24.05.2014

Rozdział 87

Zajęcia w środę skończyłam po 16. Od razu wsiadłam do swojego BMW i ruszyłam w kierunku Jastrzębia-Zdroju. W końcu miałam być wcześniej. Na halę dotarłam chwilę po 17. Najpierw skierowałam się do pokoju trenera, by dowiedzieć się, gdzie ta sesja ma się odbyć. Pokierował mnie na małą salę, dając wcześniej klucz. No to wszystko przygotować miałam sama. Fajnie. Zsunęłam ławkę pod ścianę. Tam będzie zdjęcie grupowe. Do indywidualnych będę prosić potem. Ustawiłam krzesło nieco dalej, żeby mi w kadr nie wchodziło. Trochę nie podobało mi się to światło. Ciekawe, czy da się z nim coś zrobić. Dobrze, że miałam lampę. Podłączyłam ją do mojej lustrzanki i cyknęłam parę zdjęć na próbę. Gdy już wszystko ustawiłam, jak należy, zastanowiłam się, co jeszcze mogę zrobić. W sumie nic. Pozostawało czekać. Niedługo mi to zajęło, bo po chwili przyszedł Giovanni.
 - Gotowa jesteś? Bo chłopaki już czekają – zapytał.
 - Jasne, niech wejdą. Najpierw zrobię grupowe, a potem każdego z osobna – odpowiedziałam. – Tylko potem niech wyjdą, bo nie lubię robić zdjęć w takim tłoku. To rozprasza strasznie.
 - Spoko, nie ma problemu. Zawołam ich – uśmiechnął się. Po chwili pomieszczenie zapełniło się siatkarzami, którzy się ze mną przywitali. Na samym końcu wszedł On. Towarzyszyła mu Kamila. Rozmawiali , uśmiechali się. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. I w tym momencie coś mnie ukuło. Może to, co powiedziałam podczas ostatniej kłótni było prawdą? Chciałam się tylko odgryźć za tego Kacpra, ale może miałam faktycznie powody, żeby na nią uważać? Nie chciałam wyjść na przewrażliwioną, ale ona rzeczywiście patrzyła na Michała jakoś inaczej niż na innych. O nie, nie pozwolę na to. Nie pozwolę na to, żebym znowu cierpiała.
 - Ci poniżej dwóch metrów mają usiąść na ławce – pokierowałam ich. – Reszta za nimi. Sztab też niech stoi.
Zrobiłam kilka ujęć, a potem wysłałam ich na korytarz. Najpierw zrobiłam zdjęcie każdemu ze sztabu. W tym niestety musiałam też robić Kamili. Od dziś będę na nią patrzeć kompletnie inaczej. A najbardziej martwiło mnie to, że ona tu pracuje, więc Michał spotyka ją niemal codziennie.
 - Wielkie dzięki, że zajęłaś się tą sesją – uśmiechnęła się promiennie, a mnie jakoś zebrało na wymioty. Ta jej buźka była za słodka i za miła. W dodatku ładna. Ładniejsza ode mnie. Przez ten czas zdążyłam jej się dokładnie przyjrzeć. Była mniej więcej mojego wzrostu. Długie, proste blond włosy sięgały jej niemal do pasa. W dodatku mimo swojego wzrostu miała długie, szczupłe nogi. Ogólnie cała jej sylwetka była szczupła. Cholera, w porównaniu do niej byłam jakimś brzydkim kaczątkiem i na przemianę w łabędzia było dla mnie za późno.
 - Nie ma sprawy – uśmiechnęłam się sztucznie, mając nadzieję, że tego nie zauważy.
 - Ostatnio zaczęłam już ogarniać całą tą pracę i czuję, że w końcu wychodzę na prostą – mówiła. Ta, zapomniała dodać, że znakomicie dogaduje się z moim chłopakiem. Lepiej, niż ja w ostatnim czasie. Tak, nie rozmawiałam z Miśkiem od poniedziałku. Ja nie chciałam pierwsza wyciągać ręki, on też się do tego nie palił. Eh, do tej pory to po mnie spływało, ale te wnioski, które dziś wyciągnęłam nie dawały mi spokoju.
Kamila wyszła. Zaczęłam po kolei robić zdjęcia każdemu siatkarzowi. Zaczynałam od numeru 1, czyli Michała Łasko i tak po kolei. W końcu nadszedł czas na trzynastkę. Wskazałam ręką na krzesło i kazałam mu tam usiąść. Jakoś długo zbierałam się do zrobienia mu zdjęcia. Udawałam, że ustawiam jakieś parametry. Liczyłam, że zacznie rozmowę. Nie wyglądał, ze zamierza to zrobić. Po prostu usiadł i się we mnie wpatrywał.
 - A może byś się uśmiechnął do zdjęcia? – spytałam. Westchnął, ale uniósł delikatnie kąciki. Sztucznie jak cholera. Odsunęłam aparat od oka.
 - Czemu nie robisz zdjęcia? – zdziwił się.
 - Czemu nie chcesz ze mną porozmawiać?
 - Z tego, co wiem, to teraz jesteś w pracy. A poza tym, mamy o czym rozmawiać?
Zabolało mnie to.
 - A nie mamy?
 - Poczekam na ciebie. Pojedziemy do mnie i pogadamy – oznajmił. Ucieszyło mnie to, że jednak chce ze mną porozmawiać. Zrobiłam mu zdjęcia i patrzyłam, jak wychodzi. Dokończyłam tą sesję. Trener, no i Kamila mi podziękowali. Spakowałam swój sprzęt i wyszłam z budynku. Na parkingu stało tylko moje auto i Infiniti Michała. Siatkarz stał, oparty o drzwi i wpatrywał się gdzieś przed siebie.
 - To ja pojadę swoim samochodem i spotkamy się na miejscu – powiedziałam. Przytaknął. Wsiedliśmy, każdy do swojego wozu i odjechaliśmy w kierunku Żor. Zaparkowałam na parkingu przed blokiem Kubiaka. Czekał już na mnie. W milczeniu udaliśmy się na górę. Ulokowałam się wygodnie na jego kanapie, gdy on poszedł do łazienki. Wrócił po chwili i zajął miejsce koło mnie. Przez chwilę milczeliśmy.
 - Ja wiem, że jesteś o mnie zazdrosny, ale nie zabraniaj mi przez to mieć kolegów. Tylko o to proszę – powiedziałam w końcu.
 - Ja ci nie zabraniam. Po prostu widzę, jak on na ciebie patrzy. Może dla ciebie to jest tylko kolega, ale dla niego to za mało.
 - Nie znasz go. Ja już mu na początku powiedziałam, że mam chłopaka i on może być tylko kolegą. Zaakceptował to.
 - Nie chcę po prostu żeby mi ciebie odebrał – przytulił mnie do siebie. Od razu zrobiło mi się lepiej, gdy poczułam to przyjemne ciepło, bijące od jego ciała. I ten zapach, który tak przyjemnie drażnił moje nozdrza.
 - Nie odbierze – szepnęłam. – Ale ja mogę powiedzieć to samo, bo Kamila też patrzy na ciebie jakoś inaczej. Dzisiaj zwróciłam na to uwagę. Jest w ciebie strasznie wpatrzona, a w dodatku ty mnie dziś tak olewałeś.
 - Po prostu tylko ja ją tu akceptuję. Pomagam jej, to tyle – wzruszył ramionami. Pocałował mnie w czubek głowy. – Nie kłóćmy się już o to.
 - Też nie chcę się o to kłócić – uśmiechnęłam się. Michał wpił się w moje wargi. O tak, za tym też bardzo tęskniłam. Nikt nie całował tak, jak on. Położyłam się na kanapie, a on wisząc nade mną, zaczął odpinać guziki od mojej koszuli. To, co wyprawiał jego język w parze z moim było niesamowite. Ściągnęłam z niego koszulkę. Zaraz koło niej znalazła się moja górna część garderoby. W momencie, gdy dobierał się do mojego rozporka, rozdzwoniła się jego komórka. Jęknęliśmy oboje. Kubiak sięgnął po telefon. Kątek oka zauważyłam na wyświetlaczu napis: Kamila.
 - Kto to? – spytałam.
 - Nikt ważny – mruknął i znowu się do mnie przyssał. – Teraz ty jesteś najważniejsza.
Od razu zrobiło mi się lepiej w środku. Poczułam, że to ja jestem ta lepsza. Moje obawy sprzed godziny gdzieś wyparowały. Liczył się tylko On.

Obudziłam się wtulona w tors przyjmującego. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wyswobodziłam się z jego ramiona tak, aby go nie obudzić. Zmienił pozycję, ale spał dalej. Założyłam swoje figi i narzuciłam koszulkę Michała, która wisiała na krześle. Skierowałam się do kuchni w celu przygotowania czegoś na śniadanie. Otworzyłam lodówkę i zdziwiłam się, widząc jej zawartość. Było w niej jedzenie! Mogłam zrobić coś lepszego niż kanapki, czy jajecznica. Postawiłam na pancakes, czyli grube, amerykańskie naleśniki. Upiekłam 4 i ułożyłam po 2 na talerzu. Polałam je słodką śmietanką i ułożyłam na wierzchu maliny, które znalazłam w lodówce. Idealnie wyglądało. Dokładnie w tym momencie do pomieszczenia wszedł Kubiak. Przywitał się ze mną całusem w usta.
 - Czemu już wstałeś? – zapytałam.
 - Bo ciebie nie było obok – wymruczał mi do ucha. Zaśmiałam się i podałam mu talerz z naleśnikami.
 - Wcinaj – wyszczerzyłam się. Siatkarz usiadł na krześle, a mnie usadowił sobie na kolanach. Zajęliśmy się konsumpcją śniadania.
 - Rany, jak ty świetnie gotujesz – zachwycał się.
 - Ktoś musi – puściłam mu oczko.
 - Musisz jechać na zajęcia? Ja mam trening dopiero o 12, więc spokojnie moglibyśmy spędzić cały poranek razem. Najlepiej w łóżku – poruszył charakterystycznie brwiami.
 - Sorki, skarbie. Dziś mamy sesje w plenerze, na którą Sylwia jest nakręcona od tygodnia – pogłaskałam go po głowie.
 - Czyli nie skusisz się na moją propozycję? – skrzywił się.
 - Nie tym razem, Misiu – skradłam mu całusa.
 - Przynajmniej przez chwilę się łudziłem – westchnął.

Po śniadaniu ubrałam się w swoje ciuchy i niechętnie pożegnałam się z Michałem. Cieszyłam się, że wszystko sobie wyjaśniliśmy. Od razu lepiej się czułam. W czasie drogi zadzwonił mój telefon. Włożyłam słuchawkę bluetooth do ucha i odebrałam połączenie.
 - Cześć, tatuś – uśmiechnęłam się sama do siebie.
 - Jak ja nie zadzwonię, to ty się nie pofatygujesz – westchnął.
 - Przepraszam, ale wiesz, studia się zaczęły. Mam trochę roboty – wytłumaczyłam się.
 - Właśnie, jak tam studia w ogóle? Wszystko u ciebie w porządku?
 - Jak najbardziej – przyznałam szczerze. – Zapomniałam ci się pochwalić. Przez 2 tygodnie zastępuję fotografa Jastrzębskiego Węgla.
 - Oo, to gratulacje – ucieszył się. Nagle usłyszałam w tle Olgę. Pytała, czy tata ze mną rozmawia. Wyrwała mu telefon.
 - Blanka, nie uwierzysz! – pisnęła radośnie. – Mamy szczeniaczki! Takie malutkie, śliczne i kochane!
 - Co? Jak to szczeniaczki? Skąd? – zdziwiłam się.
 - Ta nowa sąsiadka, Wasilewska, kojarzysz? Ta stara panna z psem, którego nosi w torebce.
 - No tak, kojarzę. Jej nie da się nie kojarzyć – zaśmiałam się cicho.
 - Więc ona przyszła tu ostatnio z kartonem, w którym było 5 szczeniaczków i powiedziała, że mamy sobie wziąć, bo nasz Hektor zapłodnił jej Lusię i ona, cytuję ‘’owoców gwałtu wychowywać nie będzie’’ – parsknęła śmiechem. Ja też to zrobiłam. Z tej kobiety śmiało się całe nasze osiedle. Zgrywała wielką damę, a była najprościej mówiąc, dziwaczką.
 - I tak po prostu wzięliście te szczeniaki?
 - Tata się na początku burzył, ale przekonałam go, że przecież można je sprzedać, albo po prostu komuś oddać. Ta baba by je pewnie gdzieś w lesie wyrzuciła, a na to nie mogę pozwolić.
 - W sumie racja.
 - Oddaje ci tatę, bo lecę do szkoły. Na razie!
 - To widzę, że masz więcej roboty – zaśmiałam się, gdy usłyszałam tatę.
 - Te psy, to straszne urwisy, ale Ola ma rację, lepiej im u nas, niż gdzieś w lesie.
 - No racja, racja. Ta kobieta to jakaś nienormalna jest – pokręciłam głową.
 - Niestety. Olga ma popytać w szkole, czy ktoś nie chce przypadkiem szczeniaka. Trzeba im jak najszybciej znaleźć domy, bo ja nie mam czasu na zajmowanie się nimi.
 - 5 małych piesków, plus jeden stary to niezłe zamieszanie musi być.
 - Hektor wczuł się w rolę ojca, powiem ci – zaśmiał się. – Cały czas przy nich siedzi. Wychodzi tylko się załatwić. A jak je wypuszczam na chwilę do ogrodu, to pilnuje żeby żaden się zbytnio nie oddalił od reszty.
 - W końcu ja go wychowywałam, to wiadomo, że mądry pies – wyszczerzyłam się.
 - Może wpadniesz w niedzielę, co? Na obiad. Zobaczysz psiaki, nas.
 - Wiesz, że chętnie? – uśmiechnęłam się. – Może uda mi się wziąć Michała. Chyba, że będzie miał trening, to nie.
 - Świetny pomysł – ucieszył się. – Postaram się ugotować coś jadalnego.
 - Pewnie znowu skończy się na tym, że ciocia ugotuje – zachichotałam.
 - Pewnie tak – westchnął.

 - Dobrze, tatuś, ja kończę, bo już dojeżdżam do domu. Do zobaczenia w niedzielę – pożegnałam się i odłożyłam słuchawkę do schowka. 

_________________________

Koniec kłótni! A może to cisza przed burzą? Jak sądzicie? :D

15 komentarzy:

  1. Dobrze,że się pogodzili.Odetchnęłam z ulgą.
    Nawet nie myśl o pokłóceniu ich ! ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. No ja nie wiem co zrobię tej Kamili jak rozwali im związek i temu typkowi też :P. Niech się nie kłócą bo mi jest smutno, mogą się sprzeczać, ale kłócić NIE !!!. Rozdział zarąbisty :). Pozdrawiam i do następnego :*** Dooma :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie że się pogodzili ale jakby to faktycznie cisza przed burza to by było ciekawiej ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. tylko nie cisza przed burzą, proszę Cię.. :D nienawidzę, jak Blanka z Michałem się kłócą.. ;c
    ale dam sobie rękę uciąć, że ta Kamila jednak coś kombinuje.. zresztą, nie zdziwiłabym się, gdyby razem z Kacprem coś wymyśliła.. ;x ale to tylko moje spekulacje.. :P
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze, że się pogodzili:) ale niestety czuję, że tutaj coś się jeszcze stanie i niestety będzie w tym brała udział Kamila:/ od początku wydawała mi się podejrzana:/ obym się myliła:)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dobrze, że się pogodzili. Ale czuje ,że Kamila zepsuje im związek. Chciałabym długą sielanke .Pozdrawiam ;* i zapraszam do mnie http://this-is-my-life-with-my-volleyball.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Cisza przed burzą? Zaciekawiłaś mnie,ale mam nadzieję że będzie dobrze.Kamila coś knuje tak czuję. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam nadzieję, że to nie jest cisza przed burzą i że Kamila odczepi się od Miśka... Coś mi w niej nie pasuje.. Jeszcze nie wiem co, ale się dowiem. Rozdział oczywiście świetny :D
    Pozdrawiam i czekam na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jest okej i mam nadzieję, że to żadna cisza przed burzą. A jeśli nie?
    No nieee, wiesz, nie rób nam tego ;)
    Chociaż coś mi podpowiada, że jednak trochę zamieszasz :)
    całusy! / Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. Tu niby taka milutka a w rzeczywistości pewnie zagięła parol na Michała :( bd się coś działo,czuję to.. zapraszam do mnie na 20 :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś mi się wydaje, że to nie koniec. Kamila coś pewnie wykombinuje i będzie większa awantura. Oby tylko nie skończyło się ich rozstaniem bo aż szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Myślę ,że to dopiero się zaczyna.! Napewno coś wykombinują i Kamila i Kacper. .Oby wszystko zakończyło się dobrze :D Do następnego i przepraszam ,ale dziś nie dam rady dodać nowego;/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ufff pogodzili się. Ale i tak dalej obawiam się tej Kamili..Nie wiadomo, czego ona chce. No i pewnie jeszcze w następnym rozdziale Kacper coś dołoży... Ale mam nadzieję, że i tak pomimo wszystkiego będą razem.
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  14. http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com/2014/05/dziewiec.html zapraszam na 9 :)

    OdpowiedzUsuń