Następnego dnia
odbył się mecz z Niemcami. Tym razem Kubiak otrzymał szansę gry. Andrea chciał
sprawdzić większość swoich zawodników przed Mistrzostwami. Cieszyłam się, bo
mój chłopak rozegrał świetny mecz. Naprawdę bardzo się starał. Dobrze
przyjmował i razem z Pawłem genialnie grali w obronie. Będę musiała go potem
pochwalić. Mecz zakończył się wspaniałym 3:0 dla biało-czerwonych. Niemcy nie
mieli nic do gadania. Cieszyłam się, jak dziecko. Spiker jeszcze zatrzymał
wszystkich na chwilę, a na płytę boiska weszła dwójka dzieci z tortem. Cała
hala zaczęła śpiewać ‘’100 lat’’. No tak, przecież Damian miał urodziny.
Kompletnie zapomniałam. Dobrze, że nie schowałam jeszcze aparatu. Uchwyciłam
nim genialny moment. Gdy Wojtaszek wrócił do swoich kolegów Kurek, Żygadło i
Możdżonek popchnęli tą tacę tak, iż całe ciasto wylądowało na Libero. Wszyscy
oczywiście w śmiech, a biedny siatkarz zaczął się wycierać, ale również się
śmiał. Kubiak od razu do niego podszedł, a ten przytulił przyjmującego,
specjalnie go brudząc. Dopiero wtedy zwróciłam uwagę na tych chłopców, którzy
wcześniej wręczali tort. Byli bardzo
zdziwieni, a nawet jakby przestraszeni. Damian jednak do nich podszedł i coś
powiedział, po czym lekko się uśmiechnęli. Michał jeszcze ich poczochrał po
głowach, wciąż się śmiejąc. I niech jeszcze raz usłyszę o jakiejś złej
atmosferze w kadrze, a nogi z tyłków powyrywam tym dziennikarzom. Szukają
sensacji na siłę. Ruszyłam w kierunku siatkarzy. Na mojej drodze stanął
jubilat, szczerząc się jak głupi. Doskonale wiedziałam, co kombinował.
- Blanka, chodź, niech no cię przytulę –
powiedział, a ja cofnęłam się o krok.
- Wszystkiego najlepszego, ale tulić cię nie
będę – powiedziałam, śmiejąc się. Wtedy poczułam, jak ktoś tuli mnie od tyłu.
- Ale ja cię przytulić mogę – wyszczerzył się
Michał.
- Cały mnie ubrudziłeś – jęknęłam. Wtedy od
przodu przytulił mnie Libero. Byłam zgniata przez tą dwójkę i w dodatku cała
brudna.
- Nie lubię was – mruknęłam, starając się nie
zaśmiać. Michał przejechał palcem po mojej koszulce, zbierając na niego trochę
tortu. Następnie włożył go sobie do ust.
- I teraz jesteś jeszcze bardziej słodsza –
skradł mi całusa, a ja tylko pokręciłam głową i poszłam do reszty.
– Ej ty, Kypek! – zawołałam przyjmującego,
który stał niedaleko. Odwrócił się i spojrzał na mnie pytająco.
- Czy mogłabyś się zwracać moim normalnym
nazwiskiem, a najlepiej imieniem? – zapytał, udając urażonego.
- Chciałam ci pogratulować, ale teraz to się
wypchaj – mruknęłam, krzyżując ręce na piersi.
- A jak gratulacje, to mogę być Kypkiem –
wyszczerzył się. Jaki łasy na pochwały!
- Teraz to spadaj – parsknęłam śmiechem.
- Przyjmuję gratulacje – odparł, biorąc swoją
bluzę z krzesełka.
Siedziałam w
swoim pokoju i jadłam jabłko. Siatkarze mieli krótkie rozciąganie, a moi
przyjaciele poszli się przejść po mieście. Mi nie chciało się zbytnio ruszać z
miejsca, więc zostałam u siebie. Usłyszałam dźwięk przychodzącego połączenia na
skype. Uśmiechnęłam się, widząc Zbyszka. Od razu odebrałam.
- No w końcu raczyłeś się odezwać – zaśmiałam
się.
- Przypomniałem sobie o tym plebsie, który
został w Polsce – wyszczerzył się. Gdyby był obok, to na bank by oberwał.
- Zapamiętam to sobie – mruknęłam.
- Ale ty oczywiście należysz do tej nielicznej
szlachty – poprawił się, na co się szeroko uśmiechnęłam.
- I teraz jestem zadowolona. Jak tam w
słonecznej Italii?
- Moje okulary przeciwsłoneczne jak na razie
nie narzekają – zaśmiał się.
- A właściciel okularów?
- Powoli znowu się przyzwyczajam do tego
klimatu. Dostałem od klubu mieszkanie i samochód, więc nie jest źle. Aśka ma do
mnie przylecieć za 2 dni, więc przez jakiś czas będzie mi tu lepiej.
- Na długo przyjeżdża?
- 2 tygodnie – uśmiechnął się. – Wciąż mam
nadzieję, że zdecyduje się jednak ze mną zamieszkać przez ten czas.
- Ale pamiętasz, co ci mówiłam? Że masz..
- Nie naciskać. Wiem – westchnął.
- Głowa do góry, będzie dobrze – uśmiechnęłam
się.
- Musi być. Oglądałem mecze na Memoriale.
Pogratuluj chłopakom ode mnie.
- Pogratuluję – odparłam.
- Do Miśka sam potem zadzwonię, więc jemu w
sumie nie musisz mówić. A co do niego, to strasznie dobrze mu idzie.
- Też to zauważyłam. Mam nadzieję, że ta forma
mu zostanie.
- Zostanie, zostanie. Widzę to po nim, a znam
go dłużej niż ty.
- Taką mam nadzieję – uśmiechnęłam się. –
Kiedy masz jakiś sparing?
- Za tydzień z reprezentacją Egiptu.
- Będę trzymać kciuki – wyszczerzyłam się.
- A spróbowałabyś nie – pogroził mi palcem.
Zaśmialiśmy się oboje.
- Wiesz, że w tym starciu i tak byś nie miał
ze mną szans – wystawiłam mu język.
- Pewnie nie – jęknął.
- Grzeczny, Zbysiu – puściłam mu oczko.
W tym momencie
drzwi od mojego pokoju się otworzyły i zobaczyłam uśmiechniętego Kubiaka.
- A kto cię tam nawiedza? – zapytał Bartman.
- O, Siema Zbychu – przywitał się Michał.
Pocałował mnie w usta na powitanie i usiadł na łóżku, usadawiając mnie sobie na
kolanie.
- Zmieniło się coś we Włoszech? – zapytał
przyjmujący.
- Słońce, upał. Normalka – wzruszył ramionami.
- A u nas zimno – skrzywiłam się. Michał objął
mnie mocniej.
- To się przytul. Ogrzeję cię – poruszył
brwiami.
- Nie zapominajcie, że tutaj jestem – oznajmił
Zbyszek.
- Przecież ja ją tylko przytulam – machnął
ręką.
- Dobra gołąbeczki. I tak muszę kończyć, bo
zaraz na trening lecę. Powodzenia na meczu dzisiaj – uśmiechnął się.
Pożegnaliśmy się
z atakującym, a potem zamknęłam laptopa. Objęłam Michała za szyję.
- Skopiesz dziś Rosjanom tyłki, prawda? –
spytałam.
- Postaram się – uśmiechnął się lekko, a potem
musnął delikatnie moje usta.
- Chodź coś zjeść, bo głodny jestem –
powiedział, wstając z miejsca.
Mecz z Rosją do
łatwych niestety nie należał. Goście od początku wysoko ustawili poprzeczkę.
Grali w swoim pierwszym składzie, a Muserski wręcz bombardował nas zagrywką. Udało
nam się jednak ugrać jednego seta, dzięki czemu zapewniliśmy sobie miejsce na
najwyższym stopniu podium. Spiridonov rzecz jasna musiał robić te swoje głupie
miny w stronę naszych. Niestety wkurzył tym mojego chłopaka. Podczas jednej z
przerw była mała wymiana zdań między nimi. Dobrze, że ktoś odciągnął Kubiaka,
bo mogła z tego wyjść niezła afera. Dziku był stanowczo zbyt nerwowy. Ale w
sumie ja miałam tak samo, więc go doskonale rozumiałam.
Niestety mecz
jako tako przegraliśmy. Ale graliśmy lepiej, niż na Lidze Światowej. Nastała
krótka przerwa, by chłopaki chwilę odpoczęli po meczu. Nie trwała długo.
Obsługa techniczna rozłożyła podium. Zebrała się także złota drużyna Huberta
Wagnera, która miała wręczać nagrody. Wszystkie reprezentacje usadowiły się na
swoich miejscach. Nasi biało-czerwoni na pierwszym, Rosja na drugim, Holandia
na trzecim, a Niemcy na ostatnim. Każdy otrzymał pamiątkowy puchar, lecz
wczesniej nastąpiło rozdanie nagród indywidualnych. Najlepszym atakującym, a
zarazem MVP turnieju został Nikołaj Pawlov. Najlepszym blokującym Marcin
Możdżonek. Najlepiej zagrywającym Dmitrij Muserski, co było wręcz oczywiste.
Gdy znajdował się w polu zagrywki, to przeciwnicy tracili punkty seriami.
Najlepszym rozgrywającym został Siergiej Grankin. Najlepszym Libero został
Paweł Zatorski. Widziałam, jak Sylwia szalała z radości na trybunach. Pozostał
jeszcze wybór najlepszego przyjmującego. Z tą pozycją zawsze miałam największy
kłopot. Nigdy nie umiałam jednoznacznie stwierdzić, kto był najlepszy. Spiker
wyczytał, że to zawodnik z Polski, więc kibice już zaczynali się cieszyć. Gdy
padło nazwisko: Michał Kubiak, to prawie serce mi wyleciało z klatki
piersiowej. W porę się opamiętałam i zdążyłam zrobić zdjęcie, jak odbiera
nagrodę. Wszyscy mu pogratulowali tego wyróżnienia. Może to był towarzyski
turniej, ale każda nagroda jest ważna. Nie mogłam się doczekać, gdy część
oficjalna się skończy i będę mogła mu pogratulować. W końcu jednak nadszedł ten
moment. Jak na skrzydłach podbiegłam do siatkarza, który z błyskiem w oczach
oglądał swoją statuetkę. Przytuliłam się do niego.
- Gratulacje – powiedziałam, stając na palcach
i muskając jego policzek. Uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie.
- Byłeś genialny – przyznałam.
- Bez przesady – odparł ze śmiechem.
- Od kiedy ty taki skromny?
- Od zawsze – oburzył się.
- Mój najlepszy – powiedziałam, tuląc się do
niego mocniej. Poczułam, jak całuje mnie w czubek głowy.
Podeszliśmy do
Zatiego, który stał z Sylwią oraz Hubertem i Dagą.
- Gratuluję, Zatorku – powiedziałam, szczerząc
się.
- Dzięki. Nieźle się zdziwiłem, jak mnie
wyczytali – przyznał.
- Tylko żebyście teraz nie gwiazdorzyli –
pogroziłam siatkarzom palcem.
- Najwyżej kupisz im Snicersy – zaśmiał się
Hubercik.
- Zbankrutuję – jęknęłam, co wywołało śmiech
na twarzach moich przyjaciół.
Trener na
kolacji powiedział, że daje wszystkim 3 dni na odpoczynek i zregenerowanie sił.
Wszystkim ten pomysł się spodobał, bo od miesiąca codziennie były treningi i
treningi. Tylko w weekendy była jakaś chwila wytchnienia, ale to i tak nie
zawsze. Dlatego perspektywa kilku dni poza halą była bardzo pozytywna.
Skierowałam się
do swojego pokoju, gdzie po chwili pojawił się Michał. Oczywiście przyniósł ze
sobą statuetkę za najlepszego przyjmującego. Nie rozstawał się z nią nawet na
moment.
- Ta nagroda przykleiła ci się do dłoni? –
zaśmiałam się.
- Nie, ale ładnie wygląda. Co nie? – oczy to
mu się aż świeciły.
- No ładnie, ładnie – przyznałam, siadając mu
na kolanach.
- Jakie plany na te wolne dni? – zapytał.
- Jadę do Wielunia. A ty?
- Do Wałcza. Mama mi jęczy nad uchem, że
zapomniała, jak jej syn wygląda.
- Czyli zobaczymy się w Spale, tak?
- Mogę po ciebie wpaść w środę, jak chcesz –
uśmiechnął się.
- Jak ci się będzie chciało, to bardzo
chętnie.
- Ale teraz musimy nadrobić ten czas – wymruczał
mi do ucha, drażniąc oddechem moją skórę. Oplotłam rękami jego szyję, zbliżając
do siebie. Złączyliśmy usta w namiętnym pocałunku, na którym nie
poprzestaliśmy.
__________________
Zaczynamy operację: ANKARA.
To co kochani, usadawiamy nasze zacne 4 litery przed tv o 16 i kibicujemy Pomarańczowym! Znając życie, to w ciągu całego meczu zdążę wykonac milion pozycji i byc w każdym miejscu w pokoju xD Ale to szczegół.
Następny rozdział jutro po meczu finałowym, w którym mam nadzieję grać będą jastrzębianie ! :)
O 16 ?
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że o 17 :D
Strasznie slodki ten rozdzisl ;D ale mi to jakos nie przdszkadza xd
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze bohatera sie wszystki uklada ;p
Ba! Dzisiaj cala Polska staje sie pomaranczowa i nie ma zmiluj!
Pozdrawiam ;*
Świetny rozdział, tak słodko ^^ mam nadzieje, że zawsze będzie im się tak dobrze układało :D
OdpowiedzUsuńA dzisiaj oczywiście wszyscy dopingujemy dla Jastrzębia. No i chyba nikt by nie narzekał gdyby wygrali i dzisiaj i jutro! :)
Pozdrawiam ;*
No świetnie :) Fajnie, że im tak dobrze się układa oby było tak dalej.
OdpowiedzUsuńkuuuuuuuurde :( nie udało się, no :(
OdpowiedzUsuńale ten rozdział poprawił mi humor, chociaż tyle..
czekam na next :) / Mała Mi.
Przepraszam, przepraszam, przepraszam :(. Dopiero mam dzisiaj dostęp do komputera. Te 2 ostatnie rozdziały NAJLEPSZE, ŚWIETNE I UROCZE :D. Cieszę się, że jest wszystko okej, ale mogło by się pojawić mały Kubiak i zaręczyny Blanki i Michała :). Takie moje "małe" marzenie :P. Czekam na następny <3 Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńrozdział, co tu dużo pisać genialny :)
OdpowiedzUsuńAle jak tak czytam o tym Memoriale i np. o akcji z tortem to od razu pojawia mi się banan na twarzy :D
Strasznie szkoda mi Jastrzębskiego...ale pozostaje jeszcze walka o 3 miejsce. Kibicujemy! :D
Pozdrawiam :*
Genialny .Do następnego :* :P Zaprszam do siebie :P http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń