10.02.2014

Rozdział 48

Wieczorem postanowiliśmy wybrać się do jakiegoś klubu żeby się rozerwać. Pierwsza zajęłam łazienkę. Umyłam się i przebrałam (link). Włosy dokładnie rozczesałam. Nie chciało mi się ich prostować, więc zostały takie fale. Rzęsy pomalowałam tuszem do rzęs, a usta przejechałam błyszczykiem. Nie lubiłam się zbytnio malować. Tyle wystarczało. Wyszłam z pomieszczenia. Michał zagwizdał i uśmiechnął się łobuzersko.
 - Wiesz, że jesteś śliczna? – spytał, kładąc mi ręce na biodrach i przyciągając bliżej siebie.
 - A jestem? – zapytałam ze śmiechem, unosząc głowę do góry, by spojrzeć przyjmującemu w oczy. Zaczęłam bawić się kawałkiem jego koszulki.
 - Nawet za bardzo – powiedział i mnie pocałował. Potem puścił mi oczko i zniknął za drzwiami łazienki, z której niedawno wyszłam.

Weszliśmy w szóstkę do jednego z największych klubów w Barcelonie. Chłopcy przygotowali się doskonale do wyjazdu i zaznaczyli najciekawsze miejscówki. Zajęliśmy jakąś wolną lożę. Chłopcy poszli zamówić nam po drinku. Wrócili po chwili z trunkami. Po wypiciu ruszyliśmy wszyscy na parkiet. Tańczyłam najwięcej z Michałem. Trochę też ze Zbyszkiem. Z nim to tylko wtedy, gdy Asia szła do toalety. No pewnie, teraz ja odchodzę na drugi plan! Nie no, śmieję się. Uwielbiam te gołąbeczki kochane. Sylwia z Dagą natomiast tańczyły z jakimiś obcymi mężczyznami. Przynajmniej dobrze się bawiły. W końcu jednak poczułam się zmęczona. Kubiak za to dalej chciał wirować na parkiecie.
 - Weź Dagmarę do tańca, bo siedzi sama – powiedziałam. – Ja sobie usiądę i napiję czegoś.
 - No niech będzie – zgodził się. – Ale potem idziesz tańczyć.
 - Okej, okej – musnęłam jego policzek i ruszyłam w stronę baru. Usiadłam przy ladzie i po angielsku zamówiłam kolejnego już drinka. Lekko szumiało mi w głowie, bo trochę tego dnia wypiłam, Ale trzymałam się dobrze, nic mi się nie działo. Otrzymałam po chwili to, o co poprosiłam. Zaczęłam przyglądać się tłumowi. Zauważyłam Dzika, jak wywijał na parkiecie z moją przyjaciółką. Uśmiechnęłam się pod nosem obserwując swojego chłopaka. W pewnym momencie usłyszałam czyjś męski głos obok.
 - Co taka piękna dama robi tutaj sama? – zapytał po angielsku, lecz z wyczuwalnym hiszpańskim akcentem. Ledwo zrozumiałam, co mówił.
 - Jak widać siedzi – wzruszyłam ramionami, kończąc pić swojego drinka.
 - Ostra – zaśmiał się. – Lubię takie.
Przejechał mi dłonią po udzie. Odtrąciłam jego rękę.
 - Masz piękne nogi – przyznał z uśmiechem.
 - Dzięki – mruknęłam, nawet na niego nie patrząc. Chciałam zejść z siedzenia, ale mnie powstrzymał.
 - Czemu nie chcesz ze mną chwilę porozmawiać? – spytał smutno.
 - A znamy się? – prychnęłam. Myślał, że się dam złapać na te jego łatwe teksty.
 - Jestem Juan – uśmiechnął się i chwycił moją dłoń, którą następnie ucałował. Nagle chciał się zrobić na dżentelmena? Pff. – A jak ty się nazywasz?
 - Blanka – odparłam.
 - Imię rodem z Hiszpanii – uśmiechnął się uwodzicielsko.
 - Ale akurat jestem Polką – odparłam, ignorując to.
 - Domyśliłem się. To w Polsce są najpiękniejsze dziewczyny na świecie – czarował dalej. – Zatańczysz ze mną?
 - Nie sądzę żeby mój chłopak był zadowolony – rzuciłam. Myślałam, że jak usłyszy, że jestem zajęta, to odpuści.
 - Przecież to tylko taniec. Czy to jakaś zbrodnia?
 - Jest o mnie strasznie zazdrosny.
 - Jeden taniec. Czy proszę o wiele?
Westchnęłam zrezygnowana.
 - Ale tylko jeden – odparłam i zeszłam z krzesła. Uśmiechnął się triumfalnie i ujął moją dłoń, prowadząc na parkiet. Zaczęliśmy tańczyć do jakiejś nieznanej mi, hiszpańskiej piosenki. Nie była ona ani szybka, ani znowu wolna. Taka gdzieś pomiędzy te dwa rytmy. Juan był zdecydowanie zbyt blisko. Co chwilę jego ręka wędrowała w okolicę mojego pośladka. Od razu ją wtedy strącałam. W końcu jednak ten kawałek się skończył i wyswobodziłam się z jego ramion.
 - Szczęśliwy? – burknęłam.
 - Byłbym szczęśliwszy, gdybyś się uśmiechnęła – odpowiedział. Uśmiechnęłam się sztucznie. – Mogę liczyć na małego buziaka w policzek?
 - Chyba śnisz – warknęłam natychmiast.
 - Ale co ci szkodzi? – jęknął.
 - Żegnaj – rzuciłam i obróciłam się napięcie. Gdy zrobiłam pierwszy krok, to pociągnął mnie do siebie i pocałował w policzek. Odepchnęłam go i szybko ruszyłam przed siebie. Odwróciłam się na chwilę za siebie i widziałam, jak stoi dalej w tym samym miejscu i szczerzy się, jakby wygrał milion w totka. W tym momencie nie zauważyłam kogoś przed sobą i wpadłam na niego.
 - Podobno byłaś zmęczona – mruknął Michał. Jak się okazało, to na niego wpadłam. Chwała Bogu. Dobrze, że to nie jakiś kolejny napalony Hiszpan. Odetchnęłam z ulgą.
 - Bo byłam. A tamten koleś się nie chciał odczepić – odparłam, siadając w naszej loży. Przyjmujący usiadł naprzeciwko.
 - Jakoś nie wyglądałaś na specjalnie niezadowoloną.
 - Michał, o co ci chodzi? – warknęłam. Nie dość, że byłam wkurzona tą sytuacją z tym całym Juanem, to jeszcze ten miał jakieś humory. Paranoja.
 - Mi? O nic – wzruszył ramionami.
 - Rany, przecież widzę – wywróciłam oczami. – Zazdrosny jesteś o Juana?
 - O, widzę, że się dobrze poznaliście – rzucił z przekąsem. Kurde, mogłam ugryźć się w język.
 - Sam mi się przedstawił – wyjaśniłam. – Powiedział, że da mi spokój, jak z nim zatańczę. To jakaś zbrodnia?
 - A czy ja coś mówię? – spytał oschle. Zacisnęłam dłonie w pięści.
 - Słuchaj, nie mam nastroju na twoje humorki – zaczęłam. – Mów, o co ci chodzi dokładnie.
 - Idź do tego twojego Juana. On na pewno nie ma takich humorków, jak ja – burknął. Wstałam gwałtownie z kanapy.
 - A żebyś wiedział – powiedziałam. – Pójdę i będę się zajebiście bawić!
 - Miłej zabawy życzę – rzucił na odchodne. Odwróciłam się i ruszyłam w stronę baru. Poprosiłam o kieliszek czystej. Strasznie wkurzona byłam. Najpierw ten Hiszpan, a potem jakaś chora zazdrość Kubiaka. No szlag mnie jasny trafiał. Zapłaciłam i wypiłam kolejkę. Poprosiłam od razu o drugą. Mimo, że piekło mnie w gardle, to nie chciałam popijać. Jakoś lepiej się czułam. Po chwili znowu Juan dosiadł się do mnie.
 - Sprzeczka z chłopakiem? – bardziej stwierdził, niż spytał. Zignorowałam go i wypiłam drugą kolejkę.
 - Nie powinnaś się smucić przez takiego durnia. Taka dziewczyna, jak ty zasługuje na to, co najlepsze – kontynuował. Parsknęłam śmiechem.
 - Nie znasz mnie. Skąd możesz wiedzieć, jaka jestem? – odwróciłam się w jego stronę.
 - Wyczuwam w ludziach pozytywną energię. A w tobie jest jej pełno – zaśmiałam się, słysząc jego słowa.
 - Ile lasek udało ci się poderwać na takie teksty?
 - Liczyć z tobą, czy bez ciebie? – uśmiechnął się.
 - Nie poderwałeś mnie – odparłam natychmiast.
 - Jesteś taka pewna? – położył dłoń na moim kolanie. Próbowałam wyczytać, z jego twarzy, czego on dokładnie chce. Jego ręka przesuwała się coraz wyżej, po moim udzie. Odepchnęłam ją, ale ponownie ją tam ułożył.
 - Co ty wyprawiasz? – spytałam, znowu zwalając dłoń. Po raz kolejny ją tam położył.
 - Dotykam cię – stwierdził swobodnie. – Mieszkam niedaleko. Może pójdziemy tam teraz? Chcę sprawdzić, co te piękne nóżki potrafią.
Zaśmiałam mu się w twarz.
 - Daruj sobie. Mimo, ze mój chłopak to kretyn, to go kocham i nie zdradzę – odpowiedziałam. Wzięłam do ręki szklankę z wodą, którą barman tam niedawno położył. Wylałam jej zawartość na koszulę mężczyzny i uśmiechnęłam się szeroko. – Ciao.
Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę wyjścia. Nie miałam ochoty na dalszą część imprezy. Szłam powoli w kierunku hotelu i podziwiałam ulice, które nocą były przepięknie oświetlone. Moje obcasy stukały, gdy stawiałam kroki na chodniku. W pewnym momencie usłyszałam, że ktoś za mną idzie. Miałam nadzieję, że to nie Juan, ale niestety się przeliczyłam. Westchnęłam zrezygnowana, gdy stanął przede mną.
 - Czy ty się nie możesz człowieku odczepić? – warknęłam. Brunet położył dłoń na moim karku, przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Odepchnęłam go natychmiast i spoliczkowałam. Kipiała we mnie złość. Co on sobie wyobrażał?
 - Najpierw woda, teraz to – zaczął z drwiącym uśmieszkiem. – Wkurzyłaś mnie, mała.
 - Mała, to jest twoja pała – rzuciłam.
 - Zaraz się przekonasz, że nie – pchnął mnie mocno na ścianę. Aż się zatoczyłam. Przytrzymał moje ręce, ale zaczęłam się wyrywać. Ponownie przyssał się do moich ust. Oplułam go. Puścił wtedy moją jedną rękę i uderzył mnie w twarz. Zapiekło. I to bardzo. Syknęłam z bólu.
 - Przeginasz, maleńka – powiedział zaciskając rękę na moim tyłku. Powoli zaczynałam wpadać w panikę. Podwinął moją sukienkę, która i tak była krótka i włożył mi rękę do majtek. To było obleśne. Ten typ był obleśny. Nie chciałam pokazywać słabości. Wyrywałam się, ale ponownie mnie uderzył. Wepchnął mnie do zaułka, między dwoma budynkami. Upadając, złamał mi się obcas w bucie. Coraz bardziej się go bałam. Miał takie pożądanie w oczach. Zaczął mnie obmacywać, a ja płakać. Czułam się bezsilna. W pewnej chwili, gdy próbował zedrzeć ze mnie sukienkę, to poczułam przypływ adrenaliny i kopnęłam go z całej siły w krocze. Zawył z bólu i mnie puścił. Natychmiast zabrałam się do ucieczki. Źle mi się biegło w tym jednym bucie, więc ściągnęłam go i ruszyłam szybciej. W końcu dobiegłam do hotelu. Byłam całą roztrzęsiona. Poprosiłam o swój klucz w recepcji.  Kobieta wydała mi go i spytała, czy coś się stało i czy może mi jakoś pomóc. Pokręciłam przecząco głową i ruszyłam na odpowiednie piętro. Od razu zamknęłam się w łazience. Wyglądałam, jak siedem nieszczęść. Ściągnęłam z siebie sukienkę i bieliznę. Wrzuciłam je do reklamówki razem z butami. Chciałam to następnie gdzieś chować. Wrzuciłam zatem do walizki i zasunęłam. Następnie wzięłam prysznic, by zmyć z siebie ten bród i ohydny dotyk Hiszpana. Jęknęłam dotykając ramienia. Zaczął mi się tam robić siniak. Zresztą tak samo, jak na udzie. Wymyłam się dokładnie, a następnie przebrałam w piżamę. Wskoczyłam do łóżka i opatuliłam się szczelnie kołdrą. Próbowałam szybko zasnąć, ale bombardowały mnie myśli z ostatnich wydarzeń. Mimowolnie łzy zaczęły płynąć po mojej twarzy. Cały czas czułam się taka brudna. To był jakiś koszmar. Takie rzeczy, to ja tylko na filmach widziałam. Aż strach myśleć, co by się stało gdybym nie uciekła. Zapewne brutalnie by mnie zgwałcił, a potem zostawił w tym zaułku, jak jakiegoś śmiecia. Zmęczona płaczem niedługo potem usnęłam.

____________________

oto moje zapowiadane niedawno ''ciii'' . Podoba się taki rozwój akcji? Szczerze, to pisałam to na spontanie. Miało być co innego, a wyszło to :P
Skoro wszyscy piszą, to ja też: KAMIL JESTEŚ MISZCZEM!!!!! W końcu mamy złoto!
rozdział dedykuję dziewczynie, która swoim komentarzem sprawiła, że wielki banan pojawił mi się na twarzy. niestety się nie podpisała, wiec nie wiem jak zadedykować ;C Porównała mnie do Sparksa, co było dla mnie naprawdę bardzo miłe, bo uwielbiam tego pisarza i jest on naprawdę świetny. Mi dużo do niego brakuje, ale cieszę się, że ktoś tak w ogóle pomyślał ;)

19 komentarzy:

  1. Jestem ciekawa co na to Michał i jak się zachowa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdrosny Misiek heheszky :D :D jak zwykle najlepszy!!

    OdpowiedzUsuń
  3. wreszcie coś się zaczęło dziać lubię to !!! czekam na następny ;))

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że w następnym rozdziale nie okaże się, że Michał zdradził Blankę. Rozdział jak zawsze świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. No tego to ja sie kompletnie nie spodziewałam. Szczerze to typowy tekst Hiszpanów gdy poznają jakaś Polkę przy barze. Współczuje Blance, a Michał zachował sie jak jakiś debil. Mam nadzieje, że nie okaże sie skończonym dupkiem, ale to Wkoncu facet....
    Zapraszam tez do siebie na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Agnieszka jestem, miło, że się ucieszyłaś :)
    świetny rozdział, ale oby szybko było lepiej
    bo jednak nie lubię jak się kłócą tak na serio :)
    PS. opowiadanie dłużej trzyma w niepewności niż książka, którą przeczyta się jednym haustem i pozostaje niedosyt, że się skończyła :)
    buziaki / Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ależ to wymyśliłaś:o
    Styl pisania a'la Sophie McKenzie:)
    Bardzo ciekawie:)
    Do następnego:)/ Skowronek

    OdpowiedzUsuń
  8. O matuchno O.O Oby się teraz poodzili ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. oo tego się nie spodziewałam :D czekam na kolejny :) K.

    OdpowiedzUsuń
  10. stwierdzam suprajs bo nowy rozdział :)
    tylko dlaczegooo się skłócili? szkooooda :(
    ale muszą się pogodzić, będzie happy end prawda?
    to nie może tak zostać, ale szczęście w nieszczęściu, że nic się Blance nie stało bo zwiała
    to do następnego :) / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę że z nowego rozdziału...mam nadzieje że teraz będzie już tylko lepiej a oni nie będą się już tak kłócić....szkoda mi Blanki pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. noszz kurde, co za idiota z tego Hiszpana?! dobrze, że do niczego więcej nie doszło...ciekawe jak się zachowa Michał. Czekam z niecierpliwością na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeny niech się Michał dowie o tym! I nawet bym powiedziała, że to przez niego się stało. Jak dobrze, że udało Blance się uciec.. Kurde, no niech Misiek coś z tym zrobi!
    Szybko dodaj nam nowy, bo ciekawość zżera :D


    PS u mnie pojawił się nowy http://zakochana-para.blogspot.com zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. no nie źle :) A było tak dobrze. dobrze., że on nic jej nie zrobił :)

    OdpowiedzUsuń
  15. rany.. juz nie moge doczekac sie nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. czytałam to z zapartym tchem! dobrze, że się nic nie stało
    chociaż stało się - są pokłóceni!
    niedobrze, niedobrze...
    mam nadzieję, że się to dobrze skończy :) / T.K

    OdpowiedzUsuń
  17. Jako, że cie lubię i myśle, że cieszysz sie tak jak i ja zapraszam na rozdział i HURA HURA HURA JASTRZEBSKI WYGRAŁ MECZ :*

    OdpowiedzUsuń