21.07.2014

Rozdział 116

Nie mogłam sobie poradzić z dręczącymi mnie myślami. Wieczorem, gdy wszystkie trzy byłyśmy w domu, to postanowiłam porozmawiać z dziewczynami. Może one podniosą mnie jakoś na duchu.
 - Spokojnie, to na pewno nie jest dziecko Kacpra – starała się mnie uspokoić Sylwia.
 - Pójdziesz do lekarza, a on ci powie, który to jest tydzień ciąży. Wtedy będziesz miała pewność – przytuliła mnie Daga.
 - Cholera, już było dobrze, to on musiał wyskoczyć z tym smsem – warknęłam zła.
 - A odpisałaś mu coś w ogóle?
 - Odpisałam – kiwnęłam głową – że na pewno Michała. Nie musi wiedzieć o moich wątpliwościach, które sam zresztą wywołał.
 - Nigdy go nie lubiłam – mruknęła blondynka.
 - Zdążyłyśmy zauważyć – stwierdziła z przekąsem druga przyjaciółka.
 - Ej, miałyście ze mną gadać, a nie kłócić się na temat Kacpra – przypomniałam.
 - Przepraszam – westchnęła Zając.
 - Głowa do góry, Blanka – uśmiechnęła się Woźniak. – Bez względu na wszystko, to Michał będzie ojcem. Sama widzisz, jak się chłopak wkręcił.
 - No właśnie – spuściłam wzrok. – To by go załamało i wtedy by mnie na pewno zostawił.
 - Przestań o tym zostawianiu – Dagmara wywróciła oczami. – Nikt cię nie chce zostawiać, a już na pewno nie Michał. Przecież on żyć bez ciebie nie może.
 - No ale może mnie znienawidzić przez to i znowu wrócimy do tego, co było na początku – podciągnęłam kolana pod brodę.
 - Ja pierdole, przestań histeryzować – warknęła wkurzona już Syśka.
 - Jestem w ciąży, wolno mi – mruknęłam.
 - Znalazła sobie uniwersalne wytłumaczenie – pokręciła głową druga blondynka.
 - Popatrz na mnie i słuchaj uważnie, bo drugi raz nie powtórzę – kazała Woźniak. Spojrzałam zatem na nią. – To dziecko niezależnie od biologicznego ojca będzie dzieckiem Michała. Nawet jeśli to Kacper okaże się tym, które je spłodził, to Kubiak cię nie zostawi, bo za bardzo cię kocha. I pokocha też to dziecko, które będzie wasze. Jasne? A ty masz teraz przestać się dołować i myśleć pozytywnie. Sądzisz, że podczas jednego głupiego razu akurat narodziło się to dziecko? No pomyśl logicznie.
Faktycznie, blondynka miała rację. Za bardzo się tym wszystkim przejmowałam. W ogóle od jakiegoś czasu nie panowałam nad swoimi emocjami. Teraz przynajmniej wiedziałam, że to wszystko przez te buzujące hormony. Ja w ciąży to chyba mieszanka wybuchowa. Ciekawe, czy moi przyjaciele to przeżyją.

Obudziłam się rano i nie miałam nawet najmniejszej ochoty żeby podnieść się z łóżka. Niestety studia zobowiązywały. Od lutego będę już miała spokój. Choć w sumie to będę tęskniła za zajęciami, bo przecież kocham fotografię. Niestety ze względu na dziecko będę musiała trochę odpocząć. Ale zdjęcia robić będę dalej, rzecz jasna.
Wstałam i poszłam jak zwykle do łazienki. Potem coś zjadłam i wróciłam do pokoju żeby się ubrać. Co chwilę ziewałam. Tak to jest, gdy do późna się rozmawia przez telefon z Michałem. Po zajęciach miałam jechać prosto do Wielunia. W końcu były Mikołajki. Miałam prezent dla taty i Olgi. Ta druga wciąż jeszcze chora była. Zapewne cieszy się z braku szkoły, ale z braku basenu to już niekoniecznie. Ona najchętniej by z tego miejsca nie wychodziła. Ah, ci sportowcy. Wpakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do auta. Tego, czego najbardziej bałam się podczas wizyty w domu rodzinnym to informacja, którą miałam bliskim przekazać. Bałam się ich reakcji. Kubiak obiecał, że jak wróci z Kielc to przyjedzie żebym nie była sama. Trochę jego obecność podniesie mnie na duchu.
Dojechałam na uczelnię. Wiatr, nazwany Ksawerym nieźle szalał. Źle się szło i jechało. Wyczuwałam, że droga do Wielunia długo mi zajmie.
Weszłam na salę. Byłam jedną z ostatnich. Kacper wesoło rozmawiał z Karoliną. Zauważyłam obok dziewczyny małe pudełeczko z kokardą. Czyżby Woliński sprawił jej niespodziankę? Zapewne zaraz Karola się pochwali, znając ją. Przywitałam się z nimi.
 - Wesołych Mikołajek – powiedział brunet z uśmiechem. Odwzajemniłam gest.
 - Nawzajem – odparłam.
 - Popatrz, co dostałam – uśmiechnęła się szeroko Karolina, pokazując mi pakunek. W środku był identyczny wisiorek jak mój. – Mamy teraz takie same – zaśmiała się.
Puściłam oczko Wolińskiemu. Wiedziałam, że kupił koleżance taki wisiorek, bo spodobał jej się mój. Nie porozmawialiśmy długo, bo przyszedł Zieliński. Miał na sobie czapkę św. Mikołaja.
 - Dzisiaj trochę spontaniczne zajęcia, moi drodzy – powiedział uśmiechnięty. – Zabieramy aparaty i idziemy się przejść i polować na mikołajkowe zdjęcia.
Wszystkim ten pomysł przypadł do gusty. Ubraliśmy z powrotem swoje kurtki i zabraliśmy nasz sprzęt. Szliśmy ulicami Katowic i robiliśmy zdjęcia wszystkim świątecznym ozdobom i wystawom, jakie tylko napotkaliśmy. Zahaczyliśmy też o galerie handlową, gdzie Mikołaj rozdawał dzieciom prezenty. Takie zajęcia to ja mogłam mieć zawsze. Było przy tym dużo śmiechu. Przed 14 zameldowaliśmy się pod uczelnią, gdzie wykładowca się z nami pożegnał. Z okazji Mikołajek skończyliśmy wcześniej. Bardzo mnie to cieszyło. Pożegnałam się z wszystkimi i wsiadłam do swojego BMW. Ruszyłam w podróż do mojego kochanego, rodzinnego miasta. Tak, jak przeczuwałam droga trwała dłużej, niż zwykle, bo wyjechałam o 14, a tabliczkę z napisem WIELUŃ minęłam po 17. W samą porę na mecz – pomyślałam sobie. Dawno nie oglądałam meczu z rodzinką. Weszłam do domu i jako pierwszy przywitał się ze mną Hektor. Od razu wręczyłam mu prezent, czyli jakąś gumową zabawkę. Zaraz potem przyleciał nowy domownik, czyli Feliks. Dla niego też miałam zabawkę. Ucieszone zwierzaki od razu poleciały do salonu i zaczęły się bawić. Zaśmiałam się, kręcąc głową. Ściągnęłam kurtkę i odwiesiłam ją na wieszaku. W końcu raczył się pojawić mój tata i Olga zeszła z góry. Przywitałam się z nimi i od razu na wstępie wręczyłam prezenty. Znając mnie, to mogłam o tym potem zapomnieć. Tata ucieszył się z perfumów, które dla niego wybrałam, a Ola z koszulki Jastrzębskiego Węgla z podpisami wszystkich zawodników.
 - A ty, młoda, to mi wcale na chorą nie wyglądasz – stwierdziłam ze śmiechem, gdy ta skakała z radości, przytulając koszulkę.
 - Chwilowy przypływ energii – wyszczerzyła się.
 - Chodź, podgrzeję ci obiad – uśmiechnął się tata.
 - Tylko szybko, bo zaraz mecz – uśmiechnęłam się promiennie.
 - Wiem, wiem – zaśmiał się mój ojciec. Zjadłam posiłek, miło rozmawiając z tatą. Olga już koczowała w salonie na mecz, mając na sobie nowy nabytek. Przed 18 poszliśmy do niej i wygodnie usadowiliśmy się na kanapie.
Pierwszy set był w miarę spokojny. Jastrzębianie od początku utrzymywali przewagę i nawet na moment jej nie wypuścili. Cieszyłam się z dobrej dyspozycji siatkarzy. W drugiej partii pojawiły się jednak problemy. Kielczanie odskoczyli o parę oczek, ale pomarańczowi ich szybko dogonili. Szli punkt za punkt. W końcówce musieli już grać na przewagi i niestety na tablicy wyników pokazało się 1:1. Zacisnęłam mocniej kciuki, aby następne 2 sety padły łupem gości. I moje modlitwy zostały wysłuchane. Mecz zakończył efektowny blok Kubiaka. Uśmiechnęłam się szeroko. Ten uśmiech mi się jeszcze bardziej poszerzył, gdy statuetka najlepszego zawodnika spotkania powędrowała do ojca tej małej kruszyny w moim brzuchu. Pisnęłam szczęśliwa i aż podskoczyłam.
 - Ten twój Michał to nie za dużo ma tych nagród? – spytała Ola z uśmiechem.
 - Im więcej, tym lepiej – wyszczerzyłam się. – Brawo, Misiu!
 - Jak jutro przyjedzie, to mu pogratuluję osobiście – wtrącił tata.
 - No ale trzeba przyznać, że zajebiście gra – stwierdziła moja siostra.
 - Ty sobie młoda uważaj na słowa – pogroziłam palcem, a ona tylko zrobiła minę niewiniątka.

Następnego dnia obudziłam się koło godziny 9. Wzięłam swoje ubrania (link) i poszłam do łazienki się przebrać. Oczywiście moje poranne mdłości dały o sobie znać. Żeby nie było słychać, jak wymiotuję, to odkręciłam kurek w umywalce. Szum wody doskonale zagłuszył wszystkie niepożądane dźwięki. Umyłam twarz, wcześniej wstając. Nie znosiłam wymiotować. Zaczynało mnie to już męczyć. Poczytałam sporo o ciąży i te objawy powinny zniknąć wraz z początkiem drugiego trymestru. Niestety na razie musiałam się pomęczyć. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam na dół. Na stole czekały już na mnie kanapki, przyrządzone przez mojego tatę, którego nigdzie nie widziałam. Zjadłam je z wielkim apetytem. Gdy odkładałam talerz do zlewu, to drzwi od domu się otworzyły i w korytarzu stanął mój rodziciel z ciocią Izą. Przywitałam się z kobietą.
 - Coś zmizerniałaś, kochanie – pokręciła głową. – W dodatku taka blada jesteś.
 - Bez przesady – zaśmiałam się. – Zawsze mi to mówisz, jak przyjeżdżam.
 - W anoreksje popadniesz, jak będziesz tak chudła – kontynuowała. No raczej w najbliższym czasie mi nie grozi anoreksja. Będę marzyć o takiej figurze.
 - Iza, nie przesadzaj – westchnął mój tata. – Przecież dobrze wygląda.
 - Dzięki, tato –puściłam mu oczko. – Daniel w domu?
 - W garażu przy aucie majstruje – odpowiedziała mi.
 - W takim razie idę do niego – stwierdziłam i zaczęłam ubierać buty, a następnie kurtkę.
 - Ubierz szalik i czapkę, bo strasznie wieje.
 - Ciociu – jęknęłam. – Nie jestem dzieckiem.
 - Ale przeziębić się możesz – wcisnęła mi do rąk mój komin oraz czapkę-pandę Olgi. Zaśmiałam się, ale posłusznie ubrałam te rzeczy. Wyszłam z budynku i poszłam do domu obok. Weszłam do garażu przez otwarte drzwi.
 - Cześć, kuzynku – wyszczerzyłam się. Daniel podniósł się zza maski samochodu i szeroko uśmiechnął.
 - Kogo to moje oczy widzą – zaśmiał się. Podeszłam bliżej i gdy wytarł ręce w jakąś szmatkę, to go przytuliłam.
 - Postanowiłam was odwiedzić, bo raczej do świąt już nie będę miała jak się wyrwać – wyjaśniłam. – Wieczorem jeszcze Michał ma dojechać.
 - To fajnie. Pogadam sobie z przyszłym szwagrem o tobie – uśmiechnął się.
 - Będą mnie obgadywać, potwory – skrzywiłam się. – Wyrwiesz się na spacer?
 - Z tobą zawsze – odparł. – Tylko poczekaj, pójdę się umyć.
 - Będę na zewnątrz – uśmiechnęłam się i wyszłam. Po niedługiej chwili dołączył do mnie kuzyn. Ruszyliśmy standardowo do parku. Zawsze na spacer chodziliśmy w to miejsce. Taka już tradycja.
 - Więc co tam u ciebie słychać, Danielku? – spytałam.
 - Leci jakoś – wzruszył ramionami. – Teraz przygotowuję się do ważnego wyścigu, który będzie w styczniu. W dodatku zaraz pod Katowicami – wyszczerzył się.
 - To postaram się wpaść, jak będę mogła – zaśmiałam się.
 - Jeśli stanę na podium, to powiem rodzicom, że jeżdżę w wyścigach – wyznał.
 - To trzymam kciuki żeby ci się udało – cmoknęłam go w policzek.
 - A co u ciebie? – zapytał.
 - Nudy – oznajmiłam. – Studia, spotkania z Michałem. Normalka.
 - Układa ci się z nim?
 - Jest świetnie – uśmiechnęłam się promiennie. – On naprawdę żałuje, że się ze mną rozstał i teraz bardzo się stara.
 - No i bardzo dobrze, bo w innym wypadku musiałbym mu obić mordę – zaśmiał się.
 - No i jest jeszcze coś – westchnęłam i usiadłam na ławce. Chciałam żeby Daniel wiedział wcześniej, żeby w razie czego pomóc mi, gdyby tacie się to nie spodobało.
 - Coś się stało?
 - Tak jakby – przegryzłam nerwowo wargę.
 - Weź mi powiedz po prostu, będzie łatwiej – usiadł obok.
 - Jestem w ciąży – powiedziałam, patrząc w przestrzeń przede mną. Ciemnego zamurowało. Czyli standardowa reakcja. Każdy robił to samo.
 - Co? – nie dowierzał.
 - No w ciąży jestem, debilu – warknęłam.
 - No nie wiem, co powiedzieć – podrapał się po karku.
 - Boję się reakcji taty – posmutniałam.
 - Przestań, ucieszy się, że będzie dziadkiem – uśmiechnął się i mnie objął.
 - Wszyscy mi to powtarzają, ale ja się jednak boję –mruknęłam.
 - A jak Michał zareagował?
 - Lepiej ode mnie. Ja cały dzień przeleżałam zapłakana. Starał się mnie uspokoić. Był trochę zły, bo pomyślałam, że przez to mnie zostawi.
 - Spróbowałby – warknął.
 - Ale się ucieszył, choć to nieplanowane.
 - I widzisz? Zachował się jak prawdziwy facet. Ponownie zyskuje moją sympatię – wyszczerzył się. – Kurde, wujkiem będę!
 - Ta kruszyna, to będzie tak przez tych wszystkich wujków i ciocie rozpieszczana, że boję się pomyśleć, co z niej wyrośnie – jęknęłam.
 - Bez przesady. Trzeba trochę porozpieszczać malucha – zmierzwił moje włosy.
 - A potem wyrośnie największy egoista na świecie – zaśmiałam się.

 - Nie przesadzaj – machnął ręką. 

________________________

Sielankowo.. chyba :D Nie wiem, taka przejściówka z tego rozdziału, tak mi się wydaje.
USA ze złotem. No i dobrze, bo Brazylii nie trawię. Nadal sądze, że nam się bardziej do Final Six wejście należało! Okej, może i w ostatnich meczach Kanarki szalały, ale nikt nie wie, jak zaprezentowałaby się Polska, więc dalej przystaję przy swoim.
Pozdrawiam ;*

16 komentarzy:

  1. Pierwsza wow
    Rozdział fajny ale xzakam aż będzie wiadomo czy to dziecko Miśka
    a co do USA to im kibicowałam więc się cieszę, ale nagrody indywidualne inaczej bym przyznała... No jedynie Sander, ale atakujący to jakiś żart... Matt albo Zaytsev byli moimi pewniakami...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie no jak mam nadzieję, że dziecko to jednak jest Miśka...bo w innym wypadku nie chcę myśleć jak zareaguje na to Kubiak w końcu tak się cieszy. Niech Blanka zapitala do lekarza i rozwieje wątpliwości:)

    pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
    zraniona-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział fajny :) Myślę że reakcja taty będzie bardzo podobna do Daniela. Najpierw lekki szok, a potem happy :D

    Co do Final Six to ja zgadzam się z tobą, że to raczej my, a nie Brazylia powinniśmy być we Florencji -.-
    byłam pewna, że Matt też dostanie jakąś nagrodę indywidualną. Okropnie się zdziwiłam O.o

    OdpowiedzUsuń
  4. Pewnie reakcja taty Blanki będzie podobna do reakcji Daniela. Będzie miała wsparcie w Miśku oraz pewnie w kuzynie. Oby się okazało, że to dziecko Miśka, a nie Kacpra.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam ogromną nadzieje że to jednak dziecko Michała... nie wyobrażam sobie że mogło być Kacpra..

    Rozdział fajny czekam na kolejny :)
    Do zobaczenia!

    OdpowiedzUsuń
  6. To jest dziecko Michała na 100%,a tak to też nie mogę się doczekać reakcji jej taty.Czekam na kolejny,też jestem zadowolona że USA jest ze złotem :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Sielankowo i prawidłowo hhaha :) Jak ja chcę by to Kubiaka było dziecko. Co ja tutaj piszę ? O.o To jest Kubiaka bobas i koniec :D Amerykanie najlepsi :) Zaraz po nas hahhaha :) Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dziecko musi być MICHAŁA, nie ma innej opcji. Ciekawe jak tatuś Blanki zareaguje na wieść o dziecku, pewnie się ucieszy ^.^
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie. ;) jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Byłoby ciekawie jakby tata Blanki jednak ostrzej zareagował xd

    OdpowiedzUsuń
  10. To bedzie dziecko Michała prawda?? Co do meczu to ja wolałam zeby Brazylia wygrała ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Tatuś napewno się ucieszy ^.^ czekam tylko na wyjasnienie ,czyje to dziecko . No to do nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe jak zareaguje tato Blanki, powinien się ucieszyć.
    Pozdrawiam :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Mam nadzieję, że tata Blanki się ucieszy na wieść, że zostanie dziadkiem. I wciąż czekam na informację czyje to dziecko, ale pewnie jeszcze trochę potrzymasz nas w niepewności, no bo jak inaczej. :)
    Ja też się cieszę, że USA wygrało. Utarli trochę nosa Brazylijczykom.

    OdpowiedzUsuń
  14. Super rozdział. Fajnie , że powiedziała Danielowi. Jestem ciekawa reakcji ojca Blanki...
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie wiem, który komentarz z rzędu piszę, ale po takiej dawce myślenia mi odbija XD
    Obstawiam, albo już wiem, że tata Blanki zareaguje ostro, ostrzej, agresywnie, wrzaśnie na Blankę i potem będzie mu żal nom :(

    OdpowiedzUsuń