Nie mogłam sobie poradzić z dręczącymi mnie myślami.
Wieczorem, gdy wszystkie trzy byłyśmy w domu, to postanowiłam porozmawiać z
dziewczynami. Może one podniosą mnie jakoś na duchu.
- Spokojnie, to na
pewno nie jest dziecko Kacpra – starała się mnie uspokoić Sylwia.
- Pójdziesz do
lekarza, a on ci powie, który to jest tydzień ciąży. Wtedy będziesz miała
pewność – przytuliła mnie Daga.
- Cholera, już
było dobrze, to on musiał wyskoczyć z tym smsem – warknęłam zła.
- A odpisałaś mu
coś w ogóle?
- Odpisałam –
kiwnęłam głową – że na pewno Michała. Nie musi wiedzieć o moich wątpliwościach,
które sam zresztą wywołał.
- Nigdy go nie
lubiłam – mruknęła blondynka.
- Zdążyłyśmy
zauważyć – stwierdziła z przekąsem druga przyjaciółka.
- Ej, miałyście ze
mną gadać, a nie kłócić się na temat Kacpra – przypomniałam.
- Przepraszam –
westchnęła Zając.
- Głowa do góry,
Blanka – uśmiechnęła się Woźniak. – Bez względu na wszystko, to Michał będzie
ojcem. Sama widzisz, jak się chłopak wkręcił.
- No właśnie –
spuściłam wzrok. – To by go załamało i wtedy by mnie na pewno zostawił.
- Przestań o tym
zostawianiu – Dagmara wywróciła oczami. – Nikt cię nie chce zostawiać, a już na
pewno nie Michał. Przecież on żyć bez ciebie nie może.
- No ale może mnie
znienawidzić przez to i znowu wrócimy do tego, co było na początku –
podciągnęłam kolana pod brodę.
- Ja pierdole,
przestań histeryzować – warknęła wkurzona już Syśka.
- Jestem w ciąży,
wolno mi – mruknęłam.
- Znalazła sobie
uniwersalne wytłumaczenie – pokręciła głową druga blondynka.
- Popatrz na mnie
i słuchaj uważnie, bo drugi raz nie powtórzę – kazała Woźniak. Spojrzałam zatem
na nią. – To dziecko niezależnie od biologicznego ojca będzie dzieckiem
Michała. Nawet jeśli to Kacper okaże się tym, które je spłodził, to Kubiak cię
nie zostawi, bo za bardzo cię kocha. I pokocha też to dziecko, które będzie
wasze. Jasne? A ty masz teraz przestać się dołować i myśleć pozytywnie.
Sądzisz, że podczas jednego głupiego razu akurat narodziło się to dziecko? No
pomyśl logicznie.
Faktycznie, blondynka miała rację. Za bardzo się tym
wszystkim przejmowałam. W ogóle od jakiegoś czasu nie panowałam nad swoimi
emocjami. Teraz przynajmniej wiedziałam, że to wszystko przez te buzujące
hormony. Ja w ciąży to chyba mieszanka wybuchowa. Ciekawe, czy moi przyjaciele
to przeżyją.
Obudziłam się rano i nie miałam nawet najmniejszej ochoty
żeby podnieść się z łóżka. Niestety studia zobowiązywały. Od lutego będę już
miała spokój. Choć w sumie to będę tęskniła za zajęciami, bo przecież kocham
fotografię. Niestety ze względu na dziecko będę musiała trochę odpocząć. Ale
zdjęcia robić będę dalej, rzecz jasna.
Wstałam i poszłam jak zwykle do łazienki. Potem coś
zjadłam i wróciłam do pokoju żeby się ubrać. Co chwilę ziewałam. Tak to jest,
gdy do późna się rozmawia przez telefon z Michałem. Po zajęciach miałam jechać
prosto do Wielunia. W końcu były Mikołajki. Miałam prezent dla taty i Olgi. Ta
druga wciąż jeszcze chora była. Zapewne cieszy się z braku szkoły, ale z braku
basenu to już niekoniecznie. Ona najchętniej by z tego miejsca nie wychodziła.
Ah, ci sportowcy. Wpakowałam wszystkie potrzebne rzeczy do auta. Tego, czego
najbardziej bałam się podczas wizyty w domu rodzinnym to informacja, którą
miałam bliskim przekazać. Bałam się ich reakcji. Kubiak obiecał, że jak wróci z
Kielc to przyjedzie żebym nie była sama. Trochę jego obecność podniesie mnie na
duchu.
Dojechałam na uczelnię. Wiatr, nazwany Ksawerym nieźle
szalał. Źle się szło i jechało. Wyczuwałam, że droga do Wielunia długo mi
zajmie.
Weszłam na salę. Byłam jedną z ostatnich. Kacper wesoło
rozmawiał z Karoliną. Zauważyłam obok dziewczyny małe pudełeczko z kokardą.
Czyżby Woliński sprawił jej niespodziankę? Zapewne zaraz Karola się pochwali,
znając ją. Przywitałam się z nimi.
- Wesołych
Mikołajek – powiedział brunet z uśmiechem. Odwzajemniłam gest.
- Nawzajem –
odparłam.
- Popatrz, co
dostałam – uśmiechnęła się szeroko Karolina, pokazując mi pakunek. W środku był
identyczny wisiorek jak mój. – Mamy teraz takie same – zaśmiała się.
Puściłam oczko Wolińskiemu. Wiedziałam, że kupił
koleżance taki wisiorek, bo spodobał jej się mój. Nie porozmawialiśmy długo, bo
przyszedł Zieliński. Miał na sobie czapkę św. Mikołaja.
- Dzisiaj trochę
spontaniczne zajęcia, moi drodzy – powiedział uśmiechnięty. – Zabieramy aparaty
i idziemy się przejść i polować na mikołajkowe zdjęcia.
Wszystkim ten pomysł przypadł do gusty. Ubraliśmy z
powrotem swoje kurtki i zabraliśmy nasz sprzęt. Szliśmy ulicami Katowic i
robiliśmy zdjęcia wszystkim świątecznym ozdobom i wystawom, jakie tylko
napotkaliśmy. Zahaczyliśmy też o galerie handlową, gdzie Mikołaj rozdawał dzieciom
prezenty. Takie zajęcia to ja mogłam mieć zawsze. Było przy tym dużo śmiechu.
Przed 14 zameldowaliśmy się pod uczelnią, gdzie wykładowca się z nami pożegnał.
Z okazji Mikołajek skończyliśmy wcześniej. Bardzo mnie to cieszyło. Pożegnałam
się z wszystkimi i wsiadłam do swojego BMW. Ruszyłam w podróż do mojego
kochanego, rodzinnego miasta. Tak, jak przeczuwałam droga trwała dłużej, niż
zwykle, bo wyjechałam o 14, a tabliczkę z napisem WIELUŃ minęłam po 17. W samą porę na mecz – pomyślałam sobie.
Dawno nie oglądałam meczu z rodzinką. Weszłam do domu i jako pierwszy przywitał
się ze mną Hektor. Od razu wręczyłam mu prezent, czyli jakąś gumową zabawkę.
Zaraz potem przyleciał nowy domownik, czyli Feliks. Dla niego też miałam
zabawkę. Ucieszone zwierzaki od razu poleciały do salonu i zaczęły się bawić.
Zaśmiałam się, kręcąc głową. Ściągnęłam kurtkę i odwiesiłam ją na wieszaku. W
końcu raczył się pojawić mój tata i Olga zeszła z góry. Przywitałam się z nimi
i od razu na wstępie wręczyłam prezenty. Znając mnie, to mogłam o tym potem
zapomnieć. Tata ucieszył się z perfumów, które dla niego wybrałam, a Ola z
koszulki Jastrzębskiego Węgla z podpisami wszystkich zawodników.
- A ty, młoda, to
mi wcale na chorą nie wyglądasz – stwierdziłam ze śmiechem, gdy ta skakała z
radości, przytulając koszulkę.
- Chwilowy
przypływ energii – wyszczerzyła się.
- Chodź, podgrzeję
ci obiad – uśmiechnął się tata.
- Tylko szybko, bo
zaraz mecz – uśmiechnęłam się promiennie.
- Wiem, wiem –
zaśmiał się mój ojciec. Zjadłam posiłek, miło rozmawiając z tatą. Olga już
koczowała w salonie na mecz, mając na sobie nowy nabytek. Przed 18 poszliśmy do
niej i wygodnie usadowiliśmy się na kanapie.
Pierwszy set był w miarę spokojny. Jastrzębianie od
początku utrzymywali przewagę i nawet na moment jej nie wypuścili. Cieszyłam
się z dobrej dyspozycji siatkarzy. W drugiej partii pojawiły się jednak
problemy. Kielczanie odskoczyli o parę oczek, ale pomarańczowi ich szybko
dogonili. Szli punkt za punkt. W końcówce musieli już grać na przewagi i niestety
na tablicy wyników pokazało się 1:1. Zacisnęłam mocniej kciuki, aby następne 2
sety padły łupem gości. I moje modlitwy zostały wysłuchane. Mecz zakończył
efektowny blok Kubiaka. Uśmiechnęłam się szeroko. Ten uśmiech mi się jeszcze
bardziej poszerzył, gdy statuetka najlepszego zawodnika spotkania powędrowała
do ojca tej małej kruszyny w moim brzuchu. Pisnęłam szczęśliwa i aż
podskoczyłam.
- Ten twój Michał
to nie za dużo ma tych nagród? – spytała Ola z uśmiechem.
- Im więcej, tym
lepiej – wyszczerzyłam się. – Brawo, Misiu!
- Jak jutro
przyjedzie, to mu pogratuluję osobiście – wtrącił tata.
- No ale trzeba
przyznać, że zajebiście gra – stwierdziła moja siostra.
- Ty sobie młoda
uważaj na słowa – pogroziłam palcem, a ona tylko zrobiła minę niewiniątka.
Następnego dnia obudziłam się koło godziny 9. Wzięłam
swoje ubrania (link) i poszłam do łazienki się przebrać. Oczywiście moje
poranne mdłości dały o sobie znać. Żeby nie było słychać, jak wymiotuję, to
odkręciłam kurek w umywalce. Szum wody doskonale zagłuszył wszystkie niepożądane
dźwięki. Umyłam twarz, wcześniej wstając. Nie znosiłam wymiotować. Zaczynało
mnie to już męczyć. Poczytałam sporo o ciąży i te objawy powinny zniknąć wraz z
początkiem drugiego trymestru. Niestety na razie musiałam się pomęczyć. Wyszłam
z pomieszczenia i zeszłam na dół. Na stole czekały już na mnie kanapki,
przyrządzone przez mojego tatę, którego nigdzie nie widziałam. Zjadłam je z
wielkim apetytem. Gdy odkładałam talerz do zlewu, to drzwi od domu się
otworzyły i w korytarzu stanął mój rodziciel z ciocią Izą. Przywitałam się z
kobietą.
- Coś
zmizerniałaś, kochanie – pokręciła głową. – W dodatku taka blada jesteś.
- Bez przesady –
zaśmiałam się. – Zawsze mi to mówisz, jak przyjeżdżam.
- W anoreksje
popadniesz, jak będziesz tak chudła – kontynuowała. No raczej w najbliższym
czasie mi nie grozi anoreksja. Będę marzyć o takiej figurze.
- Iza, nie
przesadzaj – westchnął mój tata. – Przecież dobrze wygląda.
- Dzięki, tato
–puściłam mu oczko. – Daniel w domu?
- W garażu przy
aucie majstruje – odpowiedziała mi.
- W takim razie
idę do niego – stwierdziłam i zaczęłam ubierać buty, a następnie kurtkę.
- Ubierz szalik i
czapkę, bo strasznie wieje.
- Ciociu –
jęknęłam. – Nie jestem dzieckiem.
- Ale przeziębić
się możesz – wcisnęła mi do rąk mój komin oraz czapkę-pandę Olgi. Zaśmiałam
się, ale posłusznie ubrałam te rzeczy. Wyszłam z budynku i poszłam do domu
obok. Weszłam do garażu przez otwarte drzwi.
- Cześć, kuzynku –
wyszczerzyłam się. Daniel podniósł się zza maski samochodu i szeroko uśmiechnął.
- Kogo to moje
oczy widzą – zaśmiał się. Podeszłam bliżej i gdy wytarł ręce w jakąś szmatkę,
to go przytuliłam.
- Postanowiłam was
odwiedzić, bo raczej do świąt już nie będę miała jak się wyrwać – wyjaśniłam. –
Wieczorem jeszcze Michał ma dojechać.
- To fajnie.
Pogadam sobie z przyszłym szwagrem o tobie – uśmiechnął się.
- Będą mnie
obgadywać, potwory – skrzywiłam się. – Wyrwiesz się na spacer?
- Z tobą zawsze –
odparł. – Tylko poczekaj, pójdę się umyć.
- Będę na zewnątrz
– uśmiechnęłam się i wyszłam. Po niedługiej chwili dołączył do mnie kuzyn.
Ruszyliśmy standardowo do parku. Zawsze na spacer chodziliśmy w to miejsce.
Taka już tradycja.
- Więc co tam u
ciebie słychać, Danielku? – spytałam.
- Leci jakoś –
wzruszył ramionami. – Teraz przygotowuję się do ważnego wyścigu, który będzie w
styczniu. W dodatku zaraz pod Katowicami – wyszczerzył się.
- To postaram się
wpaść, jak będę mogła – zaśmiałam się.
- Jeśli stanę na
podium, to powiem rodzicom, że jeżdżę w wyścigach – wyznał.
- To trzymam
kciuki żeby ci się udało – cmoknęłam go w policzek.
- A co u ciebie? –
zapytał.
- Nudy –
oznajmiłam. – Studia, spotkania z Michałem. Normalka.
- Układa ci się z
nim?
- Jest świetnie –
uśmiechnęłam się promiennie. – On naprawdę żałuje, że się ze mną rozstał i
teraz bardzo się stara.
- No i bardzo
dobrze, bo w innym wypadku musiałbym mu obić mordę – zaśmiał się.
- No i jest
jeszcze coś – westchnęłam i usiadłam na ławce. Chciałam żeby Daniel wiedział
wcześniej, żeby w razie czego pomóc mi, gdyby tacie się to nie spodobało.
- Coś się stało?
- Tak jakby –
przegryzłam nerwowo wargę.
- Weź mi powiedz
po prostu, będzie łatwiej – usiadł obok.
- Jestem w ciąży –
powiedziałam, patrząc w przestrzeń przede mną. Ciemnego zamurowało. Czyli
standardowa reakcja. Każdy robił to samo.
- Co? –
nie dowierzał.
- No w ciąży
jestem, debilu – warknęłam.
- No nie wiem, co
powiedzieć – podrapał się po karku.
- Boję się reakcji
taty – posmutniałam.
- Przestań,
ucieszy się, że będzie dziadkiem – uśmiechnął się i mnie objął.
- Wszyscy mi to
powtarzają, ale ja się jednak boję –mruknęłam.
- A jak Michał
zareagował?
- Lepiej ode mnie.
Ja cały dzień przeleżałam zapłakana. Starał się mnie uspokoić. Był trochę zły,
bo pomyślałam, że przez to mnie zostawi.
- Spróbowałby –
warknął.
- Ale się
ucieszył, choć to nieplanowane.
- I widzisz?
Zachował się jak prawdziwy facet. Ponownie zyskuje moją sympatię – wyszczerzył
się. – Kurde, wujkiem będę!
- Ta kruszyna, to
będzie tak przez tych wszystkich wujków i ciocie rozpieszczana, że boję się
pomyśleć, co z niej wyrośnie – jęknęłam.
- Bez przesady.
Trzeba trochę porozpieszczać malucha – zmierzwił moje włosy.
- A potem wyrośnie
największy egoista na świecie – zaśmiałam się.
- Nie przesadzaj –
machnął ręką.
________________________
Sielankowo.. chyba :D Nie wiem, taka przejściówka z tego rozdziału, tak mi się wydaje.
USA ze złotem. No i dobrze, bo Brazylii nie trawię. Nadal sądze, że nam się bardziej do Final Six wejście należało! Okej, może i w ostatnich meczach Kanarki szalały, ale nikt nie wie, jak zaprezentowałaby się Polska, więc dalej przystaję przy swoim.
Pozdrawiam ;*
USA ze złotem. No i dobrze, bo Brazylii nie trawię. Nadal sądze, że nam się bardziej do Final Six wejście należało! Okej, może i w ostatnich meczach Kanarki szalały, ale nikt nie wie, jak zaprezentowałaby się Polska, więc dalej przystaję przy swoim.
Pozdrawiam ;*
Pierwsza wow
OdpowiedzUsuńRozdział fajny ale xzakam aż będzie wiadomo czy to dziecko Miśka
a co do USA to im kibicowałam więc się cieszę, ale nagrody indywidualne inaczej bym przyznała... No jedynie Sander, ale atakujący to jakiś żart... Matt albo Zaytsev byli moimi pewniakami...
nie no jak mam nadzieję, że dziecko to jednak jest Miśka...bo w innym wypadku nie chcę myśleć jak zareaguje na to Kubiak w końcu tak się cieszy. Niech Blanka zapitala do lekarza i rozwieje wątpliwości:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
zraniona-dusza.blogspot.com
Rozdział fajny :) Myślę że reakcja taty będzie bardzo podobna do Daniela. Najpierw lekki szok, a potem happy :D
OdpowiedzUsuńCo do Final Six to ja zgadzam się z tobą, że to raczej my, a nie Brazylia powinniśmy być we Florencji -.-
byłam pewna, że Matt też dostanie jakąś nagrodę indywidualną. Okropnie się zdziwiłam O.o
Pewnie reakcja taty Blanki będzie podobna do reakcji Daniela. Będzie miała wsparcie w Miśku oraz pewnie w kuzynie. Oby się okazało, że to dziecko Miśka, a nie Kacpra.
OdpowiedzUsuńMam ogromną nadzieje że to jednak dziecko Michała... nie wyobrażam sobie że mogło być Kacpra..
OdpowiedzUsuńRozdział fajny czekam na kolejny :)
Do zobaczenia!
To jest dziecko Michała na 100%,a tak to też nie mogę się doczekać reakcji jej taty.Czekam na kolejny,też jestem zadowolona że USA jest ze złotem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Sielankowo i prawidłowo hhaha :) Jak ja chcę by to Kubiaka było dziecko. Co ja tutaj piszę ? O.o To jest Kubiaka bobas i koniec :D Amerykanie najlepsi :) Zaraz po nas hahhaha :) Pozdrawiam Dooma :)
OdpowiedzUsuńDziecko musi być MICHAŁA, nie ma innej opcji. Ciekawe jak tatuś Blanki zareaguje na wieść o dziecku, pewnie się ucieszy ^.^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie. ;) jeszcze-sie-spotkamy.blogspot.com
Byłoby ciekawie jakby tata Blanki jednak ostrzej zareagował xd
OdpowiedzUsuńTo bedzie dziecko Michała prawda?? Co do meczu to ja wolałam zeby Brazylia wygrała ;)
OdpowiedzUsuńTatuś napewno się ucieszy ^.^ czekam tylko na wyjasnienie ,czyje to dziecko . No to do nastepnego
OdpowiedzUsuńCiekawe jak zareaguje tato Blanki, powinien się ucieszyć.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Mam nadzieję, że tata Blanki się ucieszy na wieść, że zostanie dziadkiem. I wciąż czekam na informację czyje to dziecko, ale pewnie jeszcze trochę potrzymasz nas w niepewności, no bo jak inaczej. :)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę, że USA wygrało. Utarli trochę nosa Brazylijczykom.
Super rozdział. Fajnie , że powiedziała Danielowi. Jestem ciekawa reakcji ojca Blanki...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :*
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńNie wiem, który komentarz z rzędu piszę, ale po takiej dawce myślenia mi odbija XD
OdpowiedzUsuńObstawiam, albo już wiem, że tata Blanki zareaguje ostro, ostrzej, agresywnie, wrzaśnie na Blankę i potem będzie mu żal nom :(