misiek chce jej powiedzieć ? Jestem bardzo ciekawa. A rozdział jest barddzo fajny :)
    Może i nie jestem w maturalnej ale moja siostra jest :P Ona ma w miarę fajnie bo wcześniej konczy niż ty :) Ale też przychodzi wykończona do domu i się potem uczy :/ Więc szczerze Ci współczuje i życzę powodzenia i wytrwałości :* Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Co on chce jej powiedzieć Nooo?!

    OdpowiedzUsuń
  11. Pierwsze co mi przyszło do głowy to to, że Michał zauważył to, że Blanka nie wzięła tabletek i on je przywiezie:) a co do matury, pisałam rok temu i powiem Ci że nie ma się czym stresować:) ważne aby podchodzić do tych wszystkich próbnych egzaminów spokojnie, będą później lepsze rezultaty:) powodzenia:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział :D
    Mam nadzieję,że nic się Blance nie stanie przez ten brak tabletek.Michał taki tajemniczy się zrobił.Ciekawe co on chce jej powiedzieć.Mam nadzieję,że to nic strasznego ;)
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  13. Co ten Michał taki tajemniczy? Dlaczego nie napisałaś o co mu chodziło? Zła tyy;*
    Czekam na nn:*

    OdpowiedzUsuń