29.08.2014

Rozdział 135

Minęło kilka dni. Jastrzębianie bez żadnego problemu wygrali z Tours VB i to 3:0. Wystarczyły zatem tylko 2 wygrane sety w następnym meczu i awans mamy w kieszeni. Chłopcy dopiero co wrócili z Francji, a już musieli jechać do Bielska. To zmęczenie wykorzystali gospodarze, ponieważ znowu wszystko rozstrzygało się w tie-breaku. Na szczęście w końcu wygrana należała do pomarańczowych.
Wstałam rano i podreptałam do łazienki. Umyłam się i ubrałam (link). Następnie ruszyłam do kuchni. Spojrzałam na kartkę, która wisiała na lodówce i pokręciłam głową ze śmiechem. Sięgnęłam po marker, który był obok i skreśliłam kolejne już imię. Michał wymyślił, że wywiesi taką kartkę i będzie zapisywał swoje propozycje imion, aż w końcu któreś mi się spodoba. Jak dotąd żadne nie trafiło w mój gust.
- Kamil też nie? – jęknął.
- Brzydkie imię – wystawiłam mu język.
- To może – zamyślił się, następnie uśmiechnął i coś zapisał. Podeszłam do niego.
- Kuba – przeczytałam na głos. – W sumie bardzo ładne. Niech będzie Kuba.
- Fuck yea! – ucieszył się, jak małe dziecko, podskoczył, a następnie mnie namiętnie pocałował. Zaśmiałam się, widząc jego zachowanie.
- Teraz cwaniaku myśl nad imieniem dla dziewczynki – rzuciłam i wyciągnęłam karton mleka.
- Nie ma takiej potrzeby – odparł z pewnością.
- Doprawdy? – prychnęłam. – Uwierz, moja intuicja mówi, że to będzie dziewczynka.
- To jest Kuba i koniec – skrzyżował ręce na piersi.
- Tak sobie wmawiaj – poklepałam go po policzku, patrząc kpiąco.
- Zobaczysz, powiem mu w przyszłości, że chciałaś z niego babę zrobić – puścił mi oczko. Następnie położył rękę na moim brzuchu. Lubił dotykać tej części mojego ciała. W sumie ja też to lubiłam. Już się nie mogłam doczekać, aż zacznę czuć ruchy tego maleństwa.
- Robię się gruba – wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Ale to jest kochany tłuszczyk – uśmiechnął się i mnie pocałował.
- A będę ci się podobać nawet jak będę nosić ubrania w rozmiarze namiotowym? – spojrzałam na niego. Zaśmiał się, słysząc takie określenie.
- Będziesz najpiękniejszym namiotem, jaki w życiu widziałem – odgarnął mi kosmyk z twarzy i włożył go za ucho.
- Tak cię tylko sprawdzam – wyszczerzyłam się.

Dzisiejsze zajęcia były takie jak zwykle. Szczerze, to trochę mi się to już nudziło, ale czekałam na sesję studyjną, z której mieliśmy niedługo zaliczenie. Już obmyślałam temat. Prosto po zajęciach, które tego dnia były dość długo udałam się do jastrzębia, na halę. Kibiców było dość sporo. Trybuny zdominował kolor pomarańczowy. Fantastycznie to wyglądało. Prawie, jak na meczu reprezentacji, gdzie wszędzie były barwy biało-pomarańczowe. Uwielbiałam patrzeć na Michała w koszulce kapitana. Niby nie różniła się prawie niczym od normalnej, bo miała tylko małą kreseczkę pod numerkiem, ale jednak był to zaszczyt taką nosić. W dodatku Kubiak był świetny w tej roli, bo zarówno był podporą całej drużyny. Był takim motorem napędowym, który pobudzał cały zespół do walki, gdy przeżywał on mały kryzys w trakcie meczu. Rewelacyjny zawodnik pod względem tego siatkarskiego charakteru.
Początkowo mecz sprawiał wrażenie wyrównanego. Obie drużyny szły łeb w łeb. Jednak potem Jastrzębianie szybko wyszli na prowadzenie i wygrali tego seta. Teraz brakowało już tylko jednego. Druga partia właściwie była jednostronna i gospodarze bez problemu ją wygrali. Tym samem zapewnili sobie awans do 1/6 Ligi Mistrzów. Euforia zapanowała w hali. Wszyscy skakali ze szczęścia i dziękowali graczom. Sami siatkarze także byli przeszczęśliwi. W sumie nie było sensu grać dalej, ale mecz składał się z 3 wygranych setów i trzeba było go dokończyć. Francuzom w całym dwumeczu nie udało się ugrać ani jednego seta. Zapewne nie zaliczą tych występów do udanych. Co innego jastrzębianie. Zeszłam na dół, jak na skrzydłach. Ochroniarze pozwolili mi wejść dalej, niż do band, ponieważ znali mnie już od dawna. Podeszłam do Michała i mocno go przytuliłam. Uniósł mnie delikatnie nad ziemię, śmiejąc się.
- Gratuluję, Miśku – cmoknęłam go prosto w usta, a następnie zmierzwiłam mu włosy.
- Podobał ci się mecz?
- Głupio się pytasz – szturchnęłam go. Wyszczerzył się tylko.
- Następna Resovia, na na na na na na – usłyszeliśmy z boku. Tak oto śpiewał sobie Wojtaszek. Podszedł do nas uśmiechnięty.
- Widzę, że cię talent wokalny męczy – zaśmiałam się.
- No wiesz, ja wszechstronny jestem – przeczesał swoje włosy ręką.
- Tak, tak – rzuciłam z ironią, kiwając głową. Wywrócił tylko oczami.
- Nikt mnie tu nie docenia – mruknął. – Jeszcze coś będziesz chciała, np. żebym został chrzestnym Kuby.
- Michał, czemu rozsiewasz te plotki? – spojrzałam na przyjmującego, a ten tylko wzruszył ramionami.
- Taka prawda, słońce – stwierdził.
- Damian, nie słuchaj go. Nie będzie Kuby – skrzyżowałam ręce na piersi.
- Ale wy się zdecydujcie wcześniej, bo wyskoczę z jakimiś różowymi śpioszkami, a tu się nagle chłopczyk urodzi – wtrącił Libero.
- Dam ci tylko radę, taką przyjacielską – położyłam mu rękę na ramieniu. Spojrzał na mnie uważnie. – Jak będziesz słuchał Michała, to daleko nie zajdziesz.
- Ja wszystko słyszę – oburzył się mój narzeczony.
- I bardzo dobrze – cmoknęłam go w policzek. – A teraz się pospiesz, bo od rana nic nie jadłam i jestem strasznie głodna.
- 10 minut i jestem z powrotem – pocałował mnie i poszedł do szatni. Wojtaszek pożegnał się ze mną i ruszył za przyjacielem. Ubrałam kurtkę. Czekając na siatkarza, rozmawiałam z Asią, dziewczyną Malinowskiego. Była miłą i przyjazną osobą, dlatego lubiłam z nią rozmawiać. Niestety nie często miałyśmy do tego okazje, bo ona nie zawsze mogła być na meczu. W końcu Michał przyszedł i mogliśmy pojechać do jego mieszkania. Zrobiliśmy sobie dużą kolację, bo w brzuchu już kiszki mi marsza grały. Kubi nie mógł się nadziwić, że pierwszy raz jem więcej od niego. Tłumaczyłam się, że ja jakby jem za dwoje, a on wciąż tylko za siebie.
- To co teraz robimy? – zapytał, stając za mną, gdy wkładałam naczynia do zmywarki. Położył dłonie na moich biodrach i zaczął nosem jeździć po linii mojej szyi.
- Marzę o tym, żeby iść spać – powiedziałam, podpuszczając go.
- Na pewno? – dopytywał i obrócił mnie tak, że stanęłam twarzą do niego. Widziałam te znajome iskierki w jego oczach. Przegryzłam zalotnie wargę.
-Mhm – kiwnęłam głową. Przybliżył się jeszcze. Miałam za sobą tylko szafkę, do której w sumie mnie przygniótł tym swoim cielskiem.
- Ale wiesz, że ja ci nie dam pospać? – wymruczał mi wprost do ucha. Nic nie odpowiedziałam, tylko wpiłam się w jego wargi. Czułam, że się uśmiecha Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Jak zwykle dopiął swego, dominator jeden.

Otworzyłam oczy i mimowolnie się uśmiechnęłam, patrząc w lewo. Uwielbiałam patrzeć na Michała, jak spał. Wyglądał wtedy jak taki mały, słodki misio. No może nie taki mały, bo to jednak 192 cm siatkarza. Przejechałam dłonią po jego szorstkim policzku. Poruszył się, ale nie obudził. Nachyliłam się nad nim i musnęłam delikatnie jego wargi. Nie odwzajemnił, czyli naprawdę spał. Wstałam więc z łóżka i narzuciłam na siebie koszulkę przyjmującego. Gdy przyrządzałam jakieś śniadanie, to Misiek wszedł do pomieszczenia. Przywitał się ze mną namiętnym pocałunkiem. Tak mogło być już zawsze. Takie poranki uwielbiałam najbardziej.
- Co pichcisz? – zapytał, kładąc głowę na moim ramieniu i zaglądając, co robię.
- Jajecznicę – odpowiedziałam.
- Mmm – uśmiechnął się. –Skoczę się umyć i zaraz jestem.
Cmoknął mnie w policzek i wyszedł. Gdy zjedliśmy, to ja zajęłam łazienkę. Umyłam się, ogarnęłam i ubrałam (link). Pożegnałam się z Miśkiem i pojechałam do Katowic, bo miałam zajęcia. Tego dnia były one łączone z wizażystkami. Przyszliśmy do ogromnej sali, w której roiło się od teł, lamp i innych takich. Raj po prostu. Zieliński zaproponował znajomym modelkom, aby nam trochę popozowały. Każdy ‘’dostał’’ modelkę, miał temat i wizażystkę do dyspozycji. Pozostało nam działać! Kilka godzin na nogach, ale opłacało się, bo byłam zadowolona z efektu końcowego.
- Do wtorku macie dostarczyć mi 20-30 obrobionych już ujęć. Tylko nie szalejcie z photoshopem – zaśmiał się nasz profesor, co uczyniliśmy też my. – Lekka poprawa kolorów powinna starczyć.
Zaczęłam zbierać swoje rzeczy do torebki.
- Świetny miałaś pomysł, Blanka – uśmiechnęła się Karolina.
- Dzięki – odwzajemniłam gest. – Ty też miałaś świetny. Nie sądziłam, że Alicję z Krainy Czarów można przedstawić w taki sposób.
- Tydzień temu pilnowałam dzieci mojej kuzynki i zainspirowały mnie bajki, które im czytałam – przyznała.
- Co tam, artystki? – zagadał Kacper.
- Rozmawiamy o sesjach – wyjaśniłam.
- A co powiecie na kawę w moim towarzystwie?
- Twoim? – skrzywiłyśmy się równo z Karolą. Mina Wolińskiego nam rozwaliła, więc parsknęłyśmy śmiechem.
- Zapamiętam to sobie – mruknął.
- W sumie nie mam nic do roboty i chętnie pójdę – odparłam, a następnie go szturchnęłam. – Nie fochaj się.
- Spadaj – wystawił mi język. – A ty Karola?
- Przecież ja nigdy nie odmawiam – wyszczerzyła się. Wybraliśmy się zatem w trójkę do kawiarni naprzeciwko. Zamierzałam się zmyć wcześniej, żeby zostawić tą dwójkę samą. Coś ostatnio ich relacje stanęły w miejscu i nie podobało mi się to. Muszę ich pchnąć do siebie!
Posiedziałam z nimi dobre pół godziny, a potem wymigałam się spotkaniem z Kubiakiem. Pożegnałam się ze znajomymi i ruszyłam na parking, gdzie wsiadłam do mojego BMW. Kierowałam się dobrze znaną mi trasą na Osiedle Witosa. Pod blokiem byłam już po 10 minutach. Już miałam wysiadać, ale poczułam bolesne ukłucie w okolicy podbrzusza. Jęknęłam i skuliłam się. Na całe szczęście szybko minął. Odetchnęłam głęboko i powoli wyszłam z pojazdu. Spokojnie poszłam do swojego mieszkania. Dopiero, gdy zajęłam się rozmową z Sylwią, to zapomniałam o tym incydencie. Wspólnie przyrządziłyśmy sobie coś do jedzenia i usiadłyśmy w salonie.
- Jedziesz w weekend do Bełchatowa? – zapytałam przyjaciółkę, ponieważ ostatnio o tym wspominała.
- Yhym – kiwnęła twierdząco głową. – Dawno się nie widziałam z Pawłem.
- Ja jeszcze dłużej – zaśmiałam się. – Co tam u niego?
- W porządku – odparła. – Trochę mnie już męczy ta odległość między nami.
Westchnęła i położyła głowę na moim ramieniu. Objęłam ją.
- Dacie radę – uśmiechnęłam się, chcąc dodać jej otuchy.
- Wy z Dagą macie swoich facetów blisko, a ja widzę się z Zatim raz na jakiś czas. Wiedziałam już na początku, że nie będzie łatwo, ale po prostu ostatnio łapię takie dołki.
- Mam wyrzuty sumienia, bo ostatnio byłam tak zajęta Danielem i jego pobytem w szpitalu, że ciebie zaniedbałam – skrzywiłam się.
- No przestań – skarciła mnie. – Przecież nic takiego się nie dzieje.
- A może weź trochę wolnego na uczelni, załatw sobie ściemnione zwolnienie i jedź do niego na dłużej.
- Ty wiesz, że to dobry pomysł? – pobudziła się, a ja zaśmiałam.
- Ja mam tylko takie – wyszczerzyłam się.
- Moja skromna – wystawiła mi język, a następnie mnie przytuliła. Lubiłam takie rozmowy z nią. Ostatnio nie miałam na to zbyt wiele czasu, a w dodatku niedługo miałam się przeprowadzić. Prawie całe mieszkanie było już pomalowane. Został jedynie pokój dziecka. Czekaliśmy też na meble, które w ciągu tygodnia miały być dostarczone i zamontowane. Wtedy spakuję moje manatki i pożegnam katowickie mieszkanie. Coś się kończy, a coś się zaczyna. Takie życie.

_____________________

Taki rozdział z dupy wzięty.
Jutro Mistrzostwa, jaram się <3 Tylko szkoda, ze wakacje się kończą...
Przypominam o Konkursie, bo został wam tylko weekend!
Przy okazji zapraszam do udziału w sondzie z prawej strony!
Pozdrawiam ;*

19 komentarzy:

  1. Po raz pierwszy jestem tu pierwsza ;D Świetnyy :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :)
    Taka słodka rodzinka,Michał dalej upiera się na chłopca,ale Blanka zawsze ma rację.
    Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział meeega! Kuba? Wole Kamil, ale to i tak będzie dziewczynka xdd

    OdpowiedzUsuń
  4. mam nadzieje ze maluch będzie zdrowy. ciekawy rozdział;) M.

    OdpowiedzUsuń
  5. Trochę martwią mnie te skurcze Blanki. Mam nadzieję, że jednak mimo wszystko maluchowi nic nie jest.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Oby dziecku Blanki nic nie było. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. O rany zapowiada sie cos nie dobrego :( mi sie to niepodoba :(

    OdpowiedzUsuń
  8. super !!! czekan na więcej wpisów :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojoj jak slodko :D
    Uwielbiam takie cus :p
    Do nastepnego :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam cię za tego bloga:)
    Mam nadzieję, że dziecku nic nie dolega:)
    Pozdrawiam i do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rodział :) I uwielbiam takiego kochanego Miśka :)
    VE.

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny ! Mam nadzieję że sylwia załatwi sobie to zwolnienie i pojedzie do Pawła , masakra widzi się z nim raz na ruski rok , podziwiam ją. Kuba to ładne imię ale i tak liczę że to będzie dziewczynka xD proszę niech te skurcze Blanki to nie będzie nic poważnego . Dzisiaj mecz <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
    PS.
    Zapraszam na nowy rozdział na nienawiscrodzimilosc.blogspot.com i jedno parta nie mojego autorstwa który okazał się dwupartem xD

    OdpowiedzUsuń
  13. http://pomyslomnieczasem.blogspot.com/ tak jak mówiłam, informuje, 1 rozdział ♥ A tu, nie wiem czy zdołam ten blog nadrobić, ale się staram ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Przepraszam, ale byłam na wyjeździe i tam nie miałam dosłownie jak skomentować czy nawet przeczytać :). Ale już jest nadrobione :).
    Nie mam co tutaj się rozpisywać :D Cud, miód i malina <3 Świetnie :*. Jaki Michaś kochany i uroczy *.*. KOCHAM ICH <3
    Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział świetny :) ciekawe na kogo wyjdzie czy bedzie chłopiec czy dziewczynka ja licze ze dziewczynka i mam nadzieje że ty też masz taki plan.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny rozdział :)
    Mam nadzieję, że dzidziuś będzie zdrowy :)
    A z drugiej strony Kuba też fajne imię :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. dobra, nareszcie udało mi się dotrzeć :D
    i tak będzie dziewczynka, więc nie wiem z czego Kubiak się tak cieszy :D
    mam nadzieję, że to ukłucie to nic poważnego?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń