Mecz ze Skrą nie był łatwy, ale czemu się tu dziwić. Obie
drużyny należały do czołówki PlusLigi, więc to było pewne od samego początku,
że gładko nie pójdzie. Michał to aż nie chciał mi pozwolić iść na ten mecz, bo
wiedział, że ja bardzo przeżywam każdą akcje. Jednak nasz maluch ma moje geny i
wie, że w czasie takiego spotkania nic złego dla niego się nie dzieje i może
spokojnie tam sobie spać. Pierwsza i druga partia były dość proste. Niestety ta
przeklęta 10 minutowa przerwa odbudowała gości, którzy jak rekin poczuli krew i
skorzystali z rozkojarzenia pomarańczowych. Na całe szczęście tie-break padł
naszym łupem, choć też końcówka była nerwowa. Po blisko trzech godzinach meczu
mogłam spokojnie odetchnąć. W dodatku wielki banan pojawił się na mojej twarzy,
gdy oznajmiono, kto został najlepszym zawodnikiem meczu.
- Kurde, 5 statuetka do kolekcji! – zaśmiała się Dagmara,
siedząca koło mnie.
- Na ładne oczy mu dają – pokręciłam głową. Wszyscy
kibice powoli zaczynali się ubierać i zmierzać do wyjścia.
- A Zati znowu nie dostał – skrzywiła się Sylwia.
- Ej ty, pamiętaj, że ty Jastrzębianka – pogroziłam jej
palcem.
- No przecież pamiętam, pamiętam – uśmiechnęła się.
- To wy teraz pewnie do swoich facetów pójdziecie, a jako
że ja swojego tu nie mam, to wracam do domu – oznajmiła Daga.
- Skąd wiesz, że nie wracam z tobą? – druga blondynka
uniosła pytająco jedną brew.
- Intuicja, kochanie – puściła jej oczko i się z nami
pożegnała. Ja razem z Woźniak zeszłyśmy na dół. Ochroniarz mnie bez problemu
wpuścił na boisko. Sylwii już nie chciał. Nawet ja go prosiłam, a on stał
niewzruszony. Widziałam, że w blondynce aż się gotuje. Na szczęście Zatorski ją
wybawił, bo przybiegł szybko do niej. Przywitał się też ze mną przy okazji.
- Przekaż Michałowi, że niech kasę oszczędza na dziecko,
a nie sędziom daje – zaśmiał się Libero.
- Już mu mówiłam, że z torbami przez niego pójdziemy –
puściłam mu oczko i podeszłam do rozciągającego się Michała. Kucnęłam obok i
cmoknęłam go w policzek. Uśmiechnął się od razu.
- Podobało się? – spytał.
- Uszedłeś w tłumie – machnęłam ręką.
- Uff – odetchnął z udawaną ulgą, a potem oboje się
zaśmialiśmy. – Ty już nagrodę dostałaś, więc ta jest dla naszej pierworodnej –
wyszczerzył się.
- Patrzcie, jeszcze się nie urodziła, a już nagrody
zbiera – pokręciłam głową ze śmiechem.
- Bo ja ją muszę trochę porozpieszczać – puścił mi oczko.
- Leć do szatni, a ja zaczekam na korytarzu – odparłam,
wstając.
- Tylko mi nie uciekaj – pocałował mnie.
- Nie mam gdzie, bo Daga już pojechała.
- Cwaniara – pokręcił głową.
Zaczęłam ubierać kurtkę i w tym momencie zobaczyłam, że
stanęły przede mną dwie postacie.
- Nasz ulubiona pani fotograf się z nami nie przywitała –
Wrona wykrzywił usta w podkówkę.
- Na stos z nią! – zaśmiał się Kłos. Pokręciłam tylko
głową i przytuliłam każdego środkowego.
- Od razu lepiej – uśmiechnęli się.
- Doszły nas słuchy, że u ciebie to się sporo pozmieniało
– zagwizdał brunet.
- A kto tak o mnie plotkuje? – uniosłam jedną brew.
- Nie mogę powiedzieć – pokręcił głową.
- Ale ja mogę – wyszczerzył się Karol. – Zati nam
sprzedaje info o tobie.
- Zati to taki detektyw? – zaśmiałam się.
- Bełchatowski Sherlock – parsknęli śmiechem.
- Tak w ogóle Karolku, to ja ci jeszcze nie zdążyłam
powiedzieć, że ci bardzo ładnie w blondzie – uśmiechnęłam się szeroko.
- Moja mała blondyneczko.. – zanucił Andrzej.
- I pomyśleć, że to ja miałam być blondynką – westchnęłam
z uśmiechem.
- Mogłaś się jednak farbnąć! Byłybyśmy takie blondyny –
zatrzepotał rzęsami Karollo.
- Obiecuję – położyłam obie rękę na sercu – że jak będę
chciała zostać blondynką, to idziemy razem do fryzjera.
- Ja nie planuję pozostawienia tego koloru – krzywił się.
- Bo będziesz się farbował na różowo – wyszczerzył się
Wrona. – Aż żałuje, że sam nie dałem kilka tysięcy więcej, żeby cię różowego na
boisku oglądać.
- Spróbowałbyś – warknął środkowy, a ja parsknęłam
śmiechem, słysząc ich wymianę zdań.
- No tu jesteś! – usłyszałam za sobą i zobaczyłam
ubranego już Michała.
- Przypilnowaliśmy twojej narzeczonej, Dziku. Misja
wykonana – obaj zasalutowali.
- To była jakaś misja? – zdziwił się przyjmujący.
- Czytaj pomiędzy wierszami, Kubi – zaśmiał się Endriu. –
Karol chciał ją poderwać.
- O nie, nie, nie – zaprotestował Michał, obejmując mnie
w pasie. – Blanka jest już zaklepana!
- Spokojnie, ja też – poruszył brwiami blondyn.
- Przejechałabym się z wami jeszcze raz na zgrupowanie –
uśmiechnęłam się szeroko.
- W tym roku to niestety niemożliwe, słońce – pocałował
mnie w skroń szatyn.
- Ja tak tylko chcę o sobie przypomnieć, jakbyście
chrzestnego szukali – mruknął Kłos, spoglądając w górę, kompletnie nie rzucając
nam żadnej aluzji.
- Albo świadka na ślub – dołączył do niego drugi środkowy.
- Albo w ogóle jakiegokolwiek zaproszenia gdziekolwiek –
jęknął Karollo.
- Oni się nam na ślub wpraszają – szepnął mi ze śmiechem
Misiek.
- Jak obiecasz zostawić ten blond na głowie, to masz
zaproszenie, jak w banku – zaśmiałam się.
- Ma się rozumieć – zasalutował mi. Parsknęliśmy wszyscy
w czwórkę śmiechem.
- Kłos, Wrona, ruszyć dupy! Wszyscy są już w autobusie! –
krzyknął Włodarczyk z drugiego końca hali. Środkowi natychmiast się obudzili,
szybko pożegnali i niemal potykając się o własne nogi i siebie nawzajem
pobiegli do wyjścia. Spojrzeliśmy na siebie z Kubiakiem rozbawieni i wolniejszym
krokiem, niż bełchatowianie ruszyliśmy do drzwi.
Siedziałam w salonie, wtulona w Michała. Oglądaliśmy w
Internecie meble do pokoju dziecinnego. Pewnie, to trochę za wcześnie już o tym
myśleć, ale lepiej wcześnie, niż wcale, modernizując znane powiedzenie.
- Patrz, ta kołyska jest fajna – wskazałam na śliczny
mebelek w kolorze białym.
- No nie jest zła – odparł. – Ale najpierw to musimy
pomalować ściany.
- Farbę już masz – wyszczerzyłam się.
- Jutro będę z Małym malował, bo obiecał pomóc.
- Nie mogę pomóc, więc wpadnę do was po południu z
obiadem – uśmiechnęłam się.
- Cieszy mnie to – odwzajemnił gest, a potem mnie
pocałował.
Następnego dnia poszłam rano, jak zwykle na uczelnię.
Byłam trochę do tyłu, bo miałam zaległe prace, ale na szczęście Zieliński nie
robił żadnych problemów z tego powodu, co mnie cieszyło. Oddałam zdjęcia z
sesji i zajęłam się kolejną pracą. Nie opowiadałam nikomu, dlaczego nie było
mnie ostatnio na zajęciach, bo nie chciałam żeby jakoś inaczej się w stosunku
do mnie zachowywali. Już i tak mnie czasem irytowała ta przesadna troska
Michała. Więcej mi nie trzeba.
Po południu wróciłam do mieszkania, wzięłam swoje rzeczy
i pojechałam jak zwykle do Żor. Skierowałam się do mieszkania przyjmującego,
gdzie ugotowałam chłopakom obiad. Nie chciałam tego robić u siebie, bo zanim
dowiozłabym jedzenie z Katowic, to już by było zimne. Następnie skierowałam się
na nasze nowe osiedle. Wyszłam schodami do góry i weszłam do mieszkania.
Uśmiechnęłam się szeroko na widok jego wnętrza. Po prostu nadal nie mogłam
uwierzyć, że już niedługo tu zamieszkam. Wyglądało dokładnie tak, jak sobie
wymarzyłam. (link) (link) (link) Schodami wyszłam do góry i uchyliłam drzwi od
pokoju, w którym pracowali siatkarze. Cali byli ubrudzeni w farbie i
roześmiani.
- Cześć – przywitałam się. Od razu spojrzeli w moim
kierunku i odpowiedzieli niemal równo. Michał podszedł do mnie i pocałował.
- Jedzenie wam przynoszę – uśmiechnęłam się szeroko, a
Wojtaszkowi to się aż oczy zaświeciły. Podałam każdemu jego porcję i patrzyłam,
jak zajadają. Siedzieliśmy sobie na zafoliowanej podłodze. Ja również wzięłam
sobie coś do przegryzienia.
- Niebo w gębie – zachwycał się Libero. Patrzyłam na
niego rozbawiona, bo jadł, jakby pierwszy raz w życiu kurczaka z warzywami
widział.
- Damianku, czy mój facet cię tu głodził? – spytałam
śmiertelnie poważnie.
- W jego obecności nie mogę odpowiedzieć – rzucił
przestraszony. Odłożyłam więc jedzenie i zatkałam przyjmującemu uszy. Popatrzył
na mnie zdziwiony, a potem tylko wzruszył ramionami i jadł dalej.
- Śmiało, możesz się wyżalić – zachęciłam go.
- Muszę z przykrością stwierdzić, że Michał nie nadaje
się na szefa – wyrzucił z siebie. – To jest wyzysk!
- Mów dalej – zaciekawiłam się, co też on wymyślił.
- Domagam się założenia wolnych związków zawodowych!
- Pogadam z nim i ponegocjuję – puściłam mu oczko.
- Nie zgadzam się na żadne związki zawodowe – wymamrotał
Kubiak z pełną buzią jedzenia.
- Nie podsłuchuj – prychnął Wojtaszek.
Pokręciłam głową ze śmiechem. Rozglądnęłam się dookoła.
Pięknie się prezentowało to pomieszczenie. Już się nie mogłam doczekać aż je
urządzę. A jeszcze bardziej, aż mała kruszyna tu zamieszka. Posiedziałam
jeszcze chwile z chłopakami, bo zrobili sobie dłuższą przerwę, twierdząc, że
jak do tej pory to ich pierwsza. Myśleli naiwni, że nie zauważę dwóch pustych
puszek po piwie i paczki chipsów upchniętych gdzieś za puszką z farbą.
Naiwni. A propos farby, to strasznie nią
śmierdziało wszędzie. Nigdy nie lubiłam jej zapachu.
- Długo tu jeszcze będziecie siedzieć? Ciemno się robi –
powiedziałam, zerkając za okno. Na niebie słońce powoli zaczynało schodzić
coraz niżej, by za jakiś czas całkiem zniknąć za linią horyzontu.
- Jeszcze jeden raz musimy pomalować tą ścianę i gotowe –
wyjaśnił szatyn.
- To w takim razie zaczekam u ciebie – cmoknęłam go w
policzek i zaczęłam się podnosić z podłogi. Siatkarze pomogli mi pozbierać
wszystkie śmieci. Gdy wstawałam, to ten zapach tak mi uderzył do głowy, że
zrobiło mi się słabo. Michał to zauważył, bo od razu mnie przytrzymał.
- Damian, otwórz okno – polecił szybko. Pomógł mi usiąść.
Wzięłam kilka głębokich wdechów.
- W porządku? – zapytał troskliwie. Pokiwałam głową.
- Strasznie blada się zrobiłaś – stwierdził Wojtaszek.
- Już okej, naprawdę – powiedziałam, ale najwidoczniej
mało przekonująco.
- Damian, odwiózłbyś Blankę do mnie? Ja dokończę to
malować – zapytał Misiek. Libero zgodził się natychmiast.
- Nie trzeba, dam radę, naprawdę – wykręcałam się, bo gdy
poczułam świeże powietrze, to zrobiło mi się lepiej.
- Blanka, nie dyskutuj – westchnął przyjmujący. Damian szybko się przebrał i pomógł mi zejść
na dół. Wziął ode mnie kluczyki i zawiózł nas do mieszkania przyjmującego. Od
razu poszłam się położyć, bo faktycznie te farby musiały mi zaszkodzić, bo nie
czułam się najlepiej, a w mojej sytuacji, lepiej niczego nie bagatelizować.
- Chcesz coś do picia? – zapytał Wojtaszek. Pokręciłam
przecząco głową.
- Dzięki, że się mną zająłeś – uśmiechnęłam się
delikatnie.
- Od tego są przyjaciele - puścił mi oczko.
__________________
Znów dedyk dla Karoliny :*
Połowa mi się podoba, a połowa nie... chyba się wypalam z tym pisaniem.
ALE NASI ZNÓW WYGRALI <3
Chciałabym jednak zobaczyć na dłuższym dystansie Kubiaka i Igłę. Tych walczaków strasznie mi brakuje ;/ Wiem,że trzeba się cieszyć z wygranych i to robię, ale kurde, no co poradzę, ze brakuje mi choć jednego z tych dwóch charakterów! Tego powera mi brak no :C
Połowa mi się podoba, a połowa nie... chyba się wypalam z tym pisaniem.
ALE NASI ZNÓW WYGRALI <3
Chciałabym jednak zobaczyć na dłuższym dystansie Kubiaka i Igłę. Tych walczaków strasznie mi brakuje ;/ Wiem,że trzeba się cieszyć z wygranych i to robię, ale kurde, no co poradzę, ze brakuje mi choć jednego z tych dwóch charakterów! Tego powera mi brak no :C
Pozdrawiam ;*
Jak pięknie <3 Jeszcze kilka miesięcy i malutka będzie z nami :)
OdpowiedzUsuńA co do meczu to miałam rodzinną strefę kibica hahaha :) Ja nie mam cyfrowego i dlatego pojechałam do cioci która powiedziała byśmy przyjechały i bylo zajebiscie i chłopaki pokazali się z dobrej strony :)
Oj ja też bym chciała ich zobaczyć :) No poprostu nie trawię Miki i niech wlazi Kubiak haahah :)
Pozdrawiam Dooma :)
uwielbiam cię <3 Też nie trawię Miki, ale nie chciałam tego pisać, bo bałam się, ze mnie zlinczują :D
UsuńKłosik i Wrona bezsprzecznie wygrali rozdział ;D
OdpowiedzUsuńJakie wypalam?! Czy Ty siebie slyszysz xd ? Jest swietnie, wiec nie masz sie co dolowac ;*
Masz racje, brakuje i Kubiaka i Igly.. ale spoko, trzeba miec jakas tajna bron, nie ;D ? Zreszta, poki gramy w ten sposob, to nie ma sie czm przejmowac ;)
Pozdrawiam ;*
Też bym chciala na meczu dłużej zobaczyć Kubiaka, ale Mika sobie bardzo dobrze radzi. Przecież dostawał najwięcej piłek ktore końcZył i jeszcze wszystko bronił więc muszę się za nim wstawic xd ;)
OdpowiedzUsuńRozdział w sumie z tych przyjemnych, jeśli nie liczyć oczywiście problemów Blanki z samopoczuciem. Ale wierzę, że będzie dobrze. Musi być! :D
OdpowiedzUsuńVE.
Oooo zobaczyć na boisku Igłe? Marzenie! Gramy the best, ale Igła ma się pokazać :D A co do rozdziału jak zwykle cuudny! Rytuna w tych komentarzach xdd Czekam na kolejny :))/M
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńTo prace przygotowawcze idą pełną parą:) już niedługo będą mogli zamieszkać razem:) byłam wczoraj na meczu i przykro było patrzeć na trybunę jak siedział tam Igła. ..na szczęście mecz wygrany i atmosfera jak zawsze genialna:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Widzę, że mamy takie samo zdanie. Nie lubimy Miki i czekamy na Miśka i Igłe ^.^ Rozdział jak zwykle świetny, a dolegliwości Blanki mnie strasznie martwią :( Mam nadzieję, że będzie lepiej :3 Pozdrawiam, Diana x
OdpowiedzUsuńświetny rozdział:)
OdpowiedzUsuńNa początku przepraszam że tak długo nie komentowałam ale czytałam na bieząco! :) Rozdziały jak zawsze fajne i ciekawe! Jednak będzie to dziewczynka a obstawiałam bliźniaki hah:D
OdpowiedzUsuńA Mike lubię i według mnie (jak narazie) godnie zastępuje Kurka. Nic do niego nie mam. Czekam na Igłe! Należy mu się! W końcu tylko my mamy takiego dobrego libero! <3
Pozdrawiam:)
Twój blog został nominowany do Liebster Award:) Szczegóły w specjalnej zakładce:) http://jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com/p/liebster-award.html
UsuńNo no :D super akcje :D dzidzia juz w koncu się pojawi na swiecie :D
OdpowiedzUsuńCo do meczu to super tylko tak dalej.
Chcialabym wlasnie zobaczyc tych walczakow na boisku. Stesknilam sie za nimi. Tez jakos nie trawie Miki ,ale jak narazie dobrze się prezentuje :D
Dzieki za dedyk :D