25.06.2014

Rozdział 103

Sobota. To oznaczało kolejne mecze w 6 kolejce PlusLigi. Oczywiście zameldowałam się na hali sportowo-widowiskowej w Jastrzębiu odpowiednio wcześniej. Przyjemnie się oglądało to starcie. Szybko poszło. Jastrzębianie byli bardzo pewni w swojej grze i nie dali ugrać gościom nawet jednego seta. O dziwo tym razem długa przerwa ich nie rozkojarzyła. Już miałam iść na dół, gdy przypomniałam sobie, że przecież pozostał jeszcze wybór MVP. Słuchałam uważnie i szeroko się uśmiechnęłam. Drugi raz z rzędu najlepszy był Michał! No skakać z radości mi się chciało.
 - Patrz, jaką mu motywację do gry dajesz – zaśmiała się Sylwia.
 - Spróbowałby źle grać, to by oberwał – wyszczerzyłam się.
 - Rozumiem, że nie wracasz z nami? – zapytała Daga.
 - Zapewne nie – uśmiechnęłam się. Pożegnałam się z przyjaciółkami i zeszłam na dół. Podszedł do mnie Kubiak i pocałował mnie namiętnie na początek.
 - Ile ty dajesz tym sędziom, co ? – zaśmiałam się, wbijając mu palec w klatkę piersiową.
 - Pół wypłaty, ale opłaca się – wyszczerzył się. Uroczo wtedy mrużył oczy.
 - Wiedziałam, że aż tak zajebisty być nie możesz – puściłam mu oczko.
 - Zaczekasz? – spytał bardziej retorycznie, bo nawet nie czekał na odpowiedź, tylko pocałował mnie w policzek i ruszył do szatni. Miałam iść na korytarz, ale zaczepił mnie Wojtaszek.
 - A ty gdzie się już zmywasz? – uśmiechnął się.
 - Czekać na Michała muszę – odparłam.
 - Teraz znowu nie będziesz o mnie pamiętać – wykrzywił usta w podkówkę, a ja pogłaskałam go po głowie z politowaniem.
 - No sorry, dbam o swoją reputacje, a ty to ty – wzruszyłam ramionami.
 - I znowu wredna – mruknął. – A ja zmęczony po meczu przychodzę żeby się przywitać i w ogóle, a ta mi tu z takimi tekstami wyjeżdża.
 - Przepraszam – powiedziałam z udawanym smutkiem. – Wybaczysz?
 - No nie wiem, nie wiem – zamyślił się. – A co z tego będę miał?
Parsknęłam śmiechem.
 - Ale z ciebie irytujący kurdupel – wyszczerzyłam się.
 - Hola, hola dziewczynko – zbulwersował się. – Jestem wyższy od ciebie!
 - Nie widać – zaśmiałam się. Specjalnie go podpuszczałam. Uwielbiałam denerwować ludzi. Libero zaczepił Filippova. Biedak, nie wiedział, co się dzieje.
 - Powiedz szczerze, czy ona jest niby wyższa ode mnie? – zapytał Damian po angielsku. Dimo spojrzał na mnie. Posłałam mu wymowne spojrzenie.
 - Mnie nie pytaj. Daltonistą jestem – uniósł ręce w geście poddania i odszedł. Damian uderzył się ręką w czoło, a ja zaśmiałam.
 - Co za imbecyla spytałem – mruknął niezadowolony.
 - Bo ty taki geniusz – zaśmiałam się. Oho, ale się wkurzał. Nie sądziłam, że go tak łatwo z równowagi wyprowadzić można.
 - A ty za to – wbił we mnie spojrzenie i wskazał palcem. – A ty…. Ty jesteś…
Nie mógł nic wymyślić.
 - Głupia jesteś, o! – przytupnął nogą. No ja nie mogę, jak on wyglądał w tym momencie. Najchętniej wyciągnęłabym aparat i zrobiła mu zdjęcie, bo ta mina warta jest uwiecznienia. Czy jest tu gdzieś pod ręką jakiś fotograf?
 - Taki pocisk, że się nie pozbieram – parsknęłam śmiechem.
 - Bo ty jesteś dziewczyną, w dodatku Michała i ja nie mogę być wredny – spuścił głowę smutny.
 - Ja to mam kurde specjalne względy – wyszczerzyłam się. W tym momencie poczułam jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie.
 - Obgadujecie mnie mendy przebrzydłe? – zapytał Kubiak.
 - Aktualnie Damian mi pociska – ukazałam rząd białych zębów w szerokim uśmiechu.
 - Pierdolisz, skarbie – pocałował mnie w skroń. – On nie umie pociskać ludziom. Zwierzętom w sumie też nie. Na mój gust, to roślinom też, więc pewnie dlatego w mieszkaniu kwiatków nie ma.
 - A spadaj – mruknął obrażony siatkarz.
 - Uwielbiam was, chłopaki – zaśmiałam się. Z nimi nie da się nudzić.

Weekend oczywiście zleciał jak z bicza trzasnął, czy jak się tam to mówi. W końcu pierwszy raz od dwóch tygodni miałam się stawić na zajęciach. W dodatku praktycznych. Od razu milej na sercu. Wstałam rano i o dziwo bez pretensji do swojego budzika, który mnie obudził. Nawet nie miałam ochoty rzucić nim o podłogę, jest sukces. Wzięłam prysznic. Zabrałam się za suszenie włosów. Trzeba iść do fryzjera żeby zafarbować odrosty – pomyślałam. Im szybciej to zrobię, tym mniejszy kłopot będzie miała Ania. Przy okazji trochę odświeży mi kolor. Ubrałam się (link) i zrobiłam sobie kłosa. Wzięłam klucze od auta, które w piątek wróciło z warsztatu i pojechałam na uczelnię. Przywitałam się ze znajomymi z uczelni. Zdziwiło mnie, że Kacper się spóźnił. Zawsze taki punktualny, a  tu proszę. Przenieśliśmy się z panem Zielińskim do ciemni. Jako, że trochę się już w tym orientowałam, to wiedziałam, co mam mniej więcej robić. Karolina mi podpowiadała, gdy czegoś nie wiedziałam. Wypytywała mnie o wszystko. Wyciągnęła ode mnie nawet to, że wróciłam do Michała. Skubana, wie jak człowieka podejść.
5 godzin pracy i w końcu koniec. Nasze oczy potem dobrą chwilę przyzwyczajały się do normalnego światła, bo w pracowni było tylko takie słabe, które nie szkodziło zdjęciom. Pożegnałam się ze znajomymi i ruszyłam przed siebie. Zauważyłam Kacpra, jak stał na chodniku i palił papierosa. Zdziwił mnie ten widok.
 - Ty palisz? Od kiedy? – zapytałam.
 - Od niedawna w sumie – wzruszył ramionami.
 - Fuj, rzuć to – skrzywiłam się.
 - A tam, na coś trzeba umrzeć – machnął ręką.
 - A gdzie ten twój optymizm, co? – mruknęłam. Od rana wydawał mi się jakiś dziwny. – Coś się stało?
 - Nie. Dlaczego tak myślisz?
 - Bo się dziwnie zachowujesz.
 - Wydaje ci się – uśmiechnął się.
 - Skoro tak mówisz – westchnęłam. – Idziesz na szarlotkę?
 - Twoją, czy kawiarnianą? – również się uśmiechnął i zgasił to rakotwórcze dziadostwo.
 - Niestety ja nie zrobiłam, więc pozostaje kawiarniana.
 - Szkoda. Będę musiał to przeżyć – zaśmiał się cicho i oboje skierowaliśmy się do pobliskiej kawiarni, gdzie zamówiliśmy owo uwielbiane przez nas ciasto. W czasie rozmowy moje mylne wrażenie o Kacprze zniknęło. Woliński zachowywał się tak, jak zwykle. Faktycznie pewnie mi się coś wydawało z tym jego dziwnym zachowaniem. Ja to ja, zawsze szukam dziury w całym.

Siedziałam w pokoju i kończyłam właśnie internetową rozmowę z Bartmanem. Odłożyłam urządzenie i poszłam do kuchni w celu przygotowania czegoś na kolację. Sylwia z Dagą zakuwały na kolokwium, więc postanowiłam im też coś ugotować. Niech sobie przerwę zrobią. Postawiłam na coś szybkiego, czyli zapiekanki. Pokroiłam bagietkę i położyłam na niej pieczarki, szynkę i ser. Wstawiłam do piekarnika. Po kilkunastu minutach danie było gotowe, więc zawołałam blondynki. Jadły aż im się uszy trzęsły. W momencie, gdy kładłam naczynia do zmywarki, to usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszła otworzyć Zając.
 - Blanka, ktoś do ciebie.. – powiedziała jakoś dziwnie. Podeszłam do niej i zobaczyłam Kacpra. Był kompletnie zalany. Ledwo na nogach stał. Jechało od niego wódą i papierosami na kilometr.
 - Coś ty zrobił, kretynie?! – krzyknęłam na niego.
 - Świetnie się bawiłem i przyszedłem spytać, czy chcesz się dołączyć – uśmiechnął się. Mówił bardzo niewyraźnie, więc sporo wypił już. Ludzie, była 20, a ten już pijany. – Kolegę przyprowadziłem.
Wyciągnął z kieszeni pół litra Finlandii.
 - Tych kolegów, to dziś chyba dużo miałeś – mruknęłam.
 - Wcale nie. Wszyscy szybko odpadli – zrobił smutną minkę. Westchnęłam i zaczęłam ubierać kurtkę oraz buty.
 - Co ty robisz? – zdziwiła się Dagmara.
 - Idę go odwieźć. Przecież sam nie dojdzie – odparłam i wzięłam klucze z półki.
 - Sama chcesz go odwozić?
 - A po co mi obstawa? Wyluzuj, Daga – uśmiechnęłam się lekko i zaprowadziłam najebanego Wolińskiego do mojego BMW. Usadowił się wygodnie na tyle. Bałam się, że mi wszystko obrzyga, ale on jest chyba z tych, co nie wymiotują. Chwała mu za to. Największym problemem było zaprowadzenie go na górę. Gdy wszedł do swojego mieszkania, to nagle jednak ożył. Zaczął pleść trzy po trzy. Ledwo go rozumiałam. Zaprowadziłam go do sypialni, aby się tam położył.
 - A pamiętasz, co my tu kiedyś robiliśmy? – wybełkotał. – Tak nam dobrze było.
 - Kacper, już o tym gadaliśmy – westchnęłam. Jeżeli miał zamiar w tym stanie rozmawiać o takich rzeczach, to wolę nie słuchać. Powie kilka słów za dużo i znowu będę miała koszmarny humor. Lepiej żyć w niewiedzy, jak to mawiają.
 - Ale ja cię kocham, Blanka – próbował mnie przytulić, ale się odsunęłam.
 - Jesteś pijany – pokręciłam głową.
 - Co on ma, czego ja nie mam? – zapytał z wyrzutem.
 - Tani tekst z filmów, Woliński.
 - Odpowiedz – wbił we mnie spojrzenie.
 - Kacper, przepraszam, ale jesteś dla mnie tylko przyjacielem – powiedziałam cicho.
 - No właśnie, kurwa, tylko tym cholernym przyjacielem – warknął. Miał coś dziwnego w oczach. Podszedł bliżej chwiejnym krokiem.
 - Chciałbyś żebym była z tobą na siłę? Byłbyś wtedy szczęśliwy? – próbowałam go podejść od tej strony, bo powoli zaczynałam się go bać, a za mną była tylko ściana.
 - Ze mną byłabyś szczęśliwa.
 - Z Michałem jestem przecież szczęśliwa.
 - Teraz tak, a potem? – prychnął. Był niebezpiecznie blisko. Moje nozdrza drażnił zapach alkoholu. – Zostawił cię raz, to zostawi i kolejny. Jesteś aż tak ślepa i naiwna? Ja cie nigdy nie skrzywdzę.
 - Teraz mnie krzywdzisz – szepnęłam. Zatoczył się lekko.
 - Jak? – zamrugał kilka razy. Nie rozumiał mnie.
 - Mówiąc mi to wszystko, ranisz mnie – oczy mnie zapiekły.
 - Kocham cię, Blanka – potrząsnął moimi ramionami. – Nie skrzywdzę cię. No zaufaj mi, błagam.
 - Kacper, nie mogę. Kocham Michała.
Wpił się zachłannie i brutalnie w moje wargi. Odepchnęłam go i spoliczkowałam. Zatoczył się do tyłu i opadł na łóżko. Nawet nie próbował wstać. Był za bardzo pijany. Przykryłam go kołdrą. Bełkotał jeszcze, jak bardzo mnie kocha i zasnął. Otarłam mokre policzki i wyszłam z pomieszczenia. Napisałam Kacprowi wiadomość na kartce, jak trafił do mieszkania i zostawiłam ją na stole w kuchni obok butelki wody mineralnej. Wyszłam z mieszkania i wsiadłam do samochodu. Nie odjechałam od razu. Nie miałam w ogóle ochoty na powrót do mieszkania. Dobiło mnie to, co powiedział Woliński. Wyciągnęłam komórkę i napisałam SMSa do Michała z pytaniem, o której ma następnego dnia trening. Odpisał, że dopiero o 12.

Ja: Mógłbyś do mnie przyjechać? Będę na tej górze, którą pokazałam ci podczas LŚ. Trafisz?
Michał: No jasne ;) Coś się stało?
Ja: Potrzebuję cię
Michał: Będę jak najszybciej.

Dojechałam powoli do lasku. Zaparkowałam na chodniku i ścieżką skierowałam się do góry. Usiadłam na ławce i wpatrywałam się w zasypiające Katowice z kolanami pod brodą. Czułam się źle. Parę słów od pijanego faceta i od razu się załamuję. Nie tak powinno być. Za miękka ostatnio jestem. Nie umiałam Kacpra po prostu ot tak pokochać. Mówił, że to doskonale rozumie, ale jak widać kłamał. Człowiek pod wpływem alkoholu mówi szczerą prawdę, o czym sama się nie raz przekonałam. Czułam się do dupy przez to. Raniłam go, choć nie chciałam. Miłość jest poplątana i trudna. Ale niestety trafia każdego i nie zawsze uczucie skierowane jest do odpowiedniej osoby.

Poczułam znajome, silne ramiona, które mnie obejmują. Wtuliłam się mocniej w siatkarza, delektując się jego zapachem. Pocałował mnie w czubek głowy. Nie mam pojęcia, jak długo tak siedzieliśmy w ciszy, ale nam to nie przeszkadzało. On wiedział, że jak będę chciała to powiem co się stało.

_______________________

Ostatnio ciągle się chyba coś tu dzieje :) Mam nadzieję, że was nie zanudzam. Widzimy się w piątek! :*
A tak poza tematem, to chciałabym was zaprosić na bloga świetnej osoby - Incredible. (link) Jej blog jest naprawdę fantastyczny. Historia Milki i Michała mnie urzekła ;) Kochana, wracaj do pisania, bo ja czekam! Nie rozumiem, dlaczego ma tak mało komentarzy. Jak zauważę waszą aktywność u niej, to dodam dopiero coś u siebie. Takie skarby trzeba promować, więc czytajcie!
Pozdrawiam ;* 

15 komentarzy:

  1. Coś czuję że będzie się działo, a tego nie chcę. Chcę sielanke !!! Pozdrawiam Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No zaskoczenie ^^mysle ze bedzie sie siadzialo xd Po Kacprze nigdy sie tego nie spodziewałam :p do nastepnego :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojojoj.... Koniec sielanki ?! Oby niee xd
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. No no jak zwykle zaskakujesz. jestem ciekawa czy Blanka powie mu prawdę i jak zareaguje Michał. Mam nadzieję, że nie chcesz ich znowu rozdzielić

    OdpowiedzUsuń
  5. Będzie się działo a ty jak zwykle zaskakujesz ;D
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  6. No świetnie,szkoda tylko teraz jak znowu się pokłócą.Blanka powie mu prawdę????
    Nie mam pojęcia,czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem ciekawa czy Blanka powie Miśkowi o tym co usłyszała od Kacpra. Jeśli to zrobi, mam nadzieję że Michał nie zareaguje zbyt wybuchowo, bo wiadomo jak to z nimi jest. A Kacper mnie zawiódł. Nikogo nie da się zmusić do miłości i mimo wszystko powinien to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  8. Agus dziekuje kochana, a wracam prawdopodobnie juz jutro... mialam male problemy ale juz wszystko wraca do normy... rozdzialy sa swietne i ciesze sie ze miedzy Blanka i Michalem nest ok tylko ogarnij Kacpra bo mu wali xd Kocham i dziekuje :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Weź coś zrób z tym Kacprem, bo on mnie strasznie denerwuje :( Serio... Niech sie zakocha w byłej Michała czy coś hahahah
    Czekam do Piątku :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba mam miękkie serce, żal mi się Kacpra zrobiło :(
    do następnego :)
    / Aga

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetne, wspaniałe, zajebiste! :D
    Kacper ty deklu... Z resztą wcale mi go nie szkoda, bo go nie lubię, ale za to szkoda mi Blanki. Przecież się z nim przyjaźniła.
    Pozdrawiam i czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  12. Oby Blanka :) Powiedziała Miśkowi prawdę i ciekawi mnie jak on na to zareaguje :D Oby tylko nie zrobił niczego głupiego :) Umiesz zaskakiwać.

    OdpowiedzUsuń
  13. No wiedziałam, że coś głupiego strzeli temu Kacprowi do głowy... grrr
    Blanka powinna powiedzieć o tym Michałowi, powinna jemu wierzyć nie Kacprowi. Michał ją kocha i mam nadzieję nie zostawi jej kolejny raz.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zapraszam http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/06/szesnascie.html :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ludzie po pijaku mówią przecież prawdę. On ją naprawdę dalej kocha... To było już od dawna widać . Boję się, że mogą z tego wyniknąć jakieś kłopoty, ale zobaczymy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń