Siedziałam na ławce, między siatkarzami. Atakujący cały
czas mnie obejmował. Traktował mnie, jak młodszą siostrę. Opowiadałam mu
kiedyś, co mi zrobił Tomek, dlatego nie był zachwycony tym, że go spotkałam. W
dodatku byłam roztrzęsiona.
- Ostatnio, jak
byłam w Wieluniu, to go spotkałam – kontynuowałam. – Chciał żebym do niego
wróciła. Powiedziałam, że nie ma o czym marzyć. Wtedy zaczął zachowywać się,
jak jakiś chory psychicznie. Powiedział, że i tak mnie znajdzie, bo to on
kończy z dziewczynami, a nie one z nim. W dodatku to dzisiaj…
Przytulił mnie mocniej.
- Jakbym go dorwał
– zaczął wściekły.
- To co byś
zrobił, co? Zrobiłbyś coś nie tak, to on by to użył przeciwko tobie. Daj
spokój.
- Zwariowałaś?!
Przecież on jest niebezpieczny.
- Skoro mu
uciekłam, to znaczy, że nie jest taki dobry.
- Wykorzystałaś
tylko jego chwilę słabości. Następnym razem takowej może nie mieć.
- Nie rób ze mnie
takie ofiary, okej? – wkurzyłam się. – Jestem duża, poradzę sobie.
- Ja się tylko
martwię – westchnął.
- To wyluzuj. Dam
sobie radę. Wracamy do hotelu?
Zgodzili się od razu. Wolnym krokiem i w ciszy ruszyliśmy
w odpowiednim kierunku. Droga zajęła nam jakieś 15 minut. Po powrocie do
pokoju, jako pierwsza zajęłam łazienkę. Umyłam się, zmywając z siebie ohydny
dotyk Tomka. Skrzywiłam się, przypominając sobie tą sytuację. On był jakiś
nienormalny. Przebrałam się w piżamę, za którą służył mi t-shirt (link) i
spodenki (link). Zaraz po mnie do
łazienki wszedł Zibi. Usiadłam na łóżku i zaczęłam zasmarowywać nogi balsamem.
- Fajna koszulka –
zaśmiał się Michał. Odezwał się pierwszy raz od godziny.
- Się wie –
wyszczerzyłam się. Wzięłam laptopa i zalogowałam się w celu sprawdzenia poczty.
Dostałam e-mail od jakiegoś anonima. W dodatku nie było żadnego tytułu, a nawet
treści. Było za to kilka załączników. Pobrałam wszystkie. Od razu zakryłam ręką
usta i z niedowierzeniem patrzyłam na fotografie. Były one sprzed 3 lat.
Przedstawiały mnie i Tomka. Zamknęłam laptopa. Właściwie to trzasnęłam klapką.
Dlaczego on mi to robił? Dlaczego obudził się tak nagle po 2 latach i sobie
przypomniał, że mnie stracił? Czemu tak mu zależało na tym? On się powinien
leczyć.
- Co się stało? –
zapytał Kubiak, siadając na łóżku obok mnie.
- Tomek właśnie
przysłał mi kilka zdjęć, gdy jeszcze byliśmy razem – powiedziałam zdenerwowana.
- Nie wiem, co
między wami zaszło, ale wywnioskowałem tylko tyle, że musiał cię mocno
skrzywdzić – zaczął troskliwie. – Jeśli tylko będziesz potrzebowała pomocy, to
możesz spokojnie do mnie przyjść.
- Dzięki, Dziku –
uśmiechnęłam się lekko i tak po prostu do niego przytuliłam. W tym momencie z
łazienki wyszedł Bartman. Uśmiechnął się głupio, widząc w jakiej pozycji nas
zastał. Wywróciłam tylko oczami, wysyłając mu spojrzenie, mówiące: ‘’To nic nie
znaczy, gamoniu’’.
Rano wstałam w okolicy godziny 10. Chłopaki jeszcze spali,
jak zabici. Wykorzystałam tę chwilę spokoju i wykonałam poranną toaletę.
Następnie ubrałam się (link) i wróciłam do pokoju, gdzie siatkarze wciąż spali.
Byłam głodna, więc wyszłam i skierowałam się do restauracji na dole. Spotkałam
Wronę z Konarskim, którzy jedli śniadanie. Postanowiłam się do nich przyczepić.
- Można? –
spytałam z uśmiechem.
- Ależ oczywiście
– odpowiedział Dawid.
- Jaki zaszczyt,
że pani fotograf chce zjeść z nami – wyszczerzył się Andrzej. Machnęłam ręką.
- Raz mogę zjeść z
plebsem.
- Aż będę musiał
to obwieścić na facebooku!
- Niee, raczej nie
– skrzywiłam się. – Niech to będzie tajemnica.
- Okej, rozumiem.
Blanka nie lubi szumu wokół swojej osoby.
- Dokładnie –
puściłam mu oczko.
Wróciłam do pokoju, gryząc jabłko, które wzięłam ze
szwedzkiego stołu. W środku było tak, jakby przeszło tornado. Zbyszek cały czas
gdzieś dzwonił, a Michał chodził z kąta w kąt. Patrzyłam na nich, jak na
debili.
- Co wam odbija? –
spytałam w końcu.
- Blanka?! –
krzyknęli obaj zdziwieni.
- No a kto niby?
- Gdzie ty byłaś?!
Od zmysłów odchodziliśmy! – powiedział zdenerwowany atakujący.
- Normalni ludzie
rano zwykle jedzą śniadanie –wzruszyłam ramionami. Tyle hałasu o nic. Oni są,
jak dzieci. Daję słowo. Pokręciłam głową z politowaniem, patrząc na nich i
usiadłam na kanapie.
- No co się tak
gapicie? – zapytałam. Wciąż stali w tym samym miejscu. – Nie traktujcie mnie,
jak jakąś zagubioną dziewczynkę, której grozi ogromne niebezpieczeństwo. Zachowujcie
się tak, jakby tej wczorajszej sytuacji nie było. Jasne?
Niechętnie skinęli głowami.
- Ale jeśli on cię
tylko tknie, to nie będę stał spokojnie – wycedził Zibi przez zęby.
Wolny dzień przesiedzieliśmy w hotelu. Było tak strasznie
nudno. Chciałam się przejść po parku, ale Zbyszek wtedy mi kategorycznie
zabronił. Wywróciłam tylko oczami. Wtedy to Igła dowiedział się o wczorajszym
incydencie. Postanowiłam wtedy opowiedzieć Libero i przyjmującemu, jaki był
Tomek.
- Przez większość
czasu właściwie było dobrze. Taki związek idealny. Tomek zawsze był nerwowy i
potem zdarzyło się kilka razy, że mnie uderzył, ale od razu zaczynał mnie
przepraszać i błagać o wybaczenie. Pewnego dnia przyszła do mnie znajoma z
liceum. Zdziwiłam się. Jak się okazało chciała się skontaktować z Tomkiem, bo
zaszła z nim w ciążę. Wtedy dowiedziałam się wszystkiego. Cały czas mnie
oszukiwał. Zdradzał na prawo i lewo.
Na samo wspomnienie o tym wszystkim rzygać mi się
chciało. O Tomku opowiadałam z obrzydzeniem. Może i kiedyś był dla mnie
najważniejszy. Nadużył jednak mojego zaufania, co dla mnie jest najcenniejsze.
- I on teraz tutaj
jest? W Łodzi? – nie mógł się nadziwić Ignaczak.
- Niestety tak –
westchnęłam. – Tylko proszę was, opowiedziałam wam to, ale nie traktujcie mnie,
jak jakąś ofiarę. Naprawdę umiem sobie z nim poradzić.
- Sama musisz
przyznać, że to poranne zniknięcie.. – zaczął Zbyszek.
- Poszłam na
śniadanie przecież – przerwałam mu.
- Okej, skoro
chcesz, to nie będziemy niepotrzebnie panikować – zgodził się Igła.
Podziękowałam mu promiennym uśmiechem.
Do pokoju wszedł uśmiechnięty od ucha do ucha Bartek.
- Czas na
imprezkę, ludziska! – krzyknął uradowany. – Zati stroi się od godziny.
- Kurde,
kompletnie zapomniałem o tej imprezie – syknął Zibi.
I takim oto sposobem wszyscy zaczęli się przygotowywać.
Tym razem pierwsza łazienki nie zajęłam. Tak to jest, jak się za długo wyciąga
ubrania z szafy. W końcu jednak nadeszła moja kolej. Zrobiłam, co trzeba i
byłam gotowa do wyjścia. (link) Gdy weszłam do pokoju chłopaki zagwizdali.
- No, no, Blanka –
zaczął Zbyszek. Pchnął Michała, który był jakby w jakimś letargu. Czyżbym mu
się podobała?
- Idziemy? –
przyjmujący spytał, jakby od niechcenia. Wzięłam swoją ramoneskę i ruszyłam za
chłopakami. Oczywiście to ja musiałam zamknąć drzwi. Na całe szczęście Zibi
postanowił na mnie zaczekać.
- Miśkowi, to oczy
prawie z orbity wyszły, jak cię zobaczył – szepnął mi ze śmiechem Bartman.
Uśmiechnęłam się lekko.
Wow. Nie mogłem oderwać od niej oczu.
Wyglądała po prostu zniewalająco. Myślałem, że rzucę się na nią, ale ona wtedy
od razu by mnie zwyzywała, pobiła i miała za gwałciciela. Poza tym był jeszcze
Zbyszek. Uznał by, że zwariowałem. Ale co ja mogłem poradzić na to, że ta ruda
diablica tak na mnie działała? Kiedy była blisko, to ostatnimi czasami miałem
trudności z pohamowaniem się. Gdy czułem jej cudowny zapach, to zaczynałem
dochodzić. Czy tak wygląda miłość? Nawet przy Monice się tak nie czułem, a
przecież ją kochałem. Chyba. A może jednak tak mi się wydawało i było to tylko
zwykłe zauroczenie, które przeszło w przyzwyczajenie? Więc czemu do cholery tak
mnie ciągnęło do Blanki? Przecież od pierwszego spotkania jej szczerze
nienawidziłem. Wszystko zmieniło się już po niedługim pobycie w Spale. Widujemy
się codziennie i z dnia na dzień zaczynałem zauważać nie tylko jej wredny
charakterek, ale i wygląd. Była chyba najpiękniejszą dziewczyną, jaką w życiu
widziałem. W końcu sam przed sobą musiałem to przyznać. W rudych włosach było
jej ładniej, niż w brązowych. Jednak ładnemu we wszystkim ładnie, jak to mówią.
Gdy patrzyła na mnie tymi swoimi dużymi, brązowymi oczami, to miałem ochotę
żeby czas się na moment zatrzymał. W dodatku jej usta. Pierwszy raz, to był
impuls. Po prostu poczułem, ze muszę ją pocałować. Wtedy niestety wszystko się
zepsuło. Głównie ja to zepsułem, bo starałem się wtedy za wszelką cenę wmówić
sobie, że nic do niej nie czuję, ale to i tak ze mną zawładnęło. Kilka dni temu
w Warszawie niewiele brakowało, a nie pohamowałbym się. Wolę nie myśleć, co by
się stało, gdybyśmy jednak wylądowali w łóżku. Ta jedna noc mogłaby wszystko
zniszczyć. Nasze relacje dopiero co się ociepliły, a znów byłbym jej wrogiem
numer jeden. Cholera, Kubiak, ogarnij się! Wpadłeś po uszy…
W holu na dole czekała na nas reszta, czyli Igła, Zati,
Jarosz, Kurek i Piter. Taką oto ekipa ruszyliśmy na podbój najlepszego
łódzkiego klubu, który polecili nie kto inny, jak Paweł z Bartkiem. W końcu ten
pierwszy mieszka tu, a drugi mieszkał. Znają Łódź, tak samo, jak Bełchatów.
Weszliśmy do klubu. Było sporo osób, ale załatwiliśmy
sobie lożę VIP. Rozsiedliśmy się wygodnie. Zbyszek z Michałem poszli zamówić po
jakimś drinku na początek. Wrócili po kilku minutach i już po chwili dzierżyłam
w dłoni drink o wdzięcznej nazwie ‘’Blue Lagoon’’.
- To co, panienki?
– zaczęłam z uśmiechem. – Podbijamy parkiet?
- O tak! – zatarł
ręce Zatorski. Więc pociągnęłam go za rękę w kierunku tłumu tańczących ludzi. Przetańczyłam
z Libero ze 3 pierwsze kawałki. Potem tańczyłam właściwie ze wszystkimi
siatkarzami. Nawet z Michałem. Później do tańca prosili mnie również obcy. Jak
się bawić, to bawić. Przecież po to tu przyszłam. Żeby się wyluzować. Jakiś
przystojniak prosił mnie nawet o numer telefonu. Nie chciał się odczepić, więc
napisałam mu numer Kubiaka. Oj no, przecież złośliwa zawsze byłam. Nie dziwcie
się! Podziękował uśmiechem, cmoknął mnie w policzek i odszedł. Wzdrygnęłam się.
O szczoteczce do zębów, to on chyba dawno nie słyszał. Podeszłam do baru, bo
byłam bardzo spragniona. Na krześle obok siedział Kubiak. Na drinkach nie
skończył, jak widać, bo przed nim stał kieliszek wódki. Jakiś taki dziwny był.
Jakby nieobecny. Zamówiłam sobie to samo, co on. Jeden kieliszek mnie nie
zabije przecież. Barman podał mi to, o co prosiłam.
- To za co pijemy?
– skierowałam pytanie w stronę przyjmującego. Zdziwił się, widząc mnie obok. No
tak, nawet nie zauważył, że usiadłam koło niego.
- Nie wiem. Co
proponujesz?
- Za naszą
przyjaźń? – spytałam ciut nieśmiało. Uniósł kącik ust w górę i podniósł
kieliszek.
- Za naszą
przyjaźń – powtórzył już pewniej. Wypiliśmy zawartość kieliszków. Ja oczywiście
musiałam to popić colą. Nie umiem pić wódki bez popity.
- Czemu nie
tańczysz? – zapytał.
- Nie mam z kim –
wykrzywiłam usta w podkówkę, a po chwili się zaśmiałam. – A czemu ty tu
siedzisz sam?
- Bo nie mam z kim
tańczyć – zaśmiał się cicho. – Zatańczysz?
- Chętnie –
uśmiechnęłam się promiennie i chwyciłam jego dłoń, którą wystawił w moim
kierunku. Ruszyliśmy na parkiet. Niestety piosenka po minucie się skończyła.
Muzyka, która potem popłynęła z głośników wbiła mnie w ziemię. Był to wolny
kawałek, a żeby tego było mało, to było to ‘’You’re beautiful’’ Jamesa Blunt’a.
Trochę nieśmiało oplotłam jego szyję, za to on pewnie ułożył swoje ręce na
moich biodrach. W dodatku przybliżył się do mnie bardzo. Właściwie to
stykaliśmy się ze sobą ciałami. Mimo szpilek, to nadal był sporo ode mnie
wyższy. Rozluźniłam się bardziej i wtuliłam głowę w jego ramię, a on oparł
swoją brodę o czubek mojej głowy.
- Ładnie wyglądasz
– szepnął mi do ucha. Zaśmiałam się cicho.
- Ty również
przyzwoicie – odparłam.
- Mam to
traktować, jak komplement?
- Czasami nawet ja
potrafię być miła – odchyliłam głowę do tyłu, by spojrzeć w jego oczy. Widziałam
w nich taki błysk, takie wesołe iskierki. Rany, jak to mi się strasznie podobało.
Ocknęłam się jednak i ponownie wtuliłam w jego ramię. Piosenka się skończyła,
więc wróciliśmy do stolika. Nawet nie zdążyłam usiąść, bo Zibi pociągnął mnie
do tańca.
- Ja chciałam
odpocząć, Zibi – jęknęłam.
- No ale ze mną
nie zatańczyć? – zrobił maślane oczka. Pokiwałam głową z politowaniem i
zaczęłam tańczyć. Atakujący był bardzo dobrym partnerem.
- Widziałem, jak
tańczyłaś z Kubiakiem – powiedział w pewnym momencie.
- Taniec, jak
taniec – wzruszyłam ramionami.
- Oj, daj spokój –
wywrócił oczami. – Widać na kilometr, że miedzy wami iskrzy.
- Zbyszek,
gadaliśmy już o tym – westchnęłam.
- Daj mu szansę –
powiedział stanowczo.
- Ale po co?
Przecież on nic do mnie nie czuje – wzruszyłam ponownie ramionami.
- Jaka ty jesteś
ślepa, dziewczyno! Oboje jesteście.
- Ty coś wiesz?
–zaciekawiłam się.
- Nie wiem, czy
mogę mówić… - zmieszał się.
- Mów, Zibi –
powiedziałam twardo.
- Pamiętasz, jak
byłaś pijana i Michał cię odprowadził do pokoju?
- No właściwie nie
pamiętam. Wiem, tyle co opowiedział mi Kubiak.
Nastała cisza. Chciałam żeby Bartman kontynuował, ale
milczał. Tak jakby bił się z myślami, czy ma mi powiedzieć, czy też nie.
Niestety wybrał tą gorszą opcję. Gorszą dla mnie. Odesłał do Michała.
______________
Dość długie mi to wyszło. Podoba się? Perspektywę Michała dałam na specjalne życzenie Doomy i Riski. Początkowo rozdział był krótszy, ponieważ tego przerywnika tam nie było ;)
Baardzo mi sie podoba!!
OdpowiedzUsuńJeju dziewczyno ja nie wytrzymam do 09.01 xd musisz coś dodać wcześniej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny :))
fajny ten przerwynik:) niech juz ona zrobi krok ku Kubiakowi w końcu :)
OdpowiedzUsuńCzy się podoba ?? jest genialne :) teraz niech się poukłada między blanką a miśkiem ;)
OdpowiedzUsuńHmmm. Moim zdaniem jak już jej Michał powie co się wydarzyło to ona się na niego wkurzy :D No ale rozdział jak zwylke fajny i ja też nie wytrzymam do 9 :D Może jakiś rozdzialik nie w ternimie z okazji cięzkiego powrotu do szkoły?? Pozdrawiam :P
OdpowiedzUsuńGENIALNIE po prostu :) chyba nie wytrzymam do 9.01 :(
OdpowiedzUsuńO jeju :) Świetne to jest :) Chyba najlepszy rozdział jaki do tej pory czytałam, po prostu niesamowity!!! Już się nie mogę do czekać aż oni no coś ten tego :D :D D
OdpowiedzUsuńGorące buziaki i uściski, pisz dalej
czekam niecierpliwie / Mała Mi.
ZABIJĘ ZA SKONCZENIE W TAKIM MOMENCIE:D szyyybciej, please!
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział po prostu genialny ja chyba też nie wytrzymam do 9 pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńchyba zaraz miła Blanka zmieni się w bardzo-złą-i-stanowczą Blankę. a już było tak pięknie... :D
OdpowiedzUsuńŚwietne!! :D
OdpowiedzUsuńo nie! no w takim momencie skończyć?? teraz nie będę mogła się doczekać się kolejnego rozdziału...
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie na siódemkę ;)
http://czy-to-jest-przyjazn.blogspot.com/
Uuuuu! Zibi! :D Czyżbyś chciał powiedzieć coś Blance o czym za pewne mówi jej nie miałeś? ^^
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;D