10.01.2014

Rozdział 34

Zaczęło się niezbyt fajnie, ponieważ pierwszy set przegraliśmy. Na całe szczęście dwa następne padły naszym łupem. W czwartej partii prowadziliśmy kilkupunktową przewagą. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Wtedy stało się coś dziwnego. Polaków jakby opuściła siła. Francuzi skorzystali z okazji i odrobili straty. W dodatku wyszli na prowadzenie. Niestety musieliśmy pożegnać 3 punkty. Teraz pozostała walka o te choćby 2. Dobre i to. Niestety tie-break był kontynuacją końcówki przedostatniego seta. Wywalczyliśmy zaledwie 1 punkt. Kolejna porażka z rzędu. Bolało równie mocno, jak 3:1 z Brazylią. Francuscy kibice oraz garstka polskich, która tu przybyła zaczęła zbierać się do wyjścia. Chłopaki rozciągali się. Wszyscy mieli zdołowane miny. Nie dziwiłam się im. Ich to bolało jeszcze bardziej, niż nas, kibiców. Schowałam sprzęt do torby. Rzuciłam jeszcze raz okiem na boisko i ze spuszczoną głową ruszyłam do wyjścia. Usiadłam na schodzie i czekałam na wszystkich. Byłam przybita. Zawsze przeżywałam każdy mecz. Nieraz zdarzyło mi się nawet popłakać po przegranej. Cóż, teraz pozostaje walczyć w następnym meczu. Teraz liczą się punkty.
Poczułam, że ktoś kuca obok mnie. Odwróciłam się w jego stronę. Szczerze, to nie byłam zdziwiona, że był to Michał. Ostatnio coraz częściej się koło mnie kręcił.
 - Czemu nie siedzisz w autobusie? Zimno tu jest – powiedział i już miał ściągać swoją kurtkę, ale go powstrzymałam.
 - Ciepło mi . Czekałam po prostu na was – wyjaśniłam. Przyjmujący pomógł mi wstać.
 - Zawaliliśmy – westchnął zrezygnowany.
 - Nie przejmuj się – starałam się go pocieszyć. – Graliście dobrze. Po prostu nie starczyło wam siły żeby wygrać w końcówce.
 - Jak się gra, to jest inaczej. Ma się wrażenie, że przynajmniej się coś próbowało. Jak stałem w kwadracie dla rezerwowych, to mogłem tylko patrzeć.
 - Przestań. Byłeś przecież czasem na boisku i robiłeś, co mogłeś. Wszyscy robili, co mogli.
Chciałam go jakoś pocieszyć, ale nie wiedziałam jak. Złapałam go za rękę i pogładziłam kciukiem, patrząc mu w oczy. Rozmowę przerwała nam reszta zawodników. Szybko puściłam jego dłoń.  Wszyscy z poważnymi minami ruszyliśmy do autokaru. Znowu panowała ta niezręczna cisza. Trzeba było przyznać: nie jest dobrze. W końcu trener wstał i zaczął mówić. Powiedział, co jest źle, co trzeba poprawić. Normalka. Potem powiedział coś, co trafiło do wszystkich. Kazał się im nie poddawać i nie załamywać. Przytoczył przykład, że przecież każdy zanim nauczył się chodzić wywracał się setki razy. Ważne żeby po każdym upadku się podnieść i próbować dalej. Jego słowa uderzyły nawet mnie. Nie należy myśleć o przeszłości. Trzeba się skupić na nowym jutrze. Jutrze, które trzeba mieć nadzieje, będzie lepsze. Nawet nie wiedział, ile tymi słowami dla mnie zrobił.

Drugi mecz też niestety był przegrany, ale i tak w tabeli doliczono nam 1 punkt. Byliśmy przedostatni. Wszyscy wzięli sobie ostatnie słowa trenera do serca i nie załamywali się, tylko wyciągali wnioski i myśleli o piątkowym meczu z Argentyną. W Polsce byliśmy w poniedziałek po południu. Anastasi odpuścił tego dnia siatkarzom trening. Byliśmy w Gdańsku. Z balkonu miałam widok na morze. Przyjemny był dźwięk szumu fal, który docierał do moich uszu. W dodatku była ładna pogoda. Żyć nie umierać! Idealna pora na wyjście. Postanowiliśmy wybrać się na plażę. Przebrałam się w coś lżejszego (link). Pod spodem miałam strój kąpielowy. Pływać nie zamierzałam, ale każda okazja żeby się poopalać jest dobra. Byłam blada jak ściana, bo opalenizna, której nabawiłam się w Sulejowie dawno zniknęła. Wzięłam torbę aparatem, a do torebki wpakowałam inne potrzebne rzeczy. W recepcji już wszyscy na mnie czekali. Narzekali, że się grzebię, ale olałam to. Do plaży mieliśmy spacerkiem 5-10 minut. Znaleźliśmy miejsce, gdzie nie było zbyt dużo osób. Rozłożyliśmy ręczniki plażowe i się na nich wygodnie usadowiliśmy. Siatkarze zaczęli ściągać T-shirty, więc i ja zdjęłam koszulkę, zostając w samej górze od bikini. Położyłam się i zamknęłam oczy.
 - Blanka, idziesz do wody? – zapytał Zibi. Pokręciłam przecząco głową.
 - Ej, no czemu? – jęknął Igła.
 - Nie chce mi się  - wzruszyłam ramionami. – I niech żaden nie próbuje mnie tam wrzucić siłą, bo wiecie, jak to się ostatnio skończyło.
Spuścili głowy i ruszyli w kierunku wody. Widać, im się podobało. Siedzieli tam dobre pół godziny. W końcu przyszli na miejsce, oczywiście chlapiąc mnie przy tym wodą. Otworzyłam oczy, bo chciałam ich opieprzyć, ale moje spojrzenie utkwiło na Kubiaku, który stał w samych kąpielówkach i pił wodę z butelki. Krople wody pokrywały jego ciało. Wyglądał po prostu genialnie. Niczym sam grecki bóg. Aż samej zrobiło mi się gorąco. W końcu jednak opamiętałam się, bo Zbyszek zaczął do mnie mówić.
 - Idziesz grać w plażówkę? – zapytał atakujący.
 - W sumie czemu nie – uśmiechnęłam się i wstałam. – Nie za dużo nas?
 - Ja na razie nie gram. Idę do Asi zadzwonić – puścił mi oczko Bartman i wyciągnął telefon z kieszeni spodni, które leżały na kocu. Igła wziął piłkę i ruszyliśmy na boisko, które akurat było wolne. Właściwie nawet gdyby było zajęte, to dla naszych reprezentantów by zwolnili. Ah ta ich pozycja.
 - Jak się dzielimy? – zapytał Kurek.
 - Ja biorę ciebie, Bartusiu – Ignaczak zatrzepotał rzęsami. Śmiać mi się chciało, widząc tą minę. Kurek natomiast skrzywił się.
 - Czemu ja mam mieć zawsze najgorzej? – jęknął.
 - Jak chcesz, to ja mogę być z tobą. Nie jęcz – wystawiłam mu język.
 - Nie ma zmieniania – oburzył się Kubiak. Ciekawe dlaczego tak mu zależało żeby być ze mną. Tak, tak, wiem.. Rozeszliśmy się na swoje połowy. Jako, że byłam kobietą dali mi pierwszej serwować. Ustawiłam się za linią końcową. Podrzuciłam piłkę do góry i uderzyłam nią ręką. Idealne przyjęcie Igły, który wystawił Bartkowi, a on zaatakował na Michała, który odbił ją do góry.  Wystawiłam mu. Niezbyt perfekcyjnie, bo mistrzem nie jestem, ale Kubiak skoczył i walnął ją z całej siły. Udało się. Pierwszy punkt nasz! Przybiliśmy sobie piątki, śmiejąc się. No tak, gram z byłym wicemistrzem świata w siatkówce plażowej do lat 18. To zobowiązuje.
Cały mecz szliśmy punkt za punkt. W końcówce drużyna przeciwników prowadziła dwoma punktami. Była piłka meczowa, ale Kurek zepsuł zagrywkę. Przewaga zmalała, ale nadal nie było idealnie. Moja kolej na zagrywce. Odetchnęłam głęboko. Michał posłał mi ciepłe spojrzenie. Uśmiechnęłam się lekko i podrzuciłam piłkę do góry. Skoczyłam lekko i zaserwowałam. Oczywiście Igła przyjął perfekcyjnie. Dziku dał mi znać i skoczyliśmy do bloku. Udało mi się zablokować Kurka. Aż pisnęłam szczęśliwa. Znowu ruszyłam na zagrywkę. Jakimś cudem zdobyliśmy te 2 punkty z rzędu. Z tej radości aż wskoczyłam Kubiakowi na barana i zmierzwiłam jego włosy.
 - Udało nam się – krzyknęłam, obejmując jego szyję. On chwycił moje nogi, żebym nie spadła.
 - No bo jesteśmy lepsi. To było pewne – wypiął dumnie klatę do przodu.
 - To było ustawione – oburzył się Ignaczak.
 - Tak sobie to Krzysiu tłumacz – zaśmiałam się. Zeszłam w końcu z pleców Kubiaka i przybiłam sobie z nim piątkę.
 - Kto wygrał? – zainteresował się Bartman, który dopiero wrócił. No bez jaj, nie było go ponad godzinę.
 - Jakbyś był, to byś wiedział – burknął obrażony Kurek. Nie mógł przyjąć do świadomości porażki.
 - Jak można tak długo rozmawiać przez telefon? – Igła zrobił wielkie oczy. – Nawet ja z Iwoną tyle nie gadam.
 - A bo wy to już długo po ślubie, to się macie dość – machnął ręką.
 - Ja nie wnikam, ile wynosi twój rachunek za telefon – stwierdziłam.
 - Darmowe minuty, kochana – wyszczerzył się. – To jak, kto wygrał?
 - No jak to kto? – powiedział z wyższością mój partner z drużyny.
 - My – miałam banana na twarzy.
 - Miałaś Kubiaka w drużynie i to tylko dlatego – oburzył się Bartek.
 - A co z tego, że mnie?
 - Ty grałeś w plażówkę! To jest prawie to samo, co oszustwo, o!
Strzeliłam face palma. Jaki on był głupi.
 - Co robimy? – zapytał Krzysiek.
 - Ja idę porobić trochę zdjęć – powiedziałam. – Chcecie popozować?
 - Zawsze i wszędzie – Zibi przeczesał swoją fryzurę.
 - To chodź – zaśmiałam się i pociągnęłam go za rękę. Porobiłam mu kilka fotek. Wyszedł całkiem, całkiem. Oczywiście poprosił żeby mu zgrać, bo chce wrzucić na fejsa. Następnie fotografowałam resztę siatkarzy. Było trochę śmiechu przy tym, np. gdy Kurek wsypał piasek za spodenki Michała. Przyjmujący chciał go za to utopić, ale pozostałą dwójka na szczęście to udaremniła. Reprezentacja straciłaby swoją gwiazdę. Niedopuszczalne.

Niestety tylko wtedy mieliśmy czas żeby tak po prostu sobie odpocząć wspólnie. Przez najbliższe dni siatkarze zapieprzali strasznie na treningach. Potem nie mieli już zbytnio siły żeby gdzieś chodzić. Odpoczywali leżąc plackiem na łóżkach. Ja natomiast zwiedziłam całe miasto, korzystając z wolnego czasu. Dawno tu nie byłam, choć jako dziecko bywałam w tych rejonach co rok. Gdańsk się zmienił, ale dzięki mapom w telefonie się nie zgubiłam. Szkoda tylko, że Sopot był taki kawał drogi, bo chętnie bym się przeszła na molo. Nie opłacało mi się jednak tam jechać. Zyskałam masę zdjęć oczywiście. Ludzie czasem dziwnie na mnie patrzyli, bo gdy fotografuję robię dziwne pozycje i miny. No cóż, taki los artysty, że na niego krzywo patrzą.
W piątek wieczorem odbyć się miał kolejny mecz w tegorocznej edycji Ligi Światowej. Nerwów było sporo. Polacy mieli szansę na wyjazd do Mar de Platy, tylko jeśli wygrają wszystkie mecze. Skład był taki sam, jak ostatnio. Każdy indywidualnie przecież grał dobrze. Niestety nie byli zgrani idealnie, jak to było w latach poprzednich. Każdy jednak ma kiedyś jakiś spadek.
Kolejny mecz, kolejny tie-break. Jak do tej pory żadnego nie udało się wygrać. Jednak tym razem było inaczej. Duża zasługa w tym należała do publiczności. Atmosfera w Ergo Arenie była po prostu niesamowita. To kibice dali kopa naszym, by wygrali tą ostatnią partię. I udało się! W końcu po 4 porażkach z rzędu Polacy wygrywają mecz. Cieszyli się zupełnie jakby wygrali cały turniej. Niby mała rzecz, a sprawia tyle radości. Sama skakałam, jak dziecko. Podeszłam do siatkarzy, gdy wyszli poza bandy reklamowe, które oddzielały boisko od reszty.
 - Gratulacje, chłopaki – uśmiechnęłam się szeroko i przybiłam piątkę z Zibim.
 - Wygraliśmy, wygraliśmy! – cieszył się Igła, skacząc dookoła mnie.

 - We are the champions.. – zaczął śpiewać Winiar. On chyba to śpiewa po każdym wygranym meczu. A niech się cieszą. Należy im się, bo dali dziś czadu! Jeśli tu na każdym spotkaniu będzie taka atmosfera, to Mistrzostwa Europy będą bardzo udane. Po udanym spotkaniu z Argentyną wierzę, że teraz pójdzie już z górki. Cel jest na wyciągnięcie ręki. Bardzo blisko.

____________

Nie wytrzymałam do północy. 30 komentarzy?! Ludzie, nawet nie wiecie jak mnie to cieszy. Pierwszy raz mam tak wysoką liczbę wyświetleń i komentarzy. uwielbiam was ;*
Podoba się rozdział? :)

37 komentarzy:

  1. świetny rozdział :D ten blog jest zajebisty :D dobrze że koleżanka mi go poleciła :D
    jak opisujesz te mecze to wszystko mi się przypomina - te przegrane i wygrane mecze. ta radość chłopaków oraz ich ich smutek w oczach po przegranych meczach :/
    brakuje mi trochę kłótni Blanki z Kubiakiem :D zawsze wtedy śmiesznie było :D
    ja już chcę następny :D kiedy będzie?

    OdpowiedzUsuń
  2. glupie pytanie... oczywiacie że sie podoba i licze ze o 24 dodasz next :D

    OdpowiedzUsuń
  3. tak, tak, tak podoba! :D
    i by mi się podobało gdyby zawsze codziennie był nowy, proooooosiimy! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Czemu oni nie są razem? Ile można czekac :( xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja ciebie też uwielbiam i tego bloga rozdział świetny juz czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jak może się nie podobać :p Jejciu jak ja uwielbiam ten blog :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jako, że komentuję kilka rozdziałów pod rząd, już miałam się oburzyć na Blankę za to, że cały czas robi z siebie ofiarę i żyje przeszłością. No bo sorry, ale mnie ona tym naprawdę wkurza, tym swoim ciągłym jęczeniem, że jest zraniona i że nie umie nikomu zaufać ani otworzyć się na miłość. Miałam zaproponować, żeby ktoś nią porządnie potrząsnął, ale widzę, że przemowa Andrei wpłynęła nie tylko na siatkarzy, ale też na nią. Cieszy mnie to! Mam nadzieję, że to już koniec jej użalania się nad sobą xD A czytanie o kolejnych pocałunkach Michała i Blanki to miód na moje serce, oczy, ośrodek wyobraźni w mózgu <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział cieszę się że tak szybko dodałaś już nie mogę się doczekać kiedy Blanka będzie z Miśkiem :*

    OdpowiedzUsuń
  9. ahh uwielbiam twoje opowiadanie <3 czekam aż coś ruszy się między Michałem i Blanką :D do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział no po prostu perfekcja :) I z Kubiakiem jak tam szalała na tym boisku od plażówki :P Czyli mam rozumieć, że zrozumiała, że bycie z Kubiakiem nie jest takie złe ? :P hahahaahhaah Pozdrawiam Dooma :).

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny rozdział :) Już nie mogę się doczekać kiedy Blanka i Michał będą ze sobą :D
    Pozdrawiam Kinia

    OdpowiedzUsuń
  12. zawsze sie podoba :D
    to teraz czekamy na powtórkę z dachu ;)
    pozdrawiam ;p

    OdpowiedzUsuń
  13. Uwielbiam uwielbiam uwielbiam <3
    czekam na kolejny i to jak najprędzej !
    dodasz o 24 ? to strasznie uzalezniającę

    niech oni będą parą <3 kocham

    OdpowiedzUsuń
  14. Dodaj jeszcze jeden dzis .. no nie wytrzymam ... ;C

    Uwielbiam twoje opowiadanie .. <3
    fakt niech będą parą <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Niech będą razem . <3

    Dodaj jak najszybciej , Czekamy do następnego kochana ;* / Tala

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne! :D
    Ostatnio mnie tu nie było, właśnie nadrobiłam zaległości ;) Zaskoczyłaś mnie pozytywnie, że dodawałaś tu tyle rozdziałów! :)

    OdpowiedzUsuń
  17. :D :D Jaka radość!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Znowu wszystkie te mecze mam przed oczami. Trochę smutno.
    A pomiędzy Blanką, a Michałem robi się coraz ciekawiej. Mam nadzieję, że dodasz coś jutro, bo już się nie mogę doczekać :)
    Pozdrawiam i zapraszam na 9 :)
    http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Bosh jak jak kocham twoje blogi,a ten to już normalnie cudo!
    A jeślibyśmy dzisiaj dobili 30 kom. (może się uda xD) To wstawiłabyś nowy rozdział? :>

    OdpowiedzUsuń
  20. omomomm Cudoowny *.*
    Czekam na next :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  23. Szybciutko prosimy o nastepny :D !!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Aaa!! Genialny ;) juz sie nie moge doczekac nastepnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy następny? *,*

    OdpowiedzUsuń
  26. Następny następny !!!!
    kocham to to to ><3 uwielbiam cie nooo

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy dalszy ciąg ? ,3


    Uwielbiam ;C
    niech oni będą razem <3

    OdpowiedzUsuń
  28. PRZEPIĘKNY! już się go nie mogłam doczekać :*
    fajnie tak mieć świadomość, że jesteśmy Twoją motywacją :)
    pozdrowionka /Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  29. Już ponad 30 :) Kiedy następny? :3

    OdpowiedzUsuń
  30. JEEE!!! Dobiliśmy do 30,więc czekamy na nowy rozdzialik ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Genialne... I ja też mam przed oczami te mecze. Smutno mi się trochę zrobiło, ale taki jest sport. Czekam na kolejny i mam nadzieję, że będzie dzisiaj. Pozdrawiam Alex :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Miałam się uczyć... ale co tam :) Opowiadanie jest 1000 razy lepsze :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Ojjojoj ;D Jak się słodko zrobiło przy tej plażówce ;3
    Kubiak jako grecki bóg? Już to widzę *.*
    Rozdział idealny ;)

    OdpowiedzUsuń