20.04.2014

Rozdział 73

Niedziela. Nie było jednak, jak odczuć, że ten dzień zwykle przeznaczony był na odpoczynek. Mistrzostwa trwały. Trening musiał się odbyć. Cała siatkarska Polska żyła tymi ostatnimi meczami w grupie. Nikt nie chciał, żeby biało-czerwoni trafili na Rosję w barażach. Szczerze, to również tego nie chciałam. Siatkarze mówili, że im to obojętne, bo jak zespół jest dobry, to ma wygrywać z każdym. Jednak ja Rosjan jakoś się bałam. Stworzyli taką potęgę w ostatnich latach. Naszym ciężko było ich pokonać. To przecież przez nich zakończyli Igrzyska Olimpijskie już w ćwierćfinale. Pamiętam, jak ryczałam przed telewizorem. Cały tydzień chodziłam, jak struta. W dodatku niemal w ogóle nie używałam Internetu, bo nie chciałam się denerwować tymi wszystkimi opiniami sezonowców. Po co sobie dodatkowo szarpać nerwy?

Siedziałam na hotelowym balkonie i czytałam książkę. Usłyszałam dźwięk otwieranych, a następnie zamykanych drzwi. Nie oderwałam się jednak od czytania, bo wiedziałam doskonale, że to Michał. Nie pomyliłam się, bo już po chwili czułam jego usta na swoim policzku.
 - Nie zimno ci? – zapytał. No tak, od kilku dni narzekam, jak to marznę w tym pokoju i czemu tu takie słabe ogrzewanie. Tego dnia jednak pogoda bardzo dopisywała, a termometr wskazywał prawie 20 stopni, co było czymś niezwykłym w tym miesiącu.
 - Nie – wyszczerzyłam się.
 - Co tam czytasz? – wziął sobie moją książkę, co wywołało u mnie oburzenie. – ‘’Finale’’. O czym to?
 - O upadłym aniele i Nefilce – wyjaśniłam, zabierając mu przedmiot. Zrobił minę, którą opisuje ta buźka: o.O
 - Że o kim?
 - Nefil, to pół anioł, pół człowiek – wywróciłam oczami.
 - Jakie ty głupoty czytasz – pokręcił głową z politowaniem, a ja posłałam mu mordercze spojrzenie.
 - Sam jesteś jedną, wielką i w dodatku chodzącą głupotą – warknęłam i ponownie zatopiłam wzrok w lekturze.
 - Może i jestem, ale i tak mnie kochasz – pocałował mnie znienacka. – Idę pod prysznic.
 - Mhm – wybełkotałam. Akurat teraz w tej książce zaczynała się większa akcja, więc nawet nie zauważyłam jak zniknął z balkonu. Ba, ja nawet nie spostrzegłam jak on wrócił już umyty. Coś tam gadał, ale go nie słuchałam. W pewnym momencie wyrwał mi książkę.
 - Oddawaj mi to! – warknęłam.
 - Nie, bo przez tą książkę nie zwracasz na mnie uwagi.
 - A co ty, dziecko, że trzeba non stop na ciebie patrzeć? – wywróciłam oczami zażenowana.
 - Nie dziecko, ale i tak potrzebuję uwagi – wyszczerzył się.
 - No i co tak te zęby suszysz? – rzuciłam i wyrwałam mu książkę. Wstałam z miejsca. – Idę znaleźć sobie inne miejsce, gdzie mogę spokojnie poczytać.
 - Ej no weź – jęknął.
 - Spadaj, Kubiak – powiedziałam i ruszyłam do wyjścia. Będąc na korytarzu zastanawiałam się, gdzie by tu pójść. Wybór padł na pokój Kurka i Nowakowskiego. Kulturalnie zapukałam, a potem nie czekając na żadną odpowiedź wryłam się do środka. Obaj siatkarze siedzieli na swoich łóżkach. Piotrek gadał na skype ze swoją dziewczyną, a Kurek ze swoją przez telefon. Spojrzeli na mnie zdziwieni.
 - Nie przeszkadzajcie sobie, ja tylko posiedzę trochę na waszym balkonie – machnęłam ręką i już mnie nie było. Zauważyłam jeszcze, jak obaj wzruszyli ramionami i kontynuowali swoje wcześniejsze czynności. Usadowiłam się wygodnie na krześle i otworzyłam lekturę, na skończonej niedawno stronie. Bardzo mnie ta historia wciągnęła, a to niestety była już ostatnia książka z tej sagi. Ta pisarka ma naprawdę talent i głowę do pomysłów. W życiu sama bym czegoś takiego nie napisała. Za tępa jestem.

Przerwało mi szturchnięcie w ramię. Spojrzałam w prawo i zobaczyłam Kurka.
 - Tak? – spytałam, patrząc na niego pytająco.
 - Idziesz na obiad? Bo wszyscy są już na dole – powiedział.
 - Już? To która jest godzina? – zdziwiłam się.
 - Dochodzi 16 – odparł. Kompletnie straciłam poczucie czasu. – Jak czytałaś ta książkę, to wyglądałaś jak w jakimś transie.
 - Bo to genialna opowieść jest – uśmiechnęłam się. – Strasznie wciąga.
 - Twój facet nam się żalił, że przez to go ignorujesz – zaśmiał się.
 - Ma problem - wzruszyłam ramionami. – Chodźmy już na ten obiad. – Wstałam z miejsca.
 - Panie przodem – powiedział Kuraś, przepuszczając mnie w drzwiach. Od kiedy on tak dobrze wychowany? Pozytywne zaskoczenie.
Zeszliśmy do restauracji. Cała reprezentacja i sztab już byli w trakcie konsumowania obiadu. Dołączyliśmy do reszty przy naszym stałym stoliku.
 - No proszę, kto się zjawił – mruknął Kubiak.
 - Wspaniała ja we własnej osobie – wyszczerzyłam się.
 - Obiad ważniejszy, niż książka? – jaka złośliwość, ulala. Kogoś tutaj chyba uraziłam.
 - Czyżby nasz Dziku był zazdrosny? – zapytał Bartek ze śmiechem. Oczywiście sam zainteresowany się oburzył. Nieudolnie, ale się oburzył.
 - Niee? – rzucił, ale powiało kłamstwem na kilometr. Parsknęłam śmiechem.
 - Żeby przegrać z książką – pokręcił głową Nowakowski. – Tak się poniżyć.
 - Ty się Piter lepiej zajmij swoimi brokułami na talerzu – warknął przyjmujący. Dzięki niemu dobry humor nie opuszczał mnie przez cały posiłek.
Weszłam do pokoju później, niż siatkarz, bo musiałam wrócić do Bartka i Piotrka, żeby zabrać książkę. Michał akurat siedział na łóżku i oglądał telewizję. Leciała właśnie jakaś denna komedia na TVN. Nawet nie rzucił na mnie okiem, gdy weszłam. Odłożyłam książkę do torebki i usiadłam obok Dzika. Wciąż nie reagował. Westchnęłam zrezygnowana i usiadłam mu okrakiem na kolanach.
 - Mogłabyś mi nie zasłaniać? – zapytał niemiło. Pokręciłam przecząco głową, mówiąc przy tym ‘’Y-y’’.
 - No Miiisieeek – przeciągnęłam słodko zdrobnienie jego imienia i objęłam za szyję.
 - Teraz nagle Misiek, tak? – foch trwał nadal.
 - No nie mów, że będziesz się złościć o to, że czytałam książkę, zamiast siedzieć z tobą – wywróciłam oczami.
 - Ty się możesz obrażać o pierdoły, to ja też mogę – skrzyżował ręce na piersi. Zaraz, zaraz. Co on powiedział?
 - Czekaj, co? Ja się wcale nie obrażam o pierdoły! – zbulwersowałam się.
 - Jak nie, jak tak?
 - No nie. Najnormalniej w świecie – puściłam jego szyję i również skrzyżowałam ręce.
 - Niedawno obraziłaś się, że nazwałem cię łamagą. Jeszcze wcześniej o to, że nabijałem się z twojego śmiesznego zdjęcia. Jeszcze wcześniej o to, że nie układam dobrze ubrań w szafie. Chwilę przed tym wściekałaś się, że schowałem przez przypadek twoją ładowarkę do mojej szafki. Mam wymieniać dalej? – uniósł jedną brew do góry.
 - To wcale nie pierdoły, tylko poważne rzeczy – rzuciłam tonem obrażonej dziewczynki. Wtedy przynajmniej mi się takowe wydawały.
 - Jak mniemam na skalę światową? – mruknął ze śmiechem. Zdenerwowałam się i wstałam z niego.
 - Nie lubię cię – warknęłam i skierowałam się do wyjścia.
 - Brak argumentów? – prychnął.
 - Wal się – rzuciłam na odchodne i wyszłam z pokoju. I oto kolejny popis, jak to z niczego potrafimy się pokłócić. Ot taka z nas dziwna para. Nie sypiemy sobie na okrągłe słodkimi epitetami, ale częściej właśnie kłócimy, czy droczymy. Zwykle to ja się obrażałam, a on mnie przepraszał. Taki już był nasz urok.

__________________

Nie wiem, czemu ten rozdział wyszedł mi taki krótki :O Zajął w Wordzie tylko 2 strony, a zawsze mam 3.
Rozdział dedykowany Gosi, która jako jedyna odpowiedziała na pytania konkursowe. Przepraszam, że dopiero teraz, ale dopiero wczoraj mnie tchnęło żeby sprawdzić, czy ktoś skomentował ten post :) W bodajże dwóch pytaniach chodziło mi o coś innego, ale to nic i tak widać, ze przeczytałaś wszystkie moje wypociny xD Jutro rozdział też for you!

11 komentarzy:

  1. Ehhh Ci bez kłótni nie przetrwają jednego dnia... Ale na pewno zaraz się przeproszą i już będzie ok.
    Pozdrawiam :*
    Wesołych ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. aa jaka radocha ;) dziękuje bardzo ;) i nie wypociny tylko fajne opowiadanie ;)
    rozdział może krótki ale w twoim wykonaniu jak zawsze genialny ;)
    pozdrawiam
    Gosia ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to Kubiaczek się obraził;) słoddcy są w tych swoich docinkach:) jedno bardziej uparte od drugiego;)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział super jak zawsze :D
    Oby tak dalej :)
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie było mnie tu długo, miałam dużo na głowie, ale jestem już z powrotem na szczęście :) nadrobiłam zaległości :)
    Zawsze lubię głównych bohaterów, Blankę tez lubiłam. Uwielbiam Twój styl pisania, ale jednak, Blanka bardzo mnie irytuje. Przez swoją głupotę rozwali ten związek. Serio, naprawdę denerwuje mnie jej zachowanie, i to nie jest fakt trudnego charakteru ale dziecinności. Współczuję Michałowi i mam nadzieję, że dziewczyna się zmieni, bo kłótnie w ostatnich rozdziałach są o takie pierdoły, że szkoda gadać. Przepraszam, ale takie jest moje zdanie, wcześniej aż tak się nie kłócili i lepiej mi się czytało, a drobne sprzeczki nadawały uroku.,Teraz są denerwujące, ale opowiadanie nadal czytam i uważam, że masz mega talent :) sama postać mnie tylko wkurza :) /Buziaki! / Aga

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham! :D
    Kubiak jaki zazdrosny o tą książkę xD No bo co on sobie wyobraża? Że całymi dniami i nocami Blanka ma z nim siedzieć? :D
    Kolejna kłótnia, kolejny foch. Ciekawe co by Dziku zrobił jakby Blanka nie odzywała się do niego tak z tydzień? Pewnie niezła afera by była ;)
    Czekam z niecierpliwością na następny. Pozdrawiam :* :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne. Jak zawsze sprzeczki o byle głupotę, ale taki już ich urok :D
    Ja tu muszę się upomnieć, bo też wysłałam odpowiedzi konkursowe, tylko, że na pocztę ;) Być może nie zauważyłaś :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, faktycznie. Przepraszam cię bardzo. Następne rozdziały będa dla ciebie :)

      Usuń
  8. Świetny rozdział :)
    Ich urokiem są głupie sprzeczki ale co poradzić,tak już będzie :)
    Nie mogę się doczekać następnego :)
    Czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne :) jedne bardziej uparte od drugiego :) :D bardzo mi się podobają te ich sprzeczki to ich urok :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak tu dawno nie było było kłótni :) aż sie za tym stensknilam xd
    Serio rozdział świetny jak zawsze No ale juz mnie do tego przyzwyczaiłaś ;* w chwili wolnej zapraszam do siebie

    OdpowiedzUsuń