Niedziela,
godzina 9. Obudził mnie dźwięk budzika. Zwlokłam się leniwie z łóżka. Zimny,
poranny prysznic jakoś mnie trochę rozbudził. Ubrana w szlafrok ruszyłam do
kuchni w celu zrobienia sobie mocnej kawy. Już pierwszy łyk zaczął mnie
pobudzać. Zabrałam się za robienie kanapek. Powstał niewielki stos na talerzu.
Zjadłam dwie, a resztę przykryłam plastikową osłoną, żeby żadne robale się do
tego nie przyczepiły, zanim dziewczyny nie wstaną. Dopiłam resztę kawy i
wróciłam do swojego pokoju. Założyłam czystą bieliznę i ubrania (link).
Dopakowałam walizkę, którą położyłam na podłodze. Następnie poszłam się
poczesać. Włosy związałam w kucyk z małym, dobieranym warkoczem na boku. Usłyszałam
dzwonek do drzwi. Otworzyłam i ujrzałam siatkarza, którego powitałam
pocałunkiem.
- Gotowa? – zapytał z uśmiechem. Kiwnęłam
głową. – Gdzie masz walizkę?
- W pokoju – odpowiedziałam.
Chłopak wziął mój
bagaż i razem zeszliśmy na dół, do samochodu. Czekała nas dwugodzinna podróż do
Wielunia. W czasie drogi śpiewaliśmy na głos piosenki, które nagrane miał
Michał. Nie wyglądał na ani trochę zestresowanego. Gdyby było na odwrót i to ja
miałabym poznać jego rodziców, to tydzień przed bym już panikowała. On jednak
był wyluzowany. Pozytywnie mnie zaskoczył. Przynajmniej nie musiałam go co
chwilę uspokajać, mówiąc, że będzie dobrze.
Około godziny 13
byliśmy już na miejscu. Michał zaparkował na podjeździe. Wysiedliśmy z
samochodu, po czym siatkarz wziął nasze bagaże. Otworzyłam drzwi do domu.
Weszliśmy do środka.
- Już jestem – powiedziałam głośno. Po chwili
w korytarzu znalazł się mój tata. Przytulił mnie mocno, całując w czubek głowy.
- Miło cię widzieć, Blanuś – powiedział.
- Też się stęskniłam – odparłam, gdy się od
siebie oderwaliśmy. – A teraz poznaj mojego chłopaka.
Wskazałam mu
siatkarza, który uśmiechnął się ładnie i wystawił dłoń w kierunku mojego ojca.
- Dzień dobry, panu. Michał Kubiak –
przedstawił się. Tata uścisnął mu rękę.
- Witaj. Karol Kamiński.
- Gdzie Olga? – spytałam zaciekawiona.
- Powinna zaraz wrócić z basenu – oznajmił. W
tym momencie drzwi ponownie się otworzyły i w korytarzu stanęła jedenastolatka.
Uśmiechnęła się szeroko na mój widok. – O wilku mowa.
- Blanka! – ucieszona dziewczynka od razu mnie
przytuliła. Objęłam ją mocno.
- No cześć, młoda – zaśmiałam się.
- Ile razy mam ci mówić, że ja mam imię –
mruknęła niezadowolona. Rozczochrałam ją. – Chodzę na lekcje karate, mogę cię w
każdej chwili powalić jednym chwytem.
- Nie dasz rady, mała – puściłam jej oczko. –
Olga, poznaj mojego chłopaka.
- Cześć, Michał jestem – przywitał się
siatkarz.
- A ja Olga, siostra tej małpy – wyszczerzyła się.
Uderzyłam ją lekko w ramię.
- Wyrażaj się jakoś – rzuciłam do niej.
- Ostatnio, jak byłaś, to się nie chwaliłaś
chłopakiem – stwierdziła, krzyżując ręce na piersi.
- Bo ostatnio, jak byłam, to jeszcze nie
miałam chłopaka – wzruszyłam ramionami.
- Idźcie zanieść rzeczy, a ja dokończę robić
obiad – oznajmił tata.
- Raczej odgrzewać to, co zrobiła ciocia –
wyszczerzyła się Olga.
- Cicho, Olga – powiedział urażony i wrócił do
kuchni. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam na górę. Odłożyliśmy walizki,
gdy znaleźliśmy się w moim pokoju. Kubiak dokładnie rozejrzał się po
pomieszczeniu.
- Oto moje małe królestwo – powiedziałam.
- Ładnie tu – uśmiechnął się. – Przytulnie.
Podszedł do
biurka, na którym stało kilka ramek ze zdjęciami. Podniósł jedną.
- To ty z mamą? – spytał, pokazując mi ją.
Kiwnęłam twierdząco głową.
- Miałam tu 6 lat – uśmiechnęłam się.
- Jesteś bardzo podobna do niej – stwierdził.
- Dziękuję, ze tak mówisz. Zawsze uważałam
mamę za najpiękniejszą kobietę na świecie .
- Oczy i nos masz identyczne. Rysy także
–odparł. Przytuliłam się do niego.
- Tęsknię za nią – szepnęłam cicho. – Wszystko
mi tu o niej przypomina.
- Wiadomo, że to boli. Ale trzeba żyć dalej –
pocałował mnie w czubek głowy.
- Wiem – odparłam. Chwyciłam go za rękę. –
Chodź na obiad.
W miłej
atmosferze zjedliśmy posiłek. Tata o dziwo nie wypytywał Michała o wszystko,
jak to miał w zwyczaju. Był w dobrym nastroju, jak widać. Po obiedzie razem z
Olgą powkładałyśmy naczynia do zmywarki, a panowie poszli do salonu. Byłam
ciekawa, o czym oni mogą tam rozmawiać. Może wtedy tata rozpoczął swoje
przesłuchanie. Tak bez świadków. W końcu wraz z moją młodszą siostrą wróciłyśmy
do reszty. Oboje byli uśmiechnięci. Rozmawiali o siatkówce, czyli o tym, co
oboje z nich interesuje. Wspominałam, że mój tata jest zagorzałym kibicem? Nie?
Mój błąd.
- Nie jesteśmy w formie, dlatego nam nie
poszło – westchnął Michał, gdy siadałam na kanapie obok niego.
- Nie zawsze się wygrywa. Nie przejmuj się –
machnął ręką mój ojciec.
- Najbardziej bolą porażki z Bułgarią i
Francją. Kompletna kompromitacja – pokręcił głową niezadowolony.
- Przestań już to rozpamiętywać. Na
mistrzostwach będzie lepiej – uśmiechnęłam się delikatnie, chwytając go za
rękę. Uścisnął ją mocno, posyłając mi ciepłe spojrzenie.
- To w takim razie zmieńmy temat na
przyjemniejszy – powiedział tata. – Długo jesteście razem?
Oho, zaczęło
się.
- Niecały miesiąc – odpowiedziałam.
- To krótko – stwierdził.
- Mieliśmy niezbyt udany początek – zaśmiał
się mój chłopak.
- W jakim sensie? – zaciekawił się rodziciel.
- Pamiętasz, jak opowiadałam ci o jednym
siatkarzu, który zalazł mi za skórę i go bardzo nie znosiłam? – spytałam go.
Kiwnął twierdząco głową. – To właśnie on.
Olga zaśmiała się
głośno. Tata po chwili zrobił to samo.
- Ej dzieci, dzieci – pokiwał głową z
politowaniem. – Kto się czubi, ten się lubi, jak to mawiają.
- W naszym przypadku się sprawdziło –
wyszczerzył się Kubiak.
- Na ile przyjechaliście? – zaciekawiła się
moja siostra.
- W środę wracamy – odparłam.
- Czemu tak szybko? – zasmuciła się.
- Bo niedługo wracamy do Spały –
odpowiedziałam.
- Ale ja lubię, jak tutaj jesteś – przytuliła
się do mnie ufnie. Objęłam ją mocniej. Moja mała siostrzyczka. Często chce
uchodzić za dorosłą, a byłą wciąż takim kochanym dzieckiem.
- Ja też lubię, ale co poradzić – westchnęłam
i pocałowałam ją w czubek głowy.
Po południu
wybrałam się z Michałem na spacer. Chciałam mu pokazać kilka fajnych miejsc.
Najpierw ruszyliśmy przez park, bo był bardzo blisko mojego domu rodzinnego.
Szliśmy, trzymając się za ręce. Miło rozmawialiśmy.
- Twoja siostra jest strasznie do ciebie
podobna – stwierdził Kubi.
- Też to zauważyłam – uśmiechnęłam się. –
Kochana jest, prawda?
- No tak. Ma taki sam charakterek, jak ty –
zaśmiał się.
- Wszystkie Kamińskie tak mają – wyszczerzyłam
się.
- Słodko wyglądałyście w tym salonie, jak ją
tak przytulałaś.
- Teraz to ciężko mi pomyśleć, że mogłam być
taka głupia i jej na początku tak nienawidzić – pokręciłam głową z
niedowierzaniem. Byłam wtedy naprawdę głupia. Ale tak to jest. Zaczynałam
wchodzić w okres dojrzewania, a tyle rzeczy zwaliło mi się na głowę. Gdy
zrozumiałam swoje błędy, to starałam się być najlepszą siostrą na świecie. Miałam
nadzieję, ze mi wychodzi.
- Nie obwiniaj się. Byłaś dzieckiem – starał
się mnie pocieszyć. Uśmiechnęłam się delikatnie i cmoknęłam go w policzek.
- Chodź nad staw – powiedziałam, ciągnąc go
ścieżką w prawo. Doszliśmy do małego zbiornika wodnego. Wokół niego stało kilka
ławek. Po wodzie pływały dzikie kaczki. Na drugim brzegu stało kilka dzieci,
które rzucały owym ptakom kawałki chleba. Były przy tym strasznie ucieszone.
Dzieci to potrafią się cieszyć wszystkim. Często im tego zazdrościłam.
- A tutaj najczęściej przychodzę z Hektorem –
uśmiechnęłam się.
- Fajnego masz tego psiaka. Nawet mnie polubił
– wypiął dumnie klatę do przodu. Zaśmiałam się.
- On lubi wszystkich. Taki charakter spokojny.
- Ja jednak nadal sądzę, że mnie lubi jakoś
bardziej – mruknął.
- Wmawiaj sobie – wystawiłam mu język.
W końcu
wyszliśmy bardziej na miasto. Doszliśmy na Plac Legionów, który był w centrum
miasta. Uchodził za taki jakby rynek. W środku znajdowała się fontanna, w
której uwielbiałam się chlapać wodą, jako dziecko. Zawsze po wizycie w tym
miejscu wracałam cała mokra. Uroki dzieciństwa.
- A tutaj chcę w przyszłości otworzyć swój
zakład – powiedziałam, wskazując na budynek, w którym obecnie był jakiś sklep z
ubraniami.
- Myślisz, że sprzedadzą ci ten budynek? –
zapytał.
- Jak zaproponuję dobrą cenę, to tak –
uśmiechnęłam się. – Uwielbiałam tu przychodzić, jak byłam mała. Mama zawsze mi
powtarzała, że jestem najlepszą modelką na świecie.
- Już sobie
nawet wyobrażam, jak pozowałaś – zaśmiał się Michał, a ja uderzyłam go lekko w
ramię.
- Nie nabijaj się – wystawiłam mu język. –
Mała byłam.
- Teraz do wielkich też nie należysz –
dogryzał mi dalej.
- Ty też gigantem nie jesteś – mruknęłam,
krzyżując ręce na piersi.
- Ale wysoko skaczę – wypiął się dumnie.
- Jaki skromny.
- Się wie – wyszczerzył się. Ruszyliśmy zatem
dalej. Idąc chodnikiem, zauważyłam 3 znajome postacie. Był to Daniel ze swoimi
kolegami. Uśmiechnęłam się promiennie do kuzyna. Odwzajemnił gest.
- No cześć, Danielku – powiedziałam,
przytulając się do niego.
- Witam kuzyneczkę – odparł. Przywitałam się
również z Piotrkiem i Sebastianem. Z tym drugim dość niechętnie. On sam był
jakiś taki pochmurny. Zapewne niezbyt było mu na rękę spotkanie mnie.
- Nie chwaliłaś się, że będziesz w Wieluniu –
stwierdził mój kuzyn.
- Jak się ostatnio widzieliśmy, to mówiłam, że
wpadnę – odparłam.
- Ale nie sprecyzowałaś.
Trafna uwaga.
- Widzę, że Michał poznaje rodzinę – zaśmiał
się Ciemny.
- Kiedyś trzeba – odparł przyjmujący ze
śmiechem.
- Ojciec Blanki już cię przepytał z całego
życiorysu?
- Jeszcze nie.
- Ooo – zagwizdał. – Coś nowego.
- Też się dziwię – stwierdziłam.
- Widać w końcu trafiłaś na kogoś
odpowiedniego – puścił mi oczko. – Gdzie się wybieracie?
- Tak sobie chodzimy – wzruszyłam ramionami. –
Robię za przewodniczkę.
- Zobaczysz Michał, skończy się na tym, że
wylądujecie w galerii handlowej i nie wyjdziecie przed północą – Daniel
poklepał mojego chłopaka po plecach.
- Serio? – jęknął Dziku.
- Ha ha, zabawne – mruknęłam.
- Z nią nie wygrasz, stary – zaśmiał się mój
kuzyn.
- Jakoś nie boję się z nią rywalizować –
uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.
- Na tych kręglach, to był czysty fart –
rzuciłam, krzyżując ręce.
- Czyżbyś ograł naszą Blankę?
Michał pokiwał
twierdząco głową, obejmując mnie ramieniem.
- A Blanka nie umie przegrywać – zaśmiał się
siatkarz, całując mnie w skroń.
- Ty nie umiesz wygrywać – mruknęłam pod
nosem.
________________
PODWÓJNIE ZŁOTY KAMIL STOCH!!
Właśnie z tego powodu rozdział jest teraz :D
PODWÓJNIE ZŁOTY KAMIL STOCH!!
Właśnie z tego powodu rozdział jest teraz :D
Kamil jest fenomenalny <3
OdpowiedzUsuńA rozdział świetny jak wszystkie inne :)
I mam nadzieję, że w poniedziałek w drużynówce będzie medal bo należy się chłopakom <3
No i może dodasz wtedy rozdział :D
aaa Stoch i Bródka bosko <3 czekam na kolejny fajny rozdział :)K.
OdpowiedzUsuńDzisiaj mamy 'złoty dzień" :P Rozdział extra :D
OdpowiedzUsuńRozdział tak samo świetny jak Nasza złota sobota :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że Michał poznał najbliższych Blanki i, że się dobrze dogadują :)
Czekam na kolejny i pozdrawiam :*
świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo to zaczyna się robić poważnie i czekam, aż to Blanka pozna rodziców Michała. Coś czuje, że Sebastian jeszcze tu namiesza :/
OdpowiedzUsuńZapraszam też na rozdział 38 skoro pisałaś, że nie wytrzymasz tygodnia :*
Gratulacje dla Stocha
OdpowiedzUsuńDzięki dla Ciebie :)
świetny rozdział :) / Aga
Uwielbiam ich kłótnie xd Stoch moim miszczem ;D
OdpowiedzUsuńhahahahaa Michaś poznał przyszłego teścia hahah :). Rozdział świetny i wszystkich cieszą te 4 złote medale na koncie Polaków :D Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńMasz bardzo cudowny blog,właśnie nadrabiam wszystkie rozdziały :)
OdpowiedzUsuńU mnie nowy rozdział
http://pamietaszmnie.blogspot.com/
Pozdrawiam Aga