5.01.2014

Rozdział 29

Siedziałam na ławce, między siatkarzami. Atakujący cały czas mnie obejmował. Traktował mnie, jak młodszą siostrę. Opowiadałam mu kiedyś, co mi zrobił Tomek, dlatego nie był zachwycony tym, że go spotkałam. W dodatku byłam roztrzęsiona.
 - Ostatnio, jak byłam w Wieluniu, to go spotkałam – kontynuowałam. – Chciał żebym do niego wróciła. Powiedziałam, że nie ma o czym marzyć. Wtedy zaczął zachowywać się, jak jakiś chory psychicznie. Powiedział, że i tak mnie znajdzie, bo to on kończy z dziewczynami, a nie one z nim. W dodatku to dzisiaj…
Przytulił mnie mocniej.
 - Jakbym go dorwał – zaczął wściekły.
 - To co byś zrobił, co? Zrobiłbyś coś nie tak, to on by to użył przeciwko tobie. Daj spokój.
 - Zwariowałaś?! Przecież on jest niebezpieczny.
 - Skoro mu uciekłam, to znaczy, że nie jest taki dobry.
 - Wykorzystałaś tylko jego chwilę słabości. Następnym razem takowej może nie mieć.
 - Nie rób ze mnie takie ofiary, okej? – wkurzyłam się. – Jestem duża, poradzę sobie.
 - Ja się tylko martwię – westchnął.
 - To wyluzuj. Dam sobie radę. Wracamy do hotelu?
Zgodzili się od razu. Wolnym krokiem i w ciszy ruszyliśmy w odpowiednim kierunku. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Po powrocie do pokoju, jako pierwsza zajęłam łazienkę. Umyłam się, zmywając z siebie ohydny dotyk Tomka. Skrzywiłam się, przypominając sobie tą sytuację. On był jakiś nienormalny. Przebrałam się w piżamę, za którą służył mi t-shirt (link) i spodenki (link).  Zaraz po mnie do łazienki wszedł Zibi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam zasmarowywać nogi balsamem.
 - Fajna koszulka – zaśmiał się Michał. Odezwał się pierwszy raz od godziny.
 - Się wie – wyszczerzyłam się. Wzięłam laptopa i zalogowałam się w celu sprawdzenia poczty. Dostałam e-mail od jakiegoś anonima. W dodatku nie było żadnego tytułu, a nawet treści. Było za to kilka załączników. Pobrałam wszystkie. Od razu zakryłam ręką usta i z niedowierzeniem patrzyłam na fotografie. Były one sprzed 3 lat. Przedstawiały mnie i Tomka. Zamknęłam laptopa. Właściwie to trzasnęłam klapką. Dlaczego on mi to robił? Dlaczego obudził się tak nagle po 2 latach i sobie przypomniał, że mnie stracił? Czemu tak mu zależało na tym? On się powinien leczyć.
 - Co się stało? – zapytał Kubiak, siadając na łóżku obok mnie.
 - Tomek właśnie przysłał mi kilka zdjęć, gdy jeszcze byliśmy razem – powiedziałam zdenerwowana.
 - Nie wiem, co między wami zaszło, ale wywnioskowałem tylko tyle, że musiał cię mocno skrzywdzić – zaczął troskliwie. – Jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy, to możesz spokojnie do mnie przyjść.
 - Dzięki, Dziku – uśmiechnęłam się lekko i tak po prostu do niego przytuliłam. W tym momencie z łazienki wyszedł Bartman. Uśmiechnął się głupio, widząc w jakiej pozycji nas zastał. Wywróciłam tylko oczami, wysyłając mu spojrzenie, mówiące: ‘’To nic nie znaczy, gamoniu’’.

Rano wstałam w okolicy godziny 10. Chłopaki jeszcze spali, jak zabici. Wykorzystałam tę chwilę spokoju i wykonałam poranną toaletę. Następnie ubrałam się (link) i wróciłam do pokoju, gdzie siatkarze wciąż spali. Byłam głodna, więc wyszłam i skierowałam się do restauracji na dole. Spotkałam Wronę z Konarskim, którzy jedli śniadanie. Postanowiłam się do nich przyczepić.
 - Można? – spytałam z uśmiechem.
 - Ależ oczywiście – odpowiedział Dawid.
 - Jaki zaszczyt, że pani fotograf chce zjeść z nami – wyszczerzył się Andrzej. Machnęłam ręką.
 - Raz mogę zjeść z plebsem.
 - Aż będę musiał to obwieścić na facebooku!
 - Niee, raczej nie – skrzywiłam się. – Niech to będzie tajemnica.
 - Okej, rozumiem. Blanka nie lubi szumu wokół swojej osoby.
 - Dokładnie – puściłam mu oczko.

Wróciłam do pokoju, gryząc jabłko, które wzięłam ze szwedzkiego stołu. W środku było tak, jakby przeszło tornado. Zbyszek cały czas gdzieś dzwonił, a Michał chodził z kąta w kąt. Patrzyłam na nich, jak na debili.
 - Co wam odbija? – spytałam w końcu.
 - Blanka?! – krzyknęli obaj zdziwieni.
 - No a kto niby?
 - Gdzie ty byłaś?! Od zmysłów odchodziliśmy! – powiedział zdenerwowany atakujący.
 - Normalni ludzie rano zwykle jedzą śniadanie –wzruszyłam ramionami. Tyle hałasu o nic. Oni są, jak dzieci. Daję słowo. Pokręciłam głową z politowaniem, patrząc na nich i usiadłam na kanapie.
 - No co się tak gapicie? – zapytałam. Wciąż stali w tym samym miejscu. – Nie traktujcie mnie, jak jakąś zagubioną dziewczynkę, której grozi ogromne niebezpieczeństwo. Zachowujcie się tak, jakby tej wczorajszej sytuacji nie było. Jasne?
Niechętnie skinęli głowami.
 - Ale jeśli on cię tylko tknie, to nie będę stał spokojnie – wycedził Zibi przez zęby.

Wolny dzień przesiedzieliśmy w hotelu. Było tak strasznie nudno. Chciałam się przejść po parku, ale Zbyszek wtedy mi kategorycznie zabronił. Wywróciłam tylko oczami. Wtedy to Igła dowiedział się o wczorajszym incydencie. Postanowiłam wtedy opowiedzieć Libero i przyjmującemu, jaki był Tomek.
 - Przez większość czasu właściwie było dobrze. Taki związek idealny. Tomek zawsze był nerwowy i potem zdarzyło się kilka razy, że mnie uderzył, ale od razu zaczynał mnie przepraszać i błagać o wybaczenie. Pewnego dnia przyszła do mnie znajoma z liceum. Zdziwiłam się. Jak się okazało chciała się skontaktować z Tomkiem, bo zaszła z nim w ciążę. Wtedy dowiedziałam się wszystkiego. Cały czas mnie oszukiwał. Zdradzał na prawo i lewo.
Na samo wspomnienie o tym wszystkim rzygać mi się chciało. O Tomku opowiadałam z obrzydzeniem. Może i kiedyś był dla mnie najważniejszy. Nadużył jednak mojego zaufania, co dla mnie jest najcenniejsze.
 - I on teraz tutaj jest? W Łodzi? – nie mógł się nadziwić Ignaczak.
 - Niestety tak – westchnęłam. – Tylko proszę was, opowiedziałam wam to, ale nie traktujcie mnie, jak jakąś ofiarę. Naprawdę umiem sobie z nim poradzić.
 - Sama musisz przyznać, że to poranne zniknięcie.. – zaczął Zbyszek.
 - Poszłam na śniadanie przecież – przerwałam mu.
 - Okej, skoro chcesz, to nie będziemy niepotrzebnie panikować – zgodził się Igła. Podziękowałam mu promiennym uśmiechem.
Do pokoju wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Bartek.
 - Czas na imprezkę, ludziska! – krzyknął uradowany. – Zati stroi się od godziny.
 - Kurde, kompletnie zapomniałem o tej imprezie – syknął Zibi.
I takim oto sposobem wszyscy zaczęli się przygotowywać. Tym razem pierwsza łazienki nie zajęłam. Tak to jest, jak się za długo wyciąga ubrania z szafy. W końcu jednak nadeszła moja kolej. Zrobiłam, co trzeba i byłam gotowa do wyjścia. (link) Gdy weszłam do pokoju chłopaki zagwizdali.
 - No, no, Blanka – zaczął Zbyszek. Pchnął Michała, który był jakby w jakimś letargu. Czyżbym mu się podobała?
 - Idziemy? – przyjmujący spytał, jakby od niechcenia. Wzięłam swoją ramoneskę i ruszyłam za chłopakami. Oczywiście to ja musiałam zamknąć drzwi. Na całe szczęście Zibi postanowił na mnie zaczekać.
 - Miśkowi, to oczy prawie z orbity wyszły, jak cię zobaczył – szepnął mi ze śmiechem Bartman. Uśmiechnęłam się lekko.

Wow. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Wyglądała po prostu zniewalająco. Myślałem, że rzucę się na nią, ale ona wtedy od razu by mnie zwyzywała, pobiła i miała za gwałciciela. Poza tym był jeszcze Zbyszek. Uznał by, że zwariowałem. Ale co ja mogłem poradzić na to, że ta ruda diablica tak na mnie działała? Kiedy była blisko, to ostatnimi czasami miałem trudności z pohamowaniem się. Gdy czułem jej cudowny zapach, to zaczynałem dochodzić. Czy tak wygląda miłość? Nawet przy Monice się tak nie czułem, a przecież ją kochałem. Chyba. A może jednak tak mi się wydawało i było to tylko zwykłe zauroczenie, które przeszło w przyzwyczajenie? Więc czemu do cholery tak mnie ciągnęło do Blanki? Przecież od pierwszego spotkania jej szczerze nienawidziłem. Wszystko zmieniło się już po niedługim pobycie w Spale. Widujemy się codziennie i z dnia na dzień zaczynałem zauważać nie tylko jej wredny charakterek, ale i wygląd. Była chyba najpiękniejszą dziewczyną, jaką w życiu widziałem. W końcu sam przed sobą musiałem to przyznać. W rudych włosach było jej ładniej, niż w brązowych. Jednak ładnemu we wszystkim ładnie, jak to mówią. Gdy patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi, brązowymi oczami, to miałem ochotę żeby czas się na moment zatrzymał. W dodatku jej usta. Pierwszy raz, to był impuls. Po prostu poczułem, ze muszę ją pocałować. Wtedy niestety wszystko się zepsuło. Głównie ja to zepsułem, bo starałem się wtedy za wszelką cenę wmówić sobie, że nic do niej nie czuję, ale to i tak ze mną zawładnęło. Kilka dni temu w Warszawie niewiele brakowało, a nie pohamowałbym się. Wolę nie myśleć, co by się stało, gdybyśmy jednak wylądowali w łóżku. Ta jedna noc mogłaby wszystko zniszczyć. Nasze relacje dopiero co się ociepliły, a znów byłbym jej wrogiem numer jeden. Cholera, Kubiak, ogarnij się! Wpadłeś po uszy…


W holu na dole czekała na nas reszta, czyli Igła, Zati, Jarosz, Kurek i Piter. Taką oto ekipa ruszyliśmy na podbój najlepszego łódzkiego klubu, który polecili nie kto inny, jak Paweł z Bartkiem. W końcu ten pierwszy mieszka tu, a drugi mieszkał. Znają Łódź, tak samo, jak Bełchatów.
Weszliśmy do klubu. Było sporo osób, ale załatwiliśmy sobie lożę VIP. Rozsiedliśmy się wygodnie. Zbyszek z Michałem poszli zamówić po jakimś drinku na początek. Wrócili po kilku minutach i już po chwili dzierżyłam w dłoni drink o wdzięcznej nazwie ‘’Blue Lagoon’’.
 - To co, panienki? – zaczęłam z uśmiechem. – Podbijamy parkiet?
 - O tak! – zatarł ręce Zatorski. Więc pociągnęłam go za rękę w kierunku tłumu tańczących ludzi. Przetańczyłam z Libero ze 3 pierwsze kawałki. Potem tańczyłam właściwie ze wszystkimi siatkarzami. Nawet z Michałem. Później do tańca prosili mnie również obcy. Jak się bawić, to bawić. Przecież po to tu przyszłam. Żeby się wyluzować. Jakiś przystojniak prosił mnie nawet o numer telefonu. Nie chciał się odczepić, więc napisałam mu numer Kubiaka. Oj no, przecież złośliwa zawsze byłam. Nie dziwcie się! Podziękował uśmiechem, cmoknął mnie w policzek i odszedł. Wzdrygnęłam się. O szczoteczce do zębów, to on chyba dawno nie słyszał. Podeszłam do baru, bo byłam bardzo spragniona. Na krześle obok siedział Kubiak. Na drinkach nie skończył, jak widać, bo przed nim stał kieliszek wódki. Jakiś taki dziwny był. Jakby nieobecny. Zamówiłam sobie to samo, co on. Jeden kieliszek mnie nie zabije przecież. Barman podał mi to, o co prosiłam.
 - To za co pijemy? – skierowałam pytanie w stronę przyjmującego. Zdziwił się, widząc mnie obok. No tak, nawet nie zauważył, że usiadłam koło niego.
 - Nie wiem. Co proponujesz?
 - Za naszą przyjaźń? – spytałam ciut nieśmiało. Uniósł kącik ust w górę i podniósł kieliszek.
 - Za naszą przyjaźń – powtórzył już pewniej. Wypiliśmy zawartość kieliszków. Ja oczywiście musiałam to popić colą. Nie umiem pić wódki bez popity.
 - Czemu nie tańczysz? – zapytał.
 - Nie mam z kim – wykrzywiłam usta w podkówkę, a po chwili się zaśmiałam. – A czemu ty tu siedzisz sam?
 - Bo nie mam z kim tańczyć – zaśmiał się cicho. – Zatańczysz?
 - Chętnie – uśmiechnęłam się promiennie i chwyciłam jego dłoń, którą wystawił w moim kierunku. Ruszyliśmy na parkiet. Niestety piosenka po minucie się skończyła. Muzyka, która potem popłynęła z głośników wbiła mnie w ziemię. Był to wolny kawałek, a żeby tego było mało, to było to ‘’You’re beautiful’’ Jamesa Blunt’a. Trochę nieśmiało oplotłam jego szyję, za to on pewnie ułożył swoje ręce na moich biodrach. W dodatku przybliżył się do mnie bardzo. Właściwie to stykaliśmy się ze sobą ciałami. Mimo szpilek, to nadal był sporo ode mnie wyższy. Rozluźniłam się bardziej i wtuliłam głowę w jego ramię, a on oparł swoją brodę o czubek mojej głowy.
 - Ładnie wyglądasz – szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się cicho.
 - Ty również przyzwoicie – odparłam.
 - Mam to traktować, jak komplement?
 - Czasami nawet ja potrafię być miła – odchyliłam głowę do tyłu, by spojrzeć w jego oczy. Widziałam w nich taki błysk, takie wesołe iskierki. Rany, jak to mi się strasznie podobało. Ocknęłam się jednak i ponownie wtuliłam w jego ramię. Piosenka się skończyła, więc wróciliśmy do stolika. Nawet nie zdążyłam usiąść, bo Zibi pociągnął mnie do tańca.
 - Ja chciałam odpocząć, Zibi – jęknęłam.
 - No ale ze mną nie zatańczyć? – zrobił maślane oczka. Pokiwałam głową z politowaniem i zaczęłam tańczyć. Atakujący był bardzo dobrym partnerem.
 - Widziałem, jak tańczyłaś z Kubiakiem – powiedział w pewnym momencie.
 - Taniec, jak taniec – wzruszyłam ramionami.
 - Oj, daj spokój – wywrócił oczami. – Widać na kilometr, że miedzy wami iskrzy.
 - Zbyszek, gadaliśmy już o tym – westchnęłam.
 - Daj mu szansę – powiedział stanowczo.
 - Ale po co? Przecież on nic do mnie nie czuje – wzruszyłam ponownie ramionami.
 - Jaka ty jesteś ślepa, dziewczyno! Oboje jesteście.
 - Ty coś wiesz? –zaciekawiłam się.
 - Nie wiem, czy mogę mówić… - zmieszał się.
 - Mów, Zibi – powiedziałam twardo.
 - Pamiętasz, jak byłaś pijana i Michał cię odprowadził do pokoju?
 - No właściwie nie pamiętam. Wiem, tyle co opowiedział mi Kubiak.

Nastała cisza. Chciałam żeby Bartman kontynuował, ale milczał. Tak jakby bił się z myślami, czy ma mi powiedzieć, czy też nie. Niestety wybrał tą gorszą opcję. Gorszą dla mnie. Odesłał do Michała.

______________

Dość długie mi to wyszło. Podoba się? Perspektywę Michała dałam na specjalne życzenie Doomy i Riski. Początkowo rozdział był krótszy, ponieważ tego przerywnika tam nie było ;)

13 komentarzy:

  1. Baardzo mi sie podoba!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju dziewczyno ja nie wytrzymam do 09.01 xd musisz coś dodać wcześniej ;)
    Rozdział jak zwykle świetny :))

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny ten przerwynik:) niech juz ona zrobi krok ku Kubiakowi w końcu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czy się podoba ?? jest genialne :) teraz niech się poukłada między blanką a miśkiem ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hmmm. Moim zdaniem jak już jej Michał powie co się wydarzyło to ona się na niego wkurzy :D No ale rozdział jak zwylke fajny i ja też nie wytrzymam do 9 :D Może jakiś rozdzialik nie w ternimie z okazji cięzkiego powrotu do szkoły?? Pozdrawiam :P

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNIE po prostu :) chyba nie wytrzymam do 9.01 :(

    OdpowiedzUsuń
  7. O jeju :) Świetne to jest :) Chyba najlepszy rozdział jaki do tej pory czytałam, po prostu niesamowity!!! Już się nie mogę do czekać aż oni no coś ten tego :D :D D
    Gorące buziaki i uściski, pisz dalej
    czekam niecierpliwie / Mała Mi.

    OdpowiedzUsuń
  8. ZABIJĘ ZA SKONCZENIE W TAKIM MOMENCIE:D szyyybciej, please!

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty rozdział po prostu genialny ja chyba też nie wytrzymam do 9 pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. chyba zaraz miła Blanka zmieni się w bardzo-złą-i-stanowczą Blankę. a już było tak pięknie... :D

    OdpowiedzUsuń
  11. o nie! no w takim momencie skończyć?? teraz nie będę mogła się doczekać się kolejnego rozdziału...
    zapraszam do mnie na siódemkę ;)
    http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Uuuuu! Zibi! :D Czyżbyś chciał powiedzieć coś Blance o czym za pewne mówi jej nie miałeś? ^^
    Świetny rozdział ;D

    OdpowiedzUsuń