22.02.2014

Rozdział 53

Obudziły mnie promienie słońca, które wdzierały się do mojego pokoju. Przetarłam zaspane oczy i ziewnęłam. Spojrzałam na drzemiącego obok Michała. Pogładziłam go po policzku. Moją dłoń drażnił jego kilkudniowy zarost. Był on jednak bardzo pociągający. Wstałam z łóżka, starając się nie obudzić siatkarza. Wyjęłam ubrania z mojej torby i skierowałam się do łazienki. Tam wzięłam prysznic i się ubrałam (link). Włosy związałam w luźnego koka. Dzień znowu zapowiadał się upalny, więc tak było wygodniej. Idąc korytarzem, przez uchylone drzwi zauważyłam, że Olga nadal śpi, jak zabita. Zeszłam więc na dół i zaczęłam przygotowywać kanapki dla naszej trójki. Włączyłam radio, które znajdowało się w kuchni i nuciłam pod nosem piosenki, które leciały, kołysając się do rytmu.
 - Ładnie się ruszasz – usłyszałam za sobą. Uśmiechnęłam się pod nosem, odwracając do owego osobnika.
 - Ja wszystko robię ładnie – odparłam z uśmiechem. – Czemu już nie śpisz?
 - Bez ciebie nie zasnę – wykrzywił usta w podkówkę. Parsknęłam śmiechem, widząc tą minę. Zawsze mnie rozbawiała. – Dostanę buziaka na ‘dzień dobry’?
 - A zasłużyłeś? – spytałam, gdy stał zaraz przede mną. Musiałam unieść głowę do góry, bu spojrzeć mu w te roześmiane oczy.
 - Przecież ja zawsze jestem grzeczny – odparł, nachylając się nade mną i muskając delikatnie moje usta. Odwzajemniłam pocałunek.
 - Fuuuuj – usłyszeliśmy z tyłu, więc przerwaliśmy naszą czynność i spojrzeliśmy na dziewczynkę. – Musicie się miziać w kuchni?
 - Musimy – wyszczerzyłam się. - A ty nie patrz. W telewizji takie sceny są od 12 lat.
 - Mam prawie 12 – oburzyła się.
 - Prawie robi wielką różnicę – trafnie zauważył mój chłopak. – Więc się odwróć.
 - Idę się ubrać. Jak wrócę macie się zachowywać, jak ludzie – ostrzegła i wyszła z pomieszczenia. Kubiak zatem wrócił do swojej poprzedniej czynności.

Całe południe spędziliśmy w ogrodzie za domem. Była to doskonała okazja żeby się opalić. Michał siedział obok mnie, a Olga bawiła się z Hektorem.
 - Blanka – zaczęła brunetka w pewnym momencie. – Umówiłam się z Kaśką na basen, więc popilnuj Hektora.
 - Jasne – uśmiechnęłam się. – Tylko uważaj tam.
 - Spokojnie – wywróciła oczami. – Przecież nie pływam od dziś.
 - Okej, okej. Nie bulwersuj się tak – zaśmiałam się. Pożegnała się z nami i zniknęła w głębi domu.
 - Co ona tak często chodzi na ten basen? – zapytał zaciekawiony Kubi.
 - Trenuje pływanie. Bierze udział w zawodach. Ma już kilka medali w juniorach – wyjaśniłam. Byłam z niej bardzo dumna.
 - Widzę, że sportowiec rośnie – zagwizdał.
 - Taa, tylko ja taka niesportowa.
 - Za to artystka – puścił mi oczko.
 - Przynajmniej mam faceta sportowca. Ty się pocisz za mnie – wyszczerzyłam się.
 - Chytra jesteś.
 - Wiem – poruszyłam brwiami. Podbiegł do nas Hektor, który był znudzony faktem, że nikt się nim nie interesuje. Wstałam więc z leżaka i zaczęłam się bawić z psem. Rzucałam mu jego gumową kość, a on ją przynosił. W pewnym momencie wpadła gdzieś za krzaki i jemu nie chciało się po nią pofatygować. Wywróciłam oczami i sama tam poszłam. Nieźle się pokułam gałęziami i igłami z drzewka. W dodatku cała się rozczochrałam. Rozwiązałam włosy i zrobiłam koka od nowa. Potem kontynuowałam zabawę z Hektorem, lecz tym razem celowałam tak żeby znowu pod te krzaki nie łazić. Ten pies miał więcej energii ode mnie. Nienormalne. Zmęczona padłam po kilkunastu minutach na leżak. Dziku podstawił mi pod nos szklankę z zimnym napojem. Upiłam spory łyk.
 - Ile lat ma ten pies? – zapytał.
 - 10 – odparłam. – Trzyma się nieźle, co?
 - Noo – zdziwił się. – Jak szczeniak.
 - Jaka rodzina, taki pies – zaśmiałam się. Odgarnęłam zabłąkany kosmyk za ucho. Michał jakoś dziwnie mi się przyjrzał.
 - Masz tu coś – stwierdził, nachylając się. – Cholera, to kleszcz.
 - Kleszcz? – skrzywiłam się. – Fuj, mam robala koło ucha.
 - Trzeba jechać na pogotowie żeby ci go wyjęli – stwierdził.
 - A ty nie umiesz tego zrobić?
 - Wolę nie ryzykować. Jakbym nie wyjął go całego, to może być problem – westchnął.
 - Okej. Chodź, muszę Hektora zostawić cioci.

Dojechaliśmy do szpitala, gdzie od razu przyjęli mnie na izbę przyjęć. Lekarka szybko i sprawnie wyjęła mi tego szkodnika. Zaleciła zrobienie badań za miesiąc na boreliozę. Było to wskazane po każdym ugryzieniu. Powiedziała jeszcze, że jeśli miałabym jakieś niepokojące objawy w najbliższym czasie, to mam się zgłosić do lekarza po antybiotyk. Czułam się jednak dobrze, więc zapewne nie będzie to konieczne. Po niedługim czasie byliśmy z powrotem w domu, do którego zdążyła wrócić Olga. Po klucze i przy okazji psa, poszła do cioci, bo zastała zamknięte drzwi, co ją zaskoczyło. Wyjaśniłam jej jednak naszą nieobecność.
 - Przepłynęłam cały basen w 40 sekund – cieszyła się. – Mój nowy rekord.
 - To gratulacje – przybiłam z nią piątkę.
 - Idę pod prysznic – oznajmiła i pobiegła schodami na górę.
 - Jak duży jest ten basen? – zapytał Michał, opierając się o framugę drzwi.
 - Jakieś 50 metrów, a co?
Zagwizdał.
 - Dobra jest. Szybko przepłynęła, jak na jej wiek.
 - Mam zdolną siostrę – wyszczerzyłam się.
 - Zapewne chcesz dodać, że to u was rodzinne – zaśmiał się.
 - Jasna sprawa – odparłam.
 - Chwalipięta – pokręcił głową.
 - Taki mój urok.

Te kilka dni minęło bardzo szybko. Zawsze tak jest, że dni wolne mijają w takim tempie, że ani się człowiek nie obejrzy, a już koniec tego dobrego. Był czwartek, a do Spały wrócić mieliśmy w niedzielę wieczorem, bo w poniedziałek zaczynały się treningi. Rano wstałam około godziny 11. Tak, pospać to ja lubię. Sylwia z Dagą były już na nogach. Nawet śniadanie mi zrobiły!
 - Widzę, że role się odwróciły – zaśmiałam się, sięgając po kanapkę.
 - Czasem my też potrafimy zrobić coś do jedzenia – wyszczerzyła się dumnie Zając.
 - Jak tam z Hubercikiem? – zagadałam blondynkę. Zrobiła takie rozmarzone spojrzenie i westchnęła głęboko.
 - Jak w bajce – powiedziała.
 - Moje gołąbeczki – poruszyłam zabawnie brwiami.
 - Hubert mi powiedział, że to ty mu kazałaś zrobić pierwszy krok.
 - Jestem zajebistą swatką, nie sądzisz? – zaśmiałam się.
 - Oj jesteś, jesteś. Dziękuję – przytuliła mnie.
 - Zazdroszczę wam tego szczęścia – mruknęła Sylwia.
 - Nadal nic z Zatim? – spytałam, krzywiąc się. Pokręciła przecząco głową.
 - Ostatnio nawet rzadziej pisze. Mieliśmy się spotkać w poniedziałek, ale zadzwonił i odwołał.
 - Powiedział chociaż, dlaczego?
 - Tylko tyle, że coś mu wypadło i bardzo przeprasza. Nie napisał do tej pory. Jestem aż tak beznadziejna, że mu się znudziłam?
 - Oh, przestań – wywróciła oczami Dagmara. – Jesteś świetną dziewczyną. Albo on jest ślepy, albo serio ma jakieś sprawy do załatwienia.
 - Myślę, ze to coś innego – stwierdziłam zamyślona.
 - Wiesz coś? – zaciekawiły się.
 - Nie – odparłam. – Ale się dowiem.
Zaraz po śniadaniu wróciłam do pokoju i sięgnęłam po komórkę. W kontaktach wybrałam numer Michała i czekałam aż odbierze.
 - Hej, śliczna – zaczął wesoło.
 - Cześć – odparłam. – Masz dziś czas?
 - Dla ciebie zawsze.
 - Pojedziesz ze mną do Bełchatowa?
 - Do Bełchatowa? – zdziwił się. – Po co?
 - Muszę pogadać z Zatim.
 - Wiesz do czego służy telefon, kotek? Prostsze, niż jechanie taki kawał drogi.
 - Gdyby to była jakaś błahostka, to bym zadzwoniła. Jak nie, to nie. Pojadę sama – mruknęłam.
 - Nie obrażaj się, pojadę z Tobą – westchnął.
 - Łaski bez. Poradzę sobie sama.
 - Blanka, nie zachowuj się jak dziecko.
 - Dziecko? – prychnęłam. – Spadaj.
 - Nawet nie próbuj się rozłączać… - usłyszałam jeszcze w telefonie, zanim przerwałam połączenie.
 - Za późno – powiedziałam pod nosem. Trochę się zdenerwowałam. Poprosiłam go żeby ze mną pojechał, bo z nim byłoby mi raźniej rozmawiać z Zatorskim, a on mi robił wyrzuty i jeszcze miał za niedorozwiniętą. Może i wyolbrzymiałam, ale taki miałam charakter. I tak dość długo wytrzymaliśmy bez żadnej sprzeczki.
Wzięłam torbę (link), do której wpakowałam kilka niezbędnych rzeczy. Zapewne nie wrócę na noc do Katowic. Musiałam dokładnie przemaglować Libero, bo to wszystko wydało mi się podejrzane. Jako, iż dalej byłam w piżamie, poszłam do łazienki, gdzie się umyłam i ubrałam (link). Włosy związałam w kłosa. Wzięłam torbę i poszłam do pokoju dziewczyn oznajmić, ze jadę. Zdziwiły się.
 - Ale gdzie? – spytała Zającówna.
 - Jutro wrócę, spokojnie – odparłam.
 - Ej, no gdzie ty jedziesz? – krzyknęła za mną Sylwia. Nie odpowiedziałam, tylko wyszłam z mieszkania. Na parkingu przed blokiem zauważyłam znajome Infiniti, o które opierał się przyjmujący. Zignorowałam go jednak i podeszłam do swojego BMW. Gdy otwierałam drzwi, Michał przytrzymał je ręką.
 - Nie zachowuj się tak – powiedział.
 - Po co przyjechałeś? – warknęłam.
 - Żeby pojechać z tobą do Bełchatowa.
 - Nie potrzebuję twojej pomocy – pociągnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi. Chciałam wsiąść, ale mi to uniemożliwił, zasłaniając wejście sobą.
 - Blanka, naprawdę nie ogarniam twoich humorków – westchnął.
 - To wróć do Żor. Tam będziesz miał spokój ode mnie – rzuciłam.
 - Blanka.. – zaczął.
 - Nie potrzebuję twojej łaski.
 - Jakiej łaski? Chcę cię zawieźć. Dlatego przyjechałem.
 - Niedawno nie chciałeś – prychnęłam.
 - Bo nie widziałem sensu.
 - A teraz nagle widzisz?
 - To musi być coś poważnego, skoro tak nagle chcesz tam jechać.
 - Nie jesteś mi potrzebny. Poprosiłam cię, odmówiłeś. Więc teraz wracaj do domu – odepchnęłam go i wsiadłam do auta. Trzasnęłam drzwiami, ale on je otworzył.
 - Nie wygłupiaj się i chodź do mnie.

 - Nie – odparłam i ponownie zatrzasnęłam drzwi, wciskając odpowiedni guzik, który zamknął wszystkie zamki. Przekręciłam kluczyk w stacyjce. Kubiak pukał w szybę, ale go ignorowałam. Może i zachowywałam się dziecinnie, ale zawsze stawiałam na swoim. Nawet, gdy nie miałam racji. Gdy wyjeżdżałam z parkingu, zauważyłam w lusterku, że wściekły Dziku kopnął w oponę swojego auta. Przez moment miałam ochotę tak po prostu tam wrócić i go mocno pocałować. Odgoniłam jednak te myśli. I tak się z nim pogodzę, a teraz muszę poważnie porozmawiać z Pawłem.

______________

Pierwszy tydzień szkoły był straszny. Nigdy się nie przyzwyczaję do nauki ;/

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział,szkoda że nie pojechała z Michałem,ale mam nadzieje że się z nim pogodzi :)
    Zapraszam do siebie na następny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Super opowiadanie :)
    Te ich kłótnie wszystko urozmaicają, więc jest ciekawiej, no ale mam nadzieję, że szybko się pogodzą :D
    No i zapraszam do mnie na nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja pieprzę, ale Blanka ma humory. O byle co... Jaciieee, czy ona nie rozumie, ze przez takie pierdoły może Michała stracić?
    albo w tym jest jakaś ukryta logika, albo serio Blanki nie ogarniam :)
    poza tym super :* / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no Blanka trochę przesadziła:/ jest taka pewna, że się pogodzą. ..żeby kiedyś się nie zdziwiła...swoją drogą ciekawi mnie dlaczego tak zmieniło się zachowanie Zatiego względem dziewczyny:/

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. A co to za nieładna kłótnia :( nie podoba mi sie ale liczę, że ładnie mi to wytłumacza kolejne rozdziały bo wiesz, że uwielbiam twoje opowiadanie Agusiu xd a poza tym zapraszam moja fanke xd na kolejny rozdział historii Milki

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ogarniam Blanki.. Rozumiem,.że b
    na początku się zdenerwowała, ale wydaje mi się , że powinna docenić to, że Michał jednak przyjechał.. Zator wcale nie lepszy.. Może on po prostu boi.się tego uczucia? Czekam na następny ; p ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. no to wesoło teraz będzie :) Oby szybko się pogodzili :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też jestem ciekawa co z tym Pawłem. Nie wydaje mi się, żeby tak z dnia na dzień zrezygnował z Sylwii. Pewnie coś się stało. Przyznam jednak, że Blanka mnie dzisiaj wkurzyła. Zachowuje się jak rozkapryszone dziecko. Za co ona się tak bardzo obraziła na Michała? Za to, że poddał w wątpliwość jej pomysł? Naprawdę, żal. Tym bardziej, że on się tylko zapytał o co chodzi, później wyczuł, że to poważna sprawa. Serio, niech ona się ogarnie, bo ostro przegięła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja to się dziwię temu Kubiakowi, że wytrzymuje z taką jędzowatą księżniczką, serio. ; o

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajny rozdział, tylko ta kłótnia...Nie lubię jak oni się kłócą, chyba, że sobie docinają :) (wtedy jest fajnie). Kurcze Blanka powinna trochę schować swoje "ja" i trochę znormalnieć, ale to tylko taka moja opinia...:)
    Pozdrawiam z zapraszam za chwilę :*
    chce-byc-przy-tobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń