Rano obudziłam
się koło godziny 10. Jakoś udało mi się uwolnić z mocnego uścisku
przyjmującego. Narzuciłam na siebie jego koszulkę, która leżała obok łóżka i
podeszłam do szafy. Wyciągnęłam ubrania i czystą bieliznę. Następnie poszłam do
łazienki, gdzie się umyłam i ubrałam (link). Włosy dokładnie rozczesałam i
wyprostowałam. Postanowiłam zostawić je rozpuszczone, a grzywkę spięłam
wsuwkami z boku. Poprzeglądałam się jeszcze w lustrze.
- No ładna jesteś, ładna – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się. Michał stał oparty o framugę drzwi. Gdy stał taki w samych
bokserkach, zaraz po spaniu i z artystycznym nieładem na głowie, wyglądał
strasznie pociągająco.
- Właśnie nie. Pryszcz mi tu wyskoczył, o –
wskazałam na małą czerwoną kropkę nad lewą brwią. Kubiak pokręcił głową z
politowaniem.
- Ty zawsze znajdziesz jakąś dziurę w całym –
westchnął.
- Taki mój urok – wyszczerzyłam się. Stanęłam
na palcach i skradłam mu całusa.
Po śniadaniu
wszyscy siatkarze wpakowali się do autobusu. Ja wracałam razem z moimi przyjaciółmi.
Mieli nadłożyć trochę drogi i odstawić mnie do Wielunia. Pożegnałam się ze
wszystkimi, a szczególnie z Miśkiem. Daga mnie aż musiała odciągać. Trzeba było
przyznać: zżyłam się strasznie z tą ‘’sfochaną księżniczką’’, jak lubiłam go
określać. Ciężko było mi się z nim rozstawać. Nawet jeśli miały to być tylko 3
dni.
W domu byłam w
okolicy 14. Pożegnałam się z przyjaciółmi i wzięłam swoją walizkę. Skierowałam
się do wejścia. Już od progu przywitał mnie Hektor. Zaszczekał radośnie i
zamerdał ogonem.
- No cześć, stary – uśmiechnęłam się i
kucnęłam koło zwierzaka, gładząc jego miękką sierść.
- Hej, Blanka – schodami zbiegła moja mała
kopia. Przytuliłam siostrę.
- Już po szkole? – spytałam.
- Od godziny – machnęła ręką.
- Blanuś, jak dobrze cię widzieć – rzucił mój
ojciec, wychodząc z kuchni. – Jesteś w sam raz na obiad.
- I dobrze, bo jestem strasznie głodna –
wyszczerzyłam się.
- Czemu nie przywiozłaś Michała? – zapytała
brunetka.
- Bo Michał pojechał odwiedzić swoich rodziców
– wyjaśniłam. – A co tak o niego pytasz?
- Bo to fajny koleś – odparła natychmiast. –
Chodź lepiej na ten obiad.
Pociągnęła mnie
za rękę w stronę kuchni, gdzie usiadłam przy stole. Już po chwili przede mną stał
talerz z zupą ogórkową, czyli specjał mojego taty. Tak, to było zdecydowanie
jego najlepsze danie, bo mówiąc szczerze, to nie był on wybitnym kucharzem. Na
drugie danie był ryż z warzywami i kawałkami kurczaka. Również niezbyt
skomplikowana potrawa, za to świetna w smaku. Zjadłam wszystko do ostatniego
ziarenka ryżu. Rano spożyłam jedynie musli, więc logiczne, że zgłodniałam.
- Muszę cię pochwalić, tato. Świetnie ci to
wyszło – uśmiechnęłam się do niego.
- Metodą prób i błędów kiedyś dojdę do
perfekcji – zaśmiał się.
- Mam nadzieję, że te próby nie uszkodzą mi
żołądka – skrzywiła się Olga.
- Mała mądrala – rozczochrałam ją lekko. Od
razu wbiła we mnie morderczy wzrok. Tak jak ja nie lubiła, gdy ktoś dotykał
jej włosów.
- Na kolację idziemy do ciotki – oznajmił mój
rodziciel, wkładając naczynia do zmywarki.
- Jakaś specjalna okazja, czy ot tak?
- Trochę specjalna. Daniel chce nam
przedstawić swoją nową dziewczynę.
- Daniel ma dziewczynę i mi się nie
pochwalił?! – oburzyłam się. – Ma przechlapane. Niech no ja go tylko dorwę.
- Spokojnie – zaśmiał się. – Są razem od
niedawna. Sami się dowiedzieliśmy wczoraj, gdy to zapowiedział. Gośka od rana
cała zabiegana. Sprząta, gotuje i Bóg wie, co jeszcze.
- No fakt, Daniel dawno żadnej dziewczyny nie
przyprowadzał do domu – stwierdziłam zamyślona. – Nie wiem dlaczego, przecież
fajny z niego facet.
- Ale moja siostra to całkowicie wariuje. Jak
ty mi powiedziałaś, że przyjedziesz z chłopakiem, to się tak nie zachowywałem.
- Bo ty się denerwowałeś i w kółko
powtarzałeś: ‘który to ten napalony samiec ją uwiódł?!’ – zacytowała moja
siostra. Tata się zaczerwienił, a ja parsknęłam śmiechem.
- Czy ty, młoda damo, nie masz jakiegoś
zadania przypadkiem do odrobienia? – zapytał zdenerwowany.
- Zrobiłam – wyszczerzyła się.
- To weź Hektora na spacer i przestań głupoty
gadać. Już. Raz, dwa – poganiał ją. Brunetka przybrała tryumfalny uśmiech na
twarz i zawołała Hektora. Spojrzałam na ojca, ze śmiechem kręcąc głową.
- Aż taki zdenerwowany byłeś? – spytałam.
- Olga jak zwykle coś pomieszała. Ja wcale tak
nie mówiłem – wykręcał się.
- Mówiłeś! – krzyknęła młoda z korytarzu.
- Spaceruje się na zewnątrz, a nie w domu. Do
widzenia, pani!
Ponownie się
zaśmiałam. Tata nie lubi, gdy ktoś wyjawiał jakieś jego wstydliwe tematy. Ale w
sumie to takie kochane było. Troszczył się o to, czy mój wybranek jest dobry. A
właśnie, co do tego wybranka. Miałam napisać Michałowi, jak dojadę. Zrobię to później – pomyślałam i
kontynuowałam rozmowę z tatą.
- Jak widać twoje obawy były bezpodstawne –
przyznałam.
- Ja się tylko zastanawiałem, który to i tyle
– wzruszył ramionami. – Ale on cię dobrze traktuje, prawda? – spytał
podejrzliwie.
- Powinieneś raczej spytać, czy ja go dobrze
traktuję. Ze mną łatwego życia nie ma.
- Faktycznie. Biedny chłopak – westchnął tata.
Oberwał sójkę w bok, a po chwili się zaśmiał. – Przecież żartuję, słoneczko.
- Wiesz, jak to jest ze mną. W całkowitej
zgodzie cały czas żyć nie umiem, więc zdarzają się często kłótnie, ale zwykle o
błahostki i zaraz się kończą. Możesz więc być o mnie spokojny – wyszczerzyłam
się.
- Skoro tak mówisz, to się cieszę – uśmiechnął
się szczerze i objął mnie ramieniem. Gdy mnie tulił, to czułam się znowu, jak
taka mała dziewczynka – córeczka tatusia.
Do cioci mieliśmy
przyjść na 19. Przebrałam się jakoś ładniej, żeby nie iść w bluzie, gdy ma się
poznać dziewczynę człowieka, którego od małego traktuję, jak brata. Wyjęłam
więc jakieś ciuchy z walizki, które następnie musiałam przeprasować, bo były
całe zmięte. Kolejnym krokiem było włożenie ich na siebie (link). Zeszłam na
dół, gdzie czekała już moja siostra z tatą. Wyszliśmy z domu, który mój
rodziciel zamknął na klucz i ruszyliśmy do budynku obok. Tak, jak zwykle
weszliśmy bez pukania. Jak rodzina, to rodzina.
- Już jesteśmy – oznajmił głośno mój tata.
Ciocia wyszła z kuchni, wycierając ręce w ścierkę.
- Idźcie do salonu. Daniel pojechał po tą
swoją dziewczynę, ale zaraz powinni być – oznajmiła. Odwiesiłam swój żakiet na
wieszak. Potem podeszłam do kobiety by się z nią przywitać.
- Cześć, ciociu – zaczęłam. Przytuliła mnie
lekko.
- Witaj, Blanuś. Daniel kazał przekazać żebyś
nie była zła, że ci nie powiedział, że ma dziewczynę.
- Może uda mu się przeżyć – zaśmiałam się, a
potem ruszyłam do dużego pomieszczenia obok, gdzie przy stole siedział już
wujek. Oglądał w telewizji jakiś mecz piłki nożnej. Zajęłam miejsce obok mojej
siostry. Po chwili dołączyła do nas ciocia, stawiając na stole jeszcze jakieś
półmiski z sałatkami.
- Leszek, wyłącz to. Raz byś się zachowywał
jakoś – skarciła go ciocia. Mężczyzna wywrócił oczami i wyłączył telewizor.
- Daj mi spokój, kobieto. Od rana latasz jak
nienormalna. Aż strach pomyśleć, co będzie, jak Daniel ślub będzie brał –
westchnął zażenowany. Powstrzymałam się, żeby nie zaśmiać.
- Nie wymyślaj. Po prostu chcę żeby tu jakoś
wyglądało. Czy to jakaś zbrodnia? – oburzyła się.
- No nie, ale siądź już na miejscu.
Gdy ciocia miała
siadać, usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Uśmiechnęłam się szeroko, widząc
twarz kuzyna. Widać po nim, że był taki jakiś bardziej rozpromieniony. To musi
być naprawdę miła i fajna dziewczyna.
- Już jesteśmy – oznajmił. – Cześć, Blanka!
- Hej, hej – odparłam z uśmiechem.
- Poznajcie zatem moją Monikę – wyszczerzył
się i pociągnął za rękę dziewczynę. Gdy ją ujrzałam mina od razu mi zrzedła.
Chciałam żeby ktoś mnie uszczypnął. To nie mogło dziać się naprawdę. Wszyscy
zaczęli się witać z byłą mojego chłopaka, a obecną mojego kuzyna. Uśmiechy na
twarzach, pełno komplementów. Rzygać mi się chciało. Postanowiłam nie robić
teraz awantury, bo widziałam, ile starań w tą kolację włożyła ciocia.
Przykleiłam więc sztuczny uśmiech na twarz i podeszłam do brunetki. Zmierzyła
mnie wzrokiem, uśmiechając się cwaniacko. Ależ ja miałam ochotę jej przywalić.
- Miło cię poznać – mruknęłam.
- Ciebie również – odparła radosnym głosikiem.
Wyczuwałam na kilometr, jak udaje. Inni jednak nie zwrócili na to uwagi. Pewnie
dlatego, że oni znali ją tylko od tej udawanej strony. – Daniel bardzo dużo mi
o tobie opowiadał. Właściwie, to mam wrażenie, że już cię znam.
- No popatrz, ja też odnoszę takie wrażenie.
Wszyscy
usiedliśmy przy stole. Miałam takiego pecha, że ta małpa była centralnie
naprzeciwko. Przez cały wieczór posyłała mi jakieś tryumfalne uśmieszki, czy
dziwne spojrzenia, a we mnie się wręcz gotowało. W dodatku tak się tuliła do
mojego kuzyna i była aż do bólu miła dla wszystkich. Mdliło mnie od tej
atmosfery. Siedziałam tu tylko ze względu na ciocię. Daniela chętnie wzięłabym
już dawno na rozmowę w 4 oczy, ale byłoby to zbyt podejrzane i dziwne.
- Jak się właściwie poznaliście? – zaciekawił
się mój tata.
- Przyszłam składać papiery na tą uczelnię, na
której studiuje Daniel. Wpadliśmy na siebie przez przypadek – wyjaśniła Monika,
chwytając Ciemnego za rękę.
- Potem umówiliśmy się na kawę, następnie na
drugą kawę, trzecią, czwartą i tak dalej. I jakoś samo poszło – dodał chłopak,
całując ją w skroń. Całe jedzenie podeszło mi do gardła. Przykro mi, nie dałam
już rady.
- Przepraszam was bardzo, ale boli mnie głowa.
Lepiej będzie, jak pójdę się położyć – oznajmiłam, wstając od stołu.
- Jasne, kochanie, rozumiem. Chcesz jakąś
tabletkę? – zapytała troskliwie ciocia. Pokręciłam przecząco głową.
- Nie. Nie lubię się faszerować lekami.
- Mądrze – stwierdził wujek.
- W takim razie miłego wieczoru życzę –
rzuciłam na pożegnanie i wyszłam. Dopiero, gdy byłam na zewnątrz odetchnęłam
głęboko i zacisnęłam dłonie w pięści. Byłam wściekła. Zastanawiałam się, co ta
Monika kombinowała. Zapewne jakoś w ten sposób chciała się zbliżyć do Michała,
ale tego, że rujnuje życie mojemu kuzynowi jej nie wybaczę. Wyciągnęłam komórkę
z kieszeni i wybrałam numer do Kubiego. Niestety usłyszałam jedynie: Wzywany abonent ma wyłączony telefon, lub
znajduje się poza zasięgiem sieci. Kopnęłam zdenerwowana w krawężnik.
Akurat teraz musiał wyłączyć komórkę, albo być w jakiejś dziurze bez zasięgu?!
No trudno, pogadam z nim później. Wróciłam do domu i skierowałam się prosto do
mojego pokoju. Ściągnęłam szpilki i rzuciłam się na łóżko. Wpatrując się w sufit,
rozmyślałam. Próbowałam wymyślić jakieś realne scenariusze całej tej sytuacji.
Pewna byłam jednego: chciała się na mnie zemścić. Była zazdrosna o to, że to ja
byłam z Michałem. Ale temu, że się z nim rozstała była sama sobie winna.
Postawiła mu takie ultimatum, które jednoznacznie wskazywało na to, że mu na
Dziku w ogóle nie zależy. Chciałam jednak wiedzieć, co ona teraz od niego chce?
Wciąż nie może się pogodzić z odrzuceniem? Czy może chce się polansować przy
jego boku? Nie mogłam jednak zrozumieć, jak mogła być tak perfidna, by do
swoich celów wykorzystywać mojego kuzyna. W dodatku, jak się dowiedziała, że
jesteśmy rodziną? Jeżeli to kolejna niezrównoważona psychicznie osoba w moim
otoczeniu, to szybko zejdę z tego świata. Naprawdę miałam czasami strasznego
pecha w życiu.
________________
MAMY BRĄZ! JASTRZĘBSKI NA PODIUM! <3
Rany, jak się cieszę! Z tej euforii dodaję rozdział teraz ;) Mam nadzieję, że jakieś nagrody indywidualne trafią w ręce Pomarańczowych.
Jak głupia skakalam po pokoju xd brat stwierdził ze trzeba mnie zamknąć w psychiatryku, ale mniejsza bo wygraliśmy!!! A co do rozdziału to jestem mega zaskoczona, ale szczerze coś mi mówiło ze to bedzie Monika. Masakra czekam na następny mam nadzieje ze szybciej niż 27 :***
OdpowiedzUsuńMonika... kurwa wyczuwam kłopoty...
OdpowiedzUsuńa ten telefon... podejrzewam, że albo Michał się obraził, że Blanka nie zadzwoniła, albo............ albo Michał miał wypadek :(
takie głupie uczucie...
DODAWAJ SZYBKO KOLEJNY ! :)
ooooooo masakra, jak przeczytałam Monika to sobie myślę - o ta małpa. Ale potem, niee, to nie może być prawda.
OdpowiedzUsuńA jednak! Cholera no, a było juz tak pięknie! A się zdenerwowałam :) Ale Jastrzębie mamy medala, Jastrzębie mamy medala! /Aga
Oooooj, źle zapowiada się powrót Moniki.. Oby jednak się opamiętała, chociaż znając jej charakter to będzie dokuczać Blance..
OdpowiedzUsuńDziewczyny lubią brąz :D
http://zakochana-para.blogspot.com - zapraszam na nowy ;*
Oj coś czuję że Monika namiesza strasznie,ale zobaczymy co zrobi :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział,a tu popieram że dziewczyny lubią brąz :)
Pozdrawiam i do następnego ;*
A i zapraszam na nowy rozdział do Milki
OdpowiedzUsuńO ja pierdole :o Monika? Serio? Az sie boje co ta idiotka wymyslila.. masakra ;o
OdpowiedzUsuńDzisiaj to chyba cala.siatkarska Polska sie cieszla ;D
O matko, Monika! Nie trawię tej dziewczyny (oczywiście tylko w opowiadaniu ;) ) . Co ona znowu wymyśliła? Pewnie jakaś kolejna podła intryga z jej strony. Widać, że wyznaje zasadę : "po trupach do celu", tylko żeby na tym nie ucierpiał kuzyn Blanki...
OdpowiedzUsuńOoo tak ! Jastrzębie zagrało dziś cudownie! No i nagrody dla Damiana i Michała jak najbardziej zasłużone, chociaż liczyłam też na nagrodę dla najlepszego rozgrywającego dla Michała, ale cóż...
Pozdrawiam i zapraszam jeszcze dziś do siebie :*
chce-byc-przy-tobie.blogspot.com
Monika? No nie co ona znowu kombinuje chce w ten sposób zbliżyć się do Miśka. Oby jemu nic się nie stało.
OdpowiedzUsuńO jacie, a taki miałam dobry humor! No czemu? Czemu Monika wszystko musiała zepsuć? No ale trudno, czekam na następny, mam nadzieję, pozytywny, bez tego wypłosza. / Mała Mi.
OdpowiedzUsuńCoś czułam,żę zrobi się nie miło,zbyt wesooło u nich było :D Doo następnego :D zapraszam do siebie :D http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń