15.02.2014

Rozdział 51

Niedziela, godzina 9. Obudził mnie dźwięk budzika. Zwlokłam się leniwie z łóżka. Zimny, poranny prysznic jakoś mnie trochę rozbudził. Ubrana w szlafrok ruszyłam do kuchni w celu zrobienia sobie mocnej kawy. Już pierwszy łyk zaczął mnie pobudzać. Zabrałam się za robienie kanapek. Powstał niewielki stos na talerzu. Zjadłam dwie, a resztę przykryłam plastikową osłoną, żeby żadne robale się do tego nie przyczepiły, zanim dziewczyny nie wstaną. Dopiłam resztę kawy i wróciłam do swojego pokoju. Założyłam czystą bieliznę i ubrania (link). Dopakowałam walizkę, którą położyłam na podłodze. Następnie poszłam się poczesać. Włosy związałam w kucyk z małym, dobieranym warkoczem na boku. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam siatkarza, którego powitałam pocałunkiem.
 - Gotowa? – zapytał z uśmiechem. Kiwnęłam głową. – Gdzie masz walizkę?
 - W pokoju – odpowiedziałam.
Chłopak wziął mój bagaż i razem zeszliśmy na dół, do samochodu. Czekała nas dwugodzinna podróż do Wielunia. W czasie drogi śpiewaliśmy na głos piosenki, które nagrane miał Michał. Nie wyglądał na ani trochę zestresowanego. Gdyby było na odwrót i to ja miałabym poznać jego rodziców, to tydzień przed bym już panikowała. On jednak był wyluzowany. Pozytywnie mnie zaskoczył. Przynajmniej nie musiałam go co chwilę uspokajać, mówiąc, że będzie dobrze.
Około godziny 13 byliśmy już na miejscu. Michał zaparkował na podjeździe. Wysiedliśmy z samochodu, po czym siatkarz wziął nasze bagaże. Otworzyłam drzwi do domu. Weszliśmy do środka.
 - Już jestem – powiedziałam głośno. Po chwili w korytarzu znalazł się mój tata. Przytulił mnie mocno, całując w czubek głowy.
 - Miło cię widzieć, Blanuś – powiedział.
 - Też się stęskniłam – odparłam, gdy się od siebie oderwaliśmy. – A teraz poznaj mojego chłopaka.
Wskazałam mu siatkarza, który uśmiechnął się ładnie i wystawił dłoń w kierunku mojego ojca.
 - Dzień dobry, panu. Michał Kubiak – przedstawił się. Tata uścisnął mu rękę.
 - Witaj. Karol Kamiński.
 - Gdzie Olga? – spytałam zaciekawiona.
 - Powinna zaraz wrócić z basenu – oznajmił. W tym momencie drzwi ponownie się otworzyły i w korytarzu stanęła jedenastolatka. Uśmiechnęła się szeroko na mój widok. – O wilku mowa.
 - Blanka! – ucieszona dziewczynka od razu mnie przytuliła. Objęłam ją mocno.
 - No cześć, młoda – zaśmiałam się.
 - Ile razy mam ci mówić, że ja mam imię – mruknęła niezadowolona. Rozczochrałam ją. – Chodzę na lekcje karate, mogę cię w każdej chwili powalić jednym chwytem.
 - Nie dasz rady, mała – puściłam jej oczko. – Olga, poznaj mojego chłopaka.
 - Cześć, Michał jestem – przywitał się siatkarz.
 - A ja Olga, siostra tej małpy – wyszczerzyła się. Uderzyłam ją lekko w ramię.
 - Wyrażaj się jakoś – rzuciłam do niej.
 - Ostatnio, jak byłaś, to się nie chwaliłaś chłopakiem – stwierdziła, krzyżując ręce na piersi.
 - Bo ostatnio, jak byłam, to jeszcze nie miałam chłopaka – wzruszyłam ramionami.
 - Idźcie zanieść rzeczy, a ja dokończę robić obiad – oznajmił tata.
 - Raczej odgrzewać to, co zrobiła ciocia – wyszczerzyła się Olga.
 - Cicho, Olga – powiedział urażony i wrócił do kuchni. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam na górę. Odłożyliśmy walizki, gdy znaleźliśmy się w moim pokoju. Kubiak dokładnie rozejrzał się po pomieszczeniu.
 - Oto moje małe królestwo – powiedziałam.
 - Ładnie tu – uśmiechnął się. – Przytulnie.
Podszedł do biurka, na którym stało kilka ramek ze zdjęciami. Podniósł jedną.
 - To ty z mamą? – spytał, pokazując mi ją. Kiwnęłam twierdząco głową.
 - Miałam tu 6 lat – uśmiechnęłam się.
 - Jesteś bardzo podobna do niej – stwierdził.
 - Dziękuję, ze tak mówisz. Zawsze uważałam mamę za najpiękniejszą kobietę na świecie .
 - Oczy i nos masz identyczne. Rysy także –odparł. Przytuliłam się do niego.
 - Tęsknię za nią – szepnęłam cicho. – Wszystko mi tu o niej przypomina.
 - Wiadomo, że to boli. Ale trzeba żyć dalej – pocałował mnie w czubek głowy.
 - Wiem – odparłam. Chwyciłam go za rękę. – Chodź na obiad.

W miłej atmosferze zjedliśmy posiłek. Tata o dziwo nie wypytywał Michała o wszystko, jak to miał w zwyczaju. Był w dobrym nastroju, jak widać. Po obiedzie razem z Olgą powkładałyśmy naczynia do zmywarki, a panowie poszli do salonu. Byłam ciekawa, o czym oni mogą tam rozmawiać. Może wtedy tata rozpoczął swoje przesłuchanie. Tak bez świadków. W końcu wraz z moją młodszą siostrą wróciłyśmy do reszty. Oboje byli uśmiechnięci. Rozmawiali o siatkówce, czyli o tym, co oboje z nich interesuje. Wspominałam, że mój tata jest zagorzałym kibicem? Nie? Mój błąd.
 - Nie jesteśmy w formie, dlatego nam nie poszło – westchnął Michał, gdy siadałam na kanapie obok niego.
 - Nie zawsze się wygrywa. Nie przejmuj się – machnął ręką mój ojciec.
 - Najbardziej bolą porażki z Bułgarią i Francją. Kompletna kompromitacja – pokręcił głową niezadowolony.
 - Przestań już to rozpamiętywać. Na mistrzostwach będzie lepiej – uśmiechnęłam się delikatnie, chwytając go za rękę. Uścisnął ją mocno, posyłając mi ciepłe spojrzenie.
 - To w takim razie zmieńmy temat na przyjemniejszy – powiedział tata. – Długo jesteście razem?
Oho, zaczęło się.
 - Niecały miesiąc – odpowiedziałam.
 - To krótko – stwierdził.
 - Mieliśmy niezbyt udany początek – zaśmiał się mój chłopak.
 - W jakim sensie? – zaciekawił się rodziciel.
 - Pamiętasz, jak opowiadałam ci o jednym siatkarzu, który zalazł mi za skórę i go bardzo nie znosiłam? – spytałam go. Kiwnął twierdząco głową. – To właśnie on.
Olga zaśmiała się głośno. Tata po chwili zrobił to samo.
 - Ej dzieci, dzieci – pokiwał głową z politowaniem. – Kto się czubi, ten się lubi, jak to mawiają.
 - W naszym przypadku się sprawdziło – wyszczerzył się Kubiak.
 - Na ile przyjechaliście? – zaciekawiła się moja siostra.
 - W środę wracamy – odparłam.
 - Czemu tak szybko? – zasmuciła się.
 - Bo niedługo wracamy do Spały – odpowiedziałam.
 - Ale ja lubię, jak tutaj jesteś – przytuliła się do mnie ufnie. Objęłam ją mocniej. Moja mała siostrzyczka. Często chce uchodzić za dorosłą, a byłą wciąż takim kochanym dzieckiem.
 - Ja też lubię, ale co poradzić – westchnęłam i pocałowałam ją w czubek głowy.

Po południu wybrałam się z Michałem na spacer. Chciałam mu pokazać kilka fajnych miejsc. Najpierw ruszyliśmy przez park, bo był bardzo blisko mojego domu rodzinnego. Szliśmy, trzymając się za ręce. Miło rozmawialiśmy.
 - Twoja siostra jest strasznie do ciebie podobna – stwierdził Kubi.
 - Też to zauważyłam – uśmiechnęłam się. – Kochana jest, prawda?
 - No tak. Ma taki sam charakterek, jak ty – zaśmiał się.
 - Wszystkie Kamińskie tak mają – wyszczerzyłam się.
 - Słodko wyglądałyście w tym salonie, jak ją tak przytulałaś.
 - Teraz to ciężko mi pomyśleć, że mogłam być taka głupia i jej na początku tak nienawidzić – pokręciłam głową z niedowierzaniem. Byłam wtedy naprawdę głupia. Ale tak to jest. Zaczynałam wchodzić w okres dojrzewania, a tyle rzeczy zwaliło mi się na głowę. Gdy zrozumiałam swoje błędy, to starałam się być najlepszą siostrą na świecie. Miałam nadzieję, ze mi wychodzi.
 - Nie obwiniaj się. Byłaś dzieckiem – starał się mnie pocieszyć. Uśmiechnęłam się delikatnie i cmoknęłam go w policzek.
 - Chodź nad staw – powiedziałam, ciągnąc go ścieżką w prawo. Doszliśmy do małego zbiornika wodnego. Wokół niego stało kilka ławek. Po wodzie pływały dzikie kaczki. Na drugim brzegu stało kilka dzieci, które rzucały owym ptakom kawałki chleba. Były przy tym strasznie ucieszone. Dzieci to potrafią się cieszyć wszystkim. Często im tego zazdrościłam.
 - A tutaj najczęściej przychodzę z Hektorem – uśmiechnęłam się.
 - Fajnego masz tego psiaka. Nawet mnie polubił – wypiął dumnie klatę do przodu. Zaśmiałam się.
 - On lubi wszystkich. Taki charakter spokojny.
 - Ja jednak nadal sądzę, że mnie lubi jakoś bardziej – mruknął.
 - Wmawiaj sobie – wystawiłam mu język.
W końcu wyszliśmy bardziej na miasto. Doszliśmy na Plac Legionów, który był w centrum miasta. Uchodził za taki jakby rynek. W środku znajdowała się fontanna, w której uwielbiałam się chlapać wodą, jako dziecko. Zawsze po wizycie w tym miejscu wracałam cała mokra. Uroki dzieciństwa.
 - A tutaj chcę w przyszłości otworzyć swój zakład – powiedziałam, wskazując na budynek, w którym obecnie był jakiś sklep z ubraniami.
 - Myślisz, że sprzedadzą ci ten budynek? – zapytał.
 - Jak zaproponuję dobrą cenę, to tak – uśmiechnęłam się. – Uwielbiałam tu przychodzić, jak byłam mała. Mama zawsze mi powtarzała, że jestem najlepszą modelką na świecie.
- Już sobie nawet wyobrażam, jak pozowałaś – zaśmiał się Michał, a ja uderzyłam go lekko w ramię.
 - Nie nabijaj się – wystawiłam mu język. – Mała byłam.
 - Teraz do wielkich też nie należysz – dogryzał mi dalej.
 - Ty też gigantem nie jesteś – mruknęłam, krzyżując ręce na piersi.
 - Ale wysoko skaczę – wypiął się dumnie.
 - Jaki skromny.
 - Się wie – wyszczerzył się. Ruszyliśmy zatem dalej. Idąc chodnikiem, zauważyłam 3 znajome postacie. Był to Daniel ze swoimi kolegami. Uśmiechnęłam się promiennie do kuzyna. Odwzajemnił gest.
 - No cześć, Danielku – powiedziałam, przytulając się do niego.
 - Witam kuzyneczkę – odparł. Przywitałam się również z Piotrkiem i Sebastianem. Z tym drugim dość niechętnie. On sam był jakiś taki pochmurny. Zapewne niezbyt było mu na rękę spotkanie mnie.
 - Nie chwaliłaś się, że będziesz w Wieluniu – stwierdził mój kuzyn.
 - Jak się ostatnio widzieliśmy, to mówiłam, że wpadnę – odparłam.
 - Ale nie sprecyzowałaś.
Trafna uwaga.
 - Widzę, że Michał poznaje rodzinę – zaśmiał się Ciemny.
 - Kiedyś trzeba – odparł przyjmujący ze śmiechem.
 - Ojciec Blanki już cię przepytał z całego życiorysu?
 - Jeszcze nie.
 - Ooo – zagwizdał. – Coś nowego.
 - Też się dziwię – stwierdziłam.
 - Widać w końcu trafiłaś na kogoś odpowiedniego – puścił mi oczko. – Gdzie się wybieracie?
 - Tak sobie chodzimy – wzruszyłam ramionami. – Robię za przewodniczkę.
 - Zobaczysz Michał, skończy się na tym, że wylądujecie w galerii handlowej i nie wyjdziecie przed północą – Daniel poklepał mojego chłopaka po plecach.
 - Serio? – jęknął Dziku.
 - Ha ha, zabawne – mruknęłam.
 - Z nią nie wygrasz, stary – zaśmiał się mój kuzyn.
 - Jakoś nie boję się z nią rywalizować – uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.
 - Na tych kręglach, to był czysty fart – rzuciłam, krzyżując ręce.
 - Czyżbyś ograł naszą Blankę?
Michał pokiwał twierdząco głową, obejmując mnie ramieniem.
 - A Blanka nie umie przegrywać – zaśmiał się siatkarz, całując mnie w skroń.

 - Ty nie umiesz wygrywać – mruknęłam pod nosem.

________________

PODWÓJNIE ZŁOTY KAMIL STOCH!!
Właśnie z tego powodu rozdział jest teraz :D

10 komentarzy:

  1. Kamil jest fenomenalny <3
    A rozdział świetny jak wszystkie inne :)
    I mam nadzieję, że w poniedziałek w drużynówce będzie medal bo należy się chłopakom <3
    No i może dodasz wtedy rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. aaa Stoch i Bródka bosko <3 czekam na kolejny fajny rozdział :)K.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzisiaj mamy 'złoty dzień" :P Rozdział extra :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział tak samo świetny jak Nasza złota sobota :D
    Fajnie, że Michał poznał najbliższych Blanki i, że się dobrze dogadują :)
    Czekam na kolejny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No to zaczyna się robić poważnie i czekam, aż to Blanka pozna rodziców Michała. Coś czuje, że Sebastian jeszcze tu namiesza :/
    Zapraszam też na rozdział 38 skoro pisałaś, że nie wytrzymasz tygodnia :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Gratulacje dla Stocha
    Dzięki dla Ciebie :)
    świetny rozdział :) / Aga

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam ich kłótnie xd Stoch moim miszczem ;D

    OdpowiedzUsuń
  8. hahahahaa Michaś poznał przyszłego teścia hahah :). Rozdział świetny i wszystkich cieszą te 4 złote medale na koncie Polaków :D Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Masz bardzo cudowny blog,właśnie nadrabiam wszystkie rozdziały :)
    U mnie nowy rozdział
    http://pamietaszmnie.blogspot.com/
    Pozdrawiam Aga

    OdpowiedzUsuń