W sobotni
poranek obudziłam się nad ranem, w okolicach godziny 5. Źle się czułam. Ledwo
doczłapałam się do łazienki. Bolały mnie wszystkie mięśnie, głowa i brzuch.
Postanowiłam wrócić do pokoju i położyć się na łóżku. Nie miałam siły na nic.
Kurde, że też akurat teraz musiało dopaść mnie jakieś choróbsko.
Obudził mnie
dzwonek do drzwi. Zwykle miałam mocniejszy sen, lecz tym razem taki drobny
hałas mnie z niego zdołał wyrwać. Nadal nie miałam kompletnie siły na to, żeby
się ruszyć z miejsca. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, a w pokoju znalazł
się Kubiak. Kurde, która była godzina? Zapomniałam, że się z nim umówiłam.
- Źle się czujesz? – zapytał troskliwie,
siadając obok. – Jakoś blado wyglądasz.
- Wszystko mnie boli – powiedziałam cicho,
przewracając się na bok, żeby lepiej widzieć siatkarza. Przyłożył dłoń do
mojego czoła. Skrzywił się.
- Jesteś rozpalona. Gdzie masz termometr?
- W łazience – odparłam. Wyszedł, lecz po
chwili wrócił z owym przyrządem. Pomógł mi go włożyć pod pachę. 30 sekund
później usłyszeliśmy ciche pikanie. Misiek wyjął termometr i spojrzał
niezadowolony na wynik.
- 38,6 – pokręcił głową. – Trzeba iść do
lekarza.
- Nie mam siły nigdzie iść – mruknęłam,
przymykając oczy.
- To zamówię wizytę do domu – wzruszył
ramionami. – Na pewno tak tego nie można zostawić.
- To jakiś zwykły wirus pewnie. Lepiej idź
żebyś się nie zaraził.
- A jeśli to ma związek z tym kleszczem? Nie
należy tego bagatelizować.
Faktycznie, o tym nie pomyślałam. Jeśli to
były objawy po ukąszeniu tego kleszcza, to lepiej było coś z tym zrobić.
Pół godziny
później zjawił się lekarz. Dokładnie mnie przebadał. Zimny stetoskop - zmora! Gdy skończył, to ponownie
się położyłam, bo nie miałam nawet siły siedzieć.
- I jak, doktorze? To ma związek z kleszczem?
– zapytał zmartwiony Michał.
- Wszystko na to wskazuje – odparł mężczyzna,
zamykając swoją torbę. – Ale proszę się nie martwić. To raczej nie borelioza.
Często po ukąszeniu kleszcza występują takie objawy. Przejdzie za kilka dni.
Przepiszę pani antybiotyk. Proszę go zażywać 2 razy dziennie, aż wszystkie
dolegliwości miną.
Lekarz podał
kartkę brunetowi. Wyszli z mojego pokoju, a po jakimś czasie wrócił sam Kubiak.
Usiadł koło mnie.
- Pójdę kupić ten antybiotyk, a ty się prześpij
– pocałował mnie w czoło. Uśmiechnęłam się lekko, bo na więcej nie miałam siły.
Czułam się naprawdę fatalnie.
Cały weekend
przeleżałam w łóżku. Niewiele mi się poprawiało. Jedynie gorączka spadła, ale
ból pozostał. Michał pojechał do Spały i obiecał powiedzieć trenerowi i
Wojtkowi, że wrócę od razu, gdy wyzdrowieję. Miałam nadzieję, że zrozumieją
moją niedyspozycję. Brałam regularnie antybiotyk. W końcu po jakimś czasie
zaczęło mi się poprawiać. W czwartek rano wstałam już w dużo lepszej formie. Praktycznie
nic mi nie było. Postanowiłam się spakować i pojechać na zgrupowanie.
Pożegnałam się z przyjaciółkami i wsiadłam do samochodu. Ruszyłam w kierunku
Spały.
Na miejscu byłam
po dwóch godzinach z hakiem. Jedno słowo: korki. Zaparkowałam pod Centralnym
Ośrodkiem Sportu. Wzięłam swoją walizkę i weszłam do budynku. W recepcji
odebrałam swój klucz, który już na mnie czekał. Dostałam ten sam pokój, co
ostatnio. Doszłam zatem pod drzwi numer 202. Otworzyłam je i weszłam do środka.
Zostawiłam moje rzeczy, a następnie poszłam do Wojtka żeby się zameldować.
Poinformował mnie w skrócie, co się działo i że robić będziemy to samo, co
przed Ligą Światową. Żadnych nowości zatem nie było. Siatkarze właśnie mieli
kończyć trening, więc poszłam pod wejście na halę i usiadłam na ławce. Tak, jak
myślałam po kilku minutach zaczęli wychodzić. Wszyscy przywitali się ze mną z
uśmiechem. Michał szedł na samym końcu, jak zwykle. Towarzyszył mu Zbyszek z
Bartkiem. Uśmiechnęłam się promiennie do chłopaków i podeszłam do niższego
przyjmującego. Przytuliłam go, a następnie pocałowałam.
- Nie chwaliłaś się, że już przyjedziesz –
powiedział.
- Niespodzianka – wyszczerzyłam się.
- A z nami się już nie przywitasz? – oburzył
się Bartman.
- Czuję się wyobcowany – Bartek otarł wyimaginowaną
łzę.
- No cześć, chłopcy, cześć – zaśmiałam się i
przytuliłam każdego po kolei.
- Już wszystko w porządku? – zapytał
troskliwie Kubiak.
- Jakby nie było, to bym nie przyjechała –
odparłam, chwytając go za rękę. Skierowaliśmy się na górę, w kierunku naszych
pokoi.
- To się cieszę – cmoknął mnie w skroń.
- Michał tu usychał z tęsknoty – zaśmiał się
Kurek.
- Już nie mogliśmy znieść tego jego jęczenia –
dodał ze śmiechem Zibi, a Kubiak wywrócił oczami.
- Debile – mruknął pod nosem.
Doszliśmy pod
nasze drzwi.
- Jak się umyję, to wpadnę do ciebie –
powiedział przyjmujący, skradając mi całusa, a po chwili każdy zniknął u
siebie. Postanowiłam się rozpakować. Równo, gdy skończyłam, to do pomieszczenia
wszedł odświeżony już Kubi. Podszedł do mnie. Oplotłam go rękami wokół szyi.
- Tęskniłeś za mną, tak bardzo, jak mówili
chłopaki? – spytałam, przygryzając lekko wargę.
- Nawet bardziej – powiedział i wpił się w
moje usta. Przewrócił mnie na łóżko, nie przestając całować. W końcu zaczęło
nam brakować powietrza. Cholernie stęskniłam się za smakiem jego ust i w ogóle
za nim całym. Bardzo mi brakowało jego bliskości przez te parę dni.
Następnego dnia
wstałam, jak zwykle tutaj o 7. Skierowałam się do łazienki, gdzie się umyłam, a
potem ujarzmiałam swoje splątane włosy. Zaczynały mi się robić niewielkie
odrosty, na co się skrzywiłam. Gdy będą bardziej widoczne, to konieczna będzie
wizyta u fryzjera. Ubrałam się (link), a potem wróciłam do pokoju. Dość szybko
mi poszło, więc żeby się samej nie nudzić, to poszłam do pokoju 203. Na swoim
łóżku siedział gotowy już Zbyszek i oglądał telewizję. Rano nie było raczej nic
wartego uwagi, więc niewiele się na tym skupiał.
- Siema, Bartman – zaczęłam z uśmiechem,
siadając koło niego.
- Hej, Blanka – odparł jakoś ponuro. Od razu
zapaliła mi się w głowie czerwona lampka, że coś jest nie tak. Postanowiłam
wypytać o to atakującego.
- Co się stało?
- A co się miało stać? – mruknął.
- Widzę, że coś się dzieje – wywróciłam
oczami. Siatkarz tylko wzruszył ramionami i zaczął skakać po kanałach. Wkurzona
zabrałam mu pilot i wyłączyłam telewizor. Westchnął zrezygnowany.
- Pokłóciłem się z Aśką – powiedział po
chwili.
- O co tym razem?
- Zaczęło się od pierdoły, bo nie chciała
przyjechać na weekend do Spały, a potem to już tak samo poszło. Zaczęliśmy
sobie wypominać wszystko i no cóż, za ciekawie nie jest.
- To jedź do niej w sobotę. Zrobisz jej
niespodziankę. Pogadacie, pogodzicie się. Będzie okej – uśmiechnęłam się lekko.
- Tak myślisz? – spojrzał na mnie.
- Ja to wiem – wyszczerzyłam się.
- Dzięki – przytulił mnie.
- Nie ma sprawy – odparłam z lekkim śmiechem.
W tym momencie
usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi od łazienki. Po chwili ujrzeliśmy
Kubiaka, już kompletnie ubranego i odświeżonego. Uśmiechnął się szeroko na mój
widok. Podszedł do mnie, nachylił się i musnął lekko moje usta.
- Hej, śliczna – zaczął.
- No cześć – odparłam, uśmiechając się.
- Wiecie co? – powiedział Zbyszek. – Ciągle
się jeszcze nie przyzwyczaiłem, że nie skaczecie sobie do gardeł.
Zaśmiałam się.
- A wiesz, że w poniedziałek minie równy
miesiąc? – rzucił Michał, siadając obok i obejmując mnie w pasie.
- Wiem – odparłam, cmokając go w policzek.
- A ja za miesiąc z Aśką będę miał drugą
rocznicę – przyznał Zbyszek.
- To musisz coś wykombinować. Kolacyjka, czy
coś w tym stylu.
- To jest akurat po Memoriale, więc liczę, że
dostaniemy choć 2 dni wolnego. Zabrałbym ją na taki krótki wypad gdzieś.
- A gdzie? – zaciekawiłam się.
- Myślałem o Włoszech. Samolotem to niewiele
ponad godzinę czasu i już się jest na miejscu. Może to jakoś ją też przekona do
wyjazdu ze mną.
- Zbyszek – skarciłam go. – Już ci coś
mówiłam..
- Wiem, wiem – machnął ręką. – Ale jakby ją to
przekonało, to bym się ucieszył.
Przerwało nam
czyjeś wtargnięcie do pokoju.
- A wy na śniadanie nie idziecie? –
usłyszeliśmy Bartka, a po chwili go również ujrzeliśmy.
- A może my cię unikamy? – spytał Kubiak.
Kurek wywrócił oczami.
- Helooooł, ja jestem gwiazdą. Mnie się nie da
unikać – rzucił, przeczesując swoją fryzurę, a po chwili się zaśmiał. My także
to zrobiliśmy.
- Chodźmy, bo głodna jestem – stwierdziłam,
pierwsza wstając z miejsca.
- Głodomór – zaśmiał się Michał, mierzwiąc mi
fryzurę. Obrzuciłam go morderczym spojrzeniem.
- Uuu – zagwizdał Bartek. – Aleś podpadł.
Blanka da ci szlaban na buziaki.
- Ona nie jest taka zła – oburzył się Kubi,
obejmując mnie w pasie.
- Jestem – wyszczerzyłam się i wyrwałam się
mu. Bartman parsknął śmiechem.
- Teraz się zacznie jazda – stwierdził.
- Wielka bitwa. Kto pierwszy pęknie – dodał
Kuraś ze śmiechem.
- Ostro pogrywasz, skarbie – stwierdził
przyjmujący, krzyżując ręce na piersi.
- A czy ktoś mówił, że będzie łatwo? –
puściłam mu oczko i wyszłam z pokoju.
Razem z Wojtkiem
uczestniczyliśmy w porannym treningu. Dokładnie go obserwowałam, robiąc przy
okazji zdjęcia. Różnił się od tych miesiąc temu. Były ciut luźniejsze. Nie byli
po nim tak zmęczeni. W końcu w badaniach ostatnio wychodziło, że są
przetrenowani. Andrea zatem stawiał bardziej na precyzję, niż na siłę. W ciągu
niecałych dwóch miesięcy siatkarze musieli dojść do swojej optymalnej formy,
która pozwoli im na dobre występy na Mistrzostwach Europy. Wielu ‘’kibiców’’
odwróciło się od naszej reprezentacji po nieudanym występie w Lidze Światowej.
Na całe szczęście ci prawdziwi kibice wierzyli w sukces. Ja również do tej
grupy się zaliczałam. Atmosfera była lepsza, zawodnicy czuli się lepiej.
Wszystko szło w dobrym kierunku.
Po treningu
rozeszliśmy się do swoich pokoi. Siatkarze brali prysznice, żeby zmyć ten pot.
Ja postanowiłam pogadać przez skype z dziewczynami. Akurat Sylwia była
dostępna, więc nie musiałam do nich dzwonić. Połączyłam się z nią i już po
chwili na ekranie widziałam twarz blondynki.
- Hej, Sysia – zaczęłam wesoło. Uśmiechnęła
się do mnie.
- Cześć, Blanka – odparła. – I jak tam Spała?
- Tak samo, jak ostatnio – wzruszyłam
ramionami. – A gdzie masz Dagę?
- Domyśl się – zaśmiała się lekko.
- Aaa, rozumiem. Nasz Hubercik się stara.
- Oni tak słodko razem wyglądają – uśmiechnęła
się. Widziałam po jej oczach, że coś jest nie tak.
- Paweł się nie odezwał? – spytałam. Nie
rozmawiałam z Libero jeszcze. Tylko się przywitaliśmy. W ostatnich dniach byłam
chora, więc nie miałam okazji by spytać, jak tam sprawa z tą Anką.
- Nie – pokręciła głową. – Chyba muszę o nim
zapomnieć.
- Sylwuś, nie dołuj się. Ja spróbuję to jakoś
załatwić.
- Nie, Blanka. To nie ma sensu. Gdyby on
chciał, to by już coś zrobić. Nie odzywa się ponad tydzień, więc chce sobie dać
ze mną spokój. Dlatego ja muszę zrobić to samo – westchnęła. Tak strasznie było
mi jej żal. Miałam ochotę powiedzieć jej, o co dokładnie chodzi, ale obiecałam
Zatorskiemu, że nie powiem, bo on chce to sam zrobić.
- To jest trochę bardziej skomplikowana
sytuacja, ale nie mogę ci powiedzieć dokładnie. Możesz być pewna jednak, że nie
jesteś mu obojętna.
- Powiedział ci tak tylko dlatego, że jesteś
moją przyjaciółką. W innym przypadku zapewne by już nie żył – zachichotała.
Robi dobrą minę do złej gry. Mnie jednak nie zmyli. Znam ją na wylot.
_________________
Spała come back!
Rozdział - niespodzianka z powodu narodzin małej Kubiak <3 Rany, jakiego ja banana na twarzy miałam, jak przeczytałam na fejsie tą radosną nowinę. Nie żeby coś, ale bardzo ładne jest imię Agnieszka, więc może niech się Dziku nad nim zastanowi :D
Rozdział - niespodzianka z powodu narodzin małej Kubiak <3 Rany, jakiego ja banana na twarzy miałam, jak przeczytałam na fejsie tą radosną nowinę. Nie żeby coś, ale bardzo ładne jest imię Agnieszka, więc może niech się Dziku nad nim zastanowi :D
Świetny rozdział.Mam nadzieje że jednak Paweł da znać Sylwii,ja też miałam wielkiego banana na wieść o narodzinach.Może też zastanowić się nad imieniem Agata :) Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Super rozdział, zresztą jak wszystkie :D
OdpowiedzUsuńJa też zaliczam się do tych osób, które tak się ucieszyły na wieść o narodzinach małej Kruszynki, od razu mi się wtedy humor poprawił :)
Zapraszam do mnie na nowy rozdział.
Pozdrawiam ;*
Zati chyba nie umie dotrzymać danego słowa ;D miał z Nią pogadać a tu dupa. Zero reakcji zd czekam na następny ;*
OdpowiedzUsuńoo jaka niespodzianka :D Extra!!!
OdpowiedzUsuńSłitaśny :D :*
OdpowiedzUsuńHahhaah wiedziałam, też mam teraz banana na twarzy :) i prawda prawda, Agnieszka świetne imię byłaby kolejna nasza imienniczka :D Byłoby świetnie / Aga.
OdpowiedzUsuńOoo jak słodziutko tutaj, aż się chce czytać. Rozdział bardzo mi się podoba zresztą to nic nowego.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie
http://love-volleyball-life.blogspot.com/2014/02/41_25.html
KISSES
Jesteś genialna ! Blog świetny trafiłam wczoraj i przeczytała wszystko na raz;) Super
OdpowiedzUsuńJa dziś zaczęłam, więc zapraszam do siebie dopiero się rozkręcam, może coś z tego będzie http://siatkarski9.blogspot.com/
Kocham twoje opowiadanie. Misiek jest taki słodkiii <3
OdpowiedzUsuńZdecydowanie przyłączam się do twojej sugestii dotyczącej imienia dla małej Kubiak xD Agnieszka to najlepsze imię na świecie. Wiem bo sama mam tak na imię ;P
Przecież w końcu wszystkie Agnieszki to fajne dziewczyny ^-^
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ;)
Cieszę się, że pomiędzy Blanką i Michałem jest ok. Tylko teraz najbardziej intryguje mnie sytuacja Pawła i Sylwii. Ciekawa jestem jak to jej wyjaśni...
OdpowiedzUsuń+gratulacje dla Michała i Moniki :)
Pozdrawiam :*
zapraszam na 42 :*
OdpowiedzUsuńKISSES
Uuu ja też jestem Agnieszka. :-P Fajne opowiadanie, dzisiaj odkryłam. Także weny i czekam na kolejne rozdziały. :-)
OdpowiedzUsuńA więc jednak przeczucie Blanki co do Pawła było trafione. Szkoda mi Sylwii w tej całej sytuacji. Nawet jeśli Paweł zdecyduje się być z Anią, myślę, że dziewczynie należą się wyjaśnienia. Pociesza mnie trochę fakt, że Ania wydaje się być bardzo w porządku. To byłoby zbyt stereotypowe gdyby była wredna :P Ciekawa jestem jak to wszystko się ułoży.
OdpowiedzUsuń