Rano wstałam
około godziny 10. Jak miło jest wstać samemu, bez budzika o 7 rano.
Przeciągnęłam się na łóżku i wstałam. Ruszyłam do łazienki. Przez uchylone
drzwi widziałam, że dziewczyny jeszcze śpią. Umyłam siebie i włosy, które
następnie wysuszyłam. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju, gdzie założyłam
czystą bieliznę i ubranie (link). Włosy związałam w luźnego kucyka z dobieranym
warkoczem na boku. Miałam wprawę w robieniu tej fryzury, więc zajmowało mi to z
3 minuty. Następnie poszłam do kuchni w celu przyrządzenia jakiegoś śniadania.
Nie było świeżego pieczywa, więc westchnęłam zrezygnowana. Wzięłam dychę z
portfela i wyszłam z mieszkania. Na szczęście zaraz pod blokiem była piekarnia,
więc po 5 minutach byłam z powrotem ze świeżym i pachnącym bochenkiem chleba.
Usłyszałam szum wody w łazience, czyli któraś z dziewczyn brała prysznic.
Zapewne Sylwia, bo Daga uwielbiała sobie pospać. Zabrałam się za robienie
kanapek. Pokroiłam chleb, a następnie każdą kromkę posmarowałam masłem.
Poukładałam na nich ser, szynkę, pomidora, ogórka, rzodkiewkę. Na talerzu
powstał niemały stos kanapek. Nie wiem, po co ja tyle tego narobiłam. Nagle
usłyszałam, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Zerknęłam przez drzwi na korytarz i
zobaczyłam uśmiechniętego Huberta.
- Widzę, że przyszedłem w samą porę – zatarł
ręce i oblizał usta. Od razu wziął jedną kanapkę i ugryzł.
- Częstuj się, śmiało – mruknęłam, lecz po
chwili się zaśmiałam. Usiedliśmy przy stole. Po chwili dołączyła do nas Sylwia,
a po kilku minutach Dagmara. Rozpromieniła się na widok sąsiada. W miłej
atmosferze skonsumowaliśmy śniadanie. Potem zabrałam się za sprzątanie.
Ogarnęłam mój pokój, bo podczas mojej nieobecności dziewczynom nie chciało się
tam cokolwiek robić. Na meblach zebrała się gruba warstwa kurzu. Po godzinie
wszystko już lśniło. Uśmiechnęłam się sama do siebie, widząc rezultaty.
Usłyszałam dźwięk mojego telefonu. Wyjęłam go z kieszeni i odczytałam SMSa:
Będę za pół godziny. Oczywiście
nadawcą był Michał. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Postanowiłam się przebrać
jakoś ładniej. No dobra, to było zwykłe spotkanie z chłopakiem, ale odkąd
zrozumiałam, że coś do niego czuję, to przykładałam większą wartość do tego,
czy ładnie wyglądam. Zmieniłam ciuchy (link), a włosy rozpuściłam. Podkręciłam
je lekko na prostownicy. Lubiłam sobie robić takie delikatne fale. Ruszyłam do
salonu, gdzie siedziała tamta trójka.
- Może być? – spytałam, okręcając się wokół
własnej osi.
- Kto by pomyślał, że ty się tak dla Kubiaka
stroić będziesz – zaśmiał się Hubert.
- Oj, cicho – mruknęłam. – To ładnie, czy nie?
- Powiem ci tylko jedno – odparła Daga –
zajebiście!
- I o to mi chodziło – wyszczerzyłam się.
- Mamy wam zwolnić salon? – zapytała Sylwia.
Pokręciłam przecząco głową.
- Pójdziemy do mnie.
W tym momencie
usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Na wycieraczce stał
uśmiechnięty od ucha do ucha Michał. Pocałowaliśmy się na powitanie. Wpuściłam
go do środka. Przywitał się z tymi gamoniami, którzy byli w salonie i
szczerzyli się, jak głupi do sera. Pociągnęłam go za rękę i zaprowadziłam do
swojego pokoju.
- Napijesz się czegoś? – zapytałam, a on
pokręcił przecząco głową. Usiadł na fotelu i przyciągnął mnie do siebie.
- Chodź tu do mnie – uśmiechnął się cwaniacko
i usadowił mnie sobie okrakiem na kolanach. Objęłam go za szyję.
- Stęskniłam się za tobą, wiesz? – spytałam,
opierając swoje czoło o jego.
- Ja za tobą też – musnął delikatnie moje
wargi swoimi. Brakowało mi tego przez ten jeden dzień. Z początku delikatny
pocałunek przemienił się w bardzo namiętny i zachłanny. Wplotłam palce w jego
włosy, a on błądził dłońmi po moich plecach. W końcu oderwaliśmy się od siebie
zdyszani. Uśmiechnęłam się promiennie.
Siedziałam
wygodnie na fotelu, a Michał chodziło po moim pokoju i dokładnie oglądał każdy
zakamarek. W końcu przystanął i zaczął przyglądać się plakatom.
- Czemu nie ma tu mnie? – zapytał oburzony.
- Kiedyś byłeś – wyszczerzyłam się. –
Zniszczyłam twój plakat zaraz po naszym pierwszym spotkaniu.
- Wredne – jęknął. – Ale teraz masz mnie tu
zwiesić.
- Zastanowię się nad tym.
- Oberwiesz – pogroził mi palcem.
- Dlaczego my właściwie siedzimy w domu?
Chodźmy gdzieś – zaproponowałam.
- Spacer? – zapytał. Kiwnęłam głową. Wyszliśmy
z pokoju. Widząc, że wychodzimy Sylwia wyszła z kuchni.
- A wy gdzie? – spytała. – Wiecie ile się
namęczyłam nad obiadem? Musicie zjeść!
- W sumie głodny jestem – wyszczerzył się
przyjmujący.
- Nic nowego – wystawiłam mu język.
- 5 minut i będzie gotowe. Idźcie
poprzeszkadzać trochę Hubertowi i Dadze – zaśmiała się blondynka.
- Uwielbiam przeszkadzać ludziom – poruszyłam
zabawnie brwiami i ruszyłam z Michałem do salonu. Wspomniana wcześniej dwójka
siedziała na kanapie. Rozmawiali, uśmiechali się. Widać, ze dobrze czuli się w
swoim towarzystwie. Miałam nadzieję, że ta wieczorna kolacja wypali.
- Co tam skarbeńki? – zapytałam, siadając obok
nich.
- Było miło dopóki nie przyszłaś – rzucił
Hubert, śmiejąc się. Wywróciłam tylko oczami.
- Już nigdy nie zjesz czegoś, co ugotuję –
skrzyżowałam ręce na piersi.
- To jest szantaż – wbił mi palec w żebro.
Uderzyłam go w tą rękę.
- Lubię szantażować innych – odparłam.
- Michał, jak ty z nią wytrzymujesz? – jęknął
sąsiad.
- Jakoś muszę – westchnął siatkarz, a ja od
razu uderzyłam go w ramię. Zaśmiał się.
- Nie lubię was. Faceci to idioci –
oznajmiłam, robiąc obrażoną minę.
- Foch forever? – spytała z uśmiechem Dagmara.
- Sfochana księżniczka – dodał Kubiak, śmiejąc
się. Posłałam mu mordercze spojrzenie.
- Sfochaną księżniczką, to ty jesteś –
prychnęłam.
- Myślałem, że ostatnio zmieniłaś o mnie
zdanie – droczył się ze mną.
- To źle myślałeś – wystawiłam mu język.
- Nie wystawiaj języka, bo ci krowa nasika –
odgryzł się.
- Mózg pięciolatka, to i teksty pięciolatka.
- Ty o tym wiesz najlepiej z autopsji.
- Widzę, że humanista się znalazł –
prychnęłam.
- Zawsze wolałem przedmioty ścisłe – wzruszył
ramionami.
- Przez te mięśnie ci mózg się zlasował.
- Na te mięśnie, kotek, poleciałaś.
- Widziałam lepsze.
Zapewne nasza
zażarta dyskusja ciągnęłaby się dalej, ale przerwała nam Sylwia, która weszła
do salonu, niosąc 2 talerze z jedzeniem.
- Sylwia, nawet nie wiesz ile cię ominęło –
zaśmiał się Radosz.
- Ta dwójka jest strasznie zabawna, jak się
kłóci – dodała Dagmara. Wywróciłam oczami.
- A ja myślałam, że etap kłócenia się macie za
sobą – zdziwiła się Woźniak, kładą talerze na stole.
- Z nią nie da się żyć w ciągłej zgodzie –
wtrącił Michał, obejmując mnie ramieniem. – Nie dąsaj się tak już – pocałował mnie
w skroń.
- I tak cię nie lubię – odparłam.
- Też cię kocham – zaśmiał się, skradając mi
całusa.
Po zjedzonym
obiedzie ruszyliśmy z Michałem na planowany wcześniej spacer. Skierowaliśmy
swoje kroki najpierw do parku. Obeszliśmy już wszystkie alejki, więc
postanowiliśmy iść na tą górę, gdzie ostatnio. To tam właściwie jakby
zaczęliśmy być razem. Dlatego miałam taki sentyment do tego miejsca. Po
dotarciu na miejsce zajęliśmy tą samą ławkę. Oparłam głowę na ramieniu
przyjmującego.
- Lubię to miejsce – stwierdził Michał po
chwili milczenia.
- A to dlaczego? – spytałam z uśmiechem.
Domyślałam się właściwie odpowiedzi.
- Tutaj dałaś mi szansę – pogładził dłonią mój
policzek.
- Czasem warto zaryzykować.
- Żałujesz?
- Ani trochę – pocałowałam go czule.
- Mam taki wspaniały pomysł – wyszczerzył się.
- Aż się boję spytać jaki – zaśmiałam się.
- Wrócisz ze mną do Żor, ugotujemy razem jakąś
kolacje, zostaniesz na noc – mówiąc to puścił mi oczko – a jutro grzecznie cię
odstawię do Katowic żebyś się spakowała na wyjazd.
- A czy ty przypadkiem nie mieszkasz ze
Zbyszkiem?
- Mieszkam, ale on jest u Aśki. Właściwie, to
gdy wyjeżdżałem oznajmił mi, że mam mieszkanie puste na całą noc.
- Chytry ten Zbysiu – parsknęłam śmiechem.
- Chodź, od razu pojedziemy – pociągnął mnie
za rękę.
- Przecież ja muszę jakieś rzeczy wziąć,
debilu – zaśmiałam się.
Takim oto
sposobem godzinę później wchodziliśmy do mieszkania siatkarzy. Rozejrzałam się
dokoła. Korytarz, jak korytarz. Nic specjalnego. Szafka na buty, lustro i wieszaki.
To co wszędzie.
- Czuj się jak u siebie – oznajmił. Zaczął
mnie oprowadzać, pokazując wszystkie pomieszczenia. Musiałam stwierdzić, że
panowie mają gust, bo było bardzo ładnie urządzone. Myślę jednak, że Asia
maczała w tym palce. Najbardziej spodobał mi się salon. Był w odcieniu mleka i
kawy. Idealne połączenie.
- Ładnie tu macie – przyznałam z uśmiechem.
- Wiem – wypiął dumnie klatę do przodu. – to
co robimy na tą kolację?
- A co masz w lodówce?
- Składniki na spaghetti – wyszczerzył się.
- No to spaghetti – odparłam. Ubrałam
fartuszek żeby nie pobrudzić ubrania. Próbowałam go wcisnąć także Michałowi,
ale się oburzył, że wyglądałby w nim mało męsko. Ten to wymyśla. Wspólnymi
siłami udało nam się jakoś to danie przygotować. Rzecz jasna najwięcej robiłam
ja, bo on: ‘’boi się, że coś zepsuje’’. Taa, jasne. Leń śmierdzący i tyle w tym
temacie. Zanieśliśmy talerze do salonu, gdzie, jak się okazało czekał już
nakryty stół. Na białym obrusie stało kilka małych świeczek zapachowych i
rozsypane były płatki róż. Spojrzałam pytająco na przyjmującego.
- To tak żebyś potem nie mówiła, że się lenię
– wyszczerzył się.
- Ja bym miała coś takiego powiedzieć?
Gdzieżbym śmiała – zaśmiałam się.
- Już ja cię znam – puścił mi oczko. Odłożyłam
talerze na blat. W tym czasie Michał wyciągnął z szafki butelkę wina i 2
kieliszki. Usiedliśmy na krzesłach. W miłej atmosferze zjedliśmy kolację.
- Świetnie nam to wyszło – oblizał się Kubiak.
Ja wkładałam naczynia do zmywarki. Gdy wstałam podszedł od tyłu i ułożył ręce
na moich biodrach. Oddechem zaczął drażnić skórę mojej szyi.
- A teraz czas na deser – szepnął mi do ucha i
chwycił za rękę. Zaprowadził mnie rzecz jasna do sypialni. Położyłam się na
łóżku, a on zaraz koło mnie. Długo w takiej pozycji nie trwaliśmy, bo już po
chwili przyjmujący zawisł nade mną. Zaczęliśmy się namiętnie całować. Wplotłam
ręce w jego włosy, a on powoli zaczął rozpinać guziki od mojej koszuli. Nie
mogłam pozostać mu dłużna i ściągnęłam z niego T-shirt. Gdy widziałam jego
umięśnioną klatę, to zawsze miękły mi kolana. Przygryzłam lekko jego wargę,
wydobywając z siebie cichy jęk rozkoszy. Kubiak nie zwalniał tępa, pozbywając
się górnej części mojej garderoby. Po chwili zsunął ze mnie spódnicę, więc
zostałam w samej bieliźnie. Odpięłam rozporek od jego spodni, które następnie
zaczęłam z niego ściągać. Pomógł mi w tym, bo miałam małe problemy, gdy
doszło do kolan. Nie chciał żebym oderwała się od jego ust, więc sam dokończył.
Zerknęłam na jego bokserki. Zaśmiałam się cicho, widząc małe misie. Oderwał się
chwilę ode mnie.
- Prezent od mamy – wyjaśnił i ponownie
przyssał się do moich ust. Nasze języki tańczyły w swoim gorącym rytmie. W
końcu Misiek pozbył się mojego stanika. Zaczął najpierw pieścić moje piersi
dłońmi, lecz po chwili jeździł po nich językiem. Potem schodził coraz niżej,
zatrzymując się na pępku. Zaśmiałam się cicho, bo mnie to łaskotało. Dobrał się
w końcu do moich majtek, które po niedługim czasie dołączyły do reszty ubrań na
ziemi. Bokserki siatkarza również się tam znalazły. Teraz byliśmy już tacy, jak
nas pan Bóg stworzył. Kubiak założył prezerwatywę i już po chwili czułam go w
sobie. Jęknęłam cicho. Wraz z jego szybszymi posunięciami czułam się coraz
wspanialej. Pokój wypełniły dźwięki pojękiwań rozkoszy, które wydobywały się z
naszych ust. To była naprawdę niesamowita i niezapomniana noc. Czułam się
spełniona.
___________
Scen +18 niestety nie potrafię opisywać, wybaczcie ;P
Już za kilka godzin wielki bój!! <3
Już za kilka godzin wielki bój!! <3
Fantastyczny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńwiesz co zwykle gdy bohaterowie staja sie para to robi sie nudno ale na szczescie u cb nie. tekst na te misnie polecialas mnie rozwalil :*
OdpowiedzUsuńsuper rozdział :D czekam na kolejny :) K.
OdpowiedzUsuńmega rozdział :P
OdpowiedzUsuńNo w końcu doszło do czegoś więcej między nimi:D fajnie, że wszystko między nimi dobrze się układa:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
niedostepni-dla-siebie.blogspot.com
lubię jak się tak kłócą hihihii:D
OdpowiedzUsuńBaaaardzo mi się to podoba :)
OdpowiedzUsuńNie wyrabiam :D. Po prostu jak oni się kłócą to się śmieje jak głupia. Opisujesz to najlepiej :). Rozdział świetny i deser myślę, że był "smaczny" hahahahah. Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńZapraszam na 29 z okazji zwycięstwa :)*
OdpowiedzUsuńświetny rozdział :) ta kłótnia, a potem "deser" - wszystko jest świetne.
OdpowiedzUsuńa Ty pewnie zadowolona ze zwycięstwa?? :D
Pozdrawiam :*
Bardzo zadowolona <3
Usuńłooo JW górą :) atmosfera na meczu - suuuper :)
OdpowiedzUsuńa rozdział fantastyczny, myślałam, że nie wyrobię ze śmiechu jak się kłócili :) pozdrówka / T.K
Świetny mecz atmosfera była mega.... rozdział ekstra czekam na kolejny pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńfajny rozdział :) naprawdę genialny :)
OdpowiedzUsuńbuziakiii :)
Jako że czułam że moje zycie jest zagrożone to dodałam 30
OdpowiedzUsuńO Milce dzisiaj niczego nie dodam, ale za to na drugim blogu owszem. Zapraszam na 2. Love-sport-we.blogspot.com
OdpowiedzUsuńWiem, że spamujesz ale wbijaj na 31
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział :)
OdpowiedzUsuńNo i w końcu sie doczekałam świetny rozdział :*
OdpowiedzUsuńTo nie moja wina, tylko wina sesji, że tak długo mnie tu nie było! W każdym razie przepraszam Cię najmocniej ;<
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to, co się tutaj wyprawia! Kubiak z Blanką jako para są mega uroczy! :3 Mam nadzieję, że będziemy mogli się nimi jeszcze dłuuugo nacieszyć, choć przyznam, że niepokoi mnie ta sprawa z Moniką. Nie cierpię lasek, które nie rozumieją, że "nie" znaczy "nie" i na dodatek rozbijają czyjeś związki :/