Zaczęło się niezbyt fajnie, ponieważ pierwszy set
przegraliśmy. Na całe szczęście dwa następne padły naszym łupem. W czwartej
partii prowadziliśmy kilkupunktową przewagą. Zwycięstwo było na wyciągnięcie
ręki. Wtedy stało się coś dziwnego. Polaków jakby opuściła siła. Francuzi
skorzystali z okazji i odrobili straty. W dodatku wyszli na prowadzenie.
Niestety musieliśmy pożegnać 3 punkty. Teraz pozostała walka o te choćby 2.
Dobre i to. Niestety tie-break był kontynuacją końcówki przedostatniego seta.
Wywalczyliśmy zaledwie 1 punkt. Kolejna porażka z rzędu. Bolało równie mocno,
jak 3:1 z Brazylią. Francuscy kibice oraz garstka polskich, która tu przybyła
zaczęła zbierać się do wyjścia. Chłopaki rozciągali się. Wszyscy mieli
zdołowane miny. Nie dziwiłam się im. Ich to bolało jeszcze bardziej, niż nas,
kibiców. Schowałam sprzęt do torby. Rzuciłam jeszcze raz okiem na boisko i ze
spuszczoną głową ruszyłam do wyjścia. Usiadłam na schodzie i czekałam na
wszystkich. Byłam przybita. Zawsze przeżywałam każdy mecz. Nieraz zdarzyło mi
się nawet popłakać po przegranej. Cóż, teraz pozostaje walczyć w następnym
meczu. Teraz liczą się punkty.
Poczułam, że ktoś kuca obok mnie. Odwróciłam się w jego
stronę. Szczerze, to nie byłam zdziwiona, że był to Michał. Ostatnio coraz
częściej się koło mnie kręcił.
- Czemu nie
siedzisz w autobusie? Zimno tu jest – powiedział i już miał ściągać swoją
kurtkę, ale go powstrzymałam.
- Ciepło mi .
Czekałam po prostu na was – wyjaśniłam. Przyjmujący pomógł mi wstać.
- Zawaliliśmy –
westchnął zrezygnowany.
- Nie przejmuj się
– starałam się go pocieszyć. – Graliście dobrze. Po prostu nie starczyło wam
siły żeby wygrać w końcówce.
- Jak się gra, to
jest inaczej. Ma się wrażenie, że przynajmniej się coś próbowało. Jak stałem w
kwadracie dla rezerwowych, to mogłem tylko patrzeć.
- Przestań. Byłeś
przecież czasem na boisku i robiłeś, co mogłeś. Wszyscy robili, co mogli.
Chciałam go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak.
Złapałam go za rękę i pogładziłam kciukiem, patrząc mu w oczy. Rozmowę
przerwała nam reszta zawodników. Szybko puściłam jego dłoń. Wszyscy z poważnymi minami ruszyliśmy do
autokaru. Znowu panowała ta niezręczna cisza. Trzeba było przyznać: nie jest
dobrze. W końcu trener wstał i zaczął mówić. Powiedział, co jest źle, co trzeba
poprawić. Normalka. Potem powiedział coś, co trafiło do wszystkich. Kazał się
im nie poddawać i nie załamywać. Przytoczył przykład, że przecież każdy zanim
nauczył się chodzić wywracał się setki razy. Ważne żeby po każdym upadku się
podnieść i próbować dalej. Jego słowa uderzyły nawet mnie. Nie należy myśleć o
przeszłości. Trzeba się skupić na nowym jutrze. Jutrze, które trzeba mieć
nadzieje, będzie lepsze. Nawet nie wiedział, ile tymi słowami dla mnie zrobił.
Drugi mecz też niestety był przegrany, ale i tak w tabeli
doliczono nam 1 punkt. Byliśmy przedostatni. Wszyscy wzięli sobie ostatnie
słowa trenera do serca i nie załamywali się, tylko wyciągali wnioski i myśleli
o piątkowym meczu z Argentyną. W Polsce byliśmy w poniedziałek po południu.
Anastasi odpuścił tego dnia siatkarzom trening. Byliśmy w Gdańsku. Z balkonu
miałam widok na morze. Przyjemny był dźwięk szumu fal, który docierał do moich
uszu. W dodatku była ładna pogoda. Żyć nie umierać! Idealna pora na wyjście.
Postanowiliśmy wybrać się na plażę. Przebrałam się w coś lżejszego (link). Pod
spodem miałam strój kąpielowy. Pływać nie zamierzałam, ale każda okazja żeby
się poopalać jest dobra. Byłam blada jak ściana, bo opalenizna, której
nabawiłam się w Sulejowie dawno zniknęła. Wzięłam torbę aparatem, a do torebki
wpakowałam inne potrzebne rzeczy. W recepcji już wszyscy na mnie czekali.
Narzekali, że się grzebię, ale olałam to. Do plaży mieliśmy spacerkiem 5-10
minut. Znaleźliśmy miejsce, gdzie nie było zbyt dużo osób. Rozłożyliśmy
ręczniki plażowe i się na nich wygodnie usadowiliśmy. Siatkarze zaczęli ściągać
T-shirty, więc i ja zdjęłam koszulkę, zostając w samej górze od bikini.
Położyłam się i zamknęłam oczy.
- Blanka, idziesz
do wody? – zapytał Zibi. Pokręciłam przecząco głową.
- Ej, no czemu? –
jęknął Igła.
- Nie chce mi się - wzruszyłam ramionami. – I niech żaden nie
próbuje mnie tam wrzucić siłą, bo wiecie, jak to się ostatnio skończyło.
Spuścili głowy i ruszyli w kierunku wody. Widać, im się
podobało. Siedzieli tam dobre pół godziny. W końcu przyszli na miejsce,
oczywiście chlapiąc mnie przy tym wodą. Otworzyłam oczy, bo chciałam ich
opieprzyć, ale moje spojrzenie utkwiło na Kubiaku, który stał w samych
kąpielówkach i pił wodę z butelki. Krople wody pokrywały jego ciało. Wyglądał
po prostu genialnie. Niczym sam grecki bóg. Aż samej zrobiło mi się gorąco. W końcu jednak opamiętałam
się, bo Zbyszek zaczął do mnie mówić.
- Idziesz grać w
plażówkę? – zapytał atakujący.
- W sumie czemu
nie – uśmiechnęłam się i wstałam. – Nie za dużo nas?
- Ja na razie nie
gram. Idę do Asi zadzwonić – puścił mi oczko Bartman i wyciągnął telefon z
kieszeni spodni, które leżały na kocu. Igła wziął piłkę i ruszyliśmy na boisko,
które akurat było wolne. Właściwie nawet gdyby było zajęte, to dla naszych
reprezentantów by zwolnili. Ah ta ich pozycja.
- Jak się
dzielimy? – zapytał Kurek.
- Ja biorę ciebie,
Bartusiu – Ignaczak zatrzepotał rzęsami. Śmiać mi się chciało, widząc tą minę.
Kurek natomiast skrzywił się.
- Czemu ja mam
mieć zawsze najgorzej? – jęknął.
- Jak chcesz, to
ja mogę być z tobą. Nie jęcz – wystawiłam mu język.
- Nie ma
zmieniania – oburzył się Kubiak. Ciekawe dlaczego tak mu zależało żeby być ze
mną. Tak, tak, wiem.. Rozeszliśmy się na swoje połowy. Jako, że byłam
kobietą dali mi pierwszej serwować. Ustawiłam się za linią końcową. Podrzuciłam
piłkę do góry i uderzyłam nią ręką. Idealne przyjęcie Igły, który wystawił
Bartkowi, a on zaatakował na Michała, który odbił ją do góry. Wystawiłam mu. Niezbyt perfekcyjnie, bo
mistrzem nie jestem, ale Kubiak skoczył i walnął ją z całej siły. Udało się.
Pierwszy punkt nasz! Przybiliśmy sobie piątki, śmiejąc się. No tak, gram z
byłym wicemistrzem świata w siatkówce plażowej do lat 18. To zobowiązuje.
Cały mecz szliśmy punkt za punkt. W końcówce drużyna
przeciwników prowadziła dwoma punktami. Była piłka meczowa, ale Kurek zepsuł
zagrywkę. Przewaga zmalała, ale nadal nie było idealnie. Moja kolej na
zagrywce. Odetchnęłam głęboko. Michał posłał mi ciepłe spojrzenie. Uśmiechnęłam
się lekko i podrzuciłam piłkę do góry. Skoczyłam lekko i zaserwowałam.
Oczywiście Igła przyjął perfekcyjnie. Dziku dał mi znać i skoczyliśmy do bloku.
Udało mi się zablokować Kurka. Aż pisnęłam szczęśliwa. Znowu ruszyłam na
zagrywkę. Jakimś cudem zdobyliśmy te 2 punkty z rzędu. Z tej radości aż
wskoczyłam Kubiakowi na barana i zmierzwiłam jego włosy.
- Udało nam się –
krzyknęłam, obejmując jego szyję. On chwycił moje nogi, żebym nie spadła.
- No bo jesteśmy
lepsi. To było pewne – wypiął dumnie klatę do przodu.
- To było
ustawione – oburzył się Ignaczak.
- Tak sobie to
Krzysiu tłumacz – zaśmiałam się. Zeszłam w końcu z pleców Kubiaka i przybiłam
sobie z nim piątkę.
- Kto wygrał? –
zainteresował się Bartman, który dopiero wrócił. No bez jaj, nie było go ponad
godzinę.
- Jakbyś był, to
byś wiedział – burknął obrażony Kurek. Nie mógł przyjąć do świadomości porażki.
- Jak można tak
długo rozmawiać przez telefon? – Igła zrobił wielkie oczy. – Nawet ja z Iwoną
tyle nie gadam.
- A bo wy to już
długo po ślubie, to się macie dość – machnął ręką.
- Ja nie wnikam,
ile wynosi twój rachunek za telefon – stwierdziłam.
- Darmowe minuty,
kochana – wyszczerzył się. – To jak, kto wygrał?
- No jak to kto? –
powiedział z wyższością mój partner z drużyny.
- My – miałam
banana na twarzy.
- Miałaś Kubiaka w
drużynie i to tylko dlatego – oburzył się Bartek.
- A co z tego, że
mnie?
- Ty grałeś w
plażówkę! To jest prawie to samo, co oszustwo, o!
Strzeliłam face palma. Jaki on był głupi.
- Co robimy? –
zapytał Krzysiek.
- Ja idę porobić
trochę zdjęć – powiedziałam. – Chcecie popozować?
- Zawsze i
wszędzie – Zibi przeczesał swoją fryzurę.
- To chodź –
zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę. Porobiłam mu kilka fotek. Wyszedł
całkiem, całkiem. Oczywiście poprosił żeby mu zgrać, bo chce wrzucić na fejsa.
Następnie fotografowałam resztę siatkarzy. Było trochę śmiechu przy tym, np.
gdy Kurek wsypał piasek za spodenki Michała. Przyjmujący chciał go za to
utopić, ale pozostałą dwójka na szczęście to udaremniła. Reprezentacja
straciłaby swoją gwiazdę. Niedopuszczalne.
Niestety tylko wtedy mieliśmy czas żeby tak po prostu
sobie odpocząć wspólnie. Przez najbliższe dni siatkarze zapieprzali strasznie
na treningach. Potem nie mieli już zbytnio siły żeby gdzieś chodzić.
Odpoczywali leżąc plackiem na łóżkach. Ja natomiast zwiedziłam całe miasto,
korzystając z wolnego czasu. Dawno tu nie byłam, choć jako dziecko bywałam w
tych rejonach co rok. Gdańsk się zmienił, ale dzięki mapom w telefonie się nie
zgubiłam. Szkoda tylko, że Sopot był taki kawał drogi, bo chętnie bym się
przeszła na molo. Nie opłacało mi się jednak tam jechać. Zyskałam masę zdjęć
oczywiście. Ludzie czasem dziwnie na mnie patrzyli, bo gdy fotografuję robię
dziwne pozycje i miny. No cóż, taki los artysty, że na niego krzywo patrzą.
W piątek wieczorem odbyć się miał kolejny mecz w
tegorocznej edycji Ligi Światowej. Nerwów było sporo. Polacy mieli szansę na
wyjazd do Mar de Platy, tylko jeśli wygrają wszystkie mecze. Skład był taki
sam, jak ostatnio. Każdy indywidualnie przecież grał dobrze. Niestety nie byli
zgrani idealnie, jak to było w latach poprzednich. Każdy jednak ma kiedyś jakiś
spadek.
Kolejny mecz, kolejny tie-break. Jak do tej pory żadnego
nie udało się wygrać. Jednak tym razem było inaczej. Duża zasługa w tym
należała do publiczności. Atmosfera w Ergo Arenie była po prostu niesamowita.
To kibice dali kopa naszym, by wygrali tą ostatnią partię. I udało się! W końcu
po 4 porażkach z rzędu Polacy wygrywają mecz. Cieszyli się zupełnie jakby
wygrali cały turniej. Niby mała rzecz, a sprawia tyle radości. Sama skakałam,
jak dziecko. Podeszłam do siatkarzy, gdy wyszli poza bandy reklamowe, które
oddzielały boisko od reszty.
- Gratulacje,
chłopaki – uśmiechnęłam się szeroko i przybiłam piątkę z Zibim.
- Wygraliśmy,
wygraliśmy! – cieszył się Igła, skacząc dookoła mnie.
- We are the
champions.. – zaczął śpiewać Winiar. On chyba to śpiewa po każdym wygranym
meczu. A niech się cieszą. Należy im się, bo dali dziś czadu! Jeśli tu na
każdym spotkaniu będzie taka atmosfera, to Mistrzostwa Europy będą bardzo
udane. Po udanym spotkaniu z Argentyną wierzę, że teraz pójdzie już z górki.
Cel jest na wyciągnięcie ręki. Bardzo blisko.
____________
Nie wytrzymałam do północy. 30 komentarzy?! Ludzie, nawet nie wiecie jak mnie to cieszy. Pierwszy raz mam tak wysoką liczbę wyświetleń i komentarzy. uwielbiam was ;*
Podoba się rozdział? :)
Podoba się rozdział? :)
świetny rozdział :D ten blog jest zajebisty :D dobrze że koleżanka mi go poleciła :D
OdpowiedzUsuńjak opisujesz te mecze to wszystko mi się przypomina - te przegrane i wygrane mecze. ta radość chłopaków oraz ich ich smutek w oczach po przegranych meczach :/
brakuje mi trochę kłótni Blanki z Kubiakiem :D zawsze wtedy śmiesznie było :D
ja już chcę następny :D kiedy będzie?
glupie pytanie... oczywiacie że sie podoba i licze ze o 24 dodasz next :D
OdpowiedzUsuńtak, tak, tak podoba! :D
OdpowiedzUsuńi by mi się podobało gdyby zawsze codziennie był nowy, proooooosiimy! :D
Czemu oni nie są razem? Ile można czekac :( xd
OdpowiedzUsuńJa ciebie też uwielbiam i tego bloga rozdział świetny juz czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńjak może się nie podobać :p Jejciu jak ja uwielbiam ten blog :)
OdpowiedzUsuńJako, że komentuję kilka rozdziałów pod rząd, już miałam się oburzyć na Blankę za to, że cały czas robi z siebie ofiarę i żyje przeszłością. No bo sorry, ale mnie ona tym naprawdę wkurza, tym swoim ciągłym jęczeniem, że jest zraniona i że nie umie nikomu zaufać ani otworzyć się na miłość. Miałam zaproponować, żeby ktoś nią porządnie potrząsnął, ale widzę, że przemowa Andrei wpłynęła nie tylko na siatkarzy, ale też na nią. Cieszy mnie to! Mam nadzieję, że to już koniec jej użalania się nad sobą xD A czytanie o kolejnych pocałunkach Michała i Blanki to miód na moje serce, oczy, ośrodek wyobraźni w mózgu <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział cieszę się że tak szybko dodałaś już nie mogę się doczekać kiedy Blanka będzie z Miśkiem :*
OdpowiedzUsuńahh uwielbiam twoje opowiadanie <3 czekam aż coś ruszy się między Michałem i Blanką :D do następnego :*
OdpowiedzUsuńSuPeR <3
OdpowiedzUsuńRozdział no po prostu perfekcja :) I z Kubiakiem jak tam szalała na tym boisku od plażówki :P Czyli mam rozumieć, że zrozumiała, że bycie z Kubiakiem nie jest takie złe ? :P hahahaahhaah Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Już nie mogę się doczekać kiedy Blanka i Michał będą ze sobą :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Kinia
zawsze sie podoba :D
OdpowiedzUsuńto teraz czekamy na powtórkę z dachu ;)
pozdrawiam ;p
Uwielbiam uwielbiam uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny i to jak najprędzej !
dodasz o 24 ? to strasznie uzalezniającę
niech oni będą parą <3 kocham
Dodaj jeszcze jeden dzis .. no nie wytrzymam ... ;C
OdpowiedzUsuńUwielbiam twoje opowiadanie .. <3
fakt niech będą parą <3
Niech będą razem . <3
OdpowiedzUsuńDodaj jak najszybciej , Czekamy do następnego kochana ;* / Tala
Świetne! :D
OdpowiedzUsuńOstatnio mnie tu nie było, właśnie nadrobiłam zaległości ;) Zaskoczyłaś mnie pozytywnie, że dodawałaś tu tyle rozdziałów! :)
:D :D Jaka radość!!
OdpowiedzUsuńZnowu wszystkie te mecze mam przed oczami. Trochę smutno.
OdpowiedzUsuńA pomiędzy Blanką, a Michałem robi się coraz ciekawiej. Mam nadzieję, że dodasz coś jutro, bo już się nie mogę doczekać :)
Pozdrawiam i zapraszam na 9 :)
http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/
Bosh jak jak kocham twoje blogi,a ten to już normalnie cudo!
OdpowiedzUsuńA jeślibyśmy dzisiaj dobili 30 kom. (może się uda xD) To wstawiłabyś nowy rozdział? :>
Jesli będzie 30 to wstawię :)
Usuńomomomm Cudoowny *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next :D
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńLuuudzie komantowaać XD
UsuńSzybciutko prosimy o nastepny :D !!!!
OdpowiedzUsuńAaa!! Genialny ;) juz sie nie moge doczekac nastepnego ;)
OdpowiedzUsuń<333333
OdpowiedzUsuńKiedy następny? *,*
OdpowiedzUsuńNastępny następny !!!!
OdpowiedzUsuńkocham to to to ><3 uwielbiam cie nooo
Kiedy dalszy ciąg ? ,3
OdpowiedzUsuńUwielbiam ;C
niech oni będą razem <3
PRZEPIĘKNY! już się go nie mogłam doczekać :*
OdpowiedzUsuńfajnie tak mieć świadomość, że jesteśmy Twoją motywacją :)
pozdrowionka /Mała Mi.
Już ponad 30 :) Kiedy następny? :3
OdpowiedzUsuńJEEE!!! Dobiliśmy do 30,więc czekamy na nowy rozdzialik ;)
OdpowiedzUsuńGenialne... I ja też mam przed oczami te mecze. Smutno mi się trochę zrobiło, ale taki jest sport. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że będzie dzisiaj. Pozdrawiam Alex :)
OdpowiedzUsuńMiałam się uczyć... ale co tam :) Opowiadanie jest 1000 razy lepsze :)
OdpowiedzUsuńOjjojoj ;D Jak się słodko zrobiło przy tej plażówce ;3
OdpowiedzUsuńKubiak jako grecki bóg? Już to widzę *.*
Rozdział idealny ;)