Damian
wyszedł z mieszkania rudej pół godziny później. Wsiadł do swojego samochodu,
gdzie czekał już jego zniecierpliwiony przyjaciel.
- I jak? Zgodziła się? – dopytywał szatyn.
Libero pokręcił przecząco głową, a Kubiak uderzył pięścią w maskę, klnąc pod
nosem.
- A przyjdzie chociaż na mecz? – spytał z
nadzieją.
- Mówi, że nie, ale bilet wzięła – odparł,
odpalając silnik.
- Co tam w ogóle u niej?
Michał
chciał wiedzieć, co u Kamińskiej. Od tego feralnego wieczoru codziennie się
zastanawiał. Nie mógł sobie wybaczyć tego, że wszystko zepsuł. Kamila go nieźle
omotała. Cały czas starała się do niego zbliżyć. Nieraz próbowała z nim
flirtować. Początkowo nie zwracał na to uwagi, jednak z czasem zaczął
dostrzegać w niej atrakcyjną kobietę. I to go zgubiło. Owinęła go sobie wokół
palca. Przez jakiś głupie zauroczenie spieprzył to, co było dla niego
najważniejsze w życiu. Z każdym dniem żałował tego coraz bardziej. Związał się
z Kamilą, ale dopiero wtedy zrozumiał, że to błąd. Za każdym razem porównywał
ją do Blanki. Dotarło do niego, że przecież on ją kocha. Mądry Polak po
szkodzie, jak to mówią. Chciał to naprawić, ale bał się, że już za późno.
- Mówi, że w porządku, ale widzę, że jest w
kompletnej rozsypce. Mam ochotę ci po prostu nogi z dupy wyrwać – warknął
Damian.
- Nie ty jeden – westchnął. Miał tu na myśli
Zbyszka i Ignaczaka, którzy po tym, gdy im to oznajmił mieli ochotę przyjechać
i go zamordować. Nie dziwił się im. Sam miał ochotę sobie zrobić krzywdę. –
Nawet wam pomogę.
- No i powiedz mi, czego ty teraz oczekujesz,
co?
- Chcę żeby ze mną porozmawiała. Wyjaśnię jej
wszystko i.. – nie dokończył, bo nie wiedział w sumie jak.
- I co? Od razu ci wybaczy i wskoczy w
ramiona? No ludzie, Michał, ile ty masz lat? Znasz Blankę, jak mało kto i sam
wiesz, że akurat z nią tak łatwo nie ma.
- Tak, wiem. Zawaliłem, ale weź kurwa bądź
dobrym kumplem i mnie nie dołuj bardziej.
- Zjebałeś sprawę – rzucił jeszcze Wojtaszek i
do samych Żor żaden się już nie odezwał.
Wstałam, umyłam
się, ubrałam (link) i zjadłam. Mogłam już wraz z przyjaciółkami jechać do
Wielunia. Było Wszystkich Świętych, więc jak co roku wybierałyśmy się na
cmentarz. Dawno nie byłam na grobie mamy, więc najwyższa pora ją odwiedzić. Zeszłam
na dół i wpakowałam znicze do bagażnika. Dziewczyny się jeszcze grzebały w
mieszkaniu. Zauważyłam znajomą postać przed blokiem.
- Cześć, kochanie – przywitał się Kacper,
całując mnie w usta. Uśmiechnęłam się sztucznie.
- Co tu robisz? – zapytałam.
- Przyszedłem się pożegnać. Wracam z Krakowa
dopiero w niedzielę wieczorem. 3 dni bez ciebie – zrobił smutną minę.
- Spotkamy się jak wrócisz? – zapytałam.
Chciałam w czasie tego spotkania z nim szczerze porozmawiać.
- No jasne. Zapraszam do mnie – uśmiechnął się
promiennie. W tym momencie dołączyły do nas dziewczyny.
- Przepraszamy cię Kacperku, ale niestety
musimy już jechać – powiedziała Daga, uśmiechając się krzywo. Nie przepadała za nim.
- Jasne, nie zatrzymuję was. Pa – pocałował
mnie w policzek, a następnie otworzył drzwi od samochodu. Wsiadłyśmy i
odjechałyśmy.
- Kiedy mu powiesz? – zapytała Sylwia.
- W niedziele, jak wróci z Krakowa – odparłam.
Skręciłam w lewo na skrzyżowaniu.
- Nie martw się. Na pewno nie będzie na ciebie
zły.
- A ty byś się nie wściekała, jakby ci nagle
chłopak wyskoczył z tekstem, że był z tobą tylko dlatego żeby ci przykrości nie
zrobić, a naprawdę nic do ciebie nie czuje? – wywróciłam oczami.
- Ale on sam na ciebie naciskał – wtrąciła
Dagmara.
- To nie zmienia faktu, że mogłam nie być taka
uległa, nie sądzisz? Zachowałam się jak zimna suka i tyle.
- Jezu, jeszcze raz to od ciebie usłyszę, to
ci zrobię krzywdę.
- I dobrze. Będzie mnie wtedy bolało nie tylko
serce, ale i ciało.
- Może jednak pojedziesz jutro na ten mecz? –
spytała Woźniak.
- I co to da? Znowu się cała rozsypię i tyle –
wzruszyłam ramionami.
- Może powinnaś jeszcze pogadać z pewnym
siatkarzem, co? – zapytała Zając.
- Boję się – szepnęłam. – Dlatego oglądnę mecz
z wami, w telewizji.
Blondynki
westchnęły zrezygnowane.
Po grubo ponad
dwóch godzinach jazdy byłyśmy już w Wieluniu. Oczywiście masa korków na
drogach, jak co roku. Każde dłuższe wolne się z tym wiązało. Masakra jakaś.
Podwiozłam dziewczyny do ich domów i w końcu sama stanęłam przed moim.
Weszłam do środka. Tata z Olgą właśnie ubierali swoje okrycia wierzchnie.
Przywitałam się z nimi. Zaproponowałam, że pojedziemy moim autem na cmentarz.
Zgodzili się. Tata wziął znicze, a ja z Olgą kwiaty. Ci, którzy to sprzedają,
to nieźle zarabiają w okresie październikowo/listopadowym. Tyle tego wszystkiego wszędzie
było. Zapakowaliśmy te wszystkie rzeczy do bagażnika. Z domu obok wyszli
właśnie Ciemni. Przywitałam się z ciocią, wujkiem i rzecz jasna moim ukochanym
kuzynem. Ruszyliśmy na cmentarz.
Jak zwykle pełno
ludzi wszędzie. Musiałam się witać z członkami rodziny, jak i jakimiś
znajomymi. Niektórych to ja w ogóle nie kojarzyłam, ale nie dałam tego po sobie
poznać. Wysłuchiwałam od ciotek i ich koleżanek oraz sąsiadek jak to ja
wyrosłam, jaka ładna, jaka śmaka, bla, bla. bla. No rzygać się chce. Nigdy
czegoś takiego nie znosiłam. Oczywiście padały też pytania o Michała, bo po
całym mieście zdążyło się roznieść, że jestem dziewczyną siatkarza. Szkoda, że
mieli nieaktualne informacje. Nie wyprowadzałam jednak nikogo z błędu i
zbywałam odpowiedziami w stylu ‘wszystko w porządku’ i takie tam. Jakoś nie
miałam odwagi żeby się przyznać, jak wiele się u mnie pozmieniało. Ale przecież
nie zacznę rozmowy z tatą od słów: ‘’Hej. Zerwaliśmy z Michałem, a ja jestem
zimna suką, bo związałam się z facetem i udaję, że jestem szczęśliwa’’. No
przecież by się załamał. I pojechał do Żor żeby obić twarz przyjmującemu. Już
ja znałam swojego tatuśka.
Szłam właśnie z
pustym wkładem, aby go wyrzucić, gdy zagapiłam się i na kogoś wpadłam.
Przeprosiłam kulturalnie i podniosłam wzrok na nadnaturalnie wysokiego
mężczyznę. O kurka wodna, to był Mariusz Wlazły! Trzymał na rękach swojego
syna, na którego widok od razu miękło mi serce. Arek był po prostu przeuroczy.
- Nic się nie stało – zaśmiał się. – Ja panią
skądś kojarzę – zamyślił się. – A no tak! Była pani fotografem reprezentacji?
- Tak, byłam – kiwnęłam głową. – I nie pani,
tylko Blanka po prostu.
- Jestem Mariusz – uścisnął moją dłoń.
- A ja Arek – wtrącił mały blondynek.
Uśmiechnęłam się promiennie do niego.
- Zati o tobie dużo opowiadał. Wow, stoi
przede mną osoba, której udało się go z kimś wyswatać.
- W sumie to niewiele zrobiłam. Po prostu im pomogłam
– wzruszyłam ramionami.
- To i tak sukces, bo zapewne dobrze poznałaś
Pawła i wiesz, że on czasem bywa dziwny.
- Jeśli chodzi np. o to, że na spacer ubrał
się jak Indiana Jones, to tak, wiem że bywa dziwny.
Zaśmialiśmy się
oboje.
- Miło było poznać, ale teraz muszę lecieć, bo
mnie żona udusi.
- Jasne. Pozdrów Pawła, bo Sylwia chyba
zapomina go pozdrawiać ode mnie.
- No wiesz, oni są zwykle bardzo zajęci –
wyszczerzył się.
- Domyślam się.
Pożegnałam się z
siatkarzem i ruszyłam do kontenera, aby wyrzucić zużyte wkłady do znicza. Potem
wróciłam do rodziny, która stała przy grobie mojej mamy.
Wieczorem
nadszedł czas aby się z wszystkimi pożegnać i znowu wrócić do Katowic. Daniel
zaproponował, że mnie odprowadzi. Czułam, że chce ze mną pogadać na temat,
którego tego dnia unikałam jak ognia. Stanęliśmy przy moim samochodzie.
- Czemu nikomu nie powiedziałaś, że rozstałaś
się z Michałem? – walnął prosto z mostu. Westchnęłam głęboko.
- Bo nie wiem, jak to zrobić. Tata by o
wszystko wypytywał, a na razie jestem w takim stanie, że od razu bym się
rozryczała – spuściłam wzrok. – Ale ty
im nie powiesz, prawda?
- Nie powiem, spokojnie. Jak się w ogóle
trzymasz? – spytał troskliwie. Opowiedziałam mu wszystko. Wiedział wcześniej
tylko o tym, jak zerwaliśmy i dlaczego. Teraz dowiedział się jeszcze o Kacprze.
Dorzuciłam jeszcze wczorajszą rozmowę z Damianem i to, że się waham, czy iść na
ten mecz.
- Szczerze to mam ochotę temu Michałowi obić
mordę, ale coś mi mówi żebyś poszła na ten mecz i z nim pogadała.
- Ale ja się boję. I tak już jestem w
rozsypce, a po tym spotkaniu, to znowu będzie jeszcze gorzej.
Daniel mnie
przytulił mocno.
- Zrobisz, jak uważasz, ale ja myślę, że warto
zaryzykować.
- Zobaczę rano i wtedy podejmę decyzję.
- Trzymaj się, Blanka – pocałował mnie w
czubek głowy. Wsiadłam do samochodu i odjechałam. Zabrałam po drodze dziewczyny
i ruszyłam w stronę stolicy Śląska.
Wstałam rano i
postanowiłam. Pojadę. Obawiałam się, że mogę potem tego żałować, ale trudno. Po
prostu będę się zbierać znowu. Wyjechałam z domu około 13. Podróż zajęła mi
niewiele ponad godzinę. Gdy weszłam na halę, to akurat siatkarze wyszli na
rozgrzewkę. Zajęłam swoje miejsce. Damian zerknął w moim kierunku i uśmiechnął
się szeroko. Wtedy i Michał mnie zauważył. Też się uśmiechnął, ale bardziej
nieśmiało. Postanowiłam skupić się na meczu, a nie zawodniku z numerem 13 na
plecach. Ciężko było, oj ciężko. Mecz początkowo układał się dobrze dla gości.
Zawodnicy ZAKSY popełnili podczas dwóch pierwszych setów chyba wszystkie
możliwe błędy. Niestety długa przerwa ich odbudowała. Jastrzębie nie grali źle,
ale nie potrafili ich wyprzedzić. Doszło do tie-breaka. Zaciskałam mocno kciuki
żeby im się udało. No i udało się. Wygrali z gospodarzami w tej ostatniej partii
do 9. I znowu stwierdzam, że ta długa przerwa jest bez sensu, bo tylko
dekoncentruje zawodników. Wszyscy zaczęli zbierać się do wyjścia. Ja również to
zrobiłam. Chciałam jak najszybciej wyjść żeby przypadkiem żaden siatkarz w
pomarańczowym stroju mnie nie zatrzymał. Już prawie byłam przy aucie, gdy
poczułam jakieś szarpnięcie. Ktoś chwycił mnie za ramię. Odwróciłam się i
zobaczyłam zdyszanego Kubiaka. Serce zaczęło walić mi jak szalone, a oczy mnie
zapiekły. Nie mogłam się jednak rozpłakać.
- Przeziębisz się – stwierdziłam, widząc że
wybiegł w samym stroju. W dodatku był cały spocony i zmęczony, a na zewnątrz
temperatura wynosiła około 10 stopni.
- Nic mi nie będzie – pokręcił głową. –
Porozmawiasz ze mną? Bardzo cię proszę.
Spojrzał na mnie
takim wzrokiem, że miałam ochotę rzucić mu się w ramiona. Rzecz jasna nie
zrobiłam tego.
- Ale Michał, nie mamy o czym – powiedziałam
cicho.
- Mamy. Proszę cię. Zaczekaj na mnie.
Przebiorę się i pójdziemy do mnie, albo jak nie chcesz, to do jakiejś kawiarni.
Daj mi tylko kilka minut na tą rozmowę. Proszę.
- Ale.. – zaczęłam.
- Proszę – szepnął. Zgodziłam się niechętnie.
Gdy tylko zniknął mi z pola widzenia, to wsiadłam do mojego BMW i odjechałam z
piskiem opon. Wiem, że nie powinnam, ale musiałam.
__________________
Karolina, dotrzymałam danego słowa - jest rozdział!
Wiem, wiem, nie tego pewnie oczekiwaliście, ale cóż.... Blanki nie ogarniecie! I w końcu tak w skrócie wiecie, co siedzi w głowie Michała. Więc nie jeździjcie tak po nim , co? ;<
Wiem, wiem, nie tego pewnie oczekiwaliście, ale cóż.... Blanki nie ogarniecie! I w końcu tak w skrócie wiecie, co siedzi w głowie Michała. Więc nie jeździjcie tak po nim , co? ;<
A kto po nim jeździ? Na pewno nie ja ;) xd Fajnie że Michał próbuje coś naprawić. No Blanki momentami nie da się ogarnąć ale tym razem ja rozumiem. Każda by byla zła na jej miejscu. Czekam na kolejny i jeszcze raz dziękuję za wejście na mojego bloga bo twoja opinia w jakiś sposób jest dla mnie ważna :)
OdpowiedzUsuńDo następnego ;*
Mam nadzieję, że Blanka nie będzie dalej tego ciągnęła z Kacprem;/ Rani siebie i jego.. Szkoda mi Michała, ale sam sobie na takie zachowanie zapracował. Pewnie też bym uciekła w takiej sytuacji;/ Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo dotrzymałaś;D Kurczę no co ta nasza Blaneczka wyprawiaa.. Kobieta zmienną jest ..;p Dobrze ,że Misiu coś próbuje zdziałać ;p Mam nadzieję ,że szybko się pogodzą ;p Do następnego :*
OdpowiedzUsuńCzemu uciekła? ;o
OdpowiedzUsuńMam nadzieję,że Blanka wreszcie powie całą prawdę Kacprowi i przyzna mu się,co na prawdę czuje.Bo takie robienie dobrej miny do złej gry nie ma sensu.
Dobrze,że Michał zaczął się starać.Lepiej późno,niż wcale.Ja tam zaciskam mocno kciuki,żeby się pogodzili i znowu spróbowali.Choć wiem,że tak szybko to się nie stanie.
Pozdrawiam ;*
fajnie, że napisałaś coś z perspektywy przyjmującego. Teraz przynajmniej można na całą sprawę spojrzeć inaczej:) już się bałam, że Blanka nie pojedzie na ten mecz ale jednak się zgodziła:) no Misiek masz szansę się wytłumaczyć...nie spiernicz tego:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/
http://zraniona-dusza.blogspot.com/
Blanka fajtycznie czasem jedt nie do ogarnięcia. Czemy odjechała no czemu ?! Mam nadzieję ,że oboje się ogarnąi szczerze pogadają ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;**
I teraz Michał powinien pokazać Blance, że mu zależy i pojechać za nią.Ciekawe czy Wlazły jeszcze kiedyś się pojawi. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńJeju, ale ta Blanka jest dziwna! help! co jej szkodziło z nim porozmawiać? Ja rozumiem, no ale... ehh. Michał powinien pojechać do katowic, żeby udowodnić, ze ją kocha, że popełnił głupotę, że chce to naprawić... coś czuje, że on pojedzie, ale spotka Blankę z kacprem? Nie wiem... Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
OdpowiedzUsuńJEZU NO !!!!! JAK ONA MOGŁA !!!!! Założę się, że za nią pojedzie :P. Jezusku no !!!! hahahhah Nienawidzę jej haha :). Czekam na następny :***
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Dooma :).
Świetny rozdział, ale mam nadzieję, że ta dziwna sytuacja z Kacprem się szybko skończy, bo jednak ciągle czekam na moment w którym Blanka wróci do Michała... Szkoda, że nie ma tej ramki kiedy następny rozdział, czułam się bezpieczniej haha i nie trzeba sprawdzać ciągle czy już jest rozdział. Myślę, że teraz nie pozostało mi nic innego jak tylko czekać na następny ;) Aha i gratuluję przekroczenia 120 000 wyświetleń! Należało Ci się :))
OdpowiedzUsuńAha i jeszcze jedna sprawa, bo widziałam, że martwiła Cię kiedyś mała liczba komentarzy, myślę, że jeśli znalazłabyś na to czas, to jest na to prosta recepta ;) Po prostu trzeba odpowiadać na każdy komentarz, choćby "Miło, że się podobało", "No zobaczymy" czy coś. Sama nie piszę, żadnego bloga ale dużo czytam i wiem, że gdy czytają to osoby które nie mają blogów to nie rozumieją, że każdy komentarz motywuje. A takimi odpowiedziami budujesz więź z czytelnikiem myśle, że dobrym przykałdem byłby mój ulubiony blog (niestety skończony :() http://walcze-bo-warto.blogspot.com
UsuńChoć dla mnie tak czy siak jesteś świetna!
Jak ja bym chciała ,żeby Twoje rozdziały były niekończące się xD Mogłabym czytać i czytać ,a tak zżera mnie ciekawość co będzie dalej ... Mam nadzieję ,że Blanka i Kubiak szybko się dogadają ,bo tęsknie za tymi rozdziałami, gdzie byli razem, ostatnio zaczęłam czytać bloga od początku , te ich kłótnie... kurde oni są dla siebie stworzeni. I niech Blanka pogada z tym Kacprem ,bo to bez sensu..
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i proszę Cię dodaj szybciej =D
A no i jeszcze fajny pomysł , by napisać to z perspektywy Michała ;)
Pozdrawiam :*
Kurde, szkoda, bo jednak gdyby jej to wszystko wyjaśnił mogłoby być tak jak wcześniej. A tak, to uciekła. Po prostu uciekła od problemu. Myślę, że Michał nie da za wygraną i i tak do tego spotkania dojdzie. No i jeszcze Blanka musi porozmawiać z Kacprem, jestem ciekawa jego reakcji...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
ONI MUSZA POGADAC! ONI SA STWORZENI DLA SIEBIE!
OdpowiedzUsuńNiech pogadają na spokojnie i wyjaśnia sobie wszystko. Szkoda, że Blanka ucieka zamiast stawić czoło problemów.
OdpowiedzUsuń