23.03.2014

Rozdział 64

Rano obudziłam się koło godziny 10. Jakoś udało mi się uwolnić z mocnego uścisku przyjmującego. Narzuciłam na siebie jego koszulkę, która leżała obok łóżka i podeszłam do szafy. Wyciągnęłam ubrania i czystą bieliznę. Następnie poszłam do łazienki, gdzie się umyłam i ubrałam (link). Włosy dokładnie rozczesałam i wyprostowałam. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone, a grzywkę spięłam wsuwkami z boku. Poprzeglądałam się jeszcze w lustrze.
 - No ładna jesteś, ładna – usłyszałam za sobą. Odwróciłam się. Michał stał oparty o framugę drzwi. Gdy stał taki w samych bokserkach, zaraz po spaniu i z artystycznym nieładem na głowie, wyglądał strasznie pociągająco.
 - Właśnie nie. Pryszcz mi tu wyskoczył, o – wskazałam na małą czerwoną kropkę nad lewą brwią. Kubiak pokręcił głową z politowaniem.
 - Ty zawsze znajdziesz jakąś dziurę w całym – westchnął.
 - Taki mój urok – wyszczerzyłam się. Stanęłam na palcach i skradłam mu całusa.

Po śniadaniu wszyscy siatkarze wpakowali się do autobusu. Ja wracałam razem z moimi przyjaciółmi. Mieli nadłożyć trochę drogi i odstawić mnie do Wielunia. Pożegnałam się ze wszystkimi, a szczególnie z Miśkiem. Daga mnie aż musiała odciągać. Trzeba było przyznać: zżyłam się strasznie z tą ‘’sfochaną księżniczką’’, jak lubiłam go określać. Ciężko było mi się z nim rozstawać. Nawet jeśli miały to być tylko 3 dni.
W domu byłam w okolicy 14. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wzięłam swoją walizkę. Skierowałam się do wejścia. Już od progu przywitał mnie Hektor. Zaszczekał radośnie i zamerdał ogonem.
 - No cześć, stary – uśmiechnęłam się i kucnęłam koło zwierzaka, gładząc jego miękką sierść.
 - Hej, Blanka – schodami zbiegła moja mała kopia. Przytuliłam siostrę.
 - Już po szkole? – spytałam.
 - Od godziny – machnęła ręką.
 - Blanuś, jak dobrze cię widzieć – rzucił mój ojciec, wychodząc z kuchni. – Jesteś w sam raz na obiad.
 - I dobrze, bo jestem strasznie głodna – wyszczerzyłam się.
 - Czemu nie przywiozłaś Michała? – zapytała brunetka.
 - Bo Michał pojechał odwiedzić swoich rodziców – wyjaśniłam. – A co tak o niego pytasz?
 - Bo to fajny koleś – odparła natychmiast. – Chodź lepiej na ten obiad.
Pociągnęła mnie za rękę w stronę kuchni, gdzie usiadłam przy stole. Już po chwili przede mną stał talerz z zupą ogórkową, czyli specjał mojego taty. Tak, to było zdecydowanie jego najlepsze danie, bo mówiąc szczerze, to nie był on wybitnym kucharzem. Na drugie danie był ryż z warzywami i kawałkami kurczaka. Również niezbyt skomplikowana potrawa, za to świetna w smaku. Zjadłam wszystko do ostatniego ziarenka ryżu. Rano spożyłam jedynie musli, więc logiczne, że zgłodniałam.
 - Muszę cię pochwalić, tato. Świetnie ci to wyszło – uśmiechnęłam się do niego.
 - Metodą prób i błędów kiedyś dojdę do perfekcji – zaśmiał się.
 - Mam nadzieję, że te próby nie uszkodzą mi żołądka – skrzywiła się Olga.
 - Mała mądrala – rozczochrałam ją lekko. Od razu wbiła we mnie morderczy wzrok. Tak jak ja nie lubiła, gdy ktoś dotykał jej włosów.
 - Na kolację idziemy do ciotki – oznajmił mój rodziciel, wkładając naczynia do zmywarki.
 - Jakaś specjalna okazja, czy ot tak?
 - Trochę specjalna. Daniel chce nam przedstawić swoją nową dziewczynę.
 - Daniel ma dziewczynę i mi się nie pochwalił?! – oburzyłam się. – Ma przechlapane. Niech no ja go tylko dorwę.
 - Spokojnie – zaśmiał się. – Są razem od niedawna. Sami się dowiedzieliśmy wczoraj, gdy to zapowiedział. Gośka od rana cała zabiegana. Sprząta, gotuje i Bóg wie, co jeszcze.
 - No fakt, Daniel dawno żadnej dziewczyny nie przyprowadzał do domu – stwierdziłam zamyślona. – Nie wiem dlaczego, przecież fajny z niego facet.
 - Ale moja siostra to całkowicie wariuje. Jak ty mi powiedziałaś, że przyjedziesz z chłopakiem, to się tak nie zachowywałem.
 - Bo ty się denerwowałeś i w kółko powtarzałeś: ‘który to ten napalony samiec ją uwiódł?!’ – zacytowała moja siostra. Tata się zaczerwienił, a ja parsknęłam śmiechem.
 - Czy ty, młoda damo, nie masz jakiegoś zadania przypadkiem do odrobienia? – zapytał zdenerwowany.
 - Zrobiłam – wyszczerzyła się.
 - To weź Hektora na spacer i przestań głupoty gadać. Już. Raz, dwa – poganiał ją. Brunetka przybrała tryumfalny uśmiech na twarz i zawołała Hektora. Spojrzałam na ojca, ze śmiechem kręcąc głową.
 - Aż taki zdenerwowany byłeś? – spytałam.
 - Olga jak zwykle coś pomieszała. Ja wcale tak nie mówiłem – wykręcał się.
 - Mówiłeś! – krzyknęła młoda z korytarzu.
 - Spaceruje się na zewnątrz, a nie w domu. Do widzenia, pani!
Ponownie się zaśmiałam. Tata nie lubi, gdy ktoś wyjawiał jakieś jego wstydliwe tematy. Ale w sumie to takie kochane było. Troszczył się o to, czy mój wybranek jest dobry. A właśnie, co do tego wybranka. Miałam napisać Michałowi, jak dojadę. Zrobię to później – pomyślałam i kontynuowałam rozmowę z tatą.
 - Jak widać twoje obawy były bezpodstawne – przyznałam.
 - Ja się tylko zastanawiałem, który to i tyle – wzruszył ramionami. – Ale on cię dobrze traktuje, prawda? – spytał podejrzliwie.
 - Powinieneś raczej spytać, czy ja go dobrze traktuję. Ze mną łatwego życia nie ma.
 - Faktycznie. Biedny chłopak – westchnął tata. Oberwał sójkę w bok, a po chwili się zaśmiał. – Przecież żartuję, słoneczko.
 - Wiesz, jak to jest ze mną. W całkowitej zgodzie cały czas żyć nie umiem, więc zdarzają się często kłótnie, ale zwykle o błahostki i zaraz się kończą. Możesz więc być o mnie spokojny – wyszczerzyłam się.
 - Skoro tak mówisz, to się cieszę – uśmiechnął się szczerze i objął mnie ramieniem. Gdy mnie tulił, to czułam się znowu, jak taka mała dziewczynka – córeczka tatusia.

Do cioci mieliśmy przyjść na 19. Przebrałam się jakoś ładniej, żeby nie iść w bluzie, gdy ma się poznać dziewczynę człowieka, którego od małego traktuję, jak brata. Wyjęłam więc jakieś ciuchy z walizki, które następnie musiałam przeprasować, bo były całe zmięte. Kolejnym krokiem było włożenie ich na siebie (link). Zeszłam na dół, gdzie czekała już moja siostra z tatą. Wyszliśmy z domu, który mój rodziciel zamknął na klucz i ruszyliśmy do budynku obok. Tak, jak zwykle weszliśmy bez pukania. Jak rodzina, to rodzina.
 - Już jesteśmy – oznajmił głośno mój tata. Ciocia wyszła z kuchni, wycierając ręce w ścierkę.
 - Idźcie do salonu. Daniel pojechał po tą swoją dziewczynę, ale zaraz powinni być – oznajmiła. Odwiesiłam swój żakiet na wieszak. Potem podeszłam do kobiety by się z nią przywitać.
 - Cześć, ciociu – zaczęłam. Przytuliła mnie lekko.
 - Witaj, Blanuś. Daniel kazał przekazać żebyś nie była zła, że ci nie powiedział, że ma dziewczynę.
 - Może uda mu się przeżyć – zaśmiałam się, a potem ruszyłam do dużego pomieszczenia obok, gdzie przy stole siedział już wujek. Oglądał w telewizji jakiś mecz piłki nożnej. Zajęłam miejsce obok mojej siostry. Po chwili dołączyła do nas ciocia, stawiając na stole jeszcze jakieś półmiski z sałatkami.
 - Leszek, wyłącz to. Raz byś się zachowywał jakoś – skarciła go ciocia. Mężczyzna wywrócił oczami i wyłączył telewizor.
 - Daj mi spokój, kobieto. Od rana latasz jak nienormalna. Aż strach pomyśleć, co będzie, jak Daniel ślub będzie brał – westchnął zażenowany. Powstrzymałam się, żeby nie zaśmiać.
 - Nie wymyślaj. Po prostu chcę żeby tu jakoś wyglądało. Czy to jakaś zbrodnia? – oburzyła się.
 - No nie, ale siądź już na miejscu.
Gdy ciocia miała siadać, usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc twarz kuzyna. Widać po nim, że był taki jakiś bardziej rozpromieniony. To musi być naprawdę miła i fajna dziewczyna.
 - Już jesteśmy – oznajmił. – Cześć, Blanka!
 - Hej, hej – odparłam z uśmiechem.
 - Poznajcie zatem moją Monikę – wyszczerzył się i pociągnął za rękę dziewczynę. Gdy ją ujrzałam mina od razu mi zrzedła. Chciałam żeby ktoś mnie uszczypnął. To nie mogło dziać się naprawdę. Wszyscy zaczęli się witać z byłą mojego chłopaka, a obecną mojego kuzyna. Uśmiechy na twarzach, pełno komplementów. Rzygać mi się chciało. Postanowiłam nie robić teraz awantury, bo widziałam, ile starań w tą kolację włożyła ciocia. Przykleiłam więc sztuczny uśmiech na twarz i podeszłam do brunetki. Zmierzyła mnie wzrokiem, uśmiechając się cwaniacko. Ależ ja miałam ochotę jej przywalić.
 - Miło cię poznać – mruknęłam.
 - Ciebie również – odparła radosnym głosikiem. Wyczuwałam na kilometr, jak udaje. Inni jednak nie zwrócili na to uwagi. Pewnie dlatego, że oni znali ją tylko od tej udawanej strony. – Daniel bardzo dużo mi o tobie opowiadał. Właściwie, to mam wrażenie, że już cię znam.
 - No popatrz, ja też odnoszę takie wrażenie.
Wszyscy usiedliśmy przy stole. Miałam takiego pecha, że ta małpa była centralnie naprzeciwko. Przez cały wieczór posyłała mi jakieś tryumfalne uśmieszki, czy dziwne spojrzenia, a we mnie się wręcz gotowało. W dodatku tak się tuliła do mojego kuzyna i była aż do bólu miła dla wszystkich. Mdliło mnie od tej atmosfery. Siedziałam tu tylko ze względu na ciocię. Daniela chętnie wzięłabym już dawno na rozmowę w 4 oczy, ale byłoby to zbyt podejrzane i dziwne.
 - Jak się właściwie poznaliście? – zaciekawił się mój tata.
 - Przyszłam składać papiery na tą uczelnię, na której studiuje Daniel. Wpadliśmy na siebie przez przypadek – wyjaśniła Monika, chwytając Ciemnego za rękę.
 - Potem umówiliśmy się na kawę, następnie na drugą kawę, trzecią, czwartą i tak dalej. I jakoś samo poszło – dodał chłopak, całując ją w skroń. Całe jedzenie podeszło mi do gardła. Przykro mi, nie dałam już rady.
 - Przepraszam was bardzo, ale boli mnie głowa. Lepiej będzie, jak pójdę się położyć – oznajmiłam, wstając od stołu.
 - Jasne, kochanie, rozumiem. Chcesz jakąś tabletkę? – zapytała troskliwie ciocia. Pokręciłam przecząco głową.
 - Nie. Nie lubię się faszerować lekami.
 - Mądrze – stwierdził wujek.
 - W takim razie miłego wieczoru życzę – rzuciłam na pożegnanie i wyszłam. Dopiero, gdy byłam na zewnątrz odetchnęłam głęboko i zacisnęłam dłonie w pięści. Byłam wściekła. Zastanawiałam się, co ta Monika kombinowała. Zapewne jakoś w ten sposób chciała się zbliżyć do Michała, ale tego, że rujnuje życie mojemu kuzynowi jej nie wybaczę. Wyciągnęłam komórkę z kieszeni i wybrałam numer do Kubiego. Niestety usłyszałam jedynie: Wzywany abonent ma wyłączony telefon, lub znajduje się poza zasięgiem sieci. Kopnęłam zdenerwowana w krawężnik. Akurat teraz musiał wyłączyć komórkę, albo być w jakiejś dziurze bez zasięgu?! No trudno, pogadam z nim później. Wróciłam do domu i skierowałam się prosto do mojego pokoju. Ściągnęłam szpilki i rzuciłam się na łóżko. Wpatrując się w sufit, rozmyślałam. Próbowałam wymyślić jakieś realne scenariusze całej tej sytuacji. Pewna byłam jednego: chciała się na mnie zemścić. Była zazdrosna o to, że to ja byłam z Michałem. Ale temu, że się z nim rozstała była sama sobie winna. Postawiła mu takie ultimatum, które jednoznacznie wskazywało na to, że mu na Dziku w ogóle nie zależy. Chciałam jednak wiedzieć, co ona teraz od niego chce? Wciąż nie może się pogodzić z odrzuceniem? Czy może chce się polansować przy jego boku? Nie mogłam jednak zrozumieć, jak mogła być tak perfidna, by do swoich celów wykorzystywać mojego kuzyna. W dodatku, jak się dowiedziała, że jesteśmy rodziną? Jeżeli to kolejna niezrównoważona psychicznie osoba w moim otoczeniu, to szybko zejdę z tego świata. Naprawdę miałam czasami strasznego pecha w życiu.

________________

MAMY BRĄZ! JASTRZĘBSKI NA PODIUM! <3
Rany, jak się cieszę! Z tej euforii dodaję rozdział teraz ;) Mam nadzieję, że jakieś nagrody indywidualne trafią w ręce Pomarańczowych. 

11 komentarzy:

  1. Jak głupia skakalam po pokoju xd brat stwierdził ze trzeba mnie zamknąć w psychiatryku, ale mniejsza bo wygraliśmy!!! A co do rozdziału to jestem mega zaskoczona, ale szczerze coś mi mówiło ze to bedzie Monika. Masakra czekam na następny mam nadzieje ze szybciej niż 27 :***

    OdpowiedzUsuń
  2. Monika... kurwa wyczuwam kłopoty...
    a ten telefon... podejrzewam, że albo Michał się obraził, że Blanka nie zadzwoniła, albo............ albo Michał miał wypadek :(
    takie głupie uczucie...
    DODAWAJ SZYBKO KOLEJNY ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ooooooo masakra, jak przeczytałam Monika to sobie myślę - o ta małpa. Ale potem, niee, to nie może być prawda.
    A jednak! Cholera no, a było juz tak pięknie! A się zdenerwowałam :) Ale Jastrzębie mamy medala, Jastrzębie mamy medala! /Aga

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooj, źle zapowiada się powrót Moniki.. Oby jednak się opamiętała, chociaż znając jej charakter to będzie dokuczać Blance..
    Dziewczyny lubią brąz :D

    http://zakochana-para.blogspot.com - zapraszam na nowy ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj coś czuję że Monika namiesza strasznie,ale zobaczymy co zrobi :)
    Cudowny rozdział,a tu popieram że dziewczyny lubią brąz :)
    Pozdrawiam i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. A i zapraszam na nowy rozdział do Milki

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja pierdole :o Monika? Serio? Az sie boje co ta idiotka wymyslila.. masakra ;o
    Dzisiaj to chyba cala.siatkarska Polska sie cieszla ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. O matko, Monika! Nie trawię tej dziewczyny (oczywiście tylko w opowiadaniu ;) ) . Co ona znowu wymyśliła? Pewnie jakaś kolejna podła intryga z jej strony. Widać, że wyznaje zasadę : "po trupach do celu", tylko żeby na tym nie ucierpiał kuzyn Blanki...
    Ooo tak ! Jastrzębie zagrało dziś cudownie! No i nagrody dla Damiana i Michała jak najbardziej zasłużone, chociaż liczyłam też na nagrodę dla najlepszego rozgrywającego dla Michała, ale cóż...
    Pozdrawiam i zapraszam jeszcze dziś do siebie :*
    chce-byc-przy-tobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Monika? No nie co ona znowu kombinuje chce w ten sposób zbliżyć się do Miśka. Oby jemu nic się nie stało.

    OdpowiedzUsuń
  10. O jacie, a taki miałam dobry humor! No czemu? Czemu Monika wszystko musiała zepsuć? No ale trudno, czekam na następny, mam nadzieję, pozytywny, bez tego wypłosza. / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś czułam,żę zrobi się nie miło,zbyt wesooło u nich było :D Doo następnego :D zapraszam do siebie :D http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń