5.02.2014

Rozdział 46

Rano wstałam około godziny 10. Jak miło jest wstać samemu, bez budzika o 7 rano. Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam. Ruszyłam do łazienki. Przez uchylone drzwi widziałam, że dziewczyny jeszcze śpią. Umyłam siebie i włosy, które następnie wysuszyłam. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju, gdzie założyłam czystą bieliznę i ubranie (link). Włosy związałam w luźnego kucyka z dobieranym warkoczem na boku. Miałam wprawę w robieniu tej fryzury, więc zajmowało mi to z 3 minuty. Następnie poszłam do kuchni w celu przyrządzenia jakiegoś śniadania. Nie było świeżego pieczywa, więc westchnęłam zrezygnowana. Wzięłam dychę z portfela i wyszłam z mieszkania. Na szczęście zaraz pod blokiem była piekarnia, więc po 5 minutach byłam z powrotem ze świeżym i pachnącym bochenkiem chleba. Usłyszałam szum wody w łazience, czyli któraś z dziewczyn brała prysznic. Zapewne Sylwia, bo Daga uwielbiała sobie pospać. Zabrałam się za robienie kanapek. Pokroiłam chleb, a następnie każdą kromkę posmarowałam masłem. Poukładałam na nich ser, szynkę, pomidora, ogórka, rzodkiewkę. Na talerzu powstał niemały stos kanapek. Nie wiem, po co ja tyle tego narobiłam. Nagle usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Zerknęłam przez drzwi na korytarz i zobaczyłam uśmiechniętego Huberta.
 - Widzę, że przyszedłem w samą porę – zatarł ręce i oblizał usta. Od razu wziął jedną kanapkę i ugryzł.
 - Częstuj się, śmiało – mruknęłam, lecz po chwili się zaśmiałam. Usiedliśmy przy stole. Po chwili dołączyła do nas Sylwia, a po kilku minutach Dagmara. Rozpromieniła się na widok sąsiada. W miłej atmosferze skonsumowaliśmy śniadanie. Potem zabrałam się za sprzątanie. Ogarnęłam mój pokój, bo podczas mojej nieobecności dziewczynom nie chciało się tam cokolwiek robić. Na meblach zebrała się gruba warstwa kurzu. Po godzinie wszystko już lśniło. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc rezultaty. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i odczytałam SMSa: Będę za pół godziny. Oczywiście nadawcą był Michał. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Postanowiłam się przebrać jakoś ładniej. No dobra, to było zwykłe spotkanie z chłopakiem, ale odkąd zrozumiałam, że coś do niego czuję, to przykładałam większą wartość do tego, czy ładnie wyglądam. Zmieniłam ciuchy (link), a włosy rozpuściłam. Podkręciłam je lekko na prostownicy. Lubiłam sobie robić takie delikatne fale. Ruszyłam do salonu, gdzie siedziała tamta trójka.
 - Może być? – spytałam, okręcając się wokół własnej osi.
 - Kto by pomyślał, że ty się tak dla Kubiaka stroić będziesz – zaśmiał się Hubert.
 - Oj, cicho – mruknęłam. – To ładnie, czy nie?
 - Powiem ci tylko jedno – odparła Daga – zajebiście!
 - I o to mi chodziło – wyszczerzyłam się.
 - Mamy wam zwolnić salon? – zapytała Sylwia. Pokręciłam przecząco głową.
 - Pójdziemy do mnie.
W tym momencie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Na wycieraczce stał uśmiechnięty od ucha do ucha Michał. Pocałowaliśmy się na powitanie. Wpuściłam go do środka. Przywitał się z tymi gamoniami, którzy byli w salonie i szczerzyli się, jak głupi do sera. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam do swojego pokoju.
 - Napijesz się czegoś? – zapytałam, a on pokręcił przecząco głową. Usiadł na fotelu i przyciągnął mnie do siebie.
 - Chodź tu do mnie – uśmiechnął się cwaniacko i usadowił mnie sobie okrakiem na kolanach. Objęłam go za szyję.
 - Stęskniłam się za tobą, wiesz? – spytałam, opierając swoje czoło o jego.
 - Ja za tobą też – musnął delikatnie moje wargi swoimi. Brakowało mi tego przez ten jeden dzień. Z początku delikatny pocałunek przemienił się w bardzo namiętny i zachłanny. Wplotłam palce w jego włosy, a on błądził dłońmi po moich plecach. W końcu oderwaliśmy się od siebie zdyszani. Uśmiechnęłam się promiennie.

Siedziałam wygodnie na fotelu, a Michał chodziło po moim pokoju i dokładnie oglądał każdy zakamarek. W końcu przystanął i zaczął przyglądać się plakatom.
 - Czemu nie ma tu mnie? – zapytał oburzony.
 - Kiedyś byłeś – wyszczerzyłam się. – Zniszczyłam twój plakat zaraz po naszym pierwszym spotkaniu.
 - Wredne – jęknął. – Ale teraz masz mnie tu zwiesić.
 - Zastanowię się nad tym.
 - Oberwiesz – pogroził mi palcem.
 - Dlaczego my właściwie siedzimy w domu? Chodźmy gdzieś – zaproponowałam.
 - Spacer? – zapytał. Kiwnęłam głową. Wyszliśmy z pokoju. Widząc, że wychodzimy Sylwia wyszła z kuchni.
 - A wy gdzie? – spytała. – Wiecie ile się namęczyłam nad obiadem? Musicie zjeść!
 - W sumie głodny jestem – wyszczerzył się przyjmujący.
 - Nic nowego – wystawiłam mu język.
 - 5 minut i będzie gotowe. Idźcie poprzeszkadzać trochę Hubertowi i Dadze – zaśmiała się blondynka. 
 - Uwielbiam przeszkadzać ludziom – poruszyłam zabawnie brwiami i ruszyłam z Michałem do salonu. Wspomniana wcześniej dwójka siedziała na kanapie. Rozmawiali, uśmiechali się. Widać, ze dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Miałam nadzieję, że ta wieczorna kolacja wypali.
 - Co tam skarbeńki? – zapytałam, siadając obok nich.
 - Było miło dopóki nie przyszłaś – rzucił Hubert, śmiejąc się. Wywróciłam tylko oczami.
 - Już nigdy nie zjesz czegoś, co ugotuję – skrzyżowałam ręce na piersi.
 - To jest szantaż – wbił mi palec w żebro. Uderzyłam go w tą rękę.
 - Lubię szantażować innych – odparłam.
 - Michał, jak ty z nią wytrzymujesz? – jęknął sąsiad.
 - Jakoś muszę – westchnął siatkarz, a ja od razu uderzyłam go w ramię. Zaśmiał się.
 - Nie lubię was. Faceci to idioci – oznajmiłam, robiąc obrażoną minę.
 - Foch forever? – spytała z uśmiechem Dagmara.
 - Sfochana księżniczka – dodał Kubiak, śmiejąc się. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
 - Sfochaną księżniczką, to ty jesteś – prychnęłam.
 - Myślałem, że ostatnio zmieniłaś o mnie zdanie – droczył się ze mną.
 - To źle myślałeś – wystawiłam mu język.
 - Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika – odgryzł się.
 - Mózg pięciolatka, to i teksty pięciolatka.
 - Ty o tym wiesz najlepiej z autopsji.
 - Widzę, że humanista się znalazł – prychnęłam.
 - Zawsze wolałem przedmioty ścisłe – wzruszył ramionami.
 - Przez te mięśnie ci mózg się zlasował.
 - Na te mięśnie, kotek, poleciałaś.
 - Widziałam lepsze.
Zapewne nasza zażarta dyskusja ciągnęłaby się dalej, ale przerwała nam Sylwia, która weszła do salonu, niosąc 2 talerze z jedzeniem.
 - Sylwia, nawet nie wiesz ile cię ominęło – zaśmiał się Radosz.
 - Ta dwójka jest strasznie zabawna, jak się kłóci – dodała Dagmara. Wywróciłam oczami.
 - A ja myślałam, że etap kłócenia się macie za sobą – zdziwiła się Woźniak, kładą talerze na stole.
 - Z nią nie da się żyć w ciągłej zgodzie – wtrącił Michał, obejmując mnie ramieniem. – Nie dąsaj się tak już – pocałował mnie w skroń.
 - I tak cię nie lubię – odparłam.
 - Też cię kocham – zaśmiał się, skradając mi całusa.

Po zjedzonym obiedzie ruszyliśmy z Michałem na planowany wcześniej spacer. Skierowaliśmy swoje kroki najpierw do parku. Obeszliśmy już wszystkie alejki, więc postanowiliśmy iść na tą górę, gdzie ostatnio. To tam właściwie jakby zaczęliśmy być razem. Dlatego miałam taki sentyment do tego miejsca. Po dotarciu na miejsce zajęliśmy tą samą ławkę. Oparłam głowę na ramieniu przyjmującego.
 - Lubię to miejsce – stwierdził Michał po chwili milczenia.
 - A to dlaczego? – spytałam z uśmiechem. Domyślałam się właściwie odpowiedzi.
 - Tutaj dałaś mi szansę – pogładził dłonią mój policzek.
 - Czasem warto zaryzykować.
 - Żałujesz?
 - Ani trochę – pocałowałam go czule.
 - Mam taki wspaniały pomysł – wyszczerzył się.
 - Aż się boję spytać jaki – zaśmiałam się.
 - Wrócisz ze mną do Żor, ugotujemy razem jakąś kolacje, zostaniesz na noc – mówiąc to puścił mi oczko – a jutro grzecznie cię odstawię do Katowic żebyś się spakowała na wyjazd.
 - A czy ty przypadkiem nie mieszkasz ze Zbyszkiem?
 - Mieszkam, ale on jest u Aśki. Właściwie, to gdy wyjeżdżałem oznajmił mi, że mam mieszkanie puste na całą noc.
 - Chytry ten Zbysiu – parsknęłam śmiechem.
 - Chodź, od razu pojedziemy – pociągnął mnie za rękę.
 - Przecież ja muszę jakieś rzeczy wziąć, debilu – zaśmiałam się.

Takim oto sposobem godzinę później wchodziliśmy do mieszkania siatkarzy. Rozejrzałam się dokoła. Korytarz, jak korytarz. Nic specjalnego. Szafka na buty, lustro i wieszaki. To co wszędzie.
 - Czuj się jak u siebie – oznajmił. Zaczął mnie oprowadzać, pokazując wszystkie pomieszczenia. Musiałam stwierdzić, że panowie mają gust, bo było bardzo ładnie urządzone. Myślę jednak, że Asia maczała w tym palce. Najbardziej spodobał mi się salon. Był w odcieniu mleka i kawy. Idealne połączenie.
 - Ładnie tu macie – przyznałam z uśmiechem.
 - Wiem – wypiął dumnie klatę do przodu. – to co robimy na tą kolację?
 - A co masz w lodówce?
 - Składniki na spaghetti – wyszczerzył się.
 - No to spaghetti – odparłam. Ubrałam fartuszek żeby nie pobrudzić ubrania. Próbowałam go wcisnąć także Michałowi, ale się oburzył, że wyglądałby w nim mało męsko. Ten to wymyśla. Wspólnymi siłami udało nam się jakoś to danie przygotować. Rzecz jasna najwięcej robiłam ja, bo on: ‘’boi się, że coś zepsuje’’. Taa, jasne. Leń śmierdzący i tyle w tym temacie. Zanieśliśmy talerze do salonu, gdzie, jak się okazało czekał już nakryty stół. Na białym obrusie stało kilka małych świeczek zapachowych i rozsypane były płatki róż. Spojrzałam pytająco na przyjmującego.
 - To tak żebyś potem nie mówiła, że się lenię – wyszczerzył się.
 - Ja bym miała coś takiego powiedzieć? Gdzieżbym śmiała – zaśmiałam się.
 - Już ja cię znam – puścił mi oczko. Odłożyłam talerze na blat. W tym czasie Michał wyciągnął z szafki butelkę wina i 2 kieliszki. Usiedliśmy na krzesłach. W miłej atmosferze zjedliśmy kolację.

 - Świetnie nam to wyszło – oblizał się Kubiak. Ja wkładałam naczynia do zmywarki. Gdy wstałam podszedł od tyłu i ułożył ręce na moich biodrach. Oddechem zaczął drażnić skórę mojej szyi.
 - A teraz czas na deser – szepnął mi do ucha i chwycił za rękę. Zaprowadził mnie rzecz jasna do sypialni. Położyłam się na łóżku, a on zaraz koło mnie. Długo w takiej pozycji nie trwaliśmy, bo już po chwili przyjmujący zawisł nade mną. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Wplotłam ręce w jego włosy, a on powoli zaczął rozpinać guziki od mojej koszuli. Nie mogłam pozostać mu dłużna i ściągnęłam z niego T-shirt. Gdy widziałam jego umięśnioną klatę, to zawsze miękły mi kolana. Przygryzłam lekko jego wargę, wydobywając z siebie cichy jęk rozkoszy. Kubiak nie zwalniał tępa, pozbywając się górnej części mojej garderoby. Po chwili zsunął ze mnie spódnicę, więc zostałam w samej bieliźnie. Odpięłam rozporek od jego spodni, które następnie zaczęłam z niego ściągać. Pomógł mi w tym, bo miałam małe problemy, gdy doszło do kolan. Nie chciał żebym oderwała się od jego ust, więc sam dokończył. Zerknęłam na jego bokserki. Zaśmiałam się cicho, widząc małe misie. Oderwał się chwilę ode mnie.

 - Prezent od mamy – wyjaśnił i ponownie przyssał się do moich ust. Nasze języki tańczyły w swoim gorącym rytmie. W końcu Misiek pozbył się mojego stanika. Zaczął najpierw pieścić moje piersi dłońmi, lecz po chwili jeździł po nich językiem. Potem schodził coraz niżej, zatrzymując się na pępku. Zaśmiałam się cicho, bo mnie to łaskotało. Dobrał się w końcu do moich majtek, które po niedługim czasie dołączyły do reszty ubrań na ziemi. Bokserki siatkarza również się tam znalazły. Teraz byliśmy już tacy, jak nas pan Bóg stworzył. Kubiak założył prezerwatywę i już po chwili czułam go w sobie. Jęknęłam cicho. Wraz z jego szybszymi posunięciami czułam się coraz wspanialej. Pokój wypełniły dźwięki pojękiwań rozkoszy, które wydobywały się z naszych ust. To była naprawdę niesamowita i niezapomniana noc. Czułam się spełniona.

___________

Scen +18  niestety nie potrafię opisywać, wybaczcie ;P
Już za kilka godzin wielki bój!! <3

20 komentarzy:

  1. wiesz co zwykle gdy bohaterowie staja sie para to robi sie nudno ale na szczescie u cb nie. tekst na te misnie polecialas mnie rozwalil :*

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział :D czekam na kolejny :) K.

    OdpowiedzUsuń
  3. No w końcu doszło do czegoś więcej między nimi:D fajnie, że wszystko między nimi dobrze się układa:)

    Pozdrawiam
    niedostepni-dla-siebie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. lubię jak się tak kłócą hihihii:D

    OdpowiedzUsuń
  5. Baaaardzo mi się to podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wyrabiam :D. Po prostu jak oni się kłócą to się śmieje jak głupia. Opisujesz to najlepiej :). Rozdział świetny i deser myślę, że był "smaczny" hahahahah. Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapraszam na 29 z okazji zwycięstwa :)*

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny rozdział :) ta kłótnia, a potem "deser" - wszystko jest świetne.
    a Ty pewnie zadowolona ze zwycięstwa?? :D

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  9. łooo JW górą :) atmosfera na meczu - suuuper :)
    a rozdział fantastyczny, myślałam, że nie wyrobię ze śmiechu jak się kłócili :) pozdrówka / T.K

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny mecz atmosfera była mega.... rozdział ekstra czekam na kolejny pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. fajny rozdział :) naprawdę genialny :)
    buziakiii :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jako że czułam że moje zycie jest zagrożone to dodałam 30

    OdpowiedzUsuń
  13. O Milce dzisiaj niczego nie dodam, ale za to na drugim blogu owszem. Zapraszam na 2. Love-sport-we.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Wiem, że spamujesz ale wbijaj na 31

    OdpowiedzUsuń
  15. Ekstra rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  16. No i w końcu sie doczekałam świetny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  17. To nie moja wina, tylko wina sesji, że tak długo mnie tu nie było! W każdym razie przepraszam Cię najmocniej ;<
    Podoba mi się to, co się tutaj wyprawia! Kubiak z Blanką jako para są mega uroczy! :3 Mam nadzieję, że będziemy mogli się nimi jeszcze dłuuugo nacieszyć, choć przyznam, że niepokoi mnie ta sprawa z Moniką. Nie cierpię lasek, które nie rozumieją, że "nie" znaczy "nie" i na dodatek rozbijają czyjeś związki :/

    OdpowiedzUsuń