27.06.2014

Rozdział 104

 - Był u mnie pijany Kacper – zaczęłam opowiadać.
 - Zrobił ci coś? Powiedział?
 - Nie. To ja mu zrobiłam – westchnęłam. – Zakochał się we mnie, a ja kocham ciebie. Widziałam, że go to boli, a nie mogę nic z tym zrobić. Naprawdę go lubię, ale tylko jako przyjaciela. Czemu on nie może tego zaakceptować?
 - Nie dołuj się – powiedział, tuląc mnie mocniej. – Nie dziwię się, że się zakochał, bo dla ciebie łatwo stracić głowę.
 - Michał, ja mówię poważnie – mruknęłam.
 - Ja też. Wiem, że lubisz się przejmować innymi, ale nie martw się. Przejdzie mu z czasem, jak zrozumie, że nie wszystko można mieć w życiu.
 - Po prostu mi tak strasznie głupio. Żałuję, że dałam mu wtedy tą szansę..
 - Co? Jaką szansę? – zdziwił się. No tak, przecież nie opowiadałam mu o tym. Więc powiedziałam mu, jak to było, gdy zrobiłam najgłupszą rzecz w życiu. Oczywiście opisałam też moje wyrzuty sumienia.
 - Gdybym wtedy jakoś zareagowała, to może inaczej by się potoczyło. Ale nie, ja się musiałam pobawić w Matkę Teresę – mruknęłam.
 - Przestań się za wszystko obwiniać – obrócił moją głowę tak, żebym spojrzała mu w oczy. – To on się zakochał. To w nim się to wzięło, a ty nie jesteś winna. Zobaczysz, że za jakiś czas mu przejdzie.
 - Tak myślisz? – spytałam z nadzieją.
 - No jasne – uśmiechnął się. – A teraz weź się uśmiechnij, bo nie znoszę jak jesteś smutna.
Uśmiechnęłam się lekko i obejmując go za szyję przytuliłam się do przyjmującego. Posiedzieliśmy jeszcze trochę, ale zaczęło się robić bardzo zimno. Wsiedliśmy do swoich aut i pojechaliśmy w kierunku mojego osiedla. Zaparkowaliśmy przed blokiem i schodami weszliśmy do góry.
 - No wreszcie! Jak długo można pijaka odprowadzać? – usłyszałam od progu Dagmarę.
 - Cześć – przywitał się mój chłopak. Dziewczyny ewidentnie się zdziwiły.
 - To my się ten, uczyć pójdziemy – powiedziała Sylwia i już po chwili ich nie było.
 - Aż taki straszny jestem? – skrzywił się Kubiak. Zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju.

Gdy się obudziłam, to Michał już nie spał. Pocałował mnie na powitanie. Uśmiechnęłam się. Humor miałam już lepszy, dzięki Bogu. Mnie zdołowaną ciężko znieść.
 - Która jest? – spytałam, przeciągając się.
 - Koło 8.
 - A to jeszcze mam czas – przykryłam się bardziej kołdrą i wtuliłam w tors siatkarza.
 - Ale ja się zaraz będę zbierał niestety.
 - Śpij, nie pierdol – mruknęłam z zamkniętymi oczami. Zaśmiał się cicho.
 - Słodka i wulgarna. Taką cię kocham najbardziej – stwierdził.
 - A jaką nie kochasz?
 - Smutną – poczułam, jak cmoka mnie w czoło.
 - Już nie jestem smutna – uśmiechnęłam się lekko.
 - No i jest zajebiście – wpił się w moje wargi. W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi, więc niechętnie się od siebie oderwaliście.
 - Ej, gołąbeczki. Śniadanie na stole – zaśmiała się Sylwia.
 - Kto gotował? – zapytałam.
 - Ja.
 - To w takim razie podziękuję. Chcę jeszcze pożyć – wyszczerzyłam się, choć ona i tak tego nie widziała, bo drzwi były zamknięte.
 - Spierdalaj – mruknęła obrażona. Uwielbiałam denerwować ludzi.

Tak, jak się domyślałam Kacper nie zjawił się na zajęciach. Wypił strasznie dużo, a jak to mawiają kac morderca nie ma serca. Przez chwilę myślałam nawet żeby pojechać i sprawdzić, co tam u niego, bo się nie odzywał, ale gdy wyciągnęłam komórkę po wyjściu z ciemni, to zobaczyłam wiadomość od niego: Dzięki za odprowadzenie. Nie mam pojęcia, jak się znalazłem u ciebie. Mam nadzieję, że zbytniego kłopotu nie zrobiłem. Uśmiechnęłam się lekko. Nie pamiętał. W sumie to lepiej. Po tym zapewne dziwnie mu by się ze mną rozmawiało. Sama pewnie początkowo będę się czuła nieswojo. Nie codziennie ktoś mi wyznaje miłość. Oprócz Michała oczywiście. Odpisałam przyjacielowi, że po prostu trochę się pośmiał, gadał głupoty i poszedł spać. Uwierzył od razu. Pewnie to nie dobrze z mojej strony, że go okłamuję, bo sama byłam okropnie zła, gdy Kubiak nie powiedział, co robiłam po naszym spacerze w Warszawie, połączonym z piciem Jack’a Daniells’a na chodniku. To jednak wymagało zatajenia. Dla dobra jego, jak i naszych dobrych relacji.

Obrabiałam zdjęcia na komputerze. Miałam trochę zaległości, bo niedawno wybrałam się na sesję z dziewczynami. Trzeba było wrzucić trochę na photobloga. Zerknęłam na zegarek. Dochodziła 21. Ziewnęłam szeroko. Wow, tak wcześnie, a mi się spać chciało. Poszłam więc do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i przebrałam się w piżamkę (link). Narzuciłam jeszcze szlafrok, bo przecież było dość chłodno. Listopad w końcu, a ja w koszulce na cienkich ramiączkach. Mi po prostu często ciepło było. Nałożyłam balsam na ciało. Zostało mi tylko umycie zębów. Akurat gdy kończyłam, to usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Szybko zaczęłam przepłukiwać usta wodą.
 - Blanka, Michał dzwoni! – krzyknęła Sylwia.
 - Odbierz – odparłam i wytarłam twarz. Otworzyłam drzwi i pobiegłam. Daleko nie doleciałam, bo poślizgnęłam się w korytarzu i wywaliłam.
 - Ała – jęknęłam. – Moja dupa!
Blondynki przyszły i parsknęły śmiechem, widząc mnie taką.
 - Jak podłoga mokra, to się nie biega, sieroto – zaśmiała się Dagmara.
 - Kto myje podłogę o 10 wieczorem?! – warknęłam.
 - A spoko, to tylko Blanka się w pięknym stylu wywaliła – powiedziała Syśka do mojej komórki.
 - Dawaj mi ten telefon – powiedziałam i wystawiłam rękę w jej stronę.
 - Już ci ją daję – powiedziała do siatkarza, a potem podała mi urządzenie. – Trzymaj tego swojego Romea.
 - Spierdalaj – wycedziłam przez zęby i wstałam, przytrzymując się ściany. Powoli wróciłam do swojego pokoju.
 - Hej, śliczna – zaczął. W jego głosie czułam wyraźne rozbawienie.
 - Dawaj, pośmiej się – mruknęłam i rozmasowałam obolałą część ciała.
 - Bardzo chętnie – odparł, a potem parsknął śmiechem. Gdyby był obok no walnęłabym go tak porządnie w głowie. – Nie wiesz, czy dziewczyny to nagrały?
 - Kretyn, no kurwa kretyn – warknęłam wkurzona.
 - Też cię kocham – cmoknął w powietrzu.
 - A ja ciebie nie.
 - Wiedziałem – roześmiał się.
 - Masz coś ważnego? Bo jak nie to skończmy rozmowę. Będziesz mógł się spokojnie pośmiać!
 - Uuu, ruda wkurzona.
 - Pierdolnę ci, Kubiak.
 - I wulgarna. Teraz pewnie wyglądasz zajebiście seksownie – nie widziałam go, ale czułam, że oblizał sobie dolną wargę. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
 - A żebyś wiedział. W dodatku mam cienką piżamkę na szelkach. Dekolt po pępek, odsłonięte nogi. Tylko brać – opisywałam.
 - A teraz skarbie stań przy oknie – poprosił. Zdziwiłam się, ale zrobiłam to, co kazał. Zauważyłam jakiegoś człowieka na dole. Przyjrzałam się mu dokładnie.
 - To ty tam sterczysz? – zdziwiłam się.
 - Miałem cię zabrać na spacer, ale poddałaś mi lepszy pomysł. Czekaj na mnie – rozłączył się. Obserwowałam jak wchodzi do odpowiedniej klatki. No tak, znał kod, więc wszedł. Drzwi były jednak zamknięte, więc zadzwonił dzwonkiem. Postanowiłam jednak mu nie otwierać. Zrobiła to któraś z blondynek. Coś długo nie przychodził. Dopiero po kilku minutach usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Siatkarz wszedł do mojego pokoju z cwaniackim uśmiechem.
 - Oznajmiam ci, iż mamy wolną chatę – wyszczerzył się.
 - Jak? Gdzie dziewczyny? – zdziwiłam się.
 - U waszego kochanego sąsiada – podszedł bliżej. – Więc teraz jesteśmy tylko ty i ja – wymruczał mi do ucha i ściągnął mój szlafrok.

Leżałam wtulona w tors przyjmującego, podczas gdy on bawił się moimi włosami. Czasami zbyt mocno mnie za nie ciągnął i wtedy od razu go ochrzaniałam.
 - Debil jesteś, wiesz? – rzuciłam. – A ja za bardzo uległa.
 - Jeszcze mi powiedz, że ci się nie podobało – zaśmiał się.
 - No wiesz, nie postarałeś się dziś – uśmiechnęłam się zadziornie. Wyczuł wyzwanie. Ah, ten samczy instynkt.
 - Tak? To zaraz zobaczysz, na co mnie stać – uśmiechnął się i ponownie wpił w moje wargi. Nigdy nie miałam dość jego pocałunków. Wciąż mi było mało. Przerwał nam powrót blondynek.
 - Jesteśmy! – wydarły się. – Koniec tych orgii!
 - Włóżcie stopery – krzyknął do nich Kubiak i znowu mnie pocałował.

Rano zostałam odwieziona przez Michała pod samą uczelnię. Takie poranki to ja mogłam mieć codziennie. Niestety dzieliła nas godzina drogi. Aż mi się nie chciało opuszczać jego ramion, gdy się obudziłam, ale każde z nas miało swoje obowiązki. Na korytarzu spotkałam Kacpra. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało i zaczekał. Po przywitaniu przepuścił mnie w drzwiach.
 - Kac już nie męczy? – zaśmiałam się i usiadłam na swoim miejscu.
 - Na szczęście nie. Ale wczoraj to tragedia była – jęknął. – W ogóle nie wiem, co mnie podkusiło żeby zgodzić się na parapetówkę w środku tygodnia.
 - Zdarza się – puściłam mu oczko. – Masz szczęście, że odstawiłam cię bezpiecznie do domu.
 - No właśnie, jak ja się w ogóle znalazłem u ciebie? Nic nie pamiętam.
No i dobrze – przemknęło mi przez myśl.
 - Przyszedłeś nawalony w trzy dupy, więc odtransportowałam cię do domu – wzruszyłam ramionami.
 - Bardzo głupio gadałem? Jak jestem pijany to myślenie mi się wyłącza – w jego oczach zobaczyłam takie jakby przerażenie.
 - Nie no, bez przesady – machnęłam ręką. Postanowiłam trochę nagiąć prawdę. – Zapraszałeś mnie na imprezę z twoim kolegą, którym była butelka Finlandii.
 - O ja pierdole – skrzywił się.
 - I jak go zachwalałeś – parsknęłam śmiechem.
 - Coś jeszcze głupiego robiłem?
 - Jaskółkę na środku chodnika. No i prawie wszedłeś do cudzego mieszkania, myśląc że to twoje.
 - Przepraszam cię, naprawdę – powiedział.
 - Spoko, nic się nie stało – uśmiechnęłam się. Skoro on nic nie pamiętał, to mi było łatwiej z nim gadać. Rozmowę przerwało nam jednak przyjście Karoliny.

 - Cześć i czołem – wyszczerzyła się i usiadła między nami. Uśmiechnęła się promiennie w kierunku Wolińskiego. Wtedy coś mnie tknęło. Jej się Kacper podobał! Ten tydzień, gdy niby byliśmy razem to była strasznie przygnębiona i prawie się do nas nie odzywała. Teraz znowu radosna. Boże, czemu ja tego wcześniej nie zauważyłam? Zeswatam ich! W sumie fajnie by razem wyglądali. Oboje mieli podobne charaktery. Z tym, że Karola była bardziej nieśmiała czasami. Musiałam zabrać ją na jakąś kawę, czy zakupy i wtedy od niej wszystko wyciągnąć. Jako, iż jestem dobra w cudzych związkach, to może uda mi się sprawić, że ta dwójka będzie razem szczęśliwa. I co najważniejsze, Kacper zapomni o uczuciu do mnie. No tak, upatrywałam w tym nawet korzyści dla mnie. Ale dla niego też będzie lepiej, jak ulokuje uczucia w kimś innym. To się zawsze sprawdza. 

________________

Dlaczego wy we wszystkim co napiszę wyczuwacie jakieś głębsze podteksty, czy problemy? :D Rozdział u góry, trochę w sumie przejściowy. Następny w niedzielę ;)
Jak tam w ogóle uw as? Wakacje mamy nareszcieee!!! Planuję za miesiąc jakoś zacząć publikować kolejne opowiadanie. Nie będzie to już taki tasiemiec jak ta historia, około 30 rozdziałów. Czekacie? :)
Pozdrawiam ;*

13 komentarzy:

  1. Przyzwyczaiłaś nas, że za długo nie jest spokojnie, to się nie dziw teraz. :P
    Awww, Kubi jest taki słodki, że omgomfg <3 Wybacz, musiałam. ;p
    Fajnie, że im się układa i są szczęśliwi, tak powinno być. Jestem ciekawa jak rozwiniesz wątek ze swataniem. W niedzielę jestem. :)
    Nowe opowiadanie? Bardzo chętnie, biorę w ciemno. :)
    Pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No pewnie,że czekamy na nowe opowiadanie. Uwielbiam te ich droczenie się. Są tacy słodcy. Aż przypominają się ich początki. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Nowe opowiadanie i to z twojej reki pisane ! GENIALNIE !!!
    I się jednak myliłam :P NADAL JEST SIELANKA :D. Niech w końcu dzidziuś się pojawi :). Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie ,że u Blanki i Michała jest wszystko dobrze :) A to jak Blanka złości się na Miśka jest takie fajne :D
    W sumie to swatanie mogłoby się udać wtedy Kacper dałby spokój Blance :P no i też byłby szczęśliwy :)
    A co do nowego opowiadania czekam i to bardzo ! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie no czekamy, ale jak mi zaniedbasz to opowiadanie to ojjjj nie ręczę za siebie haha. muszę ci powiedzieć, że strasznie mi się ten rozdział podoba :))

    OdpowiedzUsuń
  6. No to się nam Blaneczka pobawi w swatkę :D Musi z tego wyjść coś bardzo dobrego tak jak z Sylwią i Pawłem ;) Dobrze, że z Michałem wszystko się układa i wgl ;)
    Ty zaczynasz nowe opowiadanie. Ja tam jestem! :D
    Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  7. Jaki słodki ten Michał :) Dobrze nic się nie stało. W sumie Blance może się udać to swatanie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak następne opowiadanie bedzie tak fajne jak to, to będę czytać!:)
    Fajnie że Michałowi i Blance się znów układa:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dlaczego? Bo ty jestes nieprzewidywalna! :D
    Zdecydowanie to opowiadanie jest numerem 1 na liście :D
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na nowy rozdział na kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. tylko żeby Blanka znowu nie zapomniała o Michale, swatając Kacpra i Karolinę ;p
    Jakich znowu podtekstów.. :D żadnych podtekstów! ;D no , może czasami :D
    Dziku rozwala system po całości.. :D
    świetny rozdział ;)
    czekam z niecierpliwością na następny i nowego bloga oczywiście :D
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Tylko 30? Zdecydowanie za mało ! Mam nadzieje ,ze ich zeswata! Do nastepnego :p

    OdpowiedzUsuń
  13. Na razie dość spokojnie, ale ja już nie jestem niczego pewna... Mam nadziej, że to swatanie nie oddali Blanki od Michała...
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń