Czas strasznie szybko leciał. Sierpień zawsze dla mnie taki był. Nagle z 10 zrobił się 20. Dni nie przypominały tych standardowych 24 godzin. Czuć było bardziej, jakby trwały dużo mniej. Praca zajmowała praktycznie cały nasz czas. Nie nadążałam nad obrabianiem starych zdjęć i dodawaniem tych nowych. W dodatku codziennie trzeba było jakieś umieścić na stronie. Po treningach chłopaki odpoczywali, a ja zajmowałam się tą grafiką. Na szczęście nie zaniedbywałam przez to mojego związku z Michałem. Zatiemu i Sylwii się układało wspaniale. Dadze i Hubercikowi też. Byłam z siebie mega dumna.
Dzień, jak co dzień. Wstałam, umyłam się, ubrałam (link) i wraz z siatkarzami ruszyłam na stołówkę, gdzie zajęliśmy nasz stały stolik. Wzięłam znowu musli, co jak zwykle skrytykował Piotrek, krzywiąc się we wszystkie możliwe strony. Nie wyglądało to zbyt urodziwie. Zignorowałam jednak jego głupie miny i jadłam dalej. W ciszy konsumowaliśmy jakże pożywne śniadanie, gdy w pewnym momencie usłyszeliśmy dźwięk czyjegoś telefonu. Okazało się, że dzwoniła komórka Kuby. Rudzielec odebrał połączenie z uśmiechem, ale z każdą następną sekundą bladł coraz bardziej. Wstał jak oparzony z miejsca i pobiegł do trenera. Patrzyliśmy na niego, jakby był z kosmosu. Po krótkiej rozmowie z Andreą uściskał go mocno i pobiegł w stronę wyjścia. Po chwili jednak wrócił, by krzyknąć nam:
- Będę ojcem! Aga rodzi!
W pomieszczeniu rozległy się gromkie brawa i gratulacje. Wszyscy cieszyliśmy się razem z atakującym. Obiecał nam dać znać, gdy już będzie po wszystkim. Z tego, co się dowiedziałam, to Agnieszka, żona Kuby znajdowała się na wrocławskiej porodówce . Był to niemały kawał drogi, jednak wierzyliśmy, że Jarosz zdąży, zanim jego pociecha wyjdzie na świat. Taka chwila musi być na pewno niezapomniana. Ruciak korzystając z okazji zaczął opowiadać, jak to było, gdy on miał pierwszy raz zostać ojcem.
- Justyna zaczęła rodzić w nocy. Było jakoś po północy, budzę się, a ona wyskakuje z tekstem, że rodzi. Nie kontaktowałem kompletnie, bo to środek nocy przecież. Rzuciłem jej tekstem ''gratulacje'' i spałem dalej. Do tej pory mi to wypomina. Dopiero gdy mnie uderzyła, to oprzytomniałem. Wpadłem w większą panikę, niż ona – zaśmiał się.
- Jak mogłeś nie zareagować na to, że twoja żona rodzi? –spytałam z nie do wierzeniem.
- Ja w nocy nie ogarniam, co się dzieje na świecie – machnął ręką.
Dzisiaj siatkarze trenowali na siłowni. Musieli popracować nad swoją tężyzną fizyczną. Anastasi zmienił tryb pracy, więc chłopcy nie łączyli treningów siłowych z tymi na hali z piłkami. Albo jedno, albo drugie. Było to o wiele wygodniejsze. Widać było pozytywy tych zmian. Forma rosła, więc trzeba mieć nadzieję, że Mistrzostwa pójdą po naszej myśli.
Spakowałam aparat do torby i ruszyłam za resztą do wyjścia z siłowni. Poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Jakiś wielkolud się do mnie przytulał. Chyba nie trudno zgadnąć, który.
- Fuuuj, nie dotykaj mnie – skrzywiłam się. – Jesteś spocony.
Idący obok Zbyszek wybuchnął śmiechem. No proszę, udało mi się rozbawić atakującego.
- Na to się nie umiera – odparł Kubiak, szczerząc się, jak głupi do sera. – Daj buziaka.
Zrobił z ust tzw. Dziubek.
- Tu Se jebnij – pokazałam mu palcem na czoło. Znowu usłyszałam śmiech Bartmana. Kolejny punkt dla mnie. Ho, ho, jaka ja dziś zabawna.
- Ale ja tak ciężko trenowałem – jęknął przyjmujący.
- Czyli rozumiem, że chcesz nagrodę – spojrzałam na niego podejrzliwie. Kiwnął twierdząco głową. – Prysznic nadaje się idealnie.
Zibi roześmiał się po raz trzeci. I znowu go rozbawiłam. Mówiąc piłkarskim żargonem: zaliczyłam hat tricka. Jaka ja dziś szalona jestem!
- Wredny rudzielec – mruknął niezadowolony.
- Odwal się od moich włosów – warknęłam.
- Wiedziałem, że cię to zaboli – zaśmiał się, za co oberwał sójkę w bok. Atakujący ponownie się zaśmiał. Mecz zakończył się wynikiem 3:1 dla mnie. Dziękuję państwu bardzo. Sędzia Zbigniew, jak zwykle pomocny.
Popołudnie na szczęście miałam wolne. Ogarnęłam zdjęcia, a potem mogłam sobie odpocząć. Postanowiłam zadzwonić do domu, bo dawno nie rozmawiałam z tatą. Znowu szykował się ochrzan. Wybrałam odpowiedni numer z listy kontaktów i połączyłam się. Mój rodziciel odebrał po 3 sygnałach.
- No nie wierzę, że córka marnotrawna raczyła się odezwać – usłyszałam śmiech po drugiej stronie.
- Wiem, wiem. Jestem wyrodną córką – odparłam, krzywiąc usta w podkówkę.
- Nie odzywałaś się kilka tygodni. Wiesz, że to bardzo nieładnie?
- Dostanę szlaban?
- Zero telewizji przez tydzień – zaśmiał się. Zawsze dostawałam taką karę, gdy coś przeskrobałam, głównie w szkole. A z moim charakterkiem często się to zdarzało. Jedynie mecze były wyjątkiem. To mi pozwalał tata oglądać. Choć tyle dobrego.
- Ale mówiąc poważnie, to naprawdę nie miałam czasu – westchnęłam. – Ciągle praca, praca, praca. Przed Mistrzostwami Andrea strasznie naciska. Zdjęć robie dużo, a potem musze je jeszcze ogarnąć, obrobić i dodać.
- No rozumiem, rozumiem. Ale gdybyś czasem dała znać, że żyjesz, to świat się nie zawali.
- Jak słyszysz, żyję – wyszczerzyłam się, choć i tak wiedziałam, że tego nie widać przez telefon.
- A co tam poza pracą? Masz choć czasem chwilę spokoju? –spytał troskliwie. Cały tata.
- Mam, mam. Inaczej bym już dawno wykorkowała –zaśmiałam się. – A co tam u was?
- W porządku, jak zwykle. Olga narzeka całymi dniami, że wakacje się kończą, a teraz pójdzie do 6 klasy, więc czeka ją ten egzamin. Nie chce jej się uczyć.
- Normalka – wzruszyłam ramionami. – Ja też tak miałam.
- Ona jest tak samo nieznośna, jak ty – dogryzł mi.
- Ej, ej – oburzyłam się. – Ja nie jestem nieznośna!
- I jak zwykle obrażalska – dodał ze śmiechem.
- Już wiem, po kim jestem taka złośliwa.
- Wszystko zostaje w rodzinie, kochanie.
Z ojcem pogadałam jeszcze kilka minut, a potem się pożegnaliśmy. Postanowiłam skorzystać z czasu wolnego i pomalować paznokcie. Zmyłam zatem stary lakier i wyjęłam swoją kosmetyczkę. Zaczęłam szukać jakiegoś fajnego koloru. W końcu zdecydowałam się na zwykły miętowy. Gdy paznokcie schły, włączyłam telewizję. Leciał kolejny fascynujący odcinek Trudnych Spraw. Z nudów zaczęłam to oglądać. Po chwili do mojego pokoju wszedł Michał. Przywitał mnie bananem na twarzy. Usiadł obok i pocałował w policzek. Chciał mnie przytulić, ale się odsunęłam.
- Paznokcie mi jeszcze nie wyschły, baranie – mruknęłam, sprawdzając, czy nic im się nie stało.
- Podobno kobieta jest bezbronna tylko wtedy, gdy jej schnie lakier. Trzeba to wykorzystać – poruszył zabawnie brwiami i wpił się w moje wargi, sprawiając, że opadłam na poduszkę. Zaczęłam machać rękami, żeby nic się moim paznokciom nie stało. W końcu udało mi się odepchnąć Kubiaka.
- Jaki ty jesteś głupi! – warknęłam. Spojrzałam na palce. Wyglądały dobrze. Ale zaraz, zaraz… kciuk był zniszczony! Spojrzałam groźnie na przyjmującego. – Patrz, co zrobiłeś.
- Z tego, co wiem, to na to się nie umiera – zaśmiał się.
- Muszę teraz malować go od nowa – jęknęłam, wstając z miejsca. Siatkarz przyciągnął mnie jednak do siebie.
- Daj spokój. Posiedź ze mną, a nie – powiedział, przytulając się do moich pleców.
- Ale głupio wyglądam ze zniszczonym paznokciem – rzuciłam tonem obrażonej dziewczynki.
- Dla mnie i tak jesteś śliczna – wymruczał mi do ucha i pocałował w skroń. Zaśmiałam się cicho.
- Ale słodzisz – wbiłam mu palec w żebro.
- Mam dzisiaj taki wieczór dobroci dla zwierząt – wystawił mi język.
- Czy ty nazwałeś mnie zwierzęciem? – uniosłam jedną brew w górę i posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Owszem – kiwnął głową. Bezczelny! – Jesteś moim kotkiem.
Uśmiechnął się cwaniacko i ponownie musnął moje wargi swoimi. Wplotłam mu ręce we włosy. Niestety tą miłą chwilę przerwało nam wtargnięcie jakiegoś nieproszonego gościa. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na Bartka.
- Ja wiem, że teraz chcecie mnie zabić i w ogóle, ale zobaczcie, co mam! – krzyknął ucieszony, wymachując komórką.
- Telefon? – spytałam, patrząc na niego, jak na debila. Popatrzył na mnie spod byka.
- Ale co jest w tym telefonie, raaanyy – wywrócił oczami.
- To może nam pokaż – powiedział Michał. Przyjmujący posłusznie usiadł przed nami i pokazał ekran smartfona. Od razu na twarzy pojawił mi się taki sam uśmiech, co u Kurka. Było to zdjęcie niemowlęcia. Jak się domyśliłam, dziecka Kuby. Obiecał przecież dać znać później.
- Przedstawiam wam Kacpra Jarosza – powiedział Bartek, niczym prawdziwy, dumny wujek.
- Jaki słodki maluch – przyznałam.
- Ale nie jest rudy – zdziwił się Kubiak.
- Dla niego lepiej – zaśmiał się Kuraś.
- Ile waży i jaki wzrost? – spytałam ciekawa.
- Prawie 4 kg i 64 cm.
- Wow, duży – przyznałam.
- Kuba też nie mały – odparł Kubiak ze śmiechem.
- Siedź cicho, kurduplu – wystawiłam mu język.
- Z tego towarzystwa, to ty jesteś najniższa – mruknął pod nosem.
- Spadaj – skrzyżowałam ręce na piersi i zrobiłam obrażoną minę.
- To ja się lepiej dla własnego bezpieczeństwa wycofam – powiedział przestraszony Bartek i zniknął z pokoju. Po chwili oboje się zaśmialiśmy.
- No i polazł – przyznał Kubiak.
- Jaki ty spostrzegawczy jesteś – mruknęłam.
- Należy mi się za to nagroda – wyszczerzył się i poczułam jego ciepłe wargi na swoich.
________________
Taki rozdział o niczym w sumie.
Szykuje się cały dzień z meczami!!!
A nie...przecież mam szkołę -.-
Ale na występ Jastrzębskiego zdążę :)
Świetny rozdział :) Nie mogę się doczekać następnego,czekam z niecierpliwością.Tak cały dzień meczów :) Lubię to !!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hahah ;d uwielbiam ich klotnie ;d
OdpowiedzUsuńBartek byl chyba bardziej podjarany niz Kuba ;d swietny rozdzial ;*
może i tak trochę o niczym, ale mi się bardzo podoba :D jest taki... sympatyczny :) tak się go miło, lekko czytało :) / Aga.
OdpowiedzUsuńŚwietny.Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :*
Śuper.Do następnego :* :D
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;P http://onzawszebylprzymnie.blogspot.com/
Dla mnie mistrzem tego odcinka jest Rucek ze swoją anegdotką o rodzącej Justynie xD Serio, szczerze mnie rozbawił. Tak poza tym, to widzę, że wszystko się układa. I u Zatorskiego (świetnie, że sprawa z Anką się wyjaśniła i że chłopak jest z nią w związku), i u Jarosza (cudownie, że ma synka! *-*) i u samych Kubiaków :)
OdpowiedzUsuńhahha Ruciak, oj Ruciak "gratuluję" no brawo! :D
OdpowiedzUsuńfajnie, że wszystkim się układa, a z Blanki to niezła swatka..:)
Pozdrawiam i jeszcze dziś zapraszam :*
http://chce-byc-przy-tobie.blogspot.com/
Najlepsza para ! Jeeeny, jak oni fajnie się dogadują :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, że są parą ale nadal pamiętają o przeszłości i o tym jak sobie dokuczali i nadal tak robią!
No i witamy Kacperka *.*
http://zakochana-para.blogspot.com - zapraszam ;*