4.03.2014

Rozdział 57

Dni w Spale mijały bardzo szybko. Właściwie ciągle było to samo. Treningi, posiłki, treningi, sen, treningi, troszkę czasu wolnego i jeszcze raz treningi. W dodatku siatkarzom nie spojrzały warunki pogodowe. Na dworze temperatura dochodziła do 38 stopni, a hala nie była klimatyzowana. Szczerze im współczułam, bo ja siedząc w miejscu nie wyrabiałam, a co dopiero oni po taki wysiłku fizycznym. Masakra po prostu. Cały czas dręczyła mnie sprawa Pawła. Daniel dzwonił, co jakiś czas, ale na razie nic nie miał. Ci znajomi byli na wakacjach i dopiero, co wrócili. Liczyłam, że lada dzień coś się ruszy. Była już połowa sierpnia. W końcu chyba nadszedł ten moment. Zobaczyłam na wyświetlaczu, że dzwoni Ciemny. Odebrałam połączenie.
 - No cześć, Danielku – uśmiechnęłam się.
 - Hej, hej – odparł. – Mam dla ciebie ciekawe informacje.
 - Dawaj. Wiedziałam, że w końcu coś się ruszy.
 - Moja znajoma Ola zna dobrze przyjaciółkę tej Anki. Pogadała z nią, trochę się pomęczyła, ale udało się coś od niej dowiedzieć.
 - Co takiego? – dopytywałam. W tym momencie do pokoju wszedł Michał. Gestem nakazałam mu, by był cicho.
 - Nie uwierzysz. Ta Anka wcale nie jest w ciąży. Owszem, rozstała się z tym Pawłem w zgodzie, ale po jego wzroście popularności po dobrym występie w Lidze Światowej postanowiła jakoś go odzyskać.
 - Że co? – nie dowierzałam własnym uszom. – To skąd ten brzuch?
 - Sztuczny.
 - A to małpa – warknęłam. – Okej, dzięki Daniel. Jesteś wielki!
 - Cała przyjemność po mojej stronie – zaśmiał się.
 - Wiszę ci sporą przysługę – przyznałam.
 - Zgłoszę się, jak będę coś chciał. A teraz kończę, bo się umówiłem z kumplami.
 - Jeszcze raz dzięki. Na razie.
 Pożegnałam się z kuzynem i odłożyłam telefon do kieszeni.
 - Przepraszam cie, Michał, ale muszę szybko iść coś powiedzieć Zatiemu – powiedziałam do chłopaka. Nie był zbyt zadowolony, ale w tamtym momencie byłam zbyt nabuzowana żeby  reagować.
 - Jak zwykle – westchnął.
 - Poczekaj tu, jak chcesz.
 - No – mruknął. Wyszłam z pokoju i popędziłam w stronę drzwi z numerem 210. Wparowałam do środka. Paweł był sam na szczęście.
 - Nie uwierzysz, jak ci coś zaraz powiem – rzuciłam na wejściu. Zerwał się od razu i spojrzał na mnie wyczekująco. – Anka nie jest w ciąży.
 Myślałam, ze Zatorskiemu oczy wyjdą z orbit.
 - Ale jak to? – spytał, nie dowierzając. – Przecież ma spory brzuch.
 - Sztuczny.  Oszukała cię, żeby do ciebie wrócić, bo stałeś się bardziej popularny.
 - Cholera, ale dałem się wrobić – wkurzony kopnął w łóżko.
 - Ale przynajmniej już wiesz, jak jest – położyłam mu rękę na ramieniu. – W sobotę jedź do Bełchatowa, wywal ją z mieszkania i zmień zamki na wszelki wypadek.
 - Dzięki, Blanka – uśmiechnął się. – Gdyby nie ty, to pewnie tkwił bym z nią dalej. A tak mogę w końcu spróbować z Sylwią.
 - Mam nadzieję, że teraz będzie już dobrze.
 - Jesteś świetną przyjaciółką – powiedział, przytulając mnie.
 - To teraz działaj w sprawie Sylwii. I wyjaśnij jej wszystko.
 - Wyjaśnię. Możesz być spokojna. Jeszcze raz wielkie dzięki.
 - Nie ma sprawy. A teraz lecę, bo Michał na mnie czeka – odparłam i wyszłam z pomieszczenia. Cała w skowronkach wróciłam do siebie. Kubiak czekał na mnie, siedząc na łóżku. Na mój widok wstał z miejsca.
 - No i w końcu zaczyna się dziać dobrze – powiedziałam, szczerząc się, jak głupia.
 - Bo..? – spytał.
 - Ta Anka kłamała. Nie jest w ciąży. Więc teraz Paweł wywali ją ze swojego mieszkania i zacznie działać w sprawie Sylwii – wyjaśniałam.
 - To dobrze – odparł jakoś beznamiętnie. W ogóle był jakiś taki nie w humorze.
 - Nie cieszysz się? – zdziwiłam się.
 - Cieszę.
 - Jesteś jakiś dziwny – powiedziałam. W tym momencie do pokoju wszedł młody Libero. Zdziwiła mnie jego wizyta.
 - Sorry, że przeszkadzam. Mam tylko jedno pytanie i się zmywam – powiedział.
 - Jasne, pytaj – powiedziałam, uśmiechając się.
 - Czy Sylwia zmieniła może numer? Bo nie odbiera telefonu i nie wiem…
 - Nie zmieniła – odparłam natychmiast. – Może nie ma telefonu przy sobie. Nie martw się.
 - Okej, dzięki – powiedział i wyszedł.
 - Właśnie o to mi chodzi – powiedział Kubiak.
 - O co? Nie rozumiem – przyznałam zdezorientowana.
 - O to, że cały czas pomagasz Zatiemu. Ja nie mam temu nic przeciwko, bo to fajnie, że starasz się mu pomóc. Ale zapomniałaś o jednej rzeczy. O tym, że masz chłopaka, który ucieszyłby się gdybyś czasem zechciała spędzić z nim czas – powiedział z wyrzutem.
 - Przecież widzimy się codziennie. Rozmawiamy, spędzamy czas. Pomagam Pawłowi, bo tutaj też chodzi o moją najlepszą przyjaciółkę. Nie rozumiem, czemu robisz mi wyrzuty.
 - Ale ja nie mam nic przeciwko temu pomaganiu. Ja tylko chcę żebyś się mną czasem zainteresowała. Czas razem spędzamy jedynie na treningach i na stołówce. Potem biegasz do Zatora, albo wydzwaniasz wszędzie. Chciałem wczoraj cię zabrać wieczorem na spacer, nie miałaś czasu, bo Paweł. Kilka dni temu przygotowałem dla ciebie niespodziankę. Porozstawiałem świeczki na dachu w kształcie serce. Wszystko było gotowe. Wystarczyło żebyś ze mną poszła. Ale ty wtedy wolałaś siedzieć u Pawła. Coś jeszcze? – rzucił zdenerwowany. Zaczęło mi się robić głupio. Faktycznie go olewałam. Byłam tak zajęta tą pomocą Libero, że zapomniałam o własnym chłopaku. – Ty mnie w ogóle jeszcze kochasz?
To pytanie wbiło mnie w ziemię. Nie wierzył w moje uczucia? Spojrzałam mu w oczy, w których nie było tych radosnych iskierek, które tak uwielbiałam. Wyczytałam z nich tylko masę pretensji.
 - Kocham. Przecież wiesz – odpowiedziałam.
 - Tak? - prychnął. – Jakoś tego nie okazujesz.
 - Michał, przestań – pokręciła głową. – Przesadzasz.
 - Przesadzam? Gdybyś jakoś pogodziła to pomaganie ze mną, to byłoby inaczej. Ty jednak całą uwagę skoncentrowałaś tylko na tym jednym.
 - Okej, zawaliłam. Ale teraz już będzie tak, jak dawniej – uśmiechnęłam się lekko i próbowałam go przytulić, ale się cofnął.
 - A jak ta Anka znowu coś wymyśli? Włączy ci się instynkt Matki Teresy i znowu mnie olejesz. Nie, Blanka, ja się na taki układ nie piszę.
 - Nie dramatyzuj..
 - Nie dramatyzuję – warknął. – Nie chcę być z tobą tylko wtedy, kiedy masz czas.
 - Chyba nie chcesz ze mną zerwać.. – przestraszyłam się.
 - Nie wiem, co chcę – rzucił, patrząc mi prosto w oczy i tak po prostu sobie wyszedł, zostawiając samą. Zaczęło do mnie docierać, co przed chwilą się stało. Michał w pewien sposób rzucił mi aluzję, że nie chce ze mną dłużej być. I to wszystko było moją winą. Wkręciłam się w tą sprawę z Anką, że zapomniałam o własnym chłopaku. Oparłam się o ścianę i zsunęłam do pozycji siedzącej.  Wściekła uderzyłam pięścią o podłogę. Mogłam nie siedzieć tyle z Pawłem. Ale nie, bo przecież ja jestem mądrzejsza. Nic się nie działo, a ja ślęczałam nad nim cały czas. Mogłam wtedy pobyć z Michałem, a tak wszystko zawaliłam. Nasz związek stał pod znakiem zapytania. Załamię się, jeśli to wszystko się skończy. Normalnie się załamię.

Wstałam rano. Nie byłam w dobrym humorze z wiadomych powodów. Umyłam się i ubrałam (link). Spojrzałam na swoją twarz w lustrze i się skrzywiłam. Byłam na siebie strasznie zła. Westchnęłam zrezygnowana i ruszyłam na stołówkę w celu skonsumowania śniadania. Usiadłam na swoim stałym miejscu. Po chwili dołączyli do mnie siatkarze. Przywitali się ze mną wszyscy. Oprócz Jego. Oboje milczeliśmy przez cały czas. Nie byłam zbytnio głodna. Dzióbnęłam trochę jajecznicy i zaczęłam wstawać od stołu.
 - Już idziesz? Przecież nic nie zjadłaś – zdziwił się Zbyszek.
 - Nie mam apetytu – mruknęłam i wyszłam. Bolała mnie ta obojętność Michała. Niestety sama sobie na to zapracowałam.

Weszłam na halę, gdzie znajdowali się już siatkarze. Zaczęli jak zwykle od rozgrzewki. Potem trener zarządził ćwiczenia z piłką. Każdy element po trochę. Na końcu mieli rozegrać mały sparing. Stałam z boku  i co jakiś czas pstryknęłam jakieś zdjęcie, żeby nie było, że nic nie robię. Nie miałam ochoty na nic. W końcu trener oznajmił koniec treningu. Podeszłam do ławki, gdzie znajdowała się moja torba. Zapatrzyłam się przez chwilę na Michała, który wraz z Kurkiem odkładał piłki do kosza. Przez to wypuściłam aparat z rąk. Na szczęście upadł na futerał, lecz on przechylił się na ziemie. Narobił trochę hałasu. Wojtek od razu do mnie podszedł.
 - Co się dziś z tobą dzieje? – zapytał zmartwiony. Schyliłam się by podnieść sprzęt. Zaczęłam sprawdzać, czy nic mu się nie stało, ale było wszystko z nim w porządku. – Ty nigdy nie pozwoliłabyś sobie, żeby aparat upadł. Zawsze traktowałaś go jak świętość.
 - To po prostu przez przypadek – powiedziałam cicho.
 - Okej, nie musisz mi się zwierzać. Ale jeśli będziesz chciała pogadać, to wiesz, gdzie mnie szukać.
Przytaknęłam mu. Rozejrzałam się. Zostałam na sali już sama. Westchnęłam głęboko. W pewnym momencie poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
 - Musimy poważnie porozmawiać – zaczął Zbyszek. Skąd on się tu wziął?
 - O czym? – spytałam, zamykając torbę.
 - O tobie i Michale.
 - Nie ma o czym gadać – próbowałam go wyminąć, ale mnie przytrzymał za rękę.
 - Jest. O co się pokłóciliście?
 - Michał chce ze mną zerwać. Zadowolony? Mogę iść?
 - Co ty bredzisz? Jak to zerwać – nie dowierzał.
 - Normalnie. Zawaliłam, więc się mu nie dziwię. Zibi, daj mi spokój, proszę.
 - Najpierw mi wytłumacz, o co chodzi – był nieugięty.
Westchnęłam zrezygnowana i wszystko mu opowiedziałam. Na samym końcu już nie wytrzymałam i się rozkleiłam. Bartman przytulił mnie mocno.
 - Nie chcę go stracić – wyszeptałam przez łzy.
 - Nie stracisz. Nie wytrzymacie bez siebie długo. Pogodzicie się szybko – pocieszał mnie.
 - Ale tym razem to naprawdę było poważne.
 - Spróbuję przegadać mu do rozumu.
 - Nie, Zibi – pokręciłam przecząco głową. – On sam musi podjąć decyzję. Zawaliłam na całej linii.
Spuściłam głowę i wzięłam torbę z ławki. Skierowałam się do wyjścia. Atakujący mnie dogonił.
 - To chociaż sami porozmawiajcie szczerze, na spokojnie – zaproponował.
 - On nie chce ze mną rozmawiać – westchnęłam. – Daj spokój. Co ma być, to będzie.
W ciszy doszliśmy do naszych pokoi. Bez słowa zniknęłam za drzwiami z numerem 202. Westchnęłam głęboko. Czułam się, jakby wyparowało ze mnie całe życie. Nie miałam na nic ochoty. Odłożyłam aparat i położyłam się na łóżku, podciągając kolana pod brodę. Tak sobie leżałam. Nic nie robiłam, tylko leżałam. W pewnym momencie usłyszałam dźwięk mojej komórki. Na ekranie ukazało się zdjęcie mojej przyjaciółki. Nie miałam ochoty na rozmowę, lecz odebrałam.
 - Cześć, Sylwia – zaczęłam z udawanym dobrym nastrojem.
 - Cześć, Blanka – powiedziała radośnie. Już wiedziałam, że jej dobry humor ma związek z Pawłem. – Zati do mnie zadzwonił!
 - To bardzo się cieszę – odparłam.
 - Wytłumaczył mi wszystko. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że wiesz o tej Ance?
 - Obiecałam mu, że nie mogę. Przepraszam – skrzywiłam się.
 - Okej, nie gniewam się. Powiedział, że wpadnie do mnie w weekend. Ale się cieszę! Już się doczekać nie mogę – mówiła entuzjastycznie.

 - Cieszę się, że wam się układa. Przepraszam cie, ale Wojtek coś ode mnie chce i muszę kończyć – skłamałam. Blondynka zrozumiała i pożegnała się ze mną. Odłożyłam telefon. Przynajmniej jej się układało. 

_____________

Pomysł był, ale opisałam żałośnie -.-
Ale jaram się biletem na LŚ !! Kto też już ma??

14 komentarzy:

  1. nawet mi nie probuj rozdzielac Blanki i Michala oni razem są tacy idealni <3 nie no żart :-P rozdział świetny ale błagam dodaj coś wcześniej bo umrę z ciekawości :-P

    OdpowiedzUsuń
  2. No jak ! Prosze oni musza byc razem. Niech sobie wwzystko wytlumacza ! :) dodaj szybko kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko czego jak czego ale takiego obrotu spraw sie nie spodziewałam. Wgl tyle sie tu dzieje,że masakra...
    Zapraszam do Milki i Michała na nowy rozdział :***

    OdpowiedzUsuń
  4. oooo się porobiło! ale oby się dobrze skończyło, bo inaczej będę bardzo smutać ;) czekam na next :) / Aga

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się nieciekawie między nimi zrobiło:/ ale nie wierzę, że to spowoduje ich rozstanie...tak jak Zbysiu powiedział przecież oni nie potrafią bez siebie żyć:)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiedziałam że Anka coś kombinuje,a co do Michała i Blanki to oni muszą sobie wszystko wyjaśnić.Muszą ze sobą być :)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. oj nie, nie i jeszcze raz nie! nie zgadzam się, żeby coś się popsuło między Blanką i Michałem!
    Anka to po prostu głupia pi*da i tyle.
    Mam nadzieję, że wszystko się jakoś ułoży ;)
    a w wolnym czasie zapraszam do siebie :
    Wkręt piąty - http://zycie-to-zwykla-sciemniara.blogspot.com/
    #12 - http://nie-moge-zyc-bez-ciebie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobrze, że wyjaśniła się sprawa z Zatim i Sylwią
    Ale dlaczego kosztem Blanki i Michała?
    Oni muszą się pogodzić!
    Jest jakaś szansa, że następny rozdział będzie szybciej? ;)
    Bo już nie mogę się doczekać.
    No a w wolnej chwili zapraszam do mnie: http://sport-storiess.blogspot.com/2014/03/rodzia-5.html
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no błagam nie róbcie mi tego !!!!!!!!!!
    Niech Michał się ogarnie i pogada z nią i niech jej nie zostawia chociaż Blanka też zawiniła, ale ja proszę ładnie nie róbcie mi tego!
    Z poważaniem
    Dooma :).

    Hahahahhhaa dobra,a tak teraz na poważnie :P. Rozdział smutny z powodu Miśka i Blanki. Niech zrobią wszystko by się nie rozstali. Czekam na następny Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie długo się starali aby być razem a tu takie coś. Z jednej strony Blanka nawaliła ale chciała pomóc :) Niech Michał szczerze z nią pogada ale na spokojnie.

    OdpowiedzUsuń
  11. ehhh no jak układa się Sylwii, to Blance się wali... Faktycznie, Michał mógł czuć się urażony...ale żeby rozstanie? To nie może być prawda...
    Czekam na kolejny, pozdrawiam :*

    A propos biletów, w którym sektorze masz bilety? Ja chyba jestem na Łódź skazana :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja biletów nie mam, nawet byłam zalogowana, patrzyłam jak się sprzedają.. No ale niestety nie mam tyle kasy, żeby sobie pozwolić na taki zakup, więc będę kibicować przed telewizorem :)

    Kurczę, Blanka pomogła jednym, teraz jej (w sumie im) ktoś musi pomóc, bo to się musi skończyć happy endem! Czekam niecierpliwie / T.K

    OdpowiedzUsuń
  13. hej Aguś :)
    zapraszam na 44 rozdział historii Milki i Michała :*

    OdpowiedzUsuń