Sierpień
przeleciał strasznie szybko. Szykowałam się do wyjazdu do Serbii. Wyciągnęłam
swoją dużą walizkę, którą położyłam na łóżku. Następnie po kolei przenosiłam
rzeczy z szafy do torby. Miałam potem problem to zamknąć, ale jakimś cudem mi
się udało. Otarłam pot z czoła i położyłam walizkę na ziemi. Cholerstwo ciężkie
było. Poszłam jeszcze do łazienki żeby się odświeżyć i przebrać (link). Po
śniadaniu mieliśmy się wszyscy wpakować do autobusu i pojechać do Łodzi na
lotnisko. Zeszłam zatem na stołówkę, gdzie wszyscy wpakowywali w siebie tonę
jedzenia. Spytałam, czemu zachowują się, jakby tydzień nie jedli, a oni
uprzejmie wyjaśnili mi, że serbska kuchnia według nich jest niedobra i muszą
się nacieszyć pysznym jedzonkiem pani Basi. Jak dzieci, słowo daję. Ja jednak
nie zachowałam się, jak ta banda i zjadłam kulturalnie 2 kanapki z twarożkiem,
sałatą i pomidorem. Potem wróciliśmy do pokoi po nasze bagaże. Gdy zamknęłam
drzwi na klucz, odwróciłam się i ujrzałam Michała i Zbyszka. Ten pierwszy
zaoferował, że weźmie moją walizkę. Oczywiście nie odmówiłam. Tak nalegał, że
nie mogłam przecież odmówić.
Lot o dziwo
minął bez żadnych niespodzianek. Nawet Kurek nie wymyślał za bardzo. Tylko
jakieś 5 razy rzucił tekst, że chyba zaraz umrze. Zwykle zdarzało się, to
częściej. Niestety na lotnisku w Belgradzie pojawił się problem. Mianowicie nie
dotarły 2 walizki. Kim byli ci pechowcy? Zbyszek i Piotrek. Ktoś ze sztabu od
razu poszedł zająć się tą sprawą. My natomiast weszliśmy do autokaru, który już
na nas czekał i zawiózł wprost do hotelu. Pojawiły się natomiast kolejne
problemy, ponieważ było za mało wolnych pokoi. Trener był już naprawdę mocno
wkurzony. Siatkarze również szczęśliwi nie byli. Oni przecież muszą być
wypoczęci na mecz, więc nie będą się gnieść w kilka osób na dwóch łóżkach.
Po półgodzinnym nudzeniu się w holu wrócił Andrea z resztą sztabu. W rękach
trzymali kilkanaście kart, które służyły jako klucze do pokoi.
- Na szczęście udało nam się rozwiązać ten
problem. Zawalili organizatorzy, ale już jest wszystko w porządku – oznajmił
Gardini. – Niestety Blanka, nie ma żadnej jedynki , ale jest jedna trójka, więc
się gdzieś doczepisz.
- Do mnie! – zgłosił się natychmiast Kubiak,
obejmując mnie ramieniem. Spojrzałam na niego spod byka.
- A może ja nie chcę być z tobą w pokoju? –
powiedziałam, jednak Michał tylko machnął ręką.
- Mam to gdzieś – wzruszył ramionami. – I tak
będziesz ze mną w pokoju.
- Czyli to jednak nie Blanka nosi spodnie w
tym związku? – spytał Nowakowski, drapiąc się po brodzie.
- A czy ktoś w to wątpił? – oburzył się
przyjmujący.
- Skądże, Misiu – rzuciłam, robiąc maślane
oczka. – A teraz grzecznie weź moją bardzo ciężką walizkę i zanieś do góry.
Siatkarz
westchnął i wziął mój bagaż. Przybiłabym sobie piątkę z samą sobą, ale to
wyglądałoby dziwnie. Zupełnie, jakbym polubiła swój własny post na facebooku.
Dlatego z wielkim uśmiechem ruszyłam za siatkarzami, kierując się na nasze
piętro.
Leżałam na swoim
łóżku i czytałam książkę. Siatkarze mieli trening, a ja się nudziłam. Nie
miałam jednak ochoty iść na miasto, bo na pewno od razu bym się zgubiła. Nie
miałam w dodatku pewności, czy z kimś dogadam się po angielsku, a serbskiego
nie znam. Najbezpieczniej było zatem zostać w hotelu. Przerwał mi jednak dźwięk
dzwoniącego telefonu. Sięgnęłam po komórkę i odebrałam połączenie.
- Czy ty wiesz, że naciągasz mnie na koszty
rozmowy międzynarodowej? – usłyszałam śmiech przyjaciółki.
- Teraz dostanę opieprz, za to że nie
dzwoniłam? – skrzywiłam się.
- Jak ty mnie dobrze znasz. Wejdź na skype,
mendo. Czekam.
Blondynka się
rozłączyła. Sięgnęłam po laptopa, który oczywiście włączał się przez 5 minut.
Muszę chyba pomyśleć o zakupie czegoś nowego z większą pojemnością dysku, bo
500 GB to za mało. Przynajmniej dla mnie. Moje zdjęcia potrzebują dużo miejsca.
Włączyłam komunikator i już po chwili na ekranie widziałam twarz mojej
przyjaciółki. Uśmiechnęłam się do niej promiennie.
- Hej, Sysia – zaczęłam wesoło.
- Czy ty już o mnie kompletnie zapomniałaś? –
wykrzywiła usta w podkówkę, udając smutek.
- No sorry, znalazłam sobie lepsze
przyjaciółki – wzruszyłam ramionami, a po chwili obie się zaśmiałyśmy.
- Jak tam Serbia? – spytała po chwili.
- Cały czas w hotelu siedzę, a za oknem widzę
tylko ulice i budynki. Jak wszędzie.
- To czemu nie pójdziesz się przejść? –
zdziwiła się. – Ja bym nie mogła tak na miejscu usiedzieć.
- Znasz mnie. Od razu się zgubię – wystawiłam
jej język, a ona parsknęła śmiechem.
- Michał cię znajdzie – machnęła ręką.
- Ta sierota też się zgubi.
- Ale się dobraliście – pokręciła głową.
- Jak się gubić, to tylko we dwoje – rzuciłam
ze śmiechem.
- Soł romantiko – ułożyła z rąk serduszko.
- A gdzie masz Dagę? – zapytałam w końcu.
- Domyśl się.
- Mieszkanie obok?
- Brawo, punkt dla ciebie – klasnęła w dłonie.
- Ale nie zaniedbuje cię, prawda? Bo jak tak,
to już ja sobie z nią pogadam – udawałam groźną.
- Spokojnie, pamiętam jeszcze, jak ona
wygląda, więc chyba nie jest tak źle – poruszyła brwiami. – Ale, jak ona jest z
Hubertem, to mi tak smutno, że Zati jest tak daleko.
- Nie martw się, zobaczycie się niedługo –
uśmiechnęłam się lekko, aby dodać jej otuchy. Wiem, że ten gest byt wiele jej
nie dawał, ale mimo wsyztsko odwzajemniła go.
- Za miesiąc w Gdańsku – odpowiedziała,
wzdychając.
- Może da się wykombinować coś wcześniej –
zaczęłam, bo w głowie zrodził mi się pewien pomysł.
- Co ty wymyśliłaś?
- Jeśli się uda, to załatwię ci bilety na
wszystkie mecze Memoriału. Dadze też żeby nie był pokrzywdzona – uśmiechnęłam
się. – Ale musisz sobie załatwić nocleg, a ja zacznę kombinować z biletami.
- Naprawdę mogłabyś to zrobić?! – od razu się
ożywiła.
- Zobaczę, co da się załatwić – uśmiechnęłam
się.
- Rany, Blanka uwielbiam cię! – krzyknęła
podekscytowana. – Przytuliłabym cię teraz, ale jesteś za daleko.
- Przytulisz mnie w Płocku. Tylko nie mów nic
Zatiemu, to będzie niespodzianka – puściłam jej oczko. W tym momencie ktoś
wszedł do pomieszczenia. Był to Zbyszek. Jego humor niestety nie był jakiś
najweselszy. Bez słowa zamknął się w łazience.
- Sylwia, muszę kończyć – powiedziałam.
- Coś się stało?
- Nie wiem i muszę się dowiedzieć. Pa
–pomachałam jej i się rozłączyłam. Wtedy przyszedł Michał. On był w lepszym
humorze. Czyli raczej się nie pokłócili, bo wtedy przyjmujący rzucałby
piorunami we wszystkie strony.
- Cześć – przywitał się mój chłopak, całując
mnie w czoło, a następnie siadając obok.
- Co się stało Zbyszkowi? – spytałam od razu.
– Jest strasznie wkurzony.
- Nie poszło mu na treningu i.. – ugryzł się w
język. Od razu się poderwałam z miejsca.
- Mów, co wiesz – spojrzałam na niego
wzrokiem, nie przyjmującym sprzeciwu. Zmieszał się.
- Nic nie wiem, tak sobie głośno myślę.
- Nie jestem ślepa – wywróciłam oczami. – On
jest moim przyjacielem, a ty facetem. Nie sądzisz, że do zobowiązuje do jakiejś
szczerości na przykład?
Postanowiłam
przycisnąć go i wzbudzić jakieś ludzkie odruchy, jak np. wyrzuty sumienia, że
coś przede mną ukrywa. I udało mi się. Wszystko od razu powiedział.
- Wiesz, że na Mistrzostwa pojedzie tylko
dwóch atakujących. I najprawdopodobniej wśród nich nie będzie Zbyszka –
wyjaśnił, a mnie wbiło w ziemię. Otworzyłam szerzej oczy. Jak to? Najpierw
Igła, a teraz Zibi? Takie porządki w kadrze zachodzą za daleko. Kto następny?
Piter, Kuraś, a może Ziomek? Ja rozumiem, że Bartman nie był w najlepszej
formie, ale… no właśnie. Ja mówię z mojej perspektywy, a trener stara się robić
dobrze dla drużyny. Dobrze, że nie przeniosłam tego mojego monologu na głos, bo
wyszłabym na jakąś histeryczkę.
- To pewne? – spytałam tylko.
- Jeszcze nie, ale wszystko na to wskazuje –
westchnął i objął mnie ramieniem.
- Nie wyobrażam sobie kadry bez Zbyszka. W
sumie bez Krzyśka też sobie nie wyobrażałam, ale z nim nie byłam aż tak zżyta.
- Też będę się dziwnie czuł, bo Zibi był w
kadrze wcześniej, niż ja. Mój to właściwie jest 3 sezon dopiero.
- Obgadujecie mnie – usłyszeliśmy przed sobą.
Z łazienki wyszedł właśnie atakujący. Widocznie już ochłonął, bo był jakiś taki
bardziej przyjazny na twarzy.
- To ja skoczę pod prysznic, bo jestem, jak
spocona świnia – zaśmiał się Kubi. No tak, najlepiej się zmyć i zostawić mnie
samą. Gamoń.
- Michał ci powiedział? – Zbyszek bardziej
stwierdził, niż spytał. Kiwnęłam twierdząco głową. Westchnął i usiadł koło
mnie. – Nie powiem, że jestem jakoś wybitnie szczęśliwy, ale to przeżyję.
Faktycznie jestem w złej formie, więc to rozumiem.
- Przecież są gorsi od ciebie, przestań.
- A widzisz takich w kadrze?
- Nie wyobrażam sobie kadry bez ciebie –
przytuliłam się do niego.
- Mi też będzie smutno, ale to decyzja trenera
– wzruszył ramionami.
- Ale Michał powiedział, ze to jeszcze nic
pewnego.
- Niby tak, bo wprost tego nie usłyszałem, ale
nie oszukujmy się. Moje dni są policzone – zaśmiał się lekko.
- To poważna sprawa, a ty sobie żartujesz –
oburzyłam się.
- A co, mam płakać?
- Ja bym pewnie tak zrobiła.
- Baby – rzucił i oberwał sójkę w bok. – Ała!
Będę za tobą tęsknić, rudzielcu.
- Ty masz mnie tu odwiedzać, jasne? Pojedziesz
do tych Włoch, a ja zostanę tu sama – wykrzywiłam usta w podkówkę.
- Z Michałem – poruszył zabawnie brwiami.
- Gorzej nie mogłam trafić – zaśmiałam się
lekko.
- Wszystko mu wygadam – wyszczerzył się.
- Spróbuj tylko, a opowiem wszystkie
kompromitujące rzeczy, jakie ci się tu przytrafiły Aśce – ostrzegłam. Uniósł
ręce w geście obronnym.
- Spookoojnie, co tak nerwowo. Przecież ja
siedzę cicho.
- I tak ma być, Bartman! Zbysiu, czy mogę mieć
do ciebie prośbę? – zatrzepotałam rzęsami. Uniósł jedną brew do góry, ukazując
swoje zaciekawienie.
- Zależy jakąś – powiedział.
- Potrzebuję 3 bilety na każdy mecz Memoriału.
Jest jakaś szansa, że da się to załatwić?
- Z tego, co wiem, to jest dość sporo wolnych
miejsc, więc nie będzie problemu. Zobaczę, co da się zrobić – uśmiechnął się.
- Uwielbiam cię – wyszczerzyłam się.
- Ekhem, ja wszystko słyszę – wtrącił Kubiak,
który właśnie wyszedł z łazienki.
- I dobrze, masz być o mnie zazdrosny –
powiedziałam, szczerząc się do niego.
- Z kim ja żyję – wywrócił oczami, siadając
obok mnie.
- Z najgorszą dziewczyną na świecie – odparłam
i skradłam mu całusa.
Ty małpo, nawet tak nie mów słyszysz? NIe możesz tak mówić! Rozdział jest świetny! A przegrana JW dołuje wszystkich tak samo więc nie gadaj głupot! Do następnego, ten był genialny! / Aga
OdpowiedzUsuńDziś płakałam kiedy JW przegrało,też mi się nic nie chcę,ale pokażą jeszcze na co ich stać :)
OdpowiedzUsuńI <3 JW
Rozdział jest świetny czekam na kolejny :)
Pozdrawiam ;*
Nie ma co plakac nad rozlanym mlekiem.. po prostu wygral lepszy.. ech.
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny. Szkoda troche Zibiego ale kazdy ma gorszy okres..
Ja już wczoraj byłam przybita po przegranej Sovi i miałam nadzieję, ze JW dzisiaj wygra, no ale nie udało się, trudno. Teraz mają przed sobą bardzo ważny mecz w Final Four i oby tam było wszystko dobrze ;)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zawsze, tylko dlaczego następny rozdział dopiero 20? To zdecydowanie za dużo czekania ;D
Zapraszam w wolnej chwili do mnie :)
Pozdrawiam i głowa do góry ;*
Rozdział jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńA co do PP to ja wczoraj przeżywałam takie chwile po "prawie" wygranym meczu Skry... Miałam chociaż nadzieję, że JW wygra, a tu... A co do nagród indywidualnych; to też z całym szacunkiem do Gumy, ale faktycznie to Kubiakowi się to należało...
Dasz radę!
Pozdrawiam :*
Świetny rodział.;D Szkoda mi chłopaków, a ja widziałam twarz Miśka to rawie się rozwyłam.I te komentarze Zaksy. Nagroda należała się Kubiakowi ,no ale cóż.
OdpowiedzUsuńTo do następnego ;* ;P
Zapraszam do siebie :P http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
Też strasznie przeżyłam gdy wczoraj Skra odpadła. Łzy miałam w oczach jak się ten zacięty mecz skończył. A co do Jastrzębskiego to nie mogłam uwierzyć, że przegrali. Tak dobrze się zapowiadało, a tu dupa :(. Dla mnie też Misiek powinien zdobyć MVP. Zagrał rewelacyjnie i zasłużył na to.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a w niektórych momentach rozwalający :P. Pozdrawiam Dooma :).
Nijak nie mogę sobie skojarzyć, żeby reprezentacja Polski w minionym sezonie była w Serbii o.O Może coś przespałam :P Fajnie, że Blanka załatwi koleżankom bilety. Zatorski na pewno się ucieszy z takiej niespodzianki. Aż się nie mogę doczekać tego momentu. A Zbyszek całkiem nieźle poradził sobie z tym brakiem powołania do kadry. To dobrze, że się nie załamał tak całkowicie. Przyjaciele i rodzina na pewno będą go wspierać, ale to on sam musi się pogodzić z rzeczywistością.
OdpowiedzUsuńZ tego samego powodu dodaje dopiero dzisiaj rozdział.
OdpowiedzUsuńZapraszam do Milki i Michała...
Przepraszam za jakość ale szpitale mi nie służą..
A twój rozdział jak zwykle spełnił wszystkie moje wyobrażenia.
KISSES
hej. właśnie zaczęłam pisać opowiadanie,mam nadzieję ,że wpadniesz i co się podoba , http://milosc-siatkowka-nadzieja.blog.onet.pl/ pozdrawiam
OdpowiedzUsuń