15.07.2014

Rozdział 113

Sobota. Andrzejki. Wieczorem wybierałam się na imprezę z siatkarzami, ale wcześniej odbyć miał się mecz. Miałam nadzieję, że to koniec złej passy Jastrzębian. Siedziałam na trybunach, jak na szpilkach. Strasznie się denerwowałam. W dodatku przez 2 pierwsze sety pomarańczowi nie pokazywali tego, co jeszcze jakiś czas temu. Łasko kompletnie sobie nie radził, więc Lorenzo sięgnął po Malinowkiego. Była to udana zmiana. Kubiak starał się pobudzać drużynę do gry i mu się to udało. Doprowadzili do tie-breaka, który rozgrywany był na przewagi. Myślałam, że zejdę na zawał. W końcu jednak 2 punkty zdobyli gospodarze. Pozostał wybór MVP. Kto nim został? Michał Kubiak! Jarałam się tym, jak dziecko cukierkami normalnie. Zeszłam ucieszona na dół. Siatkarz od razu się przy mnie znalazł i mocno przytulił, unosząc lekko.
 - Udało się nam – powiedział radośnie i pocałował mnie.
 - Gratuluję. Byłeś najlepszy – zmierzwiłam jego włosy.
 - To teraz od razu będzie lepsza impreza – wyszczerzył się.
 - Jeszcze macie siły? – zaśmiałam się.
 - Rozpiera nas energia – przyznał i cmoknął mnie w czoło.
 - To zmykaj do szatni, a ja zaczekam – powiedziałam.
 - Już lecę – cmoknął mnie ostatni raz i poszedł we wspomnianym wcześniej kierunku. Poczekałam, aż wszyscy wyjdą, bo nie znosiłam się przeciskać z tym tłumem. Wzięłam swoją kurtkę do rąk i wyszłam. Będąc na korytarzu, obok szatni Jastrzębian przytrzymałam się szybko ściany, bo przez chwilę miałam mroczki przed oczami. Zamrugałam kilka razy i obraz od razu wrócił do normalności. Zignorowałam to i ubrałam swoje okrycie wierzchnie. Gdy męczyłam się z zamkiem, to nagle cały obraz mi zniknął. Oparłam się o ścianę i zaczęłam głęboko oddychać. Znowu po krótkim momencie wszystko wróciło do normy. Wtedy jednak przed oczami zauważyłam Damiana. To chyba jednak trwało dłużej, niż chwilę.
 - Blanka, wszystko w porządku? – spytał zmartwiony. Pokiwałam twierdząco głową. – Mich….
 - Nie wołaj go – poprosiłam.
 - Dlaczego? – zdziwił się.
 - Bo nic takiego mi się nie dzieję, a on narobi niepotrzebnej paniki – wywróciłam oczami.
 - Nic? Jesteś blada jak ściana.
 - Przesadzasz – machnęłam ręką. W tym momencie z szatni wyszedł kompletnie ubrany Michał. Spojrzałam na Libero proszącym wzrokiem. Westchnął zrezygnowany.
 - Możemy jechać – powiedział przyjmujący i splótł dłonie z moimi.
 - Do zobaczenia na imprezie – rzucił Wojtaszek, gdy się z nim żegnaliśmy. Na całe szczęście mnie nie wkopał. Wolę nie myśleć, co by się działo. Ostatnio faktycznie z moim zdrowiem nie było najlepiej i nawet myślałam o jakimś nieproszonym robalu w żołądku, ale doszłam do wniosku, że to wszystko przez ten stres i ostatnie wydarzenia. Niedługo wszystko się uspokoi.

Pojechaliśmy do mieszkania Michała, gdzie zostawiłam już wcześniej woje ubrania. Pierwsza zajęłam łazienkę, ku niezadowoleniu mojego chłopaka. Przebrałam się (link) i delikatnie na szybko podkręciłam włosy, tworząc delikatne fale. Po pół godzinie wyszłam z łazienki i zobaczyłam zniecierpliwionego Michała. Na mój widok jednak zmienił minę i zaniemówił.
 - Może być? – spytałam, okręcając się wokół własnej osi.
 - Wow – wydukał w końcu. – Wyglądasz genialnie.
 - Podoba ci się? – chwyciłam jego koszulkę. Dzięki obcasom byłam niewiele niższa od niego, więc nie musiałam zadzierać głowy do góry aż tak bardzo, by spojrzeć mu w oczy.
 - Jeszcze się pytasz? Mam najładniejszą dziewczynę ze wszystkich – pocałował mnie namiętnie.
 - Kłamiesz, głupku – mruknęłam.
 - Mówię, jak najprawdziwszą prawdę – puścił mi oczko, a potem sam udał się do łazienki. Jego pobyt tam był dużo krótszy od mojego, ale w końcu on jest facetem i nie potrzebuje tyle czasu, co ja. Również wyglądał świetnie. Dobrze jest zobaczyć go w czymś innym, niż bluzie. (link)
 - I jak? Nie będziesz się za mnie wstydzić? – zapytał, śmiejąc się.
 - Chcesz tak wyjść do ludzi? – skrzywiłam się. – Boże, z kim ja jestem.
 - Menda niedobra – pokręcił głową i skradł mi całusa. Ubraliśmy woje okrycia wierzchnie i opuściliśmy mieszkanie przyjmującego. Udaliśmy się do jastrzębskiego klubu ‘’Explozja’’. To tam bawili się siatkarze pomarańczowych. Byliśmy jedynymi z pierwszych. Już od dawna czekały zarezerwowane loże, więc nie musieliśmy się martwić, że nie będzie gdzie siedzieć w razie zmęczenia. Około 22 byli już wszyscy, którzy zadeklarowali swoje przybycie. Prawdziwa impreza rozkręciła się około północy. Promile już większości w głowach szumiały. Ja też powinnam chyba więcej niż powinnam, ale gdy spędziłam bitą godzinę bez przerwy na parkiecie, to wszystko wyparowało. Inni natomiast co chwilę szli do baru po jakiegoś drinka, czy po prostu zwykłą czystą. Dostali dyspensę od trenera, to postanowili skorzystać z okazji. Najbliższy mecz we wtorek, ale zdążą dojść do siebie do tego czasu. Przynajmniej taką miałam nadzieję.
Usiadłam przy stoliku i napiłam się swojego soku. Po chwili przyłączyła się do mnie Milena, żona Łasko. Poznałyśmy się przy którymś meczu.
 - Zmęczona? – zaśmiała się.
 - Nogi mi odpadają – odparłam, krzywiąc się. – A ty?
 - To samo – uśmiechnęła się. – Jak się podoba impreza z Jastrzębiami?
 - Aż trudno uwierzyć, że to sportowcy – stwierdziłam.
 - Rzadko kiedy mogą się zabawić, więc korzystają – wzruszyła ramionami. – Jutro będą żałować.
Parsknęłyśmy obie śmiechem.
 - Mój Michał to nie ma biedny mocnej głowy – stwierdziła, kręcąc głową.
 - A mój niestety ma. Już raz mnie skubaniec upił – mówiąc to przypomniała mi się scena w Warszawie.
 - Serio, Kubiaczek cie upił? – zaśmiała się.
 - Ale to dawno było – machnęłam ręką. – Nawet wtedy razem nie byliśmy.
 - Słyszałam od Michała o waszych początkach.
 - Zabawna historia, nie sądzisz? – wyszczerzyłam się.
 - Taka słodka w sumie – uśmiechnęła się delikatnie. – Nie codziennie osoby, która skaczą sobie do gardeł się w sobie zakochują.
 - Życie lubi sprawiać niespodzianki.
W tym momencie poczułam, jak ktoś siada obok i jego silne ręce oplatają mnie w pasie. Wtuliłam się w jego tors.
 - O czym tam rozmawiacie, dziewczyny? – zapytał ciekawski Dziku.
 - Nie twój interes, Miśku – wyszczerzyłam się.
 - Czyli mnie obgadywałyście – pokręcił głową. – Ten babski nawyk.
 - Przepraszam bardzo ,a co ty sugerujesz? – uniosłam jedną brew.
 - Nic, nic – pocałował mnie. – Chodź tańczyć, kotek.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo już po chwili byłam na parkiecie i wirowałam na nim z siatkarzem przez kilkanaście kolejnych piosenek. Ten to nagle powera dostał. W końcu poszliśmy się napić czegoś do baru. Rany, ale ja spragniona byłam. Kubiak mnie nieźle wymęczył.
 - Muszę skoczyć do toalety – powiedziałam, odkładając pustą szklankę po coli.
 - To ja tu zaczekam – ukazał rząd swych śnieżnobiałych zębów. Zeszłam z wysokiego krzesła. Nie zdążyłam jednak przejść kilku kroków, bo zakręciło mi się w głowie. Chciałam przytrzymać się blatu, ale mi się to nie udało. Gdyby nie szybki refleks Michała, to zaliczyłabym bliskie spotkanie z podłogą. Obraz zaczynał wracać do normalności. Siatkarz usadowił mnie z powrotem na krześle i poprosił o szklankę wody.
 - Już w porządku – powiedziałam, biorąc łyk napoju.
 - Źle się czujesz? Może już pójdziemy? – zapytał troskliwie.
 - Przecież mówię, że nic mi nie jest – wywróciłam oczami.
 - Co się dzieje? – zapytał Damian, który nie wiadomo skąd się obok nas wziął.
 - Zakręciło mi się w głowie, wielkie mi halo .
 - Znowu?
Nie mógł ugryźć się w ten długi jęzor? Zabiję Wojtaszka, przysięgam, że zabiję. Od razu poczułam na sobie zdziwione spojrzenie Kubiaka.
 - Jak to znowu? – spytał.
 - Dziś przed szatnią ją znalazłem, jak nie kontaktowała – wyjaśnił Libero.
 - Damian, weź się z łaski swojej zamknij i nie wyolbrzymiaj – warknęłam.
 - Nie podoba mi się, że źle się czujesz i to przede mną ukrywasz – powiedział stanowczo Michał.
 - Odwalcie się wszyscy ode mnie – mruknęłam i wstałam z miejsca. Wtedy niespodziewanie obraz mi znikł i zobaczyłam tylko ciemność. Po jakimś momencie się ocknęłam. Michał trzymał mnie mocno w pasie żebym nie upadła i patrzył na mnie troskliwie.
 - Wracamy, skarbie i to bez gadania – pocałował mnie w skroń. Westchnęłam, nie miałam ochoty się z nim kłócić i w sumie to faktycznie to był dobry pomysł. Jak się położę, to mi przejdzie. Za dużo wypiłam po prostu.
Przyjmujący przyniósł mój płaszczyk, który następnie ubrałam. Wojtaszek zamówił dla nas taksówkę.
 - Nie gniewaj się – powiedział mi cicho na ucho, gdy się żegnaliśmy.
 - I tak masz wpierdol, Mały – mruknęłam i wsiadłam do samochodu. Oparłam głowę na ramieniu przyjmującego i przymknęłam oczy. Jakoś dziwnie się czułam.
 - Mógłby pan się na chwilę zatrzymać? – poprosiłam, gdy wyjechaliśmy z Jastrzębia. Posłusznie to zrobił.
 - Co się dzieje? – zmartwił się Michał. Nie odpowiedziałam, tylko szybko wysiadłam z pojazdu. Odeszłam kawałek i przykucnęłam. Zrobiło mi się niedobrze. Poczułam, że siatkarz wysiadł za mną.
 - Odsuń się, bo chyba będę wymiotować – powiedziałam powoli. Od razu potem zaczęło mnie naciągać. Przyjmujący przytrzymał moje włosy. Nie trwało to długo. Nie miałam pojęcia, co powoduje moje złe samopoczucie, ale najprawdopodobniej powodował to alkohol. Kubi pomógł mi wstać i dojść do auta.
 - Jakby coś się działo, to mów – pocałował mnie w czoło i powiedział kierowcy, że może już jechać. Po 10 minutach byliśmy pod blokiem siatkarza. Wyszliśmy schodami do góry. Ściągnęłam obcasy i płaszczyk. Potem zdjęłam resztę ubrań i założyłam koszulkę Michała. Zanim doszłam do łóżka, to zahaczyłam o toaletę. Po chwili dołączyłam już do siatkarza, który się odsunął, robiąc mi miejsce.
 - Lepiej już? – spytał zatroskany. Kiwnęłam twierdząco głową i przytuliłam się do jego torsu. Poczułam jego usta na moim czole.
 - Już nigdy nie tknę alkoholu – mruknęłam z zamkniętymi oczami.
 - Nie sądzę żeby to było przez alkohol – westchnął. – Masz tak już od jakiego czasu.
 - Michał, nie baw się w lekarza – jęknęłam.
 - Widzę, że jesteś zmęczona, więc porozmawiamy jutro. Dobranoc, śliczna - musnął moje wargi.

______________________

To serio ''Trudne SPrawy'' o.O

23 komentarze:

  1. Pierdolisz-tyle ci powiem.
    A ja się zastanawiam czy to faktycznie jest ciąża. HA a co! Może ty nas tu wkręcasz.
    Michał jaki troskliwy czyżby się domyślał co może być Blance?
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No to z Blanką z dnia na dzień co raz gorzej:/ niech ten uparciuch w końcu pójdzie do tego lekarza:) Misiek już się oto postara;)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
    zraniona-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale Blanka jest uparta. Michał też jest uparty i pewnie siłą zaprowadzi do lekarza ;)
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakie Trudne Sprawy? Co ty gadasz?! Rozdział świetny, nie wiem jak możesz go porównywać do takiego dziadostwa ;p
    Ciekawe co Blanką, pewnie mały Kubiak *.* Chociaż... Zobaczymy ;D
    Pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To chyba jest już ciążą, musi być.
    Michał troskliwy *-*
    Blanka powinna iść do lekarza, oby Michaś następnego dnia ją zaprowadził.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo słodko ;) u nich to w sumie nie częste xd

    OdpowiedzUsuń
  7. Noooo weeee!! Jakiś krótki ten rozdział sie wydaje ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny :) żeby tylko nic z Blanką nie było :) Niech idzie ona do lekarza :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta trudne sprawy, a u mnie jest szpital hahahah :) Jeju będzie mały Kubiak :D !!!!!! Dodawaj szybciutko :) Pozdrowienia znad morza :* Dooma :)
    PS. Przepraszam ale u mnie nie pojawi się nowy rozdział do tego czasu kiedy nie pojawie się w domu . Na telefonie po kilku godzinach usuwają się robocze wersje:/ Tak więc przepraszam :(

    OdpowiedzUsuń
  10. Trudne sprawy to przy tym lipa, wiem co mówię, możesz mi zaufać. ;p
    Mnie także się wydaje, że to ciąża. I w sumie mam nadzieję, że to to, a nie jakaś choroba, bo tego bym nie chciała.
    Miś taki troskliwy <3

    OdpowiedzUsuń
  11. mały kubiaczek hehhe <3/ eve

    OdpowiedzUsuń
  12. uuuuu widac że Blanka doszła już do siebie po tym wszystkim tylko o co chodzi z tym złym stanem zdrowotnym?/?? dowiemy sie może w nastepnym rodziale?

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie Trudne Sprawy?!
    Rozdział jest genialny!
    Na 99% - przynajmniej ja tak sądzę - Blanka jest w ciąży.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. super jak zawsze :) Blanka chora czy w ciazy? Prosze nie trzymaj nas dłuzej w niepewnosci :) Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  15. Jaki troskliwy Michał <33333333333
    Niech zaprowadzi tego uparciucha do lekarz, bo jeśli to nie ciąża to lepiej żeby jak najszybciej poszła
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. fajny rozdział :)
    to nie są żadne " Trudne sprawy" ponieważ w Twoim opowiadaniu nie ma napisów tego typu " Jan Kowalski, lat 30, ma problem ze swoim sąsiadem" :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejciu nie trzymaj nas juz tak długo w niecierpliwości dodaj szybko nowy ... mam przeczucie że to ciąża :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Właśnie jakie "Trudne Sprawy" rozdział jak zawsze świetny juz nie mogę doczekać sie nastepnego...a Misiek jaki troskliwy nam nadzieje ze przekona Blanke na wizyte u lekarza

    OdpowiedzUsuń
  19. Proszę nie zepsuj mi tego. To ma być mini misiek 😍

    OdpowiedzUsuń
  20. Musisz mnie tak meczyć? Kiedy to się wyjaśni.? Mały ma przesrane u Blaneczki :p do nastepnego :p

    OdpowiedzUsuń
  21. Jak zawsze bardzo mi się podobał. Czekamna kolejny;)M.

    OdpowiedzUsuń
  22. Trudne Sprawy przy Twoim opowiadaniu to chińska podróba! :D
    Co z tego, że wszyscy już wszystko wiedzą, źle bym się czuła, jakbym tego nie nadrobiła! Mam nadzieję, że to jednak ciąża i, że Blanka nie jest jakoś poważnie chora.
    (a jak już, to, że Michał się nią zajmie!)

    OdpowiedzUsuń