13.07.2014

Rozdział 112

Słońce świeciło już coraz niżej. Czas płynął, a ja tkwiłam w tym samym pomieszczeniu. Nie tknęłam jedzenia, które zrobił mi Tomek i teraz trochę żałowałam. Nie jadłam bardzo długo i zaczynał mnie z tego powodu boleć brzuch. W dodatku znowu robiło mi się niedobrze. Czułam się fatalnie. No i znowu przylazł tu ten świr…
 - Odwal się ode mnie – wysyczałam, gdy usiadł koło mnie na kanapie.
 - Jeszcze nie zmądrzałaś? Nie dobrze – pokręcił głową. – Ale mam ochotę się z tobą pobawić.
Złapał palcami koniec mojej bluzki i zaczął pociągać ją do góry. Patrzyłam na to i próbowałam mu przeszkodzić, ale nie powstrzymało go przed ściągnięciem ze mnie cienkiego materiału.
 - Zostaw mnie – mówiłam stanowczo, a przynajmniej się starałam. Cybulski mnie kompletnie nie słuchał. Wlepił wzrok w moje piersi i się oblizał. Bałam się coraz bardziej. Chciałam się odsunąć, ale przytrzymał mnie mocno. Wpił się zachłannie w moje wargi i złapał mocno na pierś. Jęknęłam. To mnie tak strasznie brzydziło.
 - Błagam cię, zostaw… - mówiłam w przerwie, gdy się ode mnie odklejał. Gdybym nie była związana to łatwiej byłoby mi się przed nim bronić.
 - Nie podoba ci się? Przecież jest tak fajnie – wymruczał mi do ucha. Zabrał się za mój rozporek. Pisnęłam przestraszona.
 - Tomek, błagam cię, nie – kręciłam głową. Łzy zaczęły mi się lać niemal strumieniami. Nie chciałam myśleć, co się zaraz stanie. Pisnęłam. To było jeszcze gorsze, niż całowanie się z nim.
 W końcu odsunął się ode mnie. Miałam wrażenie, ze widok mnie takiej zapłakanej kompletnie go nie ruszał. Z  powrotem ubrał mi bluzkę. Cała się trzęsłam.
 - A teraz sobie tu posiedzisz, a ja załatwię ważną sprawę – znowu wpił się w moje wargi, a potem wstał i tak po prostu sobie wyszedł. Zaniosłam się głośnym płaczem. To było jeszcze gorsze, niż incydent z Juanem w Hiszpanii. Czułam, że zaraz psychicznie się skończę. Ocknęłam się jednak w pewnym momencie i postanowiłam się ratować, korzystając z samotności. Zauważyłam, że przy tych jego ‘’zabawach’’ poluzował mi się sznur na rękach. Zębami pociągnęłam go trochę i jest, udało się! Miałam wolne ręce. Rozmasowałam obolałe nadgarstki. Wyciągnęłam natychmiast komórkę i trzęsącymi się rękami wybrałam numer Michała. Odebrał niemal od razu.
 - Blanka, rany, jak się cieszę, że dzwonisz! – zaczął od razu. – Gdzie jesteś?
 - Misiek, ratuj – powiedziałam zapłakanym głosem. – Nie wiem, gdzie jestem. Jakiś wysoki blok. Gdzieś na ostatnim piętrze. Tak strasznie się boję…
Ponownie wybuchnę łam płaczem.
 - Skarbie, wytrzymaj jeszcze. Nie rozłączaj się, policja cię namierzy. Jesteś cała?
 - Uderzył mnie kilka razy, ale fizycznie jest okej – przyznałam. – On… on chciał….
Słowa nie mogły przejść przez moje gardło. Byłam cała roztrzęsiona.
 - Ciii, już niedługo cię znajdziemy. Zabiję go, kurwa – syknął wściekły.
 - Tu jest strasznie – jęknęłam. – Wyszedł na chwilę, ale boje się, co będzie jak wróci. Michał, ja chciałam być odważna, ale.. ale…
 - Wiem, Blanka, wiem. Spokojnie. Zaraz ten koszmar się skończy. Policja cię już namierzyła. Nie jesteś daleko. Idziemy po ciebie.
  - Pospieszcie się – powiedziałam, a potem szybko zakończyłam połączenie, bo usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi wejściowych. Wyrzuciłam telefon za kanapę i szybko prowizorycznie oplotłam ręce tym sznurem. Tomek po chwili zjawił się w pokoju. W ręce trzymał paczkę prezerwatyw. Przełknęłam głośno ślinę i spojrzałam na niego przerażona.
 - Żebyśmy żadnej niespodzianki nie mieli – zaśmiał się i położył opakowanie na stoliku. Sam usiadł tam, gdzie  wcześniej. Chciałam go kopnąć, żeby się odsunął, ale był zbyt silny. W duchu modliłam się, aby policja zdążyła, zanim dojdzie do czegoś strasznego. Zaczęłam bić Cybulskiego.
 - O, rozwiązałaś się, spryciulo – zaśmiał się. – Może to i lepiej, będzie lepsza zabawa.
Wpił się w moje wargi. Chciał zedrzeć ze mnie ubranie, ale opierałam się, ile tylko sił miałam. Uderzył mnie kilka razy, żebym się uspokoiła, ale nie poddawałam się. W końcu usłyszałam trzask wyłamywanych drzwi i kilkunastu antyterrorystów wkroczyło do mieszkania. Zdezorientowany Tomek szukał czegoś, czym mógłby się obronić, ale nic pod ręką nie miał. Natychmiast go zakuli. Przez tłum przecisnęła się postać Michała. Od razu się przy mnie znalazł i mocno przytulił. Wtuliłam się w jego bezpieczne ramiona. Gładził mnie po plecach.
 - Już w porządku, słońce. Jesteś bezpieczna – mówił cicho.
 - Tak się bałam, że nie zdążycie – mówiłam przez łzy. Siatkarz pocałował mnie czule w skroń. Ściągnął z siebie kurtkę i opatulił mnie nią. Wziął mnie na ręce i zszedł na dół. Na drodze stała karetka. Kubiak oddał mnie w ręce sanitariuszy, ale cały czas trzymałam go za dłoń i nie chciałam żeby odchodził. Siedział przy mnie cały ten czas, gdy lekarz mnie opatrywał. Miałam tylko przeciętą wargę i kilka siniaków. Nic groźnego. Gorzej z moją psychiką. Bałam się, jak to będzie dalej. Komisarz spisał moje zeznania, bo chciałam mieć wszystko z głowy, żeby później do tego nie wracać. W końcu mogłam wrócić do siebie. Kubi wniósł mnie do środka. Od progu naskoczyła na nas moja zapłakana przyjaciółka. Siatkarz postawił mnie na nogi, więc mogłam ją przytulić.
 - Tak się bałam– powiedziała z wyczuwalną już ulgą. Ja nic nie odpowiedziałam, tylko ponownie wybuchnęłam płaczem. Zostałam zaprowadzona do kuchni, gdzie na stole czekał już talerz pełen kanapek.
 - Jedz – powiedziała. Ugryzłam kawałek, ale od razu miałam ochotę go zwymiotować. Jadłam dalej, bo na pewno było to spowodowane tym, że nie miałam nic w ustach od ponad 24 godzin. Potem jakoś doczłapałam do łazienki. Po wzięciu prysznica od razu zrobiło mi się lepiej. Założyłam szybko jakąś piżamę, bo nie chciałam patrzeć na te siniaki na ciele. Miałam nadzieję, że szybko znikną. Bez słowa wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku i przymknęłam oczy. Poczułam, jak ktoś przykrywa mnie kołdrą, a potem przytula. Wzdrygnęłam się odruchowo.
 - Nie bój się – szepnął Michał. – To tylko ja.
Wtuliłam się w niego i znowu czułam zbierające się pod powiekami łzy. Nie chciałam jednak, aby wypłynęły mi na policzki.
 - Zostaniesz ze mną? – spytałam cicho.
 - No jasne, słońce. Będę już zawsze – pocałował mnie czule w czoło. Podniosłam się trochę i spojrzałam mu w oczy. Musnęłam delikatnie jego wargi. Chciałam pozbyć się okropnego smaku Tomka i po prostu się uspokoić, a pocałunek Michała zdecydowanie mnie odprężał. Po chwili znowu się położyłam i przytuliłam do jego torsu.
 - Będę silna – powiedziałam stanowczo. – Ale to jutro…
Po tym się rozpłakałam, ale przysięgłam sobie, że to jest ostatni raz. Przecież nigdy się tak łatwo nie poddawałam. Zawsze byłam silna i teraz też będę. Nie ma innej opcji.

Rano obudziłam się w niemal tej samej pozycji, w jakiej zasnęłam. Wyswobodziłam się z ramion siatkarza i ruszyłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy, które następnie wysuszyłam. Ubrałam się w coś luźnego (link). Nie miałam ochoty iść tego dnia na uczelnię. Następnie skierowałam się do kuchni, gdzie zrobiłam cały talerz kanapek. Spojrzałam na zegarek. Było po 8. Poszłam więc obudzić przyjmującego. Potrząsnęłam nim lekko. Od razu się obudził.
 - Co się dzieje? – spytał zaspany.
 - Wstawaj, śniadanie zrobiłam – uśmiechnęłam się. – Spóźnisz się na trening.
 - Mówiłem wczoraj Lorenzo, że mnie nie będzie – odparł.
 - Niby dlaczego? – zdziwiłam się. – Jeśli chodzi ci o mnie, to ja sobie naprawdę dam radę. Nie jest źle, a ty nie możesz zawalać treningów przeze mnie.
 - Nie zawalam – wywrócił oczami. – Wolałbym jednak zostać z tobą na wszelki wypadek.
 - Nie zamierzam się dołować, załamywać, mieć myśli samobójczych, czy tym podobnych – wyliczałam. – Spokojnie mogę zostać sama.
 - Na pewno?
 - Rany, nie musicie się przecież obchodzić ze mną, jak z jajkiem – warknęłam i wstałam z łóżka.
 - Nie złość się – westchnął.
 - To mnie nie denerwuj – mruknęłam i wróciłam do kuchni, gdzie zaczęłam jeść kanapki. Byłam nadzwyczaj głodna. Upiłam łyk kawy i natychmiast odłożyłam kubek. Szybko pobiegłam do łazienki, w drzwiach mijając Michała. Znowu zrobiło mi się niedobrze. Zwymiotowałam, a potem oparłam się o zimne płytki, które przyniosły ukojenie. Posiedziałam jeszcze chwilę, bo wciąż skręcało mnie dziwnie w żołądku. Po chwili wszystko się uspokoiło, więc wstałam i podeszłam do umywalki. Umyłam się i od razu zęby. Nie znosiłam wymiotować, lecz nad tym nie potrafiłam zapanować. Wyszłam z łazienki i wpadłam na Michała. Przytrzymał mnie żebym nie upadła.
 - Znowu? – spytał. Kiwnęłam nieśmiało głową. Zaraz się zacznie..
 - Powinnaś iść do lekarza – powiedział. Zaczęło się.
 - Pójdę, jak będę się bardzo źle czuła – wzruszyłam ramionami.
 - Dobra, nie chcę się z tobą kłócić – machnął ręką.
 - Dobry wybór – cmoknęłam go w policzek i poszłam do kuchni. Kubiak w tym czasie się ubrał, a potem przyszedł zjeść kanapki.
 - Na pewno nie chcesz żebym z tobą został? – spytał, ubierając kurtkę.
 - Na pewno – odparłam. – Masz dać z siebie wszystko na treningu – pocałowałam go.
 - Dam, dam – wyszczerzył się. – A ty pójdziesz do lekarza?
 - Na trening się spóźnisz – zmieniłam temat. Westchnął, kręcąc głową.
 - Jesteś bardzo dzielna. Trzymaj się, śliczna – pocałował mnie w czoło i wyszedł z mieszkania. Zostałam sama. No prawie, bo była jeszcze Sylwia, która jeszcze spała. Nie miałam ochoty iść na uczelnię, ale nie wiedziałam też, co mam ze sobą zrobić. Wróciłam więc do swojego pokoju. Teraz dopiero zaczęłam rozmyślać o tym, co wydarzyło się kilka godzin wcześniej. Będę silna – powiedziałam sobie sama i zacisnęłam pięści. Pewne było jednak to, że na pewno nigdy nie zapomnę o tych wydarzeniach. W Hiszpanii dałam sobie radę, to i teraz sobie dam. W końcu jestem Blanka Kamińska, co nie? W dodatku mam wspaniałych przyjaciół i chłopaka, którzy na pewno pomogą mi, jeśli tylko się rozkleję. Nie chciałam jednak tego robić. Wczoraj byłam w szoku. Dzisiaj emocje już nieco opadły. Miałam nadzieję, że szybko przestanę o tym myśleć. Jedynym skutecznym sposobem było zająć się czymś. Tylko czym? To zabawne, ale pierwsze co przyszło mi do głowy, to umyć okna i ogólnie posprzątać w mieszkaniu. Za miesiąc święta, przydałoby się. Więc co zrobiłam? Zaczęłam sprzątać. Sylwia nieźle się zdziwiła, widząc mnie, myjącą okno w kuchni.
 - Co ty robisz? – jej mina wyglądała jakoś tak: o.O
 - Myję okna? – spytałam retorycznie.
 - No ale dlaczego?
 - Bo są brudne?
 - Aha – usiadła przy stole. Po chwili obie się zaśmiałyśmy.
 - Jak humor? – zapytała.
 - Dobrze – odparłam, zamykając okno, które było już czyste z każdej strony. Upiłam łyk wody, która stała na kuchennym blacie.
 - Zawsze cię podziwiałam, wiesz? Potrafiłaś się wziąć w garść nawet w najgorszej sytuacji.
 - Bo tak trzeba – wzruszyłam ramionami. – Co by dało to, że się dołować będę? Było, minęło.
 - Ustawię cię na fejsie w osobach, które mnie inspirują – wyszczerzyła się.
 - Cóż za zaszczyt – parsknęłam śmiechem. Blondynka po zjedzeniu kanapek poszła do łazienki żeby się ogarnąć. Wyszła gotowa, gdy ja wkładałam naczynia do zmywarki (link). Zagwizdałam dla efektu.
 - Ale ty się do tej pracy stroisz – stwierdziłam. – Jakiś ładny pan dziennikarz, czy co?
 - Spadaj – zgromiła mnie spojrzeniem. – Mam Pawła.
 - No właśnie. Dla niego się tak stroić powinnaś, a nie – pokręciłam palcem.
 - Wywiad dziś przeprowadzam – wyjaśniła. – Jakoś prezentować się muszę.
 - Kopa na szczęście?
 - Nie, bo mi sukienkę zemniesz! – zaprotestowała.
 Woźniak wyszła i zostałam sama. Przez całe południe i popołudnie czyściłam mieszkanie. Byłam wykończona, ale warto było, bo wszystko lśniło. Gdy usiadłam w salonie żeby w końcu odpocząć, to rozdzwoniła się moja komórka. Tylko, gdzie ja ją położyłam? Dobre pytanie. Wstałam i zaczęłam nasłuchiwać. Dźwięki dochodziły z łazienki. Musiałam być głupia żeby zostawić telefon w łazience. Dzwoniła Daga. Szybko odebrałam.
 - No słucham cię, Daguś – zaczęłam wesoło.
 - Hej, przepraszam, że dopiero teraz dzwonie, ale nie miałam kiedy. Słyszałam o Tomku..
 - Nie ma o czym mówić. Jest okej – uśmiechnęłam się lekko do swojego odbicia w lustrze.
 - To też słyszałam i jestem z ciebie bardzo dumna!
 - A dziękuję, dziękuję. A jak tam Ania?
 - I tu jest gorzej – westchnęła. – Wyszłam przed dom, więc mogę swobodnie z tobą porozmawiać.
 - Co się dokładnie stało?
 - Od jakiś dwóch tygodni była taka struta, przybita. Prawie ze swojego pokoju nie wychodziła, do szkoły nie chciała chodzić, więc mama zadzwoniła po mnie. Pogadałam z nią szczerze, choć łatwo nie było i już wiem, co się jej dzieje. Kolorowo nie jest – westchnęła.
 - Jakieś problemy w szkole?
 - Nie, gorzej. Zaszła w ciążę.
 - Co? – oczy rozszerzyły mi się do rozmiaru pięciozłotówek.
 - Myślała, że jest już na tyle dojrzała, że może już iść z chłopakiem do łóżka, ale jak widać nie pomyślała o dobrym zabezpieczeniu. 
 - A ten chłopak? Wie?
 - Jak mu powiedziała, to tak po prostu ją zostawił i kazał usunąć ciążę.
 - Co kazał?! Ja pierdolę, co się teraz z tymi dzieciakami dzieje – pokręciłam głową z niedowierzaniem.
 - Powinnyśmy powiedzieć rodzicom, ale Anka się strasznie tego boi. 
 - Musi z nimi porozmawiać. Przecież przez 9 miesięcy nie będzie tego ukrywać.
 - No ale gadaj z nią – mruknęła niezadowolona. – Ja wiem, ze to za wcześnie na bycie matką, bo ma szkołę i w ogóle, ale stało się i już tego nie zmieni. Przecież rodzice jej pomogą, ale nie, bo ona się boi.
 - Kurde, współczuję ci.
 - Mam tylko nadzieję, że żadna głupota jej do głowy nie strzeli.
 - To pogadaj z nią, wesprzyj.
 - To właśnie robię. Nie mam pojęcia, jak długo będę musiała tu siedzieć, bo z nią jest źle. 
 - Trzymajcie się, dziewczyny.
 - Ty też się trzymaj. Pa.
Pożegnałyśmy się i odniosłam telefon do pokoju.

__________________________

KOCHAM WAS NORMALNIE <3
Do ilu dobijecie teraz? ^^ Niebezpieczeństwo zażegnane, Tomek znów za kratkami :3
Po prawej stronie znajdziecie link do petycji, bardzo ważnej petycji! Podpiszcie, a potem zaakceptujcie w wiadomości e-mail, która dostaniecie, bo dzięki temu może uda nam się sprawić, iż transmisje MŚ nie będa płatne. Mały podpis, a tak cieszy ;)

39 komentarzy:

  1. O matko jaki tepy że jej telefon zostawił :D hhhaha

    OdpowiedzUsuń
  2. Ufffff! Odetchnęłam, że Tomek już w pierdlu bo nie będzie wreszcie Blanki nachodził. Zaskoczyłaś mnie bardzo tą ciążą siostry Dagi O.o
    Tego się nie spodziewałam, a Kamińska powinna iść do lekarza! Natychmiast!
    Pozdrawiam ;**
    Zapraszam do mnie na 4 zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Blanka w ciąży???

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny!!!! Jak dobrze że już po wszystkim :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Masz szczęście. Po pierwsze że Blance nic nie jest. A po drugie że rozdział już na mnie czekał gdy wróciłam.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Blanka pewni jest w ciąży ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Blanka uratowana i wszyscy happy <3 Mały Kubiak już pewnie w drodze *.*
    Pozdrawiam i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Niebezpieczeństwo pożegnane ! Blanka wróciła i znów kłótnie . Uwielbiam xdMały Kubiak ? Jeszcze nie xd do nastepnego :p

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze fantastyczny;) jestem ciekawa co dalej;)M.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny czekam na nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeny! Uwielbiam Cie <3 na zadnym blogu nie spotkalam sie z tym, ze glowna bohaterka jest taka twarda! Dobrze, ze zlapali juz tegp kretyna. Zastanawiam sie , gdzie sie tacy rodza.. masakra ;x
    Miec przy sobie takiego Michala, to chyba najlepsze, co moglo ja spotkac ;D
    Jedyna rzecza, ktora wkurza mnie w Blance to to, ze nie chce isc do lekarza xd ale znajac zycie, niedlugo to nastapi. ;D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Heh też myślę , że Blanka może być w ciąży xd świetny rozdział ;) czekam na kolejny ;) K.

    OdpowiedzUsuń
  13. Kiedy następny?

    OdpowiedzUsuń
  14. ŚWIETNY!!!!! Dobrze że nie doszło do tego co planował Tomek.Podziwiam Blankę za to, że jest taka twarda

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam nadzieję, że Blanka nie jest na nic chora :) Czekam na następny :)
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  16. zabiję Tomka, jak boga kocham zabiję, Michał musi się oświadczyć Blance, a ona jest pewnie w ciąży

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG GŁUPI TOMEK KOCHANY MICHAŁ NIEUSUCHANA BLANKA

    OdpowiedzUsuń
  18. Uff. Jak dobrze, że Blance się udało dodzwonić do Michała :)
    Tomek już nigy nie powinien wyjść z więzienia!
    Blanka niech idzie do lekarza to się czegoś dowie, mam nadzieję, ze o ciąży :D
    Czekam z niecierpliwością na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  19. Dobrze, Michał zdążył zanim Tomek coś złego jej zrobił. Niech ona nie będzie tak uparta i pójdzie do lekarza.

    OdpowiedzUsuń
  20. KOCHAM TWOJEGO BLOGA

    OdpowiedzUsuń
  21. PODZIWIAM BLANKĘ!!! MAM NADZIEJE ŻE JEDNAK PÓJDZIE DO LEKARZA

    OdpowiedzUsuń
  22. super jak zawsze :) tylko żeby Blanka nie zrobiła czegoś głupiego bo jest w dosc kiepskim stanie psychicznym

    OdpowiedzUsuń
  23. Szał, w końcu policja błysnęła i go złapała. Ale oczywiście nic nie zrobili sami, bo gdyby nie telefon Blanki, to wciąż by jej szukali.
    Dobrze przynajmniej, że zdążyli zanim Tomek zgwałcił Blankę.
    No i tradycyjnie: Kubiiii <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Jedno , wielkie uffff.... Dobrze, że wtedy Tomek wyszedł i udało się jej zadzwonić. Blanka jest cholernie silna i bardzo szybko się podniesie z tego, szczególnie, że ma przy sobie Michała :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Rozdział jak zawsze świetny <3
    Blanka w ciąży, napewno.
    Michał będzie ojcem ? o jacie ...
    ;)
    pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  26. Świetny rozdział dobrze że Tomek trafił do więzienia a Blanka musi byc w ciąży juz nie moge sie doczekac nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozdział cudowny :) proszę dodaj jutro nowy... mam nadzieję ze Blanka jest w ciąży pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie ma mnie kilka dni a tu tyle sie dzieje :D

    OdpowiedzUsuń
  29. ufff jak dobrze, że się wszystko dobrze skończyło:) na szczęście Tomek jest na tyle głupi, że nie zabrał jej telefonu:) Blanka da radę...jest silna co już nie raz pokazała, więc i tym razem sobie poradzi ale powinna iść do lekarza;)

    pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
    zraniona-dusza.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozdziały co dzień? Jak najbardziej! Czy tylko ja mam przeczucie że nie tylko Ania jest w ciąży?

    OdpowiedzUsuń
  31. Blanka pewnie w ciąży i supcio <3
    tylko niech pójdzie do apteki po test czy coś
    Niech będzie w ciąży!

    Kocham kocham kocham jezu twoje opowiadanie takie cudowne <3
    nie mogę się doczekać następnego!
    Kocham do zobaczenia/Natt

    OdpowiedzUsuń
  32. Blanka musi byc w ciąży musi musi musi!
    będzie cudownie jeżeli by była =)
    MAM OGROMNĄ NADZIEJE ŻE DODASZ DZIŚ NOWY ROZDZIAŁ CZEKAM!

    OdpowiedzUsuń
  33. ja też nam nadzieję że dodasz dziś nowy rozdział czekam z niecierpliwością :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Jestem! Znowu mam internet 😂 Haha kiedy blanka sie ogarnie i zrobi ten test ? :)) czekammmmm

    OdpowiedzUsuń
  35. Świetne rozdziały! Nie miałam kiedy skomentować, ale tak potrafisz akcję rozkręcić, że czytam z niemałym napięciem! :) Dobrze, że wszystko się skończyło tak jak się skończyło ;) Mam nadzieję, że Blanka będzie w ciąży :D Z Twoją bezbrzeżną wyobraźnią wszystko jest możliwe, ale według mnie to bardzo, ale to bardzo dobrze! :D
    Czekam na następny ! :) A w międzyczasie zapraszam na 2 rozdział na eternalantidote.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  36. yyyyyyyy... ostatnia? :D
    Ja jestem pewna na 234567654356 i więcej procent, że Michał w końcu trafił! To znaczy... jestem pewna, że Blanka jest w ciąży! Malutki Kubiaczek będzie popylać po schodach, o matko boska jedyna!

    OdpowiedzUsuń