21.05.2014

Rozdział 86

Obudził mnie jakże znienawidzony budzik. W dodatku nie mogłam go wyłączyć, bo Michał mnie tak przygniatał, że nie miałam jak się wydostać z jego uścisku. W końcu jednak natarczywość mojego telefonu i jego obudziła. Skrzywił się i nie otwierając oczu, sięgnął po telefon, zdjął tylną klapkę, wyciągnął baterię i rzucił ją na podłogę. Uśmiechnął się sam do siebie i mocniej mnie do siebie przytulił. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
 - Mogę wiedzieć, czemu nie mogłeś wyłączyć tego budzika normalnie? – zapytałam.
 - Bo tak mam pewność, że nie będzie już dzwonił – mruknął, wtulając twarz w moje włosy.
 - Michał, ale ja muszę wstać i iść na zajęcia.
 - Nie musisz.
 - Muszę.
 - Ale ja ci nie pozwalam.
 - Michał, nie wygłupiaj się i mnie wypuść.
 - Jesteś niemiła, więc cie nie wypuszczę – wyszczerzył się, ale oczy wciąż miał zamknięte.
 - No przestań – jęknęłam, próbując wyswobodzić się z jego uścisku.
 - Przecież ja ci nic nie robię.
 - Za mocno mnie przytulasz.
 - A czy to zbrodnia jakaś? Śpij, śpij.
 - Michał, do cholery – warknęłam. Przestawało mnie to bawić.
 - Jak ty brzydko mówisz.
 - To nie jest zabawne. Spóźnię się na zajęcia.
 - Trudno.
Po kilkuminutowej i bezsensownej wymianie zdań, przyjmujący w końcu skapitulował i mnie wypuścił. Uznał jednak, że nadrobimy ten stracony czas i przy okazji oszczędzimy wodę, jak weźmiemy prysznic razem. Musiałam przystać na jego propozycję, bo sam wepchał mi się do kabiny. Oczywiście on nie chciał się tylko myć, ale ja na więcej mu nie pozwoliłam. Ot, taka kara. Wróciłam do pokoju żeby coś na siebie włożyć. Wybrałam jakieś pierwsze lepsze ubrania z szafy i je ubrałam (link). Poszliśmy do kuchni, gdzie spotkaliśmy Sylwię, która jadła śniadanie i czytała jakąś gazetę.
 - Kiedy wróciłaś? – spytałam jej i zaczęłam robić kawę.
 - Dosłownie przed chwilą. Nawet drzwi nie słyszeliście. Jak nas okradli, to będzie na ciebie – wystawiła mi język.
 - Drzwi były otwarte? – zdziwiłam się. Pokiwała twierdząco głową. No tak, jak Michał się do mnie przyssał, to o tym zapomniałam.
Zjedliśmy wspólnie śniadanie. Potem wzięłam swoją torbę z aparatem i wyszłam z Michałem z mieszkania. Postanowił, że mnie odwiezie na uczelnię. Zgodziłam się, choć potem czekała mnie perspektywa powrotu autobusem. Przynajmniej spędzę z nim trochę więcej czasu. Podwiózł mnie pod sam budynek, gdzie studiowałam. Pożegnałam się z nim pocałunkiem i wysiadłam z Infiniti. Akurat szedł Kacper. Uśmiechnął się do mnie i przystanął, czekając na mnie. Podeszłam i przywitałam się z nim buziakiem w policzek. Weszliśmy do budynku. Poczułam wibrację swojego telefonu w kieszeni. Wzięłam komórkę i zaśmiałam się, widząc treść smsa: Ja wszystko widzę, skarbie. Skoro ja mogę być o niego zazdrosna, to i on też.
 - Powiedziałem coś śmiesznego? – zapytał zmieszany Kacper.
 - Nie, nie – odparłam. – Sms mnie rozśmieszył.
Wzruszyłam ramionami i weszłam do sali, gdzie była już większość naszej grupy. Tylko właśnie naszej dwójki brakowało. Przywitałam się z Karolą. Dzisiaj w końcu mieliśmy mieć zajęcia praktyczne. Miałam dość teorii, ale niestety to też była część tych studiów. Zieliński wszedł jak zwykle kilka minut po 9. Na początek mieliśmy wręcz banalne zadanie. Dobrał nas w pary i mieliśmy po prostu zrobić sesję, ot tak, z tym, co mamy. Właściwie to było po prostu kilka zdjęć bez określonego tematu. Przypomniało nam się, że obok jest sala z rekwizytami klasy teatralnej. Pan Artur dał nam klucz, więc wzięliśmy sobie jakieś pierdoły i od razu zrobiło się lepiej. W sumie było więcej śmiechu, niż pracy. Zachowywaliśmy się, jak dzieci. Byłam w parze z Kacprem. Niemal padłam, gdy założył hawajską koszulę, w pasie koło ratunkowe, a na głowę czerwoną czapkę Mikołaja, brodę i okulary przeciwsłoneczne. Tytuł: Mikołaj na wakacjach. Cóż za inwencja twórcza. Nawet naszego wykładowcę chcieliśmy w to wmieszać, ale on tylko stał z boku i ze śmiechem nas obserwował. W dodatku robił nam zdjęcia. Jeżeli ujrzą światło dzienne, to nie ręczę za siebie. Nie znoszę być na zdjęciach. Ja stoję z drugiej strony obiektywu.
Zdjęcia mieliśmy przynieść zgrane na jutro i obrobione. Umówiłam się z Kacprem, że wpadnie do mnie wieczorem i wspólnie się tym zajmiemy. W końcu on był moim modelem, a ja jego. On będzie miał zatem większy problem, bo znając mnie, to będę wybrzydzać i każde zdjęcie odrzucać. Ja nie potrafię wychodzić ładnie na zdjęciach!

Nie pomyliłam się. Siedziałam już prawie 2 godziny przed ekranem komputera i do każdego zdjęcia miałam jakieś wąty. A bo tu mam dziwną minę, na tamtym wyszłam grubo, a jeszcze na innym wyszedł mój zniszczony paznokieć, bo lakier mi zszedł. Ten chłopak miał wręcz anielską cierpliwość. Ja na jego miejscu pieprzłabym tym laptopem o ścianę i wyszła, trzaskają drzwiami. On siedział i po prostu się ze mną nie zgadzał, ale mówił to bardzo spokojnie. Podziwiałam go.
 - A to? – zapytał, pokazując kolejne ujęcie.
 - Nie, nie – pokręciłam głową. – To na pewno odpada. Popatrz jakie mam oczy na nim.
Skrzywiłam się. Przerażało mnie to zdjęcie.
 - No jakie? Ładne, jak zwykle – uśmiechnął się. Spojrzałam na niego zażenowana.
 - Tobie każde ujęcie pasuje, bo jesteś ślepy – wywróciłam oczami. – Wyszła mi powieka opadnięta. Tego to ty ludziom nie pokażesz.
 - Ale wymyślasz. Ładna modelka na każdym wychodzi ładnie.
 - No ale niestety ty nie masz ładnej modelki, tylko mnie – mruknęłam. – Dawaj następne.
Westchnął zrezygnowany. Usłyszałam dzwonek do drzwi, ale przecież dziewczyny były w domu, więc któraś z nich niech otworzy. Jakaś się pofatygowała, bo do moich uszu dobiegł dźwięk otwieranych drzwi.
 - O, a to jest świetne. Tutaj nie ma się do czego przyczepić – stwierdził pewnie. Niestety musiałam go rozczarować.
 - Mam minę, jak kosmitka. Weź to przełącz.
 - Blanka, powoli zaczynam tracić cierpliwość…
 - Wiedziałam, że kiedyś pękniesz – wyszczerzyłam się.
 - Nie masz miny, jak kosmitka, tylko taki wyraz twarzy – próbował mnie przekonać. Już miałam odpowiedzieć, ale ktoś zapukał do drzwi, a po chwili wszedł.
 - Można? – zapytał Michał z uśmiechem. Trochę dziwnie spojrzał na mojego kolegę, ale zignorowałam to.
 - Jasne, hej – podeszłam do niego i cmoknęłam w policzek. – Chodź, pokażę ci parę zdjęć, a ty je ocenisz. Zawsze walisz prosto z mostu, więc powiesz szczerze, jak wyszłam.
Pociągnęłam go za rękę, aby usiadł na łóżku. Kacper pokazał mu na ekranie laptopa kilka zdjęć, które najbardziej skrytykowałam. Oglądał je w skupieniu.
 - I? – spytałam.
 - Dobre są – stwierdził, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
 - Miałeś ocenić, jak wyglądam, a nie jak są zrobione – mruknęłam.
 - No i to zrobiłem – wyszczerzył się.
 - Widzisz? – wtrącił Woliński. – Wyszłaś świetnie, ale sobie coś uroiłaś.
 - Wy się kompletnie nie znacie – skrzyżowałam ręce na piersi.
 - Sfochana księżniczka? – zaśmiał się Kubi. Walnęłam go w ramię, a on wciąż był rozbawiony. Kacper niestety nie wiedział, o co nam chodzi. W sumie to i lepiej. Zamknął swojego laptopa.
 - Będę leciał już. Wy wolicie raczej zostać sami – oznajmił z lekkim uśmiechem.
 - A zdjęcia? – spytałam.
 - Wybiorę coś sam – wzruszył ramionami i kontynuował, gdy tylko otworzyłam usta żeby zaprotestować. – Nie dyskutuj nawet.
Poszłam go więc odprowadzić do wyjścia i wróciłam z powrotem do Michała.
 - Jutro będę pośmiewiskiem. Wyszłam, jak debil na tych zdjęciach – jęknęłam.
 - Rany, ale ty wymyślasz – wywrócił oczami.
 - Bo wy się nie znacie. Ja widzę, kiedy mam głupią minę, a kiedy nie – warknęłam.
 - Głupią minę, to ty masz na mojej tapecie – zaśmiał się. Natychmiast do niego podeszłam.
 - Jakiej tapecie? Gdzie?
Pokazał mi swój ekran. Faktycznie, ustawił sobie na tapecie nasze wspólne zdjęcie, które zrobiliśmy w Gdańsku. Wiał wtedy wiatr i słońce świeciło mi po oczach, więc miałam minę, jak pół dupy zza krzaka.
 - Zmień to! I to już! – oburzyłam się. Próbowałam wyrwać mu komórkę, ale schował do kieszeni.
 - Nie, bo lubię tą fotkę – wyszczerzył się.
 - Ale ja nie lubię. Michał, no weź, zmień to – jęczałam.
 - I co to da? Mój telefon, nikt go i tak nie ogląda – wzruszył ramionami.
 - Ale mnie to rusza – spojrzałam na niego maślanymi oczkami.
 - Debil – warknęłam i rzuciłam w niego poduszką. – A tak w ogóle, to po co przyjechałeś?
 - Nie cieszysz się, że przyjechałem? No tak, przeszkodziłem wam przecież – powiedział, jakby z wyrzutem.
 - Co? O co ci chodzi?
 - Mi? O nic.
 - Zazdrosny jesteś, czy co?
 - Nie zazdrosny, tylko czujny – poprawił. Parsknęłam śmiechem.
 - Czujny? Niby po co?
 - Bo ten koleś wydaje mi się podejrzany, a ty najwyraźniej wolisz jego towarzystwo.
 - Weź nie wyolbrzymiaj, okej? – wywróciłam oczami. – Mogę się kolegować, z kim chcę. Nie będziesz mi przyjaciół wybierał.
 - Ja tylko mówię, co widzę.
 - Cieszyłam się, jak przyszedłeś, ale teraz mnie zaczynasz wkurzać.
 - Przyjechałem, bo mam dla ciebie kilka wiadomości od Kamili w sprawie tej sesji – wyjaśnił. Oho, znalazłam dobry punkt zaczepienia.
 - Oo, widzisz. I tu mogłabym się zachować, jak ty i doczepić się do Kamili, bo jakoś dziwnie ona zadaje się tylko z tobą.
 - Dobrze wiesz, że to dwie różne sprawy – wywrócił oczami.
 - Właśnie nie. Skoro ty możesz mieć jakąś koleżankę, to chyba ja też mogę mieć kolegę – nerwy zaczynały mi puszczać.
 - Ale ten twój kolega patrzy na ciebie, jakby cię rozbierał wzrokiem - warknął.
 - Co? Ty to masz cholernie wybujałą wyobraźnię - parsknęłam.
 - Ty tego nie widzisz, ale ja doskonale. Jestem facetem, wyczuwam coś takiego.
 - Chyba bym też poczuła, jakby ktoś mnie wzrokiem pożerał, nie sądzisz? – warknęłam.
 - Wgapiasz się w niego, jak w obrazek, to wątpię.
 - Przeginasz – wysyczałam przez żeby. – Powiedz, co kazała Kamila i lepiej sobie jedź.
 - Jak sobie życzysz, chętnie – wstał z miejsca. - Sesja jest w środę o 18. Bądź pół godziny wcześniej. Cześć.

 - Cześć – mruknęłam i patrzyłam, jak wychodzi. Oczywiście nie oszczędził sobie trzaśnięcia drzwiami. Jak mi farba odpadnie, to będzie to kretyn malował. Czemu on nie może okazywać zazdrości w jakiś normalny sposób? Ci zakochani faceci na filmach byli 100 razy lepsi. Dbali o dziewczyny, bardziej okazywali jej uczucia, a on oczywiście musiał wywołać awanturę. Niestety życie, to nie film, tylko cholerna rzeczywistość. 

_______________

Rozdział w przyspieszonym tempie ze specjalną dedykacją dla Karoliny Winiarz :* Kochana, dziękuję za wszystkie dobre słowa na temat mojego bloga i za twoje wspaniałe opowiadania :*
A tak w ogóle, to załamałam się, jak przeczytałam o kontuzji Kubiaka... ale Dzik da radę, prawda?

11 komentarzy:

  1. No jak nie Michał do kto ? Pewnie,że da ! ;D
    Dziękuje :* Ja ci aż tylu miłych słów nie napisałam ,ale teraz to nadrobie ;P Ja również dziękuje za miłe słowa i za twoje genialne opowiadania .Te ich kłótnie i godzenie się :P Uwielbiam♥ Jeszcze raz dziękuje :D
    Widzę ,że kolejna awanturka .Miejmy nadzieję ,że szybko się pogodzą .Mam jakieś dziwne przeczucia co do Kacpra . Może Kubiak ma racje? No cóż zobaczymy :* Do następnego :* Masz fb ? ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Noi znowu wszystko pierdykło :D
    Oni to serio mają cały czas inne nastroje; rano jeszcze super ekstra, a wieczorem już kłótnia XD
    Mam tylko nadzieję, że szybko się pogodzą :)
    Czekam na następny i zapraszam do mnie w wolnych chwilach
    http://moje-zycie-to-siatkowka.blogspot.com
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja wiedziałam, że się o niego pokłócą hahhaha i już miałam pisac, że zaraz rozpęta się wojna hhahaha :) Coś czuję, że ten typek namiesza i się dosyć ostro pokłócą.
    Jak się dowiedziałam o Miśka kontuzji to miałam łzy w oczach. Ma pecha, wybity bark i coś miał z ręką i teraz zlamana. Ale jak sam powiedział trzeba patrzeć optymistycznie i będzie dobrze. Kto jak kto ale Dzika to my mamy twardego :). Pozdrawiam Dooma :) :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział! ;*
    Wiedziałam,że wreszcie się o coś pokłócą.Nie podoba mi się ten Kacper,oby tylko dużo nie namieszał i żeby Blanka i Michał szybko się pogodzili,bo są tacyy słodcy ;*
    Michał da radę,bo jak nie on to kto?Ma silny charakter i sam powiedział,że wszystko będzie dobrze,zresztą musi być ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
    Pisz,pisz bo już się doczekać nie mogę ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. no ja ciesz pierdziele -.- czy oni muszą się kłócić o takie głupoty? no nie ogarniam -.- fakt, mi też się nie podoba ten cały Kacper, ale kurna. Michał jakoś nie widzi nic złego w zadawaniu się z Kamilą. ale przecież to facet, a facetów nie idzie ogarnąć. ;x
    świetny rozdział ;)
    pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. I znowu pokłóceni ale mam nadzieję że się pogodzą. Zastanawia mnie czy Michał ma rację z Kacprem i ta Kamila. Facet nigdy nie widzi problemów jak Michał. Czekam na kolejny z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oni jak zwykle powiedzieli o dwa słowa za dużo i się posprzeczali:/ ale u nich to normalne, więc na pewno się pogodzą:) nie wiem jak to jest z Kamilą ale Kacprowi ewidentnie się Blanka podoba...

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Bez ich kłótni nudno by było, a tak jest ciekawie. Tylko szkoda, że muszą o takie pierdoły. Oby szybko się pogodzili.

    OdpowiedzUsuń
  9. 1. świetny rozdział, tylko trochę mi smuto, że się pokłócili na końcu
    2. dzik da radę, bo przecież musi, bo przecież... to DZIK!
    przepraszam za tak bardzo długą nieobecność, sprawy rodzinne ;(
    czekam na kolejny, buziaki! / Aga

    OdpowiedzUsuń
  10. uuu Michał zazdrosny... Wiedziałam, że niedługo będzie kłótnia, bo oni już tacy są. Ale z drugiej strony to dobrze, bo byłoby zbyt słodko.
    A Kacper? Jemu się chyba faktycznie Blanka podoba..ale zobaczymy.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział, a Michał jak zwykle zazdrosny. I like it :D No ale jednak mam nadzieję ż się pogodną. ;)
    Co do kontuzji.. Misiek da radę :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń