Zajęcia w środę skończyłam po 16. Od razu wsiadłam do
swojego BMW i ruszyłam w kierunku Jastrzębia-Zdroju. W końcu miałam być
wcześniej. Na halę dotarłam chwilę po 17. Najpierw skierowałam się do pokoju
trenera, by dowiedzieć się, gdzie ta sesja ma się odbyć. Pokierował mnie na
małą salę, dając wcześniej klucz. No to wszystko przygotować miałam sama.
Fajnie. Zsunęłam ławkę pod ścianę. Tam będzie zdjęcie grupowe. Do
indywidualnych będę prosić potem. Ustawiłam krzesło nieco dalej, żeby mi w kadr
nie wchodziło. Trochę nie podobało mi się to światło. Ciekawe, czy da się z nim
coś zrobić. Dobrze, że miałam lampę. Podłączyłam ją do mojej lustrzanki i
cyknęłam parę zdjęć na próbę. Gdy już wszystko ustawiłam, jak należy,
zastanowiłam się, co jeszcze mogę zrobić. W sumie nic. Pozostawało czekać.
Niedługo mi to zajęło, bo po chwili przyszedł Giovanni.
- Gotowa jesteś?
Bo chłopaki już czekają – zapytał.
- Jasne, niech
wejdą. Najpierw zrobię grupowe, a potem każdego z osobna – odpowiedziałam. –
Tylko potem niech wyjdą, bo nie lubię robić zdjęć w takim tłoku. To rozprasza
strasznie.
- Spoko, nie ma
problemu. Zawołam ich – uśmiechnął się. Po chwili pomieszczenie zapełniło się
siatkarzami, którzy się ze mną przywitali. Na samym końcu wszedł On. Towarzyszyła
mu Kamila. Rozmawiali , uśmiechali się. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie.
I w tym momencie coś mnie ukuło. Może to, co powiedziałam podczas ostatniej
kłótni było prawdą? Chciałam się tylko odgryźć za tego Kacpra, ale może miałam
faktycznie powody, żeby na nią uważać? Nie chciałam wyjść na przewrażliwioną,
ale ona rzeczywiście patrzyła na Michała jakoś inaczej niż na innych. O nie,
nie pozwolę na to. Nie pozwolę na to, żebym znowu cierpiała.
- Ci poniżej dwóch
metrów mają usiąść na ławce – pokierowałam ich. – Reszta za nimi. Sztab też
niech stoi.
Zrobiłam kilka ujęć, a potem wysłałam ich na korytarz.
Najpierw zrobiłam zdjęcie każdemu ze sztabu. W tym niestety musiałam też robić
Kamili. Od dziś będę na nią patrzeć kompletnie inaczej. A najbardziej martwiło
mnie to, że ona tu pracuje, więc Michał spotyka ją niemal codziennie.
- Wielkie dzięki,
że zajęłaś się tą sesją – uśmiechnęła się promiennie, a mnie jakoś zebrało na
wymioty. Ta jej buźka była za słodka i za miła. W dodatku ładna. Ładniejsza ode
mnie. Przez ten czas zdążyłam jej się dokładnie przyjrzeć. Była mniej więcej
mojego wzrostu. Długie, proste blond włosy sięgały jej niemal do pasa. W
dodatku mimo swojego wzrostu miała długie, szczupłe nogi. Ogólnie cała jej
sylwetka była szczupła. Cholera, w porównaniu do niej byłam jakimś brzydkim
kaczątkiem i na przemianę w łabędzia było dla mnie za późno.
- Nie ma sprawy –
uśmiechnęłam się sztucznie, mając nadzieję, że tego nie zauważy.
- Ostatnio
zaczęłam już ogarniać całą tą pracę i czuję, że w końcu wychodzę na prostą –
mówiła. Ta, zapomniała dodać, że znakomicie dogaduje się z moim chłopakiem.
Lepiej, niż ja w ostatnim czasie. Tak, nie rozmawiałam z Miśkiem od
poniedziałku. Ja nie chciałam pierwsza wyciągać ręki, on też się do tego nie
palił. Eh, do tej pory to po mnie spływało, ale te wnioski, które dziś
wyciągnęłam nie dawały mi spokoju.
Kamila wyszła. Zaczęłam po kolei robić zdjęcia każdemu
siatkarzowi. Zaczynałam od numeru 1, czyli Michała Łasko i tak po kolei. W
końcu nadszedł czas na trzynastkę. Wskazałam ręką na krzesło i kazałam mu tam
usiąść. Jakoś długo zbierałam się do zrobienia mu zdjęcia. Udawałam, że
ustawiam jakieś parametry. Liczyłam, że zacznie rozmowę. Nie wyglądał, ze
zamierza to zrobić. Po prostu usiadł i się we mnie wpatrywał.
- A może byś się
uśmiechnął do zdjęcia? – spytałam. Westchnął, ale uniósł delikatnie kąciki.
Sztucznie jak cholera. Odsunęłam aparat od oka.
- Czemu nie robisz
zdjęcia? – zdziwił się.
- Czemu nie chcesz
ze mną porozmawiać?
- Z tego, co wiem,
to teraz jesteś w pracy. A poza tym, mamy o czym rozmawiać?
Zabolało mnie to.
- A nie mamy?
- Poczekam na
ciebie. Pojedziemy do mnie i pogadamy – oznajmił. Ucieszyło mnie to, że jednak
chce ze mną porozmawiać. Zrobiłam mu zdjęcia i patrzyłam, jak wychodzi.
Dokończyłam tą sesję. Trener, no i Kamila mi podziękowali. Spakowałam swój
sprzęt i wyszłam z budynku. Na parkingu stało tylko moje auto i Infiniti
Michała. Siatkarz stał, oparty o drzwi i wpatrywał się gdzieś przed siebie.
- To ja pojadę
swoim samochodem i spotkamy się na miejscu – powiedziałam. Przytaknął.
Wsiedliśmy, każdy do swojego wozu i odjechaliśmy w kierunku Żor. Zaparkowałam
na parkingu przed blokiem Kubiaka. Czekał już na mnie. W milczeniu udaliśmy się
na górę. Ulokowałam się wygodnie na jego kanapie, gdy on poszedł do łazienki.
Wrócił po chwili i zajął miejsce koło mnie. Przez chwilę milczeliśmy.
- Ja wiem, że
jesteś o mnie zazdrosny, ale nie zabraniaj mi przez to mieć kolegów. Tylko o to
proszę – powiedziałam w końcu.
- Ja ci nie
zabraniam. Po prostu widzę, jak on na ciebie patrzy. Może dla ciebie to jest
tylko kolega, ale dla niego to za mało.
- Nie znasz go. Ja
już mu na początku powiedziałam, że mam chłopaka i on może być tylko kolegą.
Zaakceptował to.
- Nie chcę po
prostu żeby mi ciebie odebrał – przytulił mnie do siebie. Od razu zrobiło mi
się lepiej, gdy poczułam to przyjemne ciepło, bijące od jego ciała. I ten
zapach, który tak przyjemnie drażnił moje nozdrza.
- Nie odbierze –
szepnęłam. – Ale ja mogę powiedzieć to samo, bo Kamila też patrzy na ciebie
jakoś inaczej. Dzisiaj zwróciłam na to uwagę. Jest w ciebie strasznie
wpatrzona, a w dodatku ty mnie dziś tak olewałeś.
- Po prostu tylko
ja ją tu akceptuję. Pomagam jej, to tyle – wzruszył ramionami. Pocałował mnie w
czubek głowy. – Nie kłóćmy się już o to.
- Też nie chcę się
o to kłócić – uśmiechnęłam się. Michał wpił się w moje wargi. O tak, za tym też
bardzo tęskniłam. Nikt nie całował tak, jak on. Położyłam się na kanapie, a on
wisząc nade mną, zaczął odpinać guziki od mojej koszuli. To, co wyprawiał jego
język w parze z moim było niesamowite. Ściągnęłam z niego koszulkę. Zaraz koło
niej znalazła się moja górna część garderoby. W momencie, gdy dobierał się do
mojego rozporka, rozdzwoniła się jego komórka. Jęknęliśmy oboje. Kubiak sięgnął
po telefon. Kątek oka zauważyłam na wyświetlaczu napis: Kamila.
- Kto to? –
spytałam.
- Nikt ważny –
mruknął i znowu się do mnie przyssał. – Teraz ty jesteś najważniejsza.
Od razu zrobiło mi się lepiej w środku. Poczułam, że to
ja jestem ta lepsza. Moje obawy sprzed godziny gdzieś wyparowały. Liczył się
tylko On.
Obudziłam się wtulona w tors przyjmującego. Uśmiechnęłam
się sama do siebie. Wyswobodziłam się z jego ramiona tak, aby go nie obudzić.
Zmienił pozycję, ale spał dalej. Założyłam swoje figi i narzuciłam koszulkę
Michała, która wisiała na krześle. Skierowałam się do kuchni w celu
przygotowania czegoś na śniadanie. Otworzyłam lodówkę i zdziwiłam się, widząc
jej zawartość. Było w niej jedzenie! Mogłam zrobić coś lepszego niż kanapki,
czy jajecznica. Postawiłam na pancakes, czyli grube, amerykańskie naleśniki.
Upiekłam 4 i ułożyłam po 2 na talerzu. Polałam je słodką śmietanką i ułożyłam
na wierzchu maliny, które znalazłam w lodówce. Idealnie wyglądało. Dokładnie w
tym momencie do pomieszczenia wszedł Kubiak. Przywitał się ze mną całusem w
usta.
- Czemu już
wstałeś? – zapytałam.
- Bo ciebie nie
było obok – wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się i podałam mu talerz z
naleśnikami.
- Wcinaj –
wyszczerzyłam się. Siatkarz usiadł na krześle, a mnie usadowił sobie na
kolanach. Zajęliśmy się konsumpcją śniadania.
- Rany, jak ty
świetnie gotujesz – zachwycał się.
- Ktoś musi –
puściłam mu oczko.
- Musisz jechać na
zajęcia? Ja mam trening dopiero o 12, więc spokojnie moglibyśmy spędzić cały
poranek razem. Najlepiej w łóżku – poruszył charakterystycznie brwiami.
- Sorki, skarbie.
Dziś mamy sesje w plenerze, na którą Sylwia jest nakręcona od tygodnia –
pogłaskałam go po głowie.
- Czyli nie
skusisz się na moją propozycję? – skrzywił się.
- Nie tym razem,
Misiu – skradłam mu całusa.
- Przynajmniej
przez chwilę się łudziłem – westchnął.
Po śniadaniu ubrałam się w swoje ciuchy i niechętnie
pożegnałam się z Michałem. Cieszyłam się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Od
razu lepiej się czułam. W czasie drogi zadzwonił mój telefon. Włożyłam
słuchawkę bluetooth do ucha i odebrałam połączenie.
- Cześć, tatuś –
uśmiechnęłam się sama do siebie.
- Jak ja nie zadzwonię, to ty się nie
pofatygujesz – westchnął.
- Przepraszam, ale
wiesz, studia się zaczęły. Mam trochę roboty – wytłumaczyłam się.
- Właśnie, jak tam studia w ogóle? Wszystko u
ciebie w porządku?
- Jak najbardziej
– przyznałam szczerze. – Zapomniałam ci się pochwalić. Przez 2 tygodnie
zastępuję fotografa Jastrzębskiego Węgla.
- Oo, to gratulacje – ucieszył się. Nagle
usłyszałam w tle Olgę. Pytała, czy tata ze mną rozmawia. Wyrwała mu telefon.
- Blanka, nie uwierzysz! – pisnęła
radośnie. – Mamy szczeniaczki! Takie
malutkie, śliczne i kochane!
- Co? Jak to
szczeniaczki? Skąd? – zdziwiłam się.
- Ta nowa sąsiadka, Wasilewska, kojarzysz? Ta
stara panna z psem, którego nosi w torebce.
- No tak, kojarzę.
Jej nie da się nie kojarzyć – zaśmiałam się cicho.
- Więc ona przyszła tu ostatnio z kartonem, w
którym było 5 szczeniaczków i powiedziała, że mamy sobie wziąć, bo nasz Hektor
zapłodnił jej Lusię i ona, cytuję ‘’owoców gwałtu wychowywać nie będzie’’ –
parsknęła śmiechem. Ja też to zrobiłam. Z tej kobiety śmiało się całe nasze
osiedle. Zgrywała wielką damę, a była najprościej mówiąc, dziwaczką.
- I tak po prostu
wzięliście te szczeniaki?
- Tata się na początku burzył, ale przekonałam
go, że przecież można je sprzedać, albo po prostu komuś oddać. Ta baba by je
pewnie gdzieś w lesie wyrzuciła, a na to nie mogę pozwolić.
- W sumie racja.
- Oddaje ci tatę, bo lecę do szkoły. Na razie!
- To widzę, że
masz więcej roboty – zaśmiałam się, gdy usłyszałam tatę.
- Te psy, to straszne urwisy, ale Ola ma
rację, lepiej im u nas, niż gdzieś w lesie.
- No racja, racja.
Ta kobieta to jakaś nienormalna jest – pokręciłam głową.
- Niestety. Olga ma popytać w szkole, czy ktoś
nie chce przypadkiem szczeniaka. Trzeba im jak najszybciej znaleźć domy, bo ja
nie mam czasu na zajmowanie się nimi.
- 5 małych
piesków, plus jeden stary to niezłe zamieszanie musi być.
- Hektor wczuł się w rolę ojca, powiem ci
– zaśmiał się. – Cały czas przy nich
siedzi. Wychodzi tylko się załatwić. A jak je wypuszczam na chwilę do ogrodu,
to pilnuje żeby żaden się zbytnio nie oddalił od reszty.
- W końcu ja go
wychowywałam, to wiadomo, że mądry pies – wyszczerzyłam się.
- Może wpadniesz w niedzielę, co? Na obiad.
Zobaczysz psiaki, nas.
- Wiesz, że
chętnie? – uśmiechnęłam się. – Może uda mi się wziąć Michała. Chyba, że będzie
miał trening, to nie.
- Świetny pomysł – ucieszył się. – Postaram się ugotować coś jadalnego.
- Pewnie znowu
skończy się na tym, że ciocia ugotuje – zachichotałam.
- Pewnie tak – westchnął.
- Dobrze, tatuś,
ja kończę, bo już dojeżdżam do domu. Do zobaczenia w niedzielę – pożegnałam się
i odłożyłam słuchawkę do schowka.
_________________________
Koniec kłótni! A może to cisza przed burzą? Jak sądzicie? :D
Dobrze,że się pogodzili.Odetchnęłam z ulgą.
OdpowiedzUsuńNawet nie myśl o pokłóceniu ich ! ;)
Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
No ja nie wiem co zrobię tej Kamili jak rozwali im związek i temu typkowi też :P. Niech się nie kłócą bo mi jest smutno, mogą się sprzeczać, ale kłócić NIE !!!. Rozdział zarąbisty :). Pozdrawiam i do następnego :*** Dooma :)
OdpowiedzUsuńFajnie że się pogodzili ale jakby to faktycznie cisza przed burza to by było ciekawiej ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńtylko nie cisza przed burzą, proszę Cię.. :D nienawidzę, jak Blanka z Michałem się kłócą.. ;c
OdpowiedzUsuńale dam sobie rękę uciąć, że ta Kamila jednak coś kombinuje.. zresztą, nie zdziwiłabym się, gdyby razem z Kacprem coś wymyśliła.. ;x ale to tylko moje spekulacje.. :P
pozdrawiam ;*
Dobrze, że się pogodzili:) ale niestety czuję, że tutaj coś się jeszcze stanie i niestety będzie w tym brała udział Kamila:/ od początku wydawała mi się podejrzana:/ obym się myliła:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
Dobrze, że się pogodzili. Ale czuje ,że Kamila zepsuje im związek. Chciałabym długą sielanke .Pozdrawiam ;* i zapraszam do mnie http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCisza przed burzą? Zaciekawiłaś mnie,ale mam nadzieję że będzie dobrze.Kamila coś knuje tak czuję. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Mam nadzieję, że to nie jest cisza przed burzą i że Kamila odczepi się od Miśka... Coś mi w niej nie pasuje.. Jeszcze nie wiem co, ale się dowiem. Rozdział oczywiście świetny :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na następny :*
Jest okej i mam nadzieję, że to żadna cisza przed burzą. A jeśli nie?
OdpowiedzUsuńNo nieee, wiesz, nie rób nam tego ;)
Chociaż coś mi podpowiada, że jednak trochę zamieszasz :)
całusy! / Aga
Tu niby taka milutka a w rzeczywistości pewnie zagięła parol na Michała :( bd się coś działo,czuję to.. zapraszam do mnie na 20 :D
OdpowiedzUsuńzapraszam na 21 :D
UsuńCoś mi się wydaje, że to nie koniec. Kamila coś pewnie wykombinuje i będzie większa awantura. Oby tylko nie skończyło się ich rozstaniem bo aż szkoda.
OdpowiedzUsuńMyślę ,że to dopiero się zaczyna.! Napewno coś wykombinują i Kamila i Kacper. .Oby wszystko zakończyło się dobrze :D Do następnego i przepraszam ,ale dziś nie dam rady dodać nowego;/
OdpowiedzUsuńUfff pogodzili się. Ale i tak dalej obawiam się tej Kamili..Nie wiadomo, czego ona chce. No i pewnie jeszcze w następnym rozdziale Kacper coś dołoży... Ale mam nadzieję, że i tak pomimo wszystkiego będą razem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny i pozdrawiam :*
http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/05/dziewiec.html zapraszam na 9 :)
OdpowiedzUsuń