8.02.2014

Rozdział 47

Tej nocy zasnęliśmy dopiero nad ranem. Gdy się obudziłam zegar, wiszący na ścianie naprzeciwko wskazywał godzinę 11. Zauważyłam, że Michał nie śpi. Podpierał głowę na jednej ręce i mi się przyglądał. Nachylił się nade mną i pocałował na ‘dzień dobry’. Zamruczałam cicho.
 - I jak było? – zapytał z łobuzerskim uśmiechem.
 - Fantastycznie – przyznałam z uśmiechem. Odwzajemnił gest. – Pójdę wziąć prysznic. Wstałam, otulając się kołdrą. W nocy jakoś niespecjalnie miałam czas żeby się ubrać.
 - Jak weźmiemy prysznic razem, to oszczędzimy wodę. Ekologia to ważna sprawa – poruszył zabawnie brwiami. Parsknęłam śmiechem.
 - Od kiedy z ciebie taki ekolog? – zapytałam.
 - Od teraz – skradł mi całusa i prowadząc za rękę, skierował się ze mną do łazienki, gdzie wzięliśmy wspólny prysznic.

Owinięta samym białym ręcznikiem ruszyłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kilka jajek, pomidora i masło. Zrobiłam z tego wszystkiego jajecznicę, dodając jeszcze szczypiorek. Gdy rozkładałam na talerze to do pokoju wszedł Michał, już kompletnie ubrany.
 - Mm, śniadanko – oblizał się.
 - Smacznego – uśmiechnęłam się. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Po śniadaniu odłożyłam brudne talerze do zmywarki. Michał uniósł mnie za biodra i usadowił na stole. Uśmiechnął się cwaniacko.
 - Nie za dużo tego, kolego? – spytałam, zalotnie przygryzając wargę. Musnął moje wargi swoimi. Objęłam go za szyję, przybliżając do siebie. Już chciał ściągnąć ze mnie ręcznik, gdy usłyszeliśmy czyjś głos z korytarza.
 - Ale, że na stole? – jęknął atakujący. Oderwaliśmy się od siebie i spojrzeliśmy w jego kierunku. – Ja tu jem, ludzie!
 - Przecież jesteśmy grzeczni, Zbysiu – wyszczerzyłam się.
 - Jak tak jesteście grzeczni, to dobrze, że przyszedłem teraz, zanim byliście niegrzeczni – skrzywił się, a następnie zaśmiał. Zeszłam ze stołu, poprawiając ręcznik, aby się nie ześlizgnął.
 - Pójdę się ubrać – oznajmiłam, kierując się do wyjścia.
 - Jak dla mnie możesz tak zostać – Bartman puścił mi oczko. Kubiak zgromił go za to spojrzeniem.
 - No przecież żartowałem, stary – zaśmiał się.
Ruszyłam do sypialni Michała. Wyciągnęłam ze swojej torby świeże ubrania i bieliznę, które następnie założyłam w łazience (link). Włosy związałam w kłosa. Wróciłam do chłopaków, którzy siedzieli przy stole w kuchni. Usiadłam Miśkowi na kolanach, obejmując go za szyję.
 - Jak się na was miło patrzy – westchnął Zbyszek. – Lepsze to, niż jak skakaliście sobie do gardeł.
 - Też mi bardziej odpowiada taki obrót spraw – uśmiechnęłam się promiennie i skradłam Michałowi całusa.
 - Ja od początku wiedziałem, że wy będziecie razem – stwierdził pewny siebie. Parsknęliśmy z przyjmującym śmiechem.
 - Jasne, jasne – rzuciłam ironicznie.
 - Najbardziej ze wszystkich się bałeś zostawić nas samych w jednym pomieszczeniu, bo mogliśmy się pozabijać – dodał Kubi.
 - Oj tam, oj tam – wywrócił oczami. – Nie mogłem wam zdradzić moich podejrzeń, bo byście mnie zabili.
 - I zapewne teraz uważasz się za ojca chrzestnego naszego związku? – spytałam podejrzliwie.
 - No jasna sprawa! – wypiął dumnie klatę.
 - Zbysiu, ty nawet nie wiedziałeś, że między nami coś się dzieje, zanim ci nie powiedzieliśmy, że jesteśmy razem – dogryzłam mu.
 - Bo mnie oszukiwaliście – posmutniał.
 - Po co mieliśmy ci mówić? – wzruszyłam ramionami. – Najpierw musiałam się sama z tym oswoić.
 - Ale w końcu mi zaufałaś – stwierdził Michał, całując mnie delikatnie.
 - Proszę was, ja wiem, że wy się kochacie i w ogóle, ale jak nie ma Aśki obok, to powstrzymajcie te czułości – skrzywił się Zbyszek. Zaśmialiśmy się.
 - Teraz widzisz, co ja znosiłem przez ostatnie 2 lata – zaśmiał się przyjmujący, ponownie wpijając się w moje wargi.
 - Idę się wyżalić Aśce przez telefon – pociągnął nosem i wyszedł z pomieszczenia.

Zostałam odwieziona pod sam blok. Pożegnałam się całusem z chłopakiem i wróciłam do swojego mieszkania. Zastałam tam tylko Sylwię, która się pakowała. Przywitałam się z nią.
 - A gdzie Daga? – zapytałam ciekawa.
 - Jeszcze nie wróciła od Huberta – poruszyła znacząco brwiami. Uśmiechnęłam się promiennie.
 - A to heca – pokręciłam głową z niedowierzaniem. – Zabalowali dłużej, niż ja.
 - Właśnie, jak tam u Michała było? – spytała, kładąc kolejne ubrania do walizki.
 - Bardzo miło – odparłam z uśmiechem.
 - Ale zabezpieczyliście się, tak? Bo wiesz, jak ciocią na razie nie chcę być – zaśmiała się, a ja rzuciłam w nią bluzką, która leżała na fotelu obok.
 - Spadaj – wystawiłam jej język.
 - I jak było? – pytała dalej ze śmiechem.
 - Przecież ci nie będę opowiadać, jaki jest w łóżku .
 - Dlaczego? – jęknęła.
 - Bo to moja sprawa.
 - Wredna menda z ciebie – mruknęła pod nosem.
 - Powiem ci tylko, że było zajebiście – powiedziałam rozmarzonym tonem i wyszłam z pokoju. Za sobą usłyszałam tylko chichot przyjaciółki. Pokręciłam głową z politowaniem i weszłam do swojego królestwa. Zaczęłam wyciągać ubrania z szafy i wkładać je do walizki. Dobrze, że była ona dość duża, to udało mi się pomieścić te wszystkie rzeczy. W pewnym momencie usłyszałam, jak ktoś wchodzi do domu. Od razu wiedziałam, że to Dagmara. Wyleciałam, jak torpeda z pokoju, co uczyniła także Sylwia. Od razu zaczęłyśmy blondynkę bombardować masą pytań.
 - Ej, ej, powoli – zaśmiała się.
 - No mów, Daga! – ponaglałam ją. Przypominałyśmy parę sępów, czekających na jakąś padlinę.
 - Jesteśmy razem – uśmiechnęła się szeroko. Pisnęłyśmy i od razu mocno ją przytuliłyśmy.
 - Rany, nawet nie wiesz, jak się cieszymy – powiedziała Sysia.
 - Myślałam, że całe życie będziecie tak się bawić w kotka i myszkę – zaśmiałam się.
 - Jestem strasznie szczęśliwa – westchnęła Zając.
 - Ej, bo teraz tylko ja zostałam singielką – posmutniała Woźniak. Objęłam ją ramieniem.
 - Spokojnie, niedługo się zejdziecie z Pawłem – puściłam jej oczko.
 - Mam nadzieję – odparła z niepewnym uśmiechem.

W czwartek rano wpakowałyśmy się wszystkie 3 wraz z naszymi bagażami w taksówkę i ruszyłyśmy na lotnisko. Na miejsce niemal równo z nami przyjechali siatkarze z Asią. Przywitaliśmy się i ruszyliśmy na odprawę. Lot minął dobrze. Były niewielkie turbulencje, ale to normalka. W Barcelonie byliśmy około południa. Rany, jak tam gorąco było! Taksówką dojechaliśmy do naszego hotelu, z którego, jak twierdzili chłopcy było parę kroków do plaży. Liczyłam na to, bo nie chciałam przechodzić pół miasta, żeby się poopalać. Mieliśmy na szczęście już wcześniejszą rezerwację, więc tylko odebraliśmy klucze do pokoju i ruszyliśmy na górę. Protestowałam, gdy wszyscy chcieli skorzystać z windy. W końcu jednak siłą mnie do niej wepchnęli. Przymknęłam oczy i liczyłam powoli w myślach. Doszłam do 6, a już byliśmy na odpowiednim piętrze. Ja z Michałem mieliśmy jeden pokój z dwuosobowym łóżkiem. Zbyszek z Asią to samo. Jedynie Sylwia i Daga dostały jeden pokój z dwoma oddzielnymi. Strasznie cieszyłam się na ten wyjazd. Wreszcie mogłam odpocząć. Michał otworzył drzwi kartą magnetyczną, która była kluczem. Wpuścił mnie pierwszą. Nie mogłam wyjść z podziwu. Pomieszczenie było świetnie urządzone. Pod ścianą stało ogromne łoże z baldachimem, naprzeciwko była półka z telewizorem, duża rozsuwana szafa oraz mała komoda. Obok drzwi znajdowała się łazienka. W środku znajdował się prysznic, duża wanna, toaleta oraz umywalka z lustrem. Wszystko urządzone w nowoczesnym stylu. W pokoju nie było okna, lecz duże rozsuwane, przeszklone drzwi na balkon. Nie mogłam się powstrzymać i od razu na niego wyszłam. Aż się nogi pode mną ugięły. Od razu uderzyło mnie wspaniałe morskie powietrze znad Morza Śródziemnego. W dodatku ten widok. Jak w bajce po prostu. Michał podszedł do mnie od tyłu i objął w pasie. Pocałował mnie w skroń.
 - Podoba się? – zapytał cicho.
 - Jeszcze się pytasz? – uśmiechnęłam się szeroko. – Ja tu zostaję!
 - Nie zapędzaj się tak, kotek. Co ja bez ciebie w Polsce zrobię? – zaśmiał się.
 - Masz rację. Musze wrócić i pilnować żebyś sobie innej nie znalazł.
 - Jaka inna ze mną wytrzyma? – wyszczerzył się.
 - W sumie racja – wzruszyłam ramionami.
 - Powinnaś raczej powiedzieć, że wcale nie, jestem zajebisty i w ogóle – mruknął. Odwróciłam się przodem do niego i pocałowałam go prosto w usta. Uśmiechnął się od razu.
 - Chodź się rozpakować – pociągnęłam go za rękę.
 - Muszę? – jęknął.
 - Musisz – wystawiłam mu język.

Gdy się rozpakowaliśmy, to poszliśmy do pokoju obok żeby wyciągnąć resztę na plażę. Wszyscy zgodzili się od razu, więc każdy się przebrał w coś lżejszego (ja-link) i ruszyliśmy naszą grupą w odpowiednim kierunku. Plaża była pełna ludzi. Nic dziwnego. Środek lata, piękna pogoda. Kto by się kisił w czterech ścianach? Jako, iż pełno było tu Hiszpanów, to nikt nie rozpoznał siatkarzy. Mieli przynajmniej taki normalny urlop. Nawet od fanów. Dlatego zwykle decydowali się na wakacje poza krajem. Tam nie byli tak rozpoznawalni. Znalazł się jeden przypadek na 100, który ich kojarzył, ale reszta nic. Zajęliśmy wolne miejsce i rozłożyliśmy nasze plażowe ręczniki. Od razu pozbyłam się sukienki i zaczęłam nasmarowywać swoje ciało olejkiem do opalania. Przy takim słońcu, to łatwo o czerwony kolor, a potem cierpienia przez kilka dni. Ostatni raz tak się spaliłam, jak byłam mała. Od tamtej pory nigdy nie zapominam o ochronie przed szkodliwymi promieniami UV. Po co mam sobie wakacje rujnować od razu?
 - Nasmarować ci plecy? – wyszczerzył się Kubiak, siadając obok.
 - Smaruj – powiedziałam, podając mu butelkę. Położyłam się na brzuchu. Michał wziął trochę olejku i zaczął delikatnie wmasowywać mi go w skórę. Uwielbiałam jego dotyk. Niestety po chwili już go nie czułam. Podniosłam się do pozycji siedzącej.
 - Jak tu pięęękniee – zachwycała się Dagmara.
 - Zgadzam się z tobą – potwierdziła Asia, uśmiechając się.
 - I pomyślcie, że spędzimy tu cały tydzień – powiedział Zbyszek, zakładając okulary przeciwsłoneczne.
 - Poszłabym popływać – przyznała Sylwia.
 - W sumie, ja też – dodałam. – Idzie ktoś jeszcze?
 - Ja idę – wyszczerzył się Michał i wstał ochoczo.
 - To ja też – wzruszyła ramionami Zając.
 - A my tu sobie posiedzimy – uśmiechnął się Bartman i objął swoją dziewczynę ramieniem.
 - Tylko dzieci nie naróbcie – zaśmiał się Dziku.
 - Bardzo śmieszne, Michałku – uśmiechnął się ironicznie.
Ruszyliśmy w stronę wody. Chciałam najpierw sprawdzić temperaturę, żeby potem nie doznać jakiegoś szoku. Kucnęłam i włożyłam rękę do wody. Nie była zimna, tylko taka w sam raz. W tym momencie ktoś mnie ochlapał. Wstałam gwałtowanie.
 - Właź, a nie – zaśmiał się Kubiak. Prychnęłam i skrzyżowałam ręce na piersi.
 - Spadaj – warknęłam. – Z tobą nie idę.
 - O rany, jak ty się wkurzasz o wszystko – wywrócił oczami.
 - Tak, wkurzam się.
 - Mam cię wrzucić do tej wody? – zapytał, podchodząc bliżej. Cofnęłam się o krok.
 - Ani mi się waż – rzuciłam, ale było za późno. Przerzucił mnie sobie przez ramię.
 - Czy ja wyglądam, jak worek ziemniaków? – spytałam retorycznie.
 - Nawet jeśli, to bardzo ładny worek ziemniaków – czułam, że się wyszczerzył.
 - Spróbuj tylko mnie wrzucić, a pożałujesz – wysyczałam przez zęby.  – Odłóż mnie po prostu.
 - I tak wiesz, że zrobię po swojemu – parsknął śmiechem i wrzucił mnie do morza. Nie było głęboko, bo pod stopami czułam cały czas ląd. Michał zaczął płynąć dalej. Miałam już swój mały plan zemsty, więc ruszyłam za nim. Gdy miałam pewność, że dryfuje, a stopami nie dotyka podłoża to podpłynęłam do niego. Położyłam mu ręce na ramionach i przygryzłam zalotnie wargę. Uśmiechnął się łobuzersko. Myślał, że go pocałuję, ale się grubo pomylił. Zaczęłam go podtapiać. Niestety wyślizgnął mi się i przytrzymał ręce w nadgarstkach.
 - Taka cwaniara z ciebie? – zaśmiał się. Kiwnęłam twierdząco głową.
 - Ze mną się nie zadziera – wyszczerzyłam się.
 - Zdążyłem zauważyć – puścił mnie i otarł sobie mokrą twarz. Objęłam go za szyję.
 - Więc radzę żyć ze mną w zgodzie.

 - Ciężko będzie – uśmiechnął się i wpił w moje usta.

_________________

Proszę, oto początek wakacji w Hiszpanii :) Podpowiem wam, że będzie się działo. Ale na razie ciii :*
JW w pięknym stylu wygrał ostatnio mecz! rany, ale sie cieszyłam :) Teraz zadanie będzie trudniejsze, bo Sovia na swoim terenie gra bdb. Ale dla chcącego nic trudnego ;)
Czy tylko mnie rozwalił komentarz Kamila Składowskiego o notesie Antigi, w którym była szóstka reprezentacji: Kubiak, Kubiak, Kubiak...... ?? <3 Haha!
Rozdział dla Incredible, która ostatnio ma tyle weny, że dzięki temu sie nie nudzę <3 Pisz dalej, kochana!

22 komentarze:

  1. aż się boję co tam się bd działo... świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ohoho, zaczyna się ciekawe, chce już więcej Hiszpanii!:D

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaaaaaaaaaas dziekuje :******* . Jak zobaczylam ten wpis o notesie Antigi to padlam :). a rozdzial *.* swietny. cos czuje ze nie tylko ja lubie Hiszpanie i czekam na wiecej bo zapowiada sie interesujaco :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzy fajny rozdział i długi naresZcie ♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Omomo kobito mega!!! Hiszpania morze jak też tak chce :/ CZekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  6. super rozdział, super wygrana JW, wszystko SUPER :)
    jesteś genialna!

    OdpowiedzUsuń
  7. Skoro tak mnie chwaliłaś to nie będę wredna i dzisiaj tez coś dodam xd

    OdpowiedzUsuń
  8. aaa bosko :d czekam na kolejny super rozdział :D K.

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział!
    Dopiero niedawno natrafiłam na Twoje opowiadanie i w ciągu ostatnich dwóch dni nadrobiłam je całe :D Jest bardzo ciekawe. Wręcz nie mogłam oderwać się od czytania ;) Bardzo wciągnęła mnie ta historia i uważam, że genialnie piszesz. to jeden z najlepszych blogów o siatkarzach jaki czytałam. Teraz będę starała się regularnie komentować (o ile pozwoli mi na to czas).
    Pozdrawiam :) Buziaki:***

    OdpowiedzUsuń
  10. super rozdział :) ahhh wakacje, chciałabym już *.*
    jestem ciekawa tego Twojego "ciii"
    Pozdrawiam :*
    i za jakąś chwilkę zapraszam na prolog
    chce-byc-przy-tobie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. oooooooo superowwy ten rozdział :) pikantnie :P
    zaczęłam tęsknić do wakacji :(
    pozdrowienia / T.K

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Już się nie mogę doczekać następnego,
    wakacyjne rozdziały zawsze najlepsze :D :D
    naprawdę mamy czekać aż do 11.02 ?
    naprawdę? :( gorące buziaki / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  13. Omg, cieszę się, że Dagmara jest z Hubertem! Fajnie, że stworzyłaś taką niesiatkarską parę, bo w tego typu opowiadaniach takie się nie zdarzają. Szkoda tylko, że Hubert nie pojechał z nimi do tej Hiszpanii i ledwo co po takim wielkim szczęściu musi znowu na Dagę czekać. A Blanka i Michał jak zwykle uroczy :')

    OdpowiedzUsuń
  14. taki kochany rozdział :) od razu mi się humor poprawił :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudowny rozdział juz nie mogę doczekać sie następnego pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. jeeeeeejka ale świetny :D

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny :) Taki pozytywny :)
    dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  18. obczaiłam Twojego bloga dziś, przeczytałam wszystko jednego dnia :D świetny jest!
    czyta się to świetnie, praktycznie jak powieści Sparksa :D
    zostaję tu na dłużej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O kurde, serio tak myślisz? :O Uwielbiam Sparksa i duzo mi do niego brakuje. W sumei to dzieli nas przepaść ;/ Ale strasznie mi sie miło zrobiło, jak to przeczytałam. :)) Bardzo dziękuje!

      Usuń
    2. serio serio :)
      nie dziękuj, mam kilka jego książek a Twój blog czyta się równie przyjemnie :D / Aga

      Usuń