8.09.2014

Rozdział 141

Gdy poczułam się lepiej, to wstałam z łóżka i skierowałam się do kuchni. Zastałam tam zabawny widok. Michał i Sylwia stali przy kuchence i próbowali coś gotować. Przed nimi była rozłożona książka kucharska. Zaśmiałam się, kręcąc głową. Od razu na mnie spojrzeli.
- A ty nie miałaś leżeć? – oburzył się Kubiak.
- Już mi lepiej – odparłam. – Co tam kombinujecie?
- Powinno wyjść leczo – odpowiedziała blondynka.
- Powinno? – uniosłam jedną brew.
- Bo jeszcze niegotowe!
- Idź leż, a my tu sobie spokojnie damy radę – stwierdził pewnie Misiek.
- Na pewno? – chciałam się upewnić.
- Tak. Wynocha mi stąd.
Niemal wypchnął mnie na korytarz. Cóż, skoro tak… poszłam się przebrać, bo cały czas byłam w tych bardziej eleganckich ciuchach, które ubrałam na sesje. Założyłam zatem coś luźniejszego (link). Nudziło mi się szczerze mówiąc, a ta dwójka dała mi zakaz wstępu do kuchni. Nie miałam nic do roboty, więc wzięłam laptopa i zaczęłam przeglądać facebooka. Z nudów zmieniłam sobie profilówkę. Ustawiłam sobie zdjęcie, na którym byłam z Michałem. Zrobiliśmy je w Sylwestra. Korzystnie wyszłam, więc mogłam dodać. Od razu pojawiło mi się okienko z nową wiadomością od Bartka. Uśmiechnęłam się sama do siebie.

No nie wierzę, że sama Blanka Kamińska zmieniła sobie profilówkę! 

Lubię zaskakiwać :D A tak w ogóle, to cześć Kuraś.

Buongiorno! Co tam u was słychać Dziki??

Dziki? Na mózg ci się już nadmiar Słońca rzucił? A u nas w porządku. A u Cb?

Nie narzekam. Kontuzji nie ma, na meczach dobrze idzie, więc jest okej :)

To się cieszę :)

Co porabiasz??

Czekam na obiad. Misiek z Sylwią coś tam eksperymentują w kuchni.

Nie jedz!! Skoro Michał macza w tym palce, to nie ryzykuj. Dbaj o siebie i dzidziusia :D

Haha, rozwalasz mnie, Bartuś :D Ale głodna jestem, więc zjem, co mi dadzą.

Boże, widzisz, a nie grzmisz!

Dobra, dobra. Ty się nie wymądrzaj :P

Sorki Blanka, ale muszę lecieć, bo zaraz mam trening. Pozdrów Dzika i trzymaj się tam :D

Dziękuję i nawzajem. Powodzenia na meczach :)

Gdy wyłączyłam portal społecznościowy, to włączyłam od razu photobloga. Posprawdzałam powiadomienia i dodałam kilka nowych zdjęć. Oglądalność mi wzrastała, co bardzo mnie cieszyło.
- Obiad gotowy – oznajmił Michał, wchodząc uśmiechnięty do mojego pokoju. – Zapraszam do stołu.
Zamknęłam i odłożyłam komputer na bok. Wstałam z łóżka i ruszyłam za przyjmującym.
- Masz pozdrowienia od Bartka – powiedziałam mu.
- Kurka? – zapytał.
- Tak. Gadaliśmy przed chwilą trochę.
Usiedliśmy przy stole. Sylwia nałożyła mi porcję i dołączyła do nas. Musiałam przyznać, że wyszło im bardzo dobrze. Zjadłam wszystko i nawet wzięłam dokładkę. Nie wiedziałam jednak, czy powodował to głód, wzmożony apetyt w ciąży, czy może to było tak dobre. Pochwaliłam tę dwójkę, a oni przybili sobie piątkę ze śmiechem.
- Jak skończę karierę, to otwieramy restaurację, Sylwia – oznajmił Kubiak.
- Ależ oczywiście. W Katowicach, Żorach, czy może gdzie indziej? – odparła rozbawiona Woźniak.
- Zaczniemy od małego lokalu tutaj, a potem będziemy mieć sieć restauracji w całej Polsce, a potem nawet za granicą – westchnął rozmarzony.
- Trzeba jeszcze nazwę wymyślić.
- Na to przyjdzie czas – machnął ręką.
- Już widzę te tłumy – pokręcił głową z uśmiechem.
- Ale wiesz, tylko na początku będziemy sterczeć przy garach, bo potem rzecz jasna będziemy mieć ludzi od tego?
- No jasna sprawa – zaśmiał się.
Przysłuchiwałam się tej ich rozmowie w milczeniu, ale w końcu postanowiłam się wtrącić.
- A mnie w tych planach uwzględniacie, że tak spytam?
- Ty, skarbie – zaczął Michał – będziesz w domu się naszymi dziećmi zajmować.
- O nie, mój drogi – pokręciłam głową. – Nie będę kurą domową. Nie ma mowy.
- Ale za to jakąś wspaniałą kurą domową będziesz – puścił mi oczko.
- Tu se jebnij – pokazałam mu na czoło. – A poza tym, czy my przypadkiem nie spodziewamy się tylko jednego dziecka?
- Ale z czasem będzie ich więcej – wyszczerzył się.
- Hola, hola, hamuj ty – spojrzałam na niego. – Wiesz jak przytyję?! A ile rozstępów?!
Miałam przerażenie wymalowane na twarzy.
- Dla mnie lepiej, będę mieć pewność, że nikt cię nie będzie podrywał – rzucił, a po chwili dotarło do niego chyba, jaki był sens tych słów. Sylwia bezpiecznie się ulotniła z pomieszczenia, a ja popatrzyłam na niego z furią w oczach.
- Coś ty powiedział? – zacisnęłam dłonie w pięści. – Chcesz żebym była brzydka i gruba, żebyś nie miał powodów do zazdrości?!
- To nie tak, ja to źle powiedziałem – powiedział zmieszany i nerwowo podrapał się po karku.
- O nie, powiedziałeś to doskonale – wbiłam palec w jego klatkę piersiową. – Ciąża pewnie też jest ci na rękę, bo jestem coraz grubsza!
- Skarbie, proszę cię – jęknął.
- Nie skarbuj mi tutaj – warknęłam. – To ci będzie na rękę, jak będę gruba i brzydka, bo jak mnie zostawisz, to nikt mnie nie będzie chciał! Jesteś pieprzonym egoistą, Kubiak!
- Kotku, spokojnie – spojrzał na mnie troskliwie.
- Nie będę spokojna, bo ty jesteś kretynem – odparłam i wstałam z miejsca. Szybkim krokiem skierowałam się do swojego pokoju. Przekręciłam klucz w zamku, żeby przyjmujący tu nie wszedł.
- Blanka, otwórz drzwi – usłyszałam z korytarza.
- Ani mi się śni!
Położyłam się na łóżku i przykryłam kocem.
- Blanka, nie zachowuj się jak dziecko – westchnął.
- No tak, bo to wszystko moja wina! Ał…
Syknęłam cicho, bo poczułam skurcz. Od razu złapałam się za brzuch.
- Blanka, co się dzieje? Otwieraj szybko!
- Nic się nie dzieje. Spadaj – rzuciłam. Skurcz już się nie powtórzył, więc odetchnęłam z ulgą. Siatkarz przez dobre 10 minut nie odpuszczał. To jego gadanie tak mnie znudziło, że zasnęłam. Obudziłam się jednak po niecałych dwóch godzinkach. Przeciągnęłam się i wstałam z łóżka. Michała już w moim mieszkaniu na pewno nie było, bo miał trening. No dobra, przesadziłam jak zwykle, ale heloooooł! Ciążowe hormony. Mówi wam to coś? Jeśli Kubiak przetrwa ten okres, to postawię mu pomnik. Ja bym od razu zwiała od kogoś takiego.
- Przeszedł ci bojowy nastrój? – zapytała blondynka. Wzruszyłam ramionami i usiadłam obok niej na kanapie.
- Bardzo się wkurzył? – spytałam.
- Trochę – odparła. – Jak wychodził, to rzucił tylko tekst, że wpędzisz go do grobu.
- Serio, podziwiam go – pokręciłam głową z uśmiechem. – Nie jeden by już zwariował.
- Więc się ciesz, że trafiłaś właśnie na takiego Michała – puściła mi oczko.
- Cieszę się, cieszę –wyszczerzyłam się. – Myślisz, że mogę do niego pojechać?
- Wręcz powinnaś.
- To jadę – powiedziałam i wstałam. – Nie spodziewaj się, że wrócę na noc.
- Nic nowego – zaśmiała się.
- Spadaj – wystawiłam jej język i wyszłam z pomieszczenia. W korytarzu ubrałam kurtkę oraz buty i wzięłam klucze z szafki.

Ruszyłam w kierunku Żor. Zastanawiałam się, czy przyjść na halę, czy zaczekać na Miśka w jego mieszkaniu. Przypomniałam sobie, że nie zabrałam torebki, więc nie miałam kluczy do lokum przyjmującego. Z autostrady zatem zjechałam później, aby po kilkunastu minutach minąć tabliczkę: Jastrzębie-Zdrój. Zaparkowałam na parkingu przed halą i weszłam do środka. Wślizgnęłam się na salę i usiadłam na trybunach. Siatkarze kończyli trening, więc nie posiedziałam tam długo. Żaden mnie jednak nie zauważył. Gdy trener oznajmił koniec, to zeszłam po schodkach. Przywitałam się z Wojtaszkiem i Dimą, którzy odkładali piłki do kosza. Uśmiechnęli się szeroko. Podeszłam do Michała, który wpatrywał się we mnie, odkąd usłyszał mój głos tutaj. Skrzyżował ręce na piersi i popatrzył na mnie wyczekująco.
- A więc słucham – zaczął.
- Przepraszam? – powiedziałam słodko.
- Musisz się bardziej wysilić.
- Hola, hola, kochani – między nami pojawił się Damian. – Takie rzeczy to w domu, a nie tu na hali. Zaraz młodzi mają trening.
- O czym ty myślisz, Mały? – oburzył się mój facet.
- Pewnie o tym, co ty – parsknął śmiechem Libero.
- Chłopaki, do szatni! – krzyknął Lorenzo. – O, cześć Blanka.
- Okej, pogadamy u mnie – rzucił Kubi i szybko opuścił pomieszczenie. Ja też wyszłam i podeszłam do trenera, który się do mnie uśmiechał.
- Co tam u ciebie słychać? – zapytał. Uwielbiałam tego człowieka. Był strasznie miły i towarzyski.
- Wszystko dobrze, dziękuję – uśmiechnęłam się.
- A jak ciąża?
- Na szczęście ostatnio nie ma problemów. Tak w ogóle to przepraszam, bo przez to Michał się zrywa czasem z treningów..
- Ależ nie ma o czym mówić – machnął ręką. – Michał jest w świetnej formie i jak czasem odpuści trening, to nic mu to nie robi. Są rzeczy ważne i ważniejsze.
- Dziękuję za zrozumienie.
- A tak w ogóle, to chłopiec, czy dziewczynka? – zaciekawił się.
- Dziewczynka.
- To moje gratulacje.
Pogadałam z Bernardim jeszcze chwilę, bo potem on się musiał ze mną pożegnać, ponieważ spieszył się na samolot. Miał ważną sprawę do załatwienia we Włoszech, ale nie wnikałam jaką, bo nie zamierzam się nikomu wtrącać do życia. Michał wyjątkowo szybko zebrał się w szatni. Kilkanaście minut później wchodziliśmy już do jego mieszkania. Musiałam jeszcze trochę poczekać, bo siatkarz brał prysznic. Potem zamiast przyjść do mnie to wszedł do kuchni i zaczął sobie robić kanapki. Czy on chciał mnie wyprowadzić z równowagi?
- Michał, noo – zaczęłam marudzić.
- Tak? – spytał z pełną buzią.
- Połknij – westchnęłam. Posłuchał mnie.
- Tak? – powtórzył. Usiadłam mu na kolanach i objęłam za szyję.
- Wiesz doskonale, że ja nie lubię i nie potrafię przepraszać – wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Ja też, a muszę to robić cały czas – odparł, wbijając we mnie wzrok.
- To może uznajmy, że tamtej sytuacji nie było i żyjmy sobie dalej? – uśmiechnęłam się z nadzieją w oczach. Szatyn parsknął śmiechem.
- Chciałabyś – stwierdził.
- No chciałabym – przygryzłam dolna wargę i spojrzałam na niego z miną kota ze Shreka. W końcu wpadłam na pomysł, jak go zmiękczyć, skoro słodka buźka nie działała. Pocałowałam go. Z początku nie odwzajemniał, ale szybko uległ. Po jakimś czasie znajdowaliśmy się już w sypialni.
- Jednak umiesz przepraszać – powiedział Misiek, podpierając się na łokciu, a drugą ręką obejmując mnie w pasie.
- Kiedyś dojdę do wprawy – puściłam mu oczko.
- Już ci to świetnie wychodzi – wymruczał i musnął moje wargi. Zaśmiałam się cicho.
- Staram się.

_______________________

Mam dla was taką ciekawostkę. Wiecie, że to opowiadanie w moim pierwotnym zamyśle miało skończyć się na sezonie reprezentacyjnym? Na początku mieli po krótkim związku burzliwie ze sobą skończyć, ale doszłam do wniosku, że lubię happy endy, więc obmyśliłam, że jednak będa razem. Potem jednak tak było mi się ciężko rozstać z tą historią, że powstało 100 następnych rozdziałów :O
Pozdrawiam ;*

14 komentarzy:

  1. To jest fantastyczne opowiadanie normalnie BLOG NA SZÓSTKĘ :)
    Cieszę się że ono dalej jest i nie zakończyłaś tego.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow xd Blanka przeprosiła xd jestem pod wrażeniem xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejciu jacy oni slodcy no ;D
    Halo, halo! Ani mi sie waz tego konczyc Mendo ;D wybacz, uzylas tego okreslenia na ktoryms z moich blogow i teraz tak za mna chodzi ;D
    Ale wracajac do tematu xd zadnego zakonczenia nie chce tu widziec przez kolejne 100 rozdzialow, zrozumiano? ;D
    Za bardzo uwielbiam ta historie Kochanienka <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wierzę, że Blanka przeprosiła. :D Ten Kubi to musi mieć jednak anielską cierpliwość, że jeszcze wytrzymuje :D
    I dobrze, że powstało 100 kolejnych rozdziałów. Liczę na co najmniej drugie tyle :D
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze że ta historia się wciąż nie zakończyła bo ja jestem od niej uzależniona. Wcale nie przesadzam UZALEŻNIONA i ja chce jeszcse duuuuuuuuuuuuużo więcej kochana ;*
    Jejciu oni to są mega słodcy *.*
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. No to oby nic Blance się nie stało :) Widać, że Misiek musi być cierpliwy i nie wszystko brać na poważnie, bo buzują w niej hormony.

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam jak oni się kłucą xdd. Czrmam na kolejny! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A tak troche sie przedłużyło ;D <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ło super :D moze byc 100 nastepnych rozdzialow i jeszcze wiecej :p

    OdpowiedzUsuń
  10. Ahhh te humory Blanki... Uwielbiam tę parę !
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. i bardzo dobrze, że postanowiłaś pisać dalej:) ajć Misiek na prawdę ma stalowe nerwy do humorków Blanki;) dobrze chociaż, że zrozumiała swoje zachowanie i postanowiła do niego pojechać z "przeprosinami" ;)

    pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Czy to był rozdział dla mnie? :)
    Nawet nie wiesz jak sie cieszę ze nie zakończyłas, weź ich z tym dzieckiem wyślij do spały czy cos ale nie kończ tego ja cie proszę ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  13. Jak ty to robisz że tak świetnie piszesz?!
    Cóż można napisać... Jak zawsze cudowny rozdział czekam na kolejny :)
    Nie myślałaś o tym żeby Wiolka i Daniel byli se sobą? :) wydaje się ze by do siebie pasowali :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Genialny rozdział jak zawsze:) Cieszę się, że Michał tak dzielnie znosi humorki Blanki:)
    Czekam na nexta:)

    OdpowiedzUsuń