28.02.2014

Rozdział 56

Po rozmowie z Sylwią postanowiłam złożyć wizytę Zatiemu. Przecież nie mogłam tak tego zostawić. Miał wszystko załatwić, a skoro wciąż nie odezwał się do mojej przyjaciółki, to znaczyło, że nie wszystko poszło po jego myśli. Odłożyłam laptopa i wstałam z łóżka. Już miałam otwierać, ale ktoś od strony korytarza mnie uprzedził. Oberwałam zatem owymi drzwiami w twarz. Zaklęłam pod nosem i zaczęłam rozmasowywać bolący nos.
 - Hej, Blan… - zaczął Michał z uśmiechem, ale na mój widok ucichł. Zgromiłam go spojrzeniem. – Upss, uderzyłem cię?
 - Nie no, coś ty. Sama się biję drzwiami z nudów – zironizowałam.
 - Skąd mogłem wiedzieć, że tu stoisz? – spytał. – Pokaż mi ten nos lepiej. Nie leje ci się krew?
Odsłoniłam bolące miejsce. Niestety krew się lała, bo miałam czerwoną ciecz na dłoniach. Skrzywiłam się. Kubiak posadził mnie z powrotem na łóżku.
 - Pochyl głowę do przodu – powiedział. – Przyniosę coś zimnego.
Zniknął w łazience, a po chwili wrócił z mokrym ręcznikiem. Przyłożył mi kawałek do nosa.
 - Nadal się leje? – spytał.
 - Yhym – mruknęłam.
W tym momencie do mojego pokoju przyszedł Zbyszek. Jak widać nudziło mu się samemu u siebie. Spojrzał na mnie zdziwiony.
 - Co ci się stało? – zapytał.
 - Michał mnie pobił – odparłam. Myślałam, że atakującemu oczy wyjdą z orbit.
 - Że co kurwa? – wyrwało mu się.
 - Rany, nie pobiłem jej – wywrócił oczami. – Uderzyłem drzwiami niechcący.
 - Ale jednak, to był zamach na moje życie – burknęłam oskarżycielskim tonem.
 - Przecież żyjesz, nie przesadzaj – zaśmiał się lekko.
 - A już myślałem, że się Kubiak wkurzył tym szlabanem na buziaki – stwierdził Zbyszek. – Może trzeba iść do Sokala? Niech to obejrzy.
 - Przecież to nic takiego – wywróciłam oczami.
 - Zibi ma rację. Lepiej żeby on to zobaczył – wtrącił Kubiak i pomógł mi wstać.
 - Będę wyglądać, jak debil, idąc z taką zakrwawioną twarzą – jęknęłam.
 - A ja wyjdę na damskiego boksera – westchnął Michał.
Dwaj siatkarze jednak zaprowadzili mnie do doktora Sokala. Na całe szczęście nikt nie kręcił się po korytarzu, więc reputacja Michała na tym nie ucierpiała. Byłam jednak niemal pewna, że Zbyszek i tak wszystkim rozgada. Ba, on nawet do Igły zadzwoni! Zapukaliśmy do pokoju medyka, a po usłyszeniu ‘proszę’ weszliśmy.
 - Oo, a co was u sprowadza? – zaczął wesoło, lecz uśmiech zniknął mu z twarzy na mój widok. Podszedł do nas.
 - Kubiak pobił Blankę – Zbyszek nie mógł wyrobić ze śmiechu. Michał zgromił go spojrzeniem.
 - Kurwa, nie pobiłem, tylko uderzyłem drzwiami przez przypadek – warknął zdenerwowany.
 - Możecie się nie kłócić? – mruknęłam. – Ta krew się ciągle leje i leje.
 - Pokaż się mi tu, Blanka – powiedział Sokal i dokładnie oglądnął mój nos. – Złamany nie jest. To raczej nic poważnego. Posiedź sobie z zimnym okładem. Powinno szybko przejść – uśmiechnął się.
 - I widzicie? Mówiłam, że nie musimy tu przychodzić – uśmiechnęłam się triumfalnie. Wróciliśmy zatem do mojego pokoju. Dziku nie odstępował mnie na krok. Ciągle trzymał zimny okład przy moim krwawiącym nosie. W końcu po kilku minutach wszystko ustąpiło. Poszłam do łazienki i przemyłam twarz. Po tym incydencie nie było już żadnego śladu. Zobaczyłam w lustrze, że przyjmujący do mnie podchodzi. Objął mnie od tyłu i wtulił twarz w moje włosy.
 - Nie jesteś zła? – spytał skruszony. Oho, faza na wyrzuty sumienia mu się teraz włączyła.
 - Nos mi nie odpadł, więc nie jestem zła – zaśmiałam się cicho.
 - To się cieszę – odparł, całując mnie w skroń.
 - Pękłeś, kotku – parsknęłam śmiechem, odwracając się do niego przodem. Spojrzał zdezorientowany.
 - Pierwszy nie wytrzymałeś bez buziaków – wyjaśniłam. Pokręcił głową z politowaniem.
 - To było wiadome od samego początku, że przegram – odparł, wpijając się w moje wargi.
 - Ile jest czasu do obiadu? – spytałam.
 - Niecała godzina, a co?
 - Muszę iść załatwić sprawę, którą mi przerwałeś – odparłam, kierując się do wyjścia z łazienki.
 - A jaka to sprawa? – zaciekawił się i ruszył za mną.
 - Muszę pogadać z Zatim.
 - Wciąż nie odezwał się do Sylwii?
Pokręciłam przecząco głową.
 - Ja też z nim ostatnio nie gadałam, więc nie wiem kompletnie, co już zrobił w tej sprawie. Wydaje mi się, że nie wszystko poszło po jego myśli.
 - To powodzenia w takim razie – uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w czoło.
Wyszliśmy z pokoju. Michał wrócił do siebie, natomiast ja skierowałam się do  pokoju 210. Zapukałam i weszłam do środka. Obaj Libero zajęci byli oglądaniem telewizji. Jednego niestety musiałam wyprosić.
 - Hej, chłopaki – zaczęłam.
 - Cześć – odpowiedzieli równo.
 - Damian, mógłbyś na chwilę iść do Dzika? – poprosiłam. Spojrzał na mnie zdziwiony, lecz posłusznie wstał z łóżka.
 - Tylko grzeczni macie być – pogroził mi palcem. – Bo jak nie, to zakabluję Michałowi.
Zaśmialiśmy się. Wojtaszek wyszedł z pomieszczenia, a ja usiadłam obok Zatorskiego.
 - Domyślam się, o czym chcesz pogadać – westchnął.
 - A ja się domyślam, że coś poszło nie tak – powiedziałam.
 - Pamiętasz, jak mówiłem ci, że Anka to na pewno zrozumie, ze jest w porządku i takie tam? – spytał, spoglądając na mnie. Kiwnęłam twierdząco głową. – Myliłem się.
 - Co dokładnie robi?
 - Powiedziała, że jej dziecko nie będzie się wychowywać bez ojca i żebym sobie wybił z głowy jakiekolwiek porzucenie jej. Bez mojej zgody wprowadziła się do mnie i teraz tam sobie siedzi. Co ja mam robić? Wytłumaczyłem, że będę płacił, będę pomagał w wychowywaniu, ale ona wpadła w jakiś szał. Nie poznaję jej.
 - Próbujesz z nią nadal rozmawiać?
 - Próbuję, ale to nic nie daje. W dodatku na odległość niewiele można zdziałać.
 - No niestety niewiele – westchnęłam zrezygnowana.
 - Najbardziej szkoda mi Sylwii. Cholernie mi na niej zależy.
 - To może jej to po prostu powiedz? – zaproponowałam. – Ona zrozumie twoją sytuację. Znam ją.
 - Nie wiem. Wolałbym jednak najpierw to załatwić i mieć już za sobą. W dodatku, czy ona w ogóle chciała być z kimś, kto ma dziecko?
 - Ej, a skoro teraz dopiero wyszło, jaka ta Anka jest naprawdę, to może cię oszukuje?
 - Myślisz, że to może być jednak nie moje dziecko?
 - Taką mam hipotezę. Wykombinowała sobie, że z tobą jej i dziecku niczego nie zabraknie i postanawia się tego trzymać.
 - To dopiero mogę sprawdzić po urodzeniu, a do tego jeszcze jakieś 4 miesiące niecałe.
 - Po pierwsze po powrocie z kadry każ jej wrócić do swojego mieszkania, a po drugie pogadaj szczerze z Sylwią – zaproponowałam.
 - Naprawdę wolałbym z tą rozmową poczekać.
 - Jak już wolisz – wzruszyłam ramionami. Wtedy wpadło mi coś do głowy. – Chyba mam pewien pomysł.
 - Jaki? – zaciekawił się Libero.
 - Mój kuzyn ma kilku znajomych w Bełchatowie. Może on z ich pomocą sprawdziłby jakoś wiarygodność tej Anki?
 - Rodem z filmów kryminalnych – zaśmiał się. – Niech będzie, co mi szkodzi.
 - To lecę zadzwonić. Podaj mi tylko nazwisko i jakieś informacje, typu, gdzie pracuje, studiuje czy inne takie.
Tym sposobem dowiedziałam się, że jest to Anna Malinowska. Mieszka w Bełchatowie od urodzenia. Studiuje w Łodzi germanistykę. Jak się okazało na tej samej uczelni, co mój kochany kuzyn. Miał zatem łatwiejszy do niej dostęp. Natychmiast po wyjściu od siatkarza zatelefonowałam do Daniela. Wyjaśniłam dokładnie, o co chodzi. Zgodził się od razu pomóc. Miał uruchomić swoje kontakty i sam się też czegoś dowiedzieć. Miałam nadzieję, że coś się ruszy i Libero będzie mógł być szczęśliwy z moją przyjaciółką.

Leżałam sobie w pokoju i słuchałam muzyki. Powoli nawet przysypiałam. Zawsze w takich chwilach stawałam się senna. W pewnym momencie jednak poczułam jakieś szarpnięcie. Otworzyłam oczy, a nad sobą ujrzałam roześmianą twarz Kubiaka. Ściągnął z mojej głowy słuchawki.
 - Pobudka, śpiąca królewno – zaśmiał się. – Już prawie wszyscy poszli na kolację.
Przetarłam zaspane oczy i ziewnęłam. Michał podał mi rękę, pomagając wstać. Szczerze, to nawet nie byłam głodna. Strasznie mi się spać chciało. Poczłapałam jednak grzecznie za siatkarzem. Na stołówce zajęliśmy nasze stałe już miejsca. Niemal spałam na siedząco. Oparłam głowę o ramię przyjmującego i przymknęłam oczy.
 - A co ty taka senna? – zapytał Bartek. Wzruszyłam ramionami.
 - Nie wiem.
 - To coś ty w nocy robiła? – zaciekawił się Bartman.
 - Kubiak nie miał miękkich kolan na treningu, więc to podejrzane – zaśmiał się przyjmujący. Wywróciłam oczami. Tym w głowie tylko jedno. Tydzień bez swoich partnerek i już im tęskno. Ja jednak podczas zgrupowania nie miałam zamiaru współżyć z Miśkiem. No trudno, jego forma na treningach była najważniejsza. Potem by mi wstyd było, jakby nie mógł doskoczyć do piłki. Zasięg w końcu miał niemały. Od razu byłoby podejrzane. I kogo to wina? No moja oczywiście.
Po kolacji wróciłam do pokoju. Od razu wpakowałam się do łazienki. Umyłam się i przebrałam w piżamę. Gdy wróciłam do pomieszczenia, to w środku siedział Zbyszek, Bartek, Michał i Jarosz. Tak po prostu grali sobie u mnie w karty. No ciekawie, naprawdę.
 - Eee, a co wy tu robicie? – spytałam.
 - Gramy? – odpowiedział pytaniem na pytanie Kuba.
 - Tyle widzę –mruknęłam. – A czemu u mnie?
 - Bo tu jest fajnie – wyszczerzył się Kuraś.
 - Ale ja chcę iść spać – jęknęłam.
 - Nie przeszkadzaj sobie – odparł Zbyszek, rozdając reszcie karty.
 - Okeeeeej – rzuciłam zdziwiona. Położyłam się do łóżka. – To dobranoc.
Przykryłam się kołdrą. Poczułam, ze ktoś do mnie podszedł i pocałował w czoło.
 - Dobranoc, śliczna – powiedział Michał. Uśmiechnęłam się.
 - Uuu – zagwizdał Zibi. – Soł romantiko.
 - Jaki perfekt inglisz, Bartman – zaśmiał się Kubi.
 - Ciszej, gamonie – wymamrotałam.

 - Już się robi, pani fotograf – zasalutował mi Kuba. Faktycznie przez chwilę byli cicho. Nie trwało, to jednak długo, bo po jakimś czasie znowu zaczęli głośno gadać i się nawzajem obrażać, bo Zbyszek strasznie oszukiwał. Zignorowałam ich jednak i w końcu odpłynęłam do krainy Morfeusza. 

__________________

Trochę śmiechu, trochę powagi i abrakadabra - wyszło takie coś! Co wy na to?
Jastrzębie na 3 miejscu <3

8 komentarzy:

  1. Ehhh krew z nosa, coś o tym wiem-okropność...:/
    strasznie mi szkoda (znowu) Sylwii i Pawła. Powinien jej o wszystkim powiedzieć... Co tu więcej pisać? Rozdział jak zawsze genialny :)
    Pozdrawiam :*
    http://chce-byc-przy-tobie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Ta Anka na pewno coś kombinuje,mogę się założyć.Rozdział super !!!! Nie ma to jak dostać drzwiami, Ja kiedyś dostałam i miałam złamany nos,a oczywiście uderzył mnie starszy brat :) Ciamajda jedna.Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeeeny -.- Anka znając życie wkręca Zatiego w dziecko. Ale powiem.szczerze, że z tym wprowadzeniem się do.niego.wbrew jego woli to przegięła.. Ech, mam nadzieję że Paweł będzie miał chociaż trochę odwagi i porozmawia z Sylwia..
    Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Kubi damski bokser :Dheheh Kurna szkoda mi Zatiego- mam przeczucie że ta Anka faktycznie cos kombinuje, no cóż zobaczymy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Wery gud :D :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale świetny :) Nie mogłam się doczekać już :D
    Mi się krew z nosa nie lała jeszcze, także nie wiem, jak to jest :P / Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Siemaszko :).
    No to czas na nadrabianie zaległości z 9 dni. Twój blog już nadrobiłam i komentuje :P.
    U Pawełka widzę, że nie za ciekawie. Myślę, że będzie okej bo tak trochę żal mi jest Pawła i Sylwii. Czekam na następny :*. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  8. Anka mnie zaskoczyła. Serio, centralnie z dupy jest to jej zachowanie. Mam nadzieję, ze to tylko te ciążowe hormony, bo jej prawdziwy sukowaty charakter byłby taki stereotypowy... Mam nadzieję, że tego tak nie rozegrasz ;-; Może Blanka powinna z nią porozmawiać zamiast tak od razu oceniać? Przecież z Zatim też najpierw pogadała zamiast wyciągać pochopne wnioski. Co do tej senności to mam nadzieję, że to zwykłe zmęczenie, a nie jakiś problem zdrowotny.
    Ps. Tak co do Twojego pytania o moje zdjęcia na blogu. Dziewczyny są modelkami Victoria's Secret, więc mam ich zdjęcia z różnych sesji dla tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń