Sobota, czyli dzień meczu jastrzębian z ZAKSĄ. Kibice nie
zawiedli i zapełnili całą halę. Usiadłam na swoim stałym miejscu obok
przyjaciółek. Mecz się rozpoczął. Pierwsze dwa sety nie zachwyciły.
Kędzierzynianie bez problemu zaczęli prowadzić. Szkoda było tej pierwszej
partii, bo gdyby siatkarze skupili się w końcówce, to mogli wygrać, ponieważ
mieli przewagę trzech punktów. Niestety chwila rozkojarzenia sprawiła, iż ZAKSA
zdobyła z rzędu 5 punktów. W trzeciej odsłonie gospodarze zaczęli się
odbudowywać i tym razem to oni nie mili problemu z wygraniem. Czwarty set był
bardziej wyrównany i wydawać się mogło, że to koniec meczu, ale nie! Udało się
rozegrać tie-break. Niestety on już padł łupem gości i pomarańczowi zdobyli
tylko 1 punkt. Szkoda, bardzo szkoda. Była to powtórka meczu z Kędzierzyna, z
tą różnicą, że tym razem role się odwróciły. Widziałam, że siatkarze nie są
zbyt zadowoleni, ale nie ma się co dziwić. W dodatku kibice przyjezdnych
zachowywali się niemal, jak bydło. Jak dla mnie coś niedopuszczalnego, żeby
wyzywać kibiców przeciwnej drużyny. Ledwo się hamowałam żeby nie iść do góry i
im wygarnąć. Wszystkim dookoła już puszczały nerwy. Ubrałam się i wyszłam z
budynku. Czekałam na Michała, ale potrzebowałam chwili oddechu na świeżym
powietrzu. Jak na złość trafiłam na rozradowanych kibiców ZAKSY. Śpiewali
jakieś piosenki. Najbardziej zdziwiło mnie to, że jakaś dziewczyna odłączyła
się od reszty i do mnie podeszła. Spojrzała kpiąco na moją pomarańczowo – białą
koszulkę, którą widać było, ponieważ nie zapięłam kurtki. Popatrzyłam na nią
jak na debila.
- Tak? – spytałam po chwili. – Chcesz coś?
- Nic, nic – pokręciła głową. – Tak sobie tylko patrzę,
na chodzącą porażkę.
- Że co proszę? – miałam wrażenie, że się przesłyszałam.
Zacisnęłam pięści.
- Jesteś dziewczyną Kubiaka, prawda? No cóż… Lecisz na
kasę? Bo na talent raczej nie – parsknęła śmiechem. Myślałam, że zaraz jej ten
uśmiech zetrę z twarzy.
- Co ty sobie w ogóle myślisz, co? Podchodzisz do mnie,
zaczynasz obrażać i myślisz, że to ci coś da? – warknęłam.
- Mówię, co myślę i jak jest – prychnęła.
- Jak widać, masz zerowe pojęcie o siatkówce, a o moim
życiu już nie wspomnę. Więc z łaski swojej idź do swoich kolegów i zachowaj
takie bezsensowne komentarze dla siebie –
zgromiłam ją spojrzeniem.
- Oho, gwiazdeczka się zdenerwowała?
- Gwiazdeczka?
- Lansujesz się na sławie Kubiaka. Wszyscy to wiedzą –
spojrzała na mnie z wyższością. – Wpakowałaś się mu do łóżka i dlatego dostałaś
pracę w reprezentacji.
- Przeginasz – wysyczałam przez zęby, a moje ciało się
napięło. – Nic o mnie nie wiesz, a to co mówisz, to bzdury!
- Nie sądzę – skrzyżowała ręce na ramionach.
- A ty kim jesteś, co? Zachowujesz się bezczelnie, plotąc
takie bzdury i mnie obrażając. W ogóle mnie nie znasz, a zachowujesz się,
jakbyś doskonale wszystko wiedziała o moim życiu…
Nie skończyłam, bo poczułam czyjąś rękę na ramionach.
- Już spokojnie, lwico. Chodź – powiedział Łasko ciepłym
głosem.
- Nie skończyłam jeszcze – wbiłam wzrok w nieznajomą.
- Zostaw ją, nie ma sensu czasu marnować.
- Masz racje.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam za siatkarzem do
środka.
- Słyszałeś rozmowę? – spytałam go, gdy szliśmy
korytarzem.
- Nie całą – odparł. – Jakaś dziwna laska i chora.
- Wkurzyła mnie – mruknęłam.
- Spokojnie, nie denerwuj się – objął mnie ramieniem i
posłał ciepły uśmiech. Gdy doszliśmy do szatni, to akurat wyszedł z niej
Kubiak. Bez słowa przytuliłam się do niego. Pożegnaliśmy się z atakującym i
poszliśmy w kierunku parkingu. Zauważyłam w oddali znienawidzoną, obcą
dziewczynę. Posłałam jej wściekłe spojrzenie. To dziwne zachowanie zauważył
Michał i spojrzał na mnie pytająco. W samochodzie opowiedziałam mu całą tą
sytuację i też go to zdenerwowało. W ogóle był dodatkowo jeszcze nabuzowany tym
meczem i złymi decyzjami sędziów. Przez chwilę chciał zawrócić i powiedzieć tej
dziewczynie kilka słów, ale na całe szczęście go od tego odwiodłam.
Postanowiłam zmienić temat i w mieszkaniu gadaliśmy już o meczu.
- Tak mnie Świder wkurwił, że myślałem, że mu zaraz
przyjebię ta piłką – warknął zdenerwowany.
- No trochę dziś przegiął – westchnęłam. Położyłam głowę
na oparciu kanapy. Michał spojrzał na mnie.
- Co się dzieje? – zapytał troskliwie.
- Trochę źle się czuję – odparłam.
- Idź się lepiej połóż – polecił.
- Ale z tobą – uśmiechnęłam się.
- Skoczę pod prysznic i do ciebie przyjdę – cmoknął mnie
w czoło. Poszłam się więc przebrać i położyłam się w łóżku. Tak jakoś dziwnie
się czułam. Bałam się, że jakaś choroba mnie bierze, a czytałam, że w ciąży
każdą infekcję się gorzej przechodzi. Po kilku minutach dołączył do mnie
Michał. Przytuliłam się do niego.
- Misiu – zaczęłam, podnosząc się na łokciu – ale ty
wiesz, że ja nie jestem z tobą dla sławy, prawda?
- Przecież wiem, Blanka – pogłaskał mnie po policzku. –
Dalej się przejmujesz tą dziewczyną?
- Nie wiem czemu, ale strasznie mnie dotknęły jej słowa –
westchnęłam i opadłam na poduszkę.
- Olej ją. Ci co powinni, to wiedzą, jak jest –
uśmiechnął się i musnął moje wargi. Oderwałam się jednak od niego, krzywiąc
się. – Co jest?
- Nic, nic – odparłam, ale znowu poczułam ukłucie w
brzuchu.
- Ej, mała, mów, co się dzieje – zaniepokoił się. Szybko
jednak wszystko wróciło do normy.
- Delikatny skurcz, to wszystko – wyjaśniłam.
- Skurcz? Teraz?
- Mówię, że delikatny – wywróciłam oczami. – Chodźmy
spać.
- No jak chcesz – odparł niechętnie. Objął mnie w pasie,
pocałował w skroń i szepnął do ucha – Dobranoc, śliczna.
- Dobranoc, Misiu.
Następnego dnia miałam zdecydowanie lepszy humor. Nie
myślałam już o tej dziewczynie z Kędzierzyna. Po co sobie zaprzątać głowę
takimi pierdołami? Stałam w kuchni i gotowałam obiad. Z radia leciała fajna
muzyka, do której się delikatnie kołysałam. Mieszając sos do gołąbków,
zajadałam się Nutellą, prosto ze słoika. Będę gruba, jak nic. W dodatku
odkryłam, że w ciągu ostatniego tygodnia się bardziej zaokrągliłam. Jeszcze w
Sylwestra nic nie było widać, a teraz nagle moja dzidzia zażyła jakiś hormon
wzrostu. Będzie trzeba się wybrać na zakupy, bo przestanę się wciskać w
spodnie. Akurat, gdy wywijałam biodrami do ‘’Bałkanicy’’ to do mieszkania
wrócił Michał. Zaśmiał się cicho, widząc mój ‘’taniec’’.
- Fajnie się ruszasz – puścił mi oczko, a ja wystawiłam
mu język. – Co tam pichcisz?
- Gołąbki – wyszczerzyłam się. – Spróbuj sos, bo ja mam w
ustach smak Nutelli i nie będę wiedzieć, czy może być.
Wzięłam łyżkę i nabrałam odrobinę sosu na nią. Następnie
włożyłam ją Kubiemu do ust. Połknął i się uśmiechnął.
- Mi smakuje – odparł.
- To siadaj. Już
ci nakładam – uśmiechnęłam się. Wyciągnęłam gołąbki z piekarnika i położyłam po
dwa na talerzu. Nie były to te tradycyjne, o których pewnie pomyśleliście. Są
to tzw. gołąbki bez zawijania, które wprost uwielbiałam. Michał jadł aż mu się
uszy trzęsły. Wziął sobie nawet dokładkę. Przynajmniej miałam pewność, że
smakuje mu to, co gotuję.
Po obiedzie usiedliśmy w salonie i na laptopie przepatrywaliśmy strony z meblami. W końcu nie mieliśmy aż połowy. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk swojego telefonu. Zobaczyłam na wyświetlaczu imię Sebastian. Zdziwiłam się. Michał nie miał zbyt zadowolonej miny. Odebrałam połączenie.
- Tak? – zaczęłam.
- Blanka… ja… nie
wiem, jak ci to powiedzieć – jąkał się. W pierwszej chwili pomyślałam, że
jest pijany i znowu chce mi miłość wyznawać. Wtedy by już Misiek nie wytrzymał.
- Po prostu powiedz – ponaglałam go.
- Chodzi o Daniela…
Wtedy przypomniałam sobie o wyścigu, który miał się odbyć
tego wieczora. Przełknęłam głośno ślinę. Miałam bardzo złe przeczucia.
- Mów – powiedziałam cicho.
- Jest w szpitalu w Katowicach. Miał wypadek na treningu
– wydusił w końcu, a mi się oczy zaszkliły.
- Będę za pół godziny – odparłam szybko i się
rozłączyłam. Wstałam szybko z kanapy i zaczęłam się ubierać. Zdziwiony Dziku
ruszył za mną.
- Blanka, co się stało? Gdzie ty jedziesz? – pytał.
- Daniel jest w szpitalu – powiedziałam płaczliwym
głosem, a potem wybuchnęłam płaczem. Przyjmujący przytulił mnie mocno.
- Samej cię nie puszczę – rzucił i też zaczął się
ubierać. Byłam cała roztrzęsiona. Droga do Katowic strasznie mi się ciągnęła.
Nie miałam pojęcia, w jakim stanie jest mój kuzyn i to martwiło mnie
najbardziej. Nie wiedziałam też, co to za wypadek. Sebastian jednak nie brzmiał
zbyt optymistycznie i widać, że był przejęty. Dlatego właśnie bałam się coraz
bardziej. Tworzyłam w głowie same czarne scenariusze.
Wpadłam do szpitala, jak poparzona i szybko spytałam
pielęgniarki, gdzie znajdę Daniela.
- To ten chłopak z wypadku? – spytała dla pewności.
Kiwnęłam twierdząco głową. – Jest obecnie operowany. Może pani poczekać pod
salą. Jest na drug…
- Tak, wiem, gdzie to – przerwałam jej i już pędziłam
schodami do góry. Doskonale wiedziałam, gdzie jest sala operacyjna, bo
spędziłam tam nieprzytomna kilka godzin. Nie wspominam tego czasu zbyt
pozytywnie. Jedynym plusem było pogodzenie się z Michałem. Co do siatkarza, to
cały czas szedł obok mnie. W końcu to sportowiec, więc takie tempo nie było dla
niego niczym dziwnym. Na korytarzu zauważyłam Sebę, który siedział na krześle,
a wzrok miał wbity w podłogę. Gdy zauważył, że ktoś przyszedł, to podniósł
głowę i spojrzał na mnie.
- Co z nim? – spytałam szeptem.
- Nie wiem – wzruszył ramionami. – Nikt mi nie chce nic
powiedzieć.
Usiadłam na krześle i oparłam głowę o ścianę. Przymknęłam
oczy, z których ponownie popłynęły łzy. Poczułam, jak ktoś ściska moją dłoń.
Był to Michał. Przytuliłam się do niego.
- Co to w ogóle za wypadek? Jak to się stało? –
dopytywałam.
- Zawsze przed wyścigiem zawodnicy jeżdżą tą trasą żeby
się z nią zapoznać. Daniel zawsze jeździ ostrożnie, ale tym razem nie udało mu
się wyrobić na zakręcie i wjechał w drzewo..
Zakryłam usta ręką. To musiało być straszne. Gdybym to
widziała, to pewnie jeszcze bardziej bym się załamała. Już i tak byłam w
jakiejś rozsypce. Bałam się o życie kuzyna, którego zawsze traktowałam jak
brata. Ta niewiedza była najgorsza. Z sali operacyjnej co chwilę wychodziły,
bądź wchodziły jakieś pielęgniarki. W końcu jednak wyszli i lekarze. Podniosłam
się natychmiast z miejsca. Na łóżku wyjechał Ciemny. Wyglądał strasznie. Był
strasznie blady i miał kilka zadrapań. Podeszłam natychmiast do lekarza.
- Co z nim, doktorze? – spytałam.
- Pani jest z rodziny? – zapytał.
- Tak. Jestem jego kuzynką – wyjaśniłam. Lekarz zaprosił
mnie do swojego gabinetu. Podążyłam za nim. Usiadłam na krześle przy biurku.
- Stan pani kuzyna jest ciężki, nie będę tego ukrywać.
Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy. Poduszka powietrzna w samochodzie
otworzyła się za późno, więc nie uchroniła pana Daniela przed urazami, których
się nabawił. Musieliśmy wyciąć niewielki kawałek jelita, ponieważ był
całkowicie zmiażdżony. Proszę się jednak nie martwić, nie był on duży. Poza tym ma jeszcze złamaną rękę, kilka
żeber i obojczyk.
- Wyjdzie z tego, prawda? – spytałam z nadzieją.
- Raczej tak. Wszystko na to wskazuje – uśmiechnął się
lekko, a mi kamień spadł z serca. Podziękowałam lekarzowi i wyszłam z gabinetu.
Wcześniej spytałam się jeszcze, w której sali teraz jest. Był na OIOMie. W
drodze pod wskazane pomieszczenie opowiedziałam chłopakom, co mu jest. Także
odetchnęli z ulgą. Pozostawała jeszcze jedna kwestia.
- Będę musiała zadzwonić do cioci – westchnęłam. Usiadłam
na krześle naprzeciwko wielkiej szyby, za którą był mój kuzyn. Kilka miesięcy
temu było na odwrót. To ja tam leżałam.
- Już to zrobiłem – odparł Sebastian.
- Jak zareagowała? – zapytałam.
- Tak, jak ty. Mają tu być niedługo.
Tak, jak to Adamczyk powiedział, po jakiejś godzinie na
korytarzu zauważyłam znajome postacie. Ciocia z wujkiem i moim tatą szybko do
nas podeszli. Kobieta się rozpłakała, widząc syna w takim stanie. Przywitałam
się z nimi i przytuliłam do ojca. Opowiedziałam im o stanie Daniela. Trochę ich
to uspokoiło.
- Ale jak on miał w ogóle ten wypadek? – pytał wujek.
Spojrzałam wymownie na Sebę. Westchnął. Opowiedzieliśmy więc o tajemnicy
Ciemnego, jaką było uczestnictwo w wyścigach.
- Dlaczego on nam nic nie powiedział? – dziwiła się
ciocia. Wciąż była zapłakana.
- Bo wiedział, że nie lubisz szybkiej jazdy – wyjaśniłam.
- No i mam rację – odparła i spojrzała w kierunku
ukochanego jedynaka.
- Wyliże się z tego – posłałam jej ciepłe spojrzenie. –
Ze mną było gorzej.
- Ja nie wiem, jakieś fatum krąży chyba nad nami –
pociągnęła nosem. Wujek objął ją ramieniem. Wtuliłam się w Michała. Jego
bliskość mnie uspokajała.
____________________
Da da da duuuuum... powiało znów grozą. Mówiłam, że tamten to przejściówka i znów z czymś wyskoczę :D Fragment o kibicach ZAKSY pisałam pod wpływem emocji zaraz po tym meczu. To co się wtedy działo na hali wiem od osób, które były na meczu, a to co potem pisali w Internecie to czytałam sama. Byłam zła, że niektórzy się tak zachowują, dlatego nie chcę by prawdziwi kibice tej drużyny brali to do siebie. Ja mówię tylko o tych, którzy nie potrafią się zachować jak należy.
Tak jak obiecałam jednej z moich czytelniczek i zaraz blogerce, wklejam LINK do jej zdjęcia konkursowego. Pomóżcie spełnić marzenie tej dziewczyny. Dla was to tylko zwykle kliknięcie ''Lubię to'' , tylko sekunda, a jej może naprawdę pomóc. Jest was tu codziennie minimum tysiąc i myślę, ze jeśli każdy pomoże, to coś razem osiągniemy :)
Ostatnią sprawą jest konkurs.... bardzo chamsko zrobiliście. Najpierw tyle osób się go domaga, a potem okazuje się, że tylko jedna osoba się zgłosiła. To bardzo nie fair. Przedłużam konkurs do końca wakacji i jeśli znów nie będzie zainteresowania, to bardzo mnie zawiedziecie. Info i zgłoszenia w zakładce KONKURS.
Pozdrawiam ;*
Ostatnią sprawą jest konkurs.... bardzo chamsko zrobiliście. Najpierw tyle osób się go domaga, a potem okazuje się, że tylko jedna osoba się zgłosiła. To bardzo nie fair. Przedłużam konkurs do końca wakacji i jeśli znów nie będzie zainteresowania, to bardzo mnie zawiedziecie. Info i zgłoszenia w zakładce KONKURS.
Pozdrawiam ;*
No i jest wielkie BOom ! Szkoda Daniela. Napewno wyjdzcie z tego cało. Blanka dała rade ,on też. W końcu rodzina z Kamińską ! Ciekawie jak to będzie z tym jak się obudzi i rodzice zapytaja o wyscigi. Ohoo .:D do nastepnego :*
OdpowiedzUsuńJa się dziwię tej dziewczynie.... ja bym nie potrafiła tak do kogoś podejść nawet jeśli nie dotyczyło by to kogoś sławnego i opowiadać takie rzeczy
OdpowiedzUsuńWkurzyła,mnie ta dziewczyna -.-
OdpowiedzUsuńDobrze że rodzice Daniela dowiedziel się że jeździ, szkoda tylko że w takich okolicznościach :(
U mnie dzisiaj na Elizie powinien pojawić się nowy rozdział :)
Pozdrawiam ;**
Wkurzyłam mnie ta"kibicka". Nienawidzę ludzi, którzy oceniają innych nie wiedząc o nich kompletnie nic. Sama też staram się tego unikać.
OdpowiedzUsuńAle jak to wypadek Daniela? Nie zgadzam się! Ma z tego wyjść i to szybko, o!
Co do konkursu, spróbuję coś skrobnąć, jak tylki bardziej zbiorę myśli. Ale ni nie obiecuję, niestety.
Pozdrawiam, VE. :)
Ja bym takiej wywaliła i byłby finał jak ona mogła tak mówić.
OdpowiedzUsuńSzkoda teraz Daniela,mam nadzieję że wyjdzie z tego.
Pozdrawiam ;*
Dum Dum Duuuuummmmm ..... Co się porobiło ? o.O. Nie no Masakra !
OdpowiedzUsuńJa pierdole co za popierdolona debilka. Widać, że jej zazdrości :P. I nasz Damianek miał wypadek O.O. Myślę, że będzie wszystko dobrze :D. Pozdrawiam Dooma :).
hahahaa Sorki Daniel hahhah
UsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńjest i nowyyyyyyy rozdział :D no co ja mogę powiedzieć, jak zawsze mega! czekamy na kolejny, pozdrowienia :>
OdpowiedzUsuńZapraszam na 28 moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Uff przebrnęłam przez wszystkie 132 rozdziały jestem z siebie dumna ale jednocześnie z ciebie bo udało ci się opisać to wszystko w 132 rozdziałach co innym zajęło by maksimum 50. W twoim opowiadaniu zdecydowanie podoba mi się to, że nie przeskakujesz w czasie. Akcja cały czas powoli "płynie" z dnia na dzień i o dziwo to się nie nudzi... Początkowo sceptycznie podchodziłam do tego bloga myśląc sobie co można opisać w ponad 100 rozdziałach chyba losy Kubiaka i jego prawnuków. Do głowy nasuwa mi się tylko pytanie Ile ty chcesz napisać tych rozdziałów? Dobijesz do 200 ? Bo jeśli będą takie jak poprzednie to chętnie je przeczytam.
OdpowiedzUsuńBlanka i Michał są strasznie wybuchową parą. W sytuacji gdzie jedno ma zły humor to cokolwiek by drugie nie powiedziało od razu "wybucha" kłótnia . Choć od pewnego czasu Kubi stara się kontrolować a Blanka kompletnie na odwrót. Choć tu można doszukiwać się usprawiedliwienia w końcu hormony buzują.
Już nie mogę się doczekać kolejnego odcinka :D
Pozdrawiam :)
-Mania
Do 200 raczej nie dobiję. Na razie jestem na etapie 180 i myślę, że to juz ten moment by kończyć, ale kurde tak zżyłam sie z tą historią, że cieżko mi jest wystukać te parę literek''epilog'' . Co do czasu akcji, to bałam się, że was takie rozciąganie może nudzić, bo jeden dzień potrafił tu się ciągnąć przez rozdziałów xD Dlatego bardzo się cieszę, że ci się podobało i chciało w ogóle poświęcić czas na te moje wypociny :*
UsuńBoże! Jaki zajebisty <3
OdpowiedzUsuńTa sprawa z "kibicami" Zaksy normalnie masakra! Nienawidzę takich sytuacji! Nie wiem czemu, ale jak Łasko nazwał ją Lwicą i odciągnął od tamtej baby to tak się słodko zrobiło ^^ Haha xD
A Daniel... Współczuję jemu i jego bliskim... Mam nadzieję, że wszystko będzie ok :)
Pozdrawiam i czekam na następny ;*
Ps. http://slowa-czasem-rania-bardziej-niz-czyny.blogspot.com
Nowy rozdział :)
Jezuuu... Ta dziewczyna jakaś nienormalna...:/ jak ona w ogóle miała czelność, żeby przychodzić do Blanki. Masakra
OdpowiedzUsuńNo i Daniel... Mam nadzieję, że wyjdzie z tego.
Pozdrawiam :*
Będzie jutro nowy? :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Szkoda mi daniela ale wyjdzie z tego. Boże ta dziewczyna tak mnie wkurzyła swoim zachowaniem. Pozdrawiam eve :-* :-*
OdpowiedzUsuńAgnieszka co ty tu tworzysz? :O jestem w mega szoku co do Daniela ale wierze ze wszystko sie ułoży. Miedzy Blanka i Miśkiem jest dobrze, więc jestem jak najbardziej zadowolona... Nie wiem czemu ale spodobało mi sie jak Łasko powiedział do Blanki Lwico
OdpowiedzUsuńAaa!!! Ge-nia-lny!!! <3
OdpowiedzUsuńBo ja generalnie żyję z myślą, że ten rozdział już skomentowałam. Wchodzę sobie przeczytać jeszcze raz, a tu brak mojego komentarza, głupio mi strasznie :(
OdpowiedzUsuńDenerwują mnie ludzie, którzy osądzają bezpodstawnie innych, no kurczę, jak można być tak płytkim, i za przeproszeniem pustym?
No i się Daniel doigrał. Od początku denerwowały mnie jego wyścigi, ja sama nigdy bym na to nie wsiadła, a co dopiero o ściganiu się...
Ja nawiążę do jednego z wcześniejszych komentarzy - dołączyłam tutaj przy ok. 90 rozdziale i nie żałuję, jeju, nie wyobrażam sobie, co bym robiła po nocach, jak nie czytanie tego bloga od prologu do tego 132. rozdziału? :D
Lecę czytać, pozdrawiam ciepło :*
http://podziekuj-swiatu.blogspot.com - zapraszam na nowy, przedostatni rozdział :3