28.07.2014

Rozdział 120

Mecz Jastrzębi był na szczęście emitowany w telewizji, więc punktualnie o 20:25 zasiadłyśmy z dziewczynami na naszej kanapie w salonie i włączyłyśmy odpowiedni kanał. Pierwszy set raczej nie będzie miło zapamiętany, ponieważ pomarańczowi nie grali w nim tak, jak powinni. Na całe szczęście po drugim na tablicy widniał wynik 1:1. Trzecia partia była już w miarę wyrównana, jednak w końcówce to goście okazali się silniejszy. Czwarty i zarazem ostatni set był po prostu wspaniały. Nadziwić się nie mogłam, jak Kubiak szalał w ataku. Co chwilę piszczałam, skacząc jak nienormalna. Była tylko jedna rzecz, która mnie tak w Michale irytowała.
 - Człowieku, weź w końcu poślij flota – mówiłam pod nosem, patrząc jak zawodnik z trzynastką na plecach zmierza w pole zagrywki. Niestety moje słowa nie dotarły do Austrii i Michał serwował z wyskoku. Jego zagrywka nie sprawiła problemu w przyjęciu, więc gospodarze wyprowadzili skuteczny atak.
 - Kurwa, mówiłam ci coś – wkurzyłam się.
 - Spokojnie – zaśmiała się Daga. – Przecież nie zepsuł.
 - Ale to za łatwe było!
 - Się ciesz, że prowadzimy – Sylwia szturchnęła mnie w ramię.
 - Głupi ma zawsze szczęście – powiedziałam, mając oczywiście na myśli swojego chłopaka.
Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla gości, czym polska drużyna zapewniła sobie awans do fazy play – off Ligi Mistrzów. Pozostał tylko jeden, ale za to bardzo trudny mecz. Halkbank nie był byle jaką drużyną i na pewno nie odpuści.
Miałam zadzwonić do Michała, ale tak się jakoś stało, że gdy położyłam się w łóżku już czysta i umyta, to zasnęłam. Niestety on postanowił zatelefonować. Niechętnie otworzyłam oczy i zerknęłam na wyświetlacz telefonu. Była 2 w nocy! No jego to chyba powaliło kompletnie. Szykuje się ochrzan.
 - Czy ty wiesz, która jest godzina? – warknęłam.
 - Coś koło drugiej – czułam, że się szczerzy.
 - Więc czemu, kretynie jeszcze nie śpisz?
 - Trener dał nam wolne i postanowiliśmy się wybrać z chłopakami na klubu – tłumaczył, jednak jego głos nie brzmiał jak zwykle, a wyrazy nie były wyraźne. Wniosek był jasny.
 - Misiek, ile ty wypiłeś, że jesteś pijany? – zdziwiłam się. – Przecież ty masz taką głowę mocną!
 - Ja pijany? Ale wymyśliłaś – oburzył się. – Wypiłem trochę dla towarzystwa.
 - Trochę, czyli?
 - No tak, jedną, dwie, a może trzy… - bełkotał.
 - No, ale co?
 - Butelki.
Zaśmiałam się.
 - Przecież to mało. 3 butelki na tylu wielkoludów?
 - 3 butelki na jednego – wyjaśnił, a ja przestałam się śmiać.
 - Że co proszę?!
 - Kotek, ale nie zmieniaj tematu, bo ja tu dzwonię w całkowicie innej i baardzo poważnej sprawie. Poza tym, ty nie możesz się denerwować.
 - No to mów, bo chcę spać – westchnęłam.
 - Bo ja mam teraz taką dziwną ochotę powiedzenia ci, że jesteś dla mnie cholernie ważna, wiesz? Bo ja cię tak strasznie kocham i kurwa ja bym naprawdę sobie nie darował jakbym cię stracił. Blanka, bo ja wiem, że życie ze mną nie jest łatwe, ale wytrzymasz ze mną? – bełkotał, a ja uśmiechnęłam się pod nosem i zrobiło mi się strasznie ciepło w środku. Niby był nawalony w trzy dupy, jak nie gorzej i w sumie chyba było to pierwszy raz w życiu u niego, ale wiedziałam, że był szczery w tym, co mówił i dlatego nie byłam na niego zła, że się tak spił.
 - Wytrzymam, gamoniu – zaśmiałam się. – Też cię kocham, Misiek.
 - Kocham cię, kocham cię, kocham cie, kocham… - powtarzał w kółko, aż zaczęłam się śmiać.
 - Jesteś powalony, Kubiak – parsknęłam śmiechem.
 - Powalony? – przetwarzał powoli moje słowa. – Ale ja stoję, nikt mnie nie powalił.
 - Boże, jaki ty jesteś głupi po pijaku – pokręciłam głową.
 - Już ci mówiłem, że ja nie jestem pijany! Umiem zrobić jaskółkę. Pokażę ci! – rzucił i chyba nie do końca ogarniał, że nie mogę zobaczyć przez telefon, jak robi tą jaskółkę. – Mały, trzymaj telefon. Udowodnię Blance, że nie jestem pijany.
Aż strach pomyśleć, co on sobie zrobi.
 - Kurwa, kto tu położył to krzesło?! – usłyszałam, zaraz po jakimś huku. Potem w słuchawce rozległ się śmiech Libero.
 - Hej, Blanka. Z tej strony jedyny trzeźwy tej imprezy – zaczął Damian. – Twój facet właśnie rozwalił krzesło.
 - A cały chociaż jest ten kretyn? – spytałam z politowaniem.
 - Raczej tak. W tym stanie, to on nic nie czuje – zaśmiał się.
 - Weź mi go nagraj. Nigdy w życiu nie widziałam go pijanego – wyszczerzyłam się.
 - Dla ciebie wszystko. Będziesz miała udokumentowaną każdą jego wtopę od teraz – czułam, że się uśmiechnął. – Sorry, ale chyba muszę kończyć, bo Michał właśnie zaczął się zwierzać barmanowi.
 - Co mu mówi? – zaciekawiłam się.
 - Coś o tym, że będzie ojcem, ale przeplata w to włoski, a tego to ja nie umiem.
 - Rany, jaki z niego kretyn – pokręciłam głową.
 - Ty lepiej przemyśl, z kim ty chcesz życie spędzić – parsknął śmiechem.
 - Możesz powiedzieć temu głupkowi, że go kocham – uśmiechnęłam się.
 - Przekażę, przekażę. Dobranoc, Blanka – pożegnał się i rozłączył. Zaśmiałam się sama do siebie, kręcąc głową. Michał był czasem jak takie duże dziecko. Strasznie chciałam go teraz widzieć. Kilka minut później, gdy już przysypiałam, to dostałam wiadomość. Westchnęłam. Jeżeli Michał chciał żebym nie zasnęła tej nocy, to przestanę być taka miła i zapomnę, że był słodki z tym swoim wyznaniem. Odczytałam jednak wiadomość i uśmiech od razu wkradł mi się na twarz.

Ti Amo Mio Amore :*

Mógł się opijać częściej, skoro był wtedy taki kochany i nagle zachciało mu się okazywać uczucia. Zdecydowanie lepsze to, niż kłótnie. Już tej nocy nikt mi przeszkodził, więc mogłam spokojnie spać.

Rano, jak zwykle odbębniłam ten  poranny rytuał w łazience, do którego od niedawna dochodziły także mdłości. Ubrałam się (link) i poszłam coś zjeść. W kuchni siedziała Sylwia i robiła sobie kanapki. Przywitałam się z nią.
 - Mogę wiedzieć, z kim ty w środku nocy gadałaś? – zapytała Woźniak.
 - Z Michałem – odparłam, wyciągając z lodówki jogurt.
 - Czemu on nie spał? – zdziwiła się.
 - Trener dał im wolne, więc poszli świętować. Pierwszy raz słyszałam go pijanego – zaśmiałam się, wspominając tą rozmowę.
 - Pieprzysz – otworzyła szeroko oczy. – Serio się najebał?
 - Serio, serio – kiwnęłam głową.
 - To ciekawych rzeczy pewnie wysłuchiwałaś – zaśmiała się.
 - Szczerze, to jak dla mnie on może często być w takim stanie – wyszczerzyłam się.
 - Tak? To co takiego mówił? – oczy jej zabłyszczały z ciekawości. Ta, to wszystko wiedzieć chciała.
 - Że mnie kocha – uśmiechnęłam się promiennie i wyciągnęłam telefon, w celu pokazania blondynce wiadomości.
 - No, no. Faktycznie słodkie – przyznała.
 - Wiem – poruszyłam brwiami. Zjadłam swoje musli i pojechałam na uczelnię.

W trakcie przerwy w zajęciach poszliśmy do bufetu na dole, by coś zjeść. Ostatnio miałam taki apetyt, że jadłabym i jadła. Odeszłam jednak na chwilę od Kacpra i Karoliny by wykonać jeden telefon. Po kilku sygnałach siatkarz odebrał.
 - Halo? – zaczął, dziwnym głosem. Oho, kac morderca nie ma serca.
 - Główka boli? – zaśmiałam się.
 - A weź – jęknął. – Nigdy więcej. Nie mam pojęcia, jak to się stało, że się tak opiłem.
 - Każdego to musi dopaść. Nawet ciebie.
 - Podobno do ciebie dzwoniłem. Bardzo się zbłaźniłem? – spytał.
 - Tak troszeczkę.
 - Zła jesteś?
 - Ani trochę – uśmiechnęłam się. – Za słodki i kochany byłeś.
 - Tak, to co mówiłem? – zaciekawił się.
 - Powtarzałeś, że mnie kochasz i mówiłeś, jak bardzo jestem dla ciebie ważna.
 - To akurat jest prawda, kotek – powiedział ciepło.
 - Na trzeźwo też bym nie pogardziła takim wyznaniem – mruknęłam.
 - Jaka ty nagle wymagająca – zaśmiał się.
 - Coś ci nie pasuje? – uniosłam jedną brew.
 - Wszystko mi w tobie pasuje. Nawet aż za bardzo – cmoknął do słuchawki.
 - Ti Amo, Misiek.
 - Ti Amo, skarbie.
Popatrzcie, nawet włoskiego się dzięki niemu nauczyłam. Posiadanie faceta ma także funkcję dydaktyczną. Trzeba to zapamiętać. Ale zgłupieć przy nim też nieraz można.
Do końca zajęć nie robiliśmy w sumie nic ciekawego. Dostałam smsa od Dagi, że chce się ze mną wybrać na zakupy i wpadnie pod moją uczelnię. Zgodziłam się od razu, bo moja szafa dawno nie była odświeżana. Wychodząc z budynku zauważyłam w oddali znajomą postać, więc pożegnałam się ze znajomymi i podeszłam do przyjaciółki, cmokając ją w policzek na powitanie. Uśmiechnęła się niemrawo. Przez całą drogę do centrum handlowego była jakaś dziwna, ale nie chciałam jej na razie wypytywać, bo gdy tylko zaczynałam temat jej nastroju, to zmieniała temat. Te lata przyjaźni z nią nauczyły mnie, że sama w końcu powie. I zrobiła to po jakiś dwóch godzinach, gdy czując zmęczenie usiadłyśmy w kawiarni, zamawiając coś do picia.
 - Hubert mnie zdradza – spuściła głowę, a ja myślałam, że udławię się pomarańczowym Tymbarkiem. Udało mi się jakoś połknąć płyn.
 - Że co robi? – otworzyłam szeroko oczy.
 - No zdradza – syknęła. – Nie wiesz, co to znaczy?
 - Spokojnie. Masz pewność?
 - No niby nie, ale dużo na to wskazuje – westchnęła i bezsensownie mieszała łyżeczką w herbacie.
 - Skoro go nie przyłapałaś, ani on ci o tym nie powiedział, to nie możesz być pewna – starałam się ją podnieść na duchu.
 - Sama byłaś pewna, że Michał cię zdradza z tą Kamilą – wbiła we mnie spojrzenie. Kurde, skubana miała rację.
 - Ale na szczęście się myliłam – powiedziałam. – A dlaczego w ogóle myślisz, że cię zdradza? Przecież Hubercik jest wpatrzony w ciebie, jak w obrazek.
 - Ale ostatnio prawie w ogóle nie ma dla mnie czasu. Jak się spotkamy to niby taki milutki, ale czasem mam wrażenie, że myślami jest gdzie indziej. W dodatku, jak proponuję jakieś wyjście, to coraz częściej się czymś wykręca.
 - I po tym stwierdzasz, że cię zdradza? – zdziwiłam się.
 - Nie tylko – pokręciła głową. – Wczoraj wieczorem powiedział, że nie miał czasu, a jak wychodziłam ze sklepu, to gadał przed klatką z jakąś laską.
 - Może to tylko znajoma?
 - Ze znajomą by się tak nie przytulał – mruknęła.
 - Daguś – zaczęłam, posyłając jej współczujące spojrzenie. Doskonale wiedziałam ,jak się czuje.
 - Blanka, co ja mam robić? – spojrzała na mnie smutnymi oczami. – Byłaś w podobnej sytuacji przecież.
 - No i wiesz, że u mnie niezbyt dobrze się skończyło, ale nie każda taka sytuacja jest identyczna.
 - Ale ja po prostu za bardzo go kocham, żeby go stracić – widziałam, że walczy ze sobą żeby się nie rozpłakać.
 - Chodź tu do mnie – powiedziałam, a ona od razu się do mnie przytuliła. – Hubert cie nie zdradza. Musi być jakieś inne wyjaśnienie, a ja się dowiem jakie. Po to mnie masz, co nie?
 - Może lepiej będzie, jak mu nie będziesz mówić o tej rozmowie – pokręciła głową.

 - Jeśli nie chcesz, to nie będę z nim gadać – trochę skłamałam, bo jeśli chodzi o moich przyjaciół, to trochę nie byłam czasem szczera. Najważniejsze było dla mnie ich szczęście, a moja ciekawska natura musiała wygarnąć od Huberta, w co on pogrywa. Miałam nadzieję, że przypuszczenia blondynki nie są prawdziwe, bo w przeciwnym przypadku musiałabym sąsiada wykastrować.

_______________________

I jak sie podoba?
Zapraszam na nowego bloga, 1 rozdział już jest ;) Kilka osób pisało, że czemu raz w tygodniu. No cóż, mam napisane tylko kilka rozdziałów na przód, a jak wiem że jest ich mało, to weny nie mam i nagle między jednym rozdziałem, a drugim zrobiłaby się dziura w postaci miesiąca. Zrozumcie mnie ;/ Tutaj jest inaczej, bo rozdziałów jest więcej, ale tam około 10. Jak mam 10 tygodni w głowie, to mogę pisać, a jakby było już o połowe mniej, to mam blokadę ;/
Pozdrawiam ;*

18 komentarzy:

  1. Haha, Misiek jaki po pijaku kochany*.*
    Ciekawe co ten Hubercik zrobił, jeżeli to prawda że zdradza Dage to go znajde i wykastruje!! Hah;D
    Zapraszam do siebie na 5 rozdział;) jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak słodko;) rozumiemy cie i będziemy czekać;) M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże Misiu jaki słodziak,normalnie się rozmarzyłam i będę kazała swojemu chłopakowi tak do mnie dzwonić i mówić :)
    Czekam na kolejny z niecierpliwością i mam nadzieję że Huber Dagi nie zdradza.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Hehe pijany Kubiak - i love it !!!♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. ale Misiek jest kochany po pijaku:D nie dziwię się, że Blance miło się zrobiło po takich słowach od ukochanego:) mam nadzieję, że cała ta sytuacja z Hubertem to jedno wielkie nieporozumienie i da się to jakoś wszystko wytłumaczyć:)

    pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
    zraniona-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział jak zwykle.zajebisty, pijany Misiek taki suodki *-*
    Mam nadzieję że Hubert nie zdradza Dagi, ale ty lubisz komplikować życie ;))
    Pozdrawiam i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  7. nono jaki przesłodki ten rozdział :) Ja takie lubię :))

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale kochany ten Misiek się robi po alkoholu, no naprawdę. :) Widać, że bardzo się z Blanką kochają.
    Ciekawa jestem o co chodzi z Hubertem, ale sądzę, że Blanka to wszystko wyjaśni. W końcu to ona, a ona tak tego nie zostawi. :)
    Co do drugiego bloga, ja rozumiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hahhaha Misiek najebany ? To do niego nie podobne hahah :) Niech będzie wszystko wporzadku z Daga :) Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czy on tylko po pijaku musi być taki kochany :) Oby tylko przypuszczenia Dagi się nie sprawdziły :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dlaczego pijany Misiu tak mnie rozczula?:( Tak się ciepło na sercu robi, jak się czyta te wyznania Michałka :D
    Blanka kastruje Huberta, hit roku, proszę państwa, biletów zabrakło!
    Rozumiem Cię, będziemy czekać co tydzień na nowy rozdział :)
    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jeju *.* Ale Michał jest słodki ! :)
    Taki kochany Misiek :D
    Myślę, ze Hubert szykuje Dagmarze jakąś niespodziankę :)
    Pozdarwiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  13. jak zwykle bardzo fajnie :) Lilka

    OdpowiedzUsuń
  14. michał jest zajebisty te wyznanie mnie powaliło aż spadłam z łóżka i teraz tyłek mnie boli

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialny <3
    Faktycznie, Michał mógłby być częściej pijany :D
    Współczuje Dadze. Mam nadzieję, że to będzie nieprawda...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń