Sobota. Andrzejki. Wieczorem wybierałam się na imprezę z
siatkarzami, ale wcześniej odbyć miał się mecz. Miałam nadzieję, że to koniec
złej passy Jastrzębian. Siedziałam na trybunach, jak na szpilkach. Strasznie
się denerwowałam. W dodatku przez 2 pierwsze sety pomarańczowi nie pokazywali
tego, co jeszcze jakiś czas temu. Łasko kompletnie sobie nie radził, więc
Lorenzo sięgnął po Malinowkiego. Była to udana zmiana. Kubiak starał się
pobudzać drużynę do gry i mu się to udało. Doprowadzili do tie-breaka, który
rozgrywany był na przewagi. Myślałam, że zejdę na zawał. W końcu jednak 2
punkty zdobyli gospodarze. Pozostał wybór MVP. Kto nim został? Michał Kubiak!
Jarałam się tym, jak dziecko cukierkami normalnie. Zeszłam ucieszona na dół.
Siatkarz od razu się przy mnie znalazł i mocno przytulił, unosząc lekko.
- Udało się nam –
powiedział radośnie i pocałował mnie.
- Gratuluję. Byłeś
najlepszy – zmierzwiłam jego włosy.
- To teraz od razu
będzie lepsza impreza – wyszczerzył się.
- Jeszcze macie
siły? – zaśmiałam się.
- Rozpiera nas
energia – przyznał i cmoknął mnie w czoło.
- To zmykaj do
szatni, a ja zaczekam – powiedziałam.
- Już lecę –
cmoknął mnie ostatni raz i poszedł we wspomnianym wcześniej kierunku.
Poczekałam, aż wszyscy wyjdą, bo nie znosiłam się przeciskać z tym tłumem.
Wzięłam swoją kurtkę do rąk i wyszłam. Będąc na korytarzu, obok szatni
Jastrzębian przytrzymałam się szybko ściany, bo przez chwilę miałam mroczki
przed oczami. Zamrugałam kilka razy i obraz od razu wrócił do normalności.
Zignorowałam to i ubrałam swoje okrycie wierzchnie. Gdy męczyłam się z zamkiem,
to nagle cały obraz mi zniknął. Oparłam się o ścianę i zaczęłam głęboko
oddychać. Znowu po krótkim momencie wszystko wróciło do normy. Wtedy jednak
przed oczami zauważyłam Damiana. To chyba jednak trwało dłużej, niż chwilę.
- Blanka, wszystko
w porządku? – spytał zmartwiony. Pokiwałam twierdząco głową. – Mich….
- Nie wołaj go –
poprosiłam.
- Dlaczego? –
zdziwił się.
- Bo nic takiego
mi się nie dzieję, a on narobi niepotrzebnej paniki – wywróciłam oczami.
- Nic? Jesteś
blada jak ściana.
- Przesadzasz –
machnęłam ręką. W tym momencie z szatni wyszedł kompletnie ubrany Michał.
Spojrzałam na Libero proszącym wzrokiem. Westchnął zrezygnowany.
- Możemy jechać –
powiedział przyjmujący i splótł dłonie z moimi.
- Do zobaczenia na
imprezie – rzucił Wojtaszek, gdy się z nim żegnaliśmy. Na całe szczęście mnie
nie wkopał. Wolę nie myśleć, co by się działo. Ostatnio faktycznie z moim
zdrowiem nie było najlepiej i nawet myślałam o jakimś nieproszonym robalu w
żołądku, ale doszłam do wniosku, że to wszystko przez ten stres i ostatnie
wydarzenia. Niedługo wszystko się uspokoi.
Pojechaliśmy do mieszkania Michała, gdzie zostawiłam już
wcześniej woje ubrania. Pierwsza zajęłam łazienkę, ku niezadowoleniu mojego
chłopaka. Przebrałam się (link) i delikatnie na szybko podkręciłam włosy,
tworząc delikatne fale. Po pół godzinie wyszłam z łazienki i zobaczyłam
zniecierpliwionego Michała. Na mój widok jednak zmienił minę i zaniemówił.
- Może być? – spytałam, okręcając się wokół
własnej osi.
- Wow – wydukał w
końcu. – Wyglądasz genialnie.
- Podoba ci się? –
chwyciłam jego koszulkę. Dzięki obcasom byłam niewiele niższa od niego, więc
nie musiałam zadzierać głowy do góry aż tak bardzo, by spojrzeć mu w oczy.
- Jeszcze się
pytasz? Mam najładniejszą dziewczynę ze wszystkich – pocałował mnie namiętnie.
- Kłamiesz, głupku
– mruknęłam.
- Mówię, jak
najprawdziwszą prawdę – puścił mi oczko, a potem sam udał się do łazienki. Jego
pobyt tam był dużo krótszy od mojego, ale w końcu on jest facetem i nie
potrzebuje tyle czasu, co ja. Również wyglądał świetnie. Dobrze jest zobaczyć
go w czymś innym, niż bluzie. (link)
- I jak? Nie
będziesz się za mnie wstydzić? – zapytał, śmiejąc się.
- Chcesz tak wyjść
do ludzi? – skrzywiłam się. – Boże, z kim ja jestem.
- Menda niedobra –
pokręcił głową i skradł mi całusa. Ubraliśmy woje okrycia wierzchnie i
opuściliśmy mieszkanie przyjmującego. Udaliśmy się do jastrzębskiego klubu
‘’Explozja’’. To tam bawili się siatkarze pomarańczowych. Byliśmy jedynymi z
pierwszych. Już od dawna czekały zarezerwowane loże, więc nie musieliśmy się
martwić, że nie będzie gdzie siedzieć w razie zmęczenia. Około 22 byli już
wszyscy, którzy zadeklarowali swoje przybycie. Prawdziwa impreza rozkręciła się
około północy. Promile już większości w głowach szumiały. Ja też powinnam chyba
więcej niż powinnam, ale gdy spędziłam bitą godzinę bez przerwy na parkiecie,
to wszystko wyparowało. Inni natomiast co chwilę szli do baru po jakiegoś
drinka, czy po prostu zwykłą czystą. Dostali dyspensę od trenera, to
postanowili skorzystać z okazji. Najbliższy mecz we wtorek, ale zdążą dojść do
siebie do tego czasu. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Usiadłam przy stoliku i napiłam się swojego soku. Po
chwili przyłączyła się do mnie Milena, żona Łasko. Poznałyśmy się przy którymś
meczu.
- Zmęczona? –
zaśmiała się.
- Nogi mi odpadają
– odparłam, krzywiąc się. – A ty?
- To samo –
uśmiechnęła się. – Jak się podoba impreza z Jastrzębiami?
- Aż trudno
uwierzyć, że to sportowcy – stwierdziłam.
- Rzadko kiedy
mogą się zabawić, więc korzystają – wzruszyła ramionami. – Jutro będą żałować.
Parsknęłyśmy obie śmiechem.
- Mój Michał to
nie ma biedny mocnej głowy – stwierdziła, kręcąc głową.
- A mój niestety
ma. Już raz mnie skubaniec upił – mówiąc to przypomniała mi się scena w
Warszawie.
- Serio, Kubiaczek
cie upił? – zaśmiała się.
- Ale to dawno
było – machnęłam ręką. – Nawet wtedy razem nie byliśmy.
- Słyszałam od
Michała o waszych początkach.
- Zabawna
historia, nie sądzisz? – wyszczerzyłam się.
- Taka słodka w
sumie – uśmiechnęła się delikatnie. – Nie codziennie osoby, która skaczą sobie
do gardeł się w sobie zakochują.
- Życie lubi
sprawiać niespodzianki.
W tym momencie poczułam, jak ktoś siada obok i jego silne
ręce oplatają mnie w pasie. Wtuliłam się w jego tors.
- O czym tam
rozmawiacie, dziewczyny? – zapytał ciekawski Dziku.
- Nie twój
interes, Miśku – wyszczerzyłam się.
- Czyli mnie
obgadywałyście – pokręcił głową. – Ten babski nawyk.
- Przepraszam
bardzo ,a co ty sugerujesz? – uniosłam jedną brew.
- Nic, nic –
pocałował mnie. – Chodź tańczyć, kotek.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo już po chwili byłam na
parkiecie i wirowałam na nim z siatkarzem przez kilkanaście kolejnych piosenek.
Ten to nagle powera dostał. W końcu poszliśmy się napić czegoś do baru. Rany,
ale ja spragniona byłam. Kubiak mnie nieźle wymęczył.
- Muszę skoczyć do
toalety – powiedziałam, odkładając pustą szklankę po coli.
- To ja tu
zaczekam – ukazał rząd swych śnieżnobiałych zębów. Zeszłam z wysokiego krzesła.
Nie zdążyłam jednak przejść kilku kroków, bo zakręciło mi się w głowie.
Chciałam przytrzymać się blatu, ale mi się to nie udało. Gdyby nie szybki
refleks Michała, to zaliczyłabym bliskie spotkanie z podłogą. Obraz zaczynał wracać do normalności. Siatkarz usadowił mnie z powrotem na krześle i poprosił
o szklankę wody.
- Już w porządku –
powiedziałam, biorąc łyk napoju.
- Źle się czujesz?
Może już pójdziemy? – zapytał troskliwie.
- Przecież mówię, że
nic mi nie jest – wywróciłam oczami.
- Co się dzieje? –
zapytał Damian, który nie wiadomo skąd się obok nas wziął.
- Zakręciło mi się
w głowie, wielkie mi halo .
- Znowu?
Nie mógł ugryźć się w ten długi jęzor? Zabiję Wojtaszka,
przysięgam, że zabiję. Od razu poczułam na sobie zdziwione spojrzenie Kubiaka.
- Jak to znowu? –
spytał.
- Dziś przed
szatnią ją znalazłem, jak nie kontaktowała – wyjaśnił Libero.
- Damian, weź się
z łaski swojej zamknij i nie wyolbrzymiaj – warknęłam.
- Nie podoba mi
się, że źle się czujesz i to przede mną ukrywasz – powiedział stanowczo Michał.
- Odwalcie się
wszyscy ode mnie – mruknęłam i wstałam z miejsca. Wtedy niespodziewanie obraz
mi znikł i zobaczyłam tylko ciemność. Po jakimś momencie się ocknęłam. Michał
trzymał mnie mocno w pasie żebym nie upadła i patrzył na mnie troskliwie.
- Wracamy, skarbie
i to bez gadania – pocałował mnie w skroń. Westchnęłam, nie miałam ochoty się z
nim kłócić i w sumie to faktycznie to był dobry pomysł. Jak się położę, to mi
przejdzie. Za dużo wypiłam po prostu.
Przyjmujący przyniósł mój płaszczyk, który następnie ubrałam. Wojtaszek zamówił dla nas taksówkę.
Przyjmujący przyniósł mój płaszczyk, który następnie ubrałam. Wojtaszek zamówił dla nas taksówkę.
- Nie gniewaj się
– powiedział mi cicho na ucho, gdy się żegnaliśmy.
- I tak masz
wpierdol, Mały – mruknęłam i wsiadłam do samochodu. Oparłam głowę na ramieniu
przyjmującego i przymknęłam oczy. Jakoś dziwnie się czułam.
- Mógłby pan się
na chwilę zatrzymać? – poprosiłam, gdy wyjechaliśmy z Jastrzębia. Posłusznie to
zrobił.
- Co się dzieje? –
zmartwił się Michał. Nie odpowiedziałam, tylko szybko wysiadłam z pojazdu.
Odeszłam kawałek i przykucnęłam. Zrobiło mi się niedobrze. Poczułam, że
siatkarz wysiadł za mną.
- Odsuń się, bo
chyba będę wymiotować – powiedziałam powoli. Od razu potem zaczęło mnie
naciągać. Przyjmujący przytrzymał moje włosy. Nie trwało to długo. Nie miałam
pojęcia, co powoduje moje złe samopoczucie, ale najprawdopodobniej powodował to
alkohol. Kubi pomógł mi wstać i dojść do auta.
- Jakby coś się
działo, to mów – pocałował mnie w czoło i powiedział kierowcy, że może już
jechać. Po 10 minutach byliśmy pod blokiem siatkarza. Wyszliśmy schodami do
góry. Ściągnęłam obcasy i płaszczyk. Potem zdjęłam resztę ubrań i założyłam
koszulkę Michała. Zanim doszłam do łóżka, to zahaczyłam o toaletę. Po chwili
dołączyłam już do siatkarza, który się odsunął, robiąc mi miejsce.
- Lepiej już? –
spytał zatroskany. Kiwnęłam twierdząco głową i przytuliłam się do jego torsu.
Poczułam jego usta na moim czole.
- Już nigdy nie
tknę alkoholu – mruknęłam z zamkniętymi oczami.
- Nie sądzę żeby
to było przez alkohol – westchnął. – Masz tak już od jakiego czasu.
- Michał, nie baw
się w lekarza – jęknęłam.
- Widzę, że jesteś zmęczona, więc porozmawiamy jutro. Dobranoc, śliczna - musnął moje wargi.
______________________
To serio ''Trudne SPrawy'' o.O
Pierdolisz-tyle ci powiem.
OdpowiedzUsuńA ja się zastanawiam czy to faktycznie jest ciąża. HA a co! Może ty nas tu wkręcasz.
Michał jaki troskliwy czyżby się domyślał co może być Blance?
Pozdrawiam :*
No to z Blanką z dnia na dzień co raz gorzej:/ niech ten uparciuch w końcu pójdzie do tego lekarza:) Misiek już się oto postara;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
zraniona-dusza.blogspot.com
Ale Blanka jest uparta. Michał też jest uparty i pewnie siłą zaprowadzi do lekarza ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
Jakie Trudne Sprawy? Co ty gadasz?! Rozdział świetny, nie wiem jak możesz go porównywać do takiego dziadostwa ;p
OdpowiedzUsuńCiekawe co Blanką, pewnie mały Kubiak *.* Chociaż... Zobaczymy ;D
Pozdrawiam i do następnego ;)
To chyba jest już ciążą, musi być.
OdpowiedzUsuńMichał troskliwy *-*
Blanka powinna iść do lekarza, oby Michaś następnego dnia ją zaprowadził.
Pozdrawiam.
ooo słodko ;) u nich to w sumie nie częste xd
OdpowiedzUsuńNoooo weeee!! Jakiś krótki ten rozdział sie wydaje ;D
OdpowiedzUsuńświetny :) żeby tylko nic z Blanką nie było :) Niech idzie ona do lekarza :)
OdpowiedzUsuńTa trudne sprawy, a u mnie jest szpital hahahah :) Jeju będzie mały Kubiak :D !!!!!! Dodawaj szybciutko :) Pozdrowienia znad morza :* Dooma :)
OdpowiedzUsuńPS. Przepraszam ale u mnie nie pojawi się nowy rozdział do tego czasu kiedy nie pojawie się w domu . Na telefonie po kilku godzinach usuwają się robocze wersje:/ Tak więc przepraszam :(
Trudne sprawy to przy tym lipa, wiem co mówię, możesz mi zaufać. ;p
OdpowiedzUsuńMnie także się wydaje, że to ciąża. I w sumie mam nadzieję, że to to, a nie jakaś choroba, bo tego bym nie chciała.
Miś taki troskliwy <3
mały kubiaczek hehhe <3/ eve
OdpowiedzUsuńuuuuu widac że Blanka doszła już do siebie po tym wszystkim tylko o co chodzi z tym złym stanem zdrowotnym?/?? dowiemy sie może w nastepnym rodziale?
OdpowiedzUsuńJakie Trudne Sprawy?!
OdpowiedzUsuńRozdział jest genialny!
Na 99% - przynajmniej ja tak sądzę - Blanka jest w ciąży.
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
super jak zawsze :) Blanka chora czy w ciazy? Prosze nie trzymaj nas dłuzej w niepewnosci :) Kiedy następny?
OdpowiedzUsuńJaki troskliwy Michał <33333333333
OdpowiedzUsuńNiech zaprowadzi tego uparciucha do lekarz, bo jeśli to nie ciąża to lepiej żeby jak najszybciej poszła
Pozdrawiam
fajny rozdział :)
OdpowiedzUsuńto nie są żadne " Trudne sprawy" ponieważ w Twoim opowiadaniu nie ma napisów tego typu " Jan Kowalski, lat 30, ma problem ze swoim sąsiadem" :D
Jejciu nie trzymaj nas juz tak długo w niecierpliwości dodaj szybko nowy ... mam przeczucie że to ciąża :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie jakie "Trudne Sprawy" rozdział jak zawsze świetny juz nie mogę doczekać sie nastepnego...a Misiek jaki troskliwy nam nadzieje ze przekona Blanke na wizyte u lekarza
OdpowiedzUsuńProszę nie zepsuj mi tego. To ma być mini misiek 😍
OdpowiedzUsuńMusisz mnie tak meczyć? Kiedy to się wyjaśni.? Mały ma przesrane u Blaneczki :p do nastepnego :p
OdpowiedzUsuńJak zawsze bardzo mi się podobał. Czekamna kolejny;)M.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy?
OdpowiedzUsuńTrudne Sprawy przy Twoim opowiadaniu to chińska podróba! :D
OdpowiedzUsuńCo z tego, że wszyscy już wszystko wiedzą, źle bym się czuła, jakbym tego nie nadrobiła! Mam nadzieję, że to jednak ciąża i, że Blanka nie jest jakoś poważnie chora.
(a jak już, to, że Michał się nią zajmie!)