28.05.2014

Rozdział 89

Przywitaliśmy się z moją rodziną. Olga od razu wzięła mnie za rękę i zaprowadziła na górę. Tak leciała, że myślałam, że się zabiję. W takich butach się nie biega! Istnieje ryzyko utraty zębów. Jakoś jednak dotarłam do jej pokoju. Zauważyłam Hektora, który sobie wygodnie leżał, a koło niego 5 prześlicznych szczeniaczków. Mój psiak naprawdę się przejął ojcowaniem, bo nawet się nie ruszył, by się ze mną przywitać. Przykucnęłam obok i pogłaskałam go. Pozwolił mi wziąć jedną z jego pociech na ręce. Rany, małe pieski są naprawdę przeurocze.
 - Znalazł się ktoś chętny na nie? – zapytałam.
 - Moje 3 koleżanki wezmą po jednym – oznajmiła Ola.
 - To zostały jeszcze 2 szczeniaczki.
 - Blanka, mam prośbę – zaczęła ciut nieśmiało.
 - Jaką? – zaciekawiłam się.
 - Bo ja bym chciała jednego sobie zostawić. Nawet sobie go już nazwałam – spojrzała na mnie maślanymi oczkami. Pokręciłam głową ze śmiechem.
 - Ale to nie ode mnie zależy – wzruszyłam ramionami.
 - Jak ty poprosisz tatę, to od razu się zgodzi!
 - Naprawdę bardzo go chcesz?
Pokiwała twierdząco głową. Westchnęłam zrezygnowana.
 - Zobaczę, co da się zrobić – puściłam jej oczko, a ona ucieszona rzuciła mi się na szyję.
 - Dziękuję, dziękuję, dziękuję! – pisnęła.
 - Potem wam zrobię szkraby sesyjkę, żebyście na pamiątkę miały – zwróciłam się do zwierząt. Co z tego, że mnie nie zrozumiały.
Zeszłyśmy na dół, gdzie w salonie rozmawiali panowie.
 - Skoro już zeszłyście, to przyniosę obiad. Siadajcie – wskazał ręką na stół. Zrobiliśmy to, o co poprosił. Zjedliśmy w miłej atmosferze. Podobno obiad był w 100% dziełem taty i ciocia nie pomagała w nim, ani trochę. Podejrzane to mi się wydało, ale udałam, że wierzę. Gdy już trochę mój brzuch odpoczął po obfitym posiłku, to wzięłam swój aparat i wyszłam do ogrodu za domem. Olga z Michałem przynieśli pieski. Fajnie wyglądali, więc już na wstępie zrobiłam im kilka zdjęć. Gdy Kubi kapnął się, że nieświadomie został moim modelem, to zrobił minę typu: Are you fucking kiddding me? Posłałam mu całusa w powietrzu. Początkowo zwierzątka były dość spokojne, więc ujęcia miałam niemal idealne. Dopiero potem się ożywiły. Biegały sobie w liściach, a Hektor chodził za nimi żeby przypadkiem żaden się nie zgubił. Śmiesznie to wyglądało, jak jednego, tego najbardziej nieznośnego niósł w pysku. To zdjęcie postanowiłam sobie zawiesić na ścianie. Mój pokój przypominał przez te zdjęcia i plakaty taki artystyczny bałagan. Całe ściany i szafki obklejone, jak u małego dziecka, a miałam przecież 22 lata. Cóż, taki mój urok.
 - Te psy są jak małe dzieci – pokręciła głową i usiadłam obok mojego taty i Michała.
 - Dlatego właśnie cieszę się, że już jutro trójka trafi w inne ręce – przyznał mój rodziciel.
 - A może zostawiłbyś jednego? Patrz jakie one są słodkie – zagadałam. W końcu obiecałam to siostrze.
 - Mamy przecież Hektora – wzruszył ramionami.
 - A może jednak? – drążyłam dalej.
 - Olga ci kazała mnie przekonać, tak?
Zmieszałam się.
 - Nie, nie – odparłam. – Po prostu widzę, że Ola szczególnie jednego polubiła. No i patrz jaka jest wesoła.
 - Znam was obie doskonale, więc wiem jak jest – parsknął śmiechem.
 - Oj no proszę cię – jęknęłam. – Pozwól jej jednego zostawić.
 - Też o tym myślałem, ale jej powiedz, że starałem się być nieugięty – pogroził mi palcem. Wyszczerzyłam się i cmoknęłam go w policzek. Olga od razu to zauważyła i podbiegła do nas.
 - Zgodził się? – spytała z nadzieją.
 - Ciężko było, ale się zgodził – puściłam jej oczko. Rzuciła mi się uradowana na szyję, a potem tacie. Ucieszona wróciła do piesków i zaczęła jednego mocniej przytulać.
 - To będzie Feliks! – krzyknęła do nas. Zaśmiałam się, kręcąc głową.
 - Chodź na spacer – zwróciłam się do Michała. – Chcę porobić trochę zdjęć w parku.
 - Bierz aparat i idziemy – uśmiechnął się. Wzięłam moję lustrzankę. Wyszliśmy z ogrodu i skierowaliśmy się chodnikiem do parku. Moja karta pamięci wzbogaciła się w masę nowych ujęć. Oczywiście siatkarz musiał się ponabijać, jakie to ja zabawne miny robię, podczas fotografowania. Odpłaciłam mu się tekstem, że jego miny podczas meczu są jeszcze lepsze. Od razu się ode mnie odczepił. Ja to zawsze coś na niego znajdę.
Po godzinie spokojnego spacerku usiedliśmy na ławce, koło stawu. Oparłam głowę o jego ramię.
 - Fajnie jest, jak się nie kłócimy, bo ostatnio często nam się to zdarza – powiedziałam.
 - Zawsze się kłóciliśmy, kłócimy i kłócić będziemy – zaśmiał się cicho. – Takie charaktery, kotek.
 - Akurat na początku naszego związku to byłeś taki milusi – wbiłam mu palec w bok. – A teraz znowu wredny.
 - Trzeba się było na początku podlizać, nie? – wyszczerzył się.
 - Dasz wiarę, że to 3 miesiące już? – pokręciłam głową.
 - Jestem wspaniały, że tyle wytrzymałem –parsknął śmiechem, a ja uderzyłam go w ramię.
 - Foch – mruknęłam.
 - Oj przestań – objął mnie mocniej i pocałował w skroń. – Wiesz dobrze, że i z tobą, i ze mną ciężko wytrzymać. Akurat tu dobraliśmy się idealnie.
 - Ciesz się, że na mnie trafiłeś – puściłam mu oczko.
 - No wiesz, nie każda napotkana fanka wydziera się na mnie z powodu jakiegoś wywiadu.
 - Wkurzyłeś mnie wtedy – zmrużyłam oczy.
 - No co ty? – parsknął. – Ty mnie też, rudzielcu.
 - Wtedy nie byłam jeszcze ruda – wtrąciłam.
 - Ale wredna owszem – wyszczerzył się.
 - Taki mój urok. Za to mnie kochasz – cmoknęłam go w policzek.
 - Patrzcie, jaka pewna siebie.
 - I jeszcze za to, że jestem taka wspaniała, fajniejsza od ciebie, jedyna w swoim rodzaju, mądra – zaczęłam wyliczać, wywołując śmiech u przyjmującego.
 - Zapomniałaś dodać, że skromna.
 - Bo to jest akurat oczywiste – wyszczerzyłam się.
Naszą miłą rozmowę przerwał Daniel, który akurat przechodził i nas zauważył.
 - Znowu się chamie ze mną nie przywitałaś – pokręcił głową.
 - Nie było kiedy – wzruszyłam ramionami.
 - No jasne, przyznaj się, że już o swoim kuzynie nie pamiętasz, a nie owijaj w bawełnę – zaśmiał się.
 - Jak ty mnie znasz – westchnęłam teatralnie.
 - Ja wiem o tobie wszystko – puścił mi oczko. – I chętnie opowiem Michałowi kilka ciekawostek z twojego dzieciństwa.
 - Nie! – zareagowałam od razu.
 - A ja bardzo chętnie posłucham – Kubiak uśmiechnął się szeroko. I tak oto Ciemny zaczął wywlekać cały mój życiorys na światło dzienne.
 - Jak miała 10 lat to uchodziła za wielce dorosłą. Postanowiła zabrać mnie na spacer jak raz byliśmy u babci, a ja że byłem głupim dzieckiem jeszcze, to się naiwny zgodziłem. Nasze mamy przez kilka minut powtarzały jej, że mamy się nie oddalać. Ona oczywiście, że jasna sprawa i w ogóle. Zaciągnęła mnie do jakiegoś lasu i się zgubiła.
Michał parsknął śmiechem, za co posłałam mu mordercze spojrzenie.
 - Każdemu się może zdarzyć – mruknęłam obrażona.
 - Tak, każdemu, ale akurat ty cały czas powtarzałaś, że wiesz co robisz, bo jesteś prawie dorosła – zaśmiał się. – Łaziliśmy tak dość długo. Zaczęło się robić ciemno, więc się bałem. Las, noc i Blanka – skrzywił się. – Na całe szczęście zaczęli się o nas martwić. Nawet sąsiedzi babci nas zaczęli szukać. A potem kochana Blaneczka dostała opieprz, że biednego Danielka gdzieś ciągnie.
 - Oj tam, oj tam – warknęłam. – Święty się znalazł.
 - Albo to jest jeszcze świetne – przypomniało mu się. – Jak pojechaliśmy razem na kolonię nad morze.
 - Nie, o tym nie mów! – obudziłam się natychmiast.
 - Mów, mów – Michał popędzał go, a mi zatkał usta żebym przypadkiem się nie wtrąciła.
 - Z wielką przyjemnością – wyszczerzył się Daniel. – Blanka miała wtedy 14 lat. Na tych koloniach był taki chłopak, z którym mieszkałem w pokoju. Bardzo się jej spodobał, a jako, że wszystkie jej koleżanki miały już chłopaka, to ona też chciała.
Zaczęłam się wyrywać Kubiakowi, ale miał za dużo siły.
 - Nie wierć się tak, bo mi niewygodnie – upomniał mnie przyjmujący. No bezczelny.
 - Była na tej koloni też inna dziewczyna, której się ten Dominik też podobał. A żeby było ciekawiej, to obie się z Blanką nie znosiły. W sumie, to Blanka bardzo dużo osób nie lubiła, ale mniejsza o to – machnął ręką. – Ta Klaudia podsłuchała rozmowę Blanki i dowiedziała się, że podoba jej się Dominik. A że była tak samo złośliwa jak ona to postanowiła jej jakoś dogryźć. Napisała Blance liścik w imieniu tego chłopaka. Było w nim, żeby przyszła o północy przed jego pokój i zaśpiewała jakąś miłosną piosenkę, a najlepiej RH+ ‘’Po prostu miłość’’. Nie wiem, czemu ona była taka naiwna, ale poszła i zaczęła śpiewać. Klaudia wyszła, nagrała ją i do końca wyjazdu miała z nią niezłą bekę.
Michał zaczął się śmiać i rozluźnił uścisk, więc mu się wyrwałam.
 - To nie było ani trochę śmieszne – warknęłam i wstałam z miejsca. – A tobie spadły kąpielówki i wszyscy widzieli cię nago!
Rzuciłam w stronę kuzyna i ruszyłam wkurzona przed siebie. Nie znosiłam wspominać tej kolonii. Taki uraz miałam, że gdy rok później tata chciał mnie wysłać, to rękami i nogami się broniłam żeby nie jechać i cel osiągnęłam. Cieszyłam się, że ta cała Klaudia mieszkała pół Polski dalej. Usłyszałam kroki za sobą i po chwili ktoś złapał mnie w pasie. Poznałam ten charakterystyczny zapach, ale postanowiłam być nieugięta.
 - Spadaj – wycedziłam przez zęby, gdy przede mną stanął.
 - Nie złość się, kotek – uśmiechnął się. – Każdy ma przecież jakieś ciekawe wspomnienia, te fajne i te mniej dobre.
 - Ale on mi obiecał, że nigdy o tym nikomu nie powie – warknęłam.
 - Urok rodziny. Zawsze wredna – wyszczerzył się i mnie pocałował w czoło.

 - I tak cię nie lubię – mruknęłam.

______________

Jutro mecz z Brazylią <3 LŚ witaj!
#GoPoland
#BiałoCzerwoniNajlepsi
#Wygramy
#KtoWygraJakNieMy
#JestIgłaJestWygrana
#PolubiłamHaszTagi
#Heheheszki
A tak wgl, wracając do normalności, to usunęłam ramkę z datą najbliższego rozdziału, bo i tak się terminów nie trzymam :D Będę dodawać co 2-3 dni jak do tej pory ;)

11 komentarzy:

  1. Coś krótki rozdział jak na ciebie :) ciekawi mnie najbardziej co bedZie z Kamila ;) do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Bardzo się cieszę,że swoje kłótnie zamienili na droczenie się. Zapraszam na nowy rozdział na http://kedzierzynskie-szczescie.blogspot.com/. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział ;*
    Oni są tacy słodcy,jak sobie dokuczają.To już 3 miesiące? Jak ten czas szybko leci. ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. dobrze, że nic jak na razie się między nimi nie zmienia:) oby nikt się nie wmieszał w ich związek i go nie popsuł:)to się Blanka wkurzyła na chłopaków ale znając ją to na pewno zaraz jej przejdzie;)

    pozdrawiam
    http://niedostepni-dla-siebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super ,zresztą jak zawsze . Oni są tacy słodcy jak się kłócą , ale się uśmiałam z tej koloni :D Uwielbiam ich charaktery .:p co dalej ? Xd do nastepnego i zapraszam do siebie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny,czekam na kolejny z niecierpliwością :)
    Niezła akcja z kolonią.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny no i te opowiadania z dzieciństwa... Me gusta :3
    Ciekawe czy Blaneczka tak szybko przebaczy "zdradę" swojemu kuzynowi :D Jakby mój takie rzeczy wygadał to wykastrowałabym tępym nożem xD
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział extra jak zawsze :)
    Najlepsze opowieści z dzieciństwa xD
    Zapraszam na nowy
    http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/05/dziesiec.html

    OdpowiedzUsuń
  9. No nie wierze, że oni są ze sobą już tak długo :D Jak ten czas szybko leci. Najlepsze są wspomnienia z dzieciństwa :d

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział, jak zawsze świetny <3
    Ahhh te opowiadania z dzieciństwa - zawsze najlepsze :D
    Wow to już są ze sobą 3 miesiące? No nieźle, nieźle...:)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdizał, zresztą jak każdy :) Nie mogę doczekac się kolejnego :)
    Zapraszam do mnie: http://bede-walczyc-do-konca.blogspot.com/
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń