Przepychałam się przez tłum tańczących ludzi, w celu
odnalezienia Michała. W końcu go zauważyłam. Siedział przy barze. Tak, jak
wcześniej. Tym jednak razem nie był sam. Przymilała się do niego jakaś blondi.
Jemu widocznie się do podobało, bo był cały uśmiechnięty. Zacisnęłam dłonie w
pięści i odwróciłam się napięcie. Zabolało mnie to. Tak, Blanka Kamińska jest
zazdrosna. Ale to wszystko przez ten pieprzony organ, który dyktuje mi, co mam
czuć. Sercu się nie przetłumaczy.
Znowu wpadłam w wir tańca. Tańczyłam z kim popadnie
właściwie. Trochę źle to zabrzmiało. Po prostu teraz nie odmawiałam nikomu, co
zdarzało się wcześniej. W końcu nawet i ja byłam padnięta. Zegarek wskazywał 2
w nocy. Chłopakom jednak nie chciało się wracać. Mi w sumie też. Postanowiłam
zaczerpnąć trochę świeżego powietrza i wyszłam przed klub. Usiadłam na ławce,
która była niedaleko. Było zimno, ale przyjemnie. Odetchnęłam głęboko. Po kilku
minutach poczułam, że ktoś siada obok. Przestraszyłam się, lecz jego głos mnie
uspokoił.
- Przeziębisz się
– powiedział Kubiak. A on nie z nową koleżanką? Matko, mówię jak jakaś
zazdrosna dziewczyna. Ale przecież ja nie byłam zazdrosna! Wcale i w ogóle.
Samą siebie oszukuję.
- Nie przeziębię –
odparłam. – Czemu nie jesteś w środku?
- A tak jakoś –
wzruszył ramionami. – Tłoczno w środku. A ty?
Taa, tłoczno. Nagle mu zaczęła przeszkadzać blondyna, czy
może ona go olała? Rany, ja naprawdę gadam, jak zazdrosna.
- Chciałam się
przewietrzyć – odparłam. – Właściwie, to dobrze, że tu przyszedłeś. Chciałam
cię o coś zapytać.
- Zamieniam się w
słuch – uśmiechnął się i rozsiadł wygodnie, opierając łokcie na oparciu ławki.
- Zbyszek nie
chciał mi powiedzieć, tylko odesłał do ciebie. Co się działo, gdy odprowadzałeś
mnie do hotelu? Wtedy, gdy wypiłam za dużo – widziałam po jego twarzy, że mina
mu zrzedła. Nie był już taki wesoły.
- Co ci Zibi
powiedział?
- Właściwie, to
nic. Powiedział, że mam spytać ciebie. Czemu jemu opowiedziałeś, a mi nie?
Odwalałam coś? – dopytywałam zaciekawiona.
- Nie no, on coś
wymyśla – zaśmiał się, jednak nie było to szczere.
- Michał, przecież
widzę, że coś ukrywasz. Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć, co?
- A po co ci to?
Było, minęło – wzruszył ramionami.
- Michał, chcę
wiedzieć. Mów – powiedziałam stanowczo. Zdenerwował się trochę.
- Co mam ci kurwa
powiedzieć, co?! Że się całowaliśmy?! A może to, że omal nie wylądowaliśmy w
łóżku?! – prawie wykrzyczał. Nie wierzyłam własnym uszom. Znowu się
całowaliśmy? Ale tym razem musiało być coś więcej, skoro omal nie poszliśmy do
łóżka. Schowałam twarz w dłonie.
- Czemu mi nie
powiedziałeś? – spytałam cicho.
- Po co? Żebyśmy
potem znowu warczeli na siebie, przy każdym spotkaniu?
- Przypominam, że
to ty zacząłeś – wlepiłam w niego wzrok.
- Ale tym razem
nie chciałem żeby tak było – przyznał szczerze. Popatrzył na mnie tak, jak
nigdy jeszcze. To było takie dziwne spojrzenie. Takie miłe.
- Dlaczego? Nagle
zmieniłeś o mnie zdanie? – nie wiem czemu, ale w moim głosie było tyle
pretensji. Choć chciałam być milsza, to jakoś nie udawało mi się.
- Tak, zmieniłem –
powiedział stanowczo. – Czy możemy już o tamtym incydencie zapomnieć?
- Możemy –
uśmiechnęłam się lekko. – Ale na przyszłość, mów mi, co robię po pijaku.
- Śmieszna wtedy
jesteś – zaśmiał się. – Próbujesz za wszelką cenę udowodnić, że jesteś trzeźwa.
- Zobaczymy, jak
ty będziesz się zachowywał, jak się opijesz – wystawiłam mu język.
- Ja jestem
sportowcem, nie nadużywam alkoholu – uśmiechnął się cwaniacko.
- Jeszcze
zobaczymy. Kiedyś się złamiesz.
- Idziesz tańczyć?
– zapytał, wystawiając ramię w moją stronę.
- Idę –
uśmiechnęłam się promiennie i chwyciłam się go. Ruszyliśmy na parkiet. W klubie
siedzieliśmy jeszcze do 3 i dziwnym trafem, całą tą godzinę spędziłam z
Kubiakiem. Kiedyś nie pomyślałabym, że mogłabym spędzać z nim tyle czasu.
Rozmawialiśmy, tańczyliśmy. Było naprawdę miło. Bartman z Igłą posyłali mi
tylko jakieś głupie uśmieszki. Zawsze wtedy wywracałam oczami z zażenowania.
Ubzdurali coś sobie i będą mnie dręczyć. Nawet jeśli on by coś do mnie kiedyś
tam czuł, to nie będziemy razem. Choć czuję się przy nim dziwnie bezpieczna, to
boję się mu zaufać. To jest naprawdę silniejsze ode mnie. Wiem, że przez ten
głupi lęk może mnie ominąć wiele rzeczy, ale to naprawdę jest dla mnie ciężkie.
W dodatku Tomek na nowo pojawił się w moim życiu. Koniec. Dość rozmyślania na
trudne tematy. Czas spać, Blanka.
Obudziło mnie gadanie chłopaków. Nie mogli być ciszej?
Niektórzy tu by chcieli pospać. Leniwie otworzyłam oczy i wzięłam komórkę do
ręki. Było po 11. Opadłam z powrotem na poduszkę. Zaczęli mi się przyglądać.
- Ładna fryzurka –
rzucił ironicznie Michał. W dodatku bezczelnie się zaśmiał. Bartman zresztą
też.
- Spierdalaj,
Kubiak – wycedziłam przez zęby i odwróciłam głowę w drugą stronę. Nie moja
wina, że zawsze po przebudzeniu każdy mój włos żył własnym życiem.
- Dopiero się
obudziła, a już wulgarna.
- Dajcie spać –
jęknęłam.
- Koniec tego
dobrego – klasnął w dłonie Zbyszek. – Wstawaj, idziemy na śniadanie. Niestety w
restauracji na dole już nie serwują. Ale ratuje nas Mc Donald’s za rogiem.
- Tylko rusz dupę,
bo mamy tylko pół godziny. Potem podają normalne Fast foody – popędzał mnie
Kubiak.
- No już, już –
jakoś się wygrzebałam z łóżka. Wzięłam ubrania z szafy. W łazience się umyłam i
ujarzmiłam moje włosy. Związałam je w warkocza, który opadał mi na ramię.
Ubrałam się (link) i weszłam do pokoju. Ziewnęłam szeroko. Nadal mi się chciało
spać. Jestem typem człowieka, który uwielbia leżeć w łóżku do późna.
Tą samą ekipą, co wczoraj na imprezę ruszyliśmy do
lokalu, gdzie serwowali Fast foody. Każdy zamówił sobie coś, na co miał ochotę.
Ja wzięłam kanapkę śniadaniową i kawę. Napój od razu mnie postawił na nogi. W
końcu mogłam normalnie funkcjonować. Dzisiaj był ostatni wolny dzień. Już jutro
ponownie chłopcy wznawiali treningi, więc i ja znowu wracałam do pracy. Moja
robota wcale nie była taka łatwa. To całe obrabianie zdjęć, podpisywanie ich, a
potem wstawianie zajmowało sporo czasu. Jeśli ktoś myśli, że to takie hop siup,
to się grubo myli. W dodatku ja do mojej pracy podchodzę bardzo poważnie i
dokładnie. Zanim opublikuję zdjęcie, to pracuję nad nim dość sporo.
- Co robimy dziś?
– zapytał Paweł, siorbając przy piciu coli.
- Ej, a może na
kręgle pójdziemy? – rozbudził się, milczący jak do tej pory Kuba.
- Dobry pomysł –
poparł go Bartek. Reszta również się zgodziła. W sumie mi też ten pomysł
przypadł do gustu. Lubiłam grać w kręgle. Nie byłam jakaś wybitna w tej
dyscyplinie, ale kiepska też nie. Nie wiem, jak grali siatkarze, ale w duchu
liczyłam, że może będę lepsza. Nadzieja matką głupich, jak to mawiają. A
przecież każda matka kocha swoje dzieci. Czyż nie?
Prosto po śniadaniu ruszyliśmy do najbliższej kręgielni.
Bartek zaczął się przechwalać, jakim to on jest mistrzem. Jasne, zobaczymy.
- Michał, coś ty
taki dziwny? – zapytał Zbyszek. Przyjrzałam się przyjmującemu. Faktycznie, był
jakiś nieswój. W dodatku cały czas pisał coś na telefonie.
- Bo jakiś dziwny facet
do mnie pisze. Myśli, że jestem dziewczyną – powiedział. Myślałam, że wybuchnę
śmiechem, ale wtedy od razu pomyśleli by, że coś mam z tym wspólnego.
Przypomniałam sobie dopiero, jak chciałam spławić natręta z klubu, podając mu
numer Michała.
- Ja pierdole, to
jakiś zboczeniec – przeraził się Dziku. Igła wyrwał mu telefon i zaczął czytać
na głos treść wiadomości.
- Oj nie zgrywaj się. Ja wiem, że wczoraj
byłem trochę wypity, ale takiej piękności, jak ty nie da się zapomnieć. Wtedy
był tylko taniec, ale może miałabyś ochotę wpaść do mnie na noc?
Wszyscy wybuchli wielkim śmiechem. Skoro oni, to ja też
mogłam. Kubiak za to był coraz bardziej wściekły i wystukał jakąś wiadomość.
- Co mu odpisałeś?
– zapytał ciekawy Nowakowski.
- Żeby nie robił
sobie ze mnie jaj i powiedział, kto mu dał ten numer. Zabiję, po prostu zabiję
–warknął. Przełknęłam ślinę i zwolniłam kroku. Po chwili usłyszeliśmy dźwięk
przychodzącego SMSa. Siatkarz szybko go odczytał, a potem wściekły zacisnął
dłoń w pięść.
- Blanka –
wycedził przez zęby i odwrócił się. Ja oczywiście postanowiłam uciec, albo się
schować. Ukryłam się za Zbyszkiem.
- Zibi, obroń mnie
– pisnęłam przestraszona.
- Ty ty?! –
zdziwili się wszyscy, a potem zaczęli śmiać. Ignaczak nawet pogratulował mi
za numer stulecia. Przyjmujący natomiast nie był taki zadowolony. Gdyby jego
wzrok mógł zabijać, to już dawno bym leżała martwa na chodniku.
- Czemu dałaś temu
zboczeńcowi mój numer?! – spytał wkurzony.
- Bo się nie
chciał odczepić – powiedziałam skruszona. – Przecież tobie nic nie zrobi.
- Ale czemu akurat
mój?!
- Pierwszy mi do
głowy przyszedłeś – wyszczerzyłam się.
- Ja pierdole,
teraz sama go spławiaj – podał mi komórkę. Westchnęłam zrezygnowana i napisałam
wiadomość: Tu Blanka. Sorry, ale specjalnie
dałam ci nie ten numer żebyś się ode mnie odczepił. Więc z łaski swojej daj mi
spokój. Kolega też nie jest zachwycony, że do niego wypisujesz. Oddałam
Kubiakowi telefon.
- Załatwione –
powiedziałam.
- Masz szczęście –
warknął i ruszył naprzód.
- Przejdzie mu –
szepnął mi do ucha Bartman.
- Wali mnie to –
powiedziałam, jak gdyby nigdy nic. Robił wielką aferę z niczego. Mam go gdzieś.
Dotarliśmy do kręgielni. Zapłaciliśmy i wypożyczyliśmy
buty. O dziwo mieli tu takie gigantyczne rozmiary, że siatkarze bez problemu
mogli ubrać obuwie. Zajęliśmy nasz tor. Jako, iż byłam dziewczyną pozwolili mi
rzucać pierwszej. Początek nie był taki zły. Strąciłam 8 kręgli. Po pierwszej
kolejce uplasowałam się na 3 miejscu. Przede mną był tylko Zibi i Bartek. Gra w
miarę dobrze mi szła. Kurek jednak później zaczął psuć. Po przedostatniej
kolejce nadal byłam na trzecim miejscu. Na drugim był Kubiak, a na pierwszym
Bartman. Przyjmujący nadal był na mnie zły za tą akcje z tym numerem. Gdy
strącił więcej kręgli ode mnie, to patrzył z taką wyższością, że chciałam mu
ten uśmieszek zetrzeć z twarzy. Czasami po jakiejś jego głupiej uwadze ledwo
wytrzymywałam żeby go nie uderzyć kulą. Niestety wtedy miałabym do czynienia z
trenerem, a kłopotów, czy wyrzucenia z pracy nie chciałam.
W końcu rozpoczęła się ostatnia kolejka. Wzięłam głęboki
oddech i rzuciłam kulą. Obserwowałam, jak toczy się po torze. Strąciła
wszystkie! Pierwszy raz w ciągu tej gry udało mi się wszystkie strącić.
Uśmiechnęłam się triumfalnie, widząc, jak na tablicy u góry na pierwszym
miejscu pojawia się napis: Zawodnik 1. Odwróciłam się w kierunku siatkarzy.
- Łatwo mnie nie
przegonicie – powiedziałam i usiadłam na czerwonej sofie. Po mnie rzucał
Piotrek, który niestety był na samym końcu w klasyfikacji. Zaczął szeptać coś
do kuli, a potem nią rzucił. Niestety strącił tylko 3 kręgle. Pozostał mu
jednak drugi rzut. Jest! 7 kręgli! Ucieszony wrócił na swoje miejsce. Przeszło
mu dopiero, gdy Zatorski wskoczył wyżej i Piter znowu był na samym końcu.
Niestety nie miał już szans na wyższą pozycję. W końcu został już tylko Kubiak.
Wystarczyło, że strąci 9 kręgli, a wskoczy na pierwsze miejsce, a ja zostanę
druga. O nie, nie wygra ze mną. Tylko jak by tu go rozproszyć? Gdybym zaczęła
mu jeździć po ambicji, to tylko bym go zdenerwowała, a wtedy grałby lepiej.
Trzeba szybko wymyślić coś innego, lub modlić się żebym mu nie poszło. Brunet
ustawił się w odpowiedniej pozycji. W momencie rzutu kichnęłam. Zadrżał, a
przez to kula poleciała na drugi tor. Odwrócił się wściekły.
- Zrobiłaś to
specjalnie – warknął.
- Moja wina, że
mam katar? – spojrzałam na niego spod byka.
- No proszę cię –
wywrócił oczami. – Boisz się przegranej ze mną.
- Nie mam się
czego śmiać. Jesteś ode mnie gorszy – uśmiechnęłam się cwaniacko.
- Jesteś strasznie
zabawna, wiesz? – zaśmiał się.
- Chcesz się
założyć? – spytałam poważnie. – I znowu przegrać?
- O co zakład? –
zapytał poważnie. – Ale tym razem oni nie wymyślają – mówiąc to wskazał na
resztę siatkarzy. Ignaczak posmutniał.
- Jak nie trafisz
w te 9 kręgli, to będziesz wykonywał moje polecenia przez tydzień –
skrzyżowałam ręce na piersi.
- Zgoda. A jak
trafię i równocześnie pokonam ciebie, to ty będziesz wykonywać moje polecenia
przez tydzień.
- Zakład stoi.
________________
Widząc taką ilość komentarzy, to po prostu nie mogłam wam odmówić i dodałam rozdział wcześniej. Mam nadzieję, że i teraz tyle ich zobaczę. Pozdrawiam :*
Kocham ten blog!!!♥ skąd ty czerpiesz takie pomysły to ja nie wiem ale cholernie mi się podobają ;)
OdpowiedzUsuńKocham ten blog. Rozdziały dodawaj codziennie proszę zajebiste
OdpowiedzUsuńDodaj, dodaj, dodaj.! ;**
OdpowiedzUsuńNiech wygra...Misiek.xD będzie sie działo.;)
Poinformuj mnie, prosze... błagam.!;)
Pozdrawiam;**
~Ann
ajajaj..uwielbiam tego bloga ale nie mogę się już doczekać tego momentu kiedy Blanka i Michał bd w końcu razem <3 no proszę :) rozdział świetny i czekam do następnego :)
OdpowiedzUsuńJaki świetny i ciekawy!! Dodaj wcześniej i nie męcz nas, proszzęęę.. :D
OdpowiedzUsuńhahahahhahahaa Z tej akcji ze zboczeńcem lub jak Piter jest ostatni to nie wyrabiam hahah :) Kolejny zakład i kolejna kara :) Już się nie mogę doczekać kto wygra :D Rozdział zajebisty jak zawsze :P Pozdrawiam Dooma :).
OdpowiedzUsuńGenialny no :) i świetnie, bo jest wcześniej :D
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba, jest ciekawy :D
OdpowiedzUsuńJuż się kolejnego nie mogę doczekać, wyniku tego zakładu :P
Pozdrowionka / Mała Mi.
Wiem, że kobieca solidarność i te sprawy, ale wydaje mi się, że Blanka przegra i będzie musiała mu prać jego przepocone koszulki xd
OdpowiedzUsuńleże i nie wstaje. Akcja ze zboczeńcem - mega...
OdpowiedzUsuń- Ja pierdole, to jakiś zboczeniec – przeraził się Dziku. haahha
Wchodzę sobie z gupa na bloga a tu nowy rozdział :D I jak zwykle świetny :)
OdpowiedzUsuńdziewczyno blagam dodawaj jak najszybciej nastepny :*** akcja z tymi smsami boska :) u mnie cos powinno pojawic sie jutro lub w srode
OdpowiedzUsuńhahah xd normalnie mega z tymi s,sami do tej pory sie śmieje ;D
OdpowiedzUsuńczy oni w końcu będą razem ? ;)
rozdział jak zawsze świetny z niecierpliwością czekam na następny :)
pozdrawiam ;)
Aaaaa BOSKI rozdział ale przerwać w takim momencie... :D Juz się nie moge nastepnego doczekać !!! Prosimy dodaj cos wcześniej -Zajebisty blog :P!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział.... mam nadzieję że tym razem wygra Michał pozdrawiam i do następnego :)
OdpowiedzUsuńBOSZE! <3
OdpowiedzUsuńJESTEŚ GENIALNA, NO!
a takie pytanko na marginesie, kiedy oni się w końcu ogarną i pyknie coś między nimi?:D