Nie tak miało
być. 3 sparingi i wszystkie przegrane. W dwóch pierwszych była szansa na
wygraną, lecz w końcówkach setów nie potrafiliśmy się przebić, co
wykorzystywali Serbowie. Natomiast ostatni mecz, to była kompletna porażka. Ale
dlaczego? Tylko to się nasuwa. Przecież treningi były inne, wszyscy czuli, że
są w lepszej formie. Może Serbia po prostu była lepsza? Nie wiem, co o tym
myśleć i nie zazdroszczę w takiej chwili ani chłopakom, ani Anstasiemu.
Ostatnim sprawdzianem przed Mistrzostwami Europy będzie Memoriał Huberta
Wagnera. Trzeba wierzyć, że będzie dobrze.
Gdy wszyscy
wracali do Polski, ja oraz Michał i Zbyszek lecieliśmy do Hiszpanii, gdzie
miała się odbyć sprawa przeciwko Juanowi. Trener wiedział o sprawie. Nie mógł
się nie zgodzić na jednodniową nieobecność chłopaków. Bartman po długiej
rozmowie z nim dostał informację, która i tak była pewna już wcześniej. Nie
znalazł się w kadrze na mistrzostwa. Zabolało go to, ale przyjął to po męsku.
Nie obwiniał nikogo. Wiedział, że faktycznie nie jest w dobrej formie. Obiecał
w tym sezonie tak się starać, żeby za rok znaleźć się w reprezentacji.
Wiedziałam, że jak on coś sobie postanowi, to tak będzie. Nie zmienia to faktu,
że będzie mi go tutaj brakować. Był przecież pierwszym siatkarzem, z którym się
zaprzyjaźniłam. To dzięki niemu nie stresowałam się przed przyjazdem tutaj. Z
nim było mi w Spale raźniej.
Bałam się tej
rozprawy. Dopiero, gdy weszliśmy do gmachu sądu poczułam lęk. Wiedziałam, że
jak zobaczę Juana, to wszystko powróci. Ale musiałam być silna. Przecież nigdy
nie znosiłam okazywać słabości. Michał ciągle trzymał mnie mocno za rękę, gdy
staliśmy na korytarzu. W ten sposób dodawał mi otuchy. Przed wejściem na sale
przytulił mnie mocno i szepnął do ucha, że będzie dobrze. I tak było. Juan
został skazany, a ja głęboko odetchnęłam. Rzucił jeszcze we mnie złowrogim
spojrzeniem, ale go zignorowałam.
Następnego dnia
wróciliśmy do Polski. Nadeszło to nieuniknione pożegnanie ze Zbyszkiem.
Odebraliśmy swoje bagaże i każdy z nas miał udać się gdzie indziej. My z
Michałem do Płocka, a atakujący do Żor po rzeczy, a za kilka dni do Włoch.
Staliśmy naprzeciwko siebie i każdy milczał. W końcu przytuliłam mocno
przyjaciela.
- Będę tęsknić, wielkoludzie – przyznałam
szczerze. Siatkarz pogładził mnie po plecach.
- Ja też, Blanka – odparł z lekkim uśmiechem.
Stanęłam na palcach i cmoknęłam go w policzek. Potem chłopaki przytuli się po
męsku.
- Powodzenia na Mistrzostwach – powiedział
Bartman.
- Powodzenia we Włoszech – odpowiedział
Kubiak.
I w tym momencie
udaliśmy się w swoje strony. Poczułam takie ukłucie w sercu. Będzie mi go
cholernie brakować na zgrupowaniu. Komu ja się będę wyżalać, gdy pokłócę się z
Dzikiem? To zawsze Zibi był dla mnie takim oparciem. Wtedy, gdy przez kilka dni
nasz związek wisiał na włosku wypłakiwałam się na jego ramieniu, a on mnie
pocieszał, jak prawdziwy przyjaciel. Jednak na moment miałam zupełni inny
problem.
- Ej, czekaj – przystanęłam na moment. – Jak
my wrócimy do Płocka?
- Spokojnie, ja w tym związku czasem myślę –
zaśmiał się i objął mnie ramieniem. Czy on chciał w ten sposób zrobić ze mnie
głupią? Heloł, to ja więcej myślę od niego. Po prostu zapomniałam uwzględnić
naszego powrotu. I tyle.
- Więc jak wrócimy? – dopytywałam. Nic nie
odpowiedział, tylko ruszył w stronę parkingu. Po pewnym czasie zobaczyłam
Kurka, opartego o swoje nowe Volvo. Wyszczerzył się na nasz widok.
- Siema, Dziki – zaczął wesoło. Przywitaliśmy
się z przyjmującym, który otworzył nam bagażnik. Kubiak wpakował do niego nasze
walizki.
- Dostałeś pozwolenie od trenera? – zdziwiłam
się.
- Inaczej by mnie tu nie było – zaśmiał się.
Wsiedliśmy zatem do pojazdu i ruszyliśmy w kierunku Płocka.
Cały tydzień siatkarze
mieli treningi i dopracowywali elementy, które zawaliły w Serbii. Na Memoriale
przeciwnicy nie byli tacy do końca łatwi. W dodatku na sam koniec zostawiona
była Rosja – potęga światowej siatkówki. Widziałam jednak w postawie chłopaków,
że coś jest inaczej. Lepiej. Wierzyłam z całych sił, że ostatni test przed ME
zdają celująco. Moi przyjaciele zjawili się w tym samym hotelu, w którym my
przebywaliśmy w piątek z samego rana. Poprosiłam jednak Sylwię żeby pokazała
się Pawłowi dopiero po meczu. Wtedy dopiero miałby niespodziankę. Gdy siatkarze
mieli ostatni trening przed meczem ja się nudziłam. Dlatego zawędrowałam do
pokoju piętro wyżej. Wpakowałam się bez pukania do środka.
- Czołem, młodzieży – zaczęłam od progu. Cała
trójka wgapiała się bezmyślnie w telewizor. Arcyciekawe zajęcie.
- Hej – odparli. Usiadłam obok Dagi.
- Nudzi wam się, co? – kiwnęli głowami. –
Dlatego przyszłam ja. Napawajcie się moją obecnością.
Wszyscy
parsknęli śmiechem. Ja także.
- Blanka i jej wrodzona skromność – stwierdził
Hubercik.
- Jasna sprawa – wyszczerzyłam się.
- A co się stało, że zaszczyciłaś nas swoją
obecnością?
- Raz na jakiś czas mogę pozadawać się z
plebsem – machnęłam ręką.
- Chłopaki mają trening? – spytała Dagmara.
- Owszem – potwierdziłam.
- To dlatego do nas przyszłaś – zaśmiała się
Sylwia.
- Nie ma Michałka, to przyszła się pocieszyć
do nas – rzucił Hubert, za co oberwał sójkę w bok.
- Akurat chwila wytchnienia od niego mi się
przyda – wystawiłam mu język.
- Znowu pokłóceni? – jęknęła Zając.
- Wyjątkowo nie.
- Święto. Trzeba
to w kalendarzu zapisać – zaśmiała się druga blondynka.
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca –
wtrącił Hubert.
- Dokładnie – potwierdziłam ze śmiechem.
W takim
towarzystwie spędziłam piątkowe południe. Siatkarze wrócili na obiad, a potem
do meczu mieli wolne. W końcu jednak zbliżała się godzina 17. Godzinę wcześniej
byliśmy już na hali. Siatkarze zostali gorąco przywitani przez kibiców. Trybuny
nie były całkiem zapełnione, ale podczas następnych meczy miało być ich coraz
więcej. Siatkarze zaczęli się zatem rozgrzewać, a ja z Wojtkiem zajęliśmy
miejsca przeznaczone dla fotografów. Wyjęłam swój sprzęt i wprawiłam go w ruch.
Byłam w swoim żywiole. Zauważyłam na trybunach moich przyjaciół. Pomachałam im
z uśmiechem i kontynuowałam swoją pracę. W końcu się zaczęło. Najpierw hymny,
potem prezentacja szóstek, aż w końcu mecz. Pierwsza partia padła bez problemu
łupem biało-czerwonych. Chłopaki powoli wchodzili w swój rytm. Niestety drugi
set zawędrował na konto Holendrów. Zacisnęłam mocniej kciuki i szepnęłam sama
do siebie: ‘’No dalej, dacie radę’’. I po tym się jakby odbudowali. Goście nie
mieli szans. Nawet Kubiak wszedł na chwilę na boisko, posyłając mi przy tym
uśmiech. Puściłam do niego oczko i zrobiłam kilka fotek. Polacy objęli
prowadzenie, wygrywając ostatecznie 3:1. Podziękowali rywalom za grę i zeszli z
boiska. To nie był jednak koniec. Zaczęło się oficjalne rozpoczęcie Memoriału,
który otworzył prezydent Płocka. Wszystkie reprezentacje zaprezentowały się na
boisku. Dopiero po tych wszystkich oficjalnych gadkach szmatkach wszyscy
zaczęli się rozchodzić. Spakowałam sprzęt do torby i ruszyłam za bandy w
kierunku siatkarzy, którzy rozdawali jeszcze ostatnie autografy. Zauważyłam
Sylwię, która podeszła do band, jednak ochroniarz nie mógł jej pozwolić wejść
dalej. Wzrokiem zaczęłam zatem szukać Pawła. Ta sierota zawiązywała sobie buta.
Westchnęłam zażenowana i podeszłam do niego. Chrząknęłam znacząco, by spojrzał
na mnie. Podniósł wzrok do góry.
- Chcesz autograf? – zaśmiał się. Wywróciłam
oczami.
- Nie. Rozejrzyj się, matołku dokładnie –
powiedziałam. Posłuchał mnie. Był jednak ślepy, bo nie mógł dostrzec swojej
własnej dziewczyny. Pociągnęłam go zatem za rękę i poprowadziłam kawałek dalej.
Od razu oczy mu się ucieszyły i jak na skrzydłach pobiegł do blondynki. Tak
ciepło mi się zrobiło w środku, gdy złączyli swoje usta w pocałunku. Ja to
jednak potrafię tworzyć bardzo ładne pary.
poczułam, jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego i cmoknęłam w policzek.
poczułam, jak czyjeś ręce oplatają mnie w pasie. Spojrzałam do tyłu i zobaczyłam mojego chłopaka. Uśmiechnęłam się do niego i cmoknęłam w policzek.
- Gratuluję wygranej – uśmiechnęłam się.
- Chyba zaczynamy wracać na właściwe tory –
odparł rozpromieniony. Wiedziałam, że to zwycięstwo wiele dla nich znaczy. Po
nieudanych sparingach z Serbią nie wierzyli w siebie tak mocno, jak przed nimi.
Teraz jednak ta wiara znowu rosła. Widać to była także w ich grze, która
stawała się pewniejsza i bardziej regularna.
- I bardzo się z tego cieszę – stanęłam na
palcach i musnęłam delikatnie jego usta. Usłyszeliśmy jakieś chrząknięcie z
boku. Przed sobą ujrzałam środkowego reprezentacji Holandii.
- O, cześć Rob – przywitał się Michał.
- Nie chwaliłeś się, że masz dziewczynę –
zaśmiał się Bontje.
- W takim razie przedstawiam ci Blankę.
Uścisnęłam dłoń
siatkarzowi, który również z grzeczności mi się przedstawił. Chwilę
porozmawialiśmy z Robem, ale nie trwało to długo, bo wszyscy zaczęli się
rozchodzić do szatni. Wiedziałam jednak, że na pewno jeszcze nie raz się z nim
spotkam. W końcu to kolega z klubu, w którym gra mój chłopak. Kubi dał mi
buziaka w policzek i wszedł do pomieszczenia, gdzie znajdowała się reszta
reprezentacji. Ja wolnym krokiem ruszyłam do wyjścia. Ktoś jednak mnie dogonił
i szarpnął za rękę.
- Blanka, nawet nie wiesz, jak ci dziękuję! –
powiedział uradowany Paweł i przytulił mnie mocno. Zaśmiałam się.
- Wiedziałam, że się ucieszysz z takiej
niespodzianki – powiedziałam.
- Ucieszę? Ja jestem wniebowzięty!
Zatorski
przypominał małe dziecko, które właśnie dostało prezent od Mikołaja, o którym
zawsze marzyło. Lubiłam uszczęśliwiać ludzi.
- Mogę ci się jakoś odwdzięczyć? – spytał.
- Po prostu bądźcie szczęśliwi, to wtedy będę
się cieszyć – uśmiechnęłam się szeroko. Libero jeszcze raz mnie przytulił.
- Jesteś wspaniałą przyjaciółką – przyznał.
- Wiem, wiem. A teraz marsz pod prysznic, bo
się cały kleisz – skrzywiłam się.
- Już się robi, szefowo – zasalutował mi i
ruszył w kierunku szatni. Pokręciłam głową z politowaniem i ruszyłam w stronę
autobusu.
W hotelu
zjedliśmy wspólną kolację. Każdemu dopisywał dobry humor. Nie było w tym nic
dziwnego. Każdy się przecież cieszył. Potem rozeszliśmy się do swoich pokoi. Za
mną podążył Kubiak. Spojrzałam na niego, unosząc jedną brew.
- A ty nie pomyliłeś pokoi, kolego? –
spytałam, gdy zamknął za sobą drzwi.
- Zati poszedł do Sylwii i zostałem sam –
wykrzywił usta w podkówkę i położył swoje dłonie na moich biodrach.
- Jesteś duży. Chyba nie boisz się zostać sam?
– zaśmiałam się cicho, bawiąc się jego koszulką.
- Niby nie, ale we dwoje jest znacznie raźniej. Nie sądzisz?
– puścił mi oczko.
- I co ty niby ze mną chcesz robić, co? –
przygryzłam dolną wargę.
- Nie kuś kobieto, nie kuś – przyznał, gdy
oplotłam mu szyję rękami.
- Jeśli masz jakieś nieskromne myśli, to
niestety pozostaną one w strefie marzeń, kotku. Jutro masz mecz – parsknęłam
śmiechem.
- Ty to robisz specjalnie! – oburzył się. –
Najpierw mnie prowokujesz, a potem nic z tego nie wychodzi.
- Od zawsze byłam wredna – cmoknęłam go szybko
w usta. – A teraz idź do siebie, bo padam na twarz. Umyję się i idę spać.
- A może umyć ci plecki? – aż mu oczy
zabłysły, gdy to mówił. Pokręciłam ze śmiechem głową.
- Nie tym razem – wystawiłam mu język. – Do
widzenia, panu.
- Jesteś potworem – jęknął.
- Staram się – wyszczerzyłam się i zniknęłam
za drzwiami łazienki.
_________________
Naprawdę, wasze komentarze mnie bardzo motywują, bo jak widzę, ze mało osób czyta, to odechciewa mi się pisać ;/ Dobrze, ze mam duzo rozdziałów na przód, bo w ciągu ostatniego miesiąca napisałam chyba z 4 tylko. Dla porównania dodam, że np w styczniu napisałam około 20.
Wiec byłoby mi miło zobaczyć tu więcej niż 10 waszych śladów :)
świetny jak zwykle <3 czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Przepraszam, że nie komentuję za często ale po prostu brakuje mi czasu. Już nie mogę doczekać się kolejnego
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
Cudowny,dobrze że ta sprawa z sądem już się wyjaśniła.Zati i Sylwia <3
OdpowiedzUsuńBartmana będzie brakować w kadrze.Nic tylko czekam na kolejny z niecierpliwością :)
Pozdrawiam ;*
Szkoda troche Zibiego.. dobrze,ze Juan zostal skazany, gnojek jeden.
OdpowiedzUsuńUuu Pawel i Sylwia *.*
Czekam na nastepny ;*
Dobrze, że sprawa z Włoch została już zamknięta. Szkoda, że Zbyszka nie ma on był podparciem dla Blanki. Fajną niespodziankę zrobiła Blanka dla Pawła niech oni się nie kłócą tak samo Misiek i Blanka.
OdpowiedzUsuńboski ;)
OdpowiedzUsuńNo cuż powiedzieć?? Jak zawsze fajnie i powinnaś o tym wiedzieć :P
OdpowiedzUsuńŚwietny.Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Genialny jao i cały blog,pozdrawiam <3
OdpowiedzUsuń*jak
UsuńDobrze, że sprawa z Juanem się wyjaśniła. Swoją drogą aż starach pomyśleć co się będzie działo jak Blanka i Michał się znowu pokłócą, a w pobliżu nie będzie Zbyszka :D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, mam nadzieję, ze szybko będzie następny. Zapraszam też do mnie w wolnej chwili.
Pozdrawiam ;*
Wszystko na dobrej drodze, oooo tak, to się podoba :) tak może być, super :) To czekam na następny, bo ten bardzo poprawił mi humor :D / Aga
OdpowiedzUsuńSuper super super <3
OdpowiedzUsuńuwielbiam twoje opowiadanie <3
czekam na ko,jeny rozdział , pozdrowienia z Kołobrzegu =*
Ooo jak dobrze, że wszystko się układa. Dobrze, że Michał i Zbyszek wspierali Blankę podczas tej rozprawy :)
OdpowiedzUsuńEee tam nie załamuj się wena przyjdzie na bank ;)
Pozdrawiam i czekam na następny :*
Świetny rozdział.;D Wredna ta nasza Blanka .;p Super ,żę Zatiemu się układa ,szkoda,że musieli się rozstać ze Zbyszkiem ;. Do następnego :D Zapraszam do siebie :Dhttp://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMyślałam, że Paweł pójdzie rozdawać autografy i tak zobaczy Sylwię. Ale to nic, jego radosna reakcja i tak była najlepsza w tym rozdziale :) Dobrze, że sprawa z Juanem rozwiązała się tak bezboleśnie. Mam wrażenie, że to trochę dzięki Zbyszkowi, bo Blanka była bardziej zajęta tym, że musi się z nim pożegnać. Ani trochę jej tego nie zazdroszczę, bo Zibi rzeczywiście był jej przyjacielem (i nadal jest!), ale komunikowanie się na odległość w ogóle nie porównuje się do kontaktu na żywo. Swoją drogą, to co z Asią? Nie wiem czy mi coś umknęło, ale ona nie chciała z nim jechać do Włoch, prawda? I z tego pożegnania wnioskuję, że jednak została w Polsce.
OdpowiedzUsuń