Lekarz
zdecydował się wypisać mnie już w sobotę. Ostrzegł jednak, że mam się nie
przemęczać i dużo odpoczywać. Nie było jednak sensu mnie trzymać w szpitalu.
Bardzo się cieszyłam, bo to miejsce nie należało do moich ulubionych. Ostatnio
odwiedzali mnie tylko przyjaciele, bo rodzina wróciła do Wielunia. Odesłałam
ich, bo i tak nie mieli co tu robić. Ze mną było wszystko w porządku, a im się
nudziło. Rano dowiedziałam się, że wypis niestety mogę dostać dopiero po
południu. Czyli znowu miałam tu przeleżeć parę godzin. Nie uśmiechało mi się
to, ale co zrobić.
Było po 17.
Byłam już ubrana (link) i spakowana. Czekałam tylko na wypis i Michała, który
miał po mnie przyjechać po treningu. Spóźniał się, a ja się niecierpliwiłam. W
końcu jednak drzwi się otworzyły. Przyjmujący pocałował mnie w policzek na
powitanie i wziął moją torbę. Chwyciłam go za rękę.
- Gotowa? – zapytał, uśmiechając się.
- Ale się głupio pytasz – wystawiłam mu język.
Poszliśmy do lekarza, który dał nam wypis. Podziękowałam za wszystko i wyszłam.
W końcu pooddychałam świeżym powietrzem. Na dworze było zimno. Prawdziwy
listopad się zaczął.
- Chodź szybko, bo zmarzniesz – zaśmiał się
Kubiak. Otworzył mi drzwi do swojego Infiniti. Wsiadłam i zapięłam pas.
Siatkarz od razu włączył ogrzewanie.
- Michał, nie wiesz może co z moim autem? –
spytałam.
- Z tego, co wiem, to jest w warsztacie –
wyjaśnił i wyjechał ze szpitalnego parkingu.
- Bardzo w złym stanie? – skrzywiłam się.
- Huberta pytaj, on tam był. Ale chyba nie.
Ubezpieczenie pokrywa wszystkie koszty, więc możesz być spokojna – puścił mi
oczko.
Po 10 minutach
byliśmy już pod moim blokiem. Weszliśmy schodami na odpowiednie piętro. Miło
było czuć, że w końcu jestem w domu. W mieszkaniu było ciemno. Zdziwiłam się.
Czyżby dziewczyn nie było? Po chwili światło się zapaliło.
- Niespodzianka! – krzyknęli wszyscy. Aż
zaniemówiłam z wrażenia. Przygotowali dla mnie imprezę niespodziankę!
Podziękowałam im, przytulając każdego z osobna. Byli: Sylwia, Dagmara,
Hubercik, Zati, Damian, Zibi, Igła, Daniel i nawet Kacper.
- Michałowi dziękuj. On to wykombinował –
stwierdziła Dagmara. Odwróciłam się w stronę swojego chłopaka. Stanęłam na
palcach i przytrzymując się jego koszulki cmoknęłam go w usta.
- Dziękuję – wyszczerzyłam się.
- Nie ma za co – puścił mi oczko i pocałował w
czoło.
Impreza się
zaczęła. Było trochę alkoholu, ale nie za dużo, bo niektórzy mieli jutro mecz,
a Zbyszek z Igłą wracali do siebie. Ja też za bardzo wolałam nie ryzykować, bo
dopiero co wyszłam ze szpitala. Zauważyłam, że strasznie szybko się męczę, bo
po kilku tańcach już musiałam sobie usiąść. Wzięłam swoją szklankę, ubrałam
kurtkę i wyszłam na chwilę na balkon żeby się przewietrzyć. Stanęłam przy
barierce i podziwiałam zasypiające Katowice. Poczułam w pewnym momencie czyjeś ręce
na biodrach i oddech, który łaskotał moją skórkę. Ten zapach doskonale znałam.
Wtuliłam swoje plecy bardziej w jego tors.
- Przeziębisz się – powiedział, opierając swój
podbródek o moją głowę.
- Na chwilę tylko wyszłam zaczerpnąć
powietrza.
- Źle się czujesz? – zmartwił się. Pokręciłam
przecząco głową.
- Wszystko okej – wyjaśniłam. – Fajnie być
znowu u siebie. Szpital to okropne miejsce.
- Dobrze cię widzieć już normalnie, a nie w
szpitalnym łóżku – cmoknął mnie w skroń. – Cholernie się bałem o ciebie.
- Ciekawe, czy gdyby nie ten wypadek, to w
końcu byśmy porozmawiali – uśmiechnęłam się lekko.
- Pewnie nie wytrzymałbym w końcu i do ciebie
przyjechał – zaśmiał się.
- Kocham cię – odwróciłam się twarzą w jego
stronę.
- Ja ciebie też, skarbie – pocałował mnie
delikatnie.
- Nie zostawiaj mnie już, proszę – szepnęłam,
tuląc się do niego.
- Nie zostawię, przysięgam – objął mnie i
cmoknął w czubek głowy.
Obudziłam się
otulona silnymi ramionami Michała. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Tak to ja
mogłam codziennie. I znowu miałam przy sobie cały mój świat. Wyswobodziłam się
delikatnie z jego uścisku. Wciąż spał, mając taką uroczą minę. Zaśmiałam się
cicho pod nosem. Ubrałam szlafrok i poszłam do kuchni, gdzie zastałam kompletnie
już ubranego i odświeżonego Bartmana, który pił kawę.
- Miałeś zamiar pojechać bez pożegnania? –
spytałam.
- Żegnaliśmy się wczoraj – puścił mi oczko i
wypił ostatni łyk napoju.
- Ja się wolę żegnać zaraz przed wyjazdem –
wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Identyczna mina, jak Kubiak – zaśmiał się.
- To on ode mnie odgapia – oburzyłam się.
- Wy dwoje to chyba jesteście dla siebie
stworzeni – pokręcił głową.
- Też tak czasami sobie myślę – uśmiechnęłam
się.
- Na mnie już czas – westchnął i wstał.
Podeszłam do niego i mocno się przytuliłam.
- Ale masz o mnie dalej pamiętać –
powiedziałam.
- O tobie nie da się nie pamiętać. Poza tym
sama o sobie przypomnisz – zaśmiał się.
- Głupek – mruknęłam. – Napisz, jak dolecisz.
- Napisze, napisze. Trzymaj się tu – pocałował
mnie w czoło.
- A ty się trzymaj tam – zaśmiałam się.
- Michała pilnuj. Daj znać, czy się stara.
- Jak coś, to się poskarżę – wyszczerzyłam
się.
- Co to za obgadywanie mnie z rana? – zapytał
zaspany Kubiak, który właśnie wszedł na korytarz. Objął mnie w talii i cmoknął
w skroń.
- Ależ my cię nie obgadujemy – zaprzeczył
atakujący.
- Jasne, jasne. Uważaj, bo uwierzę – pokręcił
głową.
Pożegnaliśmy się
z Bartmanem, który po chwili wyszedł ze swoją walizką z mieszkania. I znowu
musiałam się rozstać z tym wielkoludem. Poszliśmy z Kubim do kuchni.
- Co chcesz na śniadanie? – spytałam. Siatkarz
wziął mnie za rękę i usadowił na krześle. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
- Doktor mówił, że masz odpoczywać, więc ja
robię śniadanie – wyszczerzył się. – Co chcesz?
- Przecież nic mi się nie stanie, jak zrobię
śniadanie.
- Ale ja się nie pytam, czy ci się coś stanie,
tylko co chcesz? Tą twoją papkę?
- To jest musli, a nie papka – mruknęłam.
- Jak zwał, tak zwał – machnął ręką. – Jesz to
z mlekiem czy jogurtem?
Wyciągnął z
szafki miskę oraz pudełko z musli.
- Z jogurtem – odparłam.
- Już się robi – uśmiechnął się i zaczął
przygotowywać mi śniadanie. W sumie podobało mi się to. Mogłam sobie
poleniuchować spokojnie. Lubię to!
- Przyjedziesz na mecz? – zapytał, mieszając
składniki.
- No to ba – wyszczerzyłam się.
- W mojej koszulce?
- Nie chcę się kompromitować – wystawiłam mu
język.
- Wredny rudzielec – mruknął, a potem podał mi
miskę. Pociągnęłam go za rękę, aby się schylił i pocałowałam go namiętnie.
- Przecież wiadomo, że przyjdę – szepnęłam,
uśmiechając się.
- I bardzo dobrze – poruszył brwiami. Zrobił
sobie potem jakąś kanapkę. Zaczął się zbierać, bo miał jeden trening przed
meczem. Pożegnałam się z nim. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Następnie
ubrałam się jakoś (link) i ruszyłam do salonu, gdzie zaczęłam sprzątać. Dobrze,
że Michał wyszedł, bo chyba by mnie zabił, gdyby to zobaczył. Byłam w połowie
ogarniania tego bałaganu, gdy przyszła Sylwia.
- Ty przypadkiem nie miałaś odpoczywać? –
zapytała blondynka, ziewając.
- Jak wygadasz Michałowi, to po tobie – wbiłam
w nią wzrok.
- Do wyra, kaleko. Ja to dokończę.
- Przestań, tyle to przecież dokończę –
wywróciłam oczami.
- Mam wygadać Michałowi? – skrzyżowała ręce na
piersi. Westchnęłam zrezygnowana.
- Wredna jesteś – rzuciłam, przechodząc koło
niej.
- Od ciebie się nauczyłam – poruszyła zabawnie
brwiami i popchnęła mnie żebym szybciej szła.
Gdy położyłam
się na łóżku to faktycznie poczułam się inaczej. Ten lekarz miał jednak rację z
tym przemęczaniem. Pozostało mi zatem do końca dnia leżeć w łóżku.
Trochę mi się
przysnęło, bo gdy otworzyłam oczy, to w mieszkaniu było już głośno. Wszyscy się
pobudzili. Wstałam, rozprostowałam kości i poszłam do nich. Siedzieli w
salonie.
- Obudziła się śpiąca królewna – zaśmiał się
Igła. – Czekałem aż wstaniesz, bo chcę się pożegnać.
- Kolejny mnie zostawia – wykrzywiłam usta w
podkówkę.
- Do Michała, to ty dziś jeszcze pojedziesz,
więc nie rycz – puścił mi oczko.
Postanowiłam
odprowadzić Libero do samochodu. Ubrałam kurtkę i zeszłam na dół.
Krzysiek włożył swoją walizkę do samochodu.
- Pozdrów Iwonę i dzieciaki. No i przeproś ich
ode mnie – powiedziałam.
- Niby za co przeprosić? – jego minę opisuje
ta minka: o.O
- Bo zamiast siedzieć w Rzeszowie na dupie i
się kurować, to przyjechałeś tu i siedziałeś ze mną – spuściłam głowę, a
siatkarz po prostu mnie przytulił.
- Pierdolisz, jak Makłowicz, ruda – zaśmiał
się.
- Dobrze wiedzieć – uśmiechnęłam się.
- Pamiętaj, że w każdej chwili możesz dzwonić,
pisać, a nawet przyjechać. A jak Michał coś wywinie, to osobiście dam mu w zęby
– cmoknął mnie w czoło.
- Kolejny do kolejki – odparłam.
- My mówimy poważnie, Blanka – spojrzał. –
Widzę, że on teraz zmądrzał, ale gdyby jednak coś, to wiesz, gdzie mnie szukać.
- Obiecał mnie już nigdy nie zostawić –
powiedziałam cicho.
- I oby słowa dotrzymał.
Pogadaliśmy
jeszcze chwilę i przyszła pora na Ignaczaka. Wsiadł do swojego auta i odjechał
w stronę stolicy Podkarpacia. Wróciłam na górę. Byłam na zewnątrz tylko chwilę,
a już zdążyłam zmarznąć. Gdy wróciłam, to od razu skierowałam się do salonu,
gdzie siedziała Sylwia z Pawłem.
- Koniec tego dobrego – zaczęłam na wstępie. –
Wróciłam, dość miziania.
- Zajebiście, że znowu masz dobry humor –
przyjaciółka mnie przytuliła.
- Też się cieszę – wyszczerzyłam się. – Gdzie
Daga?
- Jak ty lubisz zadawać głupie pytania –
pokręciła głową z politowaniem.
- Żeby tylko dzieci nie narobili.
- Niech robią, ja mogę być ciotką na pełen
etat – zaśmiała się.
- Z torbami pójdziesz.
- Bardziej ja – wtrącił Zati, a ja parsknęłam
śmiechem.
__________________________
Uff, udało mi się znaleźć dziś trochę czasu, bo od kilku dni strasznie zabiegana jestem.
Wczorajszy mecz - mistrzostwo :D Nasi są w coraz lepszej formie, a jak Dziku wróci to wgl będzie torpeda. Kraków Arena jest zajebista :O Chciałabym kiedyś tam iść na mecz :<
Wczorajszy mecz - mistrzostwo :D Nasi są w coraz lepszej formie, a jak Dziku wróci to wgl będzie torpeda. Kraków Arena jest zajebista :O Chciałabym kiedyś tam iść na mecz :<
Pozdrawiam ;*
No to idziemy razem na mecz!
OdpowiedzUsuńAż się zdziwiłam, że Kacper był i nikt nic nie nabroił. Ale z drugiej strony przecież oprócz dziewczyn i może Huberta nikt nic nie wiedział, że Blanka z nim była. Spokój i lekka sielanka dziwna rzecz w ostatnim czasie u tej pary.Pozdrawiam :*
Świetny!! Kiedy następny? :D
OdpowiedzUsuńsuper! czekam na następny;)
OdpowiedzUsuńSielanka, no i dobrze. Ciekawe na jak długo, bo nie wierzę, że będzie spokój. :P Mam nadzieję, że Kubi teraz już dotrzyma słowa, bo on i Blanka naprawdę są dla siebie stworzeni. :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ! Misiek taki romantyczny i w ogóle *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :*
Jak miło, że znowu wszystko układa się dobrze :) No i co tu więcej dodać, oby tak dalej :D Ostatnio chyba wykorzystałam limit na długie komentarze ;D Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Rozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńPS. Kraków Arena na żywo wygląda jeszcze lepiej, a atmosfera wczoraj była na meczu świetna, miałam to szczęście być na meczu wczoraj:) Zapraszamy do Krakowa!
Jest ŚWIETNY ;). Blanka już wróciła. Czekam na następny;D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com/
Sielanka, sielanka, sielanka, kocham Sielankę <3 Niech tak zostanie, bo jest fajnie :) hahahaaha Czekamy teraz na małe Dziki :D hahah Pozdrawiam i czekam na następny ( myślę, że szybciutko nadejdzie :P) Dooma :).
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/2014/06/rozdzia-10.html
OdpowiedzUsuńJak dobrze, że wszystko zaczęło się układać. Niech Michał tylko dotrzyma słowa :d Bo może mieć do czynienia z Igłą i Zbyszkiem :D
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pomiędzy nimi wszystko już w jak najlepszym porządku. Oby tak już było cały czas.
Pozdrawiam :*
Noi sielaneczka :D To mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńJestem tylko ciekawa czego będzie dotyczyła ich pierwsza sprzeczka :D
Pozdrawiam ;***
Świetny tak się cieszę że im się wszystko układa.Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
SUper. Że oni razem D Układa się :D Do następnego ;p Pozdrawiam :* I zapraszam do siebie ;p
OdpowiedzUsuńGenialny!
OdpowiedzUsuńTeż bym chciała iść na mecz do Kraków Areny, a jeszcze bardziej chciałabym tam zagrać :D
Pozdrawiam i do następnego :*
Ojeeeeeej :D
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest po prostu świetny!
Czekam na następny :)
Nic dodać, nic ująć :D
Całusy / Aga
Zapraszam do siebie na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Zapraszam http://zycie-jest-za-krotkie.blogspot.com/2014/06/rozdzia-pierwszy.html :)
OdpowiedzUsuń