25.02.2014

Rozdział 55

W sobotni poranek obudziłam się nad ranem, w okolicach godziny 5. Źle się czułam. Ledwo doczłapałam się do łazienki. Bolały mnie wszystkie mięśnie, głowa i brzuch. Postanowiłam wrócić do pokoju i położyć się na łóżku. Nie miałam siły na nic. Kurde, że też akurat teraz musiało dopaść mnie jakieś choróbsko.
Obudził mnie dzwonek do drzwi. Zwykle miałam mocniejszy sen, lecz tym razem taki drobny hałas mnie z niego zdołał wyrwać. Nadal nie miałam kompletnie siły na to, żeby się ruszyć z miejsca. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, a w pokoju znalazł się Kubiak. Kurde, która była godzina? Zapomniałam, że się z nim umówiłam.
 - Źle się czujesz? – zapytał troskliwie, siadając obok. – Jakoś blado wyglądasz.
 - Wszystko mnie boli – powiedziałam cicho, przewracając się na bok, żeby lepiej widzieć siatkarza. Przyłożył dłoń do mojego czoła. Skrzywił się.
 - Jesteś rozpalona. Gdzie masz termometr?
 - W łazience – odparłam. Wyszedł, lecz po chwili wrócił z owym przyrządem. Pomógł mi go włożyć pod pachę. 30 sekund później usłyszeliśmy ciche pikanie. Misiek wyjął termometr i spojrzał niezadowolony na wynik.
 - 38,6 – pokręcił głową. – Trzeba iść do lekarza.
 - Nie mam siły nigdzie iść – mruknęłam, przymykając oczy.
 - To zamówię wizytę do domu – wzruszył ramionami. – Na pewno tak tego nie można zostawić.
 - To jakiś zwykły wirus pewnie. Lepiej idź żebyś się nie zaraził.
 - A jeśli to ma związek z tym kleszczem? Nie należy tego bagatelizować.
 Faktycznie, o tym nie pomyślałam. Jeśli to były objawy po ukąszeniu tego kleszcza, to lepiej było coś z tym zrobić.

Pół godziny później zjawił się lekarz. Dokładnie mnie przebadał. Zimny stetoskop - zmora! Gdy skończył, to ponownie się położyłam, bo nie miałam nawet siły siedzieć.
 - I jak, doktorze? To ma związek z kleszczem? – zapytał zmartwiony Michał.
 - Wszystko na to wskazuje – odparł mężczyzna, zamykając swoją torbę. – Ale proszę się nie martwić. To raczej nie borelioza. Często po ukąszeniu kleszcza występują takie objawy. Przejdzie za kilka dni. Przepiszę pani antybiotyk. Proszę go zażywać 2 razy dziennie, aż wszystkie dolegliwości miną.
Lekarz podał kartkę brunetowi. Wyszli z mojego pokoju, a po jakimś czasie wrócił sam Kubiak. Usiadł koło mnie.
 - Pójdę kupić ten antybiotyk, a ty się prześpij – pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się lekko, bo na więcej nie miałam siły. Czułam się naprawdę fatalnie.


Cały weekend przeleżałam w łóżku. Niewiele mi się poprawiało. Jedynie gorączka spadła, ale ból pozostał. Michał pojechał do Spały i obiecał powiedzieć trenerowi i Wojtkowi, że wrócę od razu, gdy wyzdrowieję. Miałam nadzieję, że zrozumieją moją niedyspozycję. Brałam regularnie antybiotyk. W końcu po jakimś czasie zaczęło mi się poprawiać. W czwartek rano wstałam już w dużo lepszej formie. Praktycznie nic mi nie było. Postanowiłam się spakować i pojechać na zgrupowanie. Pożegnałam się z przyjaciółkami i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w kierunku Spały.
Na miejscu byłam po dwóch godzinach z hakiem. Jedno słowo: korki. Zaparkowałam pod Centralnym Ośrodkiem Sportu. Wzięłam swoją walizkę i weszłam do budynku. W recepcji odebrałam swój klucz, który już na mnie czekał. Dostałam ten sam pokój, co ostatnio. Doszłam zatem pod drzwi numer 202. Otworzyłam je i weszłam do środka. Zostawiłam moje rzeczy, a następnie poszłam do Wojtka żeby się zameldować. Poinformował mnie w skrócie, co się działo i że robić będziemy to samo, co przed Ligą Światową. Żadnych nowości zatem nie było. Siatkarze właśnie mieli kończyć trening, więc poszłam pod wejście na halę i usiadłam na ławce. Tak, jak myślałam po kilku minutach zaczęli wychodzić. Wszyscy przywitali się ze mną z uśmiechem. Michał szedł na samym końcu, jak zwykle. Towarzyszył mu Zbyszek z Bartkiem. Uśmiechnęłam się promiennie do chłopaków i podeszłam do niższego przyjmującego. Przytuliłam go, a następnie pocałowałam.
 - Nie chwaliłaś się, że już przyjedziesz – powiedział.
 - Niespodzianka – wyszczerzyłam się.
 - A z nami się już nie przywitasz? – oburzył się Bartman.
 - Czuję się wyobcowany – Bartek otarł wyimaginowaną łzę.
 - No cześć, chłopcy, cześć – zaśmiałam się i przytuliłam każdego po kolei.
 - Już wszystko w porządku? – zapytał troskliwie Kubiak.
 - Jakby nie było, to bym nie przyjechała – odparłam, chwytając go za rękę. Skierowaliśmy się na górę, w kierunku naszych pokoi.
 - To się cieszę – cmoknął mnie w skroń.
 - Michał tu usychał z tęsknoty – zaśmiał się Kurek.
 - Już nie mogliśmy znieść tego jego jęczenia – dodał ze śmiechem Zibi, a Kubiak wywrócił oczami.
 - Debile – mruknął pod nosem.
Doszliśmy pod nasze drzwi.
 - Jak się umyję, to wpadnę do ciebie – powiedział przyjmujący, skradając mi całusa, a po chwili każdy zniknął u siebie. Postanowiłam się rozpakować. Równo, gdy skończyłam, to do pomieszczenia wszedł odświeżony już Kubi. Podszedł do mnie. Oplotłam go rękami wokół szyi.
 - Tęskniłeś za mną, tak bardzo, jak mówili chłopaki? – spytałam, przygryzając lekko wargę.
 - Nawet bardziej – powiedział i wpił się w moje usta. Przewrócił mnie na łóżko, nie przestając całować. W końcu zaczęło nam brakować powietrza. Cholernie stęskniłam się za smakiem jego ust i w ogóle za nim całym. Bardzo mi brakowało jego bliskości przez te parę dni.

Następnego dnia wstałam, jak zwykle tutaj o 7. Skierowałam się do łazienki, gdzie się umyłam, a potem ujarzmiałam swoje splątane włosy. Zaczynały mi się robić niewielkie odrosty, na co się skrzywiłam. Gdy będą bardziej widoczne, to konieczna będzie wizyta u fryzjera. Ubrałam się (link), a potem wróciłam do pokoju. Dość szybko mi poszło, więc żeby się samej nie nudzić, to poszłam do pokoju 203. Na swoim łóżku siedział gotowy już Zbyszek i oglądał telewizję. Rano nie było raczej nic wartego uwagi, więc niewiele się na tym skupiał.
 - Siema, Bartman – zaczęłam z uśmiechem, siadając koło niego.
 - Hej, Blanka – odparł jakoś ponuro. Od razu zapaliła mi się w głowie czerwona lampka, że coś jest nie tak. Postanowiłam wypytać o to atakującego.
 - Co się stało?
 - A co się miało stać? – mruknął.
 - Widzę, że coś się dzieje – wywróciłam oczami. Siatkarz tylko wzruszył ramionami i zaczął skakać po kanałach. Wkurzona zabrałam mu pilot i wyłączyłam telewizor. Westchnął zrezygnowany.
 - Pokłóciłem się z Aśką – powiedział po chwili.
 - O co tym razem?
 - Zaczęło się od pierdoły, bo nie chciała przyjechać na weekend do Spały, a potem to już tak samo poszło. Zaczęliśmy sobie wypominać wszystko i no cóż, za ciekawie nie jest.
 - To jedź do niej w sobotę. Zrobisz jej niespodziankę. Pogadacie, pogodzicie się. Będzie okej – uśmiechnęłam się lekko.
 - Tak myślisz? – spojrzał na mnie.
 - Ja to wiem – wyszczerzyłam się.
 - Dzięki – przytulił mnie.
 - Nie ma sprawy – odparłam z lekkim śmiechem.
W tym momencie usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi od łazienki. Po chwili ujrzeliśmy Kubiaka, już kompletnie ubranego i odświeżonego. Uśmiechnął się szeroko na mój widok. Podszedł do mnie, nachylił się i musnął lekko moje usta.
 - Hej, śliczna – zaczął.
 - No cześć – odparłam, uśmiechając się.
 - Wiecie co? – powiedział Zbyszek. – Ciągle się jeszcze nie przyzwyczaiłem, że nie skaczecie sobie do gardeł.
Zaśmiałam się.
 - A wiesz, że w poniedziałek minie równy miesiąc? – rzucił Michał, siadając obok i obejmując mnie w pasie.
 - Wiem – odparłam, cmokając go w policzek.
 - A ja za miesiąc z Aśką będę miał drugą rocznicę – przyznał Zbyszek.
 - To musisz coś wykombinować. Kolacyjka, czy coś w tym stylu.
 - To jest akurat po Memoriale, więc liczę, że dostaniemy choć 2 dni wolnego. Zabrałbym ją na taki krótki wypad gdzieś.
 - A gdzie? – zaciekawiłam się.
 - Myślałem o Włoszech. Samolotem to niewiele ponad godzinę czasu i już się jest na miejscu. Może to jakoś ją też przekona do wyjazdu ze mną.
 - Zbyszek – skarciłam go. – Już ci coś mówiłam..
 - Wiem, wiem – machnął ręką. – Ale jakby ją to przekonało, to bym się ucieszył.
Przerwało nam czyjeś wtargnięcie do pokoju.
 - A wy na śniadanie nie idziecie? – usłyszeliśmy Bartka, a po chwili go również ujrzeliśmy.
 - A może my cię unikamy? – spytał Kubiak. Kurek wywrócił oczami.
 - Helooooł, ja jestem gwiazdą. Mnie się nie da unikać – rzucił, przeczesując swoją fryzurę, a po chwili się zaśmiał. My także to zrobiliśmy.
 - Chodźmy, bo głodna jestem – stwierdziłam, pierwsza wstając z miejsca.
 - Głodomór – zaśmiał się Michał, mierzwiąc mi fryzurę. Obrzuciłam go morderczym spojrzeniem.
 - Uuu – zagwizdał Bartek. – Aleś podpadł. Blanka da ci szlaban na buziaki.
 - Ona nie jest taka zła – oburzył się Kubi, obejmując mnie w pasie.
 - Jestem – wyszczerzyłam się i wyrwałam się mu. Bartman parsknął śmiechem.
 - Teraz się zacznie jazda – stwierdził.
 - Wielka bitwa. Kto pierwszy pęknie – dodał Kuraś ze śmiechem.
 - Ostro pogrywasz, skarbie – stwierdził przyjmujący, krzyżując ręce na piersi.
 - A czy ktoś mówił, że będzie łatwo? – puściłam mu oczko i wyszłam z pokoju.

Razem z Wojtkiem uczestniczyliśmy w porannym treningu. Dokładnie go obserwowałam, robiąc przy okazji zdjęcia. Różnił się od tych miesiąc temu. Były ciut luźniejsze. Nie byli po nim tak zmęczeni. W końcu w badaniach ostatnio wychodziło, że są przetrenowani. Andrea zatem stawiał bardziej na precyzję, niż na siłę. W ciągu niecałych dwóch miesięcy siatkarze musieli dojść do swojej optymalnej formy, która pozwoli im na dobre występy na Mistrzostwach Europy. Wielu ‘’kibiców’’ odwróciło się od naszej reprezentacji po nieudanym występie w Lidze Światowej. Na całe szczęście ci prawdziwi kibice wierzyli w sukces. Ja również do tej grupy się zaliczałam. Atmosfera była lepsza, zawodnicy czuli się lepiej. Wszystko szło w dobrym kierunku.

Po treningu rozeszliśmy się do swoich pokoi. Siatkarze brali prysznice, żeby zmyć ten pot. Ja postanowiłam pogadać przez skype z dziewczynami. Akurat Sylwia była dostępna, więc nie musiałam do nich dzwonić. Połączyłam się z nią i już po chwili na ekranie widziałam twarz blondynki.
 - Hej, Sysia – zaczęłam wesoło. Uśmiechnęła się do mnie.
 - Cześć, Blanka – odparła. – I jak tam Spała?
 - Tak samo, jak ostatnio – wzruszyłam ramionami. – A gdzie masz Dagę?
 - Domyśl się – zaśmiała się lekko.
 - Aaa, rozumiem. Nasz Hubercik się stara.
 - Oni tak słodko razem wyglądają – uśmiechnęła się. Widziałam po jej oczach, że coś jest nie tak.
 - Paweł się nie odezwał? – spytałam. Nie rozmawiałam z Libero jeszcze. Tylko się przywitaliśmy. W ostatnich dniach byłam chora, więc nie miałam okazji by spytać, jak tam sprawa z tą Anką.
 - Nie – pokręciła głową. – Chyba muszę o nim zapomnieć.
 - Sylwuś, nie dołuj się. Ja spróbuję to jakoś załatwić.
 - Nie, Blanka. To nie ma sensu. Gdyby on chciał, to by już coś zrobić. Nie odzywa się ponad tydzień, więc chce sobie dać ze mną spokój. Dlatego ja muszę zrobić to samo – westchnęła. Tak strasznie było mi jej żal. Miałam ochotę powiedzieć jej, o co dokładnie chodzi, ale obiecałam Zatorskiemu, że nie powiem, bo on chce to sam zrobić.
 - To jest trochę bardziej skomplikowana sytuacja, ale nie mogę ci powiedzieć dokładnie. Możesz być pewna jednak, że nie jesteś mu obojętna.

 - Powiedział ci tak tylko dlatego, że jesteś moją przyjaciółką. W innym przypadku zapewne by już nie żył – zachichotała. Robi dobrą minę do złej gry. Mnie jednak nie zmyli. Znam ją na wylot.

_________________

Spała come back!
Rozdział - niespodzianka z powodu narodzin małej Kubiak <3 Rany, jakiego ja banana na twarzy miałam, jak przeczytałam na fejsie tą radosną nowinę. Nie żeby coś, ale bardzo ładne jest imię Agnieszka, więc może niech się Dziku nad nim zastanowi :D 

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział.Mam nadzieje że jednak Paweł da znać Sylwii,ja też miałam wielkiego banana na wieść o narodzinach.Może też zastanowić się nad imieniem Agata :) Czekam na kolejny.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział, zresztą jak wszystkie :D
    Ja też zaliczam się do tych osób, które tak się ucieszyły na wieść o narodzinach małej Kruszynki, od razu mi się wtedy humor poprawił :)
    Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zati chyba nie umie dotrzymać danego słowa ;D miał z Nią pogadać a tu dupa. Zero reakcji zd czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. oo jaka niespodzianka :D Extra!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Słitaśny :D :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahhaah wiedziałam, też mam teraz banana na twarzy :) i prawda prawda, Agnieszka świetne imię byłaby kolejna nasza imienniczka :D Byłoby świetnie / Aga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ooo jak słodziutko tutaj, aż się chce czytać. Rozdział bardzo mi się podoba zresztą to nic nowego.
    Zapraszam do siebie
    http://love-volleyball-life.blogspot.com/2014/02/41_25.html
    KISSES

    OdpowiedzUsuń
  8. Jesteś genialna ! Blog świetny trafiłam wczoraj i przeczytała wszystko na raz;) Super
    Ja dziś zaczęłam, więc zapraszam do siebie dopiero się rozkręcam, może coś z tego będzie http://siatkarski9.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham twoje opowiadanie. Misiek jest taki słodkiii <3
    Zdecydowanie przyłączam się do twojej sugestii dotyczącej imienia dla małej Kubiak xD Agnieszka to najlepsze imię na świecie. Wiem bo sama mam tak na imię ;P
    Przecież w końcu wszystkie Agnieszki to fajne dziewczyny ^-^
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Cieszę się, że pomiędzy Blanką i Michałem jest ok. Tylko teraz najbardziej intryguje mnie sytuacja Pawła i Sylwii. Ciekawa jestem jak to jej wyjaśni...
    +gratulacje dla Michała i Moniki :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Uuu ja też jestem Agnieszka. :-P Fajne opowiadanie, dzisiaj odkryłam. Także weny i czekam na kolejne rozdziały. :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. A więc jednak przeczucie Blanki co do Pawła było trafione. Szkoda mi Sylwii w tej całej sytuacji. Nawet jeśli Paweł zdecyduje się być z Anią, myślę, że dziewczynie należą się wyjaśnienia. Pociesza mnie trochę fakt, że Ania wydaje się być bardzo w porządku. To byłoby zbyt stereotypowe gdyby była wredna :P Ciekawa jestem jak to wszystko się ułoży.

    OdpowiedzUsuń