Przebudziłam się, bo musiałam zasnąć, czekając na
Michała. Słyszałam jakieś dźwięki z głębi mieszkania, więc ruszyłam w ich
kierunku. Zatrzymałam się przy drzwiach, bo usłyszałam jakieś podniesione
głosy. Uchyliłam trochę drzwi i zobaczyłam, że w korytarzu Michał kłoci się… z
Moniką! No myślałam, że wyjdę z siebie. Zacisnęłam pięści, ale zamiast tam iść,
to nasłuchiwałam, o czym rozmawiają.
- Ty jesteś jakaś nienormalna – prychnął Michał.
- Michał, proszę cię – jęknęła.
- Nie mamy o czym rozmawiać – warknął.
- Dlaczego ty jesteś taki uparty?!
- Zawsze taki byłem, jakbyś nie zauważyła.
- Czemu ty jesteś taki ślepy, co?! Przychodzę do ciebie,
proszę, błagam, a ty dalej o tej Blance i Blance!
Uśmiechnęłam się triumfalnie. Kubiak wolał mnie, nie ją.
Kolejna bitwa wygrana przeze mnie. Postanowiłam w tym momencie się ujawnić.
- Cześć – rzuciłam w jej stronę. Spojrzała na mnie z
pogardą, a jej wzrok zatrzymał się na moim zaokrąglonym lekko brzuszku, który
był widoczny dzięki obcisłemu sweterkowi.
- Czyli teraz już wiem, dlaczego z nią jesteś –
uśmiechnęła się.
- Że co proszę? – wydukałam.
- Złapałaś go na dziecko, to biedak nie może odejść –
wyjaśniła pewna siebie. Zacisnęłam pięści z wściekłości.
- Wyjdź stąd – warknął wkurzony siatkarz.
- Masz pewność, że to twoje dziecko? – prychnęła.
- Przeginasz, kurwa – przyjmujący nie zawahał się nawet
na moment i wypchnął ją z mieszkania, trzaskając z drzwiami. Aż się wzdrygnęłam
od tego hałasu.
- Jeszcze mnie zobaczycie, spokojnie – usłyszeliśmy z
korytarza. Michał podszedł do mnie i spojrzał przepraszająco.
- Jak się czujesz? – zapytał.
- Po co ona przyszła? – zignorowałam jego pytanie.
Westchnął i podrapał się po karku.
- Po to, co zwykle – odparł. Oparłam się o ścianę.
Przyjmujący pogładził mnie czule po policzku i pocałował w czoło.
- Nie przejmuj się nią – powiedział, patrząc mi w oczy.
- Co ją znowu naszło? Zawsze się zjawia w najmniej
odpowiednim momencie – skrzywiłam się.
- Nie wiem. Liczę na to, że naszego nowego adresu znać
nie będzie i choć tyle będziemy mieć spokój.
Oparł swoje czoło o moje.
- Pamiętaj, że to ciebie kocham i żadna Monika nam nie
przeszkodzi.
- Mhm – mruknęłam, a potem poczułam jego wargi na swoich.
- Kotek, no weź się uśmiechnij – pogłaskał mój policzek.
- Po prostu mnie zabolały jej słowa – spuściłam wzrok.
Pogłaskałam swój brzuch. – Nie chcę żebyś był ze mną tylko ze względu na
dziecko.
- Blanka, przestań pieprzyć głupoty!
Podniósł mój podbródek, po to abym spojrzała mu w oczy.
- Nie jestem z tobą, bo jesteś w ciąży, ale dlatego, że
cię cholernie kocham – mówił powoli.
- Przepraszam – szepnęłam i wtuliłam się w niego. Zamknął
mnie szczelnie w swoich ramionach i pogładził po plecach.
- Zabiję tą Monikę kiedyś – mruknął pod nosem.
Wstałam następnego dnia rano i byłam w łóżku sama.
Zerknęłam na zegarek i zobaczyłam, że do rozpoczęcia zajęć mam jeszcze sporo
czasu. Przeciągnęłam się i jęknęłam, bo uderzyłam się dłonią w oparcie łóżka.
Pomachałam nią trochę i przestała boleć. Wstałam z łóżka i ziewając,
skierowałam się do salonu, skąd wydobywały się jakieś odgłosy rozmowy. Michał
siedział przed laptopem i z kimś rozmawiał. Gdy się spostrzegłam, że to
Zbyszek, to usiadłam Kubiemu na kolanach i przywitałam się z atakującym.
- Fuj, Zibi – jęknęłam. – Poszedłbyś do fryzjera.
- Cóż za radosne powitanie – mruknął.
- Stwierdzam fakt – wzruszyłam ramionami.
- Kubiak oznajmił mi radosną nowinę – zaśmiał się. –
Jednak nie będzie chłopca.
- Ja to wiedziałam od początku, ale on się upierał –
machnęłam ręką.
- Cały Kubi – parsknął śmiechem.
- Oj no, pomyliłem się trochę – mruknął Misiek. Cmoknęłam
go w policzek.
- Przepraszam na chwilę – rzuciłam szybko, zakrywając
sobie usta ręką i pobiegłam do łazienki.
- A jej co? – zdziwił się Bartman. Przyjmujący jedynie
wzruszył ramionami.
- Normalka. Jak Aśka będzie w ciąży, to się przyzwyczaisz
– wyjaśnił.
- A no tak. A jak się w ogóle Blanka czuje?
- W porządku
chyba. Wczoraj za dużo się farb nawąchała, to się gorzej poczuła, ale ogólnie
od wyjścia ze szpitala jest dobrze.
- A u ciebie co tam, stary?
Siatkarz westchnął.
- Monika wczoraj przylazła – wysyczał przez zęby.
- Po co? – zdziwił się.
- No po co – prychnął. – Znowu błagała, żebym do niej
wrócił.
- Ona jest jakaś jebnięta – skrzywił się atakujący.
- Mi to mówisz? W dodatku jaki cyrk odstawiła – szatyn pokręcił
głową.
- Zamieniam się w słuch – Zbyszek aż poprawił swoją
pozycję na krześle.
- Zobaczyła, że Blanka jest w ciąży i zaczęła pieprzyć,
że złapała mnie na dziecko.
- Co kurwa?! – brunetowi puszczały nerwy.
- Ale to nie koniec – przerwał mu przyjmujący. – Jeszcze
na koniec zarzuciła Blance, że się puszcza i dziecko nie jest moje.
- Zaraz wyjdę z siebie – najeżył się. – Jakim prawem w
ogóle mówi takie rzeczy?!
- Też się wkurzyłem i wyrzuciłem ją z mieszkania –
prychnął Kubiak. – Cii, Blanka wraca.
***
Miałam parę dni spokoju i znowu te przeklęte poranne
mdłości wróciły. Umyłam zęby i wolnym krokiem wróciłam do salonu. Miałam przez
chwilę wrażenie, jakby na mój widok siatkarze przestali o czymś rozmawiać. Nie
zaprzątałam sobie jednak tym głowy. Usiadłam ponownie na kolanach przyjmującego
i położyłam swoją głowę na jego ramieniu. Pocałował mnie czule w czoło.
- Jesteście tak słodcy, że aż rzygam tęczą – rzucił ze
śmiechem Zibi. Wystawiłam mu język i objęłam mocniej mojego Miśka za szyję.
- Zazdrosny? – zaśmiał się mój narzeczony, obejmując mnie
w pasie.
- A gdzie tam – wyszczerzył się. – Ja moją Asiunie mam.
- Właśnie, co tam u niej? Dawno z nią nie gadałam –
spytałam.
- Coraz częściej do mnie przylatuje i waha się nad tym,
żeby jednak ze mną zamieszkać tę parę miesięcy – powiedział uśmiechnięty.
- Czułam, że tak będzie – zaśmiałam się.
- Wszechwiedząca się znalazła – wystawił mi język.
- Misiek, co chcesz na śniadanie?
- Spokojnie, zaraz zrobię – odparł szatyn.
- Ale ja zaraz jadę na uczelnię i jestem głodna.
- Idziesz na uczelnie? – zdziwił się. – Źle się czułaś
wieczorem.
- Za dużo opuściłam – pokręciłam głową.
- Blanka, jaka ty pilna uczennica – stwierdził Zibi.
- Nie to, co ty – mruknęłam złośliwie i wstałam z
Miśkowych kolan.
- Czekaj, idę ci pomóc przy śniadaniu – oznajmił Michał.
Pożegnaliśmy się z atakującym i razem ruszyliśmy do kuchni. Zrobiliśmy wspólnie
jajecznicę z serem i pomidorami, a następnie ją skonsumowaliśmy. Potem poszłam
jeszcze do łazienki się umyć szybko i ubrać (link). Wzięłam torbę z aparatem i
kluczyki z szafki.
- Jakby coś się działo, to dzwoń – powiedział Michał, gdy
już miałam wychodzić. Pocałowałam go na pożegnanie.
- O nic się nie martw – uśmiechnęłam się lekko.
Po zajęciach pojechałam do siebie. Kubi i tak większość
dnia miał spędzić na hali, bo mieli chwilowo wzmożone treningi z powodu
ciężkiej batalii z Resovią w Lidze Mistrzów. Oczywiście nie będą tak mieć dzień
w dzień, bo wtedy to oni wyjdą martwi na to boisko, a tego nikt nie chce.
Weszłam więc do mieszkania. 5 minut później wróciła Sylwia, a równo na obiad,
który zrobiłam Daga. Usiadłyśmy więc wspólnie w kuchni, co ostatnio rzadko się
niestety zdarzało.
- Muszę wam się pochwalić – zaczęła wesoło Syśka. Spojrzałyśmy
na nią zaciekawione. – Zapisałam się na fitness.
- Po co? – zapytała Dagmara.
- No jak to po co? – prychnęła blondynka. – Żeby spalić
ten mój tłuszcz.
- Ty mi nic o tłuszczu nie mów – jęknęłam. – Wolę nie
myśleć, jak będzie wyglądał mój brzuch po porodzie.
- Blanka, ty masz taki metabolizm, że raz dwa wrócisz do
idealnej sylwetki – machnęła ręką Woźniak.
- No nie sądzę – mruknęłam. – Ostatnio z dnia na dzień
brzuch mam coraz większy.
- Bo dzidzia rośnie, to się nie dziw – wtrąciła Zając.
- A właśnie, jak tam pokoik dla malucha? – zmieniła temat
Sysia.
- Pomalowany już – uśmiechnęłam się. – Wczoraj Michał z
Damianem, to zrobili.
- I jak efekt?
- Mi się podoba – odparłam. – Ale za dużo się tych farb
nawdychałam, bo cały wieczór się źle czułam.
- Powinnaś uważać – powiedziała troskliwie Daga.
- Wiem, wiem. Ale potem jeszcze dodatkowo mi się
ciśnienie podniosło – mruknęłam niezadowolona, wspominając wczorajszy incydent.
- Kłótnia z Kubiakiem? – jęknęła Sylwia.
- Niee. To byłby pikuś – wzruszyłam ramionami. – Monika
przyszła.
- Monika?! – spytały głośniej niemal w tym samym
momencie. Kiwnęłam twierdząco głową.
- Jak zwykle chciała wrócić do Miśka – westchnęłam i
zaczęłam się ‘’bawić’ widelcem w jedzeniu.
- Ta to ma tupet – warknęła Dagmara.
- Bezczelna suka – Sylwia natomiast nie szczędziła
epitetów.
- W dodatku zarzuciła mi, że się puszczam, a dziecko na
pewno nie jest Michała – dodałam.
- O kurwa – wyrwało się Zając. – Pobiłaś ją?
- Nie. Właśnie sama się sobie dziwię. Kompletnie ostatnio
nie panuję nad emocjami. Zwykle bym się wkurzyła, a wczoraj tak cholernie mnie
te jej słowa zabolały – skrzywiłam się.
- W ciąży taka zmiana nastrojów to normalka – stwierdziła
Daga. – Anka ma tak samo.
- Ale to nie jest dla mnie normalne, że zwykle jak ktoś
mnie obraził, to miałam już w rękawie 100 różnych ripost, a ostatnio wręcz
przeciwnie, mam ochotę się rozpłakać – odparłam smutno.
- Za dużo ostatnio na ciebie spadło. Sama zobacz, wypadek
Daniela, zagrożona ciąża, teraz ta Monika – wyliczała Woźniak.
- Nie wiem, jak ja przeżyję jeszcze te pół roku –
westchnęłam.
- Pomożemy ci, Blanuś – obie posłały mi pokrzepiające
spojrzenia.
- Dziękuję wam – uśmiechnęłam się. – Bez was bym zginęła.
Uuu powiało grozą. Czyżby powrót Moniki? Się okaże.
Jutro ostatni rozdział maratonowy. Potem będzie już co kilka dni.
Dedyk dla Karoliny :*
Pozdrawiam ;*
Dziekuje :D
OdpowiedzUsuńNienawidze tej wrednej baby. Nw czemu ale w moim przypadku wszystkie Moniki sa okropne i dlatego nie nawidze tego imienia. Masakra xd
Uwielbiam ta ich milosc xd zakochance :D
Do nastepnego :D
No i Monika mnie wkurzyła.
OdpowiedzUsuńCoś czuję że ona na tym nie spocznie i coś będzie próbowała zrobić.
Czekam na kolejny.
Pozdrawiam ;*
No chyba jednak nie? Monika nie ma tutaj czego szukac. Boje sie, ze przez odrzucenie Dzika, bedzie chciala zrobic cos Blance i dziecku.. przeciez cholera wie, co jej do tej pustej glowy wpadnie.. ;x
OdpowiedzUsuńA takie przyjaciolki jak Daga i Sylwia to skarb ;) jako, ze nigdy nie mialam PRAWDZIWEJ przyjaciolki, (glupi ma szczescie i.znajduje same pseudo ;x) bede sie nimi zachwycac ;D mam nadzieje, ze mnie za to nie zlinczujesz ;D
Pozdrawiam :3
I po co się Monika pcha tam gdzie jej nie chcą i pieprzy głupoty? Tak trudno zrozumieć, że Misiek jest szczęśliwy z Blanką? Ma szczęście, że jest kobietą bp tak to pewnie dostałaby od Michała w ryj :D Mam nadzieję, że ich nowego adresu znać nie będzie. :)
OdpowiedzUsuńVE.
Monika coś namąci i się rozstana. Jestem pewna. Albo zaszkodzi dziecku. Coś jest na rzeczy.
OdpowiedzUsuńCzego ona chce mogła by się odczepić, a nie przyłazi i udaje wielce zakochaną :) Oby nic złego się nie stało, a Monia niech da sobie spokój.
OdpowiedzUsuńHej, nowy rozdział u mnie, informuje ;)
OdpowiedzUsuńhttp://pomyslomnieczasem.blogspot.com/