- Michał, kuźwa, złaź z tego łóżka – mówiłam
niezadowolona, ponieważ od kilkunastu minut próbowałam zwalić tego wielkiego
lenia z mojego posłania. Niestety zaparł się i nie chce wstać.
- Nie – wyszczerzył się i rozłożył jeszcze
wygodniej.
- Michał, kurwa! – warknęłam. Zaczynał mnie
irytować. Za godzinę powinnam być już w drodze do Wielunia, a ten jakąś szopkę
odstawia. Święta go natchnęły, czy jak?
- Chodź tu do mnie złośnico, patrz jak fajnie
– pociągnął mnie za rękę tak, że wylądowałam na nim.
- Nie mam czasu – mruknęłam, próbując wstać,
ale przewrócił mnie na plecy, a sam zawisł nade mną.
- Masz czas – mruczał, całując moja szyję.
- Michaaaaał – jęknęłam, gdy poczułam jak jego
ręce błądzą pod moją, a właściwie jego koszulką, którą miałam na sobie.
- No proszę cię. Zobaczymy się dopiero za
kilka dni – mówił, odpinając haftki od mojego biustonosza.
- W nocy się nie nasyciłeś? – mruknęłam,
starając się nie reagować na niego, co było ciężkie. Czytałam, że w czasie
ciąży kobiety stają się bardziej napalone, więc podziwiajcie mnie, że mam tak
silną wolę. Michał rano, z takim nie ogarem na głowie i w samych bokserkach
powodował, że ciężko było wstać z łóżka.
- Nie – wyszczerzył się i wpił w moje wargi.
Rany, jak on bosko całował.
- Misiu, muszę jechać – skrzywiłam się.
Czułam, że jego męskość zaczyna rosnąć, a ja bezczelnie przerywam taki moment.
- Nic nie musisz, pojedziesz później –
uśmiechał się cały czas, dłonią badając moje podbrzusze i schodząc coraz niżej.
Ludzie, zaraz mu ulegnę! O nie, tak łatwo nie ma. Resztami silnej woli
odepchnęłam go i się podniosłam. Z jego ust wydobył się jęk zawodu. Zapięłam
swój stanik i poprawiłam koszulkę.
- Koniec tego dobrego, wstawaj – powiedziałam
stanowczo i pociągnęłam go za rękę żeby wstał.
- Ruda diablica – mruknął niezadowolony,
kierując się do łazienki.
- Sfochana księżniczka – odpłaciłam mu się.
Otworzyłam
lodówkę i wyciągnęłam swój jogurt. Zalałam nimi musli. Usiadłam przy stole i
zaczęłam jeść to, co na śniadanie lubiłam najbardziej. Po chwili do
pomieszczenia wszedł Michał. Skrzywił się, widząc co mam w misce.
- Zjadłabyś coś normalnego – rzucił, nalewając
sobie wody do szklanki.
- Jem coś normalnego –wzruszyłam ramionami.
- Pierdolisz – pokręcił głową. – Normalna to
jest np. jakaś kanapka, jajecznica, czy choćby płatki z mlekiem.
- Coś ty taki wkurzony od rana? – mruknęłam,
olewając jego komentarze.
- Musze się z tobą podroczyć, bo nie będziemy
się długo widzieć – puścił mi oczko.
- Przecież w środę przyjadę – wystawiłam mu
język.
- Na pewno nie chcesz żebym po ciebie
przyjechał? – spytał z nadzieją.
- Michał, ile razy mam ci powtarzać, że to nie
jest skomplikowana droga, pokonywałam ją setki razy i dam sobie radę? –
westchnęłam zirytowana.
- Ale dla mnie każdy powód żeby się wyrwać od
wnerwiającej ciotki jest dobry – skrzywił się.
- Sorry, memory – puściłam mu oczko i włożyłam
pustą miskę do zmywarki. Od razu w moim brzuchu poczułam reakcję łańcuchową,
więc trzymając się za usta, pobiegłam do łazienki. Zwróciłam pożywne śniadanko
i się umyłam. Chciałam żeby ten pierwszy trymestr się jak najszybciej skończył,
bo to mnie zaczynało wykańczać. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju żeby się
ubrać (link). Kiedy zakładałam bluzę, to poczułam ręce przyjmującego,
oplatające moją talię. Wtulił twarz w moje włosy.
- Będę tęsknić, ty moja wredoto – zaśmiał się
cicho i pocałował mój kark.
- Ja też, Misiaczku – wyszczerzyłam się i
cmoknęłam go krótko w usta.
- Masz jechać ostrożnie i napisać jak
dojedziesz.
- Skarbie, dobrze wiesz, że lubię depnąć –
poklepałam go po policzku i go minęłam. Jego mina – bezcenna.
Tak, jak to
powiedziałam wcześniej, gdy tylko mogłam to nie oszczędzałam siły w nodze.
Dlatego droga do Wielunia zajęła mi niecałe 2 godziny. Gdy zaparkowałam
samochód na podjeździe, to wyciągnęłam najpierw telefon i napisałam wiadomość
do przyjmującego: Albo przeżyłam tą
drogę, albo w niebie mają dobry zasięg. Nie mogłam się powstrzymać.
Schowałam komórkę i wysiadłam. Wzięłam swoją walizkę z bagażnika i skierowałam
się w kierunku mojego domu rodzinnego. Od razu przywitałam się z psiakami, a
następnie Olgą. Następnie moim przybyciem zainteresowała się babcia, która
przyjechała dnia poprzedniego. Wyprzytulała mnie tak, że przez moment
zaczynałam odpływać z powodu braku dopływu powietrza. Okej, to był żarcik. Ale
babcia Halinka się trzyma, jak na swoje lata i uścisk ma kobieta mocny. Wróżę
karierę w zapasach w kategorii 70+.
- Tata jeszcze w pracy? – spytałam, siadając
na krześle w kuchni.
- Yhym – odparła Ola. – Dziś ma mieć krócej.
Tak mówił.
- To fajnie – uśmiechnęłam się i w tym
momencie poczułam wibrację w kieszeni. Odczytałam otrzymaną wiadomość od Miśka:
Obstawiam to pierwsze, bo cię do nieba
nie wpuszczą, słoneczko :*. Nie ma to, jak kochający chłopak. Pokręciłam głowa
z politowaniem i odpisałam, że to tylko i wyłącznie jego wina, bo sprowadził
mnie na ciemną stronę mocy.
Jako, iż mi się
nudziło, to poszłam się rozpakować w swoim dawnym pokoju. Miałam tu zabalować
jakiś czas z jednodniową przerwą na wizytę w Żorach. Starałam się nie stresować
spotkaniem większości jego rodziny, bo to by się mogło źle skończyć i jeśli
moje maleństwo nie ma mocnych nerwów, to lepiej nie ryzykować. Wyciągnęłam
wszystkie ubrania z walizki i ułożyłam je na pustych półkach w szafie. Ktoś tu
musiał sprzątać przed moim przyjazdem, bo nie było ani grama kurzu nigdzie.
Muszę pochwalić moją rodzinkę.
Zeszłam z powrotem na dół do kuchni, gdzie urzędowała moja babcia.
Zeszłam z powrotem na dół do kuchni, gdzie urzędowała moja babcia.
- Jakie piękne zapachy – uśmiechnęłam się. –
Pomóc?
- Siadaj, kochana na tyłku i odpoczywaj. Tobie
nie wolno się przemęczać – pogroziła mi palcem.
- Spokojnie, babciu, czuję się fantastycznie w
dodatku mi się nudzi, więc potrzebuję coś robić.
- To pokrój pomidory. To ci nie powinno
zaszkodzić – podała mi deskę, nóż i czerwone warzywa. Cała babcia. Gdy któraś
kobieta w rodzinie była w odmiennym stanie, to wyolbrzymiała przy każdej
czynności i nie pozwalała nic robić oprócz siedzenia. A ja nie umiałam
usiedzieć w miejscu zbyt długo.
- Blanka, twoja komórka ciągle wydzwania –
powiedziała Olga, wchodząc po kilku minutach do pomieszczenia. Wytarłam ręce w
ściereczkę i wzięłam od niej przedmiot.
- Oho, pan niecierpliwy – mruknęłam.
- To ten twój kawaler, Blaneczko? –
zaciekawiła się babcia.
- Tak. Musze oddzwonić, bo inaczej wyśle FBI
żeby sprawdzić, czy żyję – pokręciłam głową i wstałam z krzesła.
- Troskliwy. To zdecydowanie zaleta. Pozdrów
go!
Ubrałam buty
oraz kurtkę i postanowiłam się chwilę przejść i przy okazji zadzwonić do tego
barana. Odebrał niemal natychmiast.
- Co
tam? – spytał. Czułam, że się szczerzy, jak głupi do sera.
- Nudzi ci się, że tak wydzwaniasz?
–mruknęłam.
- Chciałem
cię usłyszeć, a ty mnie odtrącasz – rzucił urażony. – Co porabiałaś?
I tu
postanowiłam się z nim pobawić i sprawdzić jego cierpliwość.
- Coś fajnego – przygryzłam dolną wargę.
Usiadłam na huśtawce za domem.
- Tak? A
co takiego może być fajniejszego ode mnie? – zapytał zaintrygowany.
- No wiesz, gościa miałam. Mówię ci, takie
ciacho – westchnęłam, udając zachwyt. Kurde, dobrą aktorką jestem.
- Ciacho
powiadasz – mruknął niezadowolony. – Kto
to?
- Dawny kolega. Nawet dość blisko byliśmy –
zaczęłam zmyślać. Próbowałam się nie roześmiać.
- Aha..
- Tylko szkoda, ze Olga mi przyniosła ten
telefon. Uznał, że jestem zajęta i wrócił do domu.
- Ta,
bardzo szkoda. Widzę, ze świetnie się bawisz – mówił zirytowany.
- Na razie się nudzę, ale wieczorem idę z
Adikiem na spacer.
- No
kurwa chyba nie – warknął. Aha, połknął haczyk! – Nie wyrobię i tam przyjadę i ten kolo straci wszystkie zęby, a ta jego
buźka nie będzie przypominała ciacha, tylko jakiś kurwa precel prędzej.
Wybuchłam
wielkim śmiechem. Już nie mogłam się powstrzymać. Zazdrosny Misiek, to wściekły
Misiek. Uwielbiałam go denerwować.
- Ale się dałeś wkręcić! – zaśmiałam się.
- Blanka,
daję słowo, że ci kiedyś zrobię krzywdę za te żarty – warknął.
- Trzeba sobie życie urozmaicać –
wyszczerzyłam się.
- Boże
daj mi cierpliwość, bo jak dasz mi siłę, to ją zabiję.
- Jesteś ateistą, kretynie – trafnie
stwierdziłam, chcąc go zgasić.
- Tonący
chwyta się każdej deski ratunku – stwierdził.
- Jakież to filozoficzne.
- Skoro
ty się lubisz tak bawić, to może ja się przypadkiem natknę na Monikę przed jej domem?
Oho, chciał
żebym się wściekła. Ja jednak inteligentna osoba jestem, wbrew pozorom.
- Michałku, nie ze mną te numery. Nie dam się
tak łatwo. Przecież wiem, że Moniki dom jest w Wałczu.
Zaklął
siarczyście.
- Jeszcze mi się uda.
- Nie w tym życiu. Będę kończyć już. Masz
pozdrowienia od mojej babci.
- Też ją
pozdrów i przekaż, że ma okropną wnuczkę.
- Olga się obrazi.
- Rany,
z kim ja jestem? – jęknął.
- Z twoim największym skarbem – wyszczerzyłam
się. – Nasz maluch cię pozdrawia.
- To go
ucałuj ode mnie.
- No ciekawe, jak pocałuję własny brzuch,
inteligencie.
- Za
mało wygimnastykowana jesteś – zaśmiał się.
- Spadaj, Kubiak.
- Też
cie kocham, Ruda – cmoknął do słuchawki.
- Blanka, wracaj do środka! Przeziębisz się!
- Już, już – krzyknęłam do niej, a potem znowu
zwróciłam się do Michała. – Serio muszę już kończyć. Pa, Miśku.
Schowałam
komórkę do kieszeni i wróciłam do budynku. Dostałam ochrzan od babci, że
wyszłam na dwór w cienkiej kurtce, w dodatku bez czapki, szalika i rękawiczek.
Poczułam się znowu jakbym miała 8 lat i przyjechała na ferie na wieś. To były
beztroskie czasy. Teraz za parę miesięcy miałam stać się matką i to ja będę się
martwić, czy moje dziecko jest ubrane odpowiednio do temperatury za oknem.
Zabawne, jak ten czas leci. Dopiero co zaczynałam liceum, poznałam Sylwię i
Dagmarę, a teraz już od tego wydarzenia minęło 6 lat. Czwarty rok studiów,
mężczyzna u boku i dziecko w drodze. W życiu bym nie pomyślała, że tak się moje
losy potoczą. Ale jestem zadowolona.
__________________
Dziś o dziwo nie mam wam nic do powiedzenia, więc miłego czytania! :)
Pozdrawiam ;*
Pozdrawiam ;*
uuu jak słodkoooo :> Będe wymiotować tenczoooo :D Ale i tak jest zajebisty :*
OdpowiedzUsuńSielaneczka *.* Hahah:D Michał jaki zazdrośnik ;D Fajnny rozdział, jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiiam ;)
Hehe ja kocham jak oni się kłócą !! Xd
OdpowiedzUsuńJak to nic do powiedzenia? Nawet zadne 50 kom i nowy rozdział jutro? :*
Jak ja kocham te historie !!! Michał jako zazdrośnik jest uroczy haha :)
OdpowiedzUsuńA babcia Blanki wydaję się być bardzo fajną i ciepłą kobietą.
Czekam na wspólne święta:)
I jakie to słodkie jak Michał kazał ucałować maluszka :D
Pozdrawiam i do kolejnego :*
PS: To opowiadanie powinni zekranizować :D
UsuńZ Kubiakiem grającym siebie oczywiście :P
Hahahah Zgadzam się z tobą :) i Aga w roli Blaneczki hahah :) Wtedy to jej marzenia się spełnią <3
UsuńBoski
OdpowiedzUsuńBlanka to potrafi podgotować Miśka,ale zazdrośnik :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział,nie mogę się doczekać następnego.
Pozdrawia;*
p.s Czasami są dni kiedy nie mamy nic do powiedzenia :)
Sielanki ciąg dalszy, ale lubię tp, czekam na kolejny :))/M
OdpowiedzUsuńjak słodko;) M.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :D
OdpowiedzUsuńMisiek jest taki słodki jak jest wściekły :) No uwielbiam ich po prostu U W I E L B I A M !!! :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na 7 zycie-jest-za-krotki.blogspot.com
Kto by nie był zadowolony mając kochającego chłopaka, dziecko w drodze, przyjaciół i kochającą rodzinkę. :)
OdpowiedzUsuńAle ta akcja żeby Misiek był zazdrosny mnie zniszczyła. :D
Uwielbiam jak oni sie kloca :p to takie slodkie :p do nastepnego :p
OdpowiedzUsuńHahaha nie mogę z nich. Oni są tacy uroczy jak się tak sprzeczają:) oj Misiu mega zazdrosny:D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
jaki słodki rozdział :) Zazdrosny Misiek Bardzo mi się podoba :) Babcia Blanki to fajna kobieta :)
OdpowiedzUsuńWściekły Misiu >>>>>>>>>>>>>>>>>> życie hahahaha
OdpowiedzUsuńW sumie fajnie, że babcia Blanki tak dba o nią, żeby nie poroniła :D
Święta z Michałem będą takie aghfjsghd ♥
Buziaki :*
http://podziekuj-swiatu.blogspot.com/
Uuu... Co to się stało że nic nie chcesz nam powiedzieć :)
OdpowiedzUsuńJak ja kocham jak oni robią sobie na złość ^^ Wtedy to się dopiero dzieje :D
Jak ja kocham sielaneczke <3
Pozdrawiam Dooma :)
Jesteś jaki Misiek troskliwy :) a rozdział boooooooooooooooski!!!!
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <333
OdpowiedzUsuńUwielbiam te ich rozmowy . Oby takich więcej :D
Pozdrawiam :*
Świetny rozdział :) Uwielbiam jak sie Dziku wkurza :D A do tego jest taki troskliwy :) POZDRAWIAM I CZEKAM NA KOLEJNY :* /volleyballforeverx6
OdpowiedzUsuńŚwietny *.*
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac nastepnego :3
OdpowiedzUsuńBOSKI :*****
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga :D Jest świetny pod każdym względem! :* /A.
OdpowiedzUsuńfantastyczny;) bardzo wciągnęła mnie ta historia;)B
OdpowiedzUsuń