- Był u mnie pijany Kacper – zaczęłam
opowiadać.
- Zrobił ci coś? Powiedział?
- Nie. To ja mu zrobiłam – westchnęłam. –
Zakochał się we mnie, a ja kocham ciebie. Widziałam, że go to boli, a nie mogę
nic z tym zrobić. Naprawdę go lubię, ale tylko jako przyjaciela. Czemu on nie
może tego zaakceptować?
- Nie dołuj się – powiedział, tuląc mnie
mocniej. – Nie dziwię się, że się zakochał, bo dla ciebie łatwo stracić głowę.
- Michał, ja mówię poważnie – mruknęłam.
- Ja też. Wiem, że lubisz się przejmować innymi,
ale nie martw się. Przejdzie mu z czasem, jak zrozumie, że nie wszystko można
mieć w życiu.
- Po prostu mi tak strasznie głupio. Żałuję,
że dałam mu wtedy tą szansę..
- Co? Jaką szansę? – zdziwił się. No tak,
przecież nie opowiadałam mu o tym. Więc powiedziałam mu, jak to było, gdy zrobiłam
najgłupszą rzecz w życiu. Oczywiście opisałam też moje wyrzuty sumienia.
- Gdybym wtedy jakoś zareagowała, to może
inaczej by się potoczyło. Ale nie, ja się musiałam pobawić w Matkę Teresę –
mruknęłam.
- Przestań się za wszystko obwiniać – obrócił
moją głowę tak, żebym spojrzała mu w oczy. – To on się zakochał. To w nim się
to wzięło, a ty nie jesteś winna. Zobaczysz, że za jakiś czas mu przejdzie.
- Tak myślisz? – spytałam z nadzieją.
- No jasne – uśmiechnął się. – A teraz weź się
uśmiechnij, bo nie znoszę jak jesteś smutna.
Uśmiechnęłam się
lekko i obejmując go za szyję przytuliłam się do przyjmującego. Posiedzieliśmy
jeszcze trochę, ale zaczęło się robić bardzo zimno. Wsiedliśmy do swoich aut i
pojechaliśmy w kierunku mojego osiedla. Zaparkowaliśmy przed blokiem i schodami
weszliśmy do góry.
- No wreszcie! Jak długo można pijaka
odprowadzać? – usłyszałam od progu Dagmarę.
- Cześć – przywitał się mój chłopak.
Dziewczyny ewidentnie się zdziwiły.
- To my się ten, uczyć pójdziemy – powiedziała
Sylwia i już po chwili ich nie było.
- Aż taki straszny jestem? – skrzywił się
Kubiak. Zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę do mojego pokoju.
Gdy się
obudziłam, to Michał już nie spał. Pocałował mnie na powitanie. Uśmiechnęłam
się. Humor miałam już lepszy, dzięki Bogu. Mnie zdołowaną ciężko znieść.
- Która jest? – spytałam, przeciągając się.
- Koło 8.
- A to jeszcze mam czas – przykryłam się
bardziej kołdrą i wtuliłam w tors siatkarza.
- Ale ja się zaraz będę zbierał niestety.
- Śpij, nie pierdol – mruknęłam z zamkniętymi
oczami. Zaśmiał się cicho.
- Słodka i wulgarna. Taką cię kocham
najbardziej – stwierdził.
- A jaką nie kochasz?
- Smutną – poczułam, jak cmoka mnie w czoło.
- Już nie jestem smutna – uśmiechnęłam się
lekko.
- No i jest zajebiście – wpił się w moje
wargi. W tym momencie usłyszeliśmy pukanie do drzwi, więc niechętnie się od
siebie oderwaliście.
- Ej, gołąbeczki. Śniadanie na stole –
zaśmiała się Sylwia.
- Kto gotował? – zapytałam.
- Ja.
- To w takim razie podziękuję. Chcę jeszcze
pożyć – wyszczerzyłam się, choć ona i tak tego nie widziała, bo drzwi były
zamknięte.
- Spierdalaj – mruknęła obrażona. Uwielbiałam
denerwować ludzi.
Tak, jak się
domyślałam Kacper nie zjawił się na zajęciach. Wypił strasznie dużo, a jak to
mawiają kac morderca nie ma serca. Przez chwilę myślałam nawet żeby pojechać i
sprawdzić, co tam u niego, bo się nie odzywał, ale gdy wyciągnęłam komórkę po
wyjściu z ciemni, to zobaczyłam wiadomość od niego: Dzięki za odprowadzenie. Nie mam pojęcia, jak się znalazłem u ciebie.
Mam nadzieję, że zbytniego kłopotu nie zrobiłem. Uśmiechnęłam się lekko.
Nie pamiętał. W sumie to lepiej. Po tym zapewne dziwnie mu by się ze mną
rozmawiało. Sama pewnie początkowo będę się czuła nieswojo. Nie codziennie ktoś
mi wyznaje miłość. Oprócz Michała oczywiście. Odpisałam przyjacielowi, że po
prostu trochę się pośmiał, gadał głupoty i poszedł spać. Uwierzył od razu.
Pewnie to nie dobrze z mojej strony, że go okłamuję, bo sama byłam okropnie
zła, gdy Kubiak nie powiedział, co robiłam po naszym spacerze w Warszawie,
połączonym z piciem Jack’a Daniells’a na chodniku. To jednak wymagało
zatajenia. Dla dobra jego, jak i naszych dobrych relacji.
Obrabiałam
zdjęcia na komputerze. Miałam trochę zaległości, bo niedawno wybrałam się na
sesję z dziewczynami. Trzeba było wrzucić trochę na photobloga. Zerknęłam na
zegarek. Dochodziła 21. Ziewnęłam szeroko. Wow, tak wcześnie, a mi się spać
chciało. Poszłam więc do łazienki, gdzie wzięłam prysznic i przebrałam się w
piżamkę (link). Narzuciłam jeszcze szlafrok, bo przecież było dość chłodno.
Listopad w końcu, a ja w koszulce na cienkich ramiączkach. Mi po prostu często
ciepło było. Nałożyłam balsam na ciało. Zostało mi tylko umycie zębów. Akurat
gdy kończyłam, to usłyszałam jak mój telefon dzwoni. Szybko zaczęłam
przepłukiwać usta wodą.
- Blanka, Michał dzwoni! – krzyknęła Sylwia.
- Odbierz – odparłam i wytarłam twarz.
Otworzyłam drzwi i pobiegłam. Daleko nie doleciałam, bo poślizgnęłam się w
korytarzu i wywaliłam.
- Ała – jęknęłam. – Moja dupa!
Blondynki
przyszły i parsknęły śmiechem, widząc mnie taką.
- Jak podłoga mokra, to się nie biega, sieroto
– zaśmiała się Dagmara.
- Kto myje podłogę o 10 wieczorem?! –
warknęłam.
- A spoko, to tylko Blanka się w pięknym stylu
wywaliła – powiedziała Syśka do mojej komórki.
- Dawaj mi ten telefon – powiedziałam i
wystawiłam rękę w jej stronę.
- Już ci ją daję – powiedziała do siatkarza, a
potem podała mi urządzenie. – Trzymaj tego swojego Romea.
- Spierdalaj – wycedziłam przez zęby i
wstałam, przytrzymując się ściany. Powoli wróciłam do swojego pokoju.
- Hej, śliczna – zaczął. W jego głosie czułam
wyraźne rozbawienie.
- Dawaj, pośmiej się – mruknęłam i
rozmasowałam obolałą część ciała.
- Bardzo chętnie – odparł, a potem parsknął
śmiechem. Gdyby był obok no walnęłabym go tak porządnie w głowie. – Nie wiesz,
czy dziewczyny to nagrały?
- Kretyn, no kurwa kretyn – warknęłam
wkurzona.
- Też cię kocham – cmoknął w powietrzu.
- A ja ciebie nie.
- Wiedziałem – roześmiał się.
- Masz coś ważnego? Bo jak nie to skończmy
rozmowę. Będziesz mógł się spokojnie pośmiać!
- Uuu, ruda wkurzona.
- Pierdolnę ci, Kubiak.
- I wulgarna. Teraz pewnie wyglądasz
zajebiście seksownie – nie widziałam go, ale czułam, że oblizał sobie dolną
wargę. Postanowiłam się z nim trochę podroczyć.
- A żebyś wiedział. W dodatku mam cienką
piżamkę na szelkach. Dekolt po pępek, odsłonięte nogi. Tylko brać – opisywałam.
- A teraz skarbie stań przy oknie – poprosił.
Zdziwiłam się, ale zrobiłam to, co kazał. Zauważyłam jakiegoś człowieka na
dole. Przyjrzałam się mu dokładnie.
- To ty tam sterczysz? – zdziwiłam się.
- Miałem cię zabrać na spacer, ale poddałaś mi
lepszy pomysł. Czekaj na mnie – rozłączył się. Obserwowałam jak wchodzi do
odpowiedniej klatki. No tak, znał kod, więc wszedł. Drzwi były jednak
zamknięte, więc zadzwonił dzwonkiem. Postanowiłam jednak mu nie otwierać.
Zrobiła to któraś z blondynek. Coś długo nie przychodził. Dopiero po kilku
minutach usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi. Siatkarz wszedł do mojego pokoju z
cwaniackim uśmiechem.
- Oznajmiam ci, iż mamy wolną chatę –
wyszczerzył się.
- Jak? Gdzie dziewczyny? – zdziwiłam się.
- U waszego kochanego sąsiada – podszedł
bliżej. – Więc teraz jesteśmy tylko ty i ja – wymruczał mi do ucha i ściągnął
mój szlafrok.
Leżałam wtulona
w tors przyjmującego, podczas gdy on bawił się moimi włosami. Czasami zbyt
mocno mnie za nie ciągnął i wtedy od razu go ochrzaniałam.
- Debil jesteś, wiesz? – rzuciłam. – A ja za
bardzo uległa.
- Jeszcze mi powiedz, że ci się nie podobało –
zaśmiał się.
- No wiesz, nie postarałeś się dziś –
uśmiechnęłam się zadziornie. Wyczuł wyzwanie. Ah, ten samczy instynkt.
- Tak? To zaraz zobaczysz, na co mnie stać –
uśmiechnął się i ponownie wpił w moje wargi. Nigdy nie miałam dość jego
pocałunków. Wciąż mi było mało. Przerwał nam powrót blondynek.
- Jesteśmy! – wydarły się. – Koniec tych
orgii!
- Włóżcie stopery – krzyknął do nich Kubiak i
znowu mnie pocałował.
Rano zostałam
odwieziona przez Michała pod samą uczelnię. Takie poranki to ja mogłam mieć
codziennie. Niestety dzieliła nas godzina drogi. Aż mi się nie chciało
opuszczać jego ramion, gdy się obudziłam, ale każde z nas miało swoje
obowiązki. Na korytarzu spotkałam Kacpra. Uśmiechnął się do mnie nieśmiało i
zaczekał. Po przywitaniu przepuścił mnie w drzwiach.
- Kac już nie męczy? – zaśmiałam się i
usiadłam na swoim miejscu.
- Na szczęście nie. Ale wczoraj to tragedia
była – jęknął. – W ogóle nie wiem, co mnie podkusiło żeby zgodzić się na
parapetówkę w środku tygodnia.
- Zdarza się – puściłam mu oczko. – Masz
szczęście, że odstawiłam cię bezpiecznie do domu.
- No właśnie, jak ja się w ogóle znalazłem u
ciebie? Nic nie pamiętam.
No i dobrze – przemknęło mi przez myśl.
- Przyszedłeś nawalony w trzy dupy, więc
odtransportowałam cię do domu – wzruszyłam ramionami.
- Bardzo głupio gadałem? Jak jestem pijany to
myślenie mi się wyłącza – w jego oczach zobaczyłam takie jakby przerażenie.
- Nie no, bez przesady – machnęłam ręką.
Postanowiłam trochę nagiąć prawdę. – Zapraszałeś mnie na imprezę z twoim
kolegą, którym była butelka Finlandii.
- O ja pierdole – skrzywił się.
- I jak go zachwalałeś – parsknęłam śmiechem.
- Coś jeszcze głupiego robiłem?
- Jaskółkę na środku chodnika. No i prawie
wszedłeś do cudzego mieszkania, myśląc że to twoje.
- Przepraszam cię, naprawdę – powiedział.
- Spoko, nic się nie stało – uśmiechnęłam się.
Skoro on nic nie pamiętał, to mi było łatwiej z nim gadać. Rozmowę przerwało
nam jednak przyjście Karoliny.
- Cześć i czołem – wyszczerzyła się i usiadła
między nami. Uśmiechnęła się promiennie w kierunku Wolińskiego. Wtedy coś mnie
tknęło. Jej się Kacper podobał! Ten tydzień, gdy niby byliśmy razem to była
strasznie przygnębiona i prawie się do nas nie odzywała. Teraz znowu radosna.
Boże, czemu ja tego wcześniej nie zauważyłam? Zeswatam ich! W sumie fajnie by
razem wyglądali. Oboje mieli podobne charaktery. Z tym, że Karola była bardziej
nieśmiała czasami. Musiałam zabrać ją na jakąś kawę, czy zakupy i wtedy od niej
wszystko wyciągnąć. Jako, iż jestem dobra w cudzych związkach, to może uda mi
się sprawić, że ta dwójka będzie razem szczęśliwa. I co najważniejsze, Kacper
zapomni o uczuciu do mnie. No tak, upatrywałam w tym nawet korzyści dla mnie.
Ale dla niego też będzie lepiej, jak ulokuje uczucia w kimś innym. To się
zawsze sprawdza.
________________
Dlaczego wy we wszystkim co napiszę wyczuwacie jakieś głębsze podteksty, czy problemy? :D Rozdział u góry, trochę w sumie przejściowy. Następny w niedzielę ;)
Jak tam w ogóle uw as? Wakacje mamy nareszcieee!!! Planuję za miesiąc jakoś zacząć publikować kolejne opowiadanie. Nie będzie to już taki tasiemiec jak ta historia, około 30 rozdziałów. Czekacie? :)
Pozdrawiam ;*
Jak tam w ogóle uw as? Wakacje mamy nareszcieee!!! Planuję za miesiąc jakoś zacząć publikować kolejne opowiadanie. Nie będzie to już taki tasiemiec jak ta historia, około 30 rozdziałów. Czekacie? :)
Pozdrawiam ;*
Przyzwyczaiłaś nas, że za długo nie jest spokojnie, to się nie dziw teraz. :P
OdpowiedzUsuńAwww, Kubi jest taki słodki, że omgomfg <3 Wybacz, musiałam. ;p
Fajnie, że im się układa i są szczęśliwi, tak powinno być. Jestem ciekawa jak rozwiniesz wątek ze swataniem. W niedzielę jestem. :)
Nowe opowiadanie? Bardzo chętnie, biorę w ciemno. :)
Pozdrawiam. :)
No pewnie,że czekamy na nowe opowiadanie. Uwielbiam te ich droczenie się. Są tacy słodcy. Aż przypominają się ich początki. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNowe opowiadanie i to z twojej reki pisane ! GENIALNIE !!!
OdpowiedzUsuńI się jednak myliłam :P NADAL JEST SIELANKA :D. Niech w końcu dzidziuś się pojawi :). Pozdrawiam Dooma :)
Fajnie ,że u Blanki i Michała jest wszystko dobrze :) A to jak Blanka złości się na Miśka jest takie fajne :D
OdpowiedzUsuńW sumie to swatanie mogłoby się udać wtedy Kacper dałby spokój Blance :P no i też byłby szczęśliwy :)
A co do nowego opowiadania czekam i to bardzo ! :)
nie no czekamy, ale jak mi zaniedbasz to opowiadanie to ojjjj nie ręczę za siebie haha. muszę ci powiedzieć, że strasznie mi się ten rozdział podoba :))
OdpowiedzUsuńNo to się nam Blaneczka pobawi w swatkę :D Musi z tego wyjść coś bardzo dobrego tak jak z Sylwią i Pawłem ;) Dobrze, że z Michałem wszystko się układa i wgl ;)
OdpowiedzUsuńTy zaczynasz nowe opowiadanie. Ja tam jestem! :D
Czekam na kolejny i pozdrawiam ;**
Jaki słodki ten Michał :) Dobrze nic się nie stało. W sumie Blance może się udać to swatanie :)
OdpowiedzUsuńJak następne opowiadanie bedzie tak fajne jak to, to będę czytać!:)
OdpowiedzUsuńFajnie że Michałowi i Blance się znów układa:)
Dlaczego? Bo ty jestes nieprzewidywalna! :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie to opowiadanie jest numerem 1 na liście :D
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
Zapraszam na nowy rozdział na kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńtylko żeby Blanka znowu nie zapomniała o Michale, swatając Kacpra i Karolinę ;p
OdpowiedzUsuńJakich znowu podtekstów.. :D żadnych podtekstów! ;D no , może czasami :D
Dziku rozwala system po całości.. :D
świetny rozdział ;)
czekam z niecierpliwością na następny i nowego bloga oczywiście :D
pozdrawiam ;*
Tylko 30? Zdecydowanie za mało ! Mam nadzieje ,ze ich zeswata! Do nastepnego :p
OdpowiedzUsuńNa razie dość spokojnie, ale ja już nie jestem niczego pewna... Mam nadziej, że to swatanie nie oddali Blanki od Michała...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*