Wiecie jaki jest najzabawniejszy widok? Skacowani
siatkarze. Rzadko kiedy mają okazję wypić więcej, niż jedno piwo po treningu,
więc nie są przyzwyczajeni do tego. Oczywiście były wyjątki, do których należał
mój stalowy Misiek. Swoją drogą on chyba ma jakiś syndrom Obelixa. Jak był
mały, to pewnie wpadł do jakiegoś wielkiego kotła z wódką i się uodpornił. Taka
mocna głowa nie należała do normalnych. Ja po niewielkiej ilości traciłam już
kontakt z rzeczywistością, ale przez najbliższe parę miesięcy go nie tknę. Ale
wróćmy do posylwestrowego poranka. Wszyscy siatkarze nocowali w tym samym
hotelu, więc gdy przyszliśmy z Michałem zjeść śniadanie, czy raczej obiad, to
wszyscy już byli w restauracji. Usiedliśmy przy stoliku z Bartmanem i Asią.
- I jak tam głowy? – zaśmiałam się. Zbyszek zgromił mnie
spojrzeniem.
- Twój narzeczony z Bożej łaski co chwilę we mnie kolejny
kieliszek wpychał – mruknął niezadowolony Zibi.
- A ty oczywiście musiałeś wszystko pić – Aśka wywróciła
oczami.
- Ma się tą siłę perswazji – wyszczerzył się Dziku.
- Ha, zabawny – parsknęłam śmiechem. – Z której strony?
- No przepraszam bardzo, przekonałem cię żebyś została
moją żoną. To jest wyczyn!
- Miśku, ale ja ostatecznego ‘tak’ jeszcze nie
powiedziałam – posłałam mu buziaka w powietrzu, a jemu uśmiech z twarzy zszedł.
Reszta natomiast się zaśmiała. Cmoknęłam go w policzek.
- Rozchmurz się, masz jeszcze czas żeby mnie przekonać –
puściłam mu oczko i zajęłam się jedzeniem.
Do Katowic wróciliśmy w okolicach 20. Prowadziłam ja, bo
Michał trochę wypił poprzedniego dnia, a ja o swoje bezpieczeństwo dbam. Trochę
zmęczyła mnie ta podróż i najchętniej to poszłabym spać, ale Michał się wprosił
i musiałam z nim siedzieć. Zrobiłam nam gorącą czekoladę i zaniosłam do salonu.
Włączyliśmy telewizor, ale nic ciekawego nie leciało.
- Wiesz, że niedługo się do mnie przeprowadzasz? –
zapytał z radosnymi iskierkami w oczach. Nawet nie sądziłam, że może mu to
sprawiać tyle radości.
- A wiesz co to oznacza? Sesję, ale niestety nie
fotograficzną – jęknęłam i położyłam mu głowę na ramieniu.
- Zdasz bez problemu – pocałował mnie w czoło, a ja się
tylko lekko uśmiechnęłam.
- Zastanawiam się, czy dobrze robię –westchnęłam.
- Przeprowadzając się do mnie?
Pokręciłam głową.
- Przerywając studia w tym momencie. Bo w sumie rodzić
mam i tak w wakacje, a ostatnie zaliczenia są na początku maja.
- W sumie faktycznie się nie opłaca – stwierdził. –
Zostałby ci tylko rok potem, a nie 1,5.
- No właśnie.
- To może idź do dziekanatu i jednak powiedz, że
zostajesz – wzruszył ramionami.
- Tak myślisz? – spytałam.
- Dokładnie tak – puścił mi oczko. – Ale i tak
wprowadzasz się do mnie, bo za bardzo się na to nakręciłem.
- No przecież ci obiecałam – objęłam go za szyję i
namiętnie pocałowałam. Zaczął pogłębiać pocałunek i błądzić dłońmi pod moją
koszulką. Przygryzłam jego wargę i uśmiechnęłam się, wiedząc do czego to
zmierza. Niestety w tym momencie usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi.
Jęknęłam, niechętnie odsuwając się od Kubiego. Poprawiłam swoją bluzkę. Wtedy
do salonu weszła roześmiana Sylwia z Zatorskim.
- O, już jesteście – powiedziała blondynka, widząc naszą
dwójkę.
- A ty przypadkiem nie miałaś być jutro? – uniosłam jedną
brew.
- Nie – pokręciła głową. – To ty miałaś być jutro.
- Nie, ja miałam być dziś – stwierdziłam.
- No i nici z wolnej chaty – westchnął Zati. Parsknęliśmy
wszyscy śmiechem.
- To może oglądniemy razem jakiś film? – zaproponował mój
narzeczony. Wszyscy przytaknęli. Poszłam więc do swojego pokoju po laptopa i
potem wspólnie zaczęliśmy czegoś szukać. Oczywiście nie mogliśmy się na nic
zdecydować. Chłopcy woleli horror, czy jakiś film akcji, a my za to jakąś
komedię, albo dramat. W końcu stanęło na ‘’Blues Brothers’’. Oglądałam ten film
setki razy już, dlatego w pewnym momencie najnormalniej w świecie usnęłam.
Obudziłam się rano we własnym łóżku. Przeciągnęłam się i
zobaczyłam jakąś karteczkę na łóżku. Sięgnęłam po nią i przeczytałam w myślach.
Kanapki masz w lodówce.
Wpadnę po ciebie po treningu.
M. ;*
Uśmiechnęłam się sama do siebie. Potem zerwałam się
gwałtownie z łóżka, widząc, która jest godzina. Szybko się umyłam i ubrałam
(link). Włosy związałam w jakiegoś koka, bo były w strasznym stanie, a nie
miałam czasu ich wyprostować. Na szybko zjadłam przygotowane przez Michała
kanapki. Gdy wychodziłam, to z pokoju wyszedł Paweł z Syśką. Pożegnałam się z
nimi i pędem popędziłam na dół. Wtedy jak na złość okazało się, że w moim BMW
nie ma paliwa. Wściekła kopnęłam w oponę, klnąc pod nosem. Zerknęłam na wyświetlacz
telefonu. Autobus miałam za minutę, a na przystanek szło się dwie. Więc co
zrobiłam? Pobiegłam. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się zdążyć. Odetchnęłam
głęboko dopiero w autobusie. Ten pośpiech stanowczo mi nie służył, bo nawet
jakaś staruszka chciała mi miejsca ustąpić. Oczywiście podziękowałam i stałam
dalej, stwarzając pozory normalności i próbując unormować oddech. Miałam zamiar
jeszcze przed zajęciami iść do dziekanatu, ale w takiej sytuacji to niemożliwe.
Weszłam dosłownie chwilę przed Zielińskim do sali. Opadłam na swoje krzesło. W
końcu mogłam chwilę odpocząć.
- Znowu zaspałaś? – zaśmiał się Kacper.
- Ciebie również miło widzieć – uśmiechnęłam się
ironicznie.
Zakończyliśmy dość szybko naszą krótką wymianę zdań, bo
wykładowca zwrócił nam uwagę. Zapowiadały się niestety kolejne nudne,
kompletnie nie praktyczne zajęcia. Ja chciałam coś robić! Siedzenie mnie nie
usatysfakcjonowało. W dodatku na sam koniec pan Artur rzucił z uśmiechem, że za
2 tygodnie czeka nas sesja. Jak miło. Ten człowiek, to potrafił dowalić.
Wyszłam z pomieszczenia w towarzystwie Karoliny i
Wolińskiego. Na korytarzu dziewczyna od razu rzuciła mi się na szyję.
- Kurde, całe zajęcia nie mogłam się doczekać, aż ci
pogratuluję – pisnęła ucieszona. W pierwszej chwili byłam zdezorientowana, ale
od razu skumałam, o co jej chodzi. Podziękowałam kulturalnie.
- Ale czego jej gratulujesz? – zapytał niczego
nieświadomy Kacper. Karola wywróciła oczami.
- No widać, że prawdziwy facet, bo ślepy – mruknęła, a po
chwili chwyciła moją rękę i zaczęła nią machać przed jego twarzą. – Patrz na
to!
- Zaręczynowy? – zdziwił się. Kiwnęłam twierdząco głową.
– W takim razie ja też gratuluję.
Uśmiechnął się lekko i mnie przytulił.
- To jak, idziemy to opić herbatą? – zapytała koleżanka.
- Sorry, ale nie mogę. Muszę jeszcze do dziekanatu
skoczyć, a potem jestem umówiona z Michałem – wyjaśniłam.
- A no tak, przecież ty nas niedługo opuszczasz –
skrzywiła się.
- A właśnie, że nie – uśmiechnęłam się. – Postanowiłam
dokończyć ten rok.
- Serio?! – nie dowierzała. – To świetnie!
- Też się cieszę – puściłam im oczko. – To do jutra.
Cmoknęłam każdego w policzek i skierowałam się schodami
na ostatnie piętro, gdzie urzędował dziekan. Był to dość miły człowiek. W
dodatku z poczuciem humoru. Rzadko kiedy jednak miałam z nim styczność. Teraz
musiałam anulować papiery, które zdążyłam już złożyć. Zapukałam i po usłyszeniu
standardowego ‘’proszę’’ weszłam do środka. Przywitałam się z mężczyzną i
usiadłam na krześle, które mi wskazał.
- Co panią do mnie sprowadza? – zapytał z uśmiechem.
- Byłam tutaj niedawno w sprawie urlopu dziekańskiego –
odparłam.
- A tak, pamiętam. Semestr się kończy. Przykro będzie się
żegnać z tak utalentowaną osobą.
- No właśnie, bo ja jednak chciałabym dokończyć ten rok.
- Jest pani pewna? Bo ja do niczego nie zmuszam. Jeśli
nie czuje się pani na siłach…
- Czuję się bardzo dobrze i uznałam, że lepiej będzie
jeśli dokończę ten rok, a dopiero potem wezmę dziekankę.
- Sądzę, że to dobre rozwiązanie – uśmiechnął się. – W
takim razie papiery mogę zniszczyć? Będzie czym palić w piecu, jak się ochłodzi
- Niech pan robi, co chce – zaśmiałam się.
- W takim razie życzę powodzenia na sesji i miłej dalszej
nauki u nas – wstał i uścisnął moją dłoń.
Gdy wyszłam z budynku, to już z daleka widziałam Infiniti
przyjmującego. W końcu auto z logiem Jastrzębskiego Węgla musiało rzucać się w
oczy. Podeszłam do pojazdu i wsiadłam. Przywitałam się z siatkarzem
pocałunkiem.
- To co dziś robimy? – zapytałam, zapinając pas.
- Pokażę ci parę miejsc – puścił mi oczko, a następnie
odpalił silnik.
- A będzie dużo łażenia? – skrzywiłam się.
- Niewiele – zaśmiał się. – A co ty taka zmęczona?
Maraton przebiegłaś?
- Rano zaspałam, a w aucie nie było paliwa, więc leciałam
jak głupia na autobus, a potem z przystanku na uczelnię i do tej pory zmęczona
jestem – jęknęłam.
- Słaba kondycja, skarbie – wyszczerzył się.
- Wal się, Kubiak – uderzyłam go w ramie.
- Ej, ej, ja prowadzę. Wypadek chcesz spowodować? – cały
czas się śmiał. Wywróciłam oczami.
- A jakie miejsca chcesz mi pokazać?
- Takie fajne – wzruszył ramionami.
- A bardziej szczegółowo?
- Takie bardzo nawet fajne.
Westchnęłam zrezygnowana.
- Igrasz z ogniem, a uwierz, że dzisiaj nie mam nastroju
na takie zagadki – mruknęłam niezadowolona.
- Oj zobaczysz na miejscu, a potem ocenisz, które było
najlepsze.
- Ale po co? – dopytywałam.
- Bo to dla mnie ważne.
Pół godziny później byliśmy już w Żorach. Nie
pojechaliśmy jednak do mieszkania przyjmującego, tylko na jakieś obce mi
osiedle. Wysiedliśmy z samochodu. Michał ruszył w kierunku jakiegoś mężczyzny w
czarnym płaszczu i z teczką pod pachą. Poszłam więc za nim, żeby nie stać jak
jakiś kołek. Panowie przywitali się i pan Jabłoński, jak się zdążyłam
dowiedzieć zaprosił nas do budynku. Zostałam wręcz zmuszona do wejścia do
windy. Cały czas kurczowo trzymałam się dłoni Miśka. Pod koniec tej strasznej
jazdy już mi zaczął oddech przyśpieszać. Od incydentu w Spale cholernie się
bałam wind. W końcu wysiedliśmy na 4 piętrze i weszliśmy do jakiegoś
mieszkania.
- Na żywo ładniej się prezentuje, niż na zdjęciach –
stwierdził Michał od progu. Zaczęliśmy chodzić po pomieszczeniach i słuchać,
jak opisuje je nam mężczyzna. Było to duże mieszkanie z trzema pokojami, które
mieściły się u góry, kuchnią połączoną z salonem i łazienką. Nie był on jednak
urządzony. Był to niemal surowy stan. Nawet ściany były całe białe, ale podłoga
była położona.
- Jeśli by się państwo zdecydowali podpisać umowę już
dziś, to jestem w stanie obniżyć cenę o 10% - zakończył swój wywód.
- Jeszcze się zastanowimy i damy panu znać, jak coś –
odparł Dziku. Pożegnaliśmy się z Jabłońskim i wróciliśmy do auta.
- Czemu nie powiedziałeś, że chcesz kupić mieszkanie? –
zapytałam z wyrzutem.
- Bo to miała być niespodzianka – wzruszył ramionami. –
Podobało ci się? Bo mamy jeszcze 3 do oglądnięcia.
- Co ci nie pasuje w starym? – spytałam.
- Za małe jest, a przecież teraz będziemy w trójkę –
odparł spokojnie. – Zluzuj, kotek.
- Po prostu jestem zła, że dowiaduję się tak nagle –
mruknęłam.
- A dowiem się, czy podoba ci się to mieszkanie? – westchnął.
- Jest wspaniałe, ale trzeba jeszcze meble do niego.
- Specjalnie szukałem nieumeblowanego. Wystrojem ty się
zajmiesz – wyszczerzył się.
- Jesteś niemożliwy – zaśmiałam się.
- Taki mój urok – poruszył zabawnie brwiami.
Przez najbliższe 2 godziny jeździliśmy po mieście i
oglądaliśmy mieszkania do kupienia. Wszystkie były ładne, jednak mi najbardziej
w pamięci zapadło to pierwsze. Przekonały mnie te wspaniałe schody w salonie.
Kubiemu też najbardziej ono przypadło do gustu, więc zadzwoniliśmy do pana Jot
z informacją, że chcemy podpisać umowę. Bardzo się ucieszył. Od razu wszystko
załatwiliśmy i dostaliśmy klucze. Stałam na środku salonu, trzymając je w ręku
i wpatrywałam się w widok, który był z balkonu. Był on idealnie skierowany na
zachód i w tym momencie Słońce chowało się za budynkami. Poczułam w pewnym
momencie, jak Michał przylega do moich pleców, obejmując mnie w pasie. Cmoknął
moje ramię.
- I jak? – zapytał
- Podoba mi się tu – przyznałam. – I ten widok!
Codziennie inne ujęcie – wyszczerzyłam się.
- A ty oczywiście o zdjęciach – zaśmiał się i pocałował
mnie w skroń.
- No to ba. Już sobie wyobrażam, jak nasza kruszyna
będzie się tu bawić – rozmarzyłam się. W tym momencie ręce Michała zjechały na
mój brzuch i zaczęły go gładzić. Przylgnął ustami do wgłębienia mojej szyi.
Przymknęłam powieki.
- Już się nie mogę doczekać, aż się urodzi – zaśmiał się
cicho.
- Jeszcze trzeba poczekać.
- Jakoś wytrzymam. Kotku, a wiesz, że w sypialni na górze
rozłożyłem materac? Może by tak spędzić tu pierwszą noc i jakoś ochrzcić nowe
mieszkanie – wymruczał mi do ucha.
- Kusisz, kusisz – uśmiechnęłam się, a następnie
odwróciłam do niego przodem. Narzuciłam mu ręce na ramiona i przygryzłam
zalotnie dolną wargę.
- Zatem zapraszam panią na górę – wskazał ręką na schody.
Splotłam swoje palce z jego i skierowałam się w kierunku stopni.
_______________________
Podoba mi się ten rozdział, coś nowego :O
Jutro pojawi się tu zakładka ''Konkurs''. Tym razem nie będą to pytania, lecz coś bardziej kreatywnego. Liczę na wasz udział! :D Nagroda też tam będzie opisana, ale teraz się spieszę do spania już. Tak w ogóle to przepraszam, że tak późno dodaję, ale cały dzień poza domem byłam.
Pozdrawiam ;*
Jutro pojawi się tu zakładka ''Konkurs''. Tym razem nie będą to pytania, lecz coś bardziej kreatywnego. Liczę na wasz udział! :D Nagroda też tam będzie opisana, ale teraz się spieszę do spania już. Tak w ogóle to przepraszam, że tak późno dodaję, ale cały dzień poza domem byłam.
Pozdrawiam ;*
Ważne, że dodajesz. :)
OdpowiedzUsuńTak miło się czyta o tej sielance między nimi. Kubiak bardzo się przejął rolą ojca i narzeczonego, więc stara się jak może. To słodkie. :D
cudo;)
OdpowiedzUsuńZator rozwalił system xD
OdpowiedzUsuńa Misiek? taki kochany nooo! :D gdzie tu drugiego takiego znaleźć ;> ? i ogólnie to bardzo cieszmy mnie fakt, że Michał tak dojrzale podszedł do sprawy dziecka. widać, że bardzo mu zależy ;)
że też w realu ciężko o takiego faceta :D
pozdrawiam ;*
Rozdział jak zwykle meeega, fajnie , że mają mieszkanie i Blanka nie przerywa studiów. Czekam na kolejny. :))/M
OdpowiedzUsuńRozdział fenomenalny :* NOWE MIESZKANIE !!!!!! JEJU <3 Nic dodać nic ująć :) I te jej humorki :D Kocham to !!!<3 Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :)
OdpowiedzUsuńJaka świetna niespodzianka,też bym taką chciała.Michał się postarał z mieszkaniem.
OdpowiedzUsuńOni są tacy kochani.
Nie mogę doczekać się następnego.
Pozdrawiam ;*
Cudowny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńJaka niespodzianka Michała :)
Czekam na kolejny, pozdrawiam :*
Świetny rozdział :D Zat mnie rozwalił XD Jacy oni są słodcy nooo :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
Świetny :D
OdpowiedzUsuńDobrze, że jednak Blanka nie przerywa studiów i dokańcza rok :D
Fajnie, że kupili nowe mieszkanie :D No i jeszcze takie widoki z okna ^^
Pozdrawiam ;*
Dobrze, że Blanka nie przerywa studiów. Mają mieszkanie, ale muszą je jeszcze urządzić. Nie złą niespodziankę sprawił jej Michał.
OdpowiedzUsuńgenialnie!
OdpowiedzUsuńMichał się stara, co widać. :) Dobrze, że Blanka nie przerwała studiów... :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny! <3 Mam nadzieję, że niczego nie zepsujesz :D
Pozdrawiam i zapraszam do siebie na piątkę :) http://ciesz-sie-kazda-chwila.blogspot.com/
Do nastepnego! :)
Haha, super rozdział. Końcówka najlepsza, nic tylko czekać na kolejny! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Cię <3
Nowe gniazdko się szykuje:))) dobrą decyzję podjęła Blanka zostając na studiach:) teraz jak Blanka się przeprowadzi to zacznie się dla nich nowy etap. Oby im się powiodło:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i jak masz ochotę to zapraszam do siebie na nowy rozdział na niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Michał wczuwa się w rolę ;)
OdpowiedzUsuńNowe mieszkanie ,kontynuacja studiów wszystko super!
OdpowiedzUsuńDo tego wielka miłość i oby zdrowe maleństwo :) Po prostu szczęściarze
Pozdrawiam
super rozdział <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńBlanka z pewnością świetnie urządzi to mieszkanie.Coś długo u nich sielanka znając ciebie coś się niedługo popsuje,choć liczę że nie. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńczemu tak długo nie ma rozdziału ?? smutam :'(
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział ?
OdpowiedzUsuńBardzo przepraszam, że nie komentuję, po prostu nie mam do tego głowy :(
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że Blanka rozsądna kobieta, i że nie zrezygnuje z tych studiów zbyt wcześnie, no bo po co, skoro czuje się dobrze?
Nowe mieszkanie, oświadczyny, ciąża, troskliwy Michał - czego chcieć więcej? XD
Buziaki, oczywiście jak wszyscy tutaj zebrani czekam na nowy rozdział :*
http://podziekuj-swiatu.blogspot.com - nowy rozdział :3