4.08.2014

Rozdział 124

 - Michał, kuźwa, złaź z tego łóżka – mówiłam niezadowolona, ponieważ od kilkunastu minut próbowałam zwalić tego wielkiego lenia z mojego posłania. Niestety zaparł się i nie chce wstać.
 - Nie – wyszczerzył się i rozłożył jeszcze wygodniej.
 - Michał, kurwa! – warknęłam. Zaczynał mnie irytować. Za godzinę powinnam być już w drodze do Wielunia, a ten jakąś szopkę odstawia. Święta go natchnęły, czy jak?
 - Chodź tu do mnie złośnico, patrz jak fajnie – pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na nim.
 - Nie mam czasu – mruknęłam, próbując wstać, ale przewrócił mnie na plecy, a sam zawisł nade mną.
 - Masz czas – mruczał, całując moja szyję.
 - Michaaaaał – jęknęłam, gdy poczułam jak jego ręce błądzą pod moją, a właściwie jego koszulką, którą miałam na sobie.
 - No proszę cię. Zobaczymy się dopiero za kilka dni – mówił, odpinając haftki od mojego biustonosza.
 - W nocy się nie nasyciłeś? – mruknęłam, starając się nie reagować na niego, co było ciężkie. Czytałam, że w czasie ciąży kobiety stają się bardziej napalone, więc podziwiajcie mnie, że mam tak silną wolę. Michał rano, z takim nie ogarem na głowie i w samych bokserkach powodował, że ciężko było wstać z łóżka.
 - Nie – wyszczerzył się i wpił w moje wargi. Rany, jak on bosko całował.
 - Misiu, muszę jechać – skrzywiłam się. Czułam, że jego męskość zaczyna rosnąć, a ja bezczelnie przerywam taki moment.
 - Nic nie musisz, pojedziesz później – uśmiechał się cały czas, dłonią badając moje podbrzusze i schodząc coraz niżej. Ludzie, zaraz mu ulegnę! O nie, tak łatwo nie ma. Resztami silnej woli odepchnęłam go i się podniosłam. Z jego ust wydobył się jęk zawodu. Zapięłam swój stanik i poprawiłam koszulkę.
 - Koniec tego dobrego, wstawaj – powiedziałam stanowczo i pociągnęłam go za rękę żeby wstał.
 - Ruda diablica – mruknął niezadowolony, kierując się do łazienki.
 - Sfochana księżniczka – odpłaciłam mu się.
Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam swój jogurt. Zalałam nimi musli. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść to, co na śniadanie lubiłam najbardziej. Po chwili do pomieszczenia wszedł Michał. Skrzywił się, widząc co mam w misce.
 - Zjadłabyś coś normalnego – rzucił, nalewając sobie wody do szklanki.
 - Jem coś normalnego –wzruszyłam ramionami.
 - Pierdolisz – pokręcił głową. – Normalna to jest np. jakaś kanapka, jajecznica, czy choćby płatki z mlekiem.
 - Coś ty taki wkurzony od rana? – mruknęłam, olewając jego komentarze.
 - Musze się z tobą podroczyć, bo nie będziemy się długo widzieć – puścił mi oczko.
 - Przecież w środę przyjadę – wystawiłam mu język.
 - Na pewno nie chcesz żebym po ciebie przyjechał? – spytał z nadzieją.
 - Michał, ile razy mam ci powtarzać, że to nie jest skomplikowana droga, pokonywałam ją setki razy i dam sobie radę? – westchnęłam zirytowana.
 - Ale dla mnie każdy powód żeby się wyrwać od wnerwiającej ciotki jest dobry – skrzywił się.
 - Sorry, memory – puściłam mu oczko i włożyłam pustą miskę do zmywarki. Od razu w moim brzuchu poczułam reakcję łańcuchową, więc trzymając się za usta, pobiegłam do łazienki. Zwróciłam pożywne śniadanko i się umyłam. Chciałam żeby ten pierwszy trymestr się jak najszybciej skończył, bo to mnie zaczynało wykańczać. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju żeby się ubrać (link). Kiedy zakładałam bluzę, to poczułam ręce przyjmującego, oplatające moją talię. Wtulił twarz w moje włosy.
 - Będę tęsknić, ty moja wredoto – zaśmiał się cicho i pocałował mój kark.
 - Ja też, Misiaczku – wyszczerzyłam się i cmoknęłam go krótko w usta. 
 - Masz jechać ostrożnie i napisać jak dojedziesz.
 - Skarbie, dobrze wiesz, że lubię depnąć – poklepałam go po policzku i go minęłam. Jego mina – bezcenna.

Tak, jak to powiedziałam wcześniej, gdy tylko mogłam to nie oszczędzałam siły w nodze. Dlatego droga do Wielunia zajęła mi niecałe 2 godziny. Gdy zaparkowałam samochód na podjeździe, to wyciągnęłam najpierw telefon i napisałam wiadomość do przyjmującego: Albo przeżyłam tą drogę, albo w niebie mają dobry zasięg. Nie mogłam się powstrzymać. Schowałam komórkę i wysiadłam. Wzięłam swoją walizkę z bagażnika i skierowałam się w kierunku mojego domu rodzinnego. Od razu przywitałam się z psiakami, a następnie Olgą. Następnie moim przybyciem zainteresowała się babcia, która przyjechała dnia poprzedniego. Wyprzytulała mnie tak, że przez moment zaczynałam odpływać z powodu braku dopływu powietrza. Okej, to był żarcik. Ale babcia Halinka się trzyma, jak na swoje lata i uścisk ma kobieta mocny. Wróżę karierę w zapasach w kategorii 70+.
 - Tata jeszcze w pracy? – spytałam, siadając na krześle w kuchni.
 - Yhym – odparła Ola. – Dziś ma mieć krócej. Tak mówił.
 - To fajnie – uśmiechnęłam się i w tym momencie poczułam wibrację w kieszeni. Odczytałam otrzymaną wiadomość od Miśka: Obstawiam to pierwsze, bo cię do nieba nie wpuszczą, słoneczko :*. Nie ma to, jak kochający chłopak. Pokręciłam głowa z politowaniem i odpisałam, że to tylko i wyłącznie jego wina, bo sprowadził mnie na ciemną stronę mocy.
Jako, iż mi się nudziło, to poszłam się rozpakować w swoim dawnym pokoju. Miałam tu zabalować jakiś czas z jednodniową przerwą na wizytę w Żorach. Starałam się nie stresować spotkaniem większości jego rodziny, bo to by się mogło źle skończyć i jeśli moje maleństwo nie ma mocnych nerwów, to lepiej nie ryzykować. Wyciągnęłam wszystkie ubrania z walizki i ułożyłam je na pustych półkach w szafie. Ktoś tu musiał sprzątać przed moim przyjazdem, bo nie było ani grama kurzu nigdzie. Muszę pochwalić moją rodzinkę.
Zeszłam z powrotem na dół do kuchni, gdzie urzędowała moja babcia.
 - Jakie piękne zapachy – uśmiechnęłam się. – Pomóc?
 - Siadaj, kochana na tyłku i odpoczywaj. Tobie nie wolno się przemęczać – pogroziła mi palcem.
 - Spokojnie, babciu, czuję się fantastycznie w dodatku mi się nudzi, więc potrzebuję coś robić.
 - To pokrój pomidory. To ci nie powinno zaszkodzić – podała mi deskę, nóż i czerwone warzywa. Cała babcia. Gdy któraś kobieta w rodzinie była w odmiennym stanie, to wyolbrzymiała przy każdej czynności i nie pozwalała nic robić oprócz siedzenia. A ja nie umiałam usiedzieć w miejscu zbyt długo.
 - Blanka, twoja komórka ciągle wydzwania – powiedziała Olga, wchodząc po kilku minutach do pomieszczenia. Wytarłam ręce w ściereczkę i wzięłam od niej przedmiot.
 - Oho, pan niecierpliwy – mruknęłam.
 - To ten twój kawaler, Blaneczko? – zaciekawiła się babcia.
 - Tak. Musze oddzwonić, bo inaczej wyśle FBI żeby sprawdzić, czy żyję – pokręciłam głową i wstałam z krzesła.
 - Troskliwy. To zdecydowanie zaleta. Pozdrów go!
Ubrałam buty oraz kurtkę i postanowiłam się chwilę przejść i przy okazji zadzwonić do tego barana. Odebrał niemal natychmiast.
 - Co tam? – spytał. Czułam, że się szczerzy, jak głupi do sera.
 - Nudzi ci się, że tak wydzwaniasz? –mruknęłam.
 - Chciałem cię usłyszeć, a ty mnie odtrącasz – rzucił urażony. – Co porabiałaś?
I tu postanowiłam się z nim pobawić i sprawdzić jego cierpliwość.
 - Coś fajnego – przygryzłam dolną wargę. Usiadłam na huśtawce za domem.
 - Tak? A co takiego może być fajniejszego ode mnie? – zapytał zaintrygowany.
 - No wiesz, gościa miałam. Mówię ci, takie ciacho – westchnęłam, udając zachwyt. Kurde, dobrą aktorką jestem.
 - Ciacho powiadasz – mruknął niezadowolony. – Kto to?
 - Dawny kolega. Nawet dość blisko byliśmy – zaczęłam zmyślać. Próbowałam się nie roześmiać.
 - Aha..
 - Tylko szkoda, ze Olga mi przyniosła ten telefon. Uznał, że jestem zajęta i wrócił do domu.
 - Ta, bardzo szkoda. Widzę, ze świetnie się bawisz – mówił zirytowany.
 - Na razie się nudzę, ale wieczorem idę z Adikiem na spacer.
 - No kurwa chyba nie – warknął. Aha, połknął haczyk! – Nie wyrobię i tam przyjadę i ten kolo straci wszystkie zęby, a ta jego buźka nie będzie przypominała ciacha, tylko jakiś kurwa precel prędzej.
Wybuchłam wielkim śmiechem. Już nie mogłam się powstrzymać. Zazdrosny Misiek, to wściekły Misiek. Uwielbiałam go denerwować.
 - Ale się dałeś wkręcić! – zaśmiałam się.
 - Blanka, daję słowo, że ci kiedyś zrobię krzywdę za te żarty – warknął.
 - Trzeba sobie życie urozmaicać – wyszczerzyłam się.
 - Boże daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to ją zabiję.
 - Jesteś ateistą, kretynie – trafnie stwierdziłam, chcąc go zgasić.
 - Tonący chwyta się każdej deski ratunku – stwierdził.
 - Jakież to filozoficzne.
 - Skoro ty się lubisz tak bawić, to może ja się przypadkiem natknę na Monikę przed jej domem?
Oho, chciał żebym się wściekła. Ja jednak inteligentna osoba jestem, wbrew pozorom.
 - Michałku, nie ze mną te numery. Nie dam się tak łatwo. Przecież wiem, że Moniki dom jest w Wałczu.
Zaklął siarczyście.
- Jeszcze mi się uda.
 - Nie w tym życiu. Będę kończyć już. Masz pozdrowienia od mojej babci.
 - Też ją pozdrów i przekaż, że ma okropną wnuczkę.
 - Olga się obrazi.
 - Rany, z kim ja jestem? – jęknął.
 - Z twoim największym skarbem – wyszczerzyłam się. – Nasz maluch cię pozdrawia.
 - To go ucałuj ode mnie.
 - No ciekawe, jak pocałuję własny brzuch, inteligencie.
 - Za mało wygimnastykowana jesteś – zaśmiał się.
 - Spadaj, Kubiak.
 - Też cie kocham, Ruda – cmoknął do słuchawki.
 - Blanka, wracaj do środka! Przeziębisz się!
 - Już, już – krzyknęłam do niej, a potem znowu zwróciłam się do Michała. – Serio muszę już kończyć. Pa, Miśku.

Schowałam komórkę do kieszeni i wróciłam do budynku. Dostałam ochrzan od babci, że wyszłam na dwór w cienkiej kurtce, w dodatku bez czapki, szalika i rękawiczek. Poczułam się znowu jakbym miała 8 lat i przyjechała na ferie na wieś. To były beztroskie czasy. Teraz za parę miesięcy miałam stać się matką i to ja będę się martwić, czy moje dziecko jest ubrane odpowiednio do temperatury za oknem. Zabawne, jak ten czas leci. Dopiero co zaczynałam liceum, poznałam Sylwię i Dagmarę, a teraz już od tego wydarzenia minęło 6 lat. Czwarty rok studiów, mężczyzna u boku i dziecko w drodze. W życiu bym nie pomyślała, że tak się moje losy potoczą. Ale jestem zadowolona.

__________________

Dziś o dziwo nie mam wam nic do powiedzenia, więc miłego czytania! :)
Pozdrawiam ;*

26 komentarzy:

  1. uuu jak słodkoooo :> Będe wymiotować tenczoooo :D Ale i tak jest zajebisty :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Sielaneczka *.* Hahah:D Michał jaki zazdrośnik ;D Fajnny rozdział, jak zawsze ;)
    Pozdrawiiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe ja kocham jak oni się kłócą !! Xd
    Jak to nic do powiedzenia? Nawet zadne 50 kom i nowy rozdział jutro? :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ja kocham te historie !!! Michał jako zazdrośnik jest uroczy haha :)
    A babcia Blanki wydaję się być bardzo fajną i ciepłą kobietą.
    Czekam na wspólne święta:)
    I jakie to słodkie jak Michał kazał ucałować maluszka :D
    Pozdrawiam i do kolejnego :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS: To opowiadanie powinni zekranizować :D
      Z Kubiakiem grającym siebie oczywiście :P

      Usuń
    2. Hahahah Zgadzam się z tobą :) i Aga w roli Blaneczki hahah :) Wtedy to jej marzenia się spełnią <3

      Usuń
  5. Blanka to potrafi podgotować Miśka,ale zazdrośnik :D
    Świetny rozdział,nie mogę się doczekać następnego.
    Pozdrawia;*
    p.s Czasami są dni kiedy nie mamy nic do powiedzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sielanki ciąg dalszy, ale lubię tp, czekam na kolejny :))/M

    OdpowiedzUsuń
  7. jak słodko;) M.

    OdpowiedzUsuń
  8. Misiek jest taki słodki jak jest wściekły :) No uwielbiam ich po prostu U W I E L B I A M !!! :D
    Zapraszam na 7 zycie-jest-za-krotki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Kto by nie był zadowolony mając kochającego chłopaka, dziecko w drodze, przyjaciół i kochającą rodzinkę. :)
    Ale ta akcja żeby Misiek był zazdrosny mnie zniszczyła. :D

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam jak oni sie kloca :p to takie slodkie :p do nastepnego :p

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha nie mogę z nich. Oni są tacy uroczy jak się tak sprzeczają:) oj Misiu mega zazdrosny:D
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. jaki słodki rozdział :) Zazdrosny Misiek Bardzo mi się podoba :) Babcia Blanki to fajna kobieta :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wściekły Misiu >>>>>>>>>>>>>>>>>> życie hahahaha
    W sumie fajnie, że babcia Blanki tak dba o nią, żeby nie poroniła :D
    Święta z Michałem będą takie aghfjsghd ♥
    Buziaki :*
    http://podziekuj-swiatu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Uuu... Co to się stało że nic nie chcesz nam powiedzieć :)
    Jak ja kocham jak oni robią sobie na złość ^^ Wtedy to się dopiero dzieje :D
    Jak ja kocham sielaneczke <3
    Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Jesteś jaki Misiek troskliwy :) a rozdział boooooooooooooooski!!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Cudowny rozdział <333
    Uwielbiam te ich rozmowy . Oby takich więcej :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział :) Uwielbiam jak sie Dziku wkurza :D A do tego jest taki troskliwy :) POZDRAWIAM I CZEKAM NA KOLEJNY :* /volleyballforeverx6

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie moge sie doczekac nastepnego :3

    OdpowiedzUsuń
  19. Kocham tego bloga :D Jest świetny pod każdym względem! :* /A.

    OdpowiedzUsuń
  20. fantastyczny;) bardzo wciągnęła mnie ta historia;)B

    OdpowiedzUsuń