7.01.2014

Rozdział 32

Treningi na łódzkiej hali były spokojniejsze, niż te przedmeczowe. Chłopcy niby zwolnili tempo, ale nie przestali pracować rzecz jasna. Chcieli z Francji przywieźć komplet punktów. Ciążyła na nich wielka presja. Nie zazdrościłam im. W końcu w zeszłym roku wygrali finał Ligi Światowej. Teraz nie mieli idealnej formy, a wszyscy wymagali od nich obrony tytułu. Niezbyt kolorowo. Następnego dnia mieliśmy lot do Paryża, a potem kilka godzin w autobusie. Rano byłam na treningu. Zdjęcia mi się już na laptopie nie mieściły, ale mój dysk zewnętrzny zostawiłam w Katowicach. Jakoś się to upchnie.
Siedziałam w pokoju, gdy nagle rozdzwonił się mój telefon. Był to nieznany numer. Odebrałam.
 - Słucham? – zaczęłam.
 - Dzień dobry. Pani Blanka Kamińska? – zapytał nieznajomy mężczyzna.
 - Tak, to ja. O co chodzi?
 - Komisarz Ryszard Kowalski, komenda miejsca policji. Dzwonię w sprawie Tomasza Cybulskiego.
No to nieźle. Policja. W dodatku w sprawie Tomka. Co oni chcieli?
 - Ale o co chodzi? – zapytałam.
 - Proszę przyjść na komendę. Sienkiewicza 28/30. Tam się pani wszystkiego dowie.
 - Dobrze. Przyjdę jeszcze dziś.
Musiałam przyznać, ze ten telefon mnie zdenerwował i przestraszył jednocześnie. Miałam wychodzić, ale byłam w reprezentacyjnej koszulce. Odłożyłam więc torebkę i wzięłam ubrania z szafy, które następnie na siebie włożyłam (link). Ponownie wzięłam torebkę i wyszłam z pokoju, a potem z hotelu. Z tego, co pokazywała mapa w moim telefonie, to ulica Sienkiewicza była na drugim końcu miasta. Złapałam więc taksówkę, która podwiozła mnie pod sam gmach komendy. Zapłaciłam kierowcy i weszłam do budynku. Napotkanej policjantki spytałam o komisarza Ryszarda Kowalskiego. Wskazała mi gabinet, który zajmował. Zapukałam. Po usłyszeniu ‘proszę’ weszłam do środka. Przy sporych rozmiarów biurku, na którym walało się pełno papierów, długopisów i teczek siedział mężczyzna na oko w wieku mojego taty. Przywitałam się z nim grzecznie, a następnie usiadłam na krześle, które mi wskazał.
 - A więc o co chodzi? Co Tomek zrobił? – spytałam. Miałam nadzieję, że mnie w coś nie wplątał, bo chyba bym go rozszarpała gołymi rękoma.
 - Spowodował niewielki wypadek. Po przeszukaniu jego samochodu, a następnie mieszkania znaleziono dość sporą ilość narkotyków różnego rodzaju. Z badań wynikło, że pan Cybulski jest uzależniony, a w dodatku handluje tym towarem – wyjaśnił policjant. Tomek narkomanem? Jak ja mogłam tego nie zauważyć? To stąd jego dziwne zachowanie. Nadal jednak nie rozumiałam jednego.
 - Ale co to ma wspólnego ze mną? Z Tomkiem rozstałam się 2 lata temu.
 - Już mówię. Otóż chodzi o to, iż dodatkowo Tomasz wpadł w chorobę psychiczną.
Teraz już zaczynałam wszystko kojarzyć.
 - Narkotyki tylko ją wspomagały. Opowiadał o pani ciągle, dlatego się z panią skontaktowałem.
 - Ostatnio rozmawiałam z Tomkiem – powiedziałam. – Napadł mnie 2 razy w Łodzi, a wcześniej w Wieluniu, naszym rodzinnym mieście. Już wtedy wydał mi się podejrzany, bo z jego słów wynikało, że mnie śledzi.
 - Tak też się domyślałem. Dlatego poprosiłem o spotkanie. Już nie musi się go pani obawiać. Przymusowo zostanie umieszczony w zakładzie psychiatrycznym oraz odwykowym.
Porozmawialiśmy o Tomku jeszcze chwilę. Szczerze to kamień spadł mi z serca. Sam wpakował się w to bagno i jeszcze mnie chciał straszyć. W końcu odzyskam spokój. Uśmiechnięta zadzwoniłam po taksówkę i wróciłam do hotelu. Wyrobiłam się równo z chłopakami. Akurat wrócili z hali. Zdziwieni widokiem mnie, wysiadającej z taryfy podeszli.
 - A gdzie to się jeździ? – spytał podejrzliwie Bartman. Opowiedziałam im całą historię. Cieszyli się, że mam spokój i ten wariat nie będzie mnie już więcej nękał. Postanowiliśmy to uczcić. Oczywiście nie myślcie o żadnym alkoholu. Przecież niedługo chłopaki mają mecz. A dodatkowo po tym, co wyprawiałam ostatnio (a o czym dowiedziałam się długo po fakcie) nie zamierzam przesadzać. Poszliśmy więc na shake z Mc Donald’s. Miałam tylko chwilę zaczekać na nich, bo musieli się trochę odświeżyć. Uspokoili mnie tym, że prysznic wzięli na hali, więc nie zajmie to długo. Usiadłam zatem na ławce i czekałam. Przypałętali się po niecałych 10 minutach, więc mogliśmy ruszyć.

Nazajutrz z samego rana pojechaliśmy na lotnisko. Odprawa trwała pół godziny. Potem zajęliśmy swoje miejsca w samolocie. Miałam naprawdę pecha, bo moim sąsiadem okazał się być Bartek. Ktoś wspominał, że on podobno przezwyciężył swój lęk przed lataniem? Nie wierzcie w te plotki! W życiu kogoś tak przerażonego nie widziałam. Za mną siedział Zbyszek z Michałem, a przede mną Igła z Jarskim. Miła podróż się szykowała. Miałam nadzieję, że szybko zasną.
 - Blanka, po mojej śmierci weź sobie proszę mój aparat. Nie jest jakiś wypasiony, ale wiem, że trafi w dobre ręce – mówił Bartek.
 - Bartuś, ale pomyśl logicznie – zaczęłam zażenowana. – Jeśli samolot się rozbije, to ja też zginę. Nie tylko ty.
 - To co ja zrobię z moim majątkiem? – rozpaczał jeszcze bardziej. Brawo, Blanka. Jeszcze pogorszyłaś sytuację.
 - Bartek, wiesz że po drodze będzie burza? – zaśmiał się Zibi z tyłu.
 - W dodatku z gradem – dodał ze śmiechem Kubiak.
 - Przestańcie! – rozkazałam im. – To ja muszę się z nim męczyć, nie wy.
 - Męczysz się ze mną? – spytał załamany Kurek. No pięknie, Blanka. Kolejna wtopa.
 - Nie no, co ty Bartuś – powiedziałam najsłodziej, jak umiałam.
 - Potrzymasz mnie za rękę, jak będziemy lądować? Piter zawsze mnie trzyma.
 - Potrzymam, Bartek, potrzymam – westchnęłam. – A teraz śpij.
Wyciągnęliśmy swoje słuchawki i każdy zaczął słuchać muzyki. Po dwóch godzinach lotu zameldowaliśmy się w Paryżu. Odebraliśmy nasze bagaże i wpakowaliśmy się do autokaru. Kolejne 2 godziny jazdy i w końcu byliśmy w hotelu. Tym razem otrzymałam pokój jednoosobowy. W końcu więcej przestrzeni dla mnie. O tak!

Nadszedł wieczór, a ja nie miałam, co robić. Żałowałam, że nie nocowaliśmy w Paryżu. Wtedy mogłabym porobić zdjęcia wieży Eiffla. No właśnie, zdjęcia! Wzięłam aparat i wyszłam z pokoju. Schodami ruszyłam na górę. Tutaj na pewno musiało być wyjście na dach. Zdjęć widoku na Francję jeszcze nie miałam. W końcu znalazłam drabinę, która prowadziła na górę. Nie pomyliłam się. Widok był niesamowity. Podobny trochę do Warszawy, jednak inny. Ma swój urok. Wtedy zauważyłam, że ktoś tu również siedzi. Księżyc oświetlił jego twarz, gdy na mnie spojrzał.
 - A ty znowu na dachu – zaśmiałam się w kierunku przyjmującego.
 - Mogę to samo powiedzieć o tobie – odparł Kubiak.
 - Ładnie tutaj. Przyszłam porobić parę zdjęć – przyznałam.
 - To pracuj, pani fotograf. Nie będę ci przeszkadzać – już miał wstawać, ale go powstrzymałam.
 - Zostań. Nie lubię siedzieć sama – powiedziałam. Uśmiechnął się i usiadł z powrotem. Rozstawiłam statyw i cyknęłam kilkadziesiąt ujęć. Musiałam kiedyś zabrać się za ich obróbkę. Na razie nie miałam na to czasu, bo z treningów i meczów mam pełno zdjęć. W końcu skończyłam i spakowałam z powrotem sprzęt. Usiadłam obok przyjmującego.
 - Już skończyłaś? – zdziwił się. Pokiwałam twierdząco głową. – Szybko.
 - No tak jakoś – wzruszyłam ramionami. – Czemu tu tak sam siedziałeś?
 - Zbyszek gadał z Aśką, więc postanowiłem mu nie przeszkadzać i iść gdzieś.
 - Też bym tak w sumie zrobiła.
Znowu zapadła cisza.
 - Wiesz – zaczęłam, patrząc w gwiazdy – czasami im zazdroszczę.
 - Czego? – zdziwił się.
 - Że są tacy szczęśliwi i w ogóle. Ufają sobie – stwierdziłam.
 - Związek bez zaufania by nie przetrwał. A oni są razem dość długo.
 - No wiem. Z nich to taka moja ulubiona para jest – zaśmiałam się cicho.
 - A ty czemu nie masz faceta?
Zmieszałam się.
 - Okej, przepraszam. Nie musisz odpowiadać – powiedział, widząc moją minę.
 - Po prostu po ostatnim związku jakoś nie chcę na razie kolejnego – przyznałam.
 - Ten Tomek, to był naprawdę kompletnym debilem, że cię tak skrzywdził – objął mnie ramieniem. Nie sądziłam, że Kubiak okaże się taki.. troskliwy. To, co mówił, jak starał się mnie pocieszyć, to naprawdę było urocze. Gdy był tak blisko, to traciłam głowę. Niestety.
 - Michał – podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy.
 - Tak?
 - Pocałuj mnie – poprosiłam. Przez chwilę był zdziwiony, lecz niedługo po tym poczułam jego ciepłe wargi na swoich. Całował tak delikatnie, ale z drugiej strony namiętnie. Nie wiem, czemu go o to poprosiłam, ale to było silniejsze ode mnie. Wplotłam ręce w jego włosy. W pewnym momencie położył mnie ostrożnie na ziemi i nachylił się nade mną, kontynuując pocałunek. Jego język idealnie współgrał z moim. Nasze usta doskonale do siebie pasowały. Zrobiło mi się gorąco. Ściągnęłam z siebie sweterek i zostałam w zwykłej, białej bokserce. Michał również pozbył się swojej bluzy. Jęknęłam z rozkoszy, gdy pocałunek się pogłębiał. Był coraz bardziej zachłanny. Dostosowywałam się do rytmu, który nadawał siatkarz. Rękami błądziłam po jego torsie, więc ściągnął koszulkę. Gdy widziałam jego umięśnioną klatkę piersiową miękły mi kolana. Łaskotało mnie, gdy jeździł językiem po mojej szyi. W pewnym momencie zaczęłam się opamiętywać. Co ja wyprawiałam? Nie wiadomo dlaczego łzy zaczęły mi spływać po twarzy. Odepchnęłam Kubiaka od siebie i wstałam gwałtownie. Spojrzał zdezorientowany.
 -Przepraszam – wyszeptałam i uciekłam. Tak po prostu zwiałam.
 - Blanka! Zaczekaj! – krzyczał za mną. Bałam się, że mnie dogoni. Kątem oka zauważyłam, ze ubierał koszulkę, więc szybko zbiegłam po drabinie i pognałam do pokoju, który od razu zamknęłam na klucz. Oparłam się o drzwi i zjechałam do pozycji siedzącej. Ryczałam, jak dziecko i już sama nie wiedziałam dlaczego. Tak strasznie chciałam tego pocałunku. Tak bardzo pragnęłam bliskości Kubiaka. Samą siebie oszukiwałam. Bałam się mu zaufać, ale chyba już to jakby zrobiłam. Może nie do końca, ale wiedziałam, że przy nim będę bezpieczna.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Ucichłam. Udawałam, że nikogo nie ma w pokoju. Jednak natrętny gość wręcz dobijał się .
 - Blanka, wiem, że tam jesteś. Otwórz, pogadajmy – mówił Kubiak. Nie reagowałam. W pewnym momencie kopnął w drzwi. – Blanka, do cholery!
Zaszlochałam głośno. Usłyszałam dźwięk, który mówił, iż siatkarz oparł się o drzwi.
 - Blanka, proszę cię, otwórz. Czemu płaczesz? – zapytał stroskany. Zaczęłam się wahać. Otworzyć, czy nie otworzyć? Problem właściwie rozwiązał się sam.

 - Jak chcesz. Zostawiam ci na klamce sweter – westchnął.

________________

JESTEM ZA ULEGŁA, LUDZIE!
W tym rozdziale trochę tak jak chcieliście, ale trochę nie tak :D czy u mnie kiedyś była jakaś sielaneczka i było po waszej myśli? ja mam głowę pełną pomysłów, uwierzcie. 

26 komentarzy:

  1. Dziewczyno ty naprawdę lubisz nas męczyć, nie ?:)
    Akcja na dach swietna tylko szkoda ze tak szybko Blank uciekła:)
    Czekam na następny :**

    OdpowiedzUsuń
  2. No jest juz coraz lepiej ;) teraz niech Blanka w koncu Miskowi zaufa no ;) uwielbiam bloga ale to juz pewnie wiesz :* super i czekam na nexta ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa tak blisko! mam nadzieję, że w następnym rozdziale sobie to wyjaśnią...
    a może byś znowu uległa i dodała coś jutro?? :D
    uwielbiam to opowiadanie :*
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej nooo Blanka nie uciekaj ._.

    A może znowu ulegniesz i dodasz dzisiaj następny? xD

    OdpowiedzUsuń
  5. O matko jak ja kocham twoje opowiadania-ciekawa akcja,wszystko fajnie rozplanowane i jak tu nie czytać ? ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaa...dzieki dzieki ze tak szybko dodajesz ;) rozdzial swietny <3

    OdpowiedzUsuń
  7. A moze tak ulegniesz znow i dodasz cos dzis ?? ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Aajjaj az mi sie goraco zrobilo od akcji na dachu :* oby oni w koncu mogli byc razem <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Podoba mi się w tym blogu to, że nie jest on przewisywalny i nigdy nie wiem co będzie w kolejnym rozdziale. :** A ten rozdział jak zwykle świetny i czekam na kolejne :D

    OdpowiedzUsuń
  10. ojoji ale się dzieje!! niech Blank w końcu mu powie co czuje! :D kiedy następny?^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Ulalal to się porobiło :/ A juz myslałam że będzie ta sielanka a tu taki surprise !!! :D Bosko jak zawsze :) Czekam z niecierpliwościa na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zdecydowanie genialne :) Tylko dlaczego, do choinki dlaczego Blanka zwiała? Nooooooooooooooł noooooł! Wierzymy, że Twoja głowa jest pełna pomysłów, ale nie rań nas, no :<
    Już się nie mogę doczekać, co będzie w 33 i później :) Mam nadzieję, że jednak nas trooooszkę posłuchasz i dasz trochę wytchnąć, bo na razie to cały czas jest napięcie i oczekiwanie na ten moment, kiedy oni będą razem <3
    Buziaki serdeczne z uściskami /Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  13. A może jednak? Taki tam choćby najkrótszy 33 dziś nie zaszkodzi :)
    prosiiiimy :* :* <3

    OdpowiedzUsuń
  14. No nie wytrzymam.! Tak uroczo, tak idealnie i... i nic.!? Jak Ty możesz z czystym sumienim nas tak męczyć.?! Nie no, żart.xD
    w. takim razie... dzisiaj też możesz nam ulec, co Ty na to.? ;))
    Buźki;**
    ~Ann

    OdpowiedzUsuń
  15. No nie wierze!<3
    Kocham! Kocham! Kocham!

    OdpowiedzUsuń
  16. ekstra rozdział no i w końcu coś się miedzy nimi wydarzyło czekam na następny pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie no!! DZIEWCZYNO!! JESTEŚ ZAJE****A!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapraszam na 15 na love-volleyball-life.blogspot.com

    Uwielbiam cie i czytam z otwarta buzia.... Błagam dodaj jeszcze dziś coś nowego bo nie wytrzymam do 9

    OdpowiedzUsuń
  19. kocham, kocham! :D nic mi nie mów! jesteśmy gdzieś w 2/3 opowiadania a ja już myślę o nowej historii xd

    OdpowiedzUsuń
  20. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś się porobiło hahhahahah :P
      No ku*** nie wierzę, no po prostu nie wierzę :O Jak ona mogła to zrobić. No czemu nie otworzyła tych zasranych drzwi hahahahhahaha. Przepraszam ale nie mogłam się opanować i musiałam to napisać :D hahhaa Rozdział zajebisty i myślę, że rozdział z Tomkiem się zakończył. Pozdrawiam Dooma :)

      Usuń
  21. Uwielbiam twój blog ! Mam nadzieję że Blanka z Miśkiem szybko będą ze sobą... ;) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. ;) Pozdrawiam ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. niesamowita jesteś!
    brzydko tak pieknie pisać;)
    do następnego:*

    OdpowiedzUsuń
  23. aaa mam nadzieję, że już w najbliższych rozdziałach Blanka będzie z Miśkiem <3 czekam niecierpliwie na kolejny :)
    pozdrawiam K.

    OdpowiedzUsuń